Zdjęcie:

piątek, 4 maja 2012

Tarnica, Halicz cz.VIIIb

"WIELKA WŁÓCZĘGA"
czyli
    Z PLECAKIEM PO BIESZCZADACH



cz.VIIIb 
Tarnica (1346 m) - Halicz (1333 m)
Przełęcz Krygowskiego 1276 m - Tarnica 1346 m - Krzemień 1335 m.

Dochodziła godzina 10-ta, gdy w słoneczny, sierpniowy poranek wkroczyłem na szerokie siodło przełęczy Krygowskiego (1276 m n .p.m), położone u stóp najwyższego szczytu polskich Bieszczadów - Tarnicy (1346 m n.p.m.).... Było pusto, spokojnie i baaaardzo ciepło.. Odpocząłem chwilkę na jednej z drewnianych ławeczek, pochłonąłem czekoladowego batona, parę łyków zimnej mineralki i powoli zbierałem się do wyjścia na szczyt kulminacyjny Tarnicy.. Zanim jednak to zrobię, muszę "skrobnąć" kilka zdań o samej przełęczy i pstryknąć kilka fotek dookolnej panoramy.. Nazwa tej ostro wciętej w grzbiet przełęczy, położonej na wysokości 1276 m n.p.m i rozdzielającej potężny masyw Szerokiego Wierchu od szczytu Tarnicy, nie była do tej pory jednoznaczna... Ogólnie zwano ją po prostu przełęczą pod Tarnicą. Inne jej nazewnictwo to Sidło lub Siodło z racji wyglądu tego miejsca, zwłaszcza od strony Wołosatego... Stąd prawdopodobnie weszła także w obieg nazwa samej góry Tarnicy, jakoże w języku rumuńskim słowo "tarniţa" oznacza siodło, przełęcz.. Jednak kontrowersje i rozbieżności w sprawie nazewnictwa przełęczy odeszły w niepamięć. Ustalono oficjalnie obowiązującą nazwę tego miejsca jako "Przełęcz Krygowskiego". Uczczono tym samym pamięć Władysława Krygowskiego, zmarłego w 1998 roku w Krakowie, wieloletniego działacza polskich organizacji turystycznych, publicystę, znawcę polskich Karpat, autora przewodników górskich i książek poświęconych górom, jednego z najbardziej zasłużonych dla rozwoju polskiej turystyki górskiej i kształtowania jej etosu...


   
Koniec gadania... Aby tradycji stało się zadość, jeszcze tylko mała sesja foto z przełęczy i za chwilkę ruszę na szczyt Tarnicy..
Kierunek południowy czyli strona skąd przywędrowałem..
Od lewej: Czeremcha, Wołkowe Berdo, Beskid Wołosacki, w dolinie Wołosate..


   
Bardziej na zachód, za zielonym zboczem Szerokiego Wierchu (po prawej) daleko w tle, wzniesienia Kalnicy, Kremenarosa oraz Wielkiej i Małej Rawki.



      
Kierunek zachodni to oczywiście zielona kopuła Tarniczki oraz szlakowa dróżka wiodąca na jej szczyt...


   
Kierunek północny: podłużny garb masywu Krzemienia i wzniesienie Kopy Bukowskiej (po prawej)..


   
Zbliżenie na grzbiet Krzemienia...


   
Kierunek północny i północno-wschodni:
wspomniana Kopa Bukowska (po lewej), dalej szczyt Halicza a za nim na wschodzie opadający grzbiet Rozsypańca..


   
I w końcu najbliżej mnie, górujący ponad przełęczą, zielony szczyt Tarnicy, cel mojego obecnego wymarszu...


    
Po krótkim fotoplenerze wyruszam na zdobycie najwyższego wierzchołka polskich Bieszczadów - Tarnicy 1346 m n.p.m... Czas mapowy przejścia na szczyt z Przełęczy Krygowskiego to ok.15 minut marszu króciutkim, szlak turystyczny żółty żółtym, łącznikowym szlakiem.. Jak się za chwilkę okaże, ten nieco stromy trawers północno-wschodnim zboczem Tarnicy, zajmie mi dokładnie 5 minut niezbyt "szalonego" marszu pod górę, w czasie którego "pyknę" jeszcze parę fotek.... Początkowe 250 metrów łagodnego podejścia prowadzi szeroką, gruntową ścieżką, trawersującą północne zbocze masywu Tarnicy..



      
Miejscami, gdzie szlak wspina się bardziej stromo w górę, zabudowano poprzeczne, drewniane belki w formie stopni ułatwiających podchodzenie stokiem połoniny..Ten ponad 400 metrowy odcinek podejścia na Tarnicę z Przełęczy Krygowskiego, został w czerwcu 1992 roku oznakowany jako króciutki, łącznikowy szlak turystyczny żółty żółty szlak przez Franciszeka Adamczyka i Henryka Nicponia - dwóch znanych beskidzkich znakarzy..


   
Po przejściu mniej więcej połowy podejścia, zatrzymuję się na parę chwil i pstrykam kolejne fotki.. Jest to miejsce wręcz wymarzone, by dokładnie przyjrzeć się panoramie podłużnego masywu Krzemienia, szczytowi Kopy Bukowskiej, Halicza i Rozsypańca oraz zielonej Dolinie Wołosatki leżącej u ich podnóży...



      
Zbliżenie na wierzchołek Kopy Bukowskiej (1320 m n.p.m.)


   
Zbliżenie na wierzchołek Halicza (1333 m n.p.m.) - kolejny cel mojej wędrówki...


   
Po przemaszerowaniu 300 metrów trawersem zbocza, ostatni 100-metrowy odcinek podejścia robi się bardzie stromy.. Na szlakowej dróżce zalegają w tym miejscu sporych rozmiarów skalne płyty i sterczące kamienie.. 



      
W końcu po pokonaniu ostatnich metrów trawersu zbocza, w górze ponad wierzchołkiem Tarnicy ukazuje się zarys żelaznego krzyża stojącego na szczycie...


   
Po dotarciu na szczyt Tarnicy spoglądam odruchowo na zegarek... Jak się okazuje, wejście z przełęczy na szczyt zajęło mi dokładnie 5 minut..... Na rozległym, płaskim, grzbietowym poszerzeniu, na drewnianych ławeczka przesiaduje kilku turystów, odpoczywając w promieniach ciepłego, sierpniowego słońca.. Można by rzec "totalna" pustka, mając na uwadze tłumy przewijające się przez ten szczyt w sezonie wakacyjnym... Sam szczyt Tarnicy jest niemiłosiernie rozdeptany z powodu nadmiernego ruchu turystycznego.. Wierzchołek odgrodzono od opadających zboczy solidnymi, drewnianymi poręczami a wzdłuż nich ustawiono kilka drewnianych ławek... Jednak centralnym i rozpoznawalnym z daleka symbolem tego najwyższego Bieszczadzkiego szczytu jest żelazny krzyż wysoki na ok.9 metrów....


   
Siadam na jednej z ławeczek, zrzucam plecak, wyciągam napój i przez chwilę patrzę jak zauroczony na piękną panoramę bieszczadzkich wzniesień, dolin i połonin.. Jest godzina 10.30.. Czas doskonały w stosunku do przebytej drogi, nadarza się okazja posiedzieć tutaj troszkę dłużej.. Zatem kilka słów o szczycie, na którym obecnie się znalazłem..Tarnica (1346 m n.p.m.) jest najwyższym szczytem polskich Bieszczadów wznoszącym się na krańcu pasma połonin, w grupie tzw. gniazda Tarnicy i Halicza. Należy do Korony Gór Polski. Szczyt Tarnicy wznosi się ponad 500 m nad dolinę Wołosatki i wyróżnia się osobliwą sylwetką. Od sąsiedniego masywu Krzemienia grzbiet (faktycznie zwornikiem jest Tarniczka) oddzielony jest głęboką Przełęczą Goprowską, natomiast z Szerokim Wierchem łączy się charakterystyczną, ostro wciętą w grzbiet przełęczą zwaną wcześniej Siodło, a obecnie przełęcz Krygowskiego o wysokości 1276 m n.p.m... To właśnie od wyglądu przełęczy rysującego się z oddali, a zwłaszcza ze wsi Wołosate, ukazującego szerokie, górskie siodło pochodzi nazwa góry (w języku rumuńskim słowo "tarniţa" oznacza siodło, przełęcz). Wąski, ostry, nieco wydłużony grzbiet góry, z dwoma wyraźnymi wierzchołkami (1346 i 1339 m n.p.m.), wyścielają złomiska skał i zdobią bruzdy naturalnych zagłębień, a także resztki wojennych okopów. Z południowej strony opada w dół wysoka, skalna ściana a niżej rozścielają się wielkie pola kamiennego rumoszu. Z rzadkich w Polsce gatunków roślin stwierdzono występowanie tutaj zarazy macierzankowej..


   
Na głównej kulminacji znajduje się punkt geodezyjny i żelazny krzyż ustawiony w 1987 r., upamiętniający – wraz z wmurowaną tablicą – pobyt 5 sierpnia 1953 roku, wówczas jeszcze ks. Karola Wojtyły, podczas jednej ze swych licznych wędrówek turystycznych.. Pamiątkowa fotka pod krzyżem i przy okazji jeszcze jeden fakt związany z tym monumentalnym symbolem chrześcijaństwa.. Otóż powyższa konstrukcja, nie była pierwszą tego typu w tym w miejscu... W 1980 roku przemyscy klerycy w celu „uświęcenia” Bieszczadów postawili na Tarnicy mały, drewniany krzyż. Jako, że warunki pogodowe zimą na tym terenie są bardzo surowe, już rok później postanowili zamienić drewniany krzyż na stalowy. Trzeba dodać, że było to przedsięwzięcie nielegalne, z racji czego klerycy wyruszyli z Ustrzyk Górnych wieczorem, a już o świcie krzyż był usadowiony na Tarnicy. W 1987 roku Jan Paweł II przyjeżdża do Polski z trzecią pielgrzymką. Z tej okazji młodzież związana ze środowiskiem katolickim i turystycznym Jarosławia, Leżajska i Rzeszowa stawia kolejny krzyż na Tarnicy. Ma to miejsce 7 czerwca czyli na dzień przed wizytą papieża w Polsce. Poprzedni krzyż postanowiono przenieść na pobliski Halicz (1333 m). Przy okazji pod nowym obiektem wmurowano tablicę upamiętniającą pobyt księdza Karola Wojtyły na Tarnicy w 1953 roku.


   
Miejscowa legenda mówi, że wójt Wołosatego ofiarował królowi Stefanowi Batoremu w wojennej potrzebie, woły ze wszystkich okolicznych połonin... W rewanżu król nadał gromadzie Wołosate na własność połoniny wokół Tarnicy i Szerokiego Wierchu.... Tarnica stanowi najbardziej atrakcyjny punkt widokowy w polskich Bieszczadach. Oprócz wspaniałej panoramy najbliższych grzbietów polskiej części Bieszczadów, w pogodne dni można dostrzec: Tatry, Gorgany, Ostrą Horę, Połoninę Równą, Połoninę Krasną i Świdowiec.. Czas na sesję foto dookolnych panoram roztaczających się w tego symbolicznego, królewskiego szczytu polskich Bieszczadów...
Szkice oraz panoramy w cztery strony świata z nazwami szczytów widocznych z tego miejsca..
Kierunek północno-zachodni i zachodni:


      
Zbliżenie Połoniny Caryńskiej i Wetlińskiej..


   
Dolina Wołosatki otoczona masywami Szerokiego Wierchu, Kańczowej, Kiczery, Beskidu Wołosackiego.....


   
Kierunek południowo-zachodni i południowy:



         
Kierunek południowy:


      
Zbliżenie na masywy - Beskidiec, Czeremcha, w dali Kraszyn, Jawornik..


   
Kierunek południowy i południowo-wschodni:


      
Zbliżenie - na pierwszym planie Pilszka, Wieża, za nimi Hrebień, Syhłowaty, Januszka, a na ostatnim planie wzniesienie Ostrej Hory i grzbiet Połoniny Równej..


   
Kierunek południowo-wschodni:


        
Zbliżenie - Rozsypaniec (I plan po lewej), za nim Kińczyk Bukowski, Stińska (po prawej)..


   
Kierunek wschodni:


        
Zbliżenie na masyw Halicza..


   
Kierunek północno-wschodni:


      
Zbliżenie na wierzchołek Kopy Bukowskiej..


   
Zbliżenie na podłużny grzbiet Krzemienia..


  
Moja wizyta na szczycie najwyższego wzniesienia polskich Bieszczadów dobiega powoli końca.. Spoglądam jeszcze raz na połyskujący w promieniach jasnego słońca duży, żelazny krzyż, którego metalowe elementy zostały tutaj przyniesione zwyczajnie na plecach i zmontowane na szczycie w nocy z 6/7 czerwca 1987 roku przez 40 osobową grupę turystów-pielgrzymów, miłośników Bieszczadów... Krzyż na Tarnicy symbolizuje przywiązanie młodzieży i ludzi dorosłych do papieża rodaka, przypomina również o jego wielkiej miłości do gór, do przyrody. Jest też znakiem dzieła kongresowego, podjętego przez ludzi młodych, pochodzących z terenów południowo-wschodnich naszego kraju, z okazji krajowego kongresu eucharystycznego, w którego obradach brał również udział Jan Paweł II. Krzyż ten ściąga tysiące pielgrzymów, szczególnie w Wielki Piątek, kiedy to z różnych stron wędrują pątnicy odprawiając Drogę Krzyżową. Wydarzenie to często odbywa się w zimowych warunkach, gdyż pokrywa śnieżna w tej części Bieszczadów utrzymuje się nawet do początku maja.

 
Obecna tablica znajdująca się obok krzyża została odsłonięta i poświęcona w maju 1997 roku, czyli w dziesiątą rocznicę budowy krzyża. Tak się złożyło, że nowa tablica została ufundowana przez miłośników gór z Rzeszowa, w roku V pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny i jego obecności w Bieszczadach. Werset z psalmu 121 widniejący na wspomnianej tablicy zachęca nas do modlitwy.
"WZNOSZĘ SWE OCZY KU GÓROM
SKĄDŻE NADEJDZIE MI POMOC"
                                                     Ps. 121

Czas ruszać w dalszą drogę.. Zejście ze szczytu Tarnicy ponownie na Przełęcz Krygowskiego to czysta formalność. Szlakowa dróżka szybko sprowadza mnie w dół ku przełęczy.. 

 
Po kilku minutach jestem ponownie na przełęczy.. Jak już wspominałem, krzyżują się tutaj dwa szlaki - szlak turystyczny czerwony czerwony Główny Szlak Beskidzki z Ustrzyk biegnący w kierunku Halicza oraz szlak turystyczny niebieski niebieski, którym do tej pory wędrowałem, prowadzący z Wołosatego w kierunku Pszczelin.. Moja dalsza część wędrówki, przynajmniej przez kolejne kilkaset metrów, będzie przebiegała trasą pokrywających się szlaków - szlak turystyczny czerwony czerwonego i szlak turystyczny niebieski niebieskiego do momentu zejścia na Przełęcz Goprowską, gdzie wspomniane szlaki rozchodzą się w różnych kierunkach... Na zegarku 10:45.. W drogę...!!!

   
Z wysokości ok. 1276 m n.p.m. wąska, szlakowa ścieżka sprowadza mnie w dół pośród wysokich traw połonin, pokrywających wschodnie zbocze Szerokiego Wierchu..

   
Łagodnie opadający trawers zboczem Szerokiego Wierchu będzie ciągnął się na długości około 800 metrów, by w końcu sprowadzić mnie na widniejące w dole, szerokie siodło kolejnej przełęczy zalegającej na wysokości ok.1160 m n.p.m..

   
Zanim jednak tam dotrę, schodząc w dół rozległymi łąkami połonin, podziwiam ukazujące się w coraz szerszej perspektywie panoramy doliny Wołosatki otoczonej długim, zielonym masywem Krzemienia, Kopy Bukowskiej, Halicza i Rozsypańca.... To właśnie grzbietami tych wzniesień będzie prowadził dalszy etap mojej wędrówki..

      
Po kilkuset metrach schodzenia spoglądam za siebie.. Oddalający się coraz bardziej garb Tarnicy pokryty zieloną połoniną, odcina się majestatycznie na tle błękitu sierpniowego nieba...

   
Znaki szlak turystyczny czerwony czerwone i szlak turystyczny niebieski niebieskie biegnące wspólnie w dół polną, gruntową ścieżką, zabezpieczoną na odcinku stromszego zejścia drewnianymi barierkami, wyprowadzają mnie na rozległy obszar siodła Przełęczy Goprowskiej zwany Rowiń Jackowa.. W dole pośród łanów wysokich traw widoczne, wydeptane szlakowe ścieżki, zbiegające się w punkcie centralnym przełęczy.. Ponad tym wszystkim góruję od północy monumentalny grzbiet Krzemienia...

   
  Po drodze, na drewnianej żerdce barierki, spotykam dość częstego gościa górskich terenów... Mały, brązowoszary ptaszek z rodziny pliszkowatych (Motacillidae) nazwie Siwerniak, zamieszkujący góry południowej i środkowej Europy oraz strefy klimatów umiarkowanych Azji aż po Chiny. Zimą przemieszcza się w rejony niżej położonych zbiorników wodnych i torfowisk. W Polsce występuje w Karpatach, głównie w wyższych partiach Tatr i Bieszczadów, w partiach szczytowych Babiej Góry oraz mniej licznie w Sudetach. Łączną liczebność ocenia się na 2200–2700 par.. Zasiedla wysokogórskie łąki i i hale. Jest ptakiem wędrownym, chronionym... Jak widać bieszczadzkie połoniny są także jego ptasim rewirem...

   
Po pokonaniu około 500 metrowego zejścia z Przełęczy Krygowskiego trawersem zbocza Tarniczki w masywie Szerokiego Wierchu, stromizna nieco łagodnieje a szlakowa dróżka wyprowadza mnie w obszar szerokiego siodła Goprowskiej Przełęczy.. Nieopodal ścieżki w odległości kilkunastu metrów od szlaku, w kępie zarośli olszy zielonej skrywa się niewielkie źródełko wypływające ze zbocza.. Krystalicznie czysta i zimna jak lód woda tego górskiego źródła wydostaje się poprzez szczelinę ze znacznych głębokości, więc temperatura powietrza nie ma na nią wpływu. Pod względem bakteriologicznym jest czysta.. Spływa po kamienistym korycie w kierunku południowo-wschodnim.. Jest to źródło potoku określanego według różnych informacji jako Wołosatka lub jej prawobrzeżny dopływ.. Pod przełęczą, przy źródle dopływu Wołosatki, na granicy lasu działał w sezonie letnim (lipiec–sierpień) posterunek GOPR w formie namiotu.. Od roku 2010 dyżurka nie funkcjonuje - z braku pieniędzy, ale też z większej obecnie mobilności goprowców i spadku wypadkowości w tym rejonie..

      
Zatrzymuję się na momencik nad górskim strumyczkiem, aby schłodzić twarz i dłonie w zimnej, źródlanej wodzie... i już po chwili maszeruję przez rozległą połoninę przełęczy, pozostawiając za plecami coraz bardziej odległy masyw Tarnicy i Szerokiego Wierchu..

   
Przede mną w kierunku północnym, wypiętrza się coraz wyższa ściana podłużnego masywu Krzemienia.. Wyraźnie odcinająca się bardziej zielonym odcieniem część jego południowego zbocza, to efekt odradzającego się życia roślinnego na tej przestrzeni po fatalnym w skutkach pożarze.. 20 kwietnia 2011 r. na Krzemieniu wybuchł pożar najprawdopodobniej spowodowany przez turystę, który w suche trawy wrzucił niedopałek papierosa. W tym dniu pracownicy BdPN w godzinach południowych, wykonując zadania patrolowe w paśmie Tarnicy i Szerokiego Wierchu zauważyli dym i ogień na stokach Krzemienia. Paliły się trawiaste zbiorowiska roślinne, a ogień dochodził do samego grzbietu. Szybko podjęto akcję gaszenia zarzewia ognia. Po kilkudziesięciu minutach pierwsi pracownicy Parku dotarli na miejsce. Później dołączyły służby Państwowej Straży Pożarnej, zastępy OSP, GOPR, Straży Granicznej i inne. Dzięki wspólnej akcji wykonywanej w trudnych warunkach górskich z użyciem jedynie dostępnego sprzętu (tłumice, łopaty, gałęzie), udało się późnym popołudniem stłumić płomienie i dogasić tlące się trawy. W nocy czuwano, aby ogień nie wybuchł na nowo. Mój pobyt w Bieszczadach miał miejsce w sierpniu 2011 roku czyli w 4 miesiące po owym pożarze, stąd na fotkach taki koloryt zbocza Krzemienia.. 

    
Pożar objął powierzchnię około 15 ha. Spaleniu uległy nie tylko trawy i inne rośliny, w tym wiele unikatowych, ale także setki drobnych zwierząt i tysiące małych bezkręgowców. Tak o tym wydarzeniu mówił ówczesny dyrektor BdPN dr Tomasz Winnicki - "Na tym terenie rosną głównie murawy alpejskie, bezcenne i unikatowe traworośla, które przyjeżdżali oglądać turyści z całej Polski – ubolewa Tomasz Winnicki, dyrektor BPN. - Całe szczęście, że ten największy od kilkunastu ostatnich lat pożar nie przeszedł na północną stronę Krzemienia, gdzie znajdują się reliktowe torfowiska – zamyśla się....(źródło:http://www.grupabieszczady.pl)
Poniżej fotka zbocza Krzemienia zaraz po pożarze..

                                                                                                                                   (fot.Bdpn.pl)
 Po niespełna 5 minutach marszu i pokonaniu ok.300 metrów od źródliska Wołosatki, docieram do centralnego punktu przełęczy umiejscowionego na wysokości 1160 m n.p.m., w którym postawiony masywny słup szlakowskazu informuje mnie o rozstaju szlakowych dróżek.. 
 szlak turystyczny czerwony Czerwony i szlak turystyczny niebieski niebieski szlak, które do tej pory biegły razem z Przełęczy Krygowskiego, w tym miejscu rozgałęziają się w różnych kierunkach...  szlak turystyczny niebieski Niebieski wspina się ku północy na grań Krzemienia i dalej biegnie grzbietem Bukowego Berda w kierunku Pszczelin, natomiast szlak turystyczny czerwony czerwony szlak skręca na wschód i zmierza trawersem zbocza Krzemienia na Kopę Bukowską, Halicz, Rozsypaniec zataczając pętelkę w stronę Wołosatego.. Tym właśnie szlak turystyczny czerwony czerwonym Głównym Szlakiem Beskidzkim będzie przebiegać moja dalsza wędrówka..

    
Robię krótki postój na łyczek zimnej wody.. Miejsce, w którym teraz się znajduję to rozległy, łąkowy obszar tzw. Rowiń Jackowa położona na wysokości ok.1160 m n.p.m., a od paru lat oficjalnie nazwana Przełęczą Goprowską.. Nazwa ta pojawiła się już wcześniej w społeczeństwie turystycznym, jednak od dnia 1 stycznia 2009 jest to oficjalna nazwa urzędowa. Określenie "Goprowska" zaczęło funkcjonować wśród turystów i mieszkańców ze względu na zlokalizowanie w tym miejscu sezonowej dyżurki GOPR, która funkcjonowała w okresie wakacyjnym i udzielała pomocy poszkodowanym w najwyższym masywie Bieszczadów. Żeby było zabawniej, od roku 2010 dyżurka nie funkcjonuje z braku pieniędzy, ale też z większej obecnie mobilności goprowców i spadku wypadkowości w tym rejonie... Do tej pory wiele wydawnictw kartograficznych wyprzedzając rozporządzenie, zamieściło na swoich mapach nazwę nowej przełęczy - Przełęcz Goprowska.. Ci, którzy tego nie zrobili, będą musieli przy następnym nakładzie swoich map nanieść nową nazwę geograficzną.

   
Sama przełęcz to szerokie wypłaszczenie porośnięte połoniną, jednak opadające na nią odcinki grzbietu (szczególnie od strony Krzemienia) są nachylone dość stromo.

   
Jest ona głębokim siodłem w centralnej części gniazda Tarnicy i Halicza położonym pomiędzy Krzemieniem (1335 m n.p.m.) a Tarniczką (1315 m n.p.m.).. 

         
Czas ruszać dalej.. Z Przełęczy Goprowskiej skręcam w prawo za znakami szlak turystyczny czerwony czerwonego szlaku.  Przez prawie 1,5 km będę teraz wędrował w kierunku wschodnim, trawersując południowe zbocze Krzemienia.. Kilka zatem słów o tym ciekawym masywie polskich Bieszczadów.. 
Krzemień (1335 m n.p.m) znajduje się w środkowej części grupy Tarnicy (1346 m n.p.m.) i Halicza (1333 m n.p.m.) w paśmie połonin i jest drugim co do wysokości masywem polskich Bieszczadów... Ma on charakter przebiegającego z północnego zachodu na południowy wschód grzbietu, na którym występują liczne skałki. Miejscowym góralom ruskim czyli Bojkom przypominały kształtem grzebień (z ukraińska "hrebeń"). Nazwa współczesna "wywodzi się" z błędu przesłyszenia i przekręcenia słowa hreben na kremen, popełnionego jeszcze przez austriackich kartografów, z czasów panowania Józefa II. Tak o tym pisał Mieczysław Orłowicz: Gdy tu bawiłem po raz pierwszy, jeszcze przed I wojną światową, miejscowa ludność wypasająca tu owce mówiła mi, że szczyt nie nazywa się Kremen ale Hreben i że nazwa Krzemień dostała się na mapy tylko wskutek przesłyszenia się austryjackich geografów wojskowych. Powiedzieli, że Hrebeń — to znaczy grzebień. Nazwa ta tłumaczy się sama przez się, gdyż szczyt ma wygląd grzebienia długiego na l km, najeżonego skałami o piętrowej wysokości". Ależ ten miłościwie wówczas panujący Franc Josef zatrudniał w dziale kartografii przygłuchawych i stetryczałych geografów!!! ..

         
Grzbiet Krzemienia na północnym zachodzie zanika, opadając w dolinę jednego z dopływów Terebowca, zaś w przeciwną stronę ciągnie się dalej, w stronę Kopy Bukowskiej (1320 m n.p.m.). Z najwyższego punktu, umiejscowionego w centralnej jego części, odbiega na północny wschód grzbiet w kierunku Bukowego Berda (1311 m n.p.m.) oddzielonego płytką przełęczą (1268 m n.p.m.). Ku południowemu zachodowi biegnie natomiast grzbiet, poprzez głęboką Przełęcz Goprowską (1160 m n.p.m.) łączący Krzemień z masywem Tarnicy i Szerokiego Wierchu. Południowo-zachodni stok, z którego środkowej części, na wysokości ok. 1200 m n.p.m. wyraźniej wyodrębnia się wspomniany grzbiet, opada: na zachód od Przełęczy Goprowskiej do doliny Terebowca, zaś na wschodzie – w dolinę Wołosatki. 

   
Po początkowym dość płaskim odcinku prowadzącym podnóżem Krzemienia, teraz szlakowa ścieżka zaczyna stopniowo wznosić się coraz bardziej stromo po jego zboczu. Pierwszy szlak niebieski na Krzemieniu wytyczono w 1956 r. Po kilku latach został przedłużony do Dwernika, a następnie włączony do szlaku Grybów-Biała zwanego na niektórych odcinkach granicznym. W 1973 r. w czasie powstanie Bieszczadzkiego Parku Narodowego przebieg szlaku skorygowano ze względu na ochronę cennych zbiorowisk o charakterze alpejskim. Do 1987 r. roku granią Krzemienia, przez szczyt, prowadził czerwony Główny Szlak Beskidzki z Ustrzyk Górnych przez Szeroki Wierch, Przełęcz pod Tarnicą, Przełęcz Goprowską, następnie wchodził na Krzemień i wiódł grzbietem w stronę Halicza. Ze względu na ochronę przyrody jego przebieg zmieniono na trawers południowo-zachodniego stoku bezpośrednio z Przełęczy Goprowskiej. Obecnie kilkadziesiąt metrów od wierzchołka biegnie szlak niebieski (z Białej do Grybowa), który z Przełęczy Goprowskiej prowadzi wprost stromo w górę, osiągając grzbiet na zachód od szczytu, a następnie kieruje się przez płytką przełęcz (1268 m n.p.m.) na Bukowe Berdo. Wchodzenie na wierzchołek jest jednak zabronione przepisami Bieszczadzkiego Parku Narodowego.

   
Południowy stok Krzemienia, stromo opadający ku malowniczej zielonej dolinie Wołosatki, porastają wysokie łany traw, które latem "w pas się podnoszą" przypominając mi słowa pieśni "Czerwony pas". Jedna z jej zwrotek nawiązuje do klimatu połonin słowami: "Połonin step na szczytach gór, tam trawa w pas się podnosi, tam ciasnych miedz nie ciągnie sznur, tam żaden pan ich nie kosi". I tak jest naprawdę. Połoniny bieszczadzkie fascynują majestatem potężnych masywów górskich, otulonych kobiercem kwitnących hal i mrocznymi połaciami lasów karpackiej puszczy. Obejmują czule - potężnymi i tajemniczymi ramionami skalnych grani - położoną u ich stóp "krainę dolin".

   
Maszeruję dalej na wschód odkrytym zboczem Krzemienia, bez jakichkolwiek zacienionych miejsc.. Z bezchmurnego, błękitnego nieba zaczyna lać się coraz większy żar.. Zbliżają się godziny południowe, nic więc dziwnego.. W pewnym momencie w oddali dostrzegam niewielką, zieloną kępę krzewów porastających zbocze.. Po chwili docieram do owego miejsca.. Jest ono jak maleńka oaza na bezkresie pustyni połonin.. W cieniu zarośli olszy zielonej, w niewielkim wilgotnym zagłębieniu pod stokiem Krzemienia, wypływa srebrzyste źródełko górskie o niezwykle zimnej i smacznej wodzie.. W gorące, letnie dni to zaiste zbawienne, chłodne miejsce, które choć na moment daje wytchnienie od żaru lejącego się z nieba...

 
   Szybko zrzucam plecak i łapczywie piję zimną, źródlaną wodę, która w tym momencie wydaje się być ambrozją dla spragnionych ust... 

   
Z ciekawostek: Bojkowie z gałązek olszy zielonej robili miotły....

 
   Po krótkim postoju ruszam dalej.. Szlakowa ścieżynka wyprowadza mnie coraz wyżej i wyżej zboczem Krzemienia.. Oddalając się od siodła Goprowskiej Przełęczy spoglądam za siebie..Teraz jak na dłoni widać obszar Rowni Jackowej w rejonie siodła przełęczy, opadający ku zielonej dolinie Wołosatki.. Ponad tym wszystkim góruję masyw Szerokiego Wierchu i Tarnicy, gdzie jeszcze przed godziną siedziałem na jej szczycie..

   
Przede mną na wschodzie, ukazuje się coraz wyraźniej stożkowa kopuła Halicza i opadający od niej, w kierunku południowym ku przełęczy Bukowskiej, postrzępiony grzbiet Rozsypańca....

      
 Zbocza Krzemienia były wykorzystywane przez Bojków w celach gospodarczych. Jest to widocznie, gdy mamy możliwość ich obserwacji z partii szczytowych. Większość tzw. "carynek"(polan) powoli zarasta w Bieszczadach. Na szczęście kilkanaście z nich chroni w pewien sposób przyroda. Są to tzw. "jelenie polany". Występują one na stokach Tarnicy, Szerokiego Wierchu, Bukowego Berda. Są to miejsca, gdzie pasą się jelenie, sarny, żubry. Ci właśnie czworonożni mieszkańcy Bieszczadzkich rewirów zapobiegają wtórnej sukcesji leśnej, zgryzając młode sadzonki drzew i krzewów. 

 
      
Szlakowa ścieżka podchodzi teraz pod górne partie grzbietu Krzemienia. Na jej trasie ukazuje się coraz więcej skalistego podłoża i kamiennych bloków..

   
Krzemień to chroniony rezerwat ścisły.. Partie przyszczytowe pokrywają płyciutkie gleby inicjalne litosole i geosole. W niektórych miejscach mają 5 cm głębokości, są więc szczególnie narażone na rozdeptanie. Krzemień to wprost modelowy przykład wyglądu subalpejskiego piętra połonin. Możemy tu wyróżnić:
-strefę występowania zbiorowisk alpejskich (obejmuje ona małe powierzchnie na najwyższych grzbietach, gdzie występuje tzw. efekt wierzchołkowy-surowe warunki klimatyczne i duża wysokość bezwzględna)..
-strefę występowania subalpejskich traworośli, ziołorośli, borówczysk
znajdującą się poniżej pierwszej strefy,
-strefę subalpejskich zbiorowisk zaroślowych znajdujących się powyżej górnej granicy lasu.

   
Partie szczytowe o kilometrowej długości pokrywają bogate i ciekawe formy geomorfologiczne: skałki ostańcowe (reliktowe), pola rumowiskowe (grechoty) i wędrujące bloki skalne. Te ostatnie są to elementy rzeźby terenu powstałe w czasie oziębienia klimatu, w plejstocenie i na początku holocenu.. 

      
Krzemień to ogólnie mówiąc, masyw bogaty w zasoby przyrodniczych zbiorowisk alpejskich z rzadkimi gatunkami roślin wysokogórskich i wschodniokarpackich. Ciekawa flora. m.in. rosną tutaj tak rzadkie w Polsce gatunki roślin, jak: turzyca skalna, turzyca dacka, groszek wschodniokarpacki, zaraza macierzankowa, róża alpejska.. Innym ewenementem przyrodniczym są występujące w partiach szczytowych Krzemienia torfowiska o charakterze alpejskim...

     
Po przebyciu ponad kilometrowej trasy od Przełęczy Goprowskiej, wchodzę na wschodni kraniec grzbietu Krzemienia.. Tuż za pierwszymi ostańcami skalnymi "wyrastającymi" ze zbocza porośniętego wysoką trawą, wąska szlakowa ścieżka skręca szerokim łukiem w lewo na północ..

      
Maszerując wschodnią częścią grzbietu Krzemienia, masyw Halicza i Rozsypańca pozostanie przez pewien czas po naszej prawej stronie...

   
Po ponad godzinnej wędrówce od momentu wyruszenia z Przełęczy Krygowskiego docieram do ostatnich, skalnych wychodni i ostańców, zalegających na wschodnich krańcach podłużnego grzbietu Krzemienia.. Tutaj przy wielkim skalnych bloku, gdzie większość turystów pstryka sobie pamiątkowe fotki na tle Halicza lub Tarnicy, zrobię przerwę na małą konsumpcję i odpoczynek.. Jest pusto, gooorąco i cicho.. Panoramy wokół jakby zastygły w promieniach jasnego, sierpniowego słońca..Jest godzina 11:50, a więc samo południe i totalna "patelnia" na odkrytym grzbiecie.. A może by się tak troszkę poopalać??  No, zobaczymy  . Na razie to koniec mojej relacji w tej części opowieści o bieszczadzkiej włóczędze na Tarnicę i Halicz... Już niedługo kolejny odcinek, a w nim piękne panoramy ze szczytów Halicza i Rozsypańca na pasma Bieszczadów Polskich i Ukraińskich... Hejjj

   
KONIEC cz.VIIIb
C.D.N...

1 komentarz: