Zdjęcie:

piątek, 2 lipca 2010

Babia Góra - Przełęcz Brona


BESKID  ŻYWIECKI
BABIA  GÓRA
Z Krowiarek przez Markowe Szczawiny i Przełęcz Brona...

   
W jednym z moich wcześniejszych opisów wędrówek górskimi szlakami, przedstawiłem trasę na Babią Gorę z Krowiarek - przez Akademicką Perć... W pierwszych dniach lipca gdy słońce troszkę mniej przypiekało postanowiłem po raz kolejny odwiedzić rewiry Babiogórskiego Parku Narodowego i wejść na najwyższy wierzchołek Babiej Góry - Diablaka 1725 m n.p.m..


Tym razem wybrałem się na wędrówkę szlak turystyczny niebieski niebieskim szlakiem z Krowiarek na Markowe Szczawiny a następnie szlak turystyczny czerwony czerwonym szlakiem przez przełęcz Brona na Diablaka i powrót szlak turystyczny czerwony czerwonym szlakiem przez Sokolice ..Taka zatoczona pętelka to około 14 km drogi, 6-7 godzin marszu z postojami na zdjęcia i odpoczynek..na luzie..

       
Nie będę w tej relacji opisywał szczegółowo walorów przyrody i ciekawostek z tego regionu Beskidu Żywieckiego ponieważ w poprzedniej relacji na Babią Gorę (Akademicką Percią) pisałem o tym obszernie.. Skupię się na samym przejściu trasy ilustrowanym sporą ilością fotek z tych pięknych widoków górskich jakie po drodze oglądałem, a więc w drogę !!....Pierwsze dni lipca to okres wzmożonego ruchu na szlakach górskich i w miejscowościach turystycznych.. Aby więc uniknąć tłoku wybrałem się na tę wyprawę w połowie tygodnia.. Rankiem gdy słoneczko zaczęło już osuszać poranną rosę, wyjechałem z domu w stronę Babiej Góry... Po 2 godzinach wjechałem w głąb Zawoi, kierując się do przełęczy Krowiarki .. Już z daleka zza drzew ukazało się pasmo babiogórskie.. Był piękny słoneczny lipcowy dzień.

 
Przejechałem przez całą Zawoję i jodłowo-świerkowym lasem, pokonując kilka kilometrów serpentyn wznoszących się lekko pod górę, wyjechałem na wysokość ok. 1000 m n.p.m, na której to położona jest w paśmie babiogórskim - Przełęcz Lipnicka (zwana również potocznie przełęczą Krowiarki). Dojechałem na prawie pusty parking kilkadziesiąt metrów poniżej przełęczy po lewej stronie drogi. Zapłaciłem za parkowanie całodniowe 10 złotych polskich, zabrałem plecak i ruszyłem w kierunku przełęczy...

 
Przełęcz Krowiarki (1012 m n.p.m.) - zamyka od wschodu masyw Babiej Góry.. Jest to zarazem granica Babiogórskiego Parku Narodowego, jak i miejsce pamięci o Papieżu Polaku. Do niedawna na Krowiarkach istniało pole namiotowe, obecnie polana jest ogrodzona. Znajduje się tu Punkt Informacji Turystycznej, w którym są pobierane opłaty za wejście na szlaki BPN-u. Bilet kosztuje tu 5zł - normalny, 2,5 zł - ulgowy. Opłaty są pobierane w dniach 01.05-30.09. każdego roku. Przełęcz Krowiarki to wielka polana, na której zatrzymuje się wielu turystów aby dobrze pojeść i odpocząć, ponieważ rozstawiono tu licznie ławki i stoły.Turyści jednak wybierają za miejsce odpoczynku ogromną polanę na której często leżą. Przełęcz ta, jest również wielkim węzłem szlaków prowadzących na wszystkie strony świata (na północ prowadzi niebieski szlak do Zawoi Policzne, na wschód prowadzi czerwony szlak na Policę,który jest odcinkiem Głównego Szlaku Beskidzkiego, na południe prowadzi zielony szlak do Lipnicy Wielkiej przez Rajsztag i na zachód prowadzą dwa szlaki - czerwony na szczyt Babiej Góry, niebieski zwany Górnym Płajem, do Schroniska na Markowych Szczawinach. Nazwa obecna Krowiarki pochodzi od krowiarek czyli pasterek które jeszcze w XIX w wypasały tutaj krowy.. Jeszcze przed II wojną światową powstała koncepcja drogi strategicznej tzw. Szosy Karpackiej wiodącej przez tereny górskie wzdłuż granicy państwa.. Skończyło się jednak tylko na planach... Zrealizowany został jedynie pod koniec lat 30-tych odcinek z Zawoi do Zubrzycy... Przy tej właśnie budowie pracował w 1938 roku, w Junackim Hufcu Pracy, student Karol Wojtyła.. Fakt ten upamiętnia znajdujący się na polanie granitowy obelisk, ustawiony przez mieszkańców Orawy w 1997 roku..

  
Wykupiłem bilet do BPN (podrożały o złotówkę teraz normalny kosztuje 5 zł) w ostatnim szałasie na końcu polany, skręcając w prawo za szałasami, obszedłem  zielono-biały szlaban i powędrowałem szlak turystyczny niebieski niebieskim szlakiem w kierunku schroniska na Markowych Szczawinach ...


Wkroczyłem na teren Babiogórskiego Parku Narodowego kilka więc słów o jego powstaniu.. Babiogórski Park Narodowy, utworzony 30 października 1954 r., jest jednym z 23 parków narodowych na terenie Polski. Znajduje się on w Polsce południowej, w powiecie suskim i nowotarskim (województwie małopolskim) przy granicy ze Słowacją . Po słowackiej stronie istnieje park krajobrazowy "Horná Orava". Obejmuje północną i południową stronę masywu Babiej Góry włączając najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego – Diablak (1725 m n.p.m).
Na fakt utworzenia Babiogórskiego Parku Narodowego wpłynęło wiele czynników, między innymi klasycznie wykształcony układ pięter roślinnych, zespół roślinności naskalnej i jedyne w Polsce stanowiska roślin: okrzyn jeleni i rogownica alpejska. W partii szczytowej Babiej Góry występuje jedyne w Beskidach piętro halne oraz wiele zanikających stawków osuwiskowych. W 1977 roku objęto Babią Górę w granicach Parku Narodowego statusem Rezerwatu Biosfery i włączono do programu UNESCO "Człowiek i środowisko". Ponad 20-letnie starania o powiększenie Parku przyniosły efekt w 1997 roku. Rozporządzeniem Rady Ministrów powiększono obszar parku do 3391,55 ha. Utworzono również otulinę o powierzchni 8437 ha.


Parę minut po godzinie 8-mej maszerowałem szlak turystyczny niebieski niebieskim szlakiem w kierunku schroniska na Markowych Szczawinach. Górny Płaj bo taką nazwę nosi ten odcinek szlaku, stał się najbardziej popularnym i zarazem najłatwiejszym szlakiem podejściowym do schroniska. Z przełęczy Krowiarki, położonej na 986 m n.p.m., ścieżka ta na parokilometrowym odcinku wznosi się łagodnie do ok. 1210 m n.p.m.. Pierwszy odcinek mojej wędrówki czyli do schroniska na Markowych Szczawinach miał ponad 6 km długości, 168 m różnicy wzniesień i czas przejścia ok. 1:50 h. Te czasy przejść na różnych szlakach w górach nigdy nie udało mi się zrealizować wg. danych mapowych ponieważ robię sporo zdjęć i na to trzeba doliczyć spory margines dodatkowych minut... Maszerowałem teraz dość szybko, pustą leśną dróżką w otoczeniu jodłowego lasu który rozbrzmiewał  poranną symfonią leśnego, ptasiego chóru..

 
Stromość zboczy, stale podlegających erozji, to jeden z głównych czynników, który podnosi żyzność siedlisk i decyduje o bogactwie florystycznym tego obszaru. Zakwita tu licznie m.in. biały jaskier platanolistny, czerniec gronkowy oraz parzydło leśne. Częsty jest omieg górski, miłosna górska oraz wiele paproci.W wilgotnych dolinkach na zboczu pasma babiogórskiego z którego spływa w dolinę Zawoji kilkanaście strumyczków górskich, wyrastają dorodne dywany miękkiego zielonego mchu okrywające powalone konary drzew..

  
 Planowo, w ciągu 20 minut dotarłem do miejsca gdzie po prawej stronie dróżki w dolince odbijały się zarysy koron drzew jak w bajkowym lustrze..To turkusowe wody Mokrego Stawku w otoczeniu jodłowo-bukowego lasu stwarzały to piękne zjawisko w promieniach porannego słońca. Największe jeziorko babiogórskie o powierzchni 450 m2 i głębokości do 2,5 metra. Otoczone jest drewnianymi barierkami  oraz stoi tam kilka ławek. Jesienią poziom wody znacznie się obniża. W niektórych latach stawek wysycha nawet całkowicie. Zimową po­rą stawek zamarza - trwa w takim stanie nawet przez pięć miesię­cy. Dość interesująco przedstawia się jego fauna. W Mokrym Stawku żyją: traszka górska, traszka karpacka oraz kumak górski... Minąłem to leśne jeziorko i pomaszerowałem dalej..

 
Ingerencja człowieka w środowisko flory Babiogórskiego Parku Narodowego jest zabroniona. Piękny starodrzew bukowo-jodłowy objęty jest ochroną ścisłą. Tu spotykamy jedne z najgrubszych jodeł w parku, mające ponad 1,5 m średnicy w pierśnicy. Na zła­manych bukach wyrastają dziesiątki owocników huby pospolitej. W lukach drzewostanu, powstałych po zwalonych starych drzewach, pojawia się porzeczka skalna, maliny i wiele gatunków ziołoroślowych. Obsiewają się też buk i jodła. Las ma charakter puszczański. Leżą tam jeszcze potężne zmurszałe kłody bukowe rozbite przez niedźwiedzia w poszukiwaniu larw. Spod kopyt spłoszonych jeleni sypie się w dół urwistego zbocza rumosz skalny. Tropy ich prze­cinają stale Górny Płaj. Widać je dobrze, gdyż pokonanie bardzo stromej skarpy nad ścieżką nie jest możliwe bez jej oberwania. Je­lenie spotkać może jednak tylko ten, kto wybierze się na trasę bar­dzo wczesnym rankiem lub też idzie bez latarki o zmroku, oczy­wiście w obu wypadkach zachowując absolutną ciszę..
Huba to grzyb z rodziny roztoczowych tworzących charakterystyczne owocniki w postaci konsolki przyrośniętej bocznie do pnia lub gałęzi drzewa. Niektóre huby powodują duże zagrożenie dla roślin drzewiastych, jednak atakują przeważnie osobniki osłabione, uszkodzone, przyczyniając się do ich szybszego zamarcia.

 
  Po 30 minutach od wejścia na szlak doszedłem do miejsca zwanego na mapach - Szkolnikowe Rozstaje (1090 m). Nazwa ta upamiętnia babiogórskiego przewodnika, znakarza i gawędziarza- Wawrzyńca Szkolnika. Tutaj rozpoczyna się szlak turystyczny zielony zielony szlak wiodący stromo na Sokolicę zwany również "Percią Przyrodników".. Po lewej stronie dróżki, odbija w las pod górę kamienna ścieżka wznosząca się północnym zboczem babiogórskiego masywu na szczyt Sokolicy.. Ten szlak prowadzi pięknymi i dzikimi terenami Babiej Góry.


  Minąłem Szkolnikowe Rozstaje i powędrowałem dalej na zachód trasą szlak turystyczny niebieski niebieskiego szlaku, wiodącą wygodnym traktem Górnego Płaju.. Momentami, wdzierające się zza gęstej korony lasu poranne słonce, ostro przyświecało na leśnej dróżce..


Mijałem kolejne górskie cieki i strumienie które co jakiś czas przecinały drogę spływając z cichym pluskiem w dół zbocza.. Ten odcinek niebieskiego szlaku jest szczególnie bogaty w źródełka -jest ich  aż 18 (m.in. potoki - Żarnowski, Sulowy, Słonowy, Dejakowy...) z tego 6 okresowych.

  
Kolejny strumień.. Bije od nich głęboki chłód. Na brzegach pojawiają się paprocie i ziołorośla. Aż na szlak schodzi biało kwit­nąca gęsiówka alpejska, jeden z pionierskich gatunków przypotokowych piętra kosodrzewiny. Nasiona jej, unoszone wodą,prze­bywają nieraz szczęśliwie oba piętra leśne i rozwijają się na kamień­cach w piętrze pogórza. Brak konkurentów ułatwia osiedlenie, groź­bą jest natomiast każda wysoka woda prowadząca do powodzi, któ­ra zmienia koryto rzeki, niszcząc całkowicie opanowane przez gęsiówkę siedliska.

  
Po około półtora godzinnym marszu doszedłem do kolejnego rozgałęzienia szlaków.. Było to miejsce gdzie  szlak turystyczny żółty żółty szlak biegnący od schroniska na Markowych Szczawinach, wspina się stromo kamiennymi schodami północnego zbocza Babiej Góry prosto na szczyt Diablaka (1725 m) sławną Akademicką Percią... Poprzednia moja wyprawa na Babią Górę (jak już wspominałem i opisałem we wcześniejszym blogu) biegła właśnie tą trasą... Tym razem minąłem to miejsce i pomaszerowałem dalej szlak turystyczny niebieski niebieskim szlakiem do schroniska na Markowych Szczawinach...

  
Od miejsca, w którym na Górny Płaj wchodzi Akademicka Perć, dostrzec możemy przy szlaku tu i ówdzie niską jodłę lub krzywy karłowaty buk -wskazujące na bliskość dolnego regla. Schronisko leży bowiem tylko 30 m ponad jego gra­nicą. Po niespełna 10 minutach marszu zza drzew wyłoniły się zabudowania schroniska..

  
Obecnie na Markowych Szczawinach funkcjonuje nowy piękny obiekt jakim jest schronisko oddane do użytku 25 kwietnia 2010 roku. Nowy budynek  schroniska położony na wys.1180 m.n.p.m., na malowniczych, północnych stokach Babiej Góry - "Królowej Beskidów" zarządzany jest przez Małgorzatę i Edwarda Hudziaków - Gospodarzy schroniska
W maju 2007 roku liczące sobie 100 lat schronisko na Markowych Szczawinach zostało rozebrane. Na jego miejscu powstało nowe, które posiada kilkadziesiąt miejsc noclegowych w 2, 3,4,5 i 7-mio osobowych pokojach w cenie od 30-40zł za nocleg. Na parterze znajduje się jadalnia , bufet i sanitariaty.

  
Zanim wkroczę w progi tego kultowego obiektu, położonego u stóp Babiej Góry, opowiem w kilku zdaniach jego historię..


A tak się wszystko zaczęło...
Dawnej w tym miejscu była obszerna hala pastewna, na której wypas owiec i wołów był bardzo intensywny. Teraz skutkiem tego wielkie połacie terenu zajmuje Szczaw Alpejski (od niego pochodzi nazwa Markowe Szczwany), gdyż inne rośliny nie mogą znieść takiego stężenia związków azotu (głównie w miejscach gdzie dawniej stała zagroda dla owiec). Hala w dużym stopniu zarosła, po dawnych obszarach pozostały już tylko nazwy, a niektórych nie da się już nawet dokładnie zlokalizować. Inne charakterystyczne rośliny to np., bliźniaczka psia trawka czy śmiałek darniowy, których występowanie także jest skutkiem wypasu owiec. Na Markowych Szczawinach można spotkać jeszcze babkę zwyczajną, pokrzywę zwyczajną, rdest ptasi, trasznika pospolitego, gwiazdnicę pospolitą oraz wiechlinę roczną- rośliny te związane są z bytowaniem człowieka.
Historia Schroniska na Markowych Szczawinach im. Hugona Zapałowicza.
Parcelę na polanie Markowe Szczawiny, na północnych stokach Wielkiej Babiej Góry, usiłował zakupić niemiecki związek turystyczny Beskiden-Verein z Bielska już w 1902 roku. Dowiedziawszy się o tym Hugo Zapałowicz namówił "Sabałę babiogórskiego", Wawrzyńca Szkolnika, by wyperswadował tę sprzedaż swoim wspólnikom z Markowych Rówienek ("bo jakże sprzedawać heretykom, na których diabeł widły brusi"), obiecując za to suty poczęstunek dla wszystkich. Poczęstunek ten wraz z"podarkami z cygar" kosztował "pona majóra" podobno 60 guldenów(równowartość około 35 dolarów) i uratował miejsce na schronisko Towarzystwa Tatrzańskiego.
Plan budowy schroniska zatwierdziło w dniu 20 maja 1906 r. walne zgromadzenie Oddziału Babiogórskiego TT w Makowie. 14 czerwca zawarto z cieślą Klemensem Trybałą z Zawoi na wystawienie schroniska.10 sierpnia, niecałe dwa miesiące po podpisaniu umowy z budowniczym, schronisko przekazano prowizorycznie do użytku turystom. 14 września dr Zapałowicz wniósł w plecaku pierwszą księgę pamiątkową i pieczątkę metalową z napisem "Schronisko babiogórskie", a także gipsowy posążek Madonny, który pod wieczór własnoręcznie umieścił w maleńkiej nyży nad wejściem na werandę.
15 września 1906 r. pierwsze polskie schronisko w Beskidach Zachodnich uroczyście otwarto. Poświęcił je ówczesny wikary w Zawoi, ks. Adam Górkiewicz. Następnie na polanie przed schroniskiem zaczęła się zabawa. w której rej wodził stary już Wawrzyniec Szkolnik, w maleńkiej jadalence po odczytaniu telegramów gratulacyjnych Hugo Zapałowicz wzniósł toast za pomyślność schroniska i polskiej turystyki.. Do Zawoi schodzono płajem przez Czatożę, z przygrywającą kapelą góralską na przedzie. 
Poniżej fot: Schronisko - rok 1906.


Schronisko na Markowych Szczawinach miało początkowo niedużą kuchnię, malutką jadalnię, dwie sypialnie o łącznie dziewięciu łóżkach i wyścielone sianem poddasze dla zbiorowych wycieczek, które już wtedy projektowano zabudować w przyszłości dwoma sypialniami. Pierwszym gospodarzem był Józef Gancarczyk z Markowych Rówienek, który otwierał obiekt zazwyczaj tuż przed Zielonymi Świętami, a zamykał jesienią, około 20 września, zwożąc koce i pościel do swego domu. W porze zimowej, w razie powiadomienia na czas przez pocztę lub w inny sposób, Józef przypinał karple domowego wyrobu i przebijając się niejednokrotnie przez głębokie śniegi wynosił niezbędny inwentarz i żywność na plecach do schroniska, gdzie palił intensywnie pod kuchenką,by ogrzać jako tako tzw. "sypialnię dla panów". Podczas I wojny światowej ruch w schronisku, który przedtem sięgał już około tysiąca turystów rocznie, był tak słaby, że nawet nie pokrywał gospodarzowi kosztu utrzymania obiektu. Jesienią i wczesną wiosną włamywali się do domku kłusownicy i włóczędzy, okradając go z koców i pościeli. W okresie międzywojennym roczna frekwencja zbliżała się do 3 tysięcy; od 1932 r. schronisko było otwarte bez przerwy. 
Fot poniżej: schronisko po niewielkiej modernizacji - rok 1923.


Rozbudowane w 1934 r. przez W. Midowicza do granic możliwości, zaopatrzone w wodociągi podstawową kanalizację, mieściło zimą 32 łóżka w ogrzewanych sypialniach oraz do 20 osób w zbiorowej sypialni na pryczach. W 1936 r. schronisko otrzymało połączenie telefoniczne, a w 1938 r. zabudowano werandę i równocześnie oszpecono budynek na wiele lat, dodając trzecią mansardę i kryjąc całość płaskim daszkiem..
 Fot. poniżej: schronisko rok 1938 po rozbudowie.


Pod koniec II wojny światowej gospodarz i powiernik Rudolf Wieigus ocalił przeznaczony do spalenia obiekt, wykupując go łapówką z rąk przeciwpartyzanckiej obławy niemieckiej. W 1950 r. zakończono budowę aneksu noclegowego, który z czasem zyskał miano Goprówki, od rezydującego tam stale posterunku GOPR.
W latach powojennych z całej plejady gospodarzy szczególne uznanie turystów babiogórskich zyskali Jan i Maria Czeczowie oraz Stanisław Jarosz z Zakopanego. W czasie gospodarowania tego ostatniego schronisko uzyskało oświetlenie elektryczne, początkowo zasilane z dość hałaśliwego agregatu, oraz centralne ogrzewanie w głównym budynku. Po odejściu Jarosza wygląd starzejącej się budowli począł ulegać coraz większym zmianom. Podstemplowano artystycznie niebezpiecznie uginający się sufit jadalni i powiększono kuchnię, oddzielając ją od jadalni wymurowaną z głazów ścianą. Poszedł pod młot kasacyjny pięknie rzeźbiony kredens o półwiekowej tradycji, zalano kolorowym betonem podłogę dużego hallu, utworzonego w 1932 r. z dawnej kuchni i jadalenki. Znikła stacja termometryczno-opadowa Instytutu Meteorologii Gospodarki Wodnej założona 40 lat wcześniej, wreszcie rozpoczęły się długie targi o zredukowanie działalności gastronomicznej, prowadzone z dyrekcją Babiogórskiego Parku Narodowego, którą niepokoił nie rozwiązany problem śmieci i brak osadnika ścieków. 
Fot poniżej - schronisko rok 1977.


Schronisko im. H. Zapałowicza poczęło zbliżać się do kresu swego pracowitego życia. Jeszcze kilkanaście lat i wypreparowane z rozlicznych dobudówek i przekształceń, zamieniło się w obiekt mu­zealny ustawiony na dolnej polanie, by świadczyć o minionych czasach. 


W 1966 r. z inicjatywy Edwarda Moskały uruchomiono na Markowych Szczawinach Muzeum Turystyki Górskiej. Na Muzeum zaadoptowano niewielki budynek gospodarczy, tzw. drewutnię, która stała na Markowych Szczawinach. Symbolicznego otwarcia placówki dokonała pani Maria Sosnowska, wdowa po profesorze Kazimierzu Sosnowskim (1875-1954), ojcu turystyki beskidzkiej. W niewielkim pomieszczeniu (8 m2) zgromadzono cenne muzealia związane z początkami i rozwojem turystyki babiogórskiej, powstaniem schroniska na Markowych Szczawinach (1906), m.in. plan budowy i pierwszy cennik, zbiory poświęcone dr Hugonowi Zapałowiczowi (1852-1917) – badaczowi botaniki Babiej Góry i innych części Karpat, uczestnikowi wyprawy dookoła świata, założycielowi “Oddziału Babiogórskiego Towarzystwa Tatrzańskiego“ w Makowie (1905) i inicjatorowi budowy schroniska na Markowych Szczawinach, archiwalia związane z prof. K. Sosnowskim, autorem pierwszego polskiego, monograficznego przewodnika po Beskidach Zachodnich (1914) i inicjatora wyznakowania w latach 1924-1935 Szlaku Karpackiego, dzisiaj zwanego “Głównym Szlakiem Beskidzkim.“ W Muzeum godnym obejrzenia jest także sprzęt turystyczny, jakim posługiwali się turyści przed I i II wojną światową, a także we wczesnych latach powojennych (narty, czekany, buty turystyczne, latarki, puszki żywnościowe itp.). Na miejscu znajdują się “Biblioteka Muzeum na Markowych Szczawinach“ gromadząca aktualne wydawnicze regionalia babiogórskie. W Ośrodku prowadzona jest Kronika utrwalająca wydarzenia i prace mające w nim miejsce. Dokumentowane są także wydarzenia związane z Babią Górą. Ośrodek obok działalności muzealnej zajmuje się dokumentacją fotograficzną zmian zachodzących w babiogórskim krajobrazie, zbieraniem archiwaliów związanych z historią turystyki górskiej oraz jej badaniem, inwentaryzacją grobów osób związanych z górami na cmentarzach w Małopolsce. Aktualnym społecznym kustoszem Ośrodka na Markowych Szczawinach jest Robert Wosiek (tel. kom. 0693/064946), który w ramach dyżurów udostępnia izbę muzealną. Podczas jego nieobecności klucz do Muzeum dostępny jest w recepcji schroniska (wstęp jest darmowy, po pozostawieniu dokumentu tożsamości).

  
Przed schroniskiem pustki, rzecz rzadko spotykana w tym miejscu przy pięknej, letniej pogodzie. Jest okazja, by chwilkę w spokoju odpocząć i wypić szklaneczkę aromatycznej, "fusiastej" kawy..


Po krótkim postoju, wypiciu kawy, wyruszam dalej.. Teraz będę wędrował szlak turystyczny czerwony czerwonym szlakiem spod schroniska na przełęcz Brona...

  
Podejście na przełęcz Brona, na której szlak rozdziela się na dwie trasy prowadzące ku obu szczytom Babiej Góry, tj. ku Diablakowi i Cylowi, jest dość uciążliwe, gdyż trzeba pokonać blisko tysiąc ka­miennych stopni, „ułatwiających" podchodzenie.

 
Długość podejścia na przełęcz Brona, którym właśnie maszerowałem,  to około 1 km przy 228 m różnicy wzniesień i około 35-40 minut wspinaczki pod górę.. Po kwadransie marszu usiadłem na moment żeby "dychnąć" ..

  
Prawie cała tra­sa wiedzie przez naturalny górnoreglowy bór świerkowy. Przepro­wadzone w nim badania dendrometryczne wykazały, że wiek naj­starszych świerków dochodzi do trzystu lat, a mimo to drzewa są jeszcze całkiem zdrowe. Na polankach przy szlaku widzimy bujne ziołorośla. Wzdłuż ścieżki, podobnie jak wzdłuż każdej drogi i ścieżki w całym ma­sywie, rośnie synantropijny gatunek trawy - wiechlina roczna. Tworzy on wąski zielony pas luźnej darni bezpośrednio przy naj­silniej wydeptanej trasie.

 
Po drodze mijam po prawej stronie szlakowej ścieżki, przymocowaną do dorodnego świerka, małą kapliczkę  z napisem pod figurka Jezusa - "Nie zmarnuj jego ofiary". Takich uroczych małych kapliczek na górskich szlakach można spotkać wiele...

 
Na glebie gromadzącej się między blokami skalnymi, z których zbudowano schody, pojawia się licznie drobny, ale odporny na niestałość podłoża, piargowy mech - Oligotrichum incuruum.

 
Brzegi stromego wąwozu, którym wchodzi się na przełęcz, po­rasta kosodrzewina z dużą domieszką jarzębiny. Przy strumyku, który sączy się dnem wąwozu, rosną kwieciste ziołorośla z omiegiem górskim, bodziszkiem leśnym oraz wierzbownicą okółkową, bardzo ożywiające krajobraz.

  
 Ostatnie metry podejścia. Zza krzaków jarzębiny i kosówki wyłania się powolutku za moimi plecami w kierunku północnym, panorama doliny Zawoi..

  
W końcu po prawie 1 godzinnym marszu z małymi postojami, wychodzę na rozległą polanę na przełęczy Brona... Pierwszy widok jaki się ukazuje to szlakowskaz i słupek graniczny polsko-słowacki a po prawej w głębi wzniesienie Malej Babiej czyli Cyla..

  
Przełęcz Brona (slow.Brána; 1408 m n.p.m.) położona w masywie Babiej Góry znajduje się pomiędzy Małą Babią Górą a Kościółkami i dzieli masyw Babiej Góry na dwie nierówne części:
- część wschodnią ze szczytem Diablak  
oraz
- część zachodnią z Małą Babią Górą , czyli Cylem.
Na wschód od przełęczy leży niewielkie jeziorko Czarne Oko.
Słoneczko co jakiś czas chowało się za przepływającymi białymi chmurami... Było ciepło choć od doliny Zawoi powiewał lekki wiatr..

  
Widoczna na zdjęciu kamienista ścieżka biegnie w górę zbocza w kierunku zachodnim na szczyt Małej Babiej ( Cyl) - 1517 m n.p.m oraz dalej czerwonym, zielonym i niebieskim szlakiem na przełęcz Jałowiecką (997m) i Mędralową (1168 m n.p.m)

  
Podszedłem na krawędź zachodniego zbocza przełęczy skąd rozpościerał się widok na pasmo Jałowca, Barani Groń, dolinę Zawoi, Mosorny Groń i pasmo Policy..

  
Dolina Zawoi, w prawo Mosorny Groń (1046 m) z charakterystyczna przecinka kolejki krzesełkowej a dalej w prawo szczyt Kiczorki (1298 m ) w pasmie Policy


Zbliżenie na wzniesienie Mosornego Gronia.


Zbliżenie na rozległe, zielone pasmo Policy, ciągnące się w kierunku północno-wschodnim..


 Na północny -zachód od lewej wzniesienie Magurki (1107 m) dalej w głębi pasmo Jałowca (1111 m) pośrodku dolina Zawoi  a na horyzoncie za mgiełka pasma Beskidu Małego.

  
Przez przełęcz Brona przebiega kilka szlaków turystycznych...
szlak turystyczny czerwony Główny Szlak Beskidzki, Markowe Szczawiny – Brona – Diablak:
- z Markowych Szczawin 0.30 godz. ( 0.25 godz.)
- z Diablaka 0.45 godz. ( 1 godz.)
szlak turystyczny zielony szlak turystyczny niebieski Cyl – Brona – Diablak:
- z Cyla 0.15 godz. ( 0.25 godz.)
- z Diablaka – jak na szlak turystyczny czerwony szlaku czerwonym

  
Po kilkunastu minutach postoju ruszam w dalszą drogę, na szczyt Diablaka... Z przełęczy Brona na Diablaka czeka mnie 2-kilometrowe strome podejście z różnica wzniesień dochodzącą do 317 metrów... Czas tego przejścia szacowany jest na 1 godzinę... Mnie zajmie to na pewno więcej bo pogoda piękna trzeba więc będzie troszkę popstrykać fotek... A poza tym nie ścigam się z nikim tylko idę podziwiać piękno babiogórskiego pasma... Ścieżka wyłożona kamiennymi płytami pnie się z przełęczy Brona prosto w górę, odkrytym grzbietem pomiędzy połaciami zielonej kosodrzewiny...

 
Od przełęczy Brona ścieżka biegnie ku górze wzdłuż długiego uskoku. Na jego dnie okresowo utrzymuje się na­wet niewielki stawek. Przy szlaku przez dłuższy czas spotykamy pięknie wykształcone szpalery świerkowe. Widać je także w koso­drzewinie poniżej szlaku.. Z każdym metrem wspinaczki w górę, wyłania się coraz wyraźniej za moimi plecami "łysy", podłużny grzbiet Małej Babiej zwany Cyl.

  
Podejście mozolne, zwłaszcza podczas wysokiej temperatury w letnie dni, jednak gdy się ma dobry humor i pozytywne myślenie, droga ubywa bardzo szybko..


Zwarte gąszcza koso­drzewiny i karłowatych świerków, silnie podcięte od północy i wscho­du, są miejscem pobytu jeleni, które chętnie zatrzymują się na pra­wie zupełnie płaskich polankach wśród kosówki, zajętych przez borówczyska, a następnie przechodzą do obfitych w pokarm lasków jarzębinowych nad Suchym Stawkiem.

  
Maszeruję coraz wyżej pozostawiając w dole przełęcz a za moimi plecami coraz okazalej widać pasmo Małej Babiej ( Cyl)

  
Po ostrym podejściu szlak dochodzi do urwistej krawędzi, skąd roztacza się piękny widok na Diablaka i zbocza Kościółków, obfitujące w rzadkie gatunki roślin. Urwiste półki skalne opanowuje endemiczna dla Babiej Góry mu­rawa z kostrzewą pstrą.

  
Zatrzymuję się tutaj na małą sesję fotograficzną... Na zachodnią stronę widać doskonale dolinę Zawoi, cały grzbiet pasma babiogórskiego aż po Sokolice a na wprost rozciąga się okazale pasmo Policy z jej szczytami : Kiczorki (1298 m), Policy (1369 m) i Okrąglicy (1239 m)

  
Zbliżenie na pasmo Policy.


Na północny zachód w całej krasie Mała Babia Góra (od przełęczy Brona aż po jej zachodnie zbocze opadające w kierunku przełęczy Jałowieckiej)

  
Całkowicie na zachód za pasmem Małej Babiej (1517 m) wznoszą się szczyty Mędralowej (1168 m) i Magurki (1107 m)


Fotka na tle Małej Babiej(Cyla)...


Nad krawędzią zachodniego zbocza Kościółków na wysokości około 1600m n.p.m...

  
Teraz szlak biegnie w górę dość nieprzyjemnym odcinkiem usuwających się spod nóg kamieni..To już niedaleko do osiągnięcia kulminacyjnej wysokości tzw. Kościółków. Nazwa wiąże się z legendą o istniejącym w tym miejscu osiedlu i kościele, które zapadły się po d ziemię za grzechy mieszkańców. Czasem wieża kościoła z krzyżem ma wystawać ponad kosówkę, a z głębi góry słychać dzwon.. Nad szczytem nagle zawisa wielka czarna chmura... Patrze na niebo ale raczej na deszcz się nie zanosi.. W jednej chwili robi się ciemno.. To właśnie mają w swej specyfice wyższe partie gór.. Pogoda zmienia się w ciągu paru minut...

  
Gdy podchodzę kilkadziesiąt metrów wyżej i osiągam kulminację Kościółków (1615 m n.p.m) słońce ponownie wyłania się zza czarnej chmury która odpływa na południe gnana lekkim wiatrem odczuwalnym już dość znacznie na tej wysokości.. W tle pasmo Małej Babiej nad którym króluje słoneczko..

  
Od tego miejsca szlak na pewien czas wypłaszcza się biegnąc grzbietem, szeroką kamienna ścieżką tzw. Przełęczą Lodową (Zimną)..

  
Po lewej stronie w dół zbocza opada głęboki kocioł lodowcowy zwany Kamienną Dolinką. Jej strome ściany - to Kościółki.
Wypełniony gru­bym rumoszem skalnym  ten ogromny kocioł położony jest na północny zachód od Diablaka, spod zboczy Kościółków spływa kamienisty jęzor, częściowo już porośnięty kosodrzewiną..

  
W czasie epoki lodowcowej Babia Góra była kilkakrotnie pokrywana lodowcami. Za pierwszym razem lodowiec sięgnął do szczytu do1050 m n.p.m.. Wraz z ociepleniem się klimatu pokrywy lodowe topniały. Cofające się jęzory pozostawiły po sobie ślady w postaci moren czołowych i bocznych wraz z małymi jeziorkami. Większość z nich szybko zanikła, gdy moreny zostały rozerwane przez spływającą wodę. Okres ocieplenia nie trwał długo. Wkrótce nastąpiło drugie zlodowacenie. Powstało wówczas około 14 lodowców o łącznej powierzchni 33 ha. Zalegały one m.in. między Sokolicą a Cylem.
Inne formy polodowcowe to kary. Najbardziej okazały to ten właśnie po stronie północnej pod Kościółkami. Jego głębokość dochodzi do 200 m, na jego dnie występują hałdy i stożki usypiskowe.

  
Pokonuje chwilowe wypłaszczenie na Przełęczy Lodowej i mozolnie maszeruję w górę kamienną ścieżka wijącą się po grani na szczyt Babiej Góry.. Przekraczam granicę kosodrzewiny i wchodzę w piętro alpejskie...


 Występowanie tego piętra w Polsce ograniczone jest wyłącznie do najwyższych gór - poza Babią Górą wykształca się jeszcze tylko w Tatrach i Karkonoszach, co stawia je w rzędzie najcenniejszych ekosystemów w skali całego kraju.


Przez Pośredni Grzbiet wspinam się na najwyższą kulminację Babiej Góry – Diablak (1725 m). Piętro alpejskie którym obecnie wędruję, zwane także halnym, stanowi jeden z największych walorów przyrodniczych Babiej Góry. Zajmuje ono ostatnią strefę od ok.1650 m n.p.m. aż po sam szczyt Babiej Góry wznoszący się na wysokość1725 m n.p.m. 

 
Omijając duże kamienne płyty wspinam się rozległym gołoborzem pod kopułę Diablaka... Postanawiam przed samym wejściem na szczyt usiąść, odpocząć i popatrzeć na zachodnia panoramę Babiogórskiego pasma..

  
Z mojego punktu obserwacyjnego pod kopułą szczytową, widać jak na dłoni cały "wielbłądzi" grzbiet Małej Babiej (Cyla) oraz trasę jaką pokonałem w przełęczy Brona przez Kościółki pod szczyt Diablaka...

  
Cała szczytowa część masywu Babiej Góry zbudowana jest z pias­kowców magurskich, najczęściej średnio- i drobnoziarnistych. Podchodząc pod rumowisko bloków skalnych, stanowiące szczyt Babiej Góry, podziwiam fantastyczne rysunki, jakie na blokach piaskowca utworzone zostały przez różnobarwne plechy porostów skorupiastych. Interesujące formy wietrzenia piaskowca można do­strzec na każdym kroku.

 
 Kilka metrów przed samym wierzchołkiem, pomiędzy blokami skalnymi, po lewej stronie oznakowanego szlaku, w kopule szczytowej znajduje się mała grota skalna w której w razie deszczu lub burzy można się schronić... Ta mała nisza skalna może pomieścić trzy osoby...

  
Wreszcie po około 4,5 godzinie od momentu wyruszenia z Krowiarek, z postojami po drodze na fotki i kawę w schronisku na Markowych Szczawinach, docieram na szczyt Diablaka (1725 m n.p.m).. Pogoda znowu słoneczna.. Ciemne chmury odpłynęły w kierunku Słowacji...


W górach...
 W górach jest wszystko co kocham
Wszystkie wiersze są w bukach
Zawsze kiedy tam wracam
Biorą mnie klony za wnuka
Zawsze kiedy tam wracam
Siedzę na ławce z księżycem
I szumią brzóz kropidła
Dalekie miasta są niczem
 Ja się tam urodziłem w piśmie
Ja wszystko górom zapisałem czarnym
Ja jeden znam tylko Synaj
na lasce jałowca wsparty
 I czerwień kalin jak cyrylica pisze
I na trombitach jesieni głosi bór
Że jedna jest tylko mądrość
Dzieło zdjęte z gór..
W poprzedniej relacji z wędrówki Akademicką Percią, pisałem wiele szczegółów o Diablaku.. Teraz więc tylko króciutko, encyklopedycznie o samym szczycie na którym się znalazłem w to lipcowe słoneczne popołudnie.... Pozwólcie jednak, że wpierwej usiądę pod kamiennym murkiem, by nogi się radowały, a i krople potu ze skroni odparowały...


  Babia Góra (również Diablak, slow. Babia hora) to masyw górski leżący w Paśmie Babiogórskim Beskidu Żywieckiego (według słowackiej terminologii są to Oravske Beskydy) w Beskidach Zachodnich, osiągający wysokość 1725 m n.p.m. Jest to najwyższy szczyt całych Beskidów Zachodnich, najwyższy po Tatrach szczyt w Polsce i drugi, po Śnieżce, pod względem wybitności. Zaliczany jest do Korony Gór Polskich.
Najwyższy wierzchołek - Diablak, odznacza się wybitnymi walorami widokowymi. Roztacza się z niego panorama na wszystkie strony, obejmująca Beskid Żywiecki, Śląski, Mały, Makowski, Wyspowy, Gorce, Kotlinę Orawsko-Nowotarską, Tatry oraz góry Słowacji.. Na Diablaku stoją dwa obeliski. Pierwszy poświęcony jest papieżowi Janowi Pawłowi II...


Drugi upamiętnia pobyt na szczycie Habsburskiego następcy tronu (napisy są bardzo niewyraźne). Dla ochrony przed słynnymi babiogórskimi wiatrami na szczycie znajduje się też kamienny murek-wiatrochron..


Gdy dotarłem na szczyt dochodziła godzina 12.30... Kilku turystów siedziało na trawie i pod murkami skalnymi... Prawie sami Słowacy... Ze Słowackiej strony na Babią Górę prowadzi bardzo łatwe podejście żółtym szlakiem z Chaty Slaná Voda w 3.25 h.. Zbocza południowe Diablaka są bardzo łagodne w porównaniu z polskimi północnymi, stromymi stokami... Położyłem plecak pod murkiem, zabrałem aparat i przeszedłem na południową stronę... Lekka mgła zakrywała widok na Słowackie i Polskie Tatry lecz jezioro Orawskie w dolinie Czarnej i Białej Oravy widać było bardzo dobrze .

          
Na południowym zachodzie można dojrzeć oprócz grzbietów słowackiej części Orawy także pasma Wielkiej i Małej Fatry

     
Kilkanaście stopni w prawo i już oglądałem panoramę w kierunku zachodnim ze szczytami Pilska, Rysianki, Romanki oraz wzniesieniami  Beskidu Śląskiego..

     
Skierowałem się parę kroków w kierunku północno-zachodnim... Pasmo Malej Babiej(Cyl), za nim Mędralowa, Magurka, pasmo Jałowca i całkiem na północ wzniesienia Beskidu Makowskiego..

           
 Po stronie północnej widać dolinę Skawicy z Zawoją, Mosorny Groń i Beskid Mały natomiast na północnym-wschodzie widzimy Pasmo Policy i Beskid Wyspowy

       
Posadzili bace na kamieni kupe, obchodzili wkoło, całowali w czoło... Hejjj


Czas biegł nieubłaganie, trzeba więc było zbierać się w drogę powrotną na przełęcz Krowiarki.... Zarzuciłem plecak na ramię i ruszyłem ze szczytu Babiej Góry (Diablaka), szlak turystyczny czerwony czerwonym szlakiem w kierunku Sokolicy.. Pogoda zapowiadała się do końca dnia słoneczna z niewielkimi chmurkami na niebie...

 
Zanim jednak zacząłem schodzić w dół, powędrowałem kilka metrów poniżej szczytu na północne zbocze gdzie znajduje się w kamiennej wnęce małe sanktuarium Matki Bożej Królowej Babiej Góry... Pisałem o jego powstaniu i całej historii w poprzedniej relacji z Babiej Góry nie będę więc teraz się rozpisywał... Zapaliłem znicz za tych co górom oddali swe serce i życie i pomaszerowałem szlakiem szlak turystyczny czerwony czerwonym w dół ...


Schodząc grzbietową kamienną drogą w kierunku Krowiarek, pomiędzy Diablakiem a następnym wzniesieniem babiogórskiego pasma jakim jest Główniak (1619 m), zatrzymałem się w miejscu gdzie na samym krańcu zbocza leżą duże bloki skalne.. To jedno z tych plenerowych miejsc gdzie turyści często robią fotki... Więc i ja pstryknąłem dla potomnych   ..

   
Zejście szlak turystyczny czerwony czerwonym szlakiem z Diablaka do przełęczy Krowiarki to około 5 km trasy przy różnicy wzniesień 713 m i czasie zejścia około 2 godziny. Szlak aż do samej Sokolicy prowadzi szeroką, kamienną, drogą grzbietową cały czas lekko opadając ku dołowi... Dopiero odcinek od Sokolicy do Krowiarek biegnie stromo lasem w dół.. Przede mną w kierunku wschodnim rozciągała się panorama Beskidu Makowskiego i Wyspowego..

    
Maszerowałem żwawym krokiem kiedy nagle zobaczyłem poruszenie posród kilku turystów idących kilkadziesiąt metrów przede mną... A co było tego przyczyną?? ..zaraz zobaczycie...Po łące w kierunku szlaku dreptał sobie jakby nigdy nic, lisek-turysta  !!..


Stanął na skalnym bloku dwa metry od ścieżki i wytrwale pozował do zdjęć za kęs pożywienia... Jak się dowiedziałem z rozmowy pomiędzy grupka turystów jest to lis tubylec który zamiast chodzić na kurczęta do kurnika w taki właśnie sposób zarabia na jedzenie.....
  No na pewno lepiej pracować jako model niźli być złodziejem po kurnikach..

  
Choć wiem że nie powinno się karmić dzikich zwierząt to jednak serce mi nie pozwoliło być takim nieugiętym twardzielem i ja też dałem mu parę plasterków kiełbaski z mojej kanapki.. Pewna pani mówiła że często go widuje tutaj na szlaku i że jest to lis-emeryt więc niech też coś ma na starość z życia.. Lis zjadł, uśmiechnął się cwaniacko do mnie, machnął w podziękowaniu kitą i przeszedł metr wyżej na większy skalny blok gdzie oczekiwał na następnych fotoamatorów z żywnością..

  
Pomaszerowałem dalej szlakiem lekko opadającą kamienną ścieżką w dół. Ten odcinek kamienistej trasy nazywany jest Diabelską Kuchnią.. Po kilku minutach zatrzymałem się przy niewielkiej grupie skał piętrzących się po lewej stronie nad samą krawędzią północnego zbocza Babiej Góry.. Nazwa tego miejsca to tzw. Mały Garb Wyżni (1675 m).. Dzień był piękny, słoneczny lecz nie upalny ponieważ na szczęście w czasie wędrówki słoneczko co jakiś czas kryło się za białymi przepływającymi chmurami dając chwilę wytchnienia.. Lekki wiatr na grani schładzał przyjemnie spocone czoło... Usiadłem z aparatem na skalnej półce...

  
Spoglądałem teraz w kierunku północnym na panoramę doliny Skawicy z Zawoją w dole. Na horyzoncie za lekką mgiełką rozciągały się pasma Beskidu Małego i Makowskiego...


Nisko sunące po błękitnym niebie białe obłoki rzucały fantastyczne cienie jak wielkie, granatowe kleksy na zielone stoki Mosornego Gronia i pasma Policy...


  Po kilku chwilach ruszyłem dalej.. Zejście zrobiło się nieco bardziej strome. Szlakowy chodnik sprowadzał wzdłuż rozstawionych co kilkadziesiąt metrów, czerwonych znacznikowych tyczek, wetkniętych w niewielkie kamienne kopczyki.


 Po prawej stronie grzbietu, na Słowackiej stronie, w rozległej Kotlinie Orawskiej ukazała podłużna niecka Jeziora Orawskiego..


 Kamienna ścieżka wiła się pomiędzy kępami kosodrzewiny.. Po paru minutach marszu na tle nieba ukazały się niezwykłe majestatyczne formacje skalne.. To chyba najbardziej eksponowany szczyt po Diablaku w paśmie babiogórskim - Główniak (1617 m n.p.m).. Miejsce sesji fotograficznych prawie każdego turysty wędrującego na Babią Górę... W rejonie szczytowego wzniesienia kilku turystów pstrykało pamiątkowe fotki..

  
Przed centralnym szczytem Główniaka, po lewej stronie ścieżki, na samej grani północnego zbocza znajduje się wielki sześciokątny, pochylony blok skalny... Grupa turystów którzy maszerowali przede mną, zeszła już z Główniaka w dół czerwonym szlakiem.. Zostałem sam.. Piękny słoneczny lecz nie upalny dzień dzięki chmurkom które co jakiś czas zakrywały gorące promienie słoneczne, dając tym samym odrobinę ulgi, powodował lekkie rozleniwienie.. Nie za bardzo miałem ochotę opuszczać to miejsce.. Rozłożyłem statyw z aparatem i zrobiłem małą sesję fotograficzną

  
  Góry
Podziwiam piękno wspaniałych gór,
Które sięgają do samych chmur.
Podziwiam piękne wierzchołki
I tych drzew chochołki.
A gdy zdobywam ich szczyty
Dopiero widzę urok ukryty.
Te piękne doliny zielone
I wierzchołki.
Gór chmurami otoczone.
Wspinając się w górę szlakiem czerwonym
Czuje się jak taternik dobrze wyszkolony
                                                                                          K.Grzybowski
Echhhh gdym miał skrzydła... 
  
  
Formacja szczytowa Główniaka składa się całkowicie z bloków i płyt skalnych.. Inna nazwa Główniaka to Wołowe Skałki - pochodząca od pasących się niegdyś tutaj wołów. Przeszedłem na drugą stronę skalnego masywu, wdrapałem się na najwyższą półkę skalną...

  
Byłem tak blisko nieba !!!.. Chmury sunęły jak powietrzne okręty wprost na mnie, gnane lekkim wiatrem znad Słowacji.. Czułem na twarzy chłodny powiew i cichutki monotonny szum w uszach.. Było cudownie..

  
Obróciłem się na północ.. Po lewej stronie w kierunku północno-zachodnim miałem teraz piękny widok na przełęcz Jałowiecką (997m), Mędralową (1168 m), Magurkę (1107 m) oraz ciągnące się ku północy pasmo Jałowca (1111 m)..

  
Na wprost przed moimi oczami rozciągała się dolina Skawicy z malowniczymi maleńkimi domkami Zawoi na jej zboczach.. Po prawej stronie stok Mosornego Gronia a w dali za lekką mgiełką na wprost majaczyły pasma Beskidu Małego i Makowskiego

  
Po mojej prawej stronie na północny -wschód rozłożyło się pasmo Policy za szczytami Kiczorki (1298 m) Policy (1369 m) oraz Okrąglicy (1239 m).. Pasmo Policy jest przedłużeniem pasma Babiogórskiego i ciągnie się około 20 km na wschód w kierunku Beskidu Makowskiego...

  
Po 10 minutach ruszyłem ponownie w dół szlak turystyczny czerwony czerwonym szlakiem.. Szybko schodziłem stromo opadającą kamienną ścieżką. Po prawej stronie szlaku mijałem co kilkadziesiąt metrów kamienne kopczyki ze stojącymi "na baczność" czerwonymi słupkami. To orientacyjne znaki graniczne określające granicę polsko-słowacka biegnącą grzbietem babiogórskiego pasma.. Cały ten odcinek wije się wśród kamieni, skał i połaci kosówki...

   
Zszedłem ze ścieżki na sam skraj zbocza.  W oddali na przeciwległym wzniesieniu widać białe skalne wapienne piętra pośród zieleni lasu...To platforma widokowa pod Sokolicą... Tam właśnie jest cel mojego kolejnego krótkiego postoju ponieważ z miejsca tego widoki są przednie...

  
Po pokonaniu kilkudziesięciu metrów stromego zejścia, wyszedłem na prawie poziomy odcinek szlaku. Szeroki szczyt po którego grzbiecie wije się pośród kęp kosodrzewiny kamienna ścieżka, to Kępa (1525 m n.p.m).. Pośredni szczyt pasma pomiędzy Diablakiem a Sokolicą.. Cały grzbiet w tym miejscu jest łysy dając tym samym piękne widoki na południową i północna stronę pasma... Jest to miejsce gdzie często na dużej polanie odpoczywają na trawie turyści zmęczeni podejściem na Sokolicę..

  
Przeszedłem szybkim krokiem przez wypłaszczenie Kępy, zszedłem z jej szczytu około 200 m dość stromą ścieżką w dół  pozostawiając jej masyw za plecami..


Przede mną rozpościerały się teraz ogromne połacie kosówki dominujące niepodzielnie na całej szerokości grzbietu. Ścieżka szlaku widoczna jest w tym momencie tylko dzięki czerwonym słupkom granicznym wystającym ponad tym zielonym dywanem.. Kosówka od tego miejsca będzie mi towarzyszyć do samego szczytu Sokolicy..


Początkowo szlak spokojnie opadał pomiędzy połaciami wysokiej kosodrzewiny, lecz po paru minutach zaczął ostro schodzić w dół.. Ten odcinek szlaku jest dość nieprzyjemny, ponieważ wąska, stroma ścieżka usłana jest wieloma usuwającymi się spod nóg kamieniami i wystającymi korzeniami kosodrzewiny.. W pewnym momencie zatrzymałem się i spojrzałem za siebie. Ponad zielonym dywanem kosówki, w oddali ukazał się niewidoczny do tej pory, zielony szczyt Diablaka, który opuściłem godzinę wcześniej..


Schodziłem jeszcze kilkanaście minut, aż dotarłem do malej polanki, na której tabliczka oznajmiła mi, że doszedłem do szczytu Sokolicy (1367 m n.p.m).. Sokolica jest ostatnim wzniesieniem babiogórskiego pasma  w kierunku wschodnim.. Jest to także miejsce połączenia się szlak turystyczny czerwony czerwonego szlaku z szlak turystyczny zielony zielonym szlakiem biegnącym od dołu z Górnego Płaju na szczyt Sokolicy tzw. Percią Przyrodników (opisaną dokładnie w poprzedniej relacji z wejścia na Babią Górę przez Akademicka Perć)..

  
Zszedłem kilkadziesiąt metrów poniżej szlakowskazu i po lewej stronie dróżki ukazały się dwa pietra wapiennych skał które kończą się nad przepaścią.. Sokolica to wyraźne spłaszczenie we wschodnim grzbiecie Babiej Góry z kilkudziesięciometrową pionową ścianą od północy. Urwisko to powstało przed kilkoma stuleciami na wskutek potężnego obrywu.. Jeszcze w II połowie XIX w gnieździły się tutaj orły, które górale uważali za sokoły stąd nazwa. Z Sokolicą wiąże się ciekawa legenda o trzynastu ukrytych beczkach z których dwanaście wypełniały pieniądze a trzynastą wino. Skarb strzegło troje drzwi; kamienne, żelazne i cisowe które otwierały się w noc zakwitania paproci i tylko przez krotki czas od ukazania się słońca do oderwania się jego tarczy od horyzontu....


  Na niewielkim płaskowyżu znajduje się wygrodzona barierkami platforma widokowa z kilkoma drewnianymi ławeczkami.. Widoki z tego miejsca są piękne... Zdejmuję plecak wyciągam napój.. Kilka minut relaxu i parę fotek .. Dochodziła godzina 14-ta... Pełny luz i piękna pogoda.!!

  
Panorama z Sokolicy pozwala ogarnąć wzrokiem kilka grup górskich. Z platformy widokowej : łańcuch pasma Babiogórskiego

  
Od lewej : Mała Babia (Cyl), Mędralowa, Magurka, pasmo Jałowca

  
Dolina Zawoi z górującym pasmem Jałowca


  Zawoja z zabudowaniami w dolinie u góry po lewej Jałowiec (1111 m) w oddali po prawej pasma Beskidu Małego

  
Na wchodzie od lewej stok Mosornego Gronia a dalej ciągnące się pasmo Policy

  
Wchodziłem na Babią Górę kilkanaście razy i zawsze odnajdywałem w niej coś nowego, coś pięknego... Góry mają to coś magicznego w sobie że są niepowtarzalne.. I to właśnie przyciąga wielu ludzi pragnących poznać ich piękno.. Magia gór jest tak silna ze pokochać je można do końca życia..

 
Z Sokolicy zejście do przełęczy na Krowiarkach dość mozolne bo kolana trochę cierpią na kamiennych i drewnianych stopniach, biegnącą bardzo stromo ścieżką w dół ...

  
Jedyny plus tego odcinka szlaku to to że idę w chłodnym cieniu świerkowego lasu i z górki a z górki zawsze lżej .. Według wszelkich znaków na niebie i ziemi zejście z Sokolicy potrwa około 30 minut.. Jest więc OK..

  
Przed godziną 15-tą docieram do przełęczy Krowiarki. Od razu zrzucam plecak, siadam przy drewnianych stołach przed kasami i zamawiam u miłej pani zarządzającej sklepikiem małą czarna kawę.. Po 5 minutach rozkoszuje się mocnym aromatem i analizuję moją wędrówkę. Podsumowując całą moją wyprawę: czas przejścia 6 godz.30 minut a więc całkiem nieźle z licznymi postojami na fotki i odpoczynek oraz podziwianie krajobrazu.. Długość trasy około 14 km.. Przewyższenia do 730 metrów.. A poza tym pełny luz i piękna pogoda i kolejne niezapomniane widoki i przeżycia...

  
"Ranek w górach"
Wyzłocone słońcem szczyty
Już różowo w górze płoną,
I pogodnie lśnią błękity
Nad pogiętych skał koroną.
W dole lasy, skryte w cieniu,
Toną jeszcze w mgle perłowej,
Co w porannym oświetleniu
Mknie się z wolna przez parowy.
Lecz już wietrzyk mgłę rozpędza,
I ta rwie się w chmurek stada......
Jak pajęcza, wiotka przędza
Na krawędziach skał osiada.
A z pod sinej tej zasłony
Świat przegląda coraz szerzej,
Z nocnych, cichych snów zbudzony,
Taki jasny, wonny , świeży!
Wszystko srebrzy się dokoła
Pod perlistą, bujną rosą;
Świerki, trawy, mchy i zioła
Balsamiczny zapach niosą.
A blask spływa wciąż gorętszy,
Coraz głębiej oko tonie;
Cudowności świat się piętrzy
W wyzłoconej swej koronie.
Góry wyszły, jak z kąpieli,
I swym łonem świecą czystem,
W granitowej świecą bieli,
W tem powietrzu przeźroczystem.
Każdy zakręt, każdy załom
Wyskakuje żywy , dumny,
Słońce dało życie skałom,
Rzeźbiąc światłem ich kolumny.
Wszystko skrzy się, wszystko mieni,
Wszystko w oczach przeistacza;
Gra przelotnych barw i cieni
Coraz szerszy krąg zatacza.
Już zdrój srebrną pianą bryzga,
Gdy po ostrych głazach warczy;
Już się żywszy odblask ślizga
Po jeziorek sinej tarczy.
Już pokraśniał rąbek lasu,
Już się wdzięczy i uśmiecha
Brzeg doliny, a z szałasu
Dolatują śpiewne echa.
Przez zielone łąk kobierce
Dzwoniąc, idą paść się trzody....
jakaś rozkosz spływa w serce,
Powiew szczęścia i swobody.
Pierś się wznosi, pierś się wzdyma,
I powietrze chciwie chwyta;
Dusza wybiec chce oczyma,
Upojona a nie syta;
Niby lecieć chce skrzydlata,
Obudzona jak z zaklęcia,
I tę cała piękność świata
Chce uchwycić w swe objęcia.
A.Asnyk
BESKID  ŻYWIECKI - BABIA GÓRA - LIPIEC 2010

2 komentarze:

  1. Dziękuję za wspaniały opis. Właśnie wybieram sie z rodziną na taki wypad na Babią. Po Pana fotorelacji nabieramy jeszcze większej chęci. Dziękuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie Andrzeju.W tym roku w sierpniu, drugi raz w życiu, po 20 latach z całą rodziną ( żona + 2 dzieci (16 i 9) ) byliśmy na Babiej.Dzisiaj siedzę na dyżurze i dzięki pana zdjęciom przypominam sobie tamte chwile.Fajne zdjęcia,ciekawy opis. Pozdrawiam.Wszystkiego dobrego.
    Andrzej z Krakowa.

    OdpowiedzUsuń