Zdjęcie:

niedziela, 8 kwietnia 2012

Bieszczady - Bieszczadzka "Ciuchcia" cz.III

"WIELKA WŁÓCZĘGA"
czyli
Z PLECAKIEM PO BIESZCZADACH



        cz.III 
- Bieszczadzka "Ciuchcia" czyli żelaznym koniem przez łąki i lasy..    
Dźwięk elektronicznego budzika wypełnił swym piskliwym tonem całą sypialnię… Wieczorem po kolacji kładąc się spać, dość długo jeszcze czytałem ciekawe opracowanie o Bieszczadach.. Usnąłem dopiero po godzinie 1-szej. Przed snem ustawiłem budzik, aby nad ranem za długo nie przysypiać.. Chciałem zjeść wcześnie śniadanie, wyjść na poranny spacer po okolicznych dróżkach wiodących leśnymi duktami i kwiecistymi łąkami Ciśnianśko-Wetlińskego Parku Krajobrazowego, a następnie wrócić do mojego pensjonatu- bazy „Modryna” i przygotować się na wyprawę, która tym razem nie miała mieć nic wspólnego z podróżą samochodem ani też pieszą wędrówką z plecakiem… Jak już wspominałem w poprzedniej części moich wędrówek, pogoda po przyjeździe w Bieszczady powoli się klarowała… Wcześniejsze, obfite opady deszczu dość znacznie „nawodniły” bieszczadzkie górskie szlaki, czekałem więc cierpliwe aż błotko na leśnych ścieżkach obeschnie, połoniny zalśnią w jasnym słońcu, a mgły odejdą w niepamięć, by podczas moich wędrówek z plecakiem na ramieniu można było relaksowo i słonecznie przejść przez malownicze, turystyczne szlaki.. Dzień zapowiadał się ciepło, z umiarkowanym zachmurzeniem i oczywiście ciekawie ze względu na zaplanowane atrakcje… Nie samochodem, nie na nóżkach, więc czym mam zamiar przemierzać bieszczadzkie rewiry dzisiejszego dnia?... Oczywiście kultową, wąskotorową, Bieszczadzką Kolejka Leśną !!.. To jednak nie koniec planów na dzisiaj.… Przez pierwszą cześć dnia będą wiozły mnie po bieszczadzkich ostępach mechaniczne konie, a konkretnie spalinowe, natomiast drugą cześć dnia spędzę w towarzystwie czworonożnych, pięknych koni ze stadniny "Kulbaka" w Strzebowiskach.. Wybiorę się na przejażdżkę po dzikich bieszczadzkich połoninach, jak niegdyś kowboje i traperzy po preriach Dzikiego Zachodu.... Ranek zapowiadał się optymistycznie i choć na niebie przewijały się warstwy białych chmur, to widać było coraz wyraźniej błękitne, lipcowe niebo...

   
 Pensjonat "Modryna" w Przysłupie jest oddalony od końcowej stacji bieszczadzkiej kolejki o niespełna 200 metrów.... Stacja znajduje się tuż obok wspominanej przeze mnie hodowli i smażalni pstrągów.. Gdy zajeżdża tutaj pociąg z turystami, w mgnieniu oka ustawia się kolejka do smażalni po cieplutkie pstrągi i kufelek piwka.. Jak dowiedziałem się wcześniej od moich gospodarzy w "Modrynie", pociąg wg. rozkładu zajeżdża do Przysłupu o godz.11:10, a odjeżdża o godz.11:30 po 20 minutowym postoju... Tak więc po porannym spacerku spakowałem plecak i o godz.11-tej wyszedłem w kierunku stacji kolejki.. Gdy dochodziłem do smażalni pstrągów, ujrzałem zbliżający się do stacji skład pociągu... Przyjechał parę minut wcześniej więc spora rzesza turystów, którzy wsiedli na stacji w Majdanie i Cisnej, miała do dyspozycji więcej czasu na skorzystanie z dobrodziejstw smażalni.. Gdy tylko pociąg zatrzymał się na stacji, tłum pasażerów błyskawicznie począł opuszczać wagoniki...

   
Po kilku chwilach skład kolejki opustoszał prawie całkowicie..

      
Pasażerowie pośpieszyli w kierunku bufetu i WC-tów, a ja spokojnie poszedłem zamienić kilka słów z konduktorem, który stał przy wagonikach i oczekiwał na ewentualnych, dodatkowych pasażerów.. Dopytałem się co i jak, kupiłem bilet na trasę Przysłup-Majdan i dalszy odcinek Majdan-Balnica-Majdan, zapłaciłem za ten kurs w sumie 29 PLN i spokojnie zacząłem rozglądać się za dogodnym miejscem w wagoniku, aby móc cieszyć oko urokami trasy...

   
W czasie, gdy wszyscy pasażerowie zajęci byli rozkoszowaniem się potrawami w pobliskim bufecie i chwilowym odpoczynkiem nad stawem z pstrągami, obsługa pociągu przestawiała na mijance małą, spalinową lokomotywkę na przeciwległy koniec pociągu.. Konduktor sprzedał jeszcze parę biletów osobom wsiadającym w Przysłupie, a ja poszedłem na wzgórek pstryknąć fotkę żelaznemu rumakowi, który za moment będzie mnie obwoził po bieszczadzkich ostępach...

      
Cały skład kolejki jaki zajechał na stacyjkę do Przysłupu liczył sobie 6 wagoników odkrytych lecz zadaszonych, 2 zielone wagony zabudowane i oczywiście niewielki, niebieski spalinowóz..

   
Zająłem dogodne miejsce w jednym w odkrytych wagoników.. Do odjazdu pozostało 10 minut postaram się zatem wypełnić ten czas, krótką opowieścią o wąskotorowej, kultowej bieszczadzkiej kolejce...  
Do końca XVIII wieku, ogromne obszary lasów bieszczadzkich z ich potężnymi zasobami drewna były niedostępne dla gospodarki krajowej.. Rzadka sieć dróg, ich fatalny stan oraz niemożliwy spław drewna nurtem Sanu, spowodowały konieczność budowy toru kolejowego.. Po wielu sprzeciwach i trudnościach z wykupem gruntu, prace nad budową wąskotorowej kolejki leśnej ruszyły w 1890 roku.. Trudne warunku terenowe, setki zatrudnionych ludzi (ok.300 osób), kilkadziesiąt zaprzęgów konnych i 5 lat ciężkiej pracy spowodowało oddanie w 1895 roku, 26-cio kilometrowego odcinka trasy Łupków-Majdan.. Ożywiło to od razu życie gospodarcze w rejonie przyległych wsi i poprawiło warunki bytowania tamtejszej ludności.. W pobliżu trasy kolejki powstawały liczne tartaki, sklepiki i karczmy.. Dobre wyniki eksploatacji tego odcinka spowodowały kolejną rozbudowę trasy w rejon Kalnicy (12 km)..Trasa była piękna lecz niesamowicie kręta.. Liczyła 69 zakrętów z których najbardziej niebezpieczny znajdował się w Strzebowiskach.. Dalsze losy kolejki bieszczadzkiej były już mniej optymistyczne.. W 1931 roku na wskutek krachu gospodarczego linia Cisna-Kalnica zostaje zlikwidowana a tabor idzie na złom.. II wojna światowa przynosi chwilową odbudowę kolejki, ponieważ Niemcy rabunkowo eksploatują drewno na potrzeby wojskowe.. Modernizują tabor i urządzenia szlakowe jednak po wojnie kolejka pozostaje w opłakanym stanie.. W wyniku działań wojennych zniszczone zostają tory, nasypy i mosty.. Dzieła zniszczenia dopełniają lata walk z bandami UPA.. Jednak władze powojenne w latach 50-tych ponownie odbudowują tabor i siec kolejową.. Powstają nowe odcinki torowiska Rzepedź - Smolnik. W latach 60-tych kolejny odcinek zostaje oddany do użytku - Cisna-Kalnica-Wetlina-Moczarne.. Podróż z Łupkowa do Cisnej trwała wtedy 4:30 godziny i dostarczała niesamowitych przeżyć turystom podróżującym na odkrytej platformie: -"Przecinki trasy kolejkowej są bardzo wąskie, tak że z pomostu wagonika zrywamy kwiaty i soczyste maliny...Mijamy tuziny mostków zawieszonych jak dziecinne zabawki nad przepaściami i parowami" - tak pisał w ówczesnym czasie jeden z uczestników takiej przejażdżki.. Ciuchcia stała się symbolem turystyki bieszczadzkiej..

   
Obecna trasa bieszczadzkiej "Ciuchci"
   
Kończy się czas postoju kolejki na stacji Przysłup.. Dochodzi godz.11:30.. Skład pociągu wraca teraz z powrotem do Majdanu, tam będzie stał ok. 20 minut i o godzinie 13-tej wyruszy na drugi odcinek trasy Majdan-Balnica-Majdan.... Tak więc przede mną prawie 4 godziny jazdy. Postaram się w tym czasie dokończyć opowieść o historii wzlotów i upadków bieszczadzkiej ciuchci ....

   
W przedziale sporo turystów, ale nie ma tłoku... Kto chce siedzi, kto chce ogląda bieszczadzkie pejzaże.. Ci którzy przyjechali z Majdanu i wracają z powrotem, teraz w większości siedzą i debatują na różne tematy, tacy zaś jak ja czyli jadący z Przysłupu, wychylają się ciekawe przez burty wagoników i oglądają roztaczające się widoczki...

      
Ja będę podziwiał widoczki i opowiadał dalszy ciąg losów leśnej kolejki bieszczadzkiej..
  W latach 70-tych i 80-tych, cywilizacja wkracza w Bieszczady coraz większymi krokami.. Budowa dróg a zwłaszcza Wielkiej Bieszczadzkiej Obwodnicy, powoduje powolne umieranie transportu kolejką wąskotorową.. Na początku lat 90-tych przestaje ona służyć transportowi leśnemu, co powoduje w latach 1992-1995 całkowitą jej likwidację.. Jednak znajdują się zapaleńcy, którzy postanawiają po kilku latach ponownie wskrzesić ten kultowy relikt bieszczadzkiego krajobrazu. Dzięki grupie pasjonatów tworzących Fundację Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej w Cisnej-Majdanie, w 1996 roku kolejka zaczyna pomału nowe życie.. Odbudowane zostają szlaki na trasie Majdan-Przysłup i Majdan-Balnica.. Rozrasta się także tabor kolejowy..  Obecnie składa się on z jednego parowozu, trzech lokomotywek spalinowych oraz dwudziestu wagonów. Latem 2011 roku kolejka zostaje jednym z trzech "produktów turystycznych" Podkarpacia, nominowanych do IX edycji ogólnopolskiego konkursu na Najlepszy Produkt Turystyczny Roku 2011 w Polsce. Dzięki głosom internautów znalazła się wśród laureatów internetowej edycji tego konkursu. Bieszczadzka kolejka wąskotorowa jest dziś jedną z atrakcji turystycznych Bieszczadów ..

   
I jeszcze kilka faktów z ostatnich kilku lat, dotyczących bieszczadzkiej ciuchci..
- Rok 2006 - do Majdanu został sprowadzony unikatowy parowóz "LAS" z roku 1956. Będzie on jednak uruchamiany sporadycznie - na zamówienia grup turystycznych i "lepsiejsze" okazje... Jak dojedziemy do Majdanu pstryknę mu fotkę..
- Wiosna 2008 roku - wyremontowany został odcinek Wola Michowa-Smolnik. Trasa do Smolnika nie będzie jednak ogólnie dostępna - pojadą nią tylko grupy na specjalne zamówienie.
- Lato 2009 - z dniem 1 lipca 2009 rusza wreszcie wydłużona trasa z Majdanu do Smolnika. Kolejka do Smolnika kursuje w soboty i niedziele do końca sierpnia. Czas przejazdu do Smolnika 1 godzina 40 minut, postój na trójkącie w Smolniku 30 minut + powrót do Majdanu.
- Sezon 2011 czyli okres mojego pobytu w Bieszczadach - niestety zawieszono kursy kolejki na trasie Balnica - Wola Michowa - Smolnik.. Kiedy kilka godzin później, w czasie postoju w Balnicy rozmawiałem z obsługą pociągu pytając o różne techniczne i organizacyjne sprawy, dowiedziałem się jaki był powód zamknięcia wyremontowanego odcinka Balnica-Wola Michowa-Smolnik.. Jak to się często dzieje w naszym kraju, brak pieniędzy niejednokrotnie unieruchamia rozpoczęte inwestycje... Trasa została wyremontowana i na krótki czas otwarta, jednak jej utrzymanie oraz infrastruktura kosztuje, więc z powodu braku kasy zostały zawieszone kursy w tamten rejon Bieszczadów..

   
Przez całą trasę od Przysłupu do Majdanu pogoda dobra.. Jest ciepło z niewielkim zachmurzeniem.. Po drodze kolejka zatrzymała się na moment w Dołżycy i Cisnej, lecz praktycznie nikt nie wysiadał, wsiadły tylko dwie osoby... Gdy dojeżdżamy na stację w Majdanie, nadchodzi niski pułap chmur i zaczyna lekko kropić letni deszczyk.. Z opowiadań "tubylców" i stałych pasażerów bieszczadzkiej ciuchci wynika, iż rejon Majdanu jest specyficzny i jakby zaczarowany.. Wszędzie po trasie pogodnie, a wjazd tutaj to w 80% deszczyk albo chmury.. Wagoniki jednak mają zadaszenie a wokół ciepło, więc taki mały deszcz to "pikuś", no może"pan pikuś"  

   
Po ponad 1 godzinnej jeździe od stacji w Przysłupie i przejechaniu 11 km trasy, kolejka dociera do stacji Majdan.. Jest to niewielka osada leśna w dolinie Solinki, 2 km od Cisnej (ok. 70 mieszkańców). Jest główną stacją bieszczadzkiej kolejki leśnej.. Majdan to dawny przysiółek Cisnej powstały na przełomie XIX i XX w. przy końcowej stacji kolejki. Początkowo był tu plac przeładunkowy drewna (stąd nazwa), potem powstała mała osada i tartak parowy, po którym pozostały fundamenty. Dla pracowników tartaku i kolejarzy wybudowano osiedle. Tartak spłonął we wrześniu 1939 r., a po odbudowaniu go przez Niemców został ponownie spalony w czasie walk z UPA. Obecna osada została wybudowana w latach 60-tych dla pracowników kolejki. Dziś jest tu główna stacja i siedziba Fundacji Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej. W 1979 r. urządzono w Majdanie mini skansen kolejki leśnej - na bocznicy ustawiono kilka starych wagoników i lokomotyw. Eksponaty były jednak stale dewastowane przez wandali, więc w 1991 r. przekazano je do muzeum kolejek wąskotorowych w Sochaczewie koło Warszawy. Pozostał tylko kamień pamiątkowy z wyrytą w mosiądzu historią kolejki.... Na peronie przed budyneczkiem stacji czeka grupka turystów, którzy postanowili przejechać się ciuchcią w stronę Balnicy...

      
Jak wspomniałem, kolejka po dotarciu z Przysłupu do Majdanu ma 20 minut postoju.. O godzinie 13:00 rusza w stronę Balnicy.. Cześć turystów wysiada kończąc tym samym przejażdżkę bieszczadzką ciuchcią, pozostaje kilka osób takich jak ja, którzy wsiedli w Przysłupie i jadą do Balnicy.. Za chwilę dosiądą się nowi turyści na wycieczkę tą częścią trasy.. W wagonikach ponownie robi się "luz" na niespełna 20 minut postoju.. 

   
Nie marnując czasu pokaże teraz zainteresowanym rozkład jazdy bieszczadzkiej kolejki oraz cennik który dostałem od konduktora....

TRASA: Majdan – Przysłup – Majdan 
km
Stacje i przystanki
Godziny

km
Stacje i przystanki

Godziny
0
MAJDAN
odj.
10:00
0
PRZYSŁUP
odj.
11:30
2
Cisna

10:15
7
Dołżyca

12:10
5
Dołżyca

10:30
10
Cisna

12:25
12
PRZYSŁUP
przyj.
11:10
12
MAJDAN
przyj.
12:40

km
Stacje i przystanki
Godziny

km
Stacje i przystanki

Godziny
0
MAJDAN
odj.
13:30
0
PRZYSŁUP
odj.
15:00
2
Cisna

13:45
7
Dołżyca

15:40
5
Dołżyca

14:00
10
Cisna

15:55
12
PRZYSŁUP
przyj.
14:40
12
MAJDAN
przyj.
16:10

TRASA: Majdan – Balnica – Majdan
Km
Stacje i przystanki
Godziny

km
Stacje i przystanki

Godziny
0
MAJDAN
odj.
10:30
0
BALNICA
odj.
11:30
9
BALNICA
przyj
11:15
9
MAJDAN
przyj
12:15

Km
Stacje i przystanki
Godziny

km
Stacje i przystanki

Godziny
0
MAJDAN
odj.
13:00
0
BALNICA
odj.
14:00
9
BALNICA
przyj
13:45
9
MAJDAN
przyj
14:45

CENNIK NA ROK 2011
I Przejazd pociągiem według rozkładu jazdy

Majdan – PRZYSŁUP
Majdan – PRZYSŁUP – Majdan
Bilet normalny
13,00 zł
20,00 zł
Bilet ulgowy
10,00 zł
14,00 zł


Majdan – BALNICA
Majdan – BALNICA – Majdan
Bilet normalny
11,00 zł
16,00 zł
Bilet ulgowy
9,00 zł
12,00 zł

 Pociąg stoi, turyści też nie spieszą się z wsiadaniem, a ja ciekawie spoglądam na jedną i drugą stronę wagonika.. Po prawej bocznica z zapasowymi wagonikami oraz pojazdami roboczymi (drezyny).. W 2009 i 2010 roku zdarzały się dni, w których kolejka przewiozła po 1000 pasażerów dziennie. Wszystko to sprawia, że należy odpowiednio wcześnie przybyć na stację główną w Majdanie w celu zaopatrzenia się w bilety. Może się zdarzyć tak, że przybycie na kilka minut przed odjazdem skończy się fiaskiem, bo bilety są często wyprzedane dużo wcześniej. Limitowanie biletów jest o tyle korzystne, że każdy ma pewność, iż będzie miał w wagonie miejsce siedzące. Przewoźnik zresztą często uzupełnia skład o dodatkowe wagony, żeby umożliwić przejazd wszystkim chętnym. Zdarza się także uruchamianie dodatkowych, pozarozkładowych pociągów.

   
Spoglądam na lewo... Na małej bocznicy stoi wspomniany już wcześniej, malutki, odrestaurowany, prawdziwy parowozik z 1956 roku o szumnej nazwie "LAS"...

   
Nadchodzi godzina 13-ta.. Dyżurny ruchu daje sygnał odjazdu i leśny pociąg powoli rusza w stronę Balnicy, a ja ponownie zajmuje pozycję obserwacyjną przy burcie wagonika... Wyjeżdżając ze stacji w Majdanie drobny deszczyk przestaje padać.. Szare chmury powoli zanikają, a spoza nich ponownie wyłania się pogodne niebo... Jednak tubylcy mieli rację ... Majdan "uczarowany"....

      
Pamiętam starą harcerską piosenkę o Bieszczadzkiej Ciuchci, którą śpiewaliśmy dawnooo temu przy ognisku na obozie harcerskim w Stuposianach, gdy jako młody chłopak wędrowałem po bieszczadzkich bezdrożach z moją klasą ze szkoły średniej.. A słowa leciały tak...

           Jedzie bieszczadzka ciuchcia           
              Sypie, strzela iskrami                 
Taka, co przed stu laty
Jeździła z traperami
  Bucha dym z komina
        Bucha dym z komina             
        Drzewa uciekają                
        Która to godzina
        która to godzina
        Koła jej stukają
        Wjeżdżamy w nasz
        Zielony, romantyczny świat
        Świat z którym już
        Przyjaźnimy się od lat
        Bucha dym z komina
        Bucha dym z komina
                                       
Jedzie bieszczadzka ciuchcia
Stara i śmieszna troszkę
Taką jeździł mój dziadek
Ścigając babci pończoszkę
Jedzie bieszczadzka ciuchcia
Pokryta patyną czasu
Sapie, kicha czasami
W głębi bieszczadzkich lasów...


Kolejka przemierzając w dalszym ciągu tereny Ciśniańskiego-Wetlińskiego Parku Krajobrazowego, na odcinku Majdan-Żubracze wjeżdża w coraz bardziej zwężającą się dolinkę górnego odcinka rzeki Solinki, pokonując kilka zabudowanych nad jej korytem mostków..

          
  Solinka to drugi co do wielkości po Osławie bieszczadzki dopływ Sanu.. Ma 45 km długości, a jej  źródła tryskają w masywie Hyrlatej na wysokości ok. 1000 m n.p.m... I właśnie u podnóży tegoż masywu Hyrlatej, nasz leśny pociąg zmierza teraz w kierunku Balnicy..

      
Mijamy Żubracze... Bieszczadzka Ciuchcia wspina się teraz pod łagodne wzniesienie, w kierunku malutkiej leśnej osady o tej samej nazwie co przepływająca przez nią rzeka Solinka.. Stąd zaczyna się uroczy, leśny odcinek bieszczadzkiej kniei, na którym ciuchcia przeciska się przez puszczę bukową w paśmie granicznym, wzdłuż koryta Solinki..

      
Na całej trasie leśnej kolejki od Przysłupu do Balnicy, pociąg pokonuje kilka zjazdów i podjazdów..  I tutaj ciekawostka techniczna.. Otóż skład kolejki nie ma układu pneumatycznego hamulca zespolonego, sterowanego przez maszynistę z lokomotywy. Podczas jazdy po pochyłościach oprócz hamowania lokomotywą wykorzystuje się hamulce ręczne w wagonach. Na pomostach wagonów jadą hamulcowi, którzy odpowiadają za hamowanie kół danego wagonu poprzez użycie hamulca ręcznego. Obracanie korbą hamulca powoduje dociskanie klocków hamulcowych, do kół w danym wagonie.. Zerkałem ciekawie na stojącego obok mnie młodego chłopaka, który stał na pomoście wagonika i co jakiś czas dokręcał lub odkręcał ręczny hamulec w zależności od sytuacji... Po ok. 40 minutach jazdy z Majdanu i pokonaniu ponad 9 km trasy,  pociąg powoli zbliżał się do stacji w  Balnicy...

   
Stacja w Balnicy.... to dość szumnie powiedziane ... Niewielka polana długości ok.150 metrów z 4 rzędami szyn czyli tzw. podwójną mijanką dla dwóch składów pociągów oraz tabliczką z niewyraźnym napisem "Balnica".. Po lewej ściana bukowego lasu a zaraz za nią pas graniczny, gdzie znajduje się piesze polsko-słowackie przejście graniczne Balnica - Osadne.  Po prawej zaś, w odległości kilkudziesięciu metrów od torów, niewielkie agroturystyczne zabudowania gospodarskie, sklepik, pole namiotowe.... Jest godzina 13:40.. Kolejarze dają nam 20 minut czasu.. Pociąg planowo odjechać ma o godz. 14:00.. Pasażerowie rozchodzą się w różnych kierunkach za własnymi potrzebami..

      
Ja nie mam potrzeby skorzystania z dobrodziejstw sklepiku, ani podejścia na pas graniczny w celu zrobienia sobie tam pamiątkowej fotki, choć większość pasażerów zasuwa do lasu raczej za fizjologiczną potrzebą, aniżeli z chęci podziwiania przyrody ... Pozostaje przy pociągu, siadam na drewnianych stopniach wagonika i postaram się znowu coś opowiedzieć ciekawego o tym miejscu.. 
Balnica to nieistniejąca wieś nad potokiem Balnica w południowej części Bieszczadów, niemal na samej granicy ze Słowacją. W 1549 roku zostały wydane przywileje lokacyjne wsi Balnicy. W roku 1856 została zbudowana cerkiew. Do dziś zachowała się podmurówka (fragmenty).. Po I rozbiorze Polski Balnicę włączono do dóbr kameralnych Cesarstwa Austriackiego. W I połowie XIX wieku właściciele wsi czerpali dochody z gospodarki drzewnej. Drewno wywożono kolejką przez przysiółek Strubie. Wówczas była tu m.in. stacja kolejki, gajówka oraz budynki mieszkalne pracowników leśnych i kolejarzy. W roku 1918 wieś przystąpiła do tzw. Republiki Komańczańskiej. W tym okresie w Balnicy odnotowano istnienie młyna i tartaku wodnego, olejarni, karczmy.. Po wybuchu II wojny powstała tu niemiecka placówka Grenzschutzu. W 1942 roku Niemcy przeprowadzili inwentaryzację wsi, podczas której odnotowano 78 budynków. Od roku 1944 wieś była pod kontrolą UPA (sotnia Wesełego). W roku 1946 wysiedlono na Ukrainę mieszkańców 57 domów.. W roku 1947 podczas akcji "Wisła" wysiedlono kolejnych 85 osób. Wieś opustoszała a pozostałe zabudowania również rozebrano. Dziś w Balnicy pozostała tylko malownicza dolina, pozostałości przycerkiewnego cmentarza i kapliczka nad cudownym źródełkiem... 

   
Co się zaś tyczy widocznych po prawej stronie pod lasem, niewielkich zabudowań gospodarczych, jest to budynek który w latach pięćdziesiątych służył pracownikom kolejki leśnej. Domek stoi z dala od cywilizacji, w pobliżu wspomnianego pieszego polsko-słowackiego przejścia granicznego Balnica - Osadne. Dojeżdża tutaj tylko kolejka leśna... Od kilkunastu lat właścicielem domu jest pan Wojtek, u którego w zupełnej ciszy można odpocząć o każdej porze roku, pojeździć konno, rozpalić ognisko i zasnąć w namiocie. Jesienią można zobaczyć gody jeleni, pospacerować po kolorowym lesie podczas grzybobrania... Okolica obfituje w dary runa leśnego.. Latem na poboczu stacji przesiadują chłopcy oferujący w kubkach smakowite jagody z cukrem.. 

   
Balnica na obecny okres to końcowa stacja w zachodnim kierunku Bieszczadów i chociaż jak już wspomniałem, dalsza cześć wyremontowanego torowiska do odległych o kolejne 12  kilometrów Smolnik jest przejezdna, to jednak z powodów finansowych obecnie wstrzymano kursowanie pociągów na odcinku Balnica-Wola Michowa-Smolnik.. Obsługa pociągu sprawnie przepina lokomotywkę spalinową na drugi koniec składu pociągu.. Pojedziemy teraz w przeciwną, powrotną stronę do Majdanu..

      
Obecnie kursujące pociągi bieszczadzkiej kolejki leśnej prowadzone są z użyciem lokomotyw spalinowych FAUR serii LYd 2 produkcji Rumuńskiej.

      
Skład przygotowany do wyjazdu.. Pozostało jeszcze kilka minut. Pasażerowie niespieszno schodzą się do wagoników... Maszynista i hamulcowi siedzą na trawie niedaleko lokomotywki.. Idę z nimi chwilkę pogadać.. W czasie krótkiej rozmowy pytam ogólnie o całą infrastrukturę taboru i tras.. Dowiaduję się, jakie były powody zatrzymania kursów pociągu w sezonie 2011 na wyremontowanym odcinku trasy w kierunku Woli Michowej i Smolnika.. Oczywiście kasa, kasa i jeszcze raz kasa... Wyremontować to problem techniczny i pracochłonny, ale potem utrzymać szlakowy odcinek, to już problem finansowy.. Dowiaduję się także, iż na nieczynnych, dawnych odcinkach kolejki, torowisko istnieje w dużym stopniu nienaruszone.. Zarośnięte, spowite w objęciach bieszczadzkiej przyrody, lecz realnie istniejące... Mówię, że w naszych rejonach, takie pozostawione samemu sobie nieużywanych torów, to łakomy kąsek dla złomiarzy i długo by się nie uchowały... Maszynista zaczyna się uśmiechać : - Panie szanowny a gdzieżby u nas kto tory wyrywał, jak w promieniu 100 km nie ma punktów skupu złomu !!!.... No fakt, uciążliwy i daleki transport odstrasza łowców żelastwa.. W wesołym nastroju żegnam się z obsługą.. Czas ruszać w drogę powrotną.. Na zegarku godzina 14-ta..

      
Zanim jednak nasz pociąg ruszył, z naprzeciwka od strony Majdanu nadjeżdża kolejny skład !!!... W normalnych okolicznościach w dni robocze, do Balnicy kursuje tylko jeden pociąg.. Wyjątki stanowią dodatkowe składy pozarozkładowe, które są uruchamiane w razie przyjazdu większej ilości turystów i zorganizowanych grup wcześniej zamawiających kurs.. To właśnie taki nadplanowy pociąg zajeżdża teraz do Balnicy..

         
Jedni przyjechali a drudzy tak jak my, odjeżdżają w drogę powrotną.. Nasza ciuchcia zjeżdża teraz w kierunku Żubraczy i Majdanu wąską, lesistą doliną Solinki.. Dojeżdżając do Żubraczy, w oddali po lewej stronie ukazuje się zalesione wzniesienie o wys.1006 m n.p.m.  To Feliszówka, szczyt w pasmie Wysokiego Działu...

   
Po 35 minutach jazdy z Balnicy, ciuchcia dowozi nas do Majdanu.. Tutaj kończy się moja przejażdżka trasą Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej.. Przejechałem ciuchcią w sumie ok. 30 km trasy (11km+9,5km+9,5km) w planowym czasie 3h15min.. Pasażerowie opuszczają pociąg.. Turyści, którzy przyjechali do Majdanu samochodem i tutaj wsiadali do pociągu, mają sprawę powrotu do swych wczasowych kwater "z głowy"..

      
 Ja spacerkiem opuszczam stację w Majdanie i zamierzam dostać się do odległej o 3 km Cisnej .. Stamtąd złapię busa lub autobus w kierunku Wetliny, do mojej bazy na Przysłupie... Asfaltowa droga bez poboczy nie przypada mi do gustu.. Ruszam więc torowiskiem kolejki w stronę stacji w Cisnej.. To moim zdaniem najlepsze rozwiązanie....

   
  Po ok. 20 minutach spokojnego, spacerowego marszu z dworca w Majdanie wzdłuż torów kolejki leśnej, docieram przed mały, drewniany budynek stacji w Cisnej.. Teraz już tylko parę kroków do centrum, a tam przy niewielkim ryneczku mają postój busy, które kursują w kierunku Wetliny i Ustrzyk... Pierwsza część dnia dobiega końca.. Zaplanowane, popołudniowe atrakcje zapewne dostarczą także niemało przeżyć...Ale o tym w kolejnej części fotorelacji z Bieszczadów.. Hejjj..

 
STACYJKI...
Mleczem zarosły tory kolejki,
która woziła marzenia.
Jak przykurzone, puste butelki
okna stacyjek, bo w nich od dawna
zupełnie nic się nie zmienia.
Czasem coś muchom zabrzęczeć każe,
wiatr ruszy pajęczą siatką,
nie słychać gwaru w dworcowym barze,
po rdzą pokrytych, zaspanych szynach,
koła nie toczą się gładko.
Już po marzenia się nie wybiera
podróżny, z walizką w kratkę,
a ta co podobno ostatnia umiera
z wełnistym dymem już się rozwiała,
nadzieja – ta głupich matka.
                                                                                 Wuka

KONIEC cz.III
C.D.N..

1 komentarz:

  1. Jedzie bieszczadzka ciuchcia,
    Sypie , strzela iskrami ...... oj i ja przejadę się tą ciuchcią , oj się przejadę ...
    To nie jest mój ostatni wpis w tym miejscu , będzie jeszcze jeden wpis i opowiem o moich wrażeniach , nie wiem kiedy, ale wiem, że to nastąpi ..... do "usłyszenia"

    OdpowiedzUsuń