Zdjęcie:

niedziela, 22 sierpnia 2010

Lubań cz.I

GORCE
LUBAŃ
CZ.I


Kiedy w ubiegłym roku, w lipcu, schodziłem z Turbacza, obiecałem sobie, że powrócę za rok w piękne Gorce.. Wędrując kilka dni wcześniej na Krawców Wierch, niebo było zachmurzone, lecz z dnia na dzień pogoda powoli stabilizowała się po lipcowych burzach i ulewach. Na kolejne sierpniowe dni zapowiadano słoneczko i powrót lata... Duch ze mnie niespokojny więc już po 3 dniach od wyprawy w Beskid Żywiecki zadecydowałem że tym razem wyruszę na planowaną wyprawę w Gorce.
Celem tej wyprawy miało być Pasmo Lubania – dobrze wyodrębniony grzbiet górski w południowo-wschodniej części Gorców, między dolinami Ochotnicy, Dunajca i Krośnicy, oddzielony od głównego rozrogu Przełęczą Knurowską - a dokładnie jego najwyższy szczyt - Lubań (1225 m n.p.m)..


Na początek troszkę geografii...
Pasmo Lubania ma długość ok. 20 km, szerokość do 10 km. Tworzy go kilka wzniesień: Turkówka 835 m, Bukowinka 937 m, Kotelnica 946 m, Runek Hubieński 997 m, Runek 1005 m, Lubań 1211 m, Jaworzyna 1050 m, Marszałek  828 m... Partie grzbietowe zbudowane są z piaskowców magurskich, zbocza porośnięte lasami iglastymi i mieszanymi. Spływają z nich liczne potoki. Na zboczach dwie niewielkie jaskinie osuwiskowe – Zbójnickie Dziury. Od dołu dość wysoko na zbocza podchodzą osiedla miejscowości położonych po obu stronach Pasma Lubania: od północnej strony jest to Ochotnica Dolna i Górna, od południowej Knurów, Szlembark, Huba, Maniowy, Kluszkowce, Mizerna, Krośnica, Grywałd, od wschodniej Krościenko i Tylmanowa. Najwyżej, bo na samym grzbiecie głównej grani położone jest otoczone z wszystkich stron lasem niewielkie osiedle Studzionki. Na stokach i partiach grzbietowych liczne polany, pozostałość dawnego pasterstwa. Większość z nich od dawna nieużytkowana samoistnie zarasta lasem, niektóre zarosły już całkowicie...

  
Wędrówkę na szczyt Lubań zaplanowałem szlak turystyczny niebieski niebieskim szlakiem który biegnie od strony południowej z Czorsztyna, przez przełęcz Snożka na szczyt Lubania i dalej do Ochotnicy Dolnej.. Jednak aby uatrakcyjnić ten wariant trasy zrobiłem małą modyfikację ...a jaką to sami zobaczycie podczas tej wyprawy... Długość trasy ok.12 km w obydwie strony - planowany czas przejścia na szczyt i z powrotem z postojami ok. 5-6 godzin..W drogę !!!

  
Wyruszyłem wczesnym sierpniowym porankiem gdy słońce pierwszymi promieniami rozjaśniło wszystko wokół... Wstawał piękny słoneczny dzień, zapowiadała się więc malownicza wędrówka... Gdy od strony Mszany Dolnej jechałem w kierunku Kluszkowiec nad Jeziorem Czorsztyńskim , mijając Ochotnice, w całej krasie ukazało się przede mną pasmo Lubania


Po 2 godzinach jazdy dotarłem na parking samochodowy w Kluszkowcach a dokładnie u podnóża góry Wdżar...
Kluszkowce to wieś zlokalizowana w dolinie potoku Kluszkowianka w gminie Czorsztyn i choć na pierwszy rzut oka niepozorna miejscowość to tak naprawdę kryjąca wiele atrakcji kraina a od momentu powstania zbiornika czorsztyńskiego przeżywa prawdziwy najazd turystów.
Sztandarowym i górującym wzniesieniem nad Kluszkowcami jest góra Wdżar. Zwolennicy jazdy na nartach spotykają się zimą na zboczach góry Wdżar wznoszącej się na wysokość 767 m n.p.m (stoki oświetlone, sztucznie naśnieżane, z krzesełkowym i orczykowymi wyciągami narciarskimi).. U podnóża tejże góry planowałem rozpocząć moją wędrówkę... O godzinie 9.15 wyruszyłem z plecakiem z parkingu pod Wdżarem, na którym gdy dojechałem, stało już kilka samochodów...

  
Lekka modyfikacja wędrówki szlak turystyczny niebieski niebieskim szlakiem na szczyt Lubań polegała na tym iż zamiast"wystartować" z przełęczy Snozka i obejść górę Wdżar trawersem zbocza, postanowiłem ze względów widokowych podjechać na parking pod Wdżar, następnie wyciągiem krzesełkowym który jest czynny także w okresie letnim, wyjechać na górę by stamtąd pooglądać wspaniałe panoramy Tatr, Pienin i zalewu Czorsztyńskiego a w dalszej kolejności schodząc z Wdżaru w kierunku północnym, wejść przez Przełęcz Drzyślawa na szlak szlak turystyczny niebieski niebieski prowadzący na szczyt Lubania..
Kupiłem w kasie bilet za 4 zł i jakoże miałem trochę czasu bo wyciąg rusza w godzinach 10-19 postanowiłem wypić "małą czarną" w stylowej restauracji "POD WULKANEM", a dlaczego taka nazwa?.. zaraz opowiem..
Cały teren tej ciekawej góry zagospodarowano licznymi atrakcjami  Górskiego i Wodnego Ośrodka Sportu Wypoczynku i Dobrej Zabawy i nazwano Krainą Śpiącego Wulkanu ze względu na wulkaniczne pochodzenie góry Wdżar... 

 
Kompleks wypoczynkowo-rozrywkowy oprócz kolejki krzesełkowej, tras narciarskich biegowych i zjazdowych, całego zaplecza gastronomicznego, obejmuje również inne atrakcje. Na zboczach  Wdżaru znajduje się całoroczny grawitacyjny tor saneczkowy. Zjazd ma 900 metrów, a wózek rozpędza się nawet do prędkości 40 km na godzinę. Zimą tor jest z zasady nie czynny, a uruchamiany tylko dla większych grup. Można wreszcie zajrzeć na strusią fermę i do zagrody, gdzie hoduje się owce, popróbować prawdziwego oscypka, buncu i żentycy. A zwiedzanie zamków w Czorsztynie i Niedzicy oraz kościółka w Dębnie (na liście UNESCO) to obowiązkowe punkty programu pobytu w tym rejonie.
Nadszedł czas wyjazdu wyciągiem krzesełkowym na szczyt Wdżaru.. Wsiadłem na kanapę i ruszyłem w górę...

 
Gdy po chwili obróciłem się do tyłu zobaczyłem w rozległej dolinie wieś Kluszkowce a za nimi zalew Czorsztyński.....

  
 A chwilkę później gdy kolejka podjechała kilkanaście metrów wyżej, zza wierzchołków drzew po prawej stronie, wyłoniła się wspaniała panorama Tatr...

  
Po paru minutach byłem już na szczycie... Jest tutaj karczma "Bacówka Wdżar" w której można wypić zimne piwko i napełnić brzuszek różnymi tradycyjnymi potrawami, kamienie powodujące że kompasy „głupieją”, żelazny smok, darmowa lunetka i oczywiście platformy widokowe z zapierającymi dech w piersiach widokami na Tatry, Podhale i Pieniny... Zanim jednak zacznę podziwiać piękne panoramy Tatr i Pienin kilka zdań o tej ciekawej górze...
Góra Wdżar to szczyt o wysokości  767 m n.p.m położony w Paśmie Lubania, w pasie przejściowym pomiędzy Pieninami i Gorcami, wznoszący się nad Przełęczą Snozka i Przełęczą Drzyślawa, na wschód od Kluszkowców. Ponieważ nazwa góry jest nieco trudna do wymówienia spotyka się jej wiele form, najczęściej są to: Wżar,Wżary,Żar, Żdżar, Zżar.
Góra Wdżar jest goła i zbudowana z fliszu karpackiego oraz andezytu – skały wulkanicznej. Góra ta powstała w trzeciorzędzie starszym (tzw. paleogenie),czyli wiele milionów lat temu. Cały obszar Pienińskiego Pasa Skałkowego był w tym czasie zalany morzem. Dopiero z końcem starszego trzeciorzędu morze ustąpiło definitywnie i pas skałkowy uległ silnemu fałdowaniu. W tym też czasie nastąpiło wdarcie się z głębi Ziemi w obręb skał osadowych, ognisto płynnej magmy, wykorzystującej płaszczyzny przesunięć tektonicznych, która po zakrzepnięciu utworzyła skały andezytowe. Magma trzykrotnie podnosiła się szczelinami w pobliże powierzchni ziemi. Zbiegiem czasu erozja zdarła leżące nad skałami andezytowymi warstwy skał osadowych i andezyty pojawiły się na powierzchni. Andezyty występują w Polsce bardzo rzadko. Na terenie polskich Karpat można je odnaleźć jeszcze tylko na Bryjarce oraz Jarmucie w Szczawnicy. Z góry Wdżar eksploatowano andezyty pochodzące z najmłodszej intruzji już w latach 1873-75, wykorzystując je do budowy drogi Czorsztyn - przełęcz Snozka. Na większą skalę eksploatowała je od 1928 roku spółka - Kamieniołomy Miast Małopolskich. Również po wojnie trwała eksploatacja do lat 70. Wydobywano je w trzech kamieniołomach: "Snozka"– południowy, "Tyłka"– zachodni i "Lisi Łom". Pozostałością po tej eksploatacji są głębokie wykopy i gołoborza andezytowe. Po południowej stronie wcięte głęboko w górę wyrobisko ma wysokość 50 m. Kamieniołom Snozka (teren prywatny) jest wykorzystywany przez wspinaczy skałkowych..  Na jej zboczach znajduje się jedyne w Polsce stanowisko rozrzutki brunatnej – paproci związanej wyłącznie z andezytowym podłożem.
No to idziemy na platformę widokową !!

 
Już pierwsze spojrzenie z tarasu widokowego zapiera dech rozległością przestrzeni... Cale pasmo Tatr widoczne jest stąd jak na dłoni...

 
Tatrzańska Korona od Łomnickiego Szczytu , Lodowego Szczytu i Gerlacha patrząc od lewej, poprzez Rysy, Świnicę, Kasprowy, Giewont i dalej... Wspaniały widok.. A u podnóża Tatr Podhale i bliżej zalew Czorsztyński...

 
Piękna panorama Tatr, Podhala, Zalewu Czorsztyńskiego i doliny Kluszkowiec..

   
Dolina zalewu Czorsztyńskiego z malowniczymi wsiami Kluszkowce i Maniowy a na przeciwległym brzegu zbiornika Czorsztyńskiego, Uroczysko Zielone Skałki, wzniesienia Żar, Czarna Góra, Barwinkowa Góra , Hombarki, w głębi po prawej wieś Frydman..

  
Na tarasie widokowym znajduje się darmowa luneta przez którą można dokładnie pooglądać sobie wszystkie tatrzańskie szczyty i całą panoramę Podhala..

  
Jest też dokładna, duża panorama widokowa na zdjęciu, z opisanymi nazwami szczytów, bardzo pomocna w identyfikacji poszczególnych wzniesień...

   
Zabrałem plecak, aparat i pomaszerowałem kawałeczek dalej w inne miejsce widokowe.... Kilkadziesiąt metrów na wschód znajduje się drewniana platforma widokowa z której doskonale widać oprócz Tatr także pasmo Pienin.. Widoczne od lewej to: zaokrąglone wzniesienie Trzech Koron, szpiczasty wierzchołek Nowej Góry, potem Macelak, Groń, pośrodku na najdalszym  planie pasmo Magury Spiskiej a od środka w prawo zaokrąglone wzniesienie Flaki i niższe o żeńskiej nazwie Ula..

  
Zbliżenie pasma Pienin...

  
Niedaleko od podestu, kilka metrów poniżej, znajduje się dziwny metalowy pomnik... Gdy podszedłem bliżej okazał się czymś w rodzaju małego Smoka.. Obok leżało wielkie metalowe jajo..

   
Skąd tutaj ten Smok?.. Otóż legenda którą opowiem wszystko wyjaśni..
Dawno temu,gdy na świecie nie było jeszcze ludzi, ziemię zamieszkiwały smoki.Były one nie tylko ogromne, ziejące ogniem, ale już bystre i mądre. Rodziny smocze zamieszkiwały głęboko ukryte jaskinie. W górze Wdżar, na granicy pienińskiego pasma wulkanicznego, mieszkała smoczyca Wdżara wraz ze swoimi dziećmi, wnukami i prawnukiem o imieniu Wawel. Był to wesoły, skory do zabaw i psot smoczek.Wieczorami, kiedy zbierała się cała rodzina uwielbiał słuchać opowieści prababci o dalekich, nieznanych stronach.
 Pewnego dnia, kiedy  dnia, kiedy wszystko było jak co dzień i nie zapowiadało tragedii, w powietrzu pojawił się dziwny zapach, ziemia zaczęła drżeć, wydając niepokojąco groźne pomruki. Stara smoczyca Wdżara już wiedziała co może nastąpić. Podczas rodzinnej narady ostrzegała bliskich o zbliżającej się katastrofie. Jako najstarsza z rodu podjęła decyzję, aby wszyscy ratując swoje życie opuścili górę Wdżar.
    Szczególnie zależało jej na uratowaniu ukochanego prawnuczka Wawela.Sama była już bardzo stara i nie miała sił na daleką podróż. Jak postanowiła, tak też się stało, cała rodzina Wdżary odleciała na północ. Chwilę później nastąpił wybuch. Skały wulkanu wyrzucone zostały wysoko w górę. Góra, na której żyli, okazała się drzemiącym wulkanem. Lawa zalała Wdżar,pozostawiając skamieniały szkielet, który zobaczyć możemy dzisiaj na szczycie góry.
     Ukochany prawnuczek smoczycy Wawel dotarł bezpiecznie do pięknej i spokojnej krainy, gdzie zamieszkał w jamie nieopodal zakola rzeki, którą dzisiaj Wisła zwą. Ponoć często odwiedza rodzinne strony i uwielbia bawić się w chowanego z owieczkami i bacami z okolicznych hal. Lubi też miejscową tradycję śpiewania i grania kołysanek dla uśpienia wulkanu, których nauczyła go prababcia Wdżara.
Dwie dziurki w nosie i skończyło się..


Ale legenda o smoku to nie jedyna historia związana z tą górą.. Inna z legend mówi że na wierzchołku Wdżaru  stało niegdyś miasto, które zapadło się pod ziemię (gorczański odpowiednik biblijnej Sodomy). Kto trafi tam w noc świętojańską, usłyszy dobywające się spod ziemi jęki potępieńców oraz odgłosy dzwonów.
Widok na Pieniny...


Według podań, stąd obserwował Czorsztyn Kostka Napierski, przywódca powstania chłopów podhalańskich który w czerwcu 1651 zajął zamek w Czorsztynie. Czorsztyn jednak po krótkim oblężeniu poddał się, powstanie stłumiono, a Kostka-Napierski został skazany na karę śmierci
Widok na Zamek w Niedzicy, Jezioro Czorsztyńskie oraz Tatry

  
Ten goły szczyt  o wysokości 767 m n.p.m, na granicy Pienin i Pasma Lubania był kiedyś wulkanem, z jego zboczy eksploatowano andezyty -skały wulkaniczne. Do tej pory doświadczymy tu anomalii magnetycznej. Na szczycie góry Wdżar i gołoborzu, igła kompasu gubi kierunek kręcąc się na wszystkie strony, kompas nie chce wskazywać północy !!

  
Spojrzałem jeszcze raz na panoramę pięknych Tatr i zacząłem powoli schodzić z góry Wdżar..

  
Aby dotrzeć do szlak turystyczny niebieski niebieskiego szlaku prowadzącego na szczyt Lubań, cel mojej wędrówki, musiałem zejść północnym zboczem Wdżaru, niebieską trasą narciarską w dolinę, w kierunku mini ZOO.. Na szczycie Wdżaru jest tabliczka pokazująca kierunek zejścia... W dole na rozległej łące stoi kilka drewnianych budynków... Znajduje się tam hodowla strusi afrykańskich, są owieczki, kozioł alpejski oraz kuc o imieniu Oskar. Jest też bacówka w której można kupić oscypek, bundz i żentycę oraz niewielka drewniana karczma zwana "Strusia Koliba".. To szerokie siodło pomiędzy górą Wdżar (767 m) a piętrzącym sie w oddali masywem Lubania (1225 m) zwie się Przełęczą Drzyślawa


Na wielu mapach przełęcz ta nie nie jest zaznaczana, wyróżnia ją jednak przewodnik Gorce. Według tego przewodnika jej wysokość wynosi 650 m n.p.m, na mapie Pienin podana jest wysokość 693 m n.p.m... Według regionalizacji Polski, Przełęcz Drzyślawa oddziela Gorce (Pasmo Lubania) od Pienin, do których należy góra Wdżar. Przełęcz jest widokowa, cały rejon przełęczy bowiem zajmują łąki i pastwiska, na których wypasane są owce. Jest zagospodarowana turystycznie. Na przełęczy znajduje się dolna stacja wyciągu narciarskiego na górę Wdżar, oraz wspomniana bacówka, góralska karczma i hodowla strusi...


  Gdy zszedłem kilkaset metrów w dół trasą narciarską, na wprost przede mną ukazała się owa "Strusia Koliba".. Jest to punkt gastronomiczny w góralskiej chacie niestety czynny tylko w sezonie zimowym, oferujący po szusowaniu na stoku, dania z grilla a zmarzniętym narciarzom piwko, grzane wino i herbatę góralską znaczy "z prądem"

  
Po pierwsze to było lato a nie zima więc interes był zamknięty, po drugie nie byłem głodny a po trzecie nie byłem zmarznięty wiec ani grill ani herbata "z prądem" nie wchodziły w rachubę . Podszedłem więc parę metrów w lewo do zagrody strusi...

  
Zanim jednak dotarłem do ogrodzenia po drodze spotkałem leżącego na zielonej trawie, kozła alpejskiego w ogromniastymi rogami który wcale nie okazywał zainteresowania moja osobą.. Pstryknąłem mu fotę i poszedłem do zagrody strusi..

 
Po dojściu do zagrody, stwierdziłem że strusie mnie "olały" !!!.. Było ponad 30 stopni , strusie afrykańskie uwielbiają taką pogodę bo się wygrzewają na słońcu a tutaj nic !!!.. Po chwili zjawił się jeden, zarozumiały i napuszony jak polski indyk. 

  
Zatańczył mi kujawiaczka przed oczami, stanął, machnął skrzydłami jak by chciał powiedzieć-- " I to by było na tyle żebyś kolego nie płakał żeś strusia nie widziałeś !!" popatrzył na mnie jak na kogoś kto przyszedł nie w porę i pomału oddalił się w kierunku budynku...

  
A tak właśnie wygląda  struś zniechęcony wizytą turysty...

  
Gdybyście jednak kiedykolwiek podczas wędrówek zobaczyli strusia z takim wyrazem twarzy to raczej nie liczcie na jego przychylność i nić porozumienia..

  
Żarty żartami, czas ucieka a na Lubań droga daleka.... Kurde ale mi się rymowanko strzeliło.... Czas ruszać dalej... Pozostawiłem Strusią Kolibę za plecami i ruszyłem polną drogą przez rozległą łąkę Przełęczy Drzyślawa na północ w kierunku linii lasu... Około 50 metrów za budynkiem Strusiej Koliby, z prawej strony dołącza do drogi szlak turystyczny niebieski niebieski szlak biegnący z przełęczy Snozka na szczyt Lubania...


Kamienista polna droga pozostawiając za plecami szerokie siodło przełęczy, wspinała się rozległymi zielonymi łąkami w górę, pośród wysokich łanów traw. Każdy metr podejścia pokazywał coraz piękniejszą panoramę pasma Pienin wznoszącego się w oddali po prawej stronie w kierunku wschodnim...

 
Gdy podszedłem około 300 metrów w górę, odwróciłem się za siebie i zobaczyłem taki oto piękny widok... Góra Wdżar w całej okazałości z jej charakterystycznym, wulkanicznym kształtem, rysowała się malowniczo na tle wyłaniającego się coraz wyraźniej łańcucha Tatr...

  
Po prawej ręce rozciągało się pasmo Pienin od Trzech Koron poprzez Magurę Spiską aż do pasma Tatr...

  
Zbliżenie na Pieniny...
Od lewej: Trzy Korony, Nowa Góra, Macelak, Groń, Magura Spiska...

  
Po około 600 metrach podejścia łąkami doszedłem do granicy lasu... Obróciłem się jeszcze raz.. Teraz Tatry wyraźnie dominowały nad górą Wdżar...


  
 Ruszyłem w górę.. Szlakowa dróżka doprowadziła mnie na kraniec rozległej zielonej łąki, zagłębiając się w obszar mieszanego lasu.


Kamienista droga wspinała się teraz stromo wąskim wąwozem w górę...

  
Po kilku minutach podejścia  szlak turystyczny niebieski niebieski szlak skręcał na moment lekkim łukiem w lewo.. Na kolejnej polance nad kolorową łąką w prześwicie drzew, ukazało się  pasmo Tatr tym razem po lewej stronie szlakowej dróżki... 

  
Szlak szlak turystyczny niebieski niebieski cały czas stopniowo wznosił się w górę, praktycznie ani razu nie trawersując zboczem... Kamienista droga pośród partii mieszanego i świerkowego lasu, raz bardziej raz mniej stromo wspinała się południowym zboczem Lubania...

  
Na wysokości ponad 900 m n.p.m po lewej stronie  szlak turystyczny niebieski niebieskiego szlaku na zboczu Lubania, rozciąga się niewielki, leśny Rezerwat Przyrody Modrzewie. Utworzony został w 1959 r. dla ochrony stanowisk modrzewia polskiego, ma powierzchnię 10,43 ha. Szlak szlak turystyczny niebieski niebieski wznosi się wschodnim obrzeżem rezerwatu przez około pół kilometra.. W tym mniej więcej miejscu postanowiłem na chwilkę odpocząć.. Usiadłem na wielkim przydrożnym głazie... Zapach modrzewi w ten pogodny, wręcz upalny poranek, unosił się wokoło wraz z wesołymi trelami leśnych ptaków..

  
Po prawej stronie dróżki wyrastał bukowo-świerkowy las... Coś w uszach wyszeptało mi - Wejdź i poszukaj grzybów !!! .. Pozostawiłem więc plecak na kamieniu i wszedłem dosłownie 3-4 metry w las... Aż oczy mi rozbłysnęły w przypływie zaskoczenia i radości !!!. Obok kilku buków na liściastej ściółce, w promieniu kilku metrów znalazłem 6 szt takich pięknych prawdziwków !!...I jak tu nie kochać matki natury...

    
Po około 2 godzinach marszu od czasu zejścia z góry Wdżar, wliczając krótkie postoje w zagrodzie strusi i na zbieranie grzybów, szlak  szlak turystyczny niebieski niebieski wyprowadził mnie z lasu na zalaną słońcem podszytową polanę Wyrobki..

 
Zaraz po wyjściu z lasu na polane zobaczyłem na jej skraju, po prawej stronie ścieżki, zarośnięte krzakami kamienne fundamenty... To pozostałość po jednym ze schronisk które nie miały szczęścia przetrwać na szczycie Lubania...

  
Lubań od dawna cieszył się wzięciem u turystów. Prowadzi tu aż siedem szlaków. Nie miał natomiast niestety szczęścia do schronisk. Pierwszy schron turystyczny wybudowano na Samorodach, piaskowcowej skalnej platformie w1934 który spłonął podczas działań wojennych. Opowiem o tej historii gdy tam dojdę teraz natomiast kilka zdań o drugim schronisku, tym właśnie na polanie Wyrobki obok którego położyłem się w trawach by troszkę odpocząć przed końcowym podejściem na Lubań...

  
Jak wspomniałem Lubań nie  miał szczęścia do schronisk...Te fundamenty na polanie Wyrobki to pozostałość po drugim schronisku które podobnie jak pierwsze, przedwojenne, podzieliło jego los i spłonęło.. A działo się tak...
Po wojnie PTTK długo przymierzało się do budowy nowego schroniska w miejsce spalonego w 1944 roku.. Ze względu na brak wody i problemy z transportem poprzednia lokalizacja nie wchodziła w grę. Wreszcie wybudowano obiekt typu "bacówka turystyki kwalifikowanej", na południowym stoku, na polanie Wyrobki, znacznie poniżej szczytu. Otwarte pod koniec 1974 r., w styczniu 1978 r.spaliło się, ponoć w czasie hucznego sylwestra.(fot.archiwum.

  
Kamienne fundamenty i piwnice po obydwu tych schroniskach istnieją do dzisiaj.W rejonie Lubania są zatem dwie kamienne podmurówki po spalonych schroniskach. Nieśmiałe projekty odbudowy na razie nie mają większych szans na realizację. Mówi się, że na Lubaniu grasuje "złe" i nic się tu nie uda.

 
Leżałbym tak jeszcze jakiś czas na pięknej słonecznej polanie w otoczeniu zapachu lasu, kwiatów i fruwających motyli oraz innych owadów zwabionych łanami kwitnącej na fioletowo-różowy kolor, miododajnej Wierzbówki Kiprzycy, jednak czas było ruszać dalej... Czekało mnie ostatnie krótkie, za to najbardziej strome podejście na sam szczyt Lubania.. Zarzuciłem plecak na ramię i ruszyłem pod górę...

  
Z polany Wyrobki szlak szlak turystyczny niebieski niebieski pnie się stromym odcinkiem leśnej drogi w częściowo odkrytym terenie około 400 metrów na szczyt Lubania a konkretnie do bazy namiotowej pod szczytem..To chyba najbardziej strome podejście na całej długości szlaku. Fotka nie oddaje stromizny tego miejsca ale poświadczam że jest ono naprawdę wyczerpujące.. Słońce dodatkowo przygrzewało w plecy i wyciskało na czoło krople potu..

  
Jest jednak takie piękne miejsce w mniej więcej połowie tego podejścia, gdzie strudzony turysta może na chwilkę odpocząć w cieniu drzew, przy pięknym krystalicznym źródełku i spojrzeć na piękną panoramę Tatr... Taka oto tabliczka po lewej stronie dróżki z szumną nazwą "Wodogrzmoty", skierowała mnie do owego miejsca...

  
Dosłownie 10 metrów od ścieżki, z południowego zbocza Lubania wypływa małe, śliczne źródełko o doskonałej, zimnej jak lód krystalicznej wodzie...

  
Źródełko jest niewielkie lecz pełni w tym miejscu znaczącą rolę... Na szczycie Lubania są duże problemy z wodą. Nie ma bowiem w pobliskiej okolicy innego źródła wody.. Z tego źródełka korzysta cała baza namiotowa znajdująca się pod szczytem Lubania, 200 metrów powyżej, oraz wszyscy przebywający tam turyści.. Źródełko ujęte jest w drewniane korytko, miejsce jest zadbane a obok stoi mała ławeczka i skalny blok na których można usiąść i odpocząć...

  
Usiadłem więc i ja, napiłem się parę łyczków doskonałej zimnej, źródlanej wody i spoglądałem przez chwilkę na roztaczającą się z tego miejsca panoramę tatrzańskiego pasma i zalewu Czorsztyńskiego

 
Po chwili ruszyłem dalej pod górę... Droga wspinała się lasem przez około 200 metrów po czym wyprowadziła mnie na odkryte wzniesienie gdzie zza wysokich traw wyłoniła się tablica informacyjna przed wejściem do bazy namiotowej rozlokowanej na polanie podszczytowej zwanej Wierch Lubania

  
Po niespełna 3 godzinach od momentu wyruszenia z parkingu pod górą Wdżar, dość długim postoju na jej szczycie i licznych postojach po drodze, dotarłem praktycznie do celu mojej wyprawy czyli na szczyt Lubania o wysokości 1225 m n.p.m, jak informowała mnie z już daleka duża tablica.. Krzyżuje się tutaj kilka szlaków turystycznych o których informuje postawiony obok szlakowskaz...

  
Z tymi wysokościami i nazwami szczytu Lubań jest troszkę zagmatwana sprawa ale po kolei opowiem o wszystkim i postaram się wyjaśnić pewne zawiłości ..
Lubań (1211m), jedna z głównych i najbardziej znanych kulminacji Gorców, to potężny szczyt, najwyższy w paśmie Lubania, przez miejscowych górali zwany też czasem Patryją, dominujący w grzbiecie pomiędzy dolinami Ochotnicy i Dunajca. Lubań ma 2 wierzchołki: wierzchołek wschodni jest niższy, zarośnięty lasem i pozbawiony widoków, wyższy wierzchołek zachodni słynie z rozległych panoram, szczególnie efektowne widoki bywają wczesnym rankiem. Różne źródła podają różne wysokości: na mapach wysokość określona jest na 1211 m n.p.m., ale tablica informacyjna na szczycie Lubania podaje wysokość 1225 m, podobnie przewodnik Gorce podaje wysokość wyższego szczytu na 1225 m, a niższego na 1211 m. Bardzo dokładne mapy Geoportalu wyznaczają wysokość wierzchołków Lubania podobnie 1211,1 m i 1225,3 m... Dochodziła godzina 13-ta gdy znalazłem się na szczycie Lubania... a co tutaj zastałem i co widziałem opowiem w drugiej części mojej wyprawy...

 
“Lubaniu, Lubaniu, widzis Tater ryny,
Łobeźryś sie w lewo, widzis i Pieniny.
 Lubaniu, Lubaniu, smutna twoja mina,
Łobeźryś sie w prawo, króla Gorców ni ma.
 Lubaniu, Lubaniu, ty wysoki graniu,
Zagonioj dziewcyno łowiecki ku niemu.
 Lubaniu, Lubaniu, ty wysoki scycie,
Dyć jo pod Lubaniem skłońce swoje zycie.”

koniec części I
CDN

6 komentarzy:

  1. Przepięknie opisane. Jest tak jak Pan opisuje .Polecam również . Beskidy chowają się... Urokliwa jest Mizerna cicha spokojna. Warto wybrać się na "KOSARY" ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie Andrzeju, wybieramy się w maju na Lubań. Przeczytałam gdzieś, że szlak niebieski jest źle oznakowany - czy to prawda? Rzeczywiście trzeba się bardzo pilnować? Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. ze wzruszeniem przeczytałam powyzsze tak sie składa ze byłam pierwsza kierowniczka schroniska na lubaniu sprzatała nawet po budowie i mieszkałam tam juz pos jej koniec byłam tam 3 lata po mnie przejeli jacys panstwo którzy niestety puscili schronisko z dymem teraz mam juz 60 lat mieszkam w wisle czyli tez w górach ale ciagle tesknię mam kilka zdjęc ze schroniska bacówki nawet wnetrza które wykonczało rekodzieło zakopane wszystko było piekne rzezbione tam poczęła sie moja córka i ciaza sprawiła ze musielismy z naszej bacóweczki zrezygnowac boze ile ja tam przezyłam

    OdpowiedzUsuń
  4. pamiętam,że w tym schronisku na Lubaniu gospodarował śp.Zyzio Wilk z Bieszczad...

    OdpowiedzUsuń
  5. Byliśmy zimą - naprawdę magiczne widoki :)
    http://zieloniwpodrozy.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie pan pisze.Aż chce się czytać i iść.

    OdpowiedzUsuń