Zdjęcie:

poniedziałek, 11 stycznia 2016


WIETNAM
HANOI



CZ.XVII
Stolica Wietnamu HANOI
Miasto uśmiechniętych dziewcząt..
Poprzedniego wieczora, po spektaklu w Wodnym Teatrze Lalek, bardzo delikatnie „zabalowaliśmy” w nocnych restauracyjkach starego miasta Hanoi.. Jak grzeczne pensjonarki, kilka minut po godzinie 23 byliśmy już 
w naszym hotelu „Golden Lotus”. Odświeżająca kąpiel oraz zmęczenie po dość intensywnym i ekscytującym programie dnia poprzedniego spowodowały, iż sen ogarnął mnie lotem błyskawicy.. Gdy tylko zgasiłem nocną lampkę, stojącą obok łóżka, w ciągu kilku sekund spałem jak niemowlę.. Rankiem zbudził mnie dźwięk telefonu z recepcji hotelowej, oznajmiający pobudkę.. Przez drewniane okienne żaluzje, do pokoju wpadały pierwsze jasne promienie porannego słońca.. Spojrzałem na zegarek. Była dokładnie godzina 7:00.. Miałem godzinę czasu na poranną toaletę, spakowanie potrzebnego sprzętu foto, zejście do restauracji na śniadanie i konsumpcję.. Zbiórka przy autokarze została uzgodniona poprzedniego dnia na godzinę 8:00. Czasu jak barszczu..


Prawie równocześnie w hotelowej restauracji zjawił się mój przyjaciel Jorguś wraz z szanowną małżonką Grażynką.. Przy porannej kawie 
i delikatnym śniadaniu omówiliśmy plan działania na dzisiejszy dzień. 
W grafiku zwiedzania mamy kilka kultowych miejsc wietnamskiej stolicy: Mauzoleum wodza Ho Chi Minh, Pałac prezydencki, prywatną rezydencję wujka Ho, Świątynię na Jednej Kolumnie, Świątynię Literatury oraz finalną imprezę dzisiejszego popołudnia - wycieczkę rikszami po starej, kolonialnej części miasta.. Ojj, znowu będzie się działo..


Za kwadrans ósma wychodzę przed hotel. Ruch niewielki. Miasto powoli budzi się do codziennego życia.


 Sprzedawcy otwierają kolejno swoje sklepiki, ulicą przemyka cichutko kilka skuterów, które są tutaj elementarnym środkiem przemieszczania się po zatłoczonej aglomeracji.. Chodniki po obydwu stronach jezdni zastawiono skuterami „miejsce w miejsce”..


Dawniej, w krajach azjatyckich takich jak Tajlandia, Wietnam czy Chiny, na ulicach dominowały rowery. W ostatnich dziesięcioleciach motocykle wyparły w większości rowery, jako główne formy miejskiego transportu.. Według szacunków, po ponad 7 milionowym Hanoi porusza się codziennie   3 miliony skuterów i motorów !!..


Obserwując budzącą się codziennym rytmem ulicę, kątem oka dostrzegam młodą Wietnamkę w dużym, stożkowym kapeluszu z palmowych liści, która z drewnianymi, bambusowymi nosidełkami na ramieniu zwinnie porusza się po wąskim, zastawionym motorami chodniku.. Kiedy kieruję na nią obiektyw aparatu, dziewczyna uśmiecha się przyjaźnie i przystaje na moment, pozując do fotki..


Postanawiam przez chwilę poczuć się jak wietnamski uliczny handlarz. Zielony banknot o drobnym nominale skutecznie przekonuje dziewczynę, 
by użyczyła mi na moment kapelusza i swoich narzędzi pracy.. 
Taaaa., gdybym był z pół metra niższy i miał bardziej skośne oczy, to pewnie bez problemu wmieszałbym się w tłum wietnamskich handlarzy..



Po przeciwnej stronie ulicy, pod sklepową witryną stoi „oryginalny” wietnamski handlarz, z bambusowymi koszami pełnymi owoców, jednak widząc „przewyższającą go” wzrostem konkurencję w mojej osobie, szybko zwija interes i maszeruje w inne rewiry.. .
 

Kilka minut po godzinie 8, pod hotel podjeżdża turystyczny autokar. Cała nasza grupa zajmuje miejsca w klimatyzowanym wnętrzu. Pojazd rusza wąskimi uliczkami starej dzielnicy Hoan Kiem, położonej w sercu handlowego centrum Hanoi. Rozpoczynamy kolejny dzień zwiedzania atrakcji Wietnamu..


Jak wcześniej wspominałem, w planie dzisiejszej wędrówki znajdą się kultowe i najciekawsze obiekty stolicy Hanoi. Na początek zwiedzimy Mauzoleum wielkiego wodza narodu Ho Chi Minha, następnie oglądniemy pałac prezydencki, przespacerujemy się po ogrodach i prywatnej rezydencji wujka Ho (Ho Chi Minh), uwielbianego w Wietnamie po dzień dzisiejszy niczym Lenin w Rosji, odwiedzimy piękną, stylową Świątynię na Jednej Kolumnie, zagłębimy się w zielone sektory pięknego parku, by podziwiać niezwykły kompleks Świątyni Literatury, często odwiedzany przez uczącą się młodzież, natomiast po obiedzie, w popołudniowej porze wyruszymy rikszami na wycieczkę po starej, kolonialnej części miasta.. 
Poniżej plan miasta Hanoi z naniesioną trasą naszej dzisiejszej wędrówki 
po wymienionych obiektach..


Do pierwszego celu zwiedzania mamy około 30 minut jazdy autokarem. Postaram się w tym czasie przedstawić krótką, współczesną charakterystykę stolicy Wietnamu - Hanoi oraz historyczne rysy jej powstania i rozwoju na przestrzeni wieków.
HANOI dawniej i dziś…
Hanoi jest stolicą Wietnamu i zarazem drugim co do wielkości miastem tego kraju. Leży w północnej części Wietnamu, w delcie Rzeki Czerwonej na jej prawym brzegu, niespełna 90 km od wybrzeża Morza Południowochińskiego. Od 1010 aż do 1802 roku, był to najważniejszy ośrodek polityczny Wietnamu. Od 1902 do 1954 roku Hanoi stało się stolicą francuskich Indochin. Od 1954 do 1976 roku było stolicą Wietnamu Północnego, a następnie w 1976 roku po zwycięstwie Północy w wojnie wietnamskiej, zostało mianowane stolicą zjednoczonego Wietnamu.. Październik 2010 został urzędowo ogłoszony 1000-letnią rocznicą powstania miasta.


Administracja, ludność klimat…
Obszar aglomeracji Hanoi obejmuje zarówno nizinne tereny delty, jak 
i tereny górzyste, znajdujące się w północnej i zachodniej części miasta. Najwyższym szczytem jest Ba Vi (1281 m n.p.m.), położony w zachodniej części regionu. Całkowita powierzchnia zajęta przez obszar miejski 
wynosi 3 345 km2.


Hanoi podzielona jest na 12 okręgów miejskich, 1 dzielnicę miejskich wieżowców i 17 gmin wiejskich. W 2008 roku do Hanoi została włączona prowincja Ha Tay. Liczba mieszkańców metropolii Hanoi szacowana jest na 7,088 mln. Ludność Hanoi stale rośnie (około 3,5% rocznie). Ten wzrost populacji wywiera duży nacisk na infrastrukturę, której część jest przestarzała i pochodzi z początku XX wieku.


Hanoi oferuje ciepły, wilgotny klimat subtropikalny z dużą ilością obfitych opadów. Jest to typowy klimat północnego Wietnamu, z 4 porami roku. Lato, od maja do sierpnia, charakteryzuje się ciepłą i wilgotną pogodą 
z obfitymi opadami deszczu. Od września do października następuje spadek temperatury i opadów. Zima, od listopada do stycznia, jest sucha i chłodna. W zimie miasto jest zwykle pochmurne i zamglone. Wypada wtedy średnio tylko ok. 2 godziny słoneczne w ciągu dnia. Średnie opady roczne w Hanoi to 1,680 mm/m2 (większość spada od maja do września). Na przestrzeni roku w Hanoi odnotowuje się średnio 114 dni deszczowych.. Średnia roczna temperatura wynosi 23,6 °C, przy średniej wilgotności względnej 79%. Najwyższa zanotowana temperatura to 42,8 °C, podczas gdy najniższa zanotowana temperatura wyniosła 2,7 °C…


Etymologia nazwy HANOI..
Hanoi w swej tysiącletniej historii miało wiele nazw. Podczas chińskiej okupacji Wietnamu, powstała pierwsza nazwa – Long Bien („Daleko od morza”). W kolejnych latach miasto przybierało nazwy - Tong Binh ("Pieśń Pokoju"), Long Do ("Brzuch Smoka"). W 866 roku rejon miasta został przekształcony w obronną twierdzę stąd nazwa Daluocheng (Dai La „Cytadela”). W 1010 roku władca Lý Thái Tổ przemianował nazwę na Thang Long („Wzlatujący Smok”), twierdząc, iż nad nurtami Czerwonej Rzeki ujrzał postać lecącego smoka. W 1408 po agresji i zajęciu Wietnamu przez chińską dynastię Ming, nazwę zmieniono na Dong Quan („Wschodnia Brama”). W 1428 roku, kiedy wietnamska dynastia Le obaliła Chińczyków, obecne Hanoi przemianowano na Dong Kinh ("Wschodnia Stolica")
W 1802 roku, po dojściu do władzy dynastii Nguyen, powróciła stara nazwa Thang Long. I wreszcie w 1831 roku cesarz Nguyen Minh Mang przemianował ją na Ha Noi ("Między Rzekami"), z uwagi na położenie miasta w delcie Czerwonej Rzeki, pomiędzy dopływami. Nazwa ta pozostała do czasów obecnych..


Historia miasta HANOI..
Obszar Hanoi jest zamieszkany od co najmniej 300 lat p.n.e. Początki miasta wiążą się z budową Cytadeli Cổ Loa (znajdującą się w obecnej dzielnicy Dong Anh), która pełniła rolę stolicy dawnego wietnamskiego królestwa Au Lac, założonego w 258 roku p.n.e. przez przywódcę górskich plemion z północnego Wietnamu – emigranta Thuc Phan.
Poniżej – mapa satelitarna lokalizacji i makieta Cytadeli Cổ Loa..  


W 197 roku p.n.e. Królestwo Au Lac zostało zaanektowane przez chińskich władców starożytnego królestwa Nanyue. Zapoczątkowało to ponad tysiącletnią chińską dominację na tym terenie. Jak wspomniałem powyżej, 
w 866 roku z uwagi na zagrożenie powstaniami ludowymi, rejon miasta został przekształcony w obronną twierdzę i nazwany Daluocheng ( Dai La „Cytadela”). W 1010 roku cesarz Lý Thái Tổ, założyciel dynastii Lý, przeniósł stolicę starożytnego Wietnamu na teren Cytadeli Dai La. 
Twierdząc, że widział smoka wzlatującego ponad wodami Czerwonej Rzeki, przemianował nazwę stolicy i nazwał ją poetycko Thăng Long (Wzlatujący Smok). Thang Long pozostało stolicą Wietnamu aż do 1397 roku, kiedy to została ona przeniesiona do Thanh Hoa..


W 1408 roku po agresji i zajęciu Wietnamu przez chińską dynastię Ming, nazwę miasta zmieniono na Dong Quan („Wschodnia Brama”). 
W 1428 roku, kiedy wietnamska dynastia Le pod przewodnictwem cesarza Lê Loi obaliła Chińczyków, obecne Hanoi przemianowano na Dong Kinh ("Wschodnia Stolica"). W poprzedniej części opowieści o Wietnamie, przedstawiłem legendę związaną z tym znamienitym wietnamskim cesarzem, który dostał magiczny miecz od lokalnego boga Kim Quy, ukazującego mu się pod postacią Złotego Żółwia.


Miasto było stolicą do 1802 roku, gdy Gia Long, ogłaszając się cesarzem dynastii Nguyen, ustanowił swoją siedzibę w rodowym Huế i tam przeniósł stolicę. W 1831 roku cesarz Nguyen Minh Mang przemianował nazwę miasta Dong Kinh na Ha Noi ("Między Rzekami"), z uwagi na jego położenie w delcie Czerwonej Rzeki.. Nazwa ta pozostała do czasów obecnych.. Zapędy kolonialne europejskich mocarstw spowodowały zajęcie Hanoi przez Francuzów w 1873 roku.. W 1887 roku Hanoi stało się stolicą francuskich Indochin..


Na początku II wojny światowej w roku 1940 miasto zostało zajęte przez Japończyków. Wyzwolone 16 sierpnia 1945 roku i ponownie wyniesione 
do rangi stolicy, na krótko stało się siedzibą rządu Viet Minh, który ogłosił niepodległość Wietnamu. Była to jednak pozorna niepodległość. 
Francuzi wrócili i przejęli miasto w 1946 roku. Rozpoczął się ciężki okres walki Wietnamu o niepodległość, ciągnący się przez lata 1946/1954, znany pod nazwą I Wojny Indochińskiej.
Poniżej – Francuski Legion Kolonialny.


Po dziewięciu latach walki pomiędzy wojskami francuskimi i siłami Viet Minhu, kolonialne wojska francuskie po klęsce pod Đien Bien Phu zostały wyparte z tych terenów. W 1954 roku Hanoi ponownie stało się stolicą niepodległego Wietnamu Północnego. Terytorium Wietnamu zostało jednak rozdarte na dwie części. Na mocy porozumień genewskich z 1954 roku Wietnam został tymczasowo podzielony wzdłuż 17 równoleżnika. Na północy powstało komunistyczne państwo pod nazwą Demokratyczna Republika Wietnamu (DRW), a na południu niekomunistyczne państwo pod nazwą Republika Wietnamu (RW) pod rządami marionetkowego cesarza Bảo Đạia, którego w 1956 roku odsunął od władzy jego premier Ngô Đình Diệm, stając się prezydentem z woli Amerykanów.. W kolejnych latach konflikt pomiędzy obydwoma stronami zaczął narastać. W październiku 1957 roku rozpoczęła się wojna Wietnamska, zwana także II wojną Indochińską
Poniżej - Parada zwycięstwa wojsk Việt Minhu w Hanoi.


Podczas wojny Wietnamskiej, trwającej na przełomie lat 1957/75, obiekty komunikacyjne, mosty i kolej w Hanoi zostały zniszczone przez bombardowania amerykańskich samolotów... Wojna zakończyła się zwycięstwem Wietnamu Północnego w 1975 roku. Szkody zostały szybko naprawione. Po zakończeniu wojny Wietnamskiej, w dniu 2 lipca 1976 roku Północny i Południowy Wietnam połączono w Socjalistyczną Republikę Wietnamu pod komunistycznym rządem. Hanoi stało się stolicą zjednoczonego Wietnamu..


HANOI dzisiaj…
Hanoi ma najwyższy wskaźnik rozwoju społecznego pośród wszystkich miast w Wietnamie. Według najnowszego światowego rankingu, Hanoi będzie najszybciej rozwijającym się miastem w świecie pod względem wzrostu PKB na przestrzeni lat 2008-2025.. W ostatnim czasie na obszarze aglomeracji Hanoi odnotowano gwałtowny boom budowlany. Pojawiły się nowoczesne wieżowce w nowych obszarach miejskich, radykalnie zmieniając panoramę miasta. Hanoi posiada obecnie dwa najwyższe budynki w Wietnamie – Hanoi Landmark Tower (336 m, najwyższy w Wietnamie i drugi najwyższy w Azji Południowo-Wschodniej) oraz Hanoi Lotte Center (272 m, drugi najwyższy w Wietnamie)..


Mauzoleum HO CHI MINH..
Mimo wielokrotnych zniszczeń, w Hanoi wciąż istnieje wiele zabytków starej architektury, szczególnie na Starym Mieście w dzielnicy Hoàn Kiếm
To właśnie przez obszar tej dzielnicy jedzie teraz nasz turystyczny autokar, zmierzając w kierunku pierwszego obiektu jaki mamy w grafiku zwiedzania… Nie jest to co prawda wielowiekowy zabytek, wykwintne arcydzieło architektury czy unikatowy historyczny obiekt, jednak dla każdego rodowitego Wietnamczyka, począwszy od przedszkolaka po starca, jest on świątynią duchową, miejscem silnie związanym uczuciowo 
i mentalnie.. Mowa oczywiście o Mauzoleum Ho Chi Minha, wielkiego ojca wietnamskiego narodu, niepodważalnej ikony Wietnamu, premiera, prezydenta i politycznego przywódcy, człowieka który dla starszych Wietnamczyków jest drugim ojcem, a przez najmłodszych zwany jest dobrotliwie wujkiem Ho


Nasz autokar właśnie zajeżdża na duży parking, usytuowany obok wielkiego, betonowego placu parad, przed widocznym w oddali budynkiem Mauzoleum.. Plac przed mauzoleum nosi nazwę Ba Dinh (Plac Bohaterów) 
i jest największy w Wietnamie. Ma 320 m długości, 100 m szerokości. Podzielony jest na 240 kwadratów zielonej trawy, otoczonych chodnikami 
o szer. 1,4 m. W ogrodach wokół budynku Mauzoleum rośnie prawie 250 gatunków roślin i kwiatów, które pochodzą z różnych regionów Wietnamu.


Poniżej: Ba Dinh (Plac Bohaterów) - foto 3D i widok z góry (makieta).


Nasz wietnamski przewodnik wyjaśnia procedury stosowane przez służby ochrony i straże Mauzoleum, wobec każdego odwiedzającego.. Jak wynika 
z jego opowieści, ażeby dostać się do środka Mauzoleum i przez parę chwil spojrzeć na zabalsamowane zwłoki wodza Ho, musimy przejść przez dwie kontrole, pozostawić niemalże wszystko oprócz ubrań i portfeli, a w trakcie zwiedzania zachować maksymalną ciszę, powagę i skupienie. Ponoć straże reagują błyskawicznie na prowadzone rozmowy nawet ściszonym głosem, uśmieszki czy luzackie zachowanie.. Ano zobaczymy, jak to będzie wyglądać w praktyce, jednak o zdjęciach ze środka obiektu i o fotografii mumii samego ojca Ho mogę zapomnieć.. Fotki można pstrykać tylko na zewnątrz Mauzoleum, z czego skwapliwie korzystam, a przy okazji opowiem co nieco o samej budowli.. Prace nad Mauzoleum, wewnątrz którego spoczywa zabalsamowane ciało Ho Chi Minh, rozpoczęły się  
2 września 1973 roku, jednak jego uroczyste otwarcie zostało zainaugurowane 29 sierpnia 1975 roku. Za inspirację projektu posłużyło Mauzoleum Lenina w Moskwie, ale do budowli dodano też wiele elementów z typowo wietnamskiej architektury, jak chociażby pochyły dach. Fasadę wyłożono szarym granitem, a wnętrze szarymi, czarnymi i czerwonymi, gładkimi kamieniami. Budowla mierzy 21,6 m wysokości i 41,2 m szerokości. Otaczają ją dwie schodkowe, 7-mio stopniowe platformy widokowe..


Cały projekt i budowa Mauzoleum były ściśle konsultowane z ekspertami ze Związku Radzieckiego.. W styczniu 1970 roku rząd sowiecki wysłał delegację do Wietnamu, aby omówić projekt i zaoferować pomoc rosyjskich techników w zakresie projektowania, budowy i wyposażenia Mauzoleum. Eksperci ZSRR przygotowali 5 planów na ogólny układ klastra Mauzoleum, które zostały zaakceptowane przez Biuro Polityczne Komunistycznej Partii Wietnamu.. Mauzoleum zbudowano na starym fundamencie budynku przy placu Ba Dinh, gdzie za życia, 2 września 1945 roku Ho Chi Minh przewodniczył na wielkim wiecu i przeczytał Deklarację Niepodległości kraju, dającą początek Demokratycznej Republiki Wietnamu.. Materiały budowlane zostały sprowadzone z wielu części kraju - piasek ze strumienia w Kim Boi, kamienne głazy z okolicznych strumieni Syn Duong, Chiem Hoa, Tuyen Quang, zaś kamień kruszony przywieziono z kamieniołomów Hoang Thi. Sprowadzono także 16 gatunków cennego drewna.. System oświetlenia oraz dwa tysiące polerowanych płyt z granitu i marmuru na ozdobienie grobowca przysłał Związek Radziecki.. Budowa trwała dwa lata..


Budowla jest obiektem tzw. wysokiej trwałości. Główna komora wewnętrzna posiada zabezpieczenia ochronne przed bombami i trzęsieniem ziemi wielkości 7 stopni w skali Richtera. Istnieje również specjalna ochrona przeciwpowodziowa, zabezpieczająca zalanie pomieszczenia z trumną. 
Na portyku mauzoleum umieszczono napis „Chủ tịch Hồ Chí Minh” (Przewodniczący Hồ Chí Minh).


Czas odwiedzić wujka Ho.. Idziemy stanąć w kolejce.. Tak, tak w kolejce.. Ponieważ miejsce cieszy się dużą popularnością, bardzo często tworzą się tutaj długie kolejki. Przewodnik wietnamski opowiada, że tygodniowo Mauzoleum odwiedza ok.15 000 osób !!!. To ogromnie dużo biorąc pod uwagę, że obiekt jest w sumie otwarty w tygodniu tylko 15 godzin. W ciągu tygodnia są to przeważnie zagraniczni turyści i dzieci z wietnamskich szkół. W czasie świąt i ważnych rocznic zjeżdżają się tutaj różne organizacje społeczne i polityczne, delegacje zagraniczne oraz przedstawiciele zakładów pracy.. Dla przykładu, w 2012 roku Mauzoleum prezydenta Ho Chi Minh odwiedziło prawie 50 mln ludzi, z czego ponad 8 mln międzynarodowych gości. Mauzoleum jest otwarte codziennie od 8 do 11, 
z wyjątkiem poniedziałków i piątków. W październiku i styczniu całkowicie zamknięte z powodu okresowych remontów. Wtedy też ciało Hồ Chí Minha jest zabierane do Moskwy na konserwacje. Opłaty za wstęp nie są pobierane, ale gości obowiązuje przestrzeganie specjalnych zasad. 
Zaraz powiem o co chodzi... Kiedy dochodzimy do pierwszego posterunku kontrolnego, znajdującego się na południowym krańcu placu w parku otaczającym budowlę Mauzoleum, widzę szpaler 7-8 letnich wietnamskich maluchów, maszerujących z opiekunami w kierunku wejściowych bramek.. Nad sprawnym i bezpiecznym ruchem odwiedzających czuwają niezawodni stróże prawa w zielonych uniformach…


Droga do wnętrza Mauzoleum..
 Od tego momentu drogi czytelniku, musisz zawierzyć w większości mej słownej, reporterskiej relacji, podpartej kilkoma zdjęciami zrobionymi wcześniej teleobiektywem z placu Ba Dinh oraz archiwalnymi fotografiami, wygrzebanymi w sieci z wietnamskiej strony: http://www.vietinfo.eu, http://www.designboom.com. Postaram się jak najbardziej wiernie odtworzyć słowami to, co czeka turystę po przejściu przez bramki kontrolne na teren Mauzoleum. Zatem ruszamy.. Po ustawieniu się w kolejce za grupą wietnamskich dzieciaków, w parę minut dochodzę do niewielkiego budynku wejściowego. Kilku umundurowanych strażników bacznie obserwuje każdego przybysza, surowo egzekwując reguły zwiedzania. Przed wejściem turyści muszą być stosownie ubrani - długie spodnie, zakryte ramiona.. Tutaj trzeba pozbyć się swoich wszystkich osobistych rzeczy poza portfelem i paszportem.. Jeszcze ostatnie fotki i niestety aparat muszę schować do pokrowca.. Wszelkie torby, torebki, plecaki, sprzęt fotograficzny, kamery i telefony komórkowe z funkcjami aparatu wędrują prosto do specjalnych pojemników i rozstają się z właścicielem. Wraz z przyjaciółmi mamy pewne obawy, czy możemy pozostawić bezpańsko w pojemnikach aparaty fotograficzne i kamery warte kilkadziesiąt tysięcy złotych, ale nasz wietnamski przewodnik uspokaja tłumacząc, że on pozostaje przy rzeczach i będzie pilnował osobiście ich przetransportowania do bramek wyjściowych, na drugi koniec parku.. Ta deklaracja rozprasza nasze wątpliwości.


Podobnie jak mali wietnamscy uczniowie posuwający się przed nami, zostajemy ustawieni w pary i trzymając się grzeczniutko za rączki, ruszamy długim chodnikiem, zadaszonym niebieskimi baldachimami, w kierunku budynku Mauzoleum oddalonego o około 200 metrów.. Co kilkadziesiąt metrów, po obydwu stronach tego dojściowego szpaleru, stoją strażnicy w białych mundurach, pilnujący porządku. Są niezwykle czujni i rygorystyczni. Każda głośniejszą rozmowa jest natychmiast wyłapywana, a rozmówcy momentalnie uciszani kategorycznymi gestami.. Idący przed mną znajomy, po zwróceniu się do swej partnerki nieco głośniejszym tonem, od razu zostaje upomniany wymownym gestem. W ciszy i pod wojskowym rygorem powolutku posuwamy się do przodu.. Zaczynam doceniać płócienne zadaszenia nad chodnikiem. Jest godzina 9:15, a z błękitnego, bezchmurnego nieba zaczyna mocno przypiekać. Gdyby nie owe baldachimy, to w kolejce zwłaszcza w godzinach południowych, można się tutaj zdrowo wypocić..


Po około 20 minutach stajemy na pierwszych stopniach Mauzoleum
a w ciągu kolejnego kwadransa przez szerokie ozdobne drzwi wejściowe 
z brązowego dębu wkraczamy do chłodnego, zacienionego holu, wiodącego w kierunku głównej Sali.. Obszerny hol wyłożono panelami z różowego marmuru. Na ścianie umieszczono słowa inkrustowane złotem - sentencję zapisaną za życia przez Ho Chi Minha – „Nic nie jest cenniejsze, niż niezależność i wolność”..


Przed obliczem wielkiego wodza..
Po paru chwilach w zupełnej ciszy, wchodzę schodami do góry (co kilka metrów żołnierz w białym uniformie), a następnie w dół, gdzie przez kolejne ozdobne drzwi wkraczam w szpalerze odwiedzających do głównej Sali. Pośrodku pomieszczenia ukazuje się marmurowy grobowiec, a na nim szklana trumna ze zmumifikowanym ciałem prezydenta Ho Chi Minh… Kolejka przesuwa się stosunkowo wolno, jednak każde zatrzymywanie się na nieco dłuższy czas przed szklaną trumną, jest natychmiast niwelowane ponaglającym gestem strażników, stojących w rogach Sali. Doliczyłem się ich 6-ciu. Obejście wokół grobowca trwa niespełna 2-3 minuty. Spojrzenie na ojca narodu, na wprost szklanej trumny, to zaledwie kilkanaście sekund.. W czasie tych paru minut dokładnie rozglądam się wokół.. Wnętrze grobowca wygląda surowo i jest pozbawione zdobień. Jedyne ozdobne elementy to znajdujące się na ścianie dwie flagi – narodowa i Partii Komunistycznej Wietnamu oraz mozaika ułożona z 4 tysięcy marmurowych kawałków, ukazująca złoty sierp, młot i gwiazdę.. Sarkofag wyposażono w nowoczesny system oświetlenia i automatycznej klimatyzacji. Wszystko podświetla dyskretne, żółte światło.. Ciało prezydenta Ho Chi Minh umieszczone w szklanej trumnie, jest dobrze widoczne, choć światło wokół jest nieco przyćmione.. Po dwóch stronach trumny czterej żołnierze pełniący wartę honorową. Przez parę chwil staję na wprost wielkiego wodza. Spoglądam na dobrze zabalsamowaną mumię, przyodzianą w wyblakłe wdzianko w kolorze khaki. Na nogach wodza dostrzegam czarne, skórzane buty.. Mumia to arcydzieło fachowców radzieckich. Ho Chi Minh prawie pół wieku po śmierci prezentuje się naprawdę realistycznie. Facet wygląda tak, jakby przed chwilką uciął sobie drzemkę.. Szklana trumna wykonana wspólnie przez wietnamskich i radzieckich  inżynierów, mistrzów w tym fachu, stanowi techniczny majstersztyk. Łóżeczko wykonane jest z miedzianej, wzorzystej taśmy, stylizowanej w kwiaty lotosu. Otoczone przeźroczystą pokrywą z potrójnego szkła o wysokiej odporności na duże impulsy mechaniczne, rozbicie itp.. Łóżko umieszczono na postumencie, z automatycznym systemem podnoszenia. Jest to specjalny mechanizm, który w razie wojny lub kataklizmu chowa sarkofag pod spodem w tzw. „atomowej komorze”, aby szczątki wodza przetrwały na wieczność..
Poniżej fotki szklanego sarkofagu z mumią Ho Chi Minh – źródło:
http://www.designboom.com


Mumifikacja zwłok wodza Ho.. Jak było naprawdę..
Na koniec wizyty w grobowcu wodza Ho Chi Minh jeszcze jedna ciekawostka.. Otóż Ho Chi Minh zapisał w swoim testamencie, by po śmierci poddano go kremacji, a prochy umieszczono w trzech regionach kraju. Jednak Biuro Polityczne Komunistycznej Partii Wietnamu, powołując się na "życzenia i uczucia ludzi", postanowiło zachować długowieczny wizerunek wodza narodu. W 1968 roku, na krótko przed śmiercią prezydenta Ho Chi Minh, do Hanoi przybyła potajemnie profesjonalna grupa radzieckich ekspertów w technologii balsamowania. Przeprowadzono konsultacje 
z wietnamskimi ekspertami, lecz temat był w tym czasie bardzo drażliwy, ponieważ wódz Ho Chi Minh zastrzegł w testamencie wolę kremacji... Kierownictwo wietnamskiej partii znalazło się w bardzo niezręcznej sytuacji. Rozmowy z wodzem podjął się sekretarz Le Duan. Poprosił on Ho Chi Minha, by ten wyraził zgodę na mumifikację, motywując to trwałym 
i długowiecznym wizerunkiem wodza w pamięcią narodu wietnamskiego. Jednak prezydent Ho Chi Minh nic nie odpowiedział. Kiedy nadszedł moment śmierci przywódcy, Biuro Polityczne nadal nie podjęło ostatecznej decyzji w tej sprawie. Według lokalnych mediów, w nabożeństwie żałobnym uczestniczyła delegacja Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, zaproszona na uroczystość przez prezesa Rady Ministrów Wietnamu. Sekretarz Le Duan poprosił ekspertów radzieckich, by podjęli się mumifikacji zwłok. Radzieccy eksperci stwierdzili, że na miejscu będzie to trudne i zwłoki trzeba przewieźć do Związku Radzieckiego. W tym momencie, wietnamski sekretarz Le Duan rozpłakał się i powiedział:  
"To nie może być, zgodnie z obyczajami Wietnamu, zwłoki wodza muszą pozostać z naszymi rodakami...". Natychmiast podjęto konsultacje z Prezydium radzieckiej władzy. W końcu Rosjanie zgodzili się wyznaczyć grupę ekspertów i szybko oddelegowali ją do Wietnamu, aby pomóc na miejscu zabalsamować ciało Ho Chi Minha. Zwłoki zabalsamowano w siedem dni po śmierci wodza, w Wojskowej Akademii Medycznej Hanoi. 
Od 1969 do 2014 roku, w pracach nad corocznymi „poprawkami” mumifikacyjnymi, uczestniczyło już w sumie 82 wietnamskich lekarzy, jednak cały czas nadzór prowadzą specjaliści 
z Rosji..
Poniżej – grupy specjalistów przy balsamowaniu zwłok Ho Chi Minh..


Kończy się wizyta w tym kultowym i nieco przygnębiającym miejscu. 
Z ciemnego, chłodnego wnętrza grobowca wychodzę na zalane słońcem alejki dużego, zielonego ogrodu, zalegającego na tyłach Mauzoleum.. 
Przede mną, pod opieką nauczycieli, dzielnie maszerują wietnamskie maluchy, które przez cały czas wizyty w Mauzoleum były niezwykle grzeczne, wyciszone i zdyscyplinowane. Jak się niebawem okaże, kilkoro z nich będzie mi wiernie towarzyszyło i pozowało do zdjęć przez cały czas spaceru po prezydenckich posiadłościach w pobliskim parku.. Kiedy dochodzimy do drugiego posterunku straży porządkowej, już z daleka dostrzegam wymachującego rękami naszego wietnamskiego przewodnika, który pozostał opiekować się rzeczami osobistymi i sprzętem foto.. Odbieram swój plecak, torbę z aparatem, obiektywami i kamerą.. Od razu sprawdzam, czy w trakcie tego przewożenia sprzętu z jednego końca kompleksu na drugi, coś nie zostało uszkodzone. Wszystko ok.. 
Możemy wędrować dalej..


Pałacowy kompleks;
- Pałac Prezydencki
- Parkowy Staw
- Dom na Palach wujka Ho
Jak już wspomniałem, na tyłach monumentalnej budowli Mauzoleum rozciąga się piękny, parkowy kompleks pałacowy. Pod panowaniem francuskim, Hanoi stało się administracyjnym centrum dla francuskich kolonii w Indochinach. Francuski styl kolonialny w architekturze stał się dominujący w ówczesnym czasie na terenie miasta, a wiele jego przykładów pozostało do dziś: zadrzewione bulwary przy ulicy Phan Dinh Phung wraz z licznymi willami i rezydencjami w kolonialnym stylu, budynek Grand Opera, State Bank of Vietnam (dawniej Bank Indochin), Pałac Prezydencki (dawniej Pałac Gubernatora Generalnego francuskich Indochin), Katedra Św. Józefa oraz zabytkowy Hotel Metropole.. I właśnie jedną z takich pięknych budowli w stylu kolonialnym zaraz sobie obejrzymy.. Szeroką alejką parkową, zacienioną koronami wielkich, starych drzew, docieramy na rozległy skwer. Na jego północnym krańcu, pośród zieleni parkowych krzewów ukazuje się piękna, cytrynowo-żółta budowla, wzniesiona w stylu kolonialnym.. Rozświetlona jasnymi promieniami porannego słońca, bardzo wyraźnie odcina się na zielonej ścianie drzew i błękicie bezchmurnego nieba. 
Ten okazały budynek to Pałac Prezydencki.. 


PAŁAC PREZYDENCKI
Pałac Prezydencki został wybudowany w latach 1900/1906 jako siedziba francuskiego gubernatora Indochin. Zaprojektował go i nadzorował wykonanie - Auguste'a Henri Vildieu, oficjalny francuski architekt na obszar francuskich Indochin. Podobnie jak większość francuskiej architektury kolonialnej, pałac jest wyraźnie Europejski. Żółta budowla zawiera w swym projekcie wyraźne elementy włoskiego renesansu. Jedynym wizualnym elementem wietnamskiego „klimatu” i pejzażu, są rosnące wokół pałacu drzewa mango.. Obiekt nie jest otwarty dla turystów, chyba że jesteś dyplomatą, ambasadorem lub dygnitarzem obcego państwa, wizytującym u prezydenta Wietnamu. W pałacu odbywają się wyłącznie spotkania rządowe. Można natomiast za odpowiednią opłatą przechadzać się po pałacowym terenie. Odwiedzający mają dostęp do ogrodów botanicznych pałacu, gdzie można zobaczyć drzewa owocowe, ozdobne krzewy, staw z karpiami, budynki gospodarcze, garaże oraz Dom na Palach, w którym na przełomie lat 1958/69 mieszkał i pracował Ho Chi Minh..  Pałac jest doskonale widoczny na początku ścieżki spacerowej dla gości, jednak zejście w pobliże budynku jest raczej niemile widziane..


Aby sfotografować budynek pałacowy od przodu, trzeba przejść parkową alejką niepełna 200 metrów. Mam sporo czasu, a godzina zbiórki na parkingu przy autokarze jest odległa, maszeruję więc przed front Pałacu Prezydenckiego. Od strony wejściowej Pałac oddziela niewysokie ogrodzenie z kutą wjazdową bramą i dwoma budkami wartowniczymi. Podchodzę w kierunku ogrodzenia, wciskam obiektyw aparatu pomiędzy metalowe pręty i pstrykam fotkę en face..


Francuscy kolonizatorzy Wietnamu wierzyli w „cywilizacyjną misję", której ideą było wprowadzanie kultury europejskiej do danego kraju kolonialnego, celem „poprawy” jego rodzimej kultury. Z tego powodu struktury kolonialne miały tendencję ignorowania lokalnej architektury. Francuski styl architektoniczny wyraźnie zdominował architekturę kolonialną w Wietnamie. Budowa pałacu została zamówiona na początku XX wieku przez ówczesnego francuskiego gubernatora generalnego Paula Doumer. Zamysł budowy Pałacu określany jest przez niektórych współczesnych historyków jako "przytłaczająca pasja do skonstruowania kolonialnego kapitału, który by odzwierciedlał chwałę Francji". Cześć terenów, na których postawiono pałacową budowlę, po prostu skonfiskowano prywatnym właścicielom. Pozostałą część obszaru uzyskano przez zburzenie istniejącej w tym miejscu tysiącletniej Pagoda Mieu Dong Hoi, pomimo protestu oburzonych wiernych 
i wyznawców religijnych..
Poniżej - Pałac Gubernatora Generalnego Francuskiej (około 1910 roku)..


Zajęty fotografowaniem i podziwianiem uroków pałacowego parku, kątem oka dostrzegam grupkę małych Wietnamczyków, którzy wędrowali przede mną w Mauzoleum.. Widać od razu, że nie są zainteresowani zabytkami ani podziwianiem przyrody. Szeptając coś między sobą i uśmiechając się wesoło, coraz bardziej próbują zwrócić na siebie uwagę. Kiedy przesuwam powoli obiektyw kamery, filmując pałac i otaczający go park, dzieciaki wszelkimi sposobami starają się włazić mi w kadr.. Kończę filmowanie, wyciągam aparat i dogaduję się z nimi na migi,  że teraz mogę ich fotografować do woli. Maluchy są w siódmym niebie. Przepychają się wzajemnie, aby jak najlepiej wypaść na zdjęciu. Dla mnie to frajda i przyjemność fotografować takie wesołe, uśmiechnięte buzie, więc pstrykam im mnóstwo zdjęć. Maluchy są szczęśliwe, ja zdobywam ich sympatię, a kilka fotek zamieszczam poniżej.. Od tego momentu, aż do samego końca wizyty w pałacowym parku, będą one nieodłącznymi towarzyszami mojej wędrówki.. 


Ruszam za grupą przyjaciół, którzy zniknęli za zakrętem alejki i powędrowali w kierunku kolejnych obiektów pałacowego kompleksu.. Choć sam Pałac prezydencki pozostaje niedostępny dla turystów, do zwiedzania udostępniono rozległy ogród, staw na tyłach Pałacu oraz kilka ciekawych mniejszych budynków. 300 metrowa ścieżka spacerowa o nazwie "Mango Alley" (Aleja mango) prowadzi od wejścia do parku, wokół stawu z karpiami, obok zabudowań gospodarczych i mieszkalnych, do Domu na Palach, gdzie od 1958 do śmierci w 1969 roku, żył i pracował Ho Chi Minh. Maszeruję przez chwilę zacienioną alejką. Za kolejnym zakrętem, wśród zieleni drzew mango, wyłania się cytrynowo-żółty, parterowy budynek. Kolor obiektu identyczny jak Pałacu Prezydenckiego. Zapewne kiedy kupili beczkę żółtej farby, to „przelecieli” pędzlem wszystko co popadło... Podchodzę bliżej, od strony niewielkiego placyku, przed front budynku.. Zauważam, że grupka turystów zebrała się pod oknami obiektu i wypatrują coś wewnątrz pomieszczeń. Zaraz zobaczymy, co ich tak zaintrygowało..


Dawne rządowe limuzyny…
Za przeszklonymi drzwiami, w obszernym pomieszczeniu spełniającym rolę garażu, stoi kilka modeli starych, rządowych limuzyn. Poza jednym modelem francuskiego Peugeota, dwie pozostałe to kultowe radzieckie „bryki”, jakimi za czasów komunistycznych poruszali się po drogach partyjni wodzowie obozu socjalistycznego. Pierwsza z brzegu czarna, lśniąca limuzyna to ZIS-110, luksusowy samochód osobowy produkowany przez radziecką firmę ZiS w latach 1945-1959. ZIS-110 był dostępny jako 4-drzwiowy sedan. Pod maską, do napędzania tego „potwora”, zamontowano silnik R8 o pojemności sześciu litrów i mocy 142 KM. Według danych technicznych, maszyna paliła ok. 25 l/100 km


Stojąca obok seledynowa maszyna, to także wytwór radzieckiej myśli technicznej – samochód osobowy średniej klasy GAZ-M20 Pobieda
Pobieda była przede wszystkim przewidziana jako samochód służbowy, lecz udostępniono ją także w normalnej sprzedaży dla ludności. Od 1950 roku Pobieda była eksportowana poza obszar ZSRR. Oprócz krajów bloku wschodniego eksportowano ją także do krajów zachodnich i azjatyckich. Starsi fani motoryzacji od razu skojarzą jej sylwetkę, z pojazdami masowo jeżdżącymi w latach 60/70 po naszych polskich drogach.. Otóż, była ona początkowo montowana, a następnie produkowana na licencji w Polsce, 
w zakładach FSO na Żeraniu, jako Warszawa M-20..


Samochód mógł rozpędzić się do 105 km/h. Posiadał samonośne, czterodrzwiowe nadwozie typu fastback lub kabriolet. Czterocylindrowy silnik dolnozaworowy o pojemności 2120 cm³ miał moc 50 KM, a jego średnie zużycie paliwa przy prędkości 30 km/h wynosiło 14 l/100 km. Charaszaja maszyna..!!!


Na trzecim stanowisku postawiono „zachodni” samochód – Peugeota 404. Myślę, że jest to „spuścizna” po kolonialnym okresie francuskim, ponieważ ten model pojazdu produkowano początkiem lat 60-tych.. Peugeot 404 był w zamierzeniach francuskich konstruktorów dość specyficznym modelem. Miał szerokie zastosowanie zarówno jako taksówka, ale także był popularnym samochodem rajdowym, który w latach 60-tych wygrywał parokrotnie znany Rajd Safari.


Peugeot 404 został zaprojektowany przez słynne włoskie biuro projektowe Pininfarina. Dostępny był w kilku wersjach nadwoziowych: sedan, kombi oraz pickup. Pod maską montowano silnik Diesla o pojemności 1,9 l, który później znalazł zastosowanie również w samochodzie Peugeot 504 lub silnik benzynowy 1,6 l z wtryskiem paliwa Kugelfischer. Dosyć niezawodna konstrukcja silnika powodowała, iż samochód ten cieszył się dużą popularnością zarówno zawodowych kierowców rajdowych jak i amatorów


Koniec francuskiej ery kolonialnej…
Kiedy w maju 1954 roku Francuskie Siły Zbrojne po przegranej bitwie pod Dien Bien Phu ustąpiły ostatecznie z północnego Wietnamu, oznaczało to koniec kolonialnego statusu Wietnamu. W północnej części kraju władzę przejęła Komunistyczna Partia Wietnamu, której założycielem i przywódcą był Ho Chi Minh. Komitet Centralny partii postanowił przejąć kolonialny Pałac Gubernatorski i założyć tam swoją reprezentacyjną siedzibę, a przede wszystkim stworzyć dom i miejsce pracy dla swojego wodza Ho Chi Minha.. Jednak wujek Ho, jak nazywało go społeczeństwo wietnamskie, był człowiekiem nietuzinkowym. Dla Ho Chi Minha, Pałac był tak bardzo nierozerwalnie związany z niechlubną kolonialną przeszłością Wietnamu pod rządami Francji, że kiedy zaproponowano mu w nim siedzibę, jawnie odmówił zamieszkiwania w luksusowych pałacowych apartamentach. 
Ho Chi Minh twierdził, że nie chce mieszkać w wielkiej, arystokratycznej strukturze z powodów symbolicznych, jednak z racji piastowania funkcji Prezydenta Demokratycznej Republiki Wietnamu, przyjmował tam gości 
i delegacje państwowe innych krajów..


Taka postawa przywódcy kraju spowodowała lekką konsternację biura politycznego, jednak Ho Chi Minh postanowił przenieść się do dawnych kwartałów dla służby, znajdujących się z tyłu pałacowego budynku, gdzie mieszkał od 1954 do 1958 roku. I to właśnie ten domek elektryka w „musztardowym” kolorze był biurem, jadalnią i sypialnią zarazem, gdzie wielki przywódca wietnamskiego narodu zamieszkiwał przez 4 lata.. 
Tu spotykał się z dziennikarzami i emisariuszami.


W domku, poza garażem znajdującym się na parterze, są jeszcze bardzo skromnie umeblowane pomieszczenia typowo prywatne.. Zaglądam przez zamknięte okna i pstrykam fotki, ponieważ wejście do środka jest niemożliwe.. Na zdjęciach poniżej – sypialnia, jadalnia i gabinet wujka Ho....


Parkowy staw z karpiami..
I znowu mi zniknęli… Kiedy zatrzymałem się przy budynku z limuzynami, grupka moich przyjaciół zdążyła odejść w kolejne partie ogrodu. Tylko jaskrawa koszulka Jorgusia miga gdzieś w oddali na tle zielonych krzewów. Ruszam pośpiesznie w tamtym kierunku, kontynuując opowieść o wujku Ho, jego życiu i pracy na terenie prezydenckich ogrodów.. 
W 1958 roku postanowiono niezręczną sytuację, zamieszkiwania przywódcy narodu w domku dla służby, zakończyć kompromisem. Na terenie parku pośród zieleni drzew wzniesiono dom na palach, a przed nim wykopano piękny staw i zarybiono karpiami. Zanim skieruję się do Domu na Palach wujka Ho, postanawiam ruszyć spacerową alejką, wiodącą wokół wspomnianego stawu, by pstryknąć parę fotek.. Staw jest naprawdę urokliwy. Jego podłużna niecka ma około 80 metrów długości i 40 metrów szerokości. Wokół stawu biegnie alejka odgrodzona po części ozdobną betonową balustradą, a po części zielonym żywopłotem. Wszystko otacza soczysta zieleń drzew mango, figowców i palm kokosowych..


DOMEK NA PALACH
Historyczna rezydencja Ho Chi Minha..
   Ze wschodniego brzegu stawu dostrzegam schowany po przeciwległej stronie w cieniu wysokich drzew, legendarny Domek na Palach – prywatną siedzibę Ho Chi Minha.. Za parę chwil zaglądnę w jego wnętrza..


Po pięciu minutach spaceru brzegiem jeziorka docieram na miejsce.. Oprócz naszej grupki, zawitała tutaj także wycieczka Wietnamczyków i tym samym zrobiła się spora kolejka do prywatnych pomieszczeń wujka Ho..


Na dolnym tarasie przy wejściu w progi domostwa, czterech wojskowych strażników w śnieżnobiałych mundurach pełni wartę honorową..


Rozglądam się wokół. Za mną nie ma praktycznie nikogo i jak na razie nic nie zapowiada kolejnych zwiedzających. Postanawiam chwilkę zaczekać, aż tłum turystów powędruje w dalsze rewiry ogrodu i już po kilku minutach mam hacjendę wujka Ho tylko dla siebie. Obchodzę domek dookoła... Szczerze mówiąc, z zewnątrz nic szczególnego. Ot, drewniana dacza letniskowa ustawiona na palach, 2 metry nad ziemią. Podobne domki można nierzadko spotkać u nas na Mazurach, jednak w tym przypadku najważniejszą rolę odgrywa symbolika i pamięć społeczeństwa Wietnamu o tym nieprzeciętnym człowieku, który odegrał znaczącą rolę w rozwoju kraju i walce o jego niepodległość. 
"Dom na palach Wujka Ho ", zwany po wietnamsku Nha San Bac Ho, jest integralną częścią legendy o "Wujku Ho", zbudowanej przez wietnamską historię na przestrzeni lat. Konstrukcję Domu na Palach oparto na wzorcu tradycyjnego północnowietnamskiego domu, który (jak powiadają źródła) miał przypominać dom, gdzie Ho Chi Minh ukrywał się przed Francuzami 
w czasie rewolucyjnego powstania przeciwko kolonialnym okupantom..  
Ho Chi Minh zamieszkiwał tutaj od 1958, aż do śmierci w 1969 roku.
Dom powstał w 1958 roku, natomiast w 1975 roku dom i otaczający go teren został uznany przez UNESCO oraz Ministerstwo Kultury Wietnamu za Historyczny Pałac Prezydencki HCM. Dom ma wymiary 12 x 12 metrów
Cały wykonano ze szlachetnego drewna w kolorze brązu. Bryła domu ustawiona na palach 2 metry nad ziemią, otoczona jest dookoła drewnianą werandą. Werandę przysłonięto zielonymi, bambusowymi żaluzjami dającymi cień, ochronę przed wiatrem czy deszczem.. Czterospadowy dach pokryto drobną, ceramiczną dachówką..


Zaglądam na parter pod domkiem.. Stworzono tutaj coś w rodzaju letniego przewiewnego tarasu, pośrodku którego ustawiono duży, drewniany stół 
z podstawą w formie biurka oraz kilka drewnianych krzeseł.. W szklanej gablotce parę osobistych notesów, książek, piór i zeszytów Ho Chi Minha.. To jedno z kilku miejsc, gdzie wietnamski przywódca pisał, pracował 
i odpoczywał.. Kiedy australijski dziennikarz Wilfred Burchett w czasie wizyty u Ho Chi Minha zaproponował mu zrobienie zdjęcia przy pracy 
w swoim biurze, usłyszał taką odpowiedź: 
- „Ale ja nie mam biura.. Jeśli jest ładna pogoda pracuję w ogrodzie, jeśli pada deszcz pracuję na werandzie, a jeśli jest zimno, idę pracować w moim pokoju…"


Poniżej – archiwalne zdjęcie Ho Chi Minha podczas pracy przy tymże biurku, na parterze domku..


Poniżej – Ho Chi Minh przy pracy na terenie ogrodu, w pobliżu domku na palach..


Czas zaglądnąć na pięterko, dopóki nie ma ludzi.. Po drewnianych schodach wychodzę na werandę, biegnącą wokół pomieszczeń na piętrze.. Praktycznie istnieją tutaj tylko dwa pokoje, każdy z nich nie większy niż 
30 metrów kwadratowych. Jeden to rodzaj gabinetu z drewnianym biurkiem, fotelem i niedużym regałem, drugi jest sypialnią i pomieszczeniem wypoczynkowym z drewnianym łóżkiem, nakastlikiem i niewielką szafą.. 
W obydwu pomieszczeniach kilka osobistych rzeczy Ho Chi Minha, poza tym skromnie i raczej pusto...


Poniżej – Ho przy pracy w gabinecie na pięterku..


Na koniec wizyty w tym skromnym domku wielkiego wietnamskiego przywódcy, kilka zdań refleksji.. Kim tak naprawdę był ten historyczny przywódca wietnamskiego narodu, przewodniczący partii, prezydent kraju walczącego wiele razy o odzyskanie niepodległości..??. Przede wszystkim był człowiekiem bardzo skromnym, autentycznie kochającym ludzi, walczącym w sprawie narodu, pozostawiając apanaże innym. Z relacji ludzi znających go na co dzień, był człowiekiem niezwykle pracowitym i oddanym sprawie, jednak nie był fanatykiem politycznym. Ho Chi Minh nader wszystko kochał dzieci i młodzież. Im też zawsze poświęcał wiele czasu i w nich upatrywał nadzieję na lepszy Wietnam.. To właśnie dzięki przyjaźni z młodymi ludźmi nadano mu przydomek – „wujek Ho” i to właśnie między innymi dzięki temu, choć od jego śmierci upłynęło już pół wieku, młode pokolenie Wietnamczyków nadal odwiedza miejsce pochówku oraz dom, w którym mieszkał i pracował, zachowując pamięć po tym niezwykłym przywódcy..


HANOI
Miasto uśmiechniętych dziewcząt..
…. tak właśnie zatytułowałem ten odcinek opowieści o Wietnamie.. 
Czy miałem rację..?? Spójrzcie na fotki poniżej.. Tutaj na każdym kroku: 
w parku, na ulicy, w restauracji czy hotelu, dziewczęta są pogodne, wesołe i zawsze uśmiechnięte. Kiedy rozmawiałem z wieloma z nich o różnych sprawach, pytałem o ich poglądy, stosunek do Europejczyków, marzenia, naukę czy pracę, zawsze czułem bijący od nich optymizm, chęć poznawania świata, dążenie do zdobycia pozycji życiowej, a nader wszystko olbrzymie poszanowanie wolności.. Zauważcie zresztą sami na kilku zdjęciach poniżej, jakiż to gest pokazują te śliczne Wietnamki swoimi paluszkami..


Kwadrans po godzinie 10-tej opuszczam powoli kompleks pałacowy.. 
Do ustalonego czasu zbiórki, przy niewielkim placu na tyłach Mauzoleum, mam około 20 minut luzu. Z nieba leje się żar i na otwartym terenie jest jak w piekarniku. Rozglądam się dookoła za moimi przyjaciółmi, którzy zniknęli gdzieś parę chwil wcześniej.. Przy wyjściu z kompleksu ustawiono kramy 
i sklepiki, gdzie można nabyć gadżety z Ho Chi Minhem, od breloczków począwszy, a na wielkich popiersiach skończywszy. Są tutaj także punkty 
z fast-foodem i restauracyjki z napojami. Z uwagi na tłumy turystów odwiedzające pałacowy kompleks przez cały rok, interes zapewne kręci się na maxa.. Postanawiam wdepnąć do jednej z takich niewielkich restauracyjek, ulokowanych wzdłuż spacerowej alejki. Po drodze mijam kilkunastu żołnierzy w zielonych mundurach, których widziałem 2 godziny wcześniej, defilujących z wielkimi transparentami po Placu Bohaterów przed Mauzoleum.. Jak sięgam pamięcią do czasów mojej młodości, czerwone szturmówki, którymi „uszczęśliwiano” nas na siłę w okresie komunistycznych świąt 1-majowych, po pochodzie zawsze lądowały gdzieś w rowie.. Tutaj chłopcy po defiladzie przykładnie tachają wielkie, czerwone, propagandowe transparenty do stojącego nieopodal autobusu, gdzie z każdej sztuki skrupulatnie rozlicza ich przełożony.. Co kraj to obyczaj... 


Wybieram pusty stolik pod jednym z wielkich parasoli, na restauracyjnym tarasie. Kiedy siadam w wygodnym wiklinowym fotelu, za plecami słyszę znajome głosy i wesołą rozmowę: – Ooo, Jędruś już zajął stoliczek… Ciekawe czy zamówił dla nas piwko.. !! No tak, Ci to mają niezłego nosa jeśli chodzi o browca.. Odnaleźli się moi przyjaciele, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.. Rozsiadają się przy stoliku i od razu podchodzi kelnerka.. Zamawiamy ziemne orzeszki i parę kufelków tutejszego browarka o nazwie Bia Hà Nội.. Po 2 minutach kelnerka już niesie piwo.. Nawet nie próbuję zastanawiać się czy jest dobre, ważne że z pianą i zimne.. 
No to pyrst ludkowie za Wasze zdrowie..


Muzeum Ho Chi Minh
Po kwadransie odpoczynku w cieniu parasola i uzupełnieniu płynów w organizmie, ruszamy na miejsce zbiórki. Została ona wyznaczona nieopodal wielkiego, betonowego gmaszyska, przyozdobionego wieloma narodowymi flagami oraz obowiązkowym wizerunkiem sierpa i młota..


 Ów wielki, szary budynek o kształcie kwadratu 90 m x 90 m, to Muzeum Ho Chi Minh, największe muzeum w Wietnamie poświęcone przywódcy Ho Chi Minh i rewolucyjnej walce Wietnamu przeciwko obcym mocarstwom. 
Zostało zbudowane w 1990 roku. Muzeum skupia się głównie na prezentowaniu faktów dotyczących życia Ho Chi Minha. Podstawowym celem i zadaniem muzeum jest badanie oraz pozyskiwanie historycznych relikwii, przedmiotów, dokumentów związanych z życiem i działalnością prezydenta Ho Chi Minh podczas jego walki rewolucyjnej, propagowanie idei i edukowanie społeczeństwa. Jako, że na razie mamy „zaaplikowaną” dość dużą dawkę Hosziminizmu i rewolucyjnych idei, odpuścimy sobie ten obiekt w grafiku zwiedzania Hanoi.


- ŚWIĄTYNIA DIEN HUU (Lien Hoa Dai)
- PAGODA na JEDNEJ KOLUMNIE
(Chua Mot Cot)
Tuż obok muzeum, po prawej stronie promenady na terenie przylegającego parku, za betonowym ogrodzeniem znajdują się dwa ciekawe zabytki - przytulna i kameralna Świątynia Dien Huu znana wcześniej jako Lien Hoa Dai oraz niezwykła architektonicznie, jedna z dwóch najbardziej znanych świątyń Wietnamu – Pagoda na Jednej Kolumnie zwana po wietnamsku Chua Mot Cot. Wejście na świątynny teren prowadzi przez 3 –drzwiową kamienną bramę, zaprojektowaną w formie ozdobnej fasady..


Wraz z grupką młodych Wietnamczyków przechodzę przez niskie, łukowe odrzwia i krótkim korytarzykiem przedostaję się na niewielki, wewnętrzny dziedziniec..


Pośrodku dziedzińca, na ozdobnym cokole metrowej wysokości, umieszczono kamienną figurę, przedstawiającą Bodhisattwa Awalokiteśwarę - Boginię Miłosierdzia, która siedzi na kwiecie lotosu.. 
Zaraz opowiem ciekawą legendę, związaną z owym bóstwem..


Legenda o bezdzietnym cesarzu..
Jak podają stare zapiski w buddyjskich kronikach, na początku XI wieku terenami ówczesnego Wietnamu rządził cesarz Lý Thái Tong, potomek dynastii Ly. Mijały lata, cesarz się starzał, jednak był nadal bezdzietny.. 
Z całych sił pragnął mieć potomka rodu. Modlił się zatem żarliwie do Buddy 
o syna. Pewnej nocy we śnie ujrzał wielki staw, a na jego powierzchni Bodhisattwa Awalokiteśwarę - Boginię Miłosierdzia, siedzącą na wielkim kwiecie lotosu..


Bogini podarowała królowi małego chłopca.. Cesarz Lý Thái Tong pod wpływem ujrzanej we śnie przepowiedni, poślubił młodą, wiejską dziewczynę, która została królową i kilka miesięcy później urodziła mu syna, dziedzica tronu..


Cesarz chcąc wyrazić swoją wdzięczność z okazji tego wydarzenia, za radą buddyjskiego mnicha imieniem Thien Wto, nakazał w 1049 roku zbudować dość niezwykłą świątynię. Pośrodku stawu wzniesiono wysoki na 4 metry filar, a na nim zabudowano niewielką drewnianą pagodę, przypominającą kształtem kwiat lotosu wyłaniający się z wody.. Wizerunek lotosu miał nawiązywać do kwiatu z jego proroczego snu, na którym siedziała Bogini Miłosierdzia - Bodhisattwa Awalokiteśwara i być formą podziękowania dla bóstwa.. Legenda, jak to bywa z tego rodzaju opowieściami, ma w swej treści nierealne motywy, jednak Pagoda na Jednej Kolumnie o kształcie lotosu istnieje naprawdę. Za parę chwil ujrzymy ją w całej okazałości.


ŚWIĄTYNIA DIEN HUU (Lien Hoa Dai)
Przybytek Wiecznego Błogosławieństwa…
Tymczasem wędruję na przeciwległą stronę dziedzińca, gdzie wzniesiono inną niewielką, kameralną świątynię, zwaną Dien Huu czyli Wiecznego Błogosławieństwa, znaną wcześniej także jako Lien Hoa Dai. Ta przytulna, mała urokliwa świątynia jest często pomijana przez turystów odwiedzających Hanoi, którzy od razu maszerują w kierunku bardziej znanej Pagody na Jednej Kolumnie. Jednak jak sami zaraz zobaczycie, warto poświęcić parę minut na zajrzenie do wnętrza owego przybytku..


Kiedy na początku XI wieku zbudowana została malutka Pagoda na Jednej Kolumnie, przypominająca bajkową chatkę na kurzej nóżce, aby stworzyć korzystne warunki wielu wiernym przychodzącym się modlić u jej stóp, 
na wprost pagody w odległości kilkunastu metrów zbudowano tę właśnie zadaszoną, kameralną świątynię Dien Huu, tworząc kolejne sanktuarium poświęcone Bogini Miłosierdzia - Bodhisattwa Awalokiteśwara
Urocza Świątynia Dien Huu jest doskonałym przykładem tradycyjnej wietnamskiej architektury. Jako kulturalny i historyczny relikt minionych wieków, posiada w swych wnętrzach cenne figurki bóstw, naczynia ofiarne, modlitewne kadzielnice i wiele porcelanowych przedmiotów, ozdabiających główne sanktuarium, ołtarzyki oraz niewielkie salki modlitewne.. Koloryt wystroju wnętrza, misterne zdobnictwo drewnianych paneli oraz zapach kadziła tworzą tutaj niepowtarzalny klimat zamierzchłych czasów starożytnego państwa Tonkin (dawny Wietnam)..


Przez prawie kwadrans przechadzam się w zupełnej ciszy po niewielkich pomieszczeniach świątyni, zapalając kadzidełka i wsłuchując się w buddyjską mantrę, wypowiadaną monotonnym głosem przez młodego mnicha, w półmroku modlitewnej salki..


PAGODA na JEDNEJ KOLUMNIE
(Chua Mot Cot)
Czas ruszać dalej, by w końcu ujrzeć ową legendarną Pagodę na Jednej Kolumnie.. Z zacienionego wnętrza Świątyni Dien Huu, wąskim korytarzem wychodzę na jej drugą stronę, wprost na niewielki taras, wyłożony ceglastą posadzką. Pośrodku tarasu ustawiono kamienny ołtarzyk, przyozdobiony kwiatami i wizerunkiem Bogini Miłosierdzia. Po bokach ołtarza rozmieszczono miniaturowe, kamienne kapliczki buddyjskie na kolumienkach metrowej wysokości, pełniące role kadzielnic. Dojścia do ołtarza pilnują dwa białe kamienne posągi mitologicznych lwów.. Najciekawsza i najważniejsza budowla całego świątynnego kompleksu znajduję się z tyłu za ołtarzem. Pośród zieleni otaczających drzew, widać kamienne schody prowadzące do Pagody na Jednej Kolumnie..


Zanim zaglądnę do wnętrza Pagody na Jednej Kolumnie, postanawiam obejść dookoła staw, pośrodku którego zbudowano to cudeńko architektoniczne. Pstryknę kilka fotek z różnej perspektywy, a przy okazji opowiem dalszą część historii związanej z tą budowlą i opiszę jej parametry techniczno-konstrukcyjne.. Zatem ruszamy na spacerek wokół Pagody Na Jednej Kolumnie. Tak prezentuje się ona dzisiaj…


... a tak przed ponad wiekiem (foto archiwum vnexpress.net) – Pagoda na Jednej Kolumnie zdjęcie z początku XX wieku.


Jak wspominałem już wcześniej, podczas prezentowania legendy o bezdzietnym cesarzu, ówczesny władca Ly Thai Tong panujący w latach 1028/1054, nakazał wzniesienie tej malutkiej pagody, aby podziękować Bogini Miłosierdzia po narodzinach swojego syna. Pagoda została zbudowana w 1049 roku. Jak doskonale widać na zdjęciach, swym kształtem nawiązuje do kwiatu lotosu z proroczego snu cesarza. Miniaturowa i wręcz bajkowo wyglądająca drewniana konstrukcja świątyni, osadzona została na okrągłym, betonowym filarze, ustawionym pośrodku stawu wypełnionego wodą. Forma odwzorowująca święty kwiat lotosu, wyrastający ponad powierzchnię wody, to dla buddystów szczególna symbolika. Opisywałem ją w jednej z poprzednich części relacji po Indochinach… Lotos to symbol czystości, wyrastający z błota, niczym nieskazitelna forma wznosząca się ponad morze smutku i nieprawości.. 
Ten unikalny kształt pagody wraz jej historyczno-legendarnymi dziejami, jest powodem odwiedzin setek tysięcy turystów z całego świata..


 Starożytna historia pagody…
Obecna pagoda nie jest niestety oryginałem. To co dzisiaj możemy podziwiać, to dokładna replika dawnej, starożytnej budowli,  albowiem oryginał, który przetrwał stulecia dziejowej zawieruchy, w czasie I Wojny Indochińskiej w roku 1954 został zwykłym aktem wandalizmu zniszczony przez francuskie wojska kolonialne, podczas wycofywania się z Wietnamu.
Wróćmy jednak do początków XI wieku, kiedy to cesarz Ly Thai Tong, zbudował Pagodę na Jednej Kolumnie na terenie dawnych cesarskich ogrodów Tây Cam, w ówczesnej stolicy Wietnamu - Thang Long (dawna nazwa Hanoi).. Drewniana konstrukcja pagody została zabudowana na kamiennym filarze o średnicy 1,25 m, pośrodku stawu z wodą.. 
Przed pagodą wierni modlili się za zdrowie i długowieczność monarchy. 
W epoce Dynastii Lý, świątynia była miejscem corocznej ceremonii królewskiej z okazji najważniejszego święta buddyjskiego Vesak. Święto Vesak upamiętnia narodziny, oświecenie (Nirvana) i śmierć (parinirwanę) Buddy Gautama, a tym samym jego wyjścia z cyklu odrodzenia (samsary). Ceremonia corocznie przyciągała tysiące mnichów i ludzi świeckich z całego kraju.


Świątynia została odnowiona w 1105 roku przez cesarza Ly Nhan Tong
W tymże okresie został odlany dzwon świątynny, a w 1109 roku podjęto próbę zamontowania go we wnętrzu malutkiej pagody. Jednakże dzwon okazał się zbyt duży i ciężki. Projekt „nie wypalił” a właściwie nie zadzwonił.. Z tego powodu dzwon został przeniesiony na wieś i zabudowany na polu uprawnym w sąsiedztwie świątyni Nhat Tru. Obszar ten był siedliskiem żółwi błotnych, więc dzwon zaczęto nazywać Quy điện Chung, co oznaczało Dzwon na Żółwiowym Polu. Początkiem XV wieku Wietnam został najechany i okupowany przez chińską dynastię Ming. 
W 1426 roku, przyszły wietnamski cesarz Lê Loi zaatakował i rozproszył chińskie wojska. Będące w odwrocie siły Ming potrzebowały więcej broni i wtedy chiński dowódca nakazał dzwon przetopić, a pozyskaną miedź użyć do jej produkcji.. W kolejnych stuleciach Pagoda na Jednej Kolumnie pełniła bardzo ważną rolę buddyjskiego ośrodka religijnego, aż do wspomnianego już roku 1954, kiedy to kolonialne wojska francuskie wycofując się z Wietnamu po klęsce w wojnie Indochińskiej, zniszczyły konstrukcję pagody.. Dzięki staraniom wietnamskich władz oraz dawnym fotografiom i archiwalnym szkicom buddyjskich mnichów, udało się w latach 1955/60 ponownie zrekonstruować tę niezwykle piękną budowlę.. Jej unikalny wygląd możemy obecnie podziwiać w niezmienionym stanie. 
Jest naprawdę wspaniała !!!.


Wędrując wokół stawu, mam okazję dokładnie przyjrzeć się konstrukcji pagody ze wszystkich stron, zatem troszkę danych technicznych.. 
Świątynia zbudowana jest z tekowego drewna i stabilnie osadzona na jednym filarze kamiennym o średnicy 1,25 m, wznoszącym się ponad poziom wody na wysokość ok. 4 metrów. Drewniana konstrukcja pagody opisana jest na planie kwadratu o bokach 3 x 3 metry. Konstrukcję zadaszono 4 spadowym dachem, którego opadające krawędzie gontów wygięte są łukowo ku górze i ozdobione na końcach czterema smoczymi głowami.. Górną kalenicę dachu także zdobią motywy dwóch smoków
Do pokrycia płaszczyzny dachu zastosowano wypalaną ceramiczną dachówkę w kształcie łusek o ceglastym kolorze..


Najciekawsze jest samo osadzenie budynku na betonowej kolumnie. Zastosowano tutaj wsparcie od dołu całej drewnianej konstrukcji budowli za pomocą tzw. mieczy (zastrzałów), wykorzystywanych zazwyczaj przy montażu więźby dachowej.


Jak widać, Pagoda na Jednej Kolumnie jest świątynią o bardzo unikalnej architekturze, dzięki czemu została wybrana jako jeden z symboli stolicy Hanoi. W 2012 roku pagoda została uznana przez National Arts za unikalny zabytek architektury Azji i wpisana do księgi Guinessa..


Chatka na kamiennym filarze wznosi się pośrodku stawu, zatem z jego brzegiem musiała zostać połączona ciągiem schodów.. Na szkicu poniżej widać techniczne rozwiązanie tej konstrukcji..


Czas zajrzeć do malutkiego wnętrza pagody. Ruszam w kierunku schodów, korzystając z okazji, że grupka moich znajomych oraz paru Wietnamczyków oglądających świątynię zeszli już w dół i schody opustoszały..


Wnętrze pagody, to malutkie pomieszczenie o powierzchni niespełna 9 m². Zabudowano tutaj niewielki ołtarz poświęcony Bodhisattwa Awalokiteśvara – Bogini Miłosierdzia. Przy wejściu umieszczono napis mówiący o proroczym śnie cesarza Ly Thai Tong, który zlecił budowę owej pagody. 
Na ołtarzu wazony z różowymi kwiatami lotosu oraz naczynia z owocami – ofiarne dary wiernych dla bogini. Z boków ołtarza piękne wielkie wazony z chińskiej porcelany. Najważniejszy element ołtarza to umieszczony pośrodku, pozłacany posążek Bodhisattwa Awalokiteśwary o dziesięciu ramionach, symbolizujący boginię o tysiącu rękach i oczach.. Uważa się, że modlitwa do Bogini Miłosierdzia w tej świątyni przyniesie dużo zdrowia, dużo szczęścia i płodność. Często przychodzą tutaj młode pary, by pomodlić się o swoje przyszłe dzieci. Dzieci mi już raczej nie potrzeba, bo mam ich w moim życiu wystarczająco dużo wokół siebie, zatem przez parę minut postanawiam się pomodlić do Bogini Miłosierdzia o zdrowie i życiowy fart..


Po chwili zadumy i modlitwy rozglądam się wokół. W oddali widzę sylwetki moich znajomych zmierzające w kierunku wyjścia. Spoglądam na zegarek. Dochodzi południe.. Wychodząc z zacienionego pomieszczenia pagody na zalane słońcem parkowe alejki, od razu dostaję gorącego słonecznego „kopa”. Na otwartym terenie praży jak w piekarniku.. Szybkim krokiem podążam za moją grupą w kierunku autokaru, który czeka na parkingu przed świątynią.. Po kilku minutach wchodzę jako ostatni do schłodzonego klimatyzacją wnętrza.. Co za ulga !!!.. Do następnego punktu zwiedzania mamy około 2 kilometrów, ale podjedziemy tam autokarem. 
Przejazd zatłoczonymi, miejskimi uliczkami zajmie nie więcej niż kwadrans. Dobre i tyle, by posiedzieć w klimatyzowanym, chłodnym wnętrzu autokaru. Zbliża się południe i każdy zbędnie przemaszerowany kilometr w tym piekiełku to daremny trud.. Kolejna atrakcja w naszym dzisiejszym turystycznym grafiku to Van Mieu czyli Świątynia Literatury, dość niezwykły obiekt, a właściwie kompleks budynków poświęcony wielkiemu chińskiemu uczonemu i mędrcowi – Konfucjuszowi. Świątynia Literatury to także symboliczny pomnik uczonych i literatów, będący zarazem najstarszym wietnamskim uniwersytetem. Według zapewnień naszego wietnamskiego przewodnika, jest doskonałym miejscem na spacer w upalny dzień. 
Oaza spokoju w gwarnej stolicy, zapewniająca odrobinę ciszy i cienia, niezwykle cennego w rozżarzonym słońcem Wietnamie.. 
Poniżej mapka sytuacyjna kompleksu Świątyni Literatury oraz widok 
z powietrza całego świątynnego terenu..


VAN MIEU - ŚWIĄTYNIA LITERATURY
Kwadrans po godzinie 12-tej autokar zajeżdża na niewielki parking przy ulicy Quoc Tu Giam, od południowej strony świątynnego kompleksu.. Zabieram sprzęt fotograficzny, butelkę mineralki i ruszam za przewodnikiem w kierunku Świątyni Literatury. Po paru chwilach, z prawej strony ruchliwej ulicy, w cieniu dużych, starych drzew dostrzegam 4 białe, wysokie kolumny. Na bokach każdej z nich umieszczono stele z napisami w chińskim języku. Około 50 metrów za kolumnami, przy końcu szerokiej alejki, widać główne wejście do świątynnego kompleksu - Bramę Wielkiego Portyku.


Brama Wielkiego Portyku – Van Mieu Mon
Chociaż obszar świątynnego kompleksu otacza zewsząd chaotyczny ruch ulic, to skryta za prawie dwumetrowym murem świątynia, jawi się jako oaza spokoju w tym pełnym pośpiechu mieście. Przez główną Bramę Wielkiego Portyku na teren kompleksu prowadzą trzy wejścia. Wejście największe centralne było niegdyś zarezerwowane dla monarchy. Na nadbudowie bramy, ponad centralnym wejściem we wnęce dzwonnicy, znajduje się duży dzwon z brązu. Boczne wejście po lewej stronie przeznaczone było dla cesarskich urzędników administracji (Mandarynów), natomiast boczne wejście po prawej stronie dla urzędników wojskowych.


Dzwon podwieszony we wnęce nad centralnym wejściem, obwieszczał nadejście ważnej osobistości. Został umieszczony w głównej bramie Świątyni Literatury (Van Mieu) w XIX wieku. Dzwon wykonano z brązu 
i mógł być dotykany tylko przez mnichów. Na dzwonie znajduje się kilka rytów, między innymi zarys feniksa, który reprezentuje piękno oraz wizerunek smoka, który reprezentuje władzę. Oba te symbole są używane do reprezentowania króla i królowej.


Zanim przekroczymy Bramę Wielkiego Portyku i zagłębimy się w ciszę świątynnych alejek, prowadzących przez kilka pięknych dziedzińców 
i parkowych skwerów, postaram się w kilku zdaniach przedstawić schemat świątynnego obiektu oraz układ poszczególnych sektorów.
Układ sektorów ŚWIĄTYNI LITERATURY
Świątynia Literatury - Van Mieu znajduje się w centralnej części Hanoi, 
w dzielnicy Dong Dja. Obszar świątynny otoczony 2-metrowym ceglanym murem, zalega pomiędzy ulicami Quoc Tu Giam, Ton Duc Thang, Nguyen Thai Hoc i Van Mieu. Jego powierzchnia, przypominająca kształtem prostokąt o długości 350 metrów i szerokości od 90-155 metrów, wynosi około 42 320 m² (wraz z sąsiadującym jeziorem Kim Chau, które jest integralną częścią świątynnego kompleksu powierzchnia ma ponad 54 000 m²).


Cała świątynia jest ustawiona ściśle według charakterystycznych zasad geomancji w orientacji północ-południe. Układ wewnętrzny Świątyni Literatury jest podobny do świątyni Qufu w chińskiej prowincji Shandong, miejscu narodzin Konfucjusza. Obszar świątynnego kompleksu został podzielony na 5 dziedzińców, odrębnie otoczonych ceglanym murem, których liczba symbolizuje pięć elementów natury: metal, drewno, wodę, ogień i ziemię. Kiedyś istniał jeszcze szósty dziedziniec, mieszczący pierwsze sale uniwersyteckie. Niestety został zniszczony podczas francuskiego bombardowania w 1947 roku. Pierwsze cztery dziedzińce połączono ze sobą trzema ozdobnymi głównymi bramami: Dai Trung (Wielka Brama Środkowa), Khue Van Cac (Pawilon Konstelacji) oraz Dai Thanh (Brama Wielkiej Syntezy). Z czwartego na piaty dziedziniec przechodzi się przez tzw. "Dom Ceremonii" ("Bai Duong"). Po obydwu stronach każdej z głównych środkowych bram znajdują się mniejsze, boczne wejścia, do których prowadzą boczne alejki. Środkowe drogi i bramy na terenie Świątyni Literatury zarezerwowane były dla króla. Urzędnicy, nauczyciele oraz studenci musieli korzystać z bocznych dróg i wejść.


Pierwsze dwa dziedzińce to ciche, parkowe obszary z wiekowymi drzewami i przystrzyżonymi trawnikami, gdzie uczeni mogli odpocząć z dala od zgiełku świata zewnętrznego. Kolejne dziedzińce zajmują budynki świątynne i akademickie, zadaszone pawilony z kamiennymi stelami lekarzy, absolwentów uniwersytetu oraz basen wypełniony wodą, zwany Studnią Niebiańskiej Jasności ("Thiên Quang Tỉnh").. Dzisiaj Świątynia Literatury ze swoimi pagodami, bramami, dziedzińcami, sadzawkami wypełnionymi kwiatami lotosu i pięknie utrzymanymi, zielonymi ogrodami prezentuje się jako wspaniałe dzieło sztuki, stworzone z elementów architektury i przyrody. Zajrzyjmy zatem w jej zaciszne rewiry..
Poniżej: makieta całego obszaru Świątyni Literatury..


Poniżej: charakterystyczne struktury budowlane występujące na obszarze świątynnego kompleksu.


Na terenie świątynnego kompleksu..
I Dziedziniec
Kiedy przekraczam progi Bramy Wielkiego Portyku i z tętniącej życiem, gwarnej, ruchliwej, rozpalonej słońcem ulicy zagłębiam się w ciszę świątynnych alejek, otacza mnie uspakajającą zieleń pięknych dziedzińców 
i parkowych skwerów. Przenoszę się duchowo do dawnego Wietnamu, krainy mędrców, poetów, myślicieli...


Przez parę chwil spaceruję główną alejką I Dziedzińca w cieniu koron starych drzew, pośród soczystej zieleni staranie uformowanych krzewów. Nagle dostrzegam coś, co zdaje się być nierealnym snem. Z głębi alejki zmierza powolutku w moim kierunku para staruszków. Stara kobieta prowadzi za rękę przygarbionego, łysiejącego staruszka z rzadką siwą brodą, ubranego w jasnożółte kimono i podpierającego się laseczką..


 Po kilku dniach pobytu w Wietnamie, gdzie na każdym kroku można ujrzeć podobiznę wodza Ho Chi Minh, nabawiłem się chyba syndromu wujka Ho..!!! Starzec wygląda niemalże identycznie jak nieżyjący Ho Chi Minh, którego zmumifikowane zwłoki oglądałem parę godzin wcześniej w Mauzoleum.. Czyżby wujek Ho wyszedł na chwilkę ze szklanego sarkofagu na mały spacerek po parku?.... Zresztą zobaczcie sami podobiznę..


Historia powstania ŚWIĄTYNI LITERATURY..
Aby poznać początki powstania i działalności świątyni, po której będziemy spacerować oraz zrozumieć motywy jakimi kierował się główny inicjator jej budowy – chiński cesarz Lý Thánh Tông, musimy cofnąć się w czasie na początek ubiegłego tysiąclecia.
Kompleks budynków Świątyni Literatury - Văn Miếu został wzniesiony 
w 1070 roku z inicjatywy ówcześnie panującego cesarza Lý Thánh Tông
dla uczczenia chińskiego filozofa, mędrca, uczonego Konfucjusza oraz jego naśladowców i uczniów. Budowla jest inspirowana świątynią konfucjańską w Qu Fu (Chiny), miejscu urodzin Konfucjusza. Świątynia była wielokrotnie rozbudowywana w czasie panowania dynastii Trần (1225-1400) oraz za panowania kolejnych dynastii pomiędzy XV a XVIII wiekiem. Pomimo licznych wojen i katastrof, świątynia zachowała dawne style architektoniczne wielu dynastii, a także mnóstwo cennych zabytków. Ważniejsze renowacje miały miejsce w 1920, 1954 i 2000 roku, ponieważ drewno użyte do budowy, na przestrzeni prawie tysiąca lat zaczęło się łamać i rozpadać. Remonty przeprowadzono wymieniając stare elementy drewniane na nowe lub zastępując je betonem, metalem czy kamieniem..


Poniżej – wizerunek chińskiego mędrca, filozofa i uczonego Konfucjusza..


Budowa świątyni była znaczącym wydarzeniem w kulturalnym rozwoju kraju. Służyła ona nie tylko czci przodków, ale stała się pierwszym centrum uniwersyteckim dawnego Wietnamu. Już w 1076 roku założono na jej terenie pierwszy uniwersytet pod nazwą Quốc Tu Giám („Szkoła Synów Narodu”), którego pierwotnym celem było kształcenie chłopców z bogatych rodów szlacheckich, arystokracji, miejscowych elit społecznych oraz członków rodziny cesarskiej zgodnie z zasadami konfucjanizmu. Ponieważ studia w ówczesnym czasie stały się niezwykle popularne, a do wiedzy garnęła się liczna rzesza młodych ludzi, postanowiono zwiększyć ilość miejsc, nazwę Quốc Tu Giám („Szkoła Synów Narodu”) przekształcono na „Świątynia Literatury” i po roku 1442 stała się on uczelnią powszechną. Zaczęto przyjmować wyjątkowo utalentowanych chłopców z całego kraju, a także ze świata.. Studiowali tu literaturę, poezję oraz zasady konfucjanizmu. W ten sposób powstała zasada następstwa, według której wyłącznie kwalifikacje, a nie przynależność do warstwy szlacheckiej, stały się kryterium rekrutacji urzędników.
Uniwersytet pozostał otwarty od 1076 do 1779 roku. W 1802 roku monarchowie dynastii Nguyen założyli w mieście Hue nową stolicę, gdzie stworzyli nowe akademickie centrum nauczania. Uniwersytecka Świątynia Literatury w Hanoi straciła na znaczeniu. Jej całkowite zamknięcie nastąpiło na początku XX wieku. Pod francuskim protektoratem, w 1906 roku Świątynia Literatury została zarejestrowana jako Monument Historique (Zabytkowy Pomnik). Jak na ironię losu, w czasie francuskich rządów kolonialnych w Wietnamie, na przestrzeni lat 1945-1954 Francuzi zniszczyli niektóre części świątyni. Stworzyli na jej terenie lazaret, lokując chorych i rannych ludzi, poszkodowanych w czasie II wojny światowej i 
I wojny Indochińskiej, z powodu przepełnionych szpitali w Hanoi..
Poniżej – archiwalne fotografie Świątyni Literatury z początku XX wieku.


Maszeruję spacerkiem przez zielony teren I Dziedzińca, w kierunku widocznej w oddali Wielkiej Bramy Środkowej - Dai Trung Mon, przez którą przedostanę się na kolejny dziedziniec. Pierwszy dziedziniec rozciąga się na długości niespełna 100 metrów od głównej Bramy Wielkiego Portyku (Van Mieu Mon) do Wielkiej Bramy Środkowej (Dai Trung Mon). Środkiem dziedzińca prowadzi centralna alejka, która była przeznaczona jedynie dla cesarza, natomiast po bokach biegną dwie alejki dla administracji, wojskowych i studentów. Teraz ja, jak niegdyś cesarz, wędruję sobie głównym traktem. W czasie spaceru opowiem o poszczególnych zabytkowych budowlach kompleksu, a także o niezwykle trudnych i wręcz elitarnych egzaminach końcowych, które czekały absolwentów Świątyni Literatury na zakończenie studiów.


Wielka Brama Środkowa – Dai Trung Mon
Po paru chwilach docieram do Wielkiej Bramy Środkowej - Dai Trung Mon
I tutaj czeka mnie miły dla oka widok. W bramie ukazują się młode Wietnamki, w kolorowych regionalnych tunikach. Na terenie Świątyni Literatury takie widoczki to norma.. Wiele młodych dziewczyn przychodzi tutaj na plenerowe sesje fotograficzne, a przy okazji chętnie pozują do zdjęć zagranicznym turystom.. Corocznie w listopadzie odbywają się także profesjonalne sesje plenerowe w ramach konkursu „Miss Nastolatek”. Dziewczyny z całego kraju prezentują się w kolorowych tunikach na tle świątynnych ogrodów, co przyciąga uwagę wielu zwiedzających..


Jak wspominałem, równolegle do głównej alejki biegną po lewej i prawej stronie boczne ścieżki. Wiodą one do dwóch bocznych, niedużych kamiennych bram, rozstawionych po obydwu stronach Wielkiej Bramy Środkowej - Dai Trung Mon w odległości kilkunastu metrów. Boczne furty noszą nazwy - "Dai Tai" (Wrodzonego talentu) i „Thanh duk” (Doskonałych zalet)..


Rozglądam się na lewo i prawo.. Już wiem, którą furtą przejdę na drugą stronę. Przy bramie „Doskonałych zalet” dostrzegam kolejne śliczne Wietnamki w kolorowych strojach, uśmiechające się w moim kierunku.. Noooo tak, te młode dziewczyny na pewno mają „doskonałe zalety”


II Dziedziniec
Pstrykam zdjęcia dziewczynom, zamieniamy kilka życzliwych słów po angielsku i przez kamienną furtę przechodzę na teren II Dziedzińca.. Pierwsze dwa dziedzińce są ocienione wielkimi drzewami, przez co upał staje się mniej dokuczliwy. Wokół panuje cisza.. Mnóstwo tu urokliwych zakątków, starych bram, wąskich ścieżek i ławeczek. Na starannie przystrzyżonych trawnikach można podpatrzyć sztukę formowania zielonych krzewów zwaną fachowo topiaries. Krzewy przycięto na kształt zwierząt, które reprezentują 12 zwierzęcych symboli zodiaku.


Po wejściu na teren II dziedzińca, droga prowadzi wzdłuż drzew i sadzawek do widocznego w oddali pawilonu Khuê Văn Các, niezwykle charakterystycznej i rozpoznawalnej budowli, której wizerunek stanowi logo lokalnej telewizji w Hanoi..


Pawilon Konstelacji Literatury - Khuê Văn Các
Podchodzę bliżej, by dokładnie przyjrzeć się tej fascynująco pięknej, unikalnej budowli architektonicznej..


Choć Świątynia Van Mieu została zbudowana w XI wieku, pewne obiekty architektoniczne na jej obszarze powstały znacznie później. Jednym z nich jest właśnie Khue Van Cac – Pawilon Konstelacji Literatury. Kiedy w 1802 roku, zasiadający na tronie cesarz Gia Long, przeniósł stolicę z Hanoi do Hue, zarządcą terenu Cytadeli Północnej w Hanoi ustanowił swojego ministra wojny - Nguyen Van Thanh. W tym czasie sąd klauzuli terytorialnej postanowił rozbudować  północną część miasta, a tym samym wznieść więcej obiektów na terenie Świątyni Literatury, by podnieść jej wyjątkowość architektoniczną w zakresie kultury i sztuki. Nad projektem sprawował pieczę wspomniany dowódca Cytadeli – minister Nguyen Van Thanh. Prace rozpoczęto początkiem 1805 roku i prowadzono na przestrzeni wielu lat, m.in. w 1833 roku wzniesiono mury otaczające teren kompleksu świątynnego. Jednak budowa Pawilonu Konstelacji Literatury przebiegła szybko i zakończona została już na jesień 1805 roku.


Architektura Pawilonu Konstelacji Literatury
Pawilon Khue Van Cac (Konstelacji) to struktura dwukondygnacyjna wykonana z drewna i cegły.. Podstawę całej konstrukcji stanowi kamienny podest w kształcie kwadratu o bokach 6,8 m x 6,8 m, na który wchodzi się po 3 kamiennych stopniach. Powierzchnię podestu wyłożono ceramicznymi cegłami ze słynnych, starych rzemieślniczych warsztatów glazury Bat Trang, znanych w całym Wietnamie z produkcji niezwykle pięknej ceramiki, mających ponad 1000 letnią historię.. Podest stanowiący parter budowli jest zupełnie pusty. W jego narożach zabudowano 4 kwadratowe filary z cegły, stanowiące wsparcie dla drewnianej budowli piętra pawilonu.. 
Filary jak widać na fotkach, są stosunkowo masywne. Wysokość filarów od podstawy do górnej powały wynosi 2,6 metra. Bok każdego z nich ma  
1 metr szerokości. Filary pokryto białym tynkiem, po czym na bocznych płaszczyznach wyrzeźbiono wyrafinowane motywy roślinno-zwierzęce. 
Na owych czterech masywnych słupach zabudowano piętro pawilonu, przypominające piękną, drewnianą, miniaturową chińską pagodę.


Konstrukcję piętra oparto na kilku nośnych belkach podłogowych opasanych kwadratową ramą, bogato rzeźbioną na każdym z czterech boków. Centralna budowla na piętrze, to drewniany pawilon z czterema ażurowymi ścianami, okrągłymi drewnianymi filarami nośnymi w narożach i drewnianą zdobioną podłogą. Całość budowli otoczono dookoła niewysoką, ozdobną balustradką, pomalowano na kolor czerwony i przykryto niezwykle pięknym, misternie wykonanym dwustopniowym, czterospadowym dachem o ośmiu bocznych krawędziach.. Pawilon od podstawy do szczytu dachu ma około 9 metrów wysokości..


Przechodzę na drugą stronę pawilonu i obiektywem robię zbliżenie piętra.. Jest naprawdę misternie wykonane w bardzo harmonijnym i niepowtarzalnym stylu architektonicznym. Miniaturowa drewniana balustrada i pokryty rzeźbiarskim ornamentem cokół, opasują budowlę ozdobnym wieńcem. Cztery drewniane ściany pawilonu wykonano techniką ażurową. Pośrodku każdej z nich zabudowano okrągłe okna, spełniające także rolę drzwi wejściowych do wnętrza pomieszczenia. Okna są duże, skierowane w cztery strony świata. Średnica każdego z nich wynosi 1,6 m. Ciekawym elementem drewnianego ornamentu są listwy umieszczone na obwodzie okrągłych ram okiennych, imitujące promienie.. 
Całość symbolizuje światło gwiazd i gwiazdy porannej (Jutrzenki). 
W konfucjanizmie gwiazda poranna odzwierciedla piękno i jest gwiazdą literatury. Pawilon Konstelacji już od czasów starożytnych był miejscem inspirującym poetów do tworzenia dzieł poetyckich, a jego magia przyciąga do dnia dzisiejszego współczesnych pisarzy.. Skomplikowany architektonicznie dwustopniowy dach jest także arcydziełem sztuki ciesielsko-dekarskiej. Do pokrycia płaszczyzn dachowych zastosowano rodzaj chińskiej ceramicznej dachówki Yin-Yang. 8 naroży dachowych oraz szczytową kalenicę zdobią metalowe ornamenty roślinne, fantazyjnie zakręcone ku górze. Na ścianach drewnianej budowli można dojrzeć wiele zdobień i złoconych elementów. Od strony głównej alejki, pod dachem pawilonu widoczny jest czerwony szyld z pozłacanym napisem, składającym się z trzech chińskich liter: co oznacza nazwę pawilonu Khue Van Cac.. Po obejrzeniu pawilonu ze wszystkich stron, rodzi się jedno podstawowe pytanie – Jak dostawano się na pięterko..??. Odpowiedź jest prosta – za pomocą drabiny...


I na koniec jeszcze jedna ciekawostka związana z tym obiektem. 
Pawilon Konstelacji jest tak bardzo kultową budowlą, że został uwieczniony na wietnamskim banknocie o nominale 100 000 dongów.


Od momentu gdy dotarłem pod Pawilon Konstelacji i rozpocząłem fotografowanie, przez kilka minut obserwowała moje poczynania kolejna ładniutka, młoda Wietnamka.. Nie pozostało nic innego jak pstryknąć małą sesję foto tej urodziwej, uśmiechniętej nastolatce..


Podobnie jak w przypadku poprzednich bram, po bokach Pawilonu Konstelacji Literatury, w murze odgradzającym kolejny dziedziniec, zabudowano mniejsze przejściowe furty. Noszą one nazwy: „Brama Krystalizacji Literatury" (Suc Van) i „Brama Wspaniałości Literatury” ("Bi van"). Obydwie bramy odnoszą się do istoty piękna literatury, zarówno pod względem jej treści jak i formy. Skorzystam z tych przejść w drodze powrotnej, zaś teraz pójdę dalej głównym cesarskim traktem..


III Dziedziniec
Studnia Niebiańskiej Jasności - Thiên Quang Tnh
I znowu muszę nadganiać, bo reszta mojej ekipy powędrowała już w dalsze rewiry świątyni... Główna droga prowadząca przez Pawilon Konstelacji na teren następnego – III Dziedzińca, wyprowadza mnie na wprost dość dużego zbiornika z wodą. Zajmuje on centralną cześć dziedzińca i nosi nazwę Thiên Quang Tỉnh czyli Studnia Niebiańskiej Jasności. Ten sztuczny betonowy basen ma kształt kwadratu o bokach 
25 x 25 m i powierzchnię 625 m². Zbiornik otoczony jest niską, ozdobną betonową balustradą metrowej wysokości, z dwoma schodkowymi zejściami do wody od wschodniej i zachodniej strony.. To właśnie tutaj, na brzegach Studni Niebiańskiej Jasności, studenci często modlą się o mądrość i zdane egzaminy.


Po lewej i prawej stronie zbiornika stoją dwa duże pawilony, które pod swoimi dachami kryją niezwykłe skarby tej świątyni – kamienne stele 
z nazwiskami absolwentów uczelni.. Jak ważne są to zabytki i jakim 
trzeba było być wybrańcem, by ukończyć ten niezwykły uniwersytet, opowiem podczas spaceru wokół Studni Niebiańskiej Jasności..


Wąską dróżkę wiodącą wokół zbiornika, wyłożono ceglastymi płytami. Pozwala ona okrążyć basen, dotrzeć do wspomnianych parterowych pawilonów z kamiennymi stelami oraz dojść do kolejnej bramy Dai Thanh, prowadzącej na następny dziedziniec. Ruszam powolutku kamienną ścieżką wokół zbiornika..


Warto w tym miejscu wyjaśnić pewne starożytne filozoficzno-mistyczne odniesienia obiektów znajdujących się na trzecim dziedzińcu, w stosunku 
do symboliki wszechświata oraz majestatu wiedzy.. Zgodnie z koncepcją starożytnych, kwadratowa powierzchnia zbiornika (Studnia Niebiańskiej Jasności) symbolizuje Ziemię, zaś okrągłe okna z rozchodzącymi się wokół promieniami, zabudowane na piętrze Pawilonu Konstelacji (Khue Van Cac), symbolizują gwiazdy i niebo. Powiązanie owych dwóch struktur, oznaczało według konfucjańskiej filozofii, skupienie w tym miejscu całej istoty nieba 
i ziemi (wszechświata), tworząc tym samym majestatyczne centrum 
z przyświecającą główną ideą promowania konfucjańskiej edukacji i kultury w Wietnamie.


Przechodzę na zachodnią stronę zbiornika, gdzie pod zadaszonymi pawilonami zgrupowano najcenniejszy skarb świątyni w rozumieniu zarówno historycznym, kulturowym jak i dokumentacyjno-archiwalnym. 
Są to kamienne stele z nazwiskami i miejscami narodzin 1307 absolwentów, którzy zdali bardzo trudne końcowe egzaminy i otrzymali tym samym tytuł doktora owej niezwykłej uczelni. Zaglądniemy pod zadaszone pawilony, aby spojrzeć na te ciekawe pomniki nauki, a ja w tym czasie opowiem o piekielnie trudnych egzaminach oraz o bardzo nielicznej i wyselekcjonowanej grupie absolwentów, którym się poszczęściło uzyskać tytuł doktora..


Bia tiến sĩ – Stele Doktorów
Historia kamiennej kroniki..
Panujący na tym obszarze w latach 1442-1497 chiński cesarz Lê Thanh Tong, postanowił w szczególny sposób uhonorować w Świątyni Van Mieu absolwentów uczelni, którzy zdali bardzo trudne i wymagające egzaminy końcowe w stopniu doktora. Zapoczątkował on tym samym rodzaj ceremonii nazewnictwa, mającej na celu uczczenie ich talentu, zapisanie na wieki w annałach historii, dodanie splendoru nowo wykształconym naukowcom, a jednocześnie zachęcenie ich do dalszych naukowych badań. Za panowania Lê Thanh Tonga powstało pierwsze 10 kamiennych tablic – steli, z wyrzeźbionymi nazwiskami i miejscem zamieszkania absolwentów uniwersytetu, którzy na przestrzeni lat 1442-1484 zdali pozytywnie egzaminy i otrzymali tytuł doktora. Trzeba tutaj nadmienić, że każda stela zawierała nazwiska absolwentów z jednego rocznika egzaminacyjnego, 
a egzaminy te odbywały się praktycznie co 3 lata.. Cesarz nakazał ustawić owe kamienne pomniki wokół Studni Niebiańskiej Jasności. Stele zostały dodatkowo ozdobione motywem żółwia u podstawy każdej z nich.
Poniżej – zadaszone pawilony z kamiennymi stelami..


Na przestrzeni stuleci, w okresie od 1442 roku do roku 1779, kiedy to uniwersytet praktycznie zaprzestał działalności, jak podają źródła historyczne, przeprowadzono 116 egzaminów końcowych, co przekłada się na powstanie 116 kamiennych steli. W całym okresie działalności Świątyni Literatury, w latach 1076 do 1779, tytuł doktora otrzymało 2313 studentów. Jednak burzliwe dzieje i zawieruchy wojenne na terenie ówczesnego starożytnego państwa Tonkin (Wietnam) spowodowały zaginięcie pewnej liczby kamiennych tablic. Do czasów obecnych zachowały się 82 stele z nazwiskami i miejscem narodzin 1307 absolwentów, którzy uzyskali tytuł doktora podczas przeprowadzonych 82 egzaminów, kończących trzyletnie studia królewskie..  


Dlaczego u podstawy każdej steli wyrzeźbiono w kamiennych płytach wizerunki żółwi..??. Już wyjaśniam.. Otóż, żółw w kulturze i religii Wietnamu jest jednym z czterech czczonych, świętych stworzeń. Pozostałe to: Smok, Jednorożec i Feniks. Każdy z nich uosabia co innego, np. Smok władzę, Feniks powodzenie w interesach, Jednorożec wiedzę.  
Żółw natomiast jest symbolem długowieczności i mądrości. Jak dobrze się przyglądnąć poszczególnym stelom, można zauważyć, że kształt i wielkość żółwia zmieniał się wraz z upływem czasu.


Kiedy spoglądam na owe kamienne kroniki z dziejów świątyni, zauważam 
w pewnych miejscach niebieskie przebarwienia kamiennych tablic 
i wizerunków żółwi.. Przyczyny tego są dwie. Do wykonania pamiątkowych steli użyto tzw. niebieskiego piaskowca. W stanie surowym ma on szarą barwę z delikatnie błękitnym odcieniem, gdy jednak zaczniemy go stopniowo polerować, nabiera intensywnego, ciemnoniebieskiego koloru. Niegdyś kamienne stele stały pod gołym niebem, a dostęp do nich był praktycznie nieograniczony. Odwiedzający świątynię wierni oraz turyści, częstokroć dotykali kamiennych płyt, a powszechne było pocieranie dłonią głów kamiennych żółwi, mające gwarantować długowieczność i życiową mądrość.. Obecnie pawilony odgrodzono niskim, metalowym płotkiem, w celu ochrony tych niezwykłych zabytków przed odwiedzającymi i bezpośredni dostęp do steli jest niemożliwy. Poza tym kilkadziesiąt osób ochrony czuwa nieustannie nad zachowaniem porządku na terenie kompleksu.. Stele są cennym historycznym źródłem do badań nad kulturą, edukacją i rzeźbą dawnego Wietnamu.


IV Dziedziniec
- Brama Wielkiej Syntezy „Dai Thanh”
- Dom Ceremonii „Bai Duong”
Czas ruszać dalej.. Z obszaru III dziedzińca, na następny IV dziedziniec, prowadzi kolejna brama w formie zadaszonego pawilonu, z kilkoma okrągłymi, czerwonymi kolumnami, zwana Bramą Wielkiej Syntezy – „Dai Thanh”. W murze okalającym IV dziedziniec, po obu stronach głównej Bramy Wielkiej Syntezy są dwa mniejsze przejścia: Brama Złotego Brzmienia ("Kim Thanh") i Brama Jadeitowych Wibracji ("Ngoc Chan").


 Brama Wielkiej Syntezy teoretycznie nie różni się niczym od poprzedniej bramy Dai Trung Mon, rozdzielającej II I III dziedziniec. W praktyce jest jednak inaczej.. Na czym polega ta praktyczna różnica..??. Hmm, żartobliwie powiem tak – Na ilości młodego, czułego piękna… Przy poprzednich bramach napotykałem po jednej młodej Wietnamce, tutaj miałem okazję przytulić ich kilka w ciągu paru minut.. Zresztą zobaczcie sami..


 Czwarty dziedziniec to nic innego jak duży plac, brukowany ceramicznymi płytkami i otoczony z trzech stron podłużnymi, parterowymi pawilonami, 
z których najważniejszy, stojący pośrodku nosi nazwę Dom Ceremonii 
("Bai Duong")..


Zabudowane po lewej i prawej stronie placu podłużne pawilony, w swym pierwotnym przeznaczeniu spełniały rolę domów-ołtarzy 72 najbardziej utytułowanych uczniów Konfucjusza i Chu Văn An (rektora Akademii Imperial).. Dzisiaj niestety ołtarze nie istnieją. Obecnie w ich podcieniach znajdują się sklepiki z pamiątkami, lalkami wodnymi, a także kilka cichych 
i pustych zakątków.


Rozglądam się dokoła za moimi przyjaciółmi, którzy prawdopodobnie zaszyli się gdzieś w zakamarkach świątyni. Na placu przed Domem Ceremonii pozostała tylko kilkuosobowa grupka z wietnamskim przewodnikiem. Przystaję na moment przy wielkiej, pięknej kadzielnicy z brązu, zdobionej misternym ornamentem roślinnym i wizerunkami smoków. Pstrykam kilka fotek i dołączam do grupki, by posłuchać co ciekawego opowiada tutejszy przewodnik..


Kiedy kończę fotografować architekturę dziedzińca, od strony wejściowej bramy dolatują do mych uszu głośne rozmowy, wesoły śmiech i na plac przed Dom Ceremonii wchodzi ponad 20-osobowa grupa wietnamskich studentów. Ubrani w granatowe togi z czerwonymi obszyciami, 
w eleganckich granatowych biretach na głowie, z dyplomami w ręce 
maszerują pod główny budynek do pamiątkowego zdjęcia.


Obecnie szkolnictwo wyższe w Wietnamie rozpoczęło proces poważnej transformacji. W styczniu 2013 r. weszło w życie nowe "Prawo o szkolnictwie wyższym" w celu zreformowania, regulacji wyższego wykształcenia oraz ukierunkowania go na odpowiednie działy gospodarki 
i przemysłu, w których Wietnam potrzebuje wykształconych fachowców. Wietnam posiada publiczne i prywatne uczelnie. Publiczne uczelnie działają na poziomie krajowym (Hanoi i Ho Chi Minh City) lub na poziomie regionalnym (Thai Nguyen, Hue i Da Nang). Z nowego prawa edukacji skorzystają także uczelnie prywatne, które otrzymają priorytetowe ulgi 
w zakresie użytkowania gruntów, podatków, inwestycji kapitałowych oraz szkolenia personelu. Nowe prawo określa również trzy rodzaje uczelni: oparte na badaniach, zastosowaniach i oparte na bazie doświadczeń. Roczne czesne w szkołach publicznych jest niskie. Dla wietnamskich studentów wynosi około 1000 $, zagraniczni studenci płacą stawki od 1000 - 2500 $ na rok.. Kierunek magisterski może być ukończony w ciągu 1-2 lat, w zależności od programu oraz tego, czy uczeń uczęszcza w pełnym lub niepełnym wymiarze czasu. Rok akademicki w większości szkół podzielony jest na semestry i rozpoczyna się początkiem września…


Całe towarzystwo już po oficjalnej fotce. Uśmiechnięci, z dyplomami 
w rękach, bardzo spontanicznie reagują na otoczenie. Kiedy podchodzę do nich bliżej, dwie młode studentki bez zastanowienia stają obok mnie, 
by zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie.. Obejmując te dwie młode, niewysokie Wietnamki, czuję emanującą od nich wielką radość i zadowolenie z życia.. Echh.. młodość, młodość to wspaniałe chwile w życiu człowieka, trzeba je tylko umieć wykorzystać, bo „to se jiż nevrati”..


Tak mniej więcej przedstawia się dzisiejszy student i kierunki szkolnictwa wyższego w Wietnamie.. A jak było dawniej, jak uczono się i zdawano egzaminy tutaj, w Świątyni Literatury..?. Czy nauka była łatwa, czy uzyskanie dyplomu było w zasięgu większości studentów..? Czy po ukończeniu tej dość niezwykłej uczelni, można było w ówczesnym Wietnamie uzyskać wysoki status społeczny i dobrą pracę..? 
Już o wszystkim opowiadam..
„Student żebrak ale pan, jest to taki dziwny stan..
ni to plebs jest, ni to szlachta,
rodem ze wsi, żyje w miastach..”
czyli
dawne studia w ŚWIĄTYNI LITERATURY
Jak wspominałem, pierwszy uniwersytet pod nazwą Quốc Tu Giám (Szkoła Synów Narodu), którego pierwotnym celem było kształcenie chłopców z bogatych rodów szlacheckich, arystokracji, miejscowych elit oraz członków rodziny cesarskiej zgodnie z zasadami konfucjanizmu, został założony na terenie świątyni w 1076 roku.. Ponieważ studia w ówczesnym czasie stały się niezwykle popularne, a do wiedzy garnęła się liczna rzesza młodych ludzi, na uniwersytecie zwiększono ilość miejsc, nazwę Quốc Tu Giám (Szkoła Synów Narodu) przekształcono na „Świątynia Literatury” i po roku 1442 stał się on uczelnią powszechną. Zaczęto przyjmować wyjątkowo utalentowanych chłopców z całego kraju, stosując zasadę, według której wyłącznie zdolności, a nie przynależność do warstwy szlacheckiej, stały się kryterium rekrutacji. Zatem, jak napisałem żartobliwie w nagłówku, cytując słowa piosenki Andrzeja Rosiewicza– ni to plebs, ni to szlachta rodem ze wsi żyje w miastach, dla młodych zdolnych ludzi z wietnamskich wiosek otworzyły się podwoje tej uczelni.. Kobiet nie przyjmowano..


Poniżej - Mundury studentów akademii cesarskiej..


Nauka i egzaminy
Akademia była kierowana przez rektora ("Te Tuu") oraz prorektora ("Tu nghiep"). Profesorowie akademii posiadali różne tytuły: "Giao thu", "Truc Giang", "Tro Gião" i "Bac si". Wielu studentów mieszkało i studiowało 
w świątyni. Większość przyszłych studentów przechodziła tzw. egzamin wstępny regionalny przed zapisaniem w akademii. Studia trwały trzy lata. Uczono na nich chińskiego języka, chińskiej filozofii, historii Chin, literatury, etyki, polityki i administracji. Studiowano klasyków konfucjanizmu. 
Dużą uwagę przykładano do wiernego odtwarzania wyuczonych na pamięć konfucjańskich pism, nie dopuszczając żadnych osobistych interpretacji. Studenci pisali także własne wiersze.
Poniżej – Konfucjusz, chiński filozof i myśliciel społeczno-polityczny, twórca systemu etycznego zwanego konfucjanizmem.


Poniżej – Wykładowca i uczniowie..


Po 3 latach edukacji, uczniowie zaliczali skrajnie trudne egzaminy końcowe. Odbywały się one ściśle według konfucjańskiej tradycji. Składały się z trzech części i trwały zawsze kilka miesięcy. Tylko ten kto zdał pomyślnie wszystkie, miał prawo nosić tytuł Tiến Sĩ (doktor). Pierwszy egzamin certyfikowany zdawało się przed chińskim Ministerstwem Obrzędów. Zaliczenie tego egzaminu kwalifikowało do zdawania egzaminu krajowego "Hoi". Sukces na egzaminie "Hoi" dopuszczał studenta do egzaminu Królewskiego "Dinh", który odbywał się na dworze cesarskim. Ten był prowadzony osobiście przez cesarza. Monarcha sam zadawał pytania, a następnie sporządzał listę najlepszych studentów i dodatkowo wskazywał trzech wybitnych.


W 700 letniej historii Świątyni Literatury, w latach 1076 - 1779, tytuł doktora otrzymało tylko 2313 studentów. Najmłodszym studentem, który zdał egzaminy był 16 letni Nguyễn Trung Ngạn w 1304 roku. Najstarszy absolwent miał 61 lat. O stopniu trudności egzaminów niech świadczą zapisy z ówczesnych kronik historycznych akademii. Dla przykładu w roku 1733 na 3000 uczniów powiodło się jedynie ośmiu. Jednak zaliczenie końcowych egzaminów miało decydujące i przełomowe znaczenie w życiu ówczesnego, młodego człowieka. Każdy kto zdał egzaminy, otrzymywał stanowisko w państwowej administracji, a na całe dalsze swoje życie miał zapewnioną uprzywilejowaną i wpływową pozycję. Imiona wszystkich, którzy pomyślnie zdali egzaminy końcowe, wyryte zostały na kamiennych stelach, oglądanych przed paroma minutami, niestety jak już wspominałem podczas zwiedzania, nie wszystkie stele przetrwały do dziś.. Pomiędzy XI a XVII wiekiem, Świątynia Literatury stała się największym ośrodkiem edukacyjnym w kraju. Pomimo skrajnie trudnych egzaminów, uczelnia była oblegana przez chętnych do studiowania z całego kraju..


A teraz zasadnicze pytanie – Dlaczego ten Uniwersytet nie przetrwał w swej działalności do dnia dzisiejszego jak np. nasz UJ..?? Co było powodem zaniechania nauk, na zdawać by się mogło, tak prestiżowej i popularnej 
w owym czasie uczelni?.. Otóż,  podstawowe zasady konfucjanizmu podkreślały lojalność i harmonię, wiedzę i uczoność. Na konfucjańskim uniwersytecie nie było więc miejsca na własne badania i rozwój. Nic nie zmieniło się pod tym względem, aż do zamknięcia Świątyni Literatury na początku XX wieku. Urzędnicy szkoleni w świątyni według starych zasad, stawali się z czasem coraz bardziej oderwani od rzeczywistości i nie byli 
w stanie rozpoznawać prawdziwych problemów kraju.
Dom Ceremonii "Bai Duong"
No to koniec dywagacji, ruszamy dalej.. Zaglądnijmy teraz do wnętrza głównego budynku, znajdującego się na terenie IV Dziedzińca. Jest nim Dom Ceremonii ("Bai Duong"). Zbudowano go w formie otwartego pawilonu. Ozdobny dwuspadowy dach pokryty ceglastą, ceramiczną dachówką, wspierają cztery rzędy okrągłych, czerwonych kolumn. Jak to często bywa w chińskich świątyniach, górną krawędź dachu przyozdobiono motywem smoków, które w kulturze tego kraju są symbolem władzy.. Pawilon pochodzi z XI wieku, z czasów inicjatora i budowniczego Świątyni Literatury – cesarza Ly Thanh Tong, jednak w dość znacznym stopniu został przebudowany w roku 1888, przez ówczesnego cesarza Dong Khanh dynastii Nguyen.


Po wejściu do środka zacienionego, przewiewnego pawilonu, momentalnie poprawia mi się samopoczucie. Na odkrytym placu przed budynkiem było już bardzo gorąco, tutaj jest o wiele chłodniej. Od razu rzuca się w oczy kolorystyka pomieszczenia. Świątynne wnętrze mieni się złotem i czerwienią. Ponad 3,5 metrowej wysokości czerwone kolumny podtrzymują piękny, ciekawie zabudowany, drewniany strop, który wykonano bez użycia gwoździ czy innych metalowych połączeń... Wszystko przyozdabia złoty ornament pisany chińskimi literami, prezentujący w większości konfucjańskie zasady.


Centralne miejsce w pawilonie zajmuje pozłacany, rzeźbiony ołtarz
po bokach którego stoją okazałe, wysokie na 3 metry posągi ptaków
I nie są to, jak już parę razy przeczytałem w turystycznych przewodnikach, żadne bociany, lecz para żurawi wykonanych z mosiądzu. Żurawie stoją na skorupach dwóch pełzających żółwi. Zaraz wyjaśnię, o co chodzi..


Żuraw i Żółw  - religijne wizerunki nieba i ziemi,
symbole długowieczności, doskonałości i szlachetności..
Parę zdań odnośnie tych pięknych, wysmukłych ptaków na wysokich nogach i owych żółwi.. Dlaczego przy ołtarzu umieszczono żurawie i w dodatku stojące na żółwiach..?? Otóż, przedstawiony w ten sposób wizerunek żółwia i żurawia jest bardzo typowy dla świątyń Konfucjusza w Wietnamie czy Chinach. W najbardziej rozpowszechnionej symbolice religijnej Wietnamu, żółw reprezentuje ziemię, a żuraw niebo. Żuraw stojący na żółwiu to wyraz harmonii między niebem a ziemią, między dwoma skrajnościami – pozytywem i negatywem. Poza tym żuraw jest symbolem dobra i szlachetności, zaś żółw długowieczności, trwałości i doskonałości… Połączenie tych symboli, w wizerunku żurawia stojącego na żółwiu wyraża długie, szczęśliwe życie..


Legenda o żółwiu i żurawiu..
Jest jeszcze jedna zależność pomiędzy żółwiem i żurawiem, o której opowiada stara legenda. Według tejże legendy żuraw i żółw stali się bardzo blisko zaprzyjaźnioną ze sobą parą, reprezentującą przyjaźń i współpracę. Posłuchajcie..
W dawnych, zamierzchłych czasach, wielka powódź nawiedziła równiny Wietnamu. Szybujący żuraw długo wypatrywał kawałka suchego miejsca, 
by móc choć na chwilę wylądować i dać odpocząć swym zmęczonym skrzydłom.. Przebywał w powietrzu już bardzo długo, był wyczerpany, 
a stałego lądu nie było widać. Nie dał rady dalej szybować. Powoli zaczął zniżać lot, nadchodził kres jego życia. Wtem na powierzchnię powodziowej wody wypłynął młody żółw i zaoferował zmęczonemu ptakowi miejsce do odpoczynku na swojej skorupie. Żółw użyczył żurawiowi swych pleców tak długo, aż rozlewiska poczęły się cofać, ratując mu tym samym życie.. 
Mijały lata. Żuraw miał wobec żółwia wieczny dług, żyli więc ze sobą 
w bliskim kontakcie pomimo tak różnych środowisk - jeden podniebny szybownik, drugi mieszkaniec jezior. Jak powiada legenda, obydwaj byli długowieczni, zatem starzeli się wspólnie przez wiele lat, aż pewnego razu stało się nieszczęście. Straszna susza przeszła przez Wietnam. Wyparowała cała woda w jeziorze, gdzie mieszkał żółw. Wiele zwierząt zmarło. Żuraw spoglądając na ową tragedię z powietrza, nie mógł znieść, że jego przyjaciel zginie. Postanowił przenieść żółwia daleko, w inne rejony, do jeziora pełnego wody. Sprawa nie była łatwa. Stary żółw był ciężki, a stary żuraw był słaby. Żuraw pochwycił skorupę żółwia i z najwyższym wysiłkiem uniósł go w powietrze. Poleciał daleko i przeniósł żółwia do innego jeziora, wypełnionego wodą. Tam obydwaj przyjaciele żyli razem, pomagając sobie i opiekując się wzajemnie do końca swoich dni.. 
Opisałem tę historię zasłyszaną od wietnamskiego przewodnika z jednego, bardzo ważnego powodu. Przesłanie pięknej legendy jest ponadczasowe. Przemawia do serca człowieka, ukazując najbardziej szlachetne cechy – wierność oraz wzajemną pomoc i wsparcie w trudnych czasach niepokoju, między dobrymi przyjaciółmi.


Pobajdurzyliśmy troszkę, sfotografowałem, co miałem sfotografować.. Idziemy dalej. Kolejnym obiektem znajdującym się „na tyłach” Domu Ceremonii jest Sanktuarium Dai Tanh. Aby się tam dostać, trzeba przejść przez podcienia Domu Ceremonii na jego północną stronę. Obydwa budynki rozdzielone są od siebie wąską, brukowaną alejką o szerokości ok. 3 m, na której ustawiono kilka kamiennych wazonów z drzewkami Bonsai oraz dużą, ciekawą kadzielnicę, wykonaną z brązu i ozdobioną motywami smoków.


Sanktuarium Dai Tanh
Sanktuarium jest bliźniaczym obiektem, podobnym konstrukcyjnie do Domu Ceremonii. Gabarytami są praktycznie jednakowe. Ta sama długość, szerokość i wysokość pawilonów oraz identyczne dachy pokryte czerwoną, ceramiczną dachówką.. Różnica w konstrukcji budynków polega na zabudowie frontowych ścian. Sanktuarium, w przeciwieństwie do otwartego pawilonu Domu Ceremonii, jest bardziej osłonięty. Frontowe ściany od południa i północy tworzy ciąg drewnianych, skrzydłowych drzwi żaluzyjnych, które są zsuwane lub rozsuwane na całej długości ściany 
w zależności od potrzeb. Owe drzwi, widoczne na fotce poniżej, nazwano Cua Dai Thanh - Drzwi do Wielkiego Sukcesu. We wnętrzu Sanktuarium dominuje czerwień ze złotymi zdobieniami. Drzwi, kolumny, belki stropowe, ołtarze i figury mędrców poryto czerwoną cynobrową farbą..


Sanktuarium Dai Thanh poświęcono Konfucjuszowi - głównemu guru Świątyni Literatury, myślicielowi, filozofowi, twórcy systemu etycznego zwanego konfucjanizmem oraz jego czterem najlepszym uczniom – Yan Hui, Zeng Shen, Zisi i Mencjuszowi. Wchodzę do wnętrza budynku.. 
W centralnym miejscu pośrodku Sali ustawiono inkrustowany ołtarz, a na nim umieszczono siedzącą figurę Konfucjusza. Figura pochodzi z 1729 roku. Wokół pełno kwiatów i unoszący się zapach palonych kadzidełek. Charakterystyczny klimat azjatyckich świątyń..


Po dwóch stronach ołtarza głównego, w odległości około 3 metrów, ustawiono ołtarze najlepszych uczniów Konfucjusza. Z prawej posągi – Yan Hui i Zeng Shen, z lewej druga dwójka - Zisi i Mencjusz.. Podobnie jak na ołtarzu głównym, tutaj także kwiaty i palące się kadzidełka. 
Figury w czerwonych szatach, ozdobnych nakryciach głowy i z zapiskami dzieł konfucjańskich w dłoniach.. W Sanktuarium znajdują się również ołtarze dziesięciu innych wyróżnionych filozofów. Stworzone na terenie pawilonu niewielkie muzeum, ma w swych zbiorach kałamarze na atrament, długopisy, książki oraz pamiątki osobiste, należące do niektórych uczniów, studiujących niegdyś w świątyni.


V Dziedziniec
Z Sanktuarium Dai Tanh już tylko krok przez kolejną bramę, w murze okalającym ostatni na obszarze świątyni – V Dziedziniec... 
Od momentu rozpoczęcia budowy Świątyni Literatury w XI wieku przez cesarza Ly Nhan Tong, cesarska akademia była systematycznie powiększana i rozbudowywana na przestrzeni ponad 700 lat. Powstawały nowe budynki, sale lekcyjne, magazyny i pomieszczenia akademickie dla uczniów studiujących na uczelni. Powstał także piąty sektor świątyni z budynkami w układzie „U”, otaczającymi duży, brukowany plac o wymiarach 50 m x 30 m. Niestety, to co nie zniszczył ząb czasu, zniszczyła artyleria Francuzów w 1946 roku podczas kolonialnej okupacji Hanoi. 
W 2000 roku, piąty dziedziniec został zrekonstruowany całkowicie od nowa przez Centrum Zabytków Sakralnych przy Ministerstwie Kultury Wietnamu, na podstawie zachowanego, oryginalnego projektu "Imperial Academy".


Konstrukcja nowego, piątego dziedzińca została oparta na dawnej, tradycyjnej architekturze, harmonizującej z sąsiadującymi zabytkami świątyni. Główny plac "Thai Hoc" zajmuje powierzchnię 1530 m², natomiast łączna powierzchnia całego obszaru piątego sektora wynosi 6150 m². Wokół placu wzniesiono kilka budynków, w tym budynek frontowy, dwa budynki boczne po lewej i prawej stronie oraz duży piętrowy budynek na tyłach. W czasach działalności uniwersytetu, w ich oryginalnych odpowiednikach mieściły się sale lekcyjne, magazyn na drewniane drukowane tabliczki konfucjańskie, dwa 25 pokojowe akademiki oraz przybytek "Khai Thanh" zbudowany na cześć rodziców Konfucjusza.


Obecnie centralny budynek na północnym krańcu placu ma kilka funkcji. Odbywają się w nim uroczyste ceremonie ku pamięci uczonych, jak też warsztaty naukowe i wydarzenia kulturalne. Wyglądem i stylem architektonicznym naśladuje poprzedni bliźniaczy Dom Ceremonii 
z czwartego dziedzińca. Budynki boczne pozamykane na cztery spusty 
i praktycznie nie do zwiedzania. Na placu pustki. Zagląda tutaj mało turystów. Większość kończy zwiedzanie na ruchliwym i bardziej kolorowym czwartym dziedzińcu.. Idę zerknąć na tyły budynku, by sfotografować stojący za nim piętrowy pawilon..


Pawilon Nha Tien Duong
Piętrowy budynek na tyłach dziedzińca noszący nazwę Nha Tien Duong
to pawilon utrzymany w podobnym stylu jak poprzednie. Dużo drewna barwionego na karminowy kolor, okrągłe kolumny, ozdobne balustrady 
na pięterku oraz piękny stylowy dach z wymyślną konstrukcją, charakteryzującą chińskie świątynie. Płaszczyznę dachu pokryto ceramiczną, ceglastą dachówką..


Warto zaglądnąć do wnętrza tej budowli… Na parterze pawilonu znajduje sporo eksponatów, stele z sentencjami konfucjanizmu, reprodukcje „Dzieł konfucjańskich” oraz ozdobne drewniane tablice z filozoficznymi zasadami Konfucjusza. Drewniane ściany pokryto w kilku miejscach jedwabiem, 
na którym ręcznie wykaligrafowano chińskie maksymy filozoficzne.


Szczególną uwagę przykuwają piękne ołtarze z posągami ludzi, którzy najbardziej przyczynili się do powstania świątyni i akademii.. 
Na parterze umieszczono pomnik Chu Van An - rektora Akademii.


 Całe piętro dedykowane jest trzem monarchom: Ly Thanh Tong (1023-1072), który założył świątynię w 1070 roku, Lý Nhan Tong (1066/27), który założył Imperial Academy i Le Thanh Tong (1442-1497), który nakazał wzniesienie kamiennych steli doktorów (absolwentów akademii)..


To już praktycznie koniec wędrówki po obszarze Świątyni Literatury. Odruchowo spoglądam na zegarek.. O kurde..!!!, ale się zasiedziałem w tym pawilonie… Dochodzi godzina 14-ta, a zbiórka przed bramą świątyni ustalona była na 14:15.. Mam tylko kwadrans czasu, by zjawić się w umówionym miejscu. Trzeba wyciągnąć nóżki i szybko przejść przez cały teren świątynnego kompleksu. Żwawym krokiem ruszam przez poszczególne dziedzińce, ku głównej wejściowej bramie.. Po drodze doganiam znajome młode Wietnamki ze szkoły wojskowej, z którymi pstrykałem sobie zdjęcia. Dziewczyny pod opieką kilku starszych rangą przełożonych, także maszerują do wyjścia..


Po kilku minutach szybkiego marszu docieram na I Dziedziniec i już z daleka widzę Główną Bramę. Ufff, jest dobrze, zdążyłem przed czasem, ale się troszkę spociłem..


Przed bramą dostrzegam tylko dwie osoby z mojej ekipy i przewodnika. Pytam gdzie reszta. Okazuje się, że spora część ludzi dotarła na zbiórkę dużo wcześniej. Aby nie stać na odkrytym terenie w żarze lejącym się z nieba, skryli się w cieniu parkowych drzew, pod zadaszoną stylową altaną... Gdy dochodzę do nich i pytam mojego przyjaciela Jorgusia, czy tylko ja zamykam „peleton”, okazuje się, że wcale nie jestem ostatni. 
Brakuje jeszcze 4 osób. Trochę lżej na duszy, bo co prawda powiadają, 
że ostatni będą pierwszymi, ale ja jakoś nie lubię bywać ostatni...  


Siadam na ławeczce pod altaną w towarzystwie przyjaciół.. Wyciągam ciepłą mineralkę i wypijam prawie pół butelki. Jest gorąco, trzeba dużo pić. Wymieniamy pomiędzy sobą wrażenia i przeglądamy niektóre ciekawe fotki oraz filmiki, które kręcił Jorguś. Będzie nad czym po powrocie do domu pracować.. Zapełniliśmy już kilka kart pamięci na miarę kilkuset GB, 
a to oczywiście nie koniec podróży. Przed nami jeszcze tydzień balangi 
w Indochinach i relaksacyjne „balety” z odpoczynkiem oraz nurkowaniem nad Zatoką Tajlandzką.. Ale to już inna historia.. Dzisiejsze popołudnie też będzie relaksacyjne. Za godzinkę wyruszymy rikszami na ciekawą przejażdżkę po kolorowych, gwarnych uliczkach Starego Miasta Hanoi. Powinno być fajnie, przynajmniej nam, bo współczuję tym rikszarzom, którzy będą musieli pedałować przez godzinę w taki upał, z klientami na siedzeniu.. Grupa w komplecie, zatem ruszamy handlowymi uliczkami Starego Miasta na popołudniowy lunch. Trzeba teraz coś przekąsić 
i skosztować specjały wietnamskiej kuchni.. 


Rikszami po Starym Mieście Hanoi..
O godzinie 15:30 zbiórka na niewielkim placyku przed wietnamską restauracją.. Najedzeni, napojeni i w doskonałych nastrojach ruszamy 
do miejsca, gdzie według zapowiedzi naszego przewodnika mają czekać wynajęci rikszarze. Po przejściu kilkuset metrów wąskimi, handlowymi uliczkami Starówki docieramy na niewielkie skrzyżowanie ulic, przy którym czekają jednoosobowe riksze z przewoźnikami. Czas rozpocząć przejażdżkę. Rozglądam się dokoła, do której rikszy usiąść. Młody, drobny Wietnamczyk uśmiechając się życzliwie, zaprasza mnie do swojego pojazdu. Siadam na wygodnej, zadaszonej kanapie. Myślę, że moje 90 kg wagi nie będzie dla niego za dużym ciężarem. Po zajęciu miejsca dokładnie oglądam mojego stalowego rumaka.. Trzykołowa konstrukcja, czyli pół roweru z dwukołową przyczepką z przodu, wykonana jest w całości z aluminium, by była jak najlżejsza. Całości dopełnia podnóżek pod stopy, wygodna kanapa z oparciem i niewielki nieprzemakalny daszek z czerwonego brezentu, chroniący przed promieniami słońca lub deszczem…


A teraz najważniejsza część tej maszynerii czyli silnik: – dwunożny, o dość niewielkiej pojemności, z napędem na tylną oś, na paliwo ryżowo-warzywno-mięsne, rok produkcji prawdopodobnie lata 80-te, z raczej sporym przebiegiem, o bardzo cichym trybie pracy i co ważne ekologiczny..!!!, zero spalin, no chyba że ewentualne „wiaterki” po sajgonkach.. Model na zdjęciu poniżej.. ..


Ruszamyyyy..., może nie od razu z kopyta, ale spokojnie i bez szarpnięć. Riksza dobrze amortyzowana, bo leciutko i miękko sunie po asfaltowych uliczkach Starego Miasta.. Ponad 20 riksz z całą naszą ekipą, jedna za drugą posuwa się powolutku wraz z motorami i skuterami, przez zacienione zaułki dzielnicy Hoan Kiem


Hanoi to bardzo malownicze miasto, pełne zieleni, skwerów, parków 
i bulwarów. Uroku dopełniają ponad dwa tuziny jezior i tysiące francuskich budynków z czasów kolonialnych. Czasem nazwane jest „Miastem jezior” lub "Paryżem Azji". Miasto stało się popularną atrakcją turystyczną i jedną 
z niewielu azjatyckich stolic, zachowującą swój tradycyjny urok, 
na tle szybkiej modernizacji i wzrostu populacji ludności.


Hanoi będące stolicą Wietnamu od prawie tysiąca lat, uważane jest za jeden z głównych ośrodków kultury Wietnamu, gdzie większość wietnamskich dynastii odcisnęła swoje piętno. Nawet jeśli niektóre obiekty nie przetrwały wojny i upływu czasu, miasto nadal ma wiele ciekawych zabytków kulturalnych i historycznych. W 1802 roku cesarska dynastia Nguyen przeniosła stolicę kraju do Hue, jednak Hanoi dalej rozwijało się prężnie, zwłaszcza po roku 1888, kiedy to kontrolę nad miastem przejęli Francuzi. Paradoksalnie, w czasie kolonialnej okupacji Wietnamu przez rządy francuskie, Hanoi zostało bardzo ciekawie przemodelowane architektonicznie. Architekci francuscy zbudowali dużo pięknych obiektów 
w stylu kolonialnym, zapożyczając w wielu wypadkach regionalną estetykę, z bogatego dziedzictwa stylistycznego miasta.


Duże zmiany nastąpiły również w strukturze gospodarczej Hanoi, a także turystyce, finansach i bankowości, które odgrywają coraz ważniejszą rolę 
w rozwoju miasta. Powstały centra handlowe, biznesowe oraz luksusowe strefy mieszkalne w zachodniej części miasta, jednak dla mnie bardziej urokliwy jest rejon Starego Miasta z jego ciasnymi zaułkami, małymi sklepikami, barami szybkiej obsługi, uroczymi skwerami, starymi pomnikami i świątyniami oraz zielonymi parkami otaczającymi wspaniałe zabytki dawnego Wietnamu.. Przez ten właśnie dystrykt Starego Miasta wiozą nas tutejsi rikszarze, wtapiając się w tętniące życiem otoczenie..


Mijamy kolorowe stragany, małe prywatne sklepiki oraz ulicznych sprzedawców w charakterystycznych stożkowych kapeluszach
z nosidełkami na ramionach wyładowanymi niejednokrotnie kosmiczną 
stertą towarów.


Stara dzielnica ma oryginalny układ ulic i architekturę dawnego Hanoi. Początkiem XX wieku na obszarze miasta istniało około 36 ulic, z których większość jest teraz częścią starej dzielnicy. W tamtych czasach każda ulica miała swoje stoiska kupieckie i prywatne gospodarstwa handlowe, specjalizujące się szczególnie w sprzedaży jedwabiu czy biżuterii
Nazwy ulic do dnia dzisiejszego odzwierciedlają te handlowe specjalizacje, chociaż niektóre z nich istnieją obecnie w czysto komercyjnym charakterze. Obszar Starego Miasta słynie z drobnych rzemieślników i kupców oraz sklepów z jedwabiem. Jest tu wciąż praktykowanych wiele tradycyjnych rzemiosł, jak formowanie brązu, produkcja wyrobów z laki, grawerstwo czy haft... Znajduje się tutaj również sporo małych restauracyjek, serwujących specjały lokalnej kuchni oraz kilka klubów i barów. Handlowy nocny Rynek (w pobliżu Đồng Xuân) w samym sercu dzielnicy, rozpoczyna działalność w każdy piątek, sobotę i niedzielę wieczorem, otwierając stoiska z wszelaką odzieżą, pamiątkami i żywnością.


Ho Hoan Kiem – Jezioro zwróconego miecza
Nasi dzielni rykszarze pedałują już ponad 20 minut. Trochę mi ich szkoda 
i chętnie na chwilę zastąpiłbym któregoś z nich, ale nie mogę odbierać im chleba.. Kawalkada riksz zatacza koło i z wąskich uliczek Starego Miasta wyjeżdża na szerokie, zielone bulwary, ciągnące się wzdłuż brzegów jeziora Hoan Kiem. Już z daleka widać zielonkawą taflę jeziora i charakterystyczny drewniany, czerwony most Huc.


Jezioro Hoan Kiem, znane również jako Jezioro zwróconego miecza, jest historycznym i kulturalnym centrum Hanoi oraz malowniczym i popularnym miejscem życia publicznego, gdzie mieszkańcy stolicy spędzają wolny czas. Legendę o cesarzu Le Loi, boskim złotym żółwiu Kim Qiu i magicznym mieczu, przedstawiłem w poprzedniej części opowieści o Wietnamie. 
Samo jezioro jest nieduże i płytkie. Ma 200 metrów szerokości, 600 metrów długości, a głębokie tylko na dwa metry. Na północnym brzegu jeziora leży Jadeitowa Wyspa, na której stoi „Świątynia na Jadeitowym Wzgórzu” (Den Ngoc Son). Świątynię zbudowano w XVIII wieku. Dedykowana jest filozofom konfucjanizmu i taoizmu oraz bohaterowi narodowemu, wojskowemu dowódcy Trần Hung Đạo, który wyróżnił się w walce z mongolską dynastią Yuan. I właśnie ten czerwony drewniany most Huc, łączy brzeg jeziora z Jadeitową Wyspą..
Na zdjęciu poniżej – most Huc i widoczna w oddali Jadeitowa Świątynia na Jadeitowej Wyspie..


Wieża Żółwia
Poruszając się zielonymi, spacerowymi bulwarami wzdłuż brzegów jeziora Hoan Kiem, można dojrzeć jeszcze jedną, małą wysepkę, ze wznoszącą się na niej niewielką budowlą.. Jest to Wieża Żółwia (Tháp Rua). Zbudowana została w 1886 roku przez jednego z cesarzy dynastii Nguyen - Nguyen Ngoc Kim. Dwupiętrowa wieża łączy europejski styl architektoniczny (gotyckie drzwi i okna) z typowym stylem wietnamskim (zakrzywiony dach). Budowla ma ponad 6 metrów wysokości i ok. 4,5 metra szerokości
Nazwa związana jest ze wspomnianą legendą o cesarzu i boskim złotym żółwiu Kim Qui, który przypłynął po zwrot magicznego miecza, ofiarowanego niegdyś cesarzowi, by ten mógł nim pokonać wrogów.


Legenda powraca..
Wietnamczycy kochają legendy i różnego rodzaju mity. Cała filozofia i religia opiera się w Wietnamie na podaniach, legendach i duchowej symbolice. Kto jak Wietnamczycy, doszukuje się w legendach ziarna prawdy, ten często zostaje w swych poszukiwaniach wynagrodzony.. 
Tak stało się przypadku wyżej wspomnianej legendy o złotym żółwiu.. Żółw ponownie zamieszkał w wodach jeziora Hoan Kiem, lecz tym razem naprawdę..  Posłuchajcie zatem tej autentycznej historii.
Wszystko zaczęło się niespełna 50 lat temu..  W dniu 2 czerwca 1967 roku, miejscowy rybak złowił w sieć na jeziorze Hoan Kiem wielkiego żółwia. Zamiast wypuścić biedne zwierzę z powrotem w wodną toń, uderzył żółwia łomem i pozbawił go życia.. Gdy wieść się rozniosła, rybaka ukarano, a ciało żółwia zostało spreparowane i umieszczone w wystawowej gablocie, w świątyni na Jadeitowej Wyspie. Okaz ważył 200 kg i mierzył 1,9 mdługości. Ichtiolodzy przez wiele lat nie mieli pewności co do naukowej klasyfikacji tego zwierzęcia. Przypuszczano, że jest to gatunek żółwia o nazwie Rafetus leloii. Do czasu tego wydarzenia nikt nie był pewien, czy populacja tych żółwi jeszcze żyje. Przed owym odkryciem, żółwie te miały być tylko legendą i zostały sklasyfikowane jako cryptozoological (zwierzęta, których istnienia nie udowodniono, ze względu na brak dowodów)
Poniżej – wypchany żółw w Jadeitowej Świątyni.. foto – wikipedia


Początkowo przypuszczano, że zabity żółw w jeziorze Hoan Kiem był jednym z ostatnich okazów na świecie... aż do pewnego marcowego popołudnia.. W dniu 24 marca 1998 roku, amator kamerzysta „złapał” stwora na wideo, udowadniając tym samym fakt, że te nieuchwytne stworzenia nadal przetrwały w jeziorze..!!!.


W 2000 roku profesor Hà định Đức nadał oficjalną naukową nazwę żółwiowi z jeziora Hoan Kiem - Rafetus leloii. Żółw ten jest jednym z najbardziej zagrożonych gatunków na świecie. Obecnie uważa się, że na świecie są tylko cztery żywe osobniki tego gatunku. Trzy żółwie są w niewoli: dwa z nich żyją w chińskich ogrodach zoologicznych, trzeci w wietnamskim jeziorze Đồng Mo, a czwarty to właśnie żółw z jeziora Hoan Kiem. Niektórzy eksperci obawiają się, że zanieczyszczenia jeziora Hoan Kiem niekorzystnie wpływają na ogromne zwierzę, które ma skorupę wielkości blatu dużego stołu. 
Żółw z Hoan Kiem jest częścią wietnamskiego folkloru. Niektórzy Wietnamczycy uważają, że zwierzę żyjące w jeziorze, jest takim samym mitycznym stworem, jaki pomógł cesarzowi kraju pokonać chińskich żołnierzy prawie sześć wieków temu. Za każdym razem, gdy ogromny stary, żółw pojawia się na powierzchni jeziora, ludzie z Hanoi ponownie czują powiew historii dawnego Wietnamu. Jak widać na tym przykładzie, legendy mają nieraz w sobie ziarno prawdy i gdy ktoś bardzo w nie wierzy, mogą się czasem zmaterializować..


Kończy się powoli nasza godzinna przejażdżka rikszami po zaułkach Starego Miasta Hanoi. Kończy się także powoli nasz pobyt w tym pięknym, niepowtarzalnym kraju, pełnym zabytków, życzliwych i uśmiechniętych ludzi, kraju przesiąkniętym dymem kadzideł, orientalnym klimatem i duchem wielkiego ojca narodu – wujka Ho.. Moja riksza jedzie zaraz za rikszą przyjaciela Jorgusia, w połowie całej kawalkady. Obracam się do tyłu i proszę mego rikszarza, by wytężył siły i wyprzedził wszystkie riksze. Młody Wietnamczyk bez namysłu naciska mocniej na pedały. Powoli mijamy kolejne pojazdy. Zdezorientowany Jorguś, który w tym czasie kręci nieustannie materiał video ze swej rikszy, „łapie” od razu o co mi chodzi..


Zatrzymujemy się przez całym korowodem riksz w odpowiednim miejscu, 
a ja pstrykam pamiątkowe fotki naszej grupie. Poniżej cała ekipa, z którą wspólnie przez wiele dni przemierzałem i fotografowałem niezwykłe obszary Indochin, by mogła powstać ta fotorelacja..


Relacja z kolejnej podróży będzie nie mniej ciekawa, „doprawiona” dużą dawką emocji i adrenaliny. Zapuścimy się na niebezpieczny w obecnym czasie, lecz fascynujący obszar Jordanii i Izraela, przejedziemy całą dolinę Synaju, zwiedzimy architektoniczną perłę królestwa Haszimitów - skalne miasto Petrę i Małą Petrę, wjedziemy na Ziemię Świętą w dolinę Jordanu, wdrapiemy się na Górę Nebo, skąd Mojżesz ujrzał Ziemię Obiecaną, zwiedzimy zabytki niezwykłej stolicy Jordanii – magicznego Ammanu, popłyniemy w rejs łodzią po Jeziorze Galilejskim, jak niegdyś płynął Zbawiciel, odwiedzimy miejsce chrztu Jezusa nad Jordanem, zaglądniemy do Nazaretu, Cezarei, Tel Awiwu, Jaffy i Jerozolimy, pomodlimy się w Betlejem w Grocie Narodzenia, pod Ścianą Płaczu i na górze Oliwnej, przejdziemy Drogę Krzyżową, odwiedzimy Palestynę, wjedziemy na niezwykły płaskowyż w Masadzie, gdzie będziemy stąpać po kamiennej twierdzy króla Heroda Wielkiego, wykąpiemy się w Morzu Martwym, przeprawimy się przez niezwykły Biały Kanion podczas pustynnego rajdu terenowymi Jeepami, przejedziemy w kurzu i tumanach piachu przez pustynię Wadi Rum, odwiedzimy piękną oazę, gdzie Beduini ugoszczą nas w swojej wiosce, ruszymy w szaleńczą eskapadę po wydmach Doliny Synaju, ponurkujemy na Blue Hool w Dahabie, zejdziemy w akwalungach pod wodę na bajkowe morskie ogrody w rezerwacie Ras Mohamad, by podziwiać piękne kolorowe ryby i rafę Morza Czerwonego, ruszymy karawaną wielbłądów wzdłuż egipskiego wybrzeża Morza Czerwonego, a na koniec odpoczniemy w pięknym, wypasionym ośrodku nadmorskim w Sharm el Sheik.. 
Tak w skrócie przedstawia się moja kolejna fotorelacja z podróży, 
ale zapewniam, że będzie niezwykle barwnie, ciekawie, emocjonująco 
i egzotycznie.. Zatem do kolejnego podróżniczego spotkania na mojej stronie, a tymczasem już pakuję podróżną torbę i na jakiś czas wyjeżdżam na Czarny Ląd do Kenii i Tanzanii, do źródeł Nilu w rejonie jezior Wiktorii, pod ośnieżony szczyt Kilimandżaro, by zebrać materiał do opowieści o Afryce, jej zwierzętach, krajobrazach, pięknych rezerwatach przyrodzie i plemionach tam mieszkających....Hejjj  


Konieccccccccc !!!!

2 komentarze:

  1. Wyjątkowo ciekawa, wzbogacająca relacja, napisana pięknym językiem. Dziękuję za te chwile pasjonującej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń