Zdjęcie:

środa, 27 lipca 2016


CZ.V

PETRA
Miasto wykute w skale,
perła Nabatejskiej architektury,
siódmy cud świata..


Dawno temu…
Rok 1938 - wiosenny, upalny, majowy poranek, gdzieś pośrodku potężnego górskiego płaskowyżu, zalegającego na półpustynnych terenach południowo-zachodniego terytorium Jordanii. Czwórka jeźdźców na koniach po pokonaniu morderczych, pustynnych piasków, przemyka wąskim, skalnym wąwozem w kierunku ukrytego w górach, legendarnego skalnego miasta Petra. Ich głównym celem jest odnalezienie chrześcijańskiej relikwii, cudownego biblijnego legendarnego kielicha - Świętego Graala, z którego Chrystus pił podczas Ostatniej Wieczerzy, a który według przepowiedni zapewnia nieśmiertelność i leczy wszelkie rany...


W wąskiej gardzieli wąwozu Sig rozchodzi się donośny stukot końskich kopyt po kamiennym podłożu.. W końcu jeźdźcy docierają do wylotu skalnej szczeliny. Ich oczom ukazuje się niezwykła, ozdobna, różowa ściana świątynnej fasady wykuta w litej skale, rozświetlona jasnymi promieniami słońca.. Owa świątynia to Al Khazneh czyli Skarbiec Faraona, sztandarowa budowla starożytnego Królestwa Nabatejczyków, w której spoczywa Święty Graal…


Wyprawie przewodzi słynny archeolog i poszukiwacz przygód Indiana Jones (Harrison Ford), jego ojciec archeolog Henry Jones (Sean Connery) oraz dwójka przyjaciół - Sallah (John Rhys-Davies) i Marcus Brody (Denholm Elliott).


.

 Dzielnej grupce poszukiwaczy depcze po piętach cała armia wrednych nazistów pod wodzą historyka Waltera Donovana i generała Vogela oraz piękna, podstępna, uwodzicielska austriacka doktor Elsa Schneider, która na zlecenie hitlerowców ma przechwycić Graala w odpowiednim momencie...


By dotrzeć do Graala, ukrytego w tajemnych pomieszczeniach świątyni 
Al Khazneh, śmiałek musi przejść trzy niezwykle trudne próby, będące testem na wierność Bogu. Donovan śmiertelnie rani ojca Indiany. Tylko Graal może go uzdrowić. Indy nie ma wyjścia, musi znaleźć Graala… 


Tak toczy się wartka akcja przygodowego filmu z serii "Indiana Jones...." z Harrisonem Fordem w roli głównej, w reżyserii mistrza tego gatunku – Stevena Spielberga.. To właśnie ruiny Petry, a w szczególności budowla Al Khazneh (Skarbiec Faraona) posłużyły jako scenografia do trzeciej części pt. Indiana Jones i ostatnia krucjata”


Czasy obecnie…
Rok 2015 - wiosenne, upalne, majowe przedpołudnie, gdzieś pośrodku potężnego górskiego płaskowyżu, zalegającego na półpustynnych terenach południowo-zachodniego terytorium Jordanii. Godzina 10:30. Maszerując samotnie w cieniu wysokich piaskowcowych ścian malowniczego wąwozu Sig, po godzinnej wędrówce docieram do zachodniego wylotu skalnej szczeliny.. Za ostatnim zakrętem kanionu serce zaczyna bić mocniej.. Na końcu wylotu, w wysokiej i wąskiej szczelinie piaskowcowych ścian, ukazuje się kawałek błękitnego nieba i różowo-pomarańczowa fasada jednej z najbardziej skomplikowanych świątyń starożytnego Królestwa Nabatejczyków, charakterystyczna, legendarna i sztandarowa budowla miasta Petra, znana z niezliczonej ilości fotograficznych i filmowych prezentacji National Geographic, wykorzystana jako scenografia do takich filmów przygodowo-awanturniczych jak Indiana Jones i ostatnia krucjata, Przygody Tintina, Sinbad i Oko tygrysa, Rendez-vous ze śmiercią... – jednym słowem Al Khazneh czyli Skarbiec Faraona.. To właśnie po to przebyłem kilka tysięcy kilometrów i przemierzyłem rozległe pustynne tereny, by ujrzeć ten fantastyczny, śniący się po nocach, starożytny zabytek Bliskiego Wschodu.. Co prawda nie będę tutaj poszukiwał Świętego Graala, idąc śladami Indiany Jonesa, jednak sam widok tej majestatycznej świątynnej fasady, wykutej w litej skale i rozświetlonej jasnymi promieniami słońca, wywołuje dreszczyk emocji na całym ciele....


U samego wylotu, na końcowych 50 metrach, szerokość skalnego wąwozu Sig nieco się powiększa. Odległość pomiędzy przeciwległymi ścianami piaskowca wzrasta do kilkunastu metrów. Coraz bardziej okazale wyłania się frontowa fasada świątyni Al Khazneh, z ozdobnym wejściem do wnętrza budowli.. Widok jest niezapomniany..


Kiedy z chłodnego i mrocznego wnętrza skalnej szczeliny, po niespełna godzinnej wędrówce wychodzę na jasny, rozległy plac, rozświetlony palącymi promieniami południowego słońca, zostaję na parę chwil zupełnie oślepiony. Ten efekt nagłego przejścia z ciemnych czeluści wąwozu do nasłonecznionej strefy skalnej niecki, potęgowany jest odbiciem promieni słonecznych od jasnoróżowych ścian piaskowca. Oko ludzkie to nie obiektyw aparatu, który w ułamku sekundy dostosowuję przysłonę do warunków oświetlenia. Przejście przez ostrą granicę mroku i światła, działa w tym przypadku na każdego turystę, wywołując nadzwyczajne, wizualne wrażenie, ukazujące niezwykłe piękno i wręcz mistyczny obraz świątyni Al-Khazneh..


Budowla na przestrzeni niespełna 2000 lat niewiele się zmieniła. 
Kiedy w roku 1818 dwaj podróżnicy: Charles Irby oraz dowódcy brytyjskiej Royal Navy – sir James Mangels, jako jedni z pierwszych Europejczyków zawitali w to miejsce i ujrzeli nabatejską perłę architektury na własne oczy, tak opisywali swe wrażenia:
... „Na końcu otaczającej nas ciemnej perspektywy wąwozu ujrzeliśmy wysoką, wąską szczelinę pomiędzy skałami, rozjaśnioną wiązką mocnego światła słonecznego. Przez ów otwór można było dostrzec kolumny, posągi i gzymsy wykonane z niezwykłą lekkością i smakiem, jakby prosto spod kamieniarskiego dłuta, bez odcieni czy plam pogodowych niezmienne na przestrzeni wieków, wyrzeźbione w kamieniu blado różowym, ogrzanym ciepłym światłem porannego słońca "…
... "Nie wiemy, do czego porównać tę scenę. Być może nie ma nic w świecie takiego, co by to przypominało"...


AL-KHAZNEH (Al-Chazna) – SKARBIEC FARAONA
Rozległy plac przed świątynią Al-Khazneh jest czymś w rodzaju naturalnego, wewnętrznego dziedzińca, otoczonego ze wszystkich stron pionowymi ścianami z różowego piaskowca, które w tym miejscu osiągają 50-70 metrów wysokości.. Cała Nabatejska Petra została zbudowana, a właściwie wykuta, w górskim masywie Jebel al-Madhbah. Część historyków i uczonych określa ten masyw jako biblijną Górę Synaj. I właśnie na jednej z urwistych, pionowych ścian tejże góry Nabatejscy budowlańcy-kamieniarze stworzyli jedną z najbardziej skomplikowanych świątyń starożytnej Petry. Piętrowa struktura Świątyni Al-Khazneh została wykuta w skale ok. I-II w. n.e. W pewnym sensie jest to sztandarowy i najsłynniejszy zabytek Petry. Nie jest jasne przeznaczenie budowli, chociaż ostatnio przeważa pogląd, że był to grobowiec (a nie świątynia) któregoś z władców Petry – być może Aretasa IV i jego żony. Krąży na ten temat kilka hipotez, więc za moment je przedstawię.. Na razie sycę wzrok tym niezwykłym, architektonicznym zjawiskiem i jak nawiedzony pstrykam fotki z różnych ujęć oraz różnych stron dziedzińca..


Historia świątyni
oraz hipotezy dotyczące jej przeznaczenia..
Aby w pewnym stopniu zrozumieć motywację, jaką kierowali się Nabatejczycy, wykuwając w skalnej ścianie tak efektowną budowlę, musimy poznać historię jej powstania i cele jakim miała służyć świątynia 
Al Khazneh.. Zatem posłuchajcie.


Świątynia została zbudowana na początku naszej ery przez arabskich Nabatejczyków, w okresie pokrywającym się z końcem epoki hellenistycznej, a początkową fazą rozkwitu kultury Starożytnego Rzymu.. Były to lata potężnego rozwoju kultury, sztuki, architektury oraz filozofii w dziejach regionu Morza Śródziemnego i Bliskiego Wschodu.. Ówczesny potężny władca państwa macedońskiego – Aleksander Wielki podbijając imperium perskie, rozprzestrzenił kulturę grecką na ogromne obszary Azji i zapoczątkował okres hellenistyczny. W wiekach II i I p.n.e. państwa greckie dostały się pod panowanie Imperium Rzymskiego. Stąd właśnie świątynia Al Khazneh zbudowana została pod wpływem klasycznej greckiej architektury..


Inicjatorem budowy świątyni Al Khazneh był nabatejski król Petry - Aretas IV Philopatris, panujący od 9 roku p.n.e. do 40 roku n.e.. Pod rządami tego władcy Petra osiągnęła swój największy rozmiar. Zrealizował on wiele projektów budowlanych i urbanistycznych w stolicy nabatejskiego królestwa.. Część badaczy i historyków sugeruje, iż budowla powstała około 25 roku n.e., a wykonali ją prawdopodobnie rzemieślnicy z Aleksandrii, sprowadzeni w ówczesnym czasie przez króla Aretasa IV. Wyjaśniałoby to także widoczny wpływ klasycznej greckiej architektury..


Pierwotne przeznaczenie monumentalnej konstrukcji Al Khazneh pozostawało przez wiele lat nieznane. Niektórzy badacze uważali, iż mogło być to mauzoleum i grobowiec królewski, a miejsce pochówku króla miało znajdować się w małej komorze na tyłach budowli. Świadczyć miały o tym ozdobne motywy, odnoszące się do rytuału śmierci, jednak typowych grobów nie znaleziono ani w przedsionku, ani w dwóch wewnętrznych komorach. Inni naukowcy skłaniali się do tezy, że Al Khazneh miało charakter świątyni, wskazując na typowo świątynny wygląd fasady oraz brak we wnętrzu charakterystycznych otworów, kutych w skale jako wnęki pochówku. Twierdzili oni także, że tylna komora pełniła rolę sanktuarium.


Tajemnicę Al Khazneh po części wyjaśnili stosunkowo niedawno jordańscy archeolodzy. Po analizach i pomiarach wąwozu Siq zorientowano się, że jego oryginalne koryto zostało na przestrzeni stuleci częściowo zamulone piaskiem i żwirem naniesionym przez wody okresowej rzeki Wadi Musa oraz zasypane spadającym ze zboczy skalnym rumoszem. Pomiary wykazały, iż prawdziwy poziom dna wąwozu Siq sprzed 2000 tysięcy lat leży 6-10 metrów poniżej obecnego podłoża skalnego, a zatem muszą się znajdować także niższe poziomy budowli Al Khazneh. Potwierdziły to prace wykopaliskowe. Latem 2003 roku archeolodzy odkopali 4 podziemne komory grobowe, a w nich szkielety należące do 11 osób oraz przedmioty datowane na I wiek n.e. To odkrycie pozwoliło dowieść z dużym prawdopodobieństwem, że są to szczątki wspomnianego nabatejskiego króla Petry - Aretasa IV i jego rodziny..
Poniżej – zejście na niższe poziomy świątyni Al Khazneh odkryte przez archeologów, lecz niedostępne dla turystów..


Poniżej - brązowa moneta Aretasa IV z inskrypcją - "Aretas Król Nabatejczyków . . . Rok . . . "


Według grupy naukowców badających niższe poziomy świątyni Al Khazneh, pierwotnie znajdowało się pod nią wiele zabytków, małych pomieszczeń, fontanny i baseny oraz pierścień krużganków otaczających duży plac-dziedziniec. Ponad nim górowała ozdobna fasada świątyni, nadająca imponujący wygląd całej budowli. Dziś niestety plac przed świątynią jest wypełniony gruzem i namuliskiem powodziowym.
Poniżej – interesująca rekonstrukcja przypuszczalnego starożytnego wyglądu świątyni Al Khazneh.


SKARBIEC FARAONA – prawda czy mit..???
A teraz wyjaśnię, dlaczego Beduini nazwali tę budowlę Skarbcem Faraona (Chaznat al-Firaun lub Khaznet Far'oun). Historia trochę bajkowa, więc czytajcie ją z „przymrużeniem oka”...
Arabska nazwa „Skarbiec Faraona” pochodzi od starożytnego mitu, mówiącego o ukrytym skarbie w kamiennych ścianach Al Khazneh. Ponieważ miejscowi Beduini byli przekonani, że taka imponująca struktura mogła zostać stworzona tylko do przechowywania skarbów, powstała legenda o bogatym i niegodziwym faraonie, posiadającym czarnoksięskie magiczne moce.


Według mitu, ciemiężeni i prześladowani Hebrajczycy pod przewodnictwem Mojżesza wyszli z Egiptu, w poszukiwaniu swej Ziemi Obiecanej..


Nie mogący się pogodzić z tym faktem, zawistny egipski władca, zmobilizował oddziały wojska i ruszył w pościg za uciekinierami, chcąc sprowadzić ich z powrotem.. Chciwy faraon zabrał ze sobą także wielki królewski skarb, z którym nigdy się nie rozstawał.


Po wielu dniach marszu Mojżesz z Izraelitami dotarł nad brzeg morza 
i znalazł się w pułapce…


 Egipska pogoń zapewne dopadła by uciekinierów, jednak Miłosierny Bóg sprawił, że morze się rozstąpiło. Mojżesz skierował swą drewnianą laskę 
w stronę morskich odmętów, a wtedy wody Morza Czerwonego cofnęły się na boki, dzięki czemu Izraelici mogli przejść przez dno morskie suchą stopą..


Wojska faraona były tuż, tuż, jednak powracająca na swe miejsce woda zalała egipską pogoń...


Zdesperowany władca Egiptu z częścią swych wojsk zdołał przedostać się na drugi brzeg morza. Pościg ruszył ponownie za Izraelitami. Gdy wojska faraona dotarły w końcu do Petry, a uciekinierzy nie zostali doścignięci, faraon zdał sobie sprawę, że to ciężar wiezionego skarbca spowalnia marsz jego armii. Użył on wówczas swych magicznych mocy i całe bogactwo ukrył w dekoracyjnej kamiennej urnie, na wysokim drugim poziomie, u szczytu fasady świątyni Al Khazneh.


Beduini bardzo mocno wierzyli w tę legendę i byli przekonani, że każdy 
z nich, kto posiada broń, ma szansę na zdobycie skarbu. Trzeba było tylko trafić we właściwe miejsce w kamiennej ścianie fasady z nadzieją, że rozwali się ukrytą w niej magiczną wnękę, a wtedy całe złoto wysypie się do stóp szczęśliwca. Do ścian świątyni zdesperowani Beduini strzelali jeszcze na początku XX wieku. Żadne złoto nigdy się nie wysypało, za to ściany tej pięknej budowli zostały znacznie uszkodzone. Gdy przyjrzymy się uważnie głównej fasadzie Al Khazneh, można dostrzec ślady po beduińskich kulach..


Główna fasada AL KHAZNEH..
Poza tym, że pewne elementy fasady zostały zniszczone przez naiwnych Beduinów, a wiele detali architektonicznych budynku rzeźbionych w piaskowcowej ścianie urwiska, rozmyło się na przestrzeni 2 tysięcy lat, zewnętrzna część "skarbca" pozostaje w stanie wyjątkowo dobrym. Przyczyniło się do tego usytuowanie świątyni. Jej pozycja w dużej mierze jest osłonięta przed działaniem czynników atmosferycznych..


Fasada budowli ma widoczne dwa poziomy ozdobione kolumnami, klasycznymi ornamentami roślinnymi, fryzami, gzymsami, frontonem 
i mocno zwietrzałymi rzeźbami oraz kamiennymi reliefami.. Jej całkowita wysokość sięga ponad 43 m, a szerokość 30 m. Wykuta z różowego piaskowca, w ciągu dnia przybiera wraz z pozornym ruchem Słońca po niebie różne odcienie.


Dolne piętro fasady posiada sześć kolumn, zwieńczonych korynckimi kapitelami. Dwie skrajne kolumny to typowe pilastry czyli  pogrubienie ściany w formie filara ustawionego przy ścianie, nieznacznie występującego przed lico ściany. Obok nich wykuto dwie kolejne kolumny z litej skalnej ściany, zaś dwie środkowe kolumny to elementy wolnostojące. Podtrzymują one piękne belkowanie, zdobione ornamentem roślinnym. Kolumny mają około 11 metrów wysokości i ponad 1 metr średnicy. Nad czterema środkowymi kolumnami znajduje się trójkątny przyczółek (fronton) zwieńczony attyką, na której osadzone jest górne piętro. Środkowy i boczne akroteriony zdobią ornamenty roślinne, szczątkowo zachowały się natomiast skrajnie zewnętrzne figury orłów. Między kolumnami zewnętrznymi, po lewej i prawej stronie kolumnady widać dwie postacie na koniach, przypuszczalnie reprezentujące Dioskurów czyli mitologicznych braci bliźniaków Kastora i Polluksa, synów boga Zeusa i Ledy, których rolą w greckich mitach było prowadzić dusze zmarłych dobrych ludzi do Elizjum..


Górne piętro budowli zajmuje okrągły budynek (tolos), otoczony podwójną kolumnadą. Między kolumnami tolosu i kolumnami zewnętrznymi znajdują się posągi postaci ludzkich, identyfikowanych z boginią płodności Izydą, boginią zwycięstwa Nike, Amazonkami i satyrami. Tańczące Amazonki dzierżą w dłoniach topory, pręży pierś skrzydlata Nike, na głowie Meduzy wiją się żmije zamiast włosów, zaś orły rozpościerają skrzydła, unosząc dusze zmarłych ku niebu... Pośrodku tolosu widać postać bogini, trzymającą na lewym ramieniu róg obfitości. Figura na przestrzeni wieków uległa znacznej erozji. Została ona zidentyfikowana jako Al-Uzza, wielka pra arabska bogini, opiekunka Petry, uosabiana z grecką boginią miłości Afrodytą oraz grecką boginią, opiekunką miast - Tyche, której atrybutem był także róg obfitości, a która w mitologii greckiej wyrażała uosobienie przypadku, „ślepego” losu, szczęścia (pomyślności, powodzenia) i nieszczęścia. Al-Uzza miała także uosabiać najwyższą boginię panteonu egipskiego - Izydę, żonę Ozyrysa - boga śmierci i odrodzonego życia, 
Wielki Sędziego zmarłych.


Tolos zwieńczony jest stożkowym dachem, na którym umieszczono kamienną urnę o wysokości 4 metrów. To właśnie owa urna stała się przyczyną ostrzału przez lokalnych Beduinów, wierzących, że znajdują się niej ukryte skarby i mających nadzieję strzałami z karabinów uwolnić z niej ten domniemany skarb. Na zbliżeniu doskonale widać zachowane do dziś ślady po kulach.


Na całej wysokości fasady Al Khazneh, po jej skrajnych stronach widać podwójne rzędy niewielkich kwadratowych otworów, ciągnące się od dołu do góry. Były to prawdopodobnie rodzaje kamiennych "drabin", wykonanych w celu ułatwienia pracy rzeźbiarzom. Dwukondygnacyjna budowla wykuta została w skale od góry do dołu.


Fasada Al Khazneh jest odzwierciedleniem ówczesnych religijnych 
i kulturalnych nastrojów w architekturze, panujących na obszarze królestwa Nabatejczyków. Istna mozaika rzeźb oraz skalnych reliefów prezentuje mitologiczne postacie i bóstwa różnych kultur. Ukazane są tutaj postacie z mitologii rzymskiej (Kastor i Polluks) wraz z egipską boginią płodności Izydą, czczoną przez Nabatejczyków wczesnoarabską boginią Al-Uzza, grecką gorgoną Meduzą czy wizerunkami lwów i orłów utożsamiającymi w greckiej mitologii potęgę, władzę, majestat, niebiosa, nieśmiertelność.. Nabatejczycy doskonale zaabsorbowali do własnej ikonografii bóstwa starogreckie, starorzymskie, praarabskie i egipskie. Różne kultury i różne mitologie lecz łączy je jedna podstawowa symbolika. Otóż, wszystkie te postacie są symbolami pogrzebowymi, związanymi ze śmiercią. I nie ma się tutaj czemu dziwić, wszakże nabatejska Petra to jedna wielka nekropolia, mająca na swym obszarze tysiące urn grobowych. Cielesne cechy tych rzeźb zniszczono setki lat później, gdy Islam zastąpił starożytne kultury i religie w tej części Bliskiego Wschodu.


I jeszcze kilka szczegółów zdobniczych, ukazujących jak dalece architektura Al Khazneh pozostawała pod wpływem hellenistycznej Aleksandrii - kwiatowe i roślinne ornamenty w aleksandryjskim w stylu, hellenistyczna adaptacja klasycznego porządku korynckiego, masowo używane bogate ozdoby w formie charakterystycznych dla tego okresu gzymsów i fryzów. Choć wszystkie te elementy poddane były erozji na przestrzeni dwóch tysiącleci, kwiaty, liście i owoce na fryzach, fronton, narożniki kapitele i gzymsy nadal wyglądają, cudownie, prawie tak ostro jak w dniu kiedy były rzeźbione.


Wnętrza świątyni AL KHAZNEH..
Przed świątynią ludzi niewiele jak na tej klasy niepowtarzalny, starożytny zabytek - nasza grupka, kilkoro Brytyjczyków oraz parę osób z jakiejś filmowej ekipy, kręcącej materiał dokumentalny. Na zdjęcia przed świątynią zaplanowaliśmy około 30 minut, mam zatem jeszcze kwadrans czasu, by spróbować zajrzeć do środka budowli.. Piszę „spróbować”, ponieważ oficjalnie wstęp do wnętrza jest zabroniony i strzegą go wojskowi strażnicy, ale próbować warto..


Wejście na przedsionek dolnego piętra prowadzi środkiem kolumnady, pomiędzy dwoma centralnymi kolumnami, po kilkunastu szerokich, kamiennych stopniach.. Pośrodku czołowej ściany wykuto główne wejściowe odrzwia, opasane kamiennym portalem z ozdobnym nadprożem. Wejście ma 8 metrów wysokości.


Po lewej i prawej stronie przedsionka znajdują się dwa boczne wejścia do mniejszych komnat. Zanim uda mi się zaglądnąć do środka głównej Sali, przyjrzę się najpierw bocznym wejściom... 


Wbrew logice są one zdobione bogatszym i piękniejszym kamiennym ornamentem, aniżeli odrzwia do głównej komory. Nad ozdobnymi portalami z elementami ornamentu roślinnego, wykuto ciekawe okrągłe okna, wprowadzające dodatkowe ilości światła i powodujące większą cyrkulację powietrza w bocznych pomieszczeniach, tak bardzo potrzebną w gorącym, pustynnym klimacie.. Wejście do środka bocznych komnat niemożliwe, ale według zapewnień przewodnika, nic ciekawego tam nie ma.. Funkcja owych pomieszczeń pozostaje nadal nieznana..


No to spróbujemy zaglądnąć do środka głównej sali. Wokół nie ma żadnych turystów, więc śmiało podchodzę do tutejszego strażnika świątyni, siedzącego przed wejściem na kamiennym murku i za drobny bakszysz proszę o kilka chwil na zdjęcia wnętrza komnaty.. Młody strażnik Beduin z Royal Jordanian Police uśmiechając się przyjaźnie wyraża zgodę, bym zaglądnął do środka i pstryknął kilka fotek.. Udało się wynegocjować pozwolenie, więc znikam w dość ciemnym wnętrzu świątyni na 5 minut..


Kiedy wzrok powoli przyzwyczaja się do półmroku, następuje lekkie rozczarowanie.. Wnętrze nie jest niczym szczególnym. Wykuta w litej skale kamienna komora prezentuje prosty, surowy wygląd, typowy dla pomieszczeń grobowych Petry. Na pewno nie znajdę tutaj Świętego Graala, podążając śladem filmowego archeologa Indiany Jonesa. Współczesny poszukiwacz przygód nie ujrzy w mrokach komnaty żadnych posągów Krzyżowców, ogromnych kamiennych lwów czy tajemnych znaków i zapadni w podłodze, stworzonych przez scenografów na potrzeby filmu. Zamiast tego można znaleźć pęknięcia na ścianach, będące dowodami silnych trzęsień ziemi, które parę razy nawiedzały starożytne miasto..


Główna komnata świątyni ma kształt prostopadłościanu o boku podstawy 12 metrów i wysokości ok. 7,5 metra. Poza ozdobnymi wejściami do bocznych komór brak w niej jakichkolwiek dekoracji. Z wnętrza głównego pomieszczenia można przejść przez trzy kamienne odrzwia, obramowane zdobionymi, kamiennymi portalami, do sąsiadujących na tyłach niewielkich komór

 Odrzwia po lewej i prawej stronie prowadzą do ślepych, wąskich korytarzy o długości kilku metrów, natomiast otwór wejściowy na wprost prowadzi do nieco większej komory, w której znajduje się niewielka niecka wykuta w skalnym podłożu, z dochodzącymi do niej małymi kanałami wodnymi. Według hipotez naukowych i badań archeologicznych, to malutkie pomieszczenie za główną komorą świątyni sprawowało rolę sanktuarium, a skalna niecka była rodzajem basenu, stosowanego w tamtych czasach do obrzędu ablucji - rytualnego, symbolicznego obmywania ciała. Sugeruje to, że Al Khazneh pełniła rolę świątyni, grobowca lub jakiegoś innego rodzaju świętego miejsca, lecz tak naprawdę funkcja pomieszczeń, jak i całej budowli, pozostaje nieznana.


Wszystkie pomieszczenia Al Khazneh wykute we wnętrzu skalnego urwiska mają jeden fantastyczny i niepowtarzalny szczegół.. Chociaż są proste, surowe i bez ozdobnych architektonicznych dekoracji, posiadają niesamowitą kolorystykę ścian, wynikającą z naturalnego zabarwienia piaskowcowej skały. Nawet najlepszy tynkarz czy pokojowy malarz nie stworzyłby takiej palety i kompozycji naturalnych, pastelowych barw, jakimi obdarzyła to miejsce matka-natura. Zresztą zobaczcie to sami na zdjęciach poniżej..


I jeszcze jedna dygresja związana z zakazem zwiedzania wnętrza świątyni. Otóż, ciągły ruch turystyczny na przestrzeni wielu lat i skłonność odwiedzających, aby dotknąć i poczuć pod dłonią tę niezwykłą, kolorową fakturę piaskowca spowodowały, że czerwone, różowe, brązowe, czarne i białe przerosty piaskowca zaczęły odklejać się od ściany pomieszczeń. Negatywnym czynnikiem stała się także wilgotność, wytwarzana przez tłumy odwiedzających to miejsce turystów i powodująca uszkodzenie suchej, zewnętrznej warstwy piaskowca. Na ścianach i kolumnach pojawiły się białe plamy z kwasu stearynowego, osadzanego z ludzkich, spoconych dłoni dotykających piaskowiec. Reasumując – od dotykania są inne milsze i dużo młodsze obiekty, a nie zabytki i pomniki starożytnych cywilizacji..!!!


Mija 5 minut, które załatwiłem ze strażnikiem na zrobienie zdjęć w pomieszczeniach świątyni Al Khazneh. Muszę zwijać manele i poszukać moich przyjaciół, pstrykających fotki na zewnątrz obiektu.. Kiedy wychodzę z mrocznego i chłodnego wnętrza na rozświetlony promieniami słońca i rozgrzany jak piec, dziedziniec przed świątynią, dostrzegam grupkę znajomych, siedzącą z przewodnikiem w cieniu, u podnóża skalnej ściany. Spoglądam na zegarek. Jest jeszcze kwadrans czasu do wyruszenia w kolejne sektory Petry, zatem można odpocząć od piekącego słońca i uzupełnić płyny.. Kolejny etap naszej wędrówki po skalnym mieście będzie prowadził w kierunku centralnych, miejskich sektorów Petry, w obszar zwany potocznie Petrą Właściwą. Zanim wyruszymy na dalsze zwiedzanie starożytnego miasta, proponuję przenieść się 2 tysiące lat wstecz i poznać kilka ciekawych faktów oraz szczegółów historycznych z okresu powstania, rozkwitu i egzystencji tej niezwykłej metropolii, potężnej stolicy Królestwa Nabatejczyków.


Psy szczekają, karawana idzie dalej
czyli
historyczny spacerek po dawnej PETRZE..
Petra (arab. al-Batra „Skała”) pierwotnie nazywana była przez Nabatejczyków - Raqmu co oznacza „wielobarwna”. Inna obiegowa nazwa Petry to Rose City - Różowe Miasto, ze względu na kolor skał w jakich została wykuta. Powstała prawdopodobnie już w 312 roku p.n.e., jako stolica Emiratów Nabatejczyków. Największy rozkwit miasta miał miejsce w czasach antycznych, od III wieku p.n.e. do I wieku n.e. Nabatejczycy sprytnie wykorzystali umiejscowienie Petry względem bliskości do regionalnych szlaków handlowych, przez co stała się ona głównym ośrodkiem handlowym, przynoszącym duże profity i wielkie bogactwo jej mieszkańcom.. Karawany kupieckie nie tylko handlowały tutaj swoimi towarami, ale przede wszystkim zaopatrywały się w drogocenną wodę, której sprzedaż przynosiła Nabatejczykom krociowe zyski.. Jak już opisywałem w IV części fotoreportażu, Nabatejczycy byli mistrzami w budowaniu sprawnych systemów zbierania wody, w jałowych pustynnych warunkach. Na obszarze Petry wykuli w skałach potężną sieć wodną, składająca się z kanałów, kanalików, zapór, basenów gromadzących nadmiar wody (cystern), rur ciśnieniowych itd..itd.


Położenie
Obszar Petry obejmuje nieckę skalnej doliny, której dnem wije się koryto okresowej rzeki Wadi Musa oraz zbocza góry Jebel al-Madhbah, często identyfikowanej jako biblijna Góra Hor. Do serca Petry prowadzi obecnie jedna wąska droga wśród skał – wąwóz As-Siq, którym dotarłem przed 30 minutami do granic miasta.. W dawnych czasach, do starożytnego miasta można było dostać się także z południa, ścieżką prowadzącą przez równinę, okrążając Jabal Haroun ("Górę Aarona"). Trzecie podejście wiodło prawdopodobnie z płaskowyżu na północy miasta.


Dzieje..
Zanim w Petrze osiedlili się Nabatejczycy, miejsce to już od wczesnego paleolitu zamieszkiwały różne grupy myśliwych, zbieraczy, a w późniejszym czasie koczowników. Ślady archeologiczne wskazują także na bardziej stałe osiedla w tym miejscu, z okresu neolitycznego (ok. 9000 p.n.e.). Aż do podboju arabskiego dolina Petry regularnie zasiedlana była przez różne grupy nomadów. Pierwsze znane nam wzmianki o zamieszkujących Petrę Nabatejczykach pochodzą z IV w. p.n.e., ale z pewnością byli oni tu już wcześniej – najprawdopodobniej od VI w. p.n.e., kiedy to wyparli stąd Edomitów. Od III w. p.n.e. rola miasta znacznie wzrosła, gdyż dzięki lokalizacji na skrzyżowaniu szlaków handlowych – z Indii do Egiptu oraz z południowej Arabii do Syrii – stało się ono ważnym węzłem handlowym i komunikacyjnym w tym regionie. Nabatejczycy z Petry czerpali zyski zarówno z zaopatrywania karawan w wodę i inne niezbędne środki w trakcie podróży, jak również z nakładanych na kupców różnych opłat i handlu towarami (np. srebrem, kadzidłem, mirrą, żelazem, miedzią, złotem, kością słoniową). Bezpieczne położenie miasta wśród skał to kolejny czynnik, który wpłynął na wzrost znaczenia Nabatejczyków 
i rozkwit Petry.


W okresie hellenistycznym, który dla Petry rozpoczął się odparciem wojsk Antygona Jednookiego w 321 r. p.n.e., Nabatejczycy zamieszkujący Petrę wiedli dość spokojne życie, skutecznie odpierając zakusy Ptolemeuszy i Seleucydów na swoją niezależność. Niewiele wiemy o tym okresie rozwoju skalnego miasta, jednakże to właśnie wtedy Petra stopniowo stawała się stałym osiedlem o charakterze miejskim. Coraz większa słabość imperiów hellenistycznych, sprzyjała rozwojowi Petry, która stała się ośrodkiem prężnej monarchii Nabatejczyków, stale rozszerzającej swe władanie kosztem upadających mocarstw – głównie seleucydzkiego.
Nie wiadomo czy Aleksander Janneusz, który w r. 90 p.n.e. zajął Edom i Moab, przejął kontrolę nad Petrą, być może tak, ale tylko nominalną, gdyż samo miasto było bardzo trudno podporządkować. Gdy w 64 p.n.e. na Bliskim Wschodzie zjawił się rzymski wódz Pompejusz Wielki, zaprowadzając nowe porządki polityczne w tym regionie, nie udało mu się narzucić swego panowania Nabatejczykom, nie mówiąc już o zdobyciu Petry. W 62 p.n.e. przeciwko Petrze wyprawił się kwestor Pompejusza Marek Emiliusz Skaurus, lecz wycofał się podobno po otrzymaniu łapówki 300 talentów. Nie udało się zdobyć Petry później ani królowi Judei, Herodowi Wielkiemu, próbującemu zdobyć Petrę razem z egipską królową Kleopatrą, ani też cesarzowi Oktawianowi Augustowi. Niemniej jednak, chociaż militarnie nie zdobyta, ani nie będąca tworem rzymskim, Petra czuła respekt przed Rzymem i swoimi siłami wspierała imperium (np. podczas tzw. wojny aleksandryjskiej w 47 r. p.n.e.). Dawało to władcom skalnego państwa status państwa klienckiego, cieszącego się jako sojusznik imperium znaczną dozą niezależności. Właśnie na ten okres przypada apogeum znaczenia i rozkwitu miasta, szczególnie za czasów panowania króla Aretasa IV (9 p.n.e. – 40 r. n.e.). Szacuje się, że liczba mieszkańców miasta wahała się wówczas w granicach 30-40 tys.


Stan formalnego sojuszu i względnej niezależności Petry, trwał aż do czasów cesarza Trajana, który zajął miasto w 106 r., w rok po śmierci ostatniego jej władcy Rabela II i ustanowił w nim stolicę nowej prowincji rzymskiej – Arabii. W zasadzie aneksja Petry przez Rzym przeszła bez komplikacji i oporu ze strony miejscowej ludności. Był to jednak kres niezależnego królestwa Nabatejczyków. W dalszym ciągu jednak Petra była ważnym centrum handlowym w regionie, a podniesienie przez Trajana jej statusu z grodu – osiedla tubylczego do rangi miasta rzymskiego, w dużym stopniu przyczyniło się do jej rozwoju. W roku 130 zawitał tam cesarz Hadrian w ramach inspekcji wschodnich prowincji państwa, a także w celach turystycznych. Cesarz ten, lubiący odwiedzać ciekawe miejsca i skądinąd znany jako architekt z zamiłowania, przyczynił się do pewnej rozbudowy centrum miasta. W ramach Pax Romana Petra za czasów Antoninów i Sewerów przeżywała swój ekonomiczny i kulturowy renesans. Po soborze nicejskim w 325 r. w mieście zaczęło dominować chrześcijaństwo i tak było aż do najazdu arabskiego w VII wieku. 
W średniowieczu, w okresie wypraw krzyżowych, Petra była zajęta przez krzyżowców, którzy zbudowali tutaj dwie cytadele. Miasto zdobyte następnie przez Saladyna, zostało w znacznym stopniu zniszczone i popadło w ruinę, z której się już nie podniosło. W upadku Petry miały też swój udział klęski żywiołowe, a konkretnie trzęsienia ziemi z lat 110, 303, 363, 505 i 551. Szczególnie trzęsienie z 363 r. spowodowało wiele zniszczeń i przyczyniło się do znacznego wyludnienia miasta.
Po ponad 2 tysiącach lat od czasu rozwoju i świetności starożytnego miasta, 7 lipca 2007 Petra została ogłoszona jednym z siedmiu nowych cudów świata.


Architektura...
Petra nie od razu była miastem wykutym w skale. Pierwsi Nabatejczycy, którzy przybyli do tego miejsca mieszkali zazwyczaj w namiotach, które tworzyły dość luźne obozowisko wśród skał, oraz w naturalnych jaskiniach, których w dolinie Petry nigdy nie brakowało. Stopniowo, wraz ze zmianą trybu życia nowych mieszkańców z koczowniczego na osiadły, zaczęły wyłaniać się płaskie, białe budynki, jakich i dziś można wiele zobaczyć na terenie Jordanii. W okresie największego rozkwitu miasto przecinała jedna główna ulica (cardo maximus), wyłożona białym kamieniem i wiele jej bocznych odnóg. Na tarasach umiejscowione były trzy duże rynki otoczone sklepami i wreszcie, co jest najbardziej charakterystyczne w tym mieście, liczne budowle wykute w skałach – począwszy od świątyń i pałaców, a skończywszy na okazałych grobowcach. Nie brakło w Petrze również dużego teatru – jednej z najbardziej spektakularnych budowli, świadczącej o rozwoju kulturalnym miasta.


Petra w dużym stopniu była osiedlem wykutym w skale, co już jest cechą oryginalną w stosunku do innych miast, ale jednocześnie pod wieloma względami przypominała inne miasta swojej epoki, takie jak np. Efez czy Cezarea Nadmorska. Sami Nabatejczycy, będąc do niedawna ludem koczowniczym, nie mieli tradycji budowniczych, co wymuszało na nich sięgnięcie po wzorce innych kultur. Dlatego charakterystyczną cechą architektury Petry jest skrzyżowanie stylów architektonicznych egipskich, syryjskich, greckich (przede wszystkim hellenistycznych) i rzymskich, a do tego należałoby dodać rozwiązania rodzime, zwłaszcza w zakresie zdobnictwa, co w efekcie doprowadziło do wypracowania przez Nabatejczyków ich własnego, oryginalnego stylu.
Zasadniczo w rozwoju architektury Petry wyróżnia się trzy okresy:
nabatejski – III-II w. p.n.e.;
hellenistyczny – I w. p.n.e. – I w. n.e.;
rzymski – II-III w.
Znacznej rozbudowy miasta dokonał, wspomniany już, Aretas IV w pierwszej poł. I w. n.e., nawiązując stylem głównie do architektury rzymskiej. Czasy panowania tego władcy w Petrze określa się mianem złotego wieku budownictwa monumentalnego. Wzniesiono wtedy świątynię – tzw. Kasr al-Bint (Pałac Córki Faraona), Teatr, rozbudowano istniejący system wodociągów...


W budownictwie monumentalnym dominują wpływy grecko-rzymskie, głównie z tego powodu, że powstały w okresie rzymskiej dominacji politycznej i greckiej przewagi w kulturze i sztuce, narzuconej przecież również Rzymowi. Jednakże architektura Petry nie jest tylko ślepym naśladownictwem klasycznych wzorów. Jej wyróżniającą się cechą jest stosowanie licznych pilastrów z ciężkimi, bogato zdobionymi kapitelami (mającymi nawet swoją odrębną nazwę: kapitele nabatejskie), różniącymi się od ich gładkich hellenistycznych odpowiedników. Różnica tkwiła zresztą nie tylko w zdobieniu, ale także w wyraźnym ignorowaniu tzw. proporcji złotego podziału pomiędzy poszczególnymi elementami budowli, która była ściśle zachowywana w architekturze grecko-rzymskiej. Groby, w swej najpospolitszej formie, były wykuwane w skałach jako jaskinie grobowe z bogato zdobionymi wejściami w kształcie trójkąta. Spotkać można je także w kształcie piramid – tzw. nefesz – co wskazuje na silne wpływy egipskie...


Ale się rozgadałem, a czas leci nieubłaganie..!!! Moja grupka przyjaciół naładowała akumulatory i powoli podąża za przewodnikiem w kolejne sektory Petry. Bez namysłu ruszam ich śladem..


Poniżej - mapka dalszej części trasy od Al Khazneh w kierunku centralnego sektora Petry..


Droga w kierunku centrum starożytnego miasta Petra spod świątyni 
Al Khazneh odbija w prawo i prowadzi początkowo w kierunku północno-zachodnim, pozostawiając po lewej stronie strome, skalne ściany masywu Jabal Al-Madbah


U podnóża masywu mijam postój czworonożnych taksówek
Wielbłądy, koniki i osiołki odpoczywają w cieniu skał, czekając na ewentualnych klientów strudzonych drogą. Kursują w dwie strony – przez wąwóz Sig do bramek wejściowych i parkingu lub do centrum miasta, w kierunku kolejnych zabytkowych budowli..
Dziękuję, nie skorzystam, wolę dalszy spacerek z buta...


THE STREET OF FACADES – ULICA FASAD
Za załomem piaskowcowego urwiska kamienny trakt wkracza w nieco szerszą część doliny, ograniczoną z dwóch stron wysokimi na ponad 80 metrów, stromymi skalnymi ścianami masywu Jabal Al-Madbah i Jabal Al-Khubtha.. Ten odcinek wąwozu nazwany został Siq Outer (Siq Zewnętrzny).


Po 300 metrach gardziel doliny jeszcze bardziej się poszerza, a skalne ściany stają się nieco niższe. W oddali, po lewej stronie kamienistej drogi, zauważam na skalnym zboczu pierwsze ozdobne fasady nabatejskich grobowców. Docieram do głównej miejskiej arterii Petry, określanej jako Streed of Facades (Ulica Fasad). Nazwa narzuca się sama po spojrzeniu na skalne ściany. Według starożytnego planu miasta, tak naprawdę od tego miejsca zaczyna się obszar Petry Właściwej.  


Na tym odcinku wąwozu, tylko w południowych skalnych ścianach wykuto grobowe wnęki. Ściany północne wznoszą się w naturalnym, „nieobrobionym” stanie.


Południową stronę Ulicy Fasad tworzy ciąg sześciu dużych, wysokich, monumentalnych elewacji, będących frontowymi ścianami nabatejskich grobowców. Elewacje mają ponad 20 metrów wysokości. Skalne zbocze zostało wycięte w formie pionowych, prostokątnych ścian, zwężających się nieznacznie u góry.. 


Poszczególne fasady zwieńczono prostym, nieskomplikowanym architektonicznie, wywiniętym gzymsem, zwanym fachowo cavetto cornice oraz przyozdobiono bardziej lub mniej bogatym ornamentem pod postacią pilastrów, nadproży i portali.. Na niektórych z nich widać wyraźne uszkodzenia, spowodowane wietrzeniem skały, deszczem wiatrem i trzęsieniami ziemi..


U dołu każdej fasady znajdują się nieduże, wejściowe drzwi do wnętrza grobowca lub ich „fałszywe” imitacje, ozdobione portalami i trójkątnymi nadprożami. Charakterystyczne jest to, że zewnętrzna fasada jest dużo większa od wnętrza grobowca, co pokazuje ewidentny przerost formy nad treścią..


Część z wysokich fasad posiada górną kondygnację, z wysoko umieszczonym wejściem do grobowych komór. Nie prowadzą tam jednak żadne schody ani ścieżka. W celu ich zbadania archeolodzy współpracowali ze wspinaczami górskimi, którzy opuszczali się na linach z grzbietu klifu na małe półki skalne, wykute naprzeciwko wejścia do grobu. Według hipotez naukowców, te imponujące okazałe grobowce były pośmiertnym miejscem pochówku wyższej kasty Nabatejczyków, ludzi bogatych, wyższych rangą urzędników lub arystokracji starożytnego Nabatejskiego Królestwa..


Można tutaj zauważyć jeszcze jedną rzecz. Otóż w pierwotnym stanie, każde wejście do grobowca było wykuwane w skale kilka metrów nad poziomem naturalnego, dawnego dna wąwozu, z uwagi na płynące nim wody okresowej rzeki Wadi Musa. Do wejściowych wnęk prowadziły kamienne schodki, których obecnie nie widać. Na przestrzeni 2 tysięcy lat z powodu naniesionego piasku, żwiru i mułu przez powodziowe wody rzeki Wadi Musa, poziom dna wąwozu podniósł się o kilka metrów, przez co zniknęła dolna część grobowych elewacji..


Za elewacją wysokich fasad, przeciwległe skalne ściany jeszcze bardziej odsuwają się od siebie. Wąwóz staje się szerszy i ”otwiera” się na bardziej rozległą dolinę. Mijam kolorowy beduiński stragan z pamiątkami oraz napojami i wychodzę na otwartą, nasłoneczniona przestrzeń. Na wprost, w odległości ok. 200 metrów, wznosi się następne górskie zbocze w masywie Jabal Al-Madhbah, usiane dużą ilością mniejszych grobowców, wykutych w skalnej ścianie. Już na pierwszy rzut oka widać, że fasady tych nabatejskich grobów są dużo mniejsze od poprzednich i bardziej skromne. Poza gładkimi, szlifowanymi ścianami z prostym gzymsem i małymi otworami wejściowymi, nie widać tutaj ozdobnych ornamentów, portali czy pilastrów.


W tym miejscu od głównej Ulicy Fasad odchodzi w lewo pod górę stromy ciąg skalnych stopni, które prowadzą na grzbiet masywu, do miejsca zwanego High Place of Sacrifice – Najwyższe Miejsce Ofiarne. Aby tam dotrzeć trzeba pokonać ponad 800 wykutych w skale dość nierównych stopni.. Na szczycie znajdują się kamienne ołtarze, ofiarne kamienne niecki na zwierzęcą krew, dwa kamienne obeliski i kawałek muru - pozostałość po starożytnej twierdzy krzyżowców. W miejscu ofiarnym nabatejscy kapłani składali swym bogom ofiary ze zwierząt, które po zabiciu i utoczeniu krwi do kamiennych mis, palono na stosie. Owe ofiary reprezentowały odnowienie ścisłej relacji między człowiekiem i jego bogami, a krew w tym wypadku była oczywiście symbolem życia. Według naszego przewodnika, szkoda czasu na wspinaczkę w to miejsce, ponieważ mamy do zobaczenia wiele ciekawszych miejsc w centralnych sektorach Petry..


Wróćmy zatem do skalnej ściany, podziurawionej nabatejskimi wnękami grobowymi niczym ser szwajcarski.. Podchodzę z aparatem bliżej, by móc przyjrzeć im się dokładniej..
Proste, nieskomplikowane architektonicznie fasady mają od 3-4 metrów wysokości i są wykute w skalnej ścianie na 4 poziomach, jeden nad drugim. Ich struktura jest mniej więcej taka sama. Według specyfikacji archeologicznej jest ich tutaj ponad 40.. Naukowcy twierdzą, że część skalnych wnęk pełniła rolę grobowców, a część mieszkalnych domostw
Te stosunkowo niewielkie grobowce należały prawdopodobnie do mniej dystyngowanej warstwy społeczności nabatejskiej czyli ówczesnej klasy średniej – kupców, rzemieślników, żołnierzy.. Całkiem prawdopodobne, 
że są to jedne z najstarszych tego typu tworów w starożytnym mieście. 
W późniejszych wiekach, groby przez długi czas były wykorzystane jako schrony, a czasem nawet jako domy, przez Beduinów żyjących w okolicy.


Oglądając z bliska nabatejskie budowle, można od razu dostrzec skutki erozji skał spowodowane działaniem wiatru, słońca i deszczu, które w mniejszym lub większym stopniu zniszczyły większość fasad.. Wejścia do niektórych pomieszczeń znajdują się poniżej dzisiejszego poziomu drogi, 
a wnęki zostały wypełnione powodziowym namuliskiem. Pokazuje to, o ile podniósł się poziom Ulicy Fasad w ciągu dwóch tysiącleci... Ten sektor grobowców jest dużo mniej efektowny, mniej okazały architektonicznie i mniejszy gabarytowo od „wielkich, wypasionych” królewskich grobowców znajdujących się na terenie Petry, ale ich mnogość jest miarodajnym wskaźnikiem zamożności miasta w tamtych czasach..


Kiedy kończę pstrykać fotki, słyszę nawoływania w moim kierunku.. Najpierw młody Beduin nagabuje mnie na przejażdżkę osiołkiem w stronę centralnych sektorów Petry, a potem rozkrzyczany, energiczny malec, dziarsko popędzający wielbłąda, oferuje swego rumaka do pokonania dalszej trasy wędrówki.. Uprzejmie dziękuję, pstrykam im fotki i na swoich niezawodnych dwóch nogach maszeruję dalej szeroką doliną w kierunku kolejnych budowli starożytnej Petry, rozglądając się uważnie dookoła....


TEATR NABATEJSKI
Przy końcu Ulicy Fasad kamienny trakt biegnący dnem szerokiej 
i nasłonecznionej doliny, zakręca łagodnym łukiem w prawo, kierując się 
na północ do centralnych sektorów miasta.. Na tymże zakręcie po lewej stronie drogi, tuż za podziurawioną ścianą grobowców, ukazuje się kolejny znaczący zabytek Petry – Nabatejski Teatr. 


Teatr Nabatejski jest jednym z największych obiektów w Petrze. Potrafił pomieścić od 6 do 8,5 tys. widzów. Został wybudowany w I wieku n.e.
za panowania Aretasa IV (9 p.n.e.-40 n.e.). Po zajęciu Petry przez Rzymian w 106 roku, został odnowiony i znacznie rozbudowany przez cesarza Trajana.


Nabatejczycy wykuli swój teatr w całości z kamienia, na wschodnim zboczu góry Jabal Al Madbah. Już na pierwszy rzut oka widać klasyczny projekt i inspirację starożytnym teatrem greckim oraz wpływy architektury hellenistycznej.


Teatr składa się z 45 rzędów kamiennych siedzeń, tworzących dwa sektory – niższy i wyższy. Sektory rozdzielone są poziomym, szerokim przejściem biegnącymi po łuku (diazomata) i siedmioma klatkami schodowymi (kerkides) poprowadzonymi promieniście przez widownię. 
Siedzenia schodzą w dół aż do poziomu półkolistej podłogi orkiestry.. Widownia teatru celowo skierowana jest na północny-wschód, aby słońce nie świeciło widzom w oczy.


Nad widownią widać wiele pozostałości po frontonach nagrobnych. Prawdopodobnie za czasów rzymskich, cesarz Trajan rozbudowując plan widowni i tworząc dodatkowe górne rzędy siedzeń, usunął jeden cały rząd grobowych fasad, po których na tylnej ścianie widowni pozostały tylko wejściowe wnęki.. Przyglądając się uważnie całej budowli, można dostrzec w wielu miejscach poważne uszkodzenia, wyrządzone przez wiele trzęsień ziemi. Przednia część teatru, w tym większość sceny, została poważnie uszkodzona w wyniku częstych powodzi okresowej rzeki Wadi Musa..


Poniżej - Rekonstrukcja graficzna teatru.


No to idziemy dalej... Za grobowcami i teatrem szerokość doliny powiększa się do około 150 metrów. Kamienista niecka nagrzana jest do ponad 40°C. Zrobiło się naprawdę gorąco i sucho. Co jakiś czas wypijam parę łyków wody, której dwa litry zabrałem do plecaka.


Dochodzę do punktu, który jest końcową bazą postojową dla wielu grup turystycznych. Po lewej i prawej stronie kamienistego traktu widać małe beduińskie kawiarnie, stragany z pamiątkami, stoiska z napojami.. 
Są tutaj także dość oryginalne toalety, wykute w kolorowej skale.


Po prawej stronie drogi ukazują się kolejne nabatejskie zabytki.. 
Czas, wiatr, deszcz i słońce odcisnęły na niektórych budowlach wyraźne piętno. Ciemne otwory wejściowe do skalnych jaskiń są jakby rozmyte 
i brak im ostrych konturów.


Z daleka dostrzegam, jak spod zadaszonego tarasu beduińskiej kawiarenki, przyklejonej do podnóża skał, wymachuje rękami w moim kierunku nasz przewodnik. Czas na konsultację.. Siadamy wszyscy przy paru stolikach, by złapać oddech i wypić cudowną, niezwykłą, niebiańsko pyszną miętową herbatę. Mógłbym wymyślać jeszcze kilka pozytywnych przymiotników, określających ten napój, ale wierzcie mi, że w takich warunkach nawet łyk zimnej wody smakuje jak doskonałe, schłodzone piwo.. Ustalamy wspólnie dalszy etap zwiedzania. Spoglądam na zegarek. Jest godzina 11:30. Każdy z nas dostaje od tego momentu czas wolny i może maszerować, gdzie mu się żywnie podoba. Uzgadniamy tylko jedną ważną rzecz. Zbiórka na parkingu przed wejściem do kompleksu Petry o godzinie 16:30.. Jeśli ktoś nie zdąży, będzie gonił autokar do Ammanu na wielbłądzie albo osiołku.. Mamy 5 godzin luzu !!. Dla mnie to fotograficzne Eldorado. Dokładana mapa zabytków Petry, latarka na wszelki wypadek, głowa naładowana wiadomościami i kilkaset Gigabajtów na kartach pamięci aparatu oraz kamery, to wszystko co mi potrzebne..


GROBOWCE KRÓLEWSKIE
Z tarasu kawiarenki pstrykam kilka fotek, w kierunku wznoszącego się na wschodzie, górskiego masywu Jabal Al-Khubtha. To właśnie na jego zachodnim zboczu zwanym Królewską Ścianą, Nabatejscy architekci stworzyli najpiękniejsze i najdostojniejsze obiekty Petry – wielki zespół Grobowców Królewskich. W skład kompleksu wchodzą cztery ogromne budowle, wykute w skale u podnóża góry: - „Grób Urna”, „Grób Jedwabny”, „Grób Koryncki” i monumentalny „Grób Pałacowy”. Te potężne architektoniczne budowle, uważane za miejsca pochówku Nabatejskich władców, są z pewnością jednymi z najbardziej imponujących grobowców spośród 500 grobów, jakie można znaleźć w Petrze. Niezwłocznie ruszam w rewiry archeologicznego kompleksu.


Kamienista droga prowadzi początkowo w kierunku północnym, zataczając szeroki łuk u podnóża masywu.. Przechodzę kilkaset metrów, wybieram niewysoką skałkę po przeciwległej stronie traktu, skąd rozciąga się doskonały widok na Królewską Ścianę i pstrykam fotkę. Mam szczęście.. Słońce skryte za kilkoma ażurowymi chmurkami, na kilka chwil mocno rozjaśnia ścianę Królewskich Grobowców, wyostrzając kontury budowli...


Po kilkunastu minutach docieram do długiej klatki schodowej, wiodącej na górne tarasy. Aby dostać się do podnóża grobowców, muszę teraz pokonać ciąg kilkuset skalnych stopni, dość łagodnie wznoszących się do góry..


Kiedy wchodzę na rozległy taras, zalegający u podnóża grobowych monumentów, postanawiam minutkę odpocząć i złapać oddech.. 
Beduini rozstawili tutaj kilka straganów z pamiątkami, zimnymi napojami oraz ławki dla strudzonych drogą turystów..


Z tarasu doskonale widać wznoszące się przede mną różowo-pomarańczowe zbocze Jabal Al-Khubtha, z wykutą w skale piękną fasadą pierwszego z królewskich grobowców – Urn Tomb (Grób Urny)
Będzie on moim najbliższym celem zwiedzania..


Pstrykam także fotkę w kierunku dna wąwozu. Widać  tam Nabatejski Teatr oraz zadaszenie kawiarenki u podnóża skał, gdzie pół godziny temu popijałem miętową herbatkę…


Kawałek dalej, tuż przy kamiennych schodach, zagaduje mnie po angielsku mała 10-12 letnia Beduinka, handlująca okolicznościowymi kartkami z Petry oraz starą, srebrną biżuterią i starymi monetami. Doświadczony różnymi tego typu transakcjami na terenach obiektów archeologicznych całego świata, kręcę przecząco głową, bo wiem w jakie tarapaty można się wpędzić, kupując starocie.. Tubylcy w takich krajach jak Peru, Meksyk, Kambodża, Egipt, Maroko, Jordania, Indie czy Syria, gdzie na niekontrolowanych obszarach znajdują się pozostałości po starożytnych cywilizacjach, często samowolnie rozkopują tereny archeologiczne, przeszukując grobowce, jaskinie i dawne zabytki w celu odnalezienia starożytnych artefaktów. Zakup monety czy sztuki biżuterii nieznanego pochodzenia, może wpędzić nieświadomego turystę w potężne kłopoty podczas kontroli celnej. Za przemyt starożytnych przedmiotów można nieźle „wypocząć” w tamtejszych „ekskluzywnych” więzieniach.. Kupuję od małolaty komplet kart pocztowych za 2 dolary, żeby dziewczynie dać coś zarobić i ruszam w dalszą drogę.


URN TOMB – GRÓB URNY
Pierwszy z grobowców, który mam zamiar odwiedzić, to Urn Tomb – Grób Urny. Wykuto go na początku Królewskiej Ściany, od południowej strony. Gdy spojrzymy w jego kierunku, od razu widać skalę wielkości w porównaniu z resztą grobowców na skalnej ścianie. 
Urn Tomb to największy królewski grób w Petrze. Aby uzyskać tak potężną pionową płaszczyznę w górskim zboczu, na której wyrzeźbiono dekoracyjne elementy fasady tego grobu, musiano skuć i usunąć ogromną ilość materiału skalnego.. Zdjęcia poniżej mówią same za siebie..


Chcąc zaglądnąć do wnętrza tej niezwykłej budowli, muszę dotrzeć na dziedziniec zalegający bezpośrednio przed fasadą Urn Tomb. Wymaga to jeszcze nieco wysiłku i pokonania kolejnych 200 kamiennych stopni.. 
Mijam kolorowe stragany beduińskich handlarzy i wzdłuż kolorowych skał o niezwykłych kształtach, maszeruję w kierunku klatki schodowej, prowadzącej na górę do podnóża fasady grobowca..


Spoglądając co jakiś czas w górę, widzę coraz więcej szczegółów architektonicznych, zdobiących czołową ścianę grobowca. Poniżej dziedzińca zalegającego przez kamienną fasadą grobowca, widać dokładnie 16 łukowych wnęk, ozdobionych charakterystycznymi półkolistymi sklepieniami. Tego typu struktury budowlane były bardzo rozpowszechnione w architekturze starożytnego Rzymu.. Łukowe wnęki 
są pozostałością dawnego bizantyjskiego kościoła, zbudowanego przez Rzymian w 447 roku na bazie nabatejskiego grobowca..


Po kilku chwilach dochodzę do miejsca, gdzie kamienna ścieżka rozchodzi się w dwóch kierunkach - w prawo skręca na kamienną klatkę schodową, która z kolei prowadzi w górę do podnóża fasady Urn Tomb, natomiast w lewo wiedzie podnóżem Królewskiej Ściany, do następnych trzech królewskich grobowców..


Bez chwili namysłu skręcam w prawo i po kamiennych stopniach ruszam 
w górę do grobowca Urn Tomb..


Szeroka klatka schodowa wznosi się wzdłuż wysokiego, kamiennego muru oporowego, ułożonego z dużych ciosanych i polerowanych bloczków piaskowca..


Na ostatnich schodach przystaję na momencik i pstrykam rozległą panoramę. W dole na zachodnim krańcu doliny znajduje się centralny sektor miasta oraz kilka starożytnych zabytków – Ulica z kolumnadą, bizantyjski klasztor Ad-Dajr, świątynia Duszary (Kasr al-Bint), sanktuarium Isis..


Jeszcze tylko dwa kroki i wchodzę na niewielki dziedziniec, wykuty 
u podnóża monumentalnej, wysokiej fasady grobowca Urn Tomb
Pierwsze wrażenie jest niesamowite, a perspektywa tego miejsca oszałamia.. Ozdobna fasada grobowca dość głęboko wcina się w skalne zbocze. Jej ogrom, kolor skały i niesamowita ilość włożonej pracy przy skuwaniu takiej masy kamiennego zbocza, robi wrażenie.. Czuję się, jakbym stanął nagle przed czymś nierealnym, stworzonym na potrzeby filmu fantasy....


Grób Urny został prawdopodobnie zbudowany około 70 roku n.e. 
Był miejscem spoczynku nieznanego władcy, jednak istnieją hipotezy sugerujące, że spoczywały tutaj zwłoki nabatejskiego króla Malachosa II, który zmarł w 70 roku naszej ery.. Część uczonych twierdzi, że mogło to być miejsce spoczynku największego budowniczego Petry – króla Aretasa IV. Przypuszczalnie nigdy nie dowiemy się prawdy, ponieważ w żadnym z królewskich grobowców nie znaleziono żadnych szczątków, ani zapisów określających kto w nich spoczywał..


Dość duży dziedziniec, otoczony z trzech stron skalnymi ścianami, to dzieło kunsztu kamieniarskiego i świadectwo wielkości ówczesnej Petry. 
Główna fasada wznosi się na wysokość około 30 metrów. Jej kamienne lico uległo znacznej erozji. Najwięcej ucierpiała dolna część.. Zniszczone drzwi komory głównej, w czasach świetności obramowane były ozdobnym kamiennym portalem, z widocznym trójkątnym nadprożem, ale linie ornamentu są jeszcze dobrze widoczne. Po dwóch stronach głównego wejścia wykuto w skalnej ścianie cztery wysokie pilastry, imitujące kolumny z korynckim kapitelem. Ponad wejściem wykonano duży świetlik, umożliwiający doświetlenie komory głównej promieniami słońca oraz zwiększający cyrkulację powietrza wewnątrz grobowca.. Trochę wyżej na ścianie fasady, pomiędzy kolumnami znajdują się trzy nisze wejściowe do małych komór grobowych. Ich niedostępność uczyniła komory stosunkowo bezpieczne przed zakusami rabusiów. Górny poziom fasady ponad pilastrami wieńczy trójkątny, ozdobny fronton, obecnie już słabo widoczny..


Jeszcze ciekawostka.. Środkowa z trzech małych grobowych nisz zamknięta jest bardzo zniszczonym, ale rozpoznawalnym popiersiem człowieka ubranego w togę, typowe rzymskie odzienie. Rzeźba została prawdopodobnie dodana do fasady budowli w późniejszym okresie. 
Grób został nazwany od wizerunku małej urny, obecnie słabo widocznej na szczycie fasady.


Północną ścianę dziedzińca wykuto w formie niewielkiego krużganku, podpartego pięcioma prostymi, okrągłymi kolumnami, 3-metrowej wysokości.. Podcienia są obecnie miejscem wypoczynku tutejszych Beduinów, właścicieli okolicznych straganów z pamiątkami..


Niezwykłym i bardzo zjawiskowym elementem dziedzińca jest kolorowa skała, geologiczny wytwór matki-natury.


Na obszarze Petry, kolor skał w pewnych miejscach jest wręcz bajkowy. Poniżej fragmenty kolorowych skał, które fotografowałem w poszczególnych sektorach miasta..


Czas zajrzeć do środka tego niezwykłego grobowca..


Komora główna jest bardzo duża i imponująca. Pomieszczenie ma kształt prostokąta o wymiarach 18,7m x 11,6m. Panuje w nim lekki półmrok i zbawienny chłód. Pierwotnie pomieszczenie to służyło prawdopodobnie jako triclinium - sala na bankiety pogrzebowe.


Na tylnej ścianie komory wydrążono 3 półkoliste wnęki tzw. absydy – główna większa i dwie mniejsze po bokach. Wykonano je w 447 roku n.e., gdy wnętrze Urn Tomb zostało przekształcone przez Rzymian w kościół bizantyjski. Na tylnej ścianie widoczny jest wyryty napis, odnoszący się do poświęcenia grobu jako kościoła i katedry przez biskupa Jasona w 447 AD. Jest to jeden z nielicznych przykładów, gdzie grób został ponownie wykorzystany do innych celów..


Niezwykle ciekawie i kolorowo prezentują się ściany komory, a zwłaszcza strop. Jak widać Nabatejczycy dostali od natury najpiękniejsze i najtrwalsze tynki na świecie.. Żaden obecny akryl, tapeta czy panel nie przetrwają w takim stanie 2 tysięcy lat..!!!


Po paru minutach wychodzę z chłodnego wnętrza grobowca na dziedziniec. Łyczek wody mineralnej, kilka fotek panoramy doliny Wadi Musa z centralnym sektorem miasta Petra i mogę ruszać w dalszą wędrówkę..




Po kamiennych stopniach schodzę w dół i wracam ponownie do miejsca,  gdzie ścieżka rozchodzi się w dwóch kierunkach. Tym razem skręcam na północ i ruszam podnóżem Królewskiej Ściany, do następnych trzech królewskich grobowców..


Panorama „GROBÓW KRÓLEWSKICH”
Na niebie pojawia się coraz więcej białych chmurek, które co jakiś czas przesłaniają tarczę słoneczną. Co prawda jest to ogromna ulga i chwilowe wytchnienie od panującego upału, jednak nie zawsze korzystne podczas robienia zdjęć. Spoglądam na niebo. Słońce za parę chwil znowu wyjdzie zza chmur, więc szybko maszeruję na oddalone o kilkaset metrów skalne wzniesienie, wypiętrzające się naprzeciwko zbocza z królewskimi grobowcami.. Z tego miejsca będzie niezła panorama całego zespołu Grobowców Królewskich wykutych na tzw. Ścianie Królewskiej...


Owe cztery groby na wschodnim klifie masywu Jabal Al-Khubtha zostały nazwane "Grobami Królewskimi" ze względu na ich wielkość i dekorację. Archeolodzy odkryli pewne zapisy na papirusach w innych miejscach miasta, odnoszące się do tych budowli, jednak nie byli w stanie ustalić chronologię Królów Nabatejskich na tyle, by może było dokładnie powiązać każdy z "Grobów Królewskich" z konkretnym władcą. Groby charakteryzują się wyraźnie różowo-czerwonawym kolorem skały, jednak tu i ówdzie widać białe, czarne i żółte żyły, przerastające piaskowiec. Kolorowe przerosty skalne były wykorzystywane przez starożytnych mieszkańców Petry jako pigmenty do barwienia odzieży.. Fasady nagrobne "Grobów Królewskich" są bardzo duże, aby były dobrze widoczne z centrum miasta, które znajdowało się w pewnej odległości. W paru przypadkach, gdy skalne zbocze nie było na tyle wysokie, wielkość elewacji podwyższano kamiennymi bloczkami, układanymi w formie muru. Na fotkach poniżej – od lewej: 1- „Grób Pałacowy”, 2- „Grób Koryncki”, 3- „Grób Jedwabny”, 
4- „Grób Urny”..


SILK TOMB – GRÓB JEDWABNY
Słoneczko ponownie kryje się za chmurami, a ja schodzę ze wzniesienia 
z powrotem do podnóża Ściany Królewskiej.


Kolejnym grobowcem wznoszącym się ciągu skalnych fasad tuż obok Urn Tomb w kierunku północnym, jest mały grób znany jako Silk Tomb – Grób Jedwabny. Nazwa pochodzi od różnokolorowego piaskowca, przypominającego barwną paletę Multicolor Silk - Wielokolorowego jedwabiu, który w tym miejscu skalnego zbocza naturalnie zdobi elewację grobowca. Budowlę datuje się na pierwszą połowę I wieku n.e., jednak właściciel grobowca jest nieznany.


Znacznie zniszczona fasada na skutek erozji, trzęsień ziemi oraz działania słońca i wody, mierzy 10,8 metra szerokości i 19 metrów wysokości. Pośrodku słabo widocznych 4 pilastrów, imitujących korynckie kolumny, znajduje się główny otwór wejściowy do wnętrza grobowca. Nad centralnym wejściem wykuto małą niszę wnęki grobowej. Po bokach kolumn znajdują się dwa boczne wejścia do głównej komory. Fasadę wieńczy bardzo zniszczony prosty portyk ze schodkowym motywem, zapożyczonym ze starożytnego asyryjskiego stylu architektonicznego. Motyw ten powtarza się w wielu innych, zwłaszcza w mniejszych grobowcach. Jest prawdopodobne, że najwcześniejsze groby zostały ozdobione tym prostym wzorem, zanim weszły w modę bardziej złożone projekty. Grób Jedwabny jest jednym z najbardziej naturalnie kolorowych grobów w Petrze.


CORINTHIAN TOMB – GRÓB KORYNCKI
Następny w kolejności grobowiec, przylegający od północy do fasady Silk Tomb to Corinthian Tomb – Grób Koryncki. Grobowiec wykuto w dość charakterystycznym miejscu – na narożnym załomie lica wschodniej ściany masywu Jabal Al-Khubtha.


Już na pierwszy rzut oka widać, że fasada grobowca w czasach swej świetności musiała być niezwykle piękna i bogato zdobiona, przypominająca swym wyglądem fasadę Al-Khazneh (Skarbiec Faraona). Niestety, podobnie jak wiele innych budowli w Petrze, czas, erozja, woda i słońce nie oszczędziły Grobowca Korynckiego.. Jego fasada jest jedną z najbardziej zniszczonych ścian na archeologicznym obszarze miasta.. Większość rzeźby i ornamentu elewacji zniknęła niemalże całkowicie. Budowę Grobowca Korynckiego datuje się na okres panowania nabatejskiego króla Malichusa II między 40 a 70 rokiem n.e.


Nazwa budowli pochodzi od wizerunku kolumn korynckich, powszechnie stosowanych w starożytnej greckiej i rzymskiej architekturze, które zostały wykute w dolnej części fasady.. Elewacja mierzy 27,55 metra szerokości oraz 26 metrów wysokości i jest dwupoziomowa. Osiem pilastrów (imitacji kolumn) zwieńczonych typowymi rzeźbionymi głowicami (kapitelami) w stylu korynckim, zdobi dolne piętro budowli. Pośrodku pomiędzy kolumnami znajduje się główne wejście do grobowca, obecnie bardzo mocno uszkodzone, a wręcz prawie całkowicie rozwalone.. Po bokach znajdują się mniejsze, boczne wejścia w nieco lepszym stanie. Wszystkie otwory wejściowe były dawniej ozdobione rzeźbionymi portalami, po których pozostały nikłe resztki.. Można tutaj zauważyć lekki architektoniczny bałagan. Przez to, że wykuto dodatkowe drzwi po lewej stronie fasady, nie została zachowana symetria elewacji. Podobnie jak w Skarbcu Faraona, kilkumetrowej wysokości pilastry podtrzymują zdobione belkowanie, nad którym znajdował się niegdyś trójkątny przyczółek (fronton) zwieńczony attyką. Pozostały po nim tylko śladowe zarysy..


Górne piętro budowli ponad attyką zajmuje okrągły architektoniczny element - tolos, otoczony podwójną kolumnadą. Po jego bokach dwa wykusze z ozdobnym daszkiem i małymi kolumnami po bokach. 
Grobowiec znany jest z mieszanki nabatejskiego i romańskiego stylu architektonicznego. Podobnie jak wielu struktur w Petrze, pierwotne przeznaczenie grobu nie jest do końca jasne...


Wnętrze Grobowca Korynckiego to cztery pomieszczenia: sala główna 
o wym. 14m x 7,5m (pow.105 m²) oraz trzy mniejsze boczne salki w kształcie kwadratów (pow.12 m², 9 m², 3 ), leżące po jej lewej stronie. Podobnie jak w przypadku "Skarbca Faraona" z przodu sali głównej istnieją cztery kamienne zbiorniki wodne, co niezbicie sugeruje, iż odbywały się tutaj oczyszczające rytuały, związane z nabatejskimi ceremoniami pogrzebowymi.


PALACE TOMB –GRÓB PAŁACOWY
Ruszam dalej w kierunku północnym podnóżem Królewskiej Ściany
w stronę ostatniej królewskiej budowli wykutej na końcu skalnego urwiska..


Ostatni, a zarazem największy ze wszystkich z Grobów Królewskich  - Palace Tomb, ma jedną z największych elewacji na obszarze całej Petry. Prawdziwy monumentalny pomnik. Grób ten jest architektoniczną osobliwością, a jego wielkość i ozdobna struktura wyraźnie wskazują, 
że było to miejsce pochówku ważnych ludzi i państwowych ceremonii pogrzebowych. Nadana mu nazwa wynika z rozmiarów budowli i zewnętrznego podobieństwa do rzymskiego pałacu. Podobno jest on wzorowany na projekcie rzymskiego pałacu cesarza Nerona zwanego Domus Aurea (Złoty Dom).


Okazała budowla Grobu Pałacowego została wykonana prawdopodobnie za życia Rabel II Soter (ar-Rabil), ostatniego władcy Królestwa Nabatejskiego, który sprawował rządy od 70 do 106 roku n.e. 
W przeciwieństwie do poprzednich grobowych pomników, fasada Palace Tomb ma większą szerokość aniżeli wysokość.. Ozdobna elewacja mierzy 49 metrów szerokości i 46 metrów wysokości. Jak większość zabytków Petry, nie dotrwała do naszych czasów w dobrym stanie.. W okresie swej świetności, fasada grobowca była podzielona na 5 wyraźnie różnych poziomych sekcji, z czego dwa dolne piętra wykuto bezpośrednio w skalnych zboczu, a trzy mniejsze górne piętra nadbudowano z ciosanych bloków kamienia, ponieważ wysokość klifu nie była wystarczająca 
w stosunku do założonego projektu budowli..


Najwyższe poziomy zostały zbudowane w formie kamiennego muru, który całkowicie oddzielony od skalnej ściany nie przetrwał erozji i trzęsień ziemi. Górne piętra budowli rozsypały się jak klocki na przestrzeni stuleci i po prostu zniknęły. Pozostały po nich nikłe ślady na skraju prawej strony fasady, ochronione częściowo przez wystającą krawędź skalnego urwiska. I to właśnie na tej stronie budowli można jeszcze dostrzec najwięcej wyraźnych, rzeźbionych szczegółów architektonicznych.


Najlepiej zachowane dwa dolne piętra grobowca, wykute bezpośrednio w skalnym zboczu, ukazują kamieniarski kunszt i rozmach z jakim budowano ten obiekt 2 tysiące lat temu.. Na poziomie pierwszym wykuto niesymetrycznie rozmieszczone cztery bramy wejściowe, z których każda prowadzi do odrębnej sali grobowej, gdzie w ścianach wykonano małe nisze pochówku. Wejścia obramowano ozdobnymi portalami i małymi trójkątnymi frontonami. Na licu pierwszego poziomu fasady wyrzeźbiono także 12 kolumn-pilastrów i proste gzymsy. Dolne piętro zamyka od góry solidne nadproże. Drugie piętro fasady to rząd niesymetrycznie rozmieszczonych 18-stu filarów-pilastrów, zdobionych korynckimi kapitelami.. Praktycznie nieistniejące już 3, 4 i 5 piętro tworzyły kolumnady małych, niewysokich kolumienek-pilastrów, wąskie ozdobne gzymsy, nadproża i wieńcząca fasadę attyka....


Palace Tomb stoi na dość dużym, skalnym cokole, który tworzy rodzaj podwyższonej sceny przed fasadą budowli. Ta skalna półka o szerokości kilkunastu metrów i wysokości 2,5 metra została celowo wykuta i prawdopodobnie miała służyć jako rodzaj rzymskiego proscenium, 
na którym odbywały się uroczyste królewskie ceremonie pogrzebowe 
z udziałem licznej rzeszy Nabatejczyków. Za taką funkcją obiektu przemawia także duży, płaski dziedziniec zalegający przed Grobowcem Pałacowym i sceną. 


Budowla piękna choć mocno zniszczona w stosunku do pierwotnego wyglądu, pomimo to jest jednym z najbardziej spektakularnych zabytków w Petrze.. W rzeczywistości do dnia dzisiejszego wśród wielu badaczy istnieją wątpliwości, czy Grób Pałacowy spełniał rzeczywiście rolę naturalnego grobowca.


Po ponad 2 godzinach zwiedzania królewskich grobowców, dotarłem do końca skalnego urwiska zwanego Królewską Ścianą.. Czas wracać w dolinę Wadi Musa. Jeszcze tylko panorama doliny z osiołkiem w tle i ruszam w drogę powrotną..


Ja w dół do doliny, osły w górę na zwiedzanie..


Po drodze zatrzymuję się na parę chwil przy rozłożonym kramie starszej Beduinki. Pośród różnego rodzaju ręcznie robionych naszyjników i bransolet, dostrzegam ciekawe wisiorki z tutejszego naturalnego, kolorowego piaskowca. To będzie odpowiedni prezent dla mojej wnuczki modnisi..


Kiedy schodzę na dno doliny, na zegarku mija godzina 15:00
Według ustaleń z przewodnikiem, o godzinie 16:30 mamy zbiórkę przed wejściem do kompleksu Petry, na parkingu autobusowym. Z tego miejsca, gdzie teraz jestem, to niecała godzinka marszu, więc mam ponad pół godziny zapasu na pstrykanie zdjęć w drodze powrotnej i zobaczenie jeszcze jakiegoś ciekawego zabytku.. Luzik.. Przy beduińskich sklepikach i straganach, w pobliżu kawiarenki gdzie piłem przed południem miętową herbatkę, postanawiam zrobić ostatnie zakupy i poszukać pamiątki z Petry dla siebie.. Po wcześniejszych rozmowach z zaprzyjaźnionym przewodnikiem Beduinem, mam zamiar kupić zestaw pięknych reprodukcji obrazów autorstwa szkockiego malarza Davida Robertsa, przedstawiających dawną Petrę.. Na jednym ze stoisk znajduję to czego szukałem. Krótkie, ale skutecznie targowanie się z Beduińskim sprzedawcą, zbija cenę o połowę.. Jest ok..


Ryciny są niezwykle piękne i naprawdę oddające klimat dawnej Petry, widziany oczami szkockiego malarza-pejzażysty, który w 1838 roku odbył długą wycieczkę do Egiptu, Nubii, Synaju, Ziemi Świętej, Jordanii i Libanu. W trakcie podróży wykonał bogaty zbiór rysunków oraz szkiców akwarelowych. Poniżej kilka z nich..


I jeszcze troszkę o PETRZE..
Wędrując dnem doliny Wadi Musa przez archeologiczny obszar starożytnej Petry w kierunku parkingu, postaram się jeszcze opowiedzieć o kilku ciekawych rzeczach, dotyczących tego niezwykłego kompleksu i dawnej nabatejskiej cywilizacji.. W czasach obecnych klimat tego miejsca tworzą kolorowo ubrani Beduini na koniach, osłach czy wielbłądach, przejeżdżające obok w chmurze czerwonego kurzu dwukołowe bryczki, stragany i namioty z pamiątkami, a nawet dzieci, które na każdym kroku próbują nam sprzedać pocztówki za jednego dolara. Chociaż do niedawna Petra nie była tak popularna, jak bardziej turystyczne miastach Bliskiego Wschodu typu Kair, Teby, Damaszek, Amman czy Jerozolima, turystyka powoli zaczęła zmieniać gospodarkę i strukturę społeczną Beduinów, którzy na stałe zamieszkali w pobliżu starożytnego miasta.


Petra od czasów Nabatejczyków, przechodziła na przestrzeni kilku wieków pod wpływy różnych nacji. Do rozwoju miasta niewątpliwie przyczyniła się jego lokalizacja na przecięciu szlaków handlowych z Indii do Egiptu czy z Arabii do Syrii. To tutaj kupieckie karawany zatrzymywały się by odpocząć, uzupełnić zapasy wody czy wymienić towar. W czasach świetności Petrę zamieszkiwało 40 tys. osób. Kiedy po wiekach blasku, rozkwitu i chwały, o których pisałem na początku reportażu, miasto nawiedziły wyniszczające trzęsienia ziemi, a w VII wieku region ten podbili Arabowie, ostatni mieszkańcy opuścili Petrę. Ukryte w górach skalne miasto-widmo zostało zapomniane i pozostawione na ponad tysiąc lat w cieniu historii. W XVIII i XIX wieku ruiny Petry stały się przedmiotem zainteresowania różnych podróżników i poszukiwaczy przygód. Pierwszym Europejczykiem, który opisał i ponownie objawił zachodniemu światu to niezwykłe miasto, był szwajcarski podróżnik geograf i orientalista Johann Ludwig Burckhardt podróżujący po Bliskim Wschodzie w 1812 roku..
Poniżej – rok 1812 wizerunek Burckhardta w ruinach Petry..


Poniżej – rok 2015 i to już nie Burckhardt, tylko ja w ruinach Petry..


Po 20 minutach marszu docieram pod AL-Khazneh
Tutaj już mniej turystów zmierzających w kierunku Grobowców Królewskich, a więcej powracających do wyjścia z archeologicznego obszaru miasta.. Beduini wyczuli słabość co poniektórych zwiedzających 
i zjechali sporą ilością bryczek pod Skarbiec Faraona. Robię sobie krótki postój na kilka łyków mineralki i kilka dodatkowych fotek świątyni w nieco innym oświetleniu niż w godzinach przedpołudniowych, gdy wyruszałem na zwiedzanie ruin miasta..


Jeszcze tylko półgodzinny spacerek dnem wąskiej szczeliny skalnego wąwozu Siq i będę na miejscu zbiórki o czasie.. Maszeruję powoli, 
bez pośpiechu, chłonąc ostatnie widoki skalnego miasta.. Większość turystów już opuściła ten sektor obszaru Petry.. Wędruję praktycznie sam. Jest cicho, przyjemnie i chłodno w cieniu skalnych ścian. W pewnym momencie ten błogi nastrój chwili przerywa głośny huk i rumor spadających gdzieś z góry kamieni, spotęgowany echem wąwozu.. Przystaję nieco zaskoczony sytuacją i rozglądam się wokół, jednak nic groźnego nie dostrzegam.. Poprawiam plecak i ruszam w dalszą wędrówkę. Po 100 metrach skalny wąwóz skręca ostro w prawo. 
Gdy wychodzę za załom skalnych ścian, od razu wyjaśnia się sprawa odgłosu spadających kamieni.. Delikatne ciarki przechodzą po plecach, kiedy w wąskim przejściu pomiędzy skałami widzę skalny rumosz. 
Z wysokości ponad 100 metrów, na ścieżkę wiodącą dnem wąwozu spadło kilka ton kamienia. Niektóre bloki ważą ponad pół tony.. 
Gdyby coś takiego zsunęło się na wędrujących kanionem turystów, nie byłoby co zbierać.. Uważnie spoglądam w górę skalnych ścian, czy nie słychać kolejnego łoskotu spadających kamieni. W tym momencie na drugim końcu ścieżki pojawia się kilku Beduinów ze służb porządkowych. Usłyszeli rumor w kanionie i od razu przyjechali zobaczyć co się stało. 
Nie namyślając się długo, szybko przemykam przez niebezpieczne miejsce i już po chwili maszeruję w kierunku wylotu wąwozu..


Kiedy opuszczam mury skalnego miasta, popołudniowe słońce powoli chowie się za grzbietem masywu Jabal Al-Khubtha. Ruiny fascynującej, starożytnej Petry zaczynają skrywać się w cieniu zbocza.. Miasto ukryte głęboko w górach, ponownie zamyka skalne bramy, strzegąc swe piękno przed wzrokiem nieproszonych gości.. Mam świadomość, że nie zobaczyłem wszystkiego i wiem, że kiedyś tu jeszcze powrócę.. Do widzenia Petro.. 
Do widzenia Różowa Perło Bliskiego Wschodu.. 


A na koniec mała niespodzianka dla tych, którzy cierpliwie przeczytali całość fotorelacji - piękna reminiscencja filmowa z wędrówki po magicznej Petrze..



W kolejnej części fotorelacji dalsza wędrówka po skalnym mieście, tym razem spacer po mało odwiedzanej przez turystów, niezwykle malowniczej Małej Petrze, ukrytej jeszcze głębiej pośród skalnych masywów, w wąwozie Siq al-Barid.. Do następnego.. Hejj..

KONIEC cz.V
c.d.n..

2 komentarze:

  1. Piękna wycieczka po Petrze , nie byłam , a widziałam .
    Pozdrawiam jola aldonka

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.

    OdpowiedzUsuń