CZ.XVII
Stolica Wietnamu HANOI
Miasto uśmiechniętych dziewcząt..
Poprzedniego
wieczora, po spektaklu w Wodnym Teatrze Lalek, bardzo delikatnie
„zabalowaliśmy” w nocnych restauracyjkach starego miasta Hanoi.. Jak grzeczne pensjonarki, kilka minut po godzinie 23 byliśmy już
w naszym hotelu „Golden
Lotus”. Odświeżająca kąpiel oraz zmęczenie po dość intensywnym i ekscytującym
programie dnia poprzedniego spowodowały, iż sen ogarnął mnie lotem błyskawicy..
Gdy tylko zgasiłem nocną lampkę, stojącą obok łóżka, w ciągu kilku sekund
spałem jak niemowlę.. Rankiem zbudził
mnie dźwięk telefonu z recepcji hotelowej, oznajmiający pobudkę.. Przez
drewniane okienne żaluzje, do pokoju wpadały pierwsze jasne promienie porannego
słońca.. Spojrzałem na zegarek. Była dokładnie godzina 7:00.. Miałem godzinę
czasu na poranną toaletę, spakowanie potrzebnego sprzętu foto, zejście do
restauracji na śniadanie i konsumpcję.. Zbiórka przy autokarze została
uzgodniona poprzedniego dnia na godzinę 8:00. Czasu jak barszczu..
Prawie równocześnie
w hotelowej restauracji zjawił się mój przyjaciel Jorguś wraz z szanowną
małżonką Grażynką.. Przy porannej kawie
i delikatnym śniadaniu omówiliśmy plan
działania na dzisiejszy dzień.
W grafiku zwiedzania mamy kilka kultowych miejsc
wietnamskiej stolicy: Mauzoleum wodza Ho Chi Minh, Pałac prezydencki, prywatną
rezydencję wujka Ho, Świątynię na Jednej Kolumnie, Świątynię Literatury oraz finalną
imprezę dzisiejszego popołudnia - wycieczkę rikszami po starej, kolonialnej części
miasta.. Ojj, znowu będzie się działo..
Za kwadrans ósma
wychodzę przed hotel. Ruch niewielki. Miasto powoli budzi się do codziennego
życia.
Sprzedawcy otwierają kolejno swoje sklepiki,
ulicą przemyka cichutko kilka skuterów, które są tutaj elementarnym środkiem przemieszczania
się po zatłoczonej aglomeracji.. Chodniki po obydwu stronach jezdni zastawiono
skuterami „miejsce w miejsce”..
Dawniej, w krajach
azjatyckich takich jak Tajlandia, Wietnam czy Chiny, na ulicach dominowały
rowery. W ostatnich dziesięcioleciach motocykle wyparły w większości rowery,
jako główne formy miejskiego transportu.. Według szacunków, po ponad 7
milionowym Hanoi porusza się codziennie 3 miliony skuterów i motorów !!..
Obserwując budzącą
się codziennym rytmem ulicę, kątem oka dostrzegam młodą Wietnamkę w dużym,
stożkowym kapeluszu z palmowych liści, która z drewnianymi, bambusowymi
nosidełkami na ramieniu zwinnie porusza się po wąskim, zastawionym motorami
chodniku.. Kiedy kieruję na nią obiektyw aparatu, dziewczyna uśmiecha się
przyjaźnie i przystaje na moment, pozując do fotki..
Postanawiam przez chwilę
poczuć się jak wietnamski uliczny handlarz. Zielony banknot o drobnym nominale
skutecznie przekonuje dziewczynę,
by użyczyła mi na moment kapelusza i swoich narzędzi
pracy..
Taaaa., gdybym był z pół metra niższy i miał bardziej skośne oczy, to
pewnie bez problemu wmieszałbym się w tłum wietnamskich handlarzy..
Po przeciwnej
stronie ulicy, pod sklepową witryną stoi „oryginalny” wietnamski handlarz, z
bambusowymi koszami pełnymi owoców, jednak widząc „przewyższającą go” wzrostem
konkurencję w mojej osobie, szybko zwija interes i maszeruje w inne rewiry..
.
Kilka minut po
godzinie 8, pod hotel podjeżdża turystyczny autokar. Cała nasza grupa zajmuje
miejsca w klimatyzowanym wnętrzu. Pojazd rusza wąskimi uliczkami starej
dzielnicy Hoan Kiem, położonej w sercu handlowego centrum Hanoi. Rozpoczynamy
kolejny dzień zwiedzania atrakcji Wietnamu..
Jak wcześniej
wspominałem, w planie dzisiejszej wędrówki znajdą się kultowe i najciekawsze
obiekty stolicy Hanoi. Na początek zwiedzimy Mauzoleum wielkiego wodza narodu Ho
Chi Minha, następnie oglądniemy pałac prezydencki, przespacerujemy się po
ogrodach i prywatnej rezydencji wujka Ho (Ho Chi Minh), uwielbianego w
Wietnamie po dzień dzisiejszy niczym Lenin w Rosji, odwiedzimy piękną, stylową Świątynię
na Jednej Kolumnie, zagłębimy się w zielone sektory pięknego parku, by
podziwiać niezwykły kompleks Świątyni Literatury, często odwiedzany przez
uczącą się młodzież, natomiast po obiedzie, w popołudniowej porze wyruszymy rikszami
na wycieczkę po starej, kolonialnej części miasta..
Poniżej plan miasta Hanoi z
naniesioną trasą naszej dzisiejszej wędrówki
po wymienionych obiektach..
Do
pierwszego celu zwiedzania mamy około 30 minut jazdy autokarem. Postaram się w
tym czasie przedstawić krótką, współczesną charakterystykę stolicy Wietnamu - Hanoi
oraz historyczne rysy jej powstania i rozwoju na przestrzeni wieków.
HANOI dawniej i dziś…
Hanoi
jest stolicą Wietnamu i zarazem
drugim co do wielkości miastem tego
kraju. Leży w północnej części Wietnamu, w delcie Rzeki Czerwonej na jej prawym
brzegu, niespełna 90 km od wybrzeża Morza Południowochińskiego. Od 1010 aż do 1802
roku, był to najważniejszy ośrodek polityczny Wietnamu. Od 1902 do 1954 roku
Hanoi stało się stolicą francuskich Indochin. Od 1954 do 1976 roku było stolicą
Wietnamu Północnego, a następnie w 1976 roku po zwycięstwie Północy w wojnie
wietnamskiej, zostało mianowane stolicą zjednoczonego Wietnamu.. Październik
2010 został urzędowo ogłoszony 1000-letnią rocznicą powstania miasta.
Administracja,
ludność klimat…
Obszar aglomeracji
Hanoi obejmuje zarówno nizinne tereny delty, jak
i tereny górzyste, znajdujące
się w północnej i zachodniej części miasta. Najwyższym szczytem jest Ba Vi (1281
m n.p.m.), położony w zachodniej części regionu. Całkowita powierzchnia zajęta
przez obszar miejski
wynosi 3 345 km2.
Hanoi podzielona
jest na 12 okręgów miejskich, 1 dzielnicę miejskich wieżowców i 17 gmin
wiejskich. W 2008 roku do Hanoi została włączona prowincja Ha Tay. Liczba
mieszkańców metropolii Hanoi szacowana jest na 7,088 mln. Ludność Hanoi stale
rośnie (około 3,5% rocznie). Ten wzrost populacji wywiera duży nacisk na
infrastrukturę, której część jest przestarzała i pochodzi z początku XX wieku.
Hanoi oferuje
ciepły, wilgotny klimat subtropikalny z dużą ilością obfitych opadów. Jest to
typowy klimat północnego Wietnamu, z 4 porami roku. Lato, od maja do sierpnia,
charakteryzuje się ciepłą i wilgotną pogodą
z obfitymi opadami deszczu. Od września
do października następuje spadek temperatury i opadów. Zima, od listopada do
stycznia, jest sucha i chłodna. W zimie miasto jest zwykle pochmurne i zamglone.
Wypada wtedy średnio tylko ok. 2 godziny słoneczne w ciągu dnia. Średnie opady
roczne w Hanoi to 1,680 mm/m2 (większość
spada od maja do września). Na przestrzeni roku w Hanoi odnotowuje się średnio
114 dni deszczowych.. Średnia roczna temperatura wynosi 23,6 °C, przy średniej
wilgotności względnej 79%. Najwyższa zanotowana temperatura to 42,8 °C, podczas
gdy najniższa zanotowana temperatura wyniosła 2,7 °C…
Etymologia
nazwy HANOI..
Hanoi w swej
tysiącletniej historii miało wiele nazw. Podczas chińskiej okupacji Wietnamu, powstała
pierwsza nazwa – Long Bien („Daleko od morza”). W kolejnych latach miasto
przybierało nazwy - Tong Binh ("Pieśń Pokoju"), Long Do ("Brzuch
Smoka"). W 866 roku rejon miasta został przekształcony w obronną twierdzę stąd nazwa Daluocheng (Dai La „Cytadela”). W 1010 roku
władca Lý Thái Tổ przemianował nazwę na Thang Long („Wzlatujący Smok”), twierdząc, iż nad nurtami Czerwonej Rzeki ujrzał postać lecącego smoka. W 1408 po agresji i
zajęciu Wietnamu przez chińską dynastię Ming, nazwę zmieniono na Dong Quan („Wschodnia
Brama”). W 1428 roku, kiedy wietnamska dynastia Le obaliła Chińczyków, obecne Hanoi
przemianowano na Dong Kinh ("Wschodnia Stolica").
W 1802 roku, po
dojściu do władzy dynastii Nguyen, powróciła stara nazwa Thang Long. I wreszcie
w 1831 roku cesarz Nguyen Minh Mang przemianował ją na Ha Noi ("Między Rzekami"),
z uwagi na położenie miasta w delcie Czerwonej Rzeki, pomiędzy dopływami. Nazwa
ta pozostała do czasów obecnych..
Historia
miasta HANOI..
Obszar Hanoi jest
zamieszkany od co najmniej 300 lat p.n.e. Początki miasta wiążą się z budową Cytadeli
Cổ Loa (znajdującą się w obecnej dzielnicy Dong Anh), która pełniła rolę
stolicy dawnego wietnamskiego królestwa Au Lac, założonego w 258 roku p.n.e.
przez przywódcę górskich plemion z północnego Wietnamu – emigranta Thuc Phan.
Poniżej – mapa
satelitarna lokalizacji i makieta Cytadeli Cổ Loa..
W 197 roku p.n.e.
Królestwo Au Lac zostało zaanektowane przez chińskich władców starożytnego
królestwa Nanyue. Zapoczątkowało to ponad tysiącletnią chińską dominację na tym
terenie. Jak wspomniałem powyżej,
w 866 roku z uwagi na zagrożenie powstaniami ludowymi, rejon miasta
został przekształcony w obronną twierdzę i nazwany Daluocheng ( Dai La „Cytadela”). W 1010 roku cesarz Lý Thái Tổ, założyciel dynastii
Lý, przeniósł stolicę starożytnego Wietnamu na teren Cytadeli Dai La.
Twierdząc, że widział smoka wzlatującego ponad wodami Czerwonej Rzeki,
przemianował nazwę stolicy i nazwał ją poetycko Thăng Long (Wzlatujący Smok). Thang
Long pozostało stolicą Wietnamu aż do 1397 roku, kiedy to została ona
przeniesiona do Thanh Hoa..
W 1408 roku po
agresji i zajęciu Wietnamu przez chińską dynastię Ming, nazwę miasta zmieniono
na Dong Quan („Wschodnia Brama”).
W 1428 roku, kiedy wietnamska dynastia Le pod
przewodnictwem cesarza Lê Loi obaliła Chińczyków, obecne Hanoi przemianowano na
Dong Kinh ("Wschodnia Stolica"). W poprzedniej części opowieści o
Wietnamie, przedstawiłem legendę związaną z tym znamienitym wietnamskim
cesarzem, który dostał magiczny miecz od lokalnego boga Kim Quy, ukazującego mu się
pod postacią Złotego Żółwia.
Miasto było stolicą
do 1802 roku, gdy Gia Long, ogłaszając się cesarzem dynastii Nguyen, ustanowił
swoją siedzibę w rodowym Huế i tam przeniósł stolicę. W 1831 roku cesarz Nguyen
Minh Mang przemianował nazwę miasta Dong Kinh na Ha Noi ("Między
Rzekami"), z uwagi na jego położenie w delcie Czerwonej Rzeki.. Nazwa ta
pozostała do czasów obecnych.. Zapędy kolonialne europejskich mocarstw
spowodowały zajęcie Hanoi przez Francuzów w 1873 roku.. W 1887 roku Hanoi stało
się stolicą francuskich Indochin..
Na
początku II wojny światowej w roku 1940 miasto zostało zajęte przez
Japończyków. Wyzwolone 16 sierpnia 1945 roku i ponownie wyniesione
do rangi
stolicy, na krótko stało się siedzibą rządu Viet Minh, który ogłosił
niepodległość Wietnamu. Była to jednak pozorna niepodległość.
Francuzi wrócili
i przejęli miasto w 1946 roku. Rozpoczął się
ciężki okres walki Wietnamu o niepodległość, ciągnący się przez lata 1946/1954,
znany pod nazwą I Wojny Indochińskiej.
Poniżej – Francuski Legion Kolonialny.
Po
dziewięciu latach walki pomiędzy wojskami francuskimi i siłami Viet Minhu, kolonialne
wojska francuskie po klęsce pod Đien Bien Phu zostały wyparte z tych
terenów. W 1954 roku Hanoi ponownie
stało się stolicą niepodległego Wietnamu Północnego. Terytorium Wietnamu zostało jednak rozdarte na dwie części. Na mocy
porozumień genewskich z 1954 roku Wietnam został tymczasowo podzielony wzdłuż
17 równoleżnika. Na północy powstało komunistyczne państwo pod nazwą
Demokratyczna Republika Wietnamu (DRW), a na południu niekomunistyczne państwo
pod nazwą Republika Wietnamu (RW) pod rządami marionetkowego cesarza Bảo Đạia,
którego w 1956 roku odsunął od władzy jego premier Ngô Đình Diệm, stając się
prezydentem z woli Amerykanów.. W kolejnych latach konflikt pomiędzy obydwoma
stronami zaczął narastać. W październiku 1957 roku rozpoczęła się wojna
Wietnamska, zwana także II wojną Indochińską…
Poniżej - Parada zwycięstwa wojsk Việt Minhu w Hanoi.
Podczas wojny Wietnamskiej,
trwającej na przełomie lat 1957/75, obiekty komunikacyjne, mosty i kolej w
Hanoi zostały zniszczone przez bombardowania amerykańskich samolotów... Wojna
zakończyła się zwycięstwem Wietnamu Północnego w 1975 roku. Szkody zostały
szybko naprawione. Po zakończeniu wojny Wietnamskiej, w dniu 2 lipca 1976 roku
Północny i Południowy Wietnam połączono w Socjalistyczną Republikę Wietnamu pod
komunistycznym rządem. Hanoi stało się stolicą zjednoczonego Wietnamu..
HANOI
dzisiaj…
Hanoi ma najwyższy
wskaźnik rozwoju społecznego pośród wszystkich miast w Wietnamie. Według
najnowszego światowego rankingu, Hanoi będzie najszybciej rozwijającym się
miastem w świecie pod względem wzrostu PKB na przestrzeni lat 2008-2025.. W ostatnim czasie na obszarze aglomeracji
Hanoi odnotowano gwałtowny boom budowlany. Pojawiły się nowoczesne wieżowce w
nowych obszarach miejskich, radykalnie zmieniając panoramę miasta. Hanoi posiada
obecnie dwa najwyższe budynki w Wietnamie – Hanoi Landmark Tower (336 m,
najwyższy w Wietnamie i drugi najwyższy w Azji Południowo-Wschodniej) oraz Hanoi
Lotte Center (272 m, drugi najwyższy w Wietnamie)..
Mauzoleum
HO CHI MINH..
Mimo wielokrotnych
zniszczeń, w Hanoi wciąż istnieje wiele zabytków starej architektury,
szczególnie na Starym Mieście w dzielnicy Hoàn Kiếm.
To właśnie przez obszar
tej dzielnicy jedzie teraz nasz turystyczny autokar, zmierzając w kierunku
pierwszego obiektu jaki mamy w grafiku zwiedzania… Nie jest to co prawda wielowiekowy
zabytek, wykwintne arcydzieło architektury czy unikatowy historyczny obiekt,
jednak dla każdego rodowitego Wietnamczyka, począwszy od przedszkolaka po
starca, jest on świątynią duchową, miejscem silnie związanym uczuciowo
i
mentalnie.. Mowa oczywiście o Mauzoleum Ho Chi Minha, wielkiego ojca
wietnamskiego narodu, niepodważalnej ikony Wietnamu, premiera, prezydenta i
politycznego przywódcy, człowieka który dla starszych Wietnamczyków jest drugim
ojcem, a przez najmłodszych zwany jest dobrotliwie wujkiem Ho…
Nasz autokar
właśnie zajeżdża na duży parking, usytuowany obok wielkiego, betonowego placu
parad, przed widocznym w oddali budynkiem Mauzoleum.. Plac przed mauzoleum nosi
nazwę Ba Dinh (Plac Bohaterów)
i jest największy w Wietnamie. Ma 320 m długości,
100 m szerokości. Podzielony jest na 240 kwadratów zielonej trawy, otoczonych chodnikami
o szer. 1,4 m. W ogrodach wokół budynku Mauzoleum rośnie prawie 250 gatunków
roślin i kwiatów, które pochodzą z różnych regionów Wietnamu.
Poniżej: Ba Dinh
(Plac Bohaterów) - foto 3D i widok z góry (makieta).
Nasz wietnamski
przewodnik wyjaśnia procedury stosowane przez służby ochrony i straże Mauzoleum,
wobec każdego odwiedzającego.. Jak wynika
z jego opowieści, ażeby dostać się do
środka Mauzoleum i przez parę chwil spojrzeć na zabalsamowane zwłoki wodza Ho,
musimy przejść przez dwie kontrole, pozostawić niemalże wszystko oprócz ubrań i
portfeli, a w trakcie zwiedzania zachować maksymalną ciszę, powagę i skupienie.
Ponoć straże reagują błyskawicznie na prowadzone rozmowy nawet ściszonym
głosem, uśmieszki czy luzackie zachowanie.. Ano zobaczymy, jak to będzie
wyglądać w praktyce, jednak o zdjęciach ze środka obiektu i o fotografii mumii
samego ojca Ho mogę zapomnieć.. Fotki można pstrykać tylko na zewnątrz
Mauzoleum, z czego skwapliwie korzystam, a przy okazji opowiem co nieco o samej
budowli.. Prace nad Mauzoleum,
wewnątrz którego spoczywa zabalsamowane ciało Ho Chi Minh, rozpoczęły się
2
września 1973 roku, jednak jego uroczyste otwarcie zostało zainaugurowane 29
sierpnia 1975 roku. Za inspirację projektu posłużyło Mauzoleum Lenina w
Moskwie, ale do budowli dodano też wiele elementów z typowo wietnamskiej
architektury, jak chociażby pochyły dach. Fasadę wyłożono szarym granitem, a
wnętrze szarymi, czarnymi i czerwonymi, gładkimi kamieniami. Budowla mierzy 21,6 m wysokości i 41,2 m szerokości. Otaczają ją dwie schodkowe, 7-mio stopniowe
platformy widokowe..
Cały projekt i
budowa Mauzoleum były ściśle konsultowane z ekspertami ze Związku Radzieckiego..
W styczniu 1970 roku rząd sowiecki wysłał delegację do Wietnamu, aby omówić
projekt i zaoferować pomoc rosyjskich techników w zakresie projektowania,
budowy i wyposażenia Mauzoleum. Eksperci ZSRR przygotowali 5 planów na ogólny
układ klastra Mauzoleum, które zostały zaakceptowane przez Biuro Polityczne
Komunistycznej Partii Wietnamu.. Mauzoleum zbudowano na starym fundamencie
budynku przy placu Ba Dinh, gdzie za życia, 2 września 1945 roku Ho Chi Minh
przewodniczył na wielkim wiecu i przeczytał Deklarację Niepodległości kraju,
dającą początek Demokratycznej Republiki Wietnamu.. Materiały budowlane zostały
sprowadzone z wielu części kraju - piasek ze strumienia w Kim Boi, kamienne głazy
z okolicznych strumieni Syn Duong, Chiem Hoa, Tuyen Quang, zaś kamień kruszony
przywieziono z kamieniołomów Hoang Thi. Sprowadzono także 16 gatunków cennego
drewna.. System oświetlenia oraz dwa tysiące polerowanych płyt z granitu i
marmuru na ozdobienie grobowca przysłał Związek Radziecki.. Budowa trwała dwa
lata..
Budowla jest
obiektem tzw. wysokiej trwałości. Główna komora wewnętrzna posiada
zabezpieczenia ochronne przed bombami i trzęsieniem ziemi wielkości 7 stopni w
skali Richtera. Istnieje również specjalna ochrona przeciwpowodziowa,
zabezpieczająca zalanie pomieszczenia z trumną.
Na portyku mauzoleum
umieszczono napis „Chủ tịch Hồ Chí Minh” (Przewodniczący Hồ Chí Minh).
Czas odwiedzić
wujka Ho.. Idziemy stanąć w kolejce.. Tak, tak w kolejce.. Ponieważ miejsce
cieszy się dużą popularnością, bardzo często tworzą się tutaj długie kolejki.
Przewodnik wietnamski opowiada, że tygodniowo Mauzoleum odwiedza ok.15 000 osób
!!!. To ogromnie dużo biorąc pod uwagę, że obiekt jest w sumie otwarty w
tygodniu tylko 15 godzin. W ciągu tygodnia są to przeważnie zagraniczni turyści
i dzieci z wietnamskich szkół. W czasie świąt i ważnych rocznic zjeżdżają się
tutaj różne organizacje społeczne i polityczne, delegacje zagraniczne oraz
przedstawiciele zakładów pracy.. Dla przykładu, w 2012 roku Mauzoleum
prezydenta Ho Chi Minh odwiedziło prawie 50 mln ludzi, z czego ponad 8 mln
międzynarodowych gości. Mauzoleum jest otwarte codziennie od 8 do 11,
z
wyjątkiem poniedziałków i piątków. W październiku i styczniu całkowicie
zamknięte z powodu okresowych remontów. Wtedy też ciało Hồ Chí Minha jest
zabierane do Moskwy na konserwacje. Opłaty za wstęp nie są pobierane, ale gości
obowiązuje przestrzeganie specjalnych zasad.
Zaraz powiem o co chodzi... Kiedy dochodzimy
do pierwszego posterunku kontrolnego, znajdującego się na południowym krańcu
placu w parku otaczającym budowlę Mauzoleum, widzę szpaler 7-8 letnich wietnamskich
maluchów, maszerujących z opiekunami w kierunku wejściowych bramek.. Nad
sprawnym i bezpiecznym ruchem odwiedzających czuwają niezawodni stróże prawa w
zielonych uniformach…
Droga
do wnętrza Mauzoleum..
Od tego momentu drogi czytelniku, musisz
zawierzyć w większości mej słownej, reporterskiej relacji, podpartej kilkoma
zdjęciami zrobionymi wcześniej teleobiektywem z placu Ba Dinh oraz archiwalnymi
fotografiami, wygrzebanymi w sieci z wietnamskiej strony: http://www.vietinfo.eu, http://www.designboom.com. Postaram się jak najbardziej wiernie odtworzyć słowami
to, co czeka turystę po przejściu przez bramki kontrolne na teren Mauzoleum.
Zatem ruszamy.. Po ustawieniu się w
kolejce za grupą wietnamskich dzieciaków, w parę minut dochodzę do niewielkiego
budynku wejściowego. Kilku umundurowanych strażników bacznie obserwuje każdego
przybysza, surowo egzekwując reguły zwiedzania. Przed wejściem turyści muszą
być stosownie ubrani - długie spodnie, zakryte ramiona.. Tutaj trzeba pozbyć się
swoich wszystkich osobistych rzeczy poza portfelem i paszportem.. Jeszcze
ostatnie fotki i niestety aparat muszę schować do pokrowca.. Wszelkie torby,
torebki, plecaki, sprzęt fotograficzny, kamery i telefony komórkowe z funkcjami
aparatu wędrują prosto do specjalnych pojemników i rozstają się z właścicielem.
Wraz z przyjaciółmi mamy pewne obawy, czy możemy pozostawić bezpańsko w
pojemnikach aparaty fotograficzne i kamery warte kilkadziesiąt tysięcy złotych,
ale nasz wietnamski przewodnik uspokaja tłumacząc, że on pozostaje przy rzeczach i będzie pilnował osobiście ich przetransportowania do bramek wyjściowych, na
drugi koniec parku.. Ta deklaracja rozprasza nasze wątpliwości.
Podobnie jak mali
wietnamscy uczniowie posuwający się przed nami, zostajemy ustawieni w pary i
trzymając się grzeczniutko za rączki, ruszamy długim chodnikiem, zadaszonym niebieskimi
baldachimami, w kierunku budynku Mauzoleum oddalonego o około 200 metrów.. Co
kilkadziesiąt metrów, po obydwu stronach tego dojściowego szpaleru, stoją
strażnicy w białych mundurach, pilnujący porządku. Są niezwykle czujni i
rygorystyczni. Każda głośniejszą rozmowa jest natychmiast wyłapywana, a rozmówcy
momentalnie uciszani kategorycznymi gestami.. Idący przed mną znajomy, po
zwróceniu się do swej partnerki nieco głośniejszym tonem, od razu zostaje
upomniany wymownym gestem. W ciszy i pod wojskowym rygorem powolutku posuwamy
się do przodu.. Zaczynam doceniać płócienne zadaszenia nad chodnikiem. Jest
godzina 9:15, a z błękitnego, bezchmurnego nieba zaczyna mocno przypiekać.
Gdyby nie owe baldachimy, to w kolejce zwłaszcza w godzinach południowych,
można się tutaj zdrowo wypocić..
Po około 20
minutach stajemy na pierwszych stopniach Mauzoleum,
a w ciągu kolejnego
kwadransa przez szerokie ozdobne drzwi wejściowe
z brązowego dębu wkraczamy do
chłodnego, zacienionego holu, wiodącego w kierunku głównej Sali.. Obszerny hol
wyłożono panelami z różowego marmuru. Na ścianie umieszczono słowa inkrustowane
złotem - sentencję zapisaną za życia przez Ho Chi Minha – „Nic nie jest
cenniejsze, niż niezależność i wolność”..
Przed
obliczem wielkiego wodza..
Po paru chwilach w
zupełnej ciszy, wchodzę schodami do góry (co kilka metrów żołnierz w białym
uniformie), a następnie w dół, gdzie przez kolejne ozdobne drzwi wkraczam w
szpalerze odwiedzających do głównej Sali. Pośrodku pomieszczenia ukazuje się
marmurowy grobowiec, a na nim szklana trumna ze zmumifikowanym ciałem
prezydenta Ho Chi Minh… Kolejka przesuwa się stosunkowo wolno, jednak każde
zatrzymywanie się na nieco dłuższy czas przed szklaną trumną, jest natychmiast
niwelowane ponaglającym gestem strażników, stojących w rogach Sali. Doliczyłem
się ich 6-ciu. Obejście wokół grobowca trwa niespełna 2-3 minuty. Spojrzenie na
ojca narodu, na wprost szklanej trumny, to zaledwie kilkanaście sekund.. W
czasie tych paru minut dokładnie rozglądam się wokół.. Wnętrze grobowca wygląda
surowo i jest pozbawione zdobień. Jedyne ozdobne elementy to znajdujące się na
ścianie dwie flagi – narodowa i Partii Komunistycznej Wietnamu oraz mozaika ułożona
z 4 tysięcy marmurowych kawałków, ukazująca złoty sierp, młot i gwiazdę.. Sarkofag
wyposażono w nowoczesny system oświetlenia i automatycznej klimatyzacji. Wszystko
podświetla dyskretne, żółte światło.. Ciało prezydenta Ho Chi Minh umieszczone
w szklanej trumnie, jest dobrze widoczne, choć światło wokół jest nieco
przyćmione.. Po dwóch stronach trumny czterej żołnierze pełniący wartę
honorową. Przez parę chwil staję na wprost wielkiego wodza. Spoglądam na dobrze
zabalsamowaną mumię, przyodzianą w wyblakłe wdzianko w kolorze khaki. Na nogach
wodza dostrzegam czarne, skórzane buty.. Mumia to arcydzieło fachowców
radzieckich. Ho Chi Minh prawie pół wieku po śmierci prezentuje się naprawdę
realistycznie. Facet wygląda tak, jakby przed chwilką uciął sobie drzemkę.. Szklana
trumna wykonana wspólnie przez wietnamskich i radzieckich inżynierów, mistrzów w tym fachu, stanowi techniczny
majstersztyk. Łóżeczko wykonane jest z miedzianej, wzorzystej taśmy,
stylizowanej w kwiaty lotosu. Otoczone przeźroczystą pokrywą z potrójnego szkła
o wysokiej odporności na duże impulsy mechaniczne, rozbicie itp.. Łóżko umieszczono
na postumencie, z automatycznym systemem podnoszenia. Jest to specjalny
mechanizm, który w razie wojny lub kataklizmu chowa sarkofag pod spodem w tzw. „atomowej
komorze”, aby szczątki wodza przetrwały na wieczność..
Poniżej fotki
szklanego sarkofagu z mumią Ho Chi Minh – źródło:
http://www.designboom.com
Mumifikacja
zwłok wodza Ho.. Jak było naprawdę..
Na koniec wizyty w
grobowcu wodza Ho Chi Minh jeszcze jedna ciekawostka.. Otóż Ho Chi Minh zapisał
w swoim testamencie, by po śmierci poddano go kremacji, a prochy umieszczono w
trzech regionach kraju. Jednak Biuro Polityczne Komunistycznej Partii Wietnamu,
powołując się na "życzenia i uczucia ludzi", postanowiło zachować
długowieczny wizerunek wodza narodu. W 1968 roku, na krótko przed śmiercią
prezydenta Ho Chi Minh, do Hanoi przybyła potajemnie profesjonalna grupa
radzieckich ekspertów w technologii balsamowania. Przeprowadzono konsultacje
z
wietnamskimi ekspertami, lecz temat był w tym czasie bardzo drażliwy, ponieważ
wódz Ho Chi Minh zastrzegł w testamencie wolę kremacji... Kierownictwo
wietnamskiej partii znalazło się w bardzo niezręcznej sytuacji. Rozmowy z
wodzem podjął się sekretarz Le Duan. Poprosił on Ho Chi Minha, by ten wyraził
zgodę na mumifikację, motywując to trwałym
i długowiecznym wizerunkiem wodza w pamięcią
narodu wietnamskiego. Jednak prezydent Ho Chi Minh nic nie odpowiedział. Kiedy
nadszedł moment śmierci przywódcy, Biuro Polityczne nadal nie podjęło ostatecznej
decyzji w tej sprawie. Według lokalnych mediów, w nabożeństwie żałobnym uczestniczyła
delegacja Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, zaproszona na uroczystość
przez prezesa Rady Ministrów Wietnamu. Sekretarz Le Duan poprosił ekspertów
radzieckich, by podjęli się mumifikacji zwłok. Radzieccy eksperci stwierdzili,
że na miejscu będzie to trudne i zwłoki trzeba przewieźć do Związku
Radzieckiego. W tym momencie, wietnamski sekretarz Le Duan rozpłakał się i powiedział:
"To nie może być, zgodnie z
obyczajami Wietnamu, zwłoki wodza muszą pozostać z naszymi rodakami...".
Natychmiast podjęto konsultacje z Prezydium radzieckiej władzy. W końcu Rosjanie
zgodzili się wyznaczyć grupę ekspertów i szybko oddelegowali ją do Wietnamu,
aby pomóc na miejscu zabalsamować ciało Ho Chi Minha. Zwłoki zabalsamowano w
siedem dni po śmierci wodza, w Wojskowej Akademii Medycznej Hanoi.
Od 1969 do
2014 roku, w pracach nad corocznymi „poprawkami” mumifikacyjnymi, uczestniczyło
już w sumie 82 wietnamskich lekarzy, jednak cały czas nadzór prowadzą
specjaliści
z Rosji..
Poniżej – grupy
specjalistów przy balsamowaniu zwłok Ho Chi Minh..
Kończy się wizyta w
tym kultowym i nieco przygnębiającym miejscu.
Z ciemnego, chłodnego wnętrza
grobowca wychodzę na zalane słońcem alejki dużego, zielonego ogrodu,
zalegającego na tyłach Mauzoleum..
Przede mną, pod opieką nauczycieli, dzielnie
maszerują wietnamskie maluchy, które przez cały czas wizyty w Mauzoleum były
niezwykle grzeczne, wyciszone i zdyscyplinowane. Jak się niebawem okaże,
kilkoro z nich będzie mi wiernie towarzyszyło i pozowało do zdjęć przez cały czas
spaceru po prezydenckich posiadłościach w pobliskim parku.. Kiedy dochodzimy do
drugiego posterunku straży porządkowej, już z daleka dostrzegam wymachującego
rękami naszego wietnamskiego przewodnika, który pozostał opiekować się rzeczami
osobistymi i sprzętem foto.. Odbieram swój plecak, torbę z aparatem,
obiektywami i kamerą.. Od razu sprawdzam, czy w trakcie tego przewożenia
sprzętu z jednego końca kompleksu na drugi, coś nie zostało uszkodzone.
Wszystko ok..
Możemy wędrować dalej..
Pałacowy
kompleks;
-
Pałac Prezydencki
-
Parkowy Staw
-
Dom na Palach wujka Ho
Jak już
wspomniałem, na tyłach monumentalnej budowli Mauzoleum rozciąga się piękny,
parkowy kompleks pałacowy. Pod panowaniem
francuskim, Hanoi stało się administracyjnym centrum dla francuskich kolonii w Indochinach.
Francuski styl kolonialny w architekturze stał się dominujący w ówczesnym
czasie na terenie miasta, a wiele jego przykładów pozostało do dziś:
zadrzewione bulwary przy ulicy Phan Dinh Phung wraz z licznymi willami i rezydencjami
w kolonialnym stylu, budynek Grand Opera, State Bank of Vietnam (dawniej Bank
Indochin), Pałac Prezydencki (dawniej Pałac Gubernatora Generalnego francuskich
Indochin), Katedra Św. Józefa oraz zabytkowy Hotel Metropole.. I właśnie jedną
z takich pięknych budowli w stylu kolonialnym zaraz sobie obejrzymy.. Szeroką alejką
parkową, zacienioną koronami wielkich, starych drzew, docieramy na rozległy
skwer. Na jego północnym krańcu, pośród zieleni parkowych krzewów ukazuje się piękna,
cytrynowo-żółta budowla, wzniesiona w stylu kolonialnym.. Rozświetlona jasnymi promieniami
porannego słońca, bardzo wyraźnie odcina się na zielonej ścianie drzew i
błękicie bezchmurnego nieba.
Ten okazały budynek to Pałac Prezydencki..
PAŁAC
PREZYDENCKI
Pałac Prezydencki został
wybudowany w latach 1900/1906 jako siedziba francuskiego gubernatora Indochin.
Zaprojektował go i nadzorował wykonanie - Auguste'a Henri Vildieu, oficjalny
francuski architekt na obszar francuskich Indochin. Podobnie jak większość
francuskiej architektury kolonialnej, pałac jest wyraźnie Europejski. Żółta
budowla zawiera w swym projekcie wyraźne elementy włoskiego renesansu. Jedynym
wizualnym elementem wietnamskiego „klimatu” i pejzażu, są rosnące wokół pałacu drzewa
mango.. Obiekt nie jest otwarty dla turystów, chyba że jesteś dyplomatą,
ambasadorem lub dygnitarzem obcego państwa, wizytującym u prezydenta Wietnamu. W
pałacu odbywają się wyłącznie spotkania rządowe. Można natomiast za odpowiednią
opłatą przechadzać się po pałacowym terenie. Odwiedzający mają dostęp do
ogrodów botanicznych pałacu, gdzie można zobaczyć drzewa owocowe, ozdobne
krzewy, staw z karpiami, budynki gospodarcze, garaże oraz Dom na Palach, w
którym na przełomie lat 1958/69 mieszkał i pracował Ho Chi Minh.. Pałac jest doskonale
widoczny na początku ścieżki spacerowej dla gości, jednak zejście w pobliże
budynku jest raczej niemile widziane..
Aby sfotografować
budynek pałacowy od przodu, trzeba przejść parkową alejką niepełna 200 metrów. Mam
sporo czasu, a godzina zbiórki na parkingu przy autokarze jest odległa,
maszeruję więc przed front Pałacu Prezydenckiego. Od strony wejściowej Pałac
oddziela niewysokie ogrodzenie z kutą wjazdową bramą i dwoma budkami
wartowniczymi. Podchodzę w kierunku ogrodzenia, wciskam obiektyw aparatu
pomiędzy metalowe pręty i pstrykam fotkę en
face..
Francuscy
kolonizatorzy Wietnamu wierzyli w „cywilizacyjną misję", której ideą było
wprowadzanie kultury europejskiej do danego kraju kolonialnego, celem „poprawy”
jego rodzimej kultury. Z tego powodu struktury kolonialne miały tendencję ignorowania
lokalnej architektury. Francuski styl architektoniczny wyraźnie zdominował
architekturę kolonialną w Wietnamie. Budowa pałacu została zamówiona na
początku XX wieku przez ówczesnego francuskiego gubernatora generalnego Paula
Doumer. Zamysł budowy Pałacu określany jest przez niektórych współczesnych
historyków jako "przytłaczająca pasja do skonstruowania kolonialnego
kapitału, który by odzwierciedlał chwałę Francji". Cześć terenów, na których
postawiono pałacową budowlę, po prostu skonfiskowano prywatnym właścicielom.
Pozostałą część obszaru uzyskano przez zburzenie istniejącej w tym miejscu
tysiącletniej Pagoda Mieu Dong Hoi, pomimo protestu oburzonych wiernych
i wyznawców
religijnych..
Poniżej - Pałac
Gubernatora Generalnego Francuskiej (około 1910 roku)..
Zajęty
fotografowaniem i podziwianiem uroków pałacowego parku, kątem oka dostrzegam
grupkę małych Wietnamczyków, którzy wędrowali przede mną w Mauzoleum.. Widać od
razu, że nie są zainteresowani zabytkami ani podziwianiem przyrody. Szeptając
coś między sobą i uśmiechając się wesoło, coraz bardziej próbują zwrócić na
siebie uwagę. Kiedy przesuwam powoli obiektyw kamery, filmując pałac i
otaczający go park, dzieciaki wszelkimi sposobami starają się włazić mi w
kadr.. Kończę filmowanie, wyciągam aparat i dogaduję się z nimi na migi, że teraz mogę ich fotografować do woli.
Maluchy są w siódmym niebie. Przepychają się wzajemnie, aby jak najlepiej
wypaść na zdjęciu. Dla mnie to frajda i przyjemność fotografować takie wesołe,
uśmiechnięte buzie, więc pstrykam im mnóstwo zdjęć. Maluchy są szczęśliwe, ja
zdobywam ich sympatię, a kilka fotek zamieszczam poniżej.. Od tego momentu, aż
do samego końca wizyty w pałacowym parku, będą one nieodłącznymi towarzyszami mojej
wędrówki..
Ruszam za grupą
przyjaciół, którzy zniknęli za zakrętem alejki i powędrowali w kierunku
kolejnych obiektów pałacowego kompleksu.. Choć sam Pałac prezydencki pozostaje
niedostępny dla turystów, do zwiedzania udostępniono rozległy ogród, staw na
tyłach Pałacu oraz kilka ciekawych mniejszych budynków. 300 metrowa ścieżka
spacerowa o nazwie "Mango Alley" (Aleja mango) prowadzi od wejścia do
parku, wokół stawu z karpiami, obok zabudowań gospodarczych i mieszkalnych, do
Domu na Palach, gdzie od 1958 do śmierci w 1969 roku, żył i pracował Ho Chi
Minh. Maszeruję przez chwilę zacienioną alejką. Za kolejnym zakrętem, wśród
zieleni drzew mango, wyłania się cytrynowo-żółty, parterowy budynek. Kolor
obiektu identyczny jak Pałacu Prezydenckiego. Zapewne kiedy kupili beczkę
żółtej farby, to „przelecieli” pędzlem wszystko co popadło..
. Podchodzę
bliżej, od strony niewielkiego placyku, przed front budynku.. Zauważam, że
grupka turystów zebrała się pod oknami obiektu i wypatrują coś wewnątrz pomieszczeń.
Zaraz zobaczymy, co ich tak zaintrygowało..
Dawne
rządowe limuzyny…
Za przeszklonymi
drzwiami, w obszernym pomieszczeniu spełniającym rolę garażu, stoi kilka modeli
starych, rządowych limuzyn. Poza jednym modelem francuskiego Peugeota, dwie
pozostałe to kultowe radzieckie „bryki”, jakimi za czasów komunistycznych
poruszali się po drogach partyjni wodzowie obozu socjalistycznego. Pierwsza z
brzegu czarna, lśniąca limuzyna to ZIS-110, luksusowy samochód osobowy
produkowany przez radziecką firmę ZiS w latach 1945-1959. ZIS-110 był dostępny
jako 4-drzwiowy sedan. Pod maską, do napędzania tego „potwora”, zamontowano silnik
R8 o pojemności sześciu litrów i mocy 142 KM. Według danych technicznych,
maszyna paliła ok. 25 l/100 km
Stojąca obok
seledynowa maszyna, to także wytwór radzieckiej myśli technicznej – samochód
osobowy średniej klasy GAZ-M20 Pobieda.
Pobieda była przede wszystkim
przewidziana jako samochód służbowy, lecz udostępniono ją także w normalnej
sprzedaży dla ludności. Od 1950 roku Pobieda była eksportowana poza obszar ZSRR.
Oprócz krajów bloku wschodniego eksportowano ją także do krajów zachodnich i
azjatyckich. Starsi fani motoryzacji od razu skojarzą jej sylwetkę, z pojazdami
masowo jeżdżącymi w latach 60/70 po naszych polskich drogach.. Otóż, była ona
początkowo montowana, a następnie produkowana na licencji w Polsce,
w zakładach
FSO na Żeraniu, jako Warszawa M-20..
Samochód mógł
rozpędzić się do 105 km/h. Posiadał samonośne, czterodrzwiowe nadwozie typu
fastback lub kabriolet. Czterocylindrowy silnik dolnozaworowy o pojemności 2120
cm³ miał moc 50 KM, a jego średnie zużycie paliwa przy prędkości 30 km/h
wynosiło 14 l/100 km. Charaszaja maszyna..!!!
Na trzecim
stanowisku postawiono „zachodni” samochód – Peugeota 404. Myślę, że jest to
„spuścizna” po kolonialnym okresie francuskim, ponieważ ten model pojazdu produkowano
początkiem lat 60-tych.. Peugeot 404 był w zamierzeniach francuskich
konstruktorów dość specyficznym modelem. Miał szerokie zastosowanie zarówno
jako taksówka, ale także był popularnym samochodem rajdowym, który w latach
60-tych wygrywał parokrotnie znany Rajd Safari.
Peugeot 404 został
zaprojektowany przez słynne włoskie biuro projektowe Pininfarina. Dostępny był
w kilku wersjach nadwoziowych: sedan, kombi oraz pickup. Pod maską montowano silnik
Diesla o pojemności 1,9 l, który później znalazł zastosowanie również w
samochodzie Peugeot 504 lub silnik benzynowy 1,6 l z wtryskiem paliwa
Kugelfischer. Dosyć niezawodna konstrukcja silnika powodowała, iż samochód ten
cieszył się dużą popularnością zarówno zawodowych kierowców rajdowych jak i
amatorów
Koniec
francuskiej ery kolonialnej…
Kiedy w maju 1954
roku Francuskie Siły Zbrojne po przegranej bitwie pod Dien Bien Phu ustąpiły
ostatecznie z północnego Wietnamu, oznaczało to koniec kolonialnego statusu
Wietnamu. W północnej części
kraju władzę przejęła Komunistyczna Partia Wietnamu, której założycielem i
przywódcą był Ho Chi Minh. Komitet Centralny partii postanowił przejąć
kolonialny Pałac Gubernatorski i założyć tam swoją reprezentacyjną siedzibę, a
przede wszystkim stworzyć dom i miejsce pracy dla swojego wodza Ho Chi Minha.. Jednak
wujek Ho, jak nazywało go społeczeństwo wietnamskie, był człowiekiem
nietuzinkowym. Dla Ho Chi Minha, Pałac był tak bardzo nierozerwalnie związany z
niechlubną kolonialną przeszłością Wietnamu pod rządami Francji, że kiedy zaproponowano
mu w nim siedzibę, jawnie odmówił zamieszkiwania w luksusowych pałacowych
apartamentach.
Ho Chi Minh twierdził, że nie chce mieszkać w wielkiej,
arystokratycznej strukturze z powodów symbolicznych, jednak z racji piastowania
funkcji Prezydenta Demokratycznej Republiki Wietnamu, przyjmował tam gości
i
delegacje państwowe innych krajów..
Taka postawa
przywódcy kraju spowodowała lekką konsternację biura politycznego, jednak Ho
Chi Minh postanowił przenieść się do dawnych kwartałów dla służby, znajdujących
się z tyłu pałacowego budynku, gdzie mieszkał od 1954 do 1958 roku. I to
właśnie ten domek elektryka w „musztardowym” kolorze był biurem, jadalnią i
sypialnią zarazem, gdzie wielki przywódca wietnamskiego narodu zamieszkiwał
przez 4 lata..
Tu spotykał się z dziennikarzami i emisariuszami.
W domku, poza
garażem znajdującym się na parterze, są jeszcze bardzo skromnie umeblowane pomieszczenia
typowo prywatne.. Zaglądam przez zamknięte okna i pstrykam fotki, ponieważ
wejście do środka jest niemożliwe.. Na zdjęciach poniżej – sypialnia, jadalnia i
gabinet wujka Ho....
Parkowy
staw z karpiami..
I znowu mi
zniknęli… Kiedy zatrzymałem się przy budynku z limuzynami, grupka moich
przyjaciół zdążyła odejść w kolejne partie ogrodu. Tylko jaskrawa koszulka
Jorgusia miga gdzieś w oddali na tle zielonych krzewów. Ruszam pośpiesznie w
tamtym kierunku, kontynuując opowieść o wujku Ho, jego życiu i pracy na terenie
prezydenckich ogrodów..
W 1958 roku postanowiono
niezręczną sytuację, zamieszkiwania przywódcy narodu w domku dla służby, zakończyć
kompromisem. Na terenie parku pośród zieleni drzew wzniesiono dom na palach, a
przed nim wykopano piękny staw i zarybiono karpiami. Zanim skieruję się do Domu
na Palach wujka Ho, postanawiam ruszyć spacerową alejką, wiodącą wokół
wspomnianego stawu, by pstryknąć parę fotek.. Staw jest naprawdę urokliwy. Jego
podłużna niecka ma około 80 metrów długości i 40 metrów szerokości. Wokół stawu
biegnie alejka odgrodzona po części ozdobną betonową balustradą, a po części
zielonym żywopłotem. Wszystko otacza soczysta zieleń drzew mango, figowców i
palm kokosowych..
DOMEK
NA PALACH
Historyczna
rezydencja Ho Chi Minha..
Ze wschodniego brzegu stawu dostrzegam schowany
po przeciwległej stronie w cieniu wysokich drzew, legendarny Domek na Palach –
prywatną siedzibę Ho Chi Minha.. Za parę chwil zaglądnę w jego wnętrza..
Po pięciu minutach
spaceru brzegiem jeziorka docieram na miejsce.. Oprócz naszej grupki, zawitała
tutaj także wycieczka Wietnamczyków i tym samym zrobiła się spora kolejka do
prywatnych pomieszczeń wujka Ho..
Na dolnym tarasie
przy wejściu w progi domostwa, czterech wojskowych strażników w śnieżnobiałych
mundurach pełni wartę honorową..
Rozglądam się
wokół. Za mną nie ma praktycznie nikogo i jak na razie nic nie zapowiada
kolejnych zwiedzających. Postanawiam chwilkę zaczekać, aż tłum turystów
powędruje w dalsze rewiry ogrodu i już po kilku minutach mam hacjendę wujka Ho
tylko dla siebie. Obchodzę domek dookoła... Szczerze mówiąc, z zewnątrz nic
szczególnego. Ot, drewniana dacza letniskowa ustawiona na palach, 2 metry nad
ziemią. Podobne domki można nierzadko spotkać u nas na Mazurach, jednak w tym
przypadku najważniejszą rolę odgrywa symbolika i pamięć społeczeństwa Wietnamu
o tym nieprzeciętnym człowieku, który odegrał znaczącą rolę w rozwoju kraju i
walce o jego niepodległość.
"Dom na palach
Wujka Ho ", zwany po wietnamsku Nha San Bac Ho, jest integralną częścią legendy
o "Wujku Ho", zbudowanej przez wietnamską historię na przestrzeni
lat. Konstrukcję Domu na Palach oparto na wzorcu tradycyjnego północnowietnamskiego
domu, który (jak powiadają źródła) miał przypominać dom, gdzie Ho Chi Minh
ukrywał się przed Francuzami
w czasie rewolucyjnego powstania przeciwko
kolonialnym okupantom..
Ho Chi Minh zamieszkiwał tutaj
od 1958, aż do śmierci w 1969 roku.
Dom powstał w 1958
roku, natomiast w 1975 roku dom i otaczający go teren został uznany przez
UNESCO oraz Ministerstwo Kultury Wietnamu za Historyczny Pałac Prezydencki HCM.
Dom ma wymiary 12 x 12 metrów.
Cały wykonano ze szlachetnego drewna w
kolorze brązu. Bryła domu ustawiona na palach 2 metry nad ziemią, otoczona jest
dookoła drewnianą werandą. Werandę przysłonięto zielonymi, bambusowymi
żaluzjami dającymi cień, ochronę przed wiatrem czy deszczem.. Czterospadowy
dach pokryto drobną, ceramiczną dachówką..
Zaglądam na parter
pod domkiem.. Stworzono tutaj coś w rodzaju letniego przewiewnego tarasu,
pośrodku którego ustawiono duży, drewniany stół
z podstawą w formie biurka oraz
kilka drewnianych krzeseł.. W szklanej gablotce parę osobistych notesów,
książek, piór i zeszytów Ho Chi Minha.. To jedno z kilku miejsc, gdzie wietnamski
przywódca pisał, pracował
i odpoczywał.. Kiedy australijski dziennikarz Wilfred
Burchett w czasie wizyty u Ho Chi Minha zaproponował mu zrobienie zdjęcia przy
pracy
w swoim biurze, usłyszał taką odpowiedź:
- „Ale ja nie mam biura.. Jeśli jest ładna pogoda pracuję w ogrodzie,
jeśli pada deszcz pracuję na werandzie, a jeśli jest zimno, idę pracować w moim
pokoju…"
Poniżej –
archiwalne zdjęcie Ho Chi Minha podczas pracy przy tymże biurku, na parterze
domku..
Poniżej – Ho Chi
Minh przy pracy na terenie ogrodu, w pobliżu domku na palach..
Czas zaglądnąć na
pięterko, dopóki nie ma ludzi.. Po drewnianych schodach wychodzę na werandę, biegnącą
wokół pomieszczeń na piętrze.. Praktycznie istnieją tutaj tylko dwa pokoje, każdy
z nich nie większy niż
30 metrów kwadratowych. Jeden to rodzaj gabinetu z
drewnianym biurkiem, fotelem i niedużym regałem, drugi jest sypialnią i
pomieszczeniem wypoczynkowym z drewnianym łóżkiem, nakastlikiem i niewielką
szafą..
W obydwu pomieszczeniach kilka osobistych rzeczy Ho Chi Minha, poza tym
skromnie i raczej pusto...
Poniżej – Ho przy
pracy w gabinecie na pięterku..
Na koniec wizyty w
tym skromnym domku wielkiego wietnamskiego przywódcy, kilka zdań refleksji..
Kim tak naprawdę był ten historyczny przywódca wietnamskiego narodu,
przewodniczący partii, prezydent kraju walczącego wiele razy o odzyskanie
niepodległości..??. Przede wszystkim był człowiekiem bardzo skromnym,
autentycznie kochającym ludzi, walczącym w sprawie narodu, pozostawiając
apanaże innym. Z relacji ludzi znających go na co dzień, był człowiekiem
niezwykle pracowitym i oddanym sprawie, jednak nie był fanatykiem politycznym.
Ho Chi Minh nader wszystko kochał dzieci i młodzież. Im też zawsze poświęcał
wiele czasu i w nich upatrywał nadzieję na lepszy Wietnam.. To właśnie dzięki
przyjaźni z młodymi ludźmi nadano mu przydomek – „wujek Ho” i to właśnie między
innymi dzięki temu, choć od jego śmierci upłynęło już pół wieku, młode
pokolenie Wietnamczyków nadal odwiedza miejsce pochówku oraz dom, w którym
mieszkał i pracował, zachowując pamięć po tym niezwykłym przywódcy..
HANOI
Miasto uśmiechniętych dziewcząt..
…. tak właśnie
zatytułowałem ten odcinek opowieści o Wietnamie..
Czy miałem rację..?? Spójrzcie
na fotki poniżej.. Tutaj na każdym kroku:
w parku, na ulicy, w restauracji czy
hotelu, dziewczęta są pogodne, wesołe i zawsze uśmiechnięte. Kiedy rozmawiałem
z wieloma z nich o różnych sprawach, pytałem o ich poglądy, stosunek do Europejczyków,
marzenia, naukę czy pracę, zawsze czułem bijący od nich optymizm, chęć
poznawania świata, dążenie do zdobycia pozycji życiowej, a nader wszystko
olbrzymie poszanowanie wolności.. Zauważcie zresztą sami na kilku zdjęciach
poniżej, jakiż to gest pokazują te śliczne Wietnamki swoimi paluszkami..
Kwadrans po
godzinie 10-tej opuszczam powoli kompleks pałacowy..
Do ustalonego czasu
zbiórki, przy niewielkim placu na tyłach Mauzoleum, mam około 20 minut luzu. Z
nieba leje się żar i na otwartym terenie jest jak w piekarniku. Rozglądam się
dookoła za moimi przyjaciółmi, którzy zniknęli gdzieś parę chwil wcześniej.. Przy
wyjściu z kompleksu ustawiono kramy
i sklepiki, gdzie można nabyć gadżety z Ho
Chi Minhem, od breloczków począwszy, a na wielkich popiersiach skończywszy. Są
tutaj także punkty
z fast-foodem i restauracyjki z napojami. Z uwagi na tłumy
turystów odwiedzające pałacowy kompleks przez cały rok, interes zapewne kręci się
na maxa.. Postanawiam wdepnąć do jednej z takich niewielkich restauracyjek, ulokowanych
wzdłuż spacerowej alejki. Po drodze mijam
kilkunastu żołnierzy w zielonych mundurach, których widziałem 2 godziny
wcześniej, defilujących z wielkimi transparentami po Placu Bohaterów przed
Mauzoleum.. Jak sięgam pamięcią do czasów mojej młodości, czerwone szturmówki,
którymi „uszczęśliwiano” nas na siłę w okresie komunistycznych świąt 1-majowych,
po pochodzie zawsze lądowały gdzieś w rowie.. Tutaj chłopcy po defiladzie
przykładnie tachają wielkie, czerwone, propagandowe transparenty do stojącego
nieopodal autobusu, gdzie z każdej sztuki skrupulatnie rozlicza ich
przełożony.. Co kraj to obyczaj..
.
Wybieram pusty
stolik pod jednym z wielkich parasoli, na restauracyjnym tarasie. Kiedy siadam w
wygodnym wiklinowym fotelu, za plecami słyszę znajome głosy i wesołą rozmowę: –
Ooo, Jędruś już zajął stoliczek… Ciekawe
czy zamówił dla nas piwko.. !! No tak, Ci to mają niezłego nosa jeśli
chodzi o browca.. Odnaleźli się moi przyjaciele, jak za dotknięciem czarodziejskiej
różdżki.. Rozsiadają się przy stoliku i od razu podchodzi kelnerka.. Zamawiamy
ziemne orzeszki i parę kufelków tutejszego browarka o nazwie Bia Hà Nội.. Po 2
minutach kelnerka już niesie piwo.. Nawet nie próbuję zastanawiać się czy jest
dobre, ważne że z pianą i zimne..
No to pyrst ludkowie za Wasze zdrowie..
Muzeum
Ho Chi Minh
Po kwadransie
odpoczynku w cieniu parasola i uzupełnieniu płynów w organizmie, ruszamy na
miejsce zbiórki. Została ona wyznaczona nieopodal wielkiego, betonowego
gmaszyska, przyozdobionego wieloma narodowymi flagami oraz obowiązkowym
wizerunkiem sierpa i młota..
Ów wielki, szary budynek o kształcie kwadratu
90 m x 90 m, to Muzeum Ho Chi Minh, największe muzeum w Wietnamie poświęcone
przywódcy Ho Chi Minh i rewolucyjnej walce Wietnamu przeciwko obcym mocarstwom.
Zostało zbudowane w 1990 roku. Muzeum skupia się głównie na prezentowaniu
faktów dotyczących życia Ho Chi Minha. Podstawowym celem i zadaniem muzeum jest
badanie oraz pozyskiwanie historycznych relikwii, przedmiotów, dokumentów związanych
z życiem i działalnością prezydenta Ho Chi Minh podczas jego walki
rewolucyjnej, propagowanie idei i edukowanie społeczeństwa. Jako, że na razie
mamy „zaaplikowaną” dość dużą dawkę Hosziminizmu i rewolucyjnych idei,
odpuścimy sobie ten obiekt w grafiku zwiedzania Hanoi.
-
ŚWIĄTYNIA DIEN HUU (Lien Hoa Dai)
-
PAGODA na JEDNEJ KOLUMNIE
(Chua
Mot Cot)
Tuż obok muzeum, po
prawej stronie promenady na terenie przylegającego parku, za betonowym
ogrodzeniem znajdują się dwa ciekawe zabytki - przytulna i kameralna Świątynia
Dien Huu znana wcześniej jako Lien Hoa Dai oraz niezwykła architektonicznie, jedna
z dwóch najbardziej znanych świątyń Wietnamu – Pagoda na Jednej Kolumnie zwana
po wietnamsku Chua Mot Cot. Wejście na świątynny teren prowadzi przez 3
–drzwiową kamienną bramę, zaprojektowaną w formie ozdobnej fasady..
Wraz z grupką
młodych Wietnamczyków przechodzę przez niskie, łukowe odrzwia i krótkim
korytarzykiem przedostaję się na niewielki, wewnętrzny dziedziniec..
Pośrodku
dziedzińca, na ozdobnym cokole metrowej wysokości, umieszczono kamienną figurę,
przedstawiającą Bodhisattwa Awalokiteśwarę - Boginię Miłosierdzia, która siedzi
na kwiecie lotosu..
Zaraz opowiem ciekawą legendę, związaną z owym bóstwem..
Legenda
o bezdzietnym cesarzu..
Jak podają
stare zapiski w buddyjskich kronikach, na początku XI wieku terenami ówczesnego
Wietnamu rządził cesarz Lý Thái Tong, potomek dynastii Ly. Mijały lata, cesarz
się starzał, jednak był nadal bezdzietny..
Z całych sił pragnął mieć potomka
rodu. Modlił się zatem żarliwie do Buddy
o syna. Pewnej nocy we śnie ujrzał
wielki staw, a na jego powierzchni Bodhisattwa
Awalokiteśwarę - Boginię Miłosierdzia, siedzącą na wielkim kwiecie lotosu..
Bogini podarowała
królowi małego chłopca.. Cesarz Lý Thái Tong pod wpływem ujrzanej we śnie
przepowiedni, poślubił młodą, wiejską dziewczynę, która została królową i kilka
miesięcy później urodziła mu syna, dziedzica tronu..
Cesarz chcąc
wyrazić swoją wdzięczność z okazji tego wydarzenia, za radą buddyjskiego mnicha
imieniem Thien Wto, nakazał w 1049 roku zbudować
dość niezwykłą świątynię. Pośrodku stawu wzniesiono wysoki na 4 metry filar, a na nim
zabudowano niewielką drewnianą pagodę, przypominającą kształtem kwiat lotosu
wyłaniający się z wody.. Wizerunek lotosu miał nawiązywać do kwiatu z jego
proroczego snu, na którym siedziała Bogini Miłosierdzia - Bodhisattwa
Awalokiteśwara i być formą podziękowania dla bóstwa.. Legenda, jak to bywa z
tego rodzaju opowieściami, ma w swej treści nierealne motywy, jednak Pagoda na
Jednej Kolumnie o kształcie lotosu istnieje naprawdę. Za parę chwil ujrzymy ją
w całej okazałości.
ŚWIĄTYNIA
DIEN HUU (Lien Hoa Dai)
Przybytek
Wiecznego Błogosławieństwa…
Tymczasem wędruję
na przeciwległą stronę dziedzińca, gdzie wzniesiono inną niewielką, kameralną
świątynię, zwaną Dien Huu czyli Wiecznego Błogosławieństwa, znaną wcześniej
także jako Lien Hoa Dai. Ta przytulna, mała urokliwa świątynia jest często
pomijana przez turystów odwiedzających Hanoi, którzy od razu maszerują w
kierunku bardziej znanej Pagody na Jednej Kolumnie. Jednak jak sami zaraz
zobaczycie, warto poświęcić parę minut na zajrzenie do wnętrza owego
przybytku..
Kiedy na początku
XI wieku zbudowana została malutka Pagoda na Jednej Kolumnie, przypominająca
bajkową chatkę na kurzej nóżce, aby stworzyć korzystne warunki wielu wiernym
przychodzącym się modlić u jej stóp,
na wprost pagody w odległości kilkunastu
metrów zbudowano tę właśnie zadaszoną, kameralną świątynię Dien Huu, tworząc
kolejne sanktuarium poświęcone Bogini Miłosierdzia - Bodhisattwa
Awalokiteśwara.
Urocza Świątynia Dien Huu jest doskonałym przykładem tradycyjnej
wietnamskiej architektury. Jako kulturalny i historyczny relikt minionych
wieków, posiada w swych wnętrzach cenne figurki bóstw, naczynia ofiarne,
modlitewne kadzielnice i wiele porcelanowych przedmiotów, ozdabiających główne
sanktuarium, ołtarzyki oraz niewielkie salki modlitewne.. Koloryt wystroju
wnętrza, misterne zdobnictwo drewnianych paneli oraz zapach kadziła tworzą
tutaj niepowtarzalny klimat zamierzchłych czasów starożytnego państwa Tonkin
(dawny Wietnam)..
Przez prawie
kwadrans przechadzam się w zupełnej ciszy po niewielkich pomieszczeniach
świątyni, zapalając kadzidełka i wsłuchując się w buddyjską mantrę, wypowiadaną
monotonnym głosem przez młodego mnicha, w półmroku modlitewnej salki..
PAGODA
na JEDNEJ KOLUMNIE
(Chua
Mot Cot)
Czas ruszać dalej,
by w końcu ujrzeć ową legendarną Pagodę na Jednej Kolumnie.. Z zacienionego
wnętrza Świątyni Dien Huu, wąskim korytarzem wychodzę na jej drugą stronę,
wprost na niewielki taras, wyłożony ceglastą posadzką. Pośrodku tarasu
ustawiono kamienny ołtarzyk, przyozdobiony kwiatami i wizerunkiem Bogini
Miłosierdzia. Po bokach ołtarza rozmieszczono miniaturowe, kamienne kapliczki
buddyjskie na kolumienkach metrowej wysokości, pełniące role kadzielnic.
Dojścia do ołtarza pilnują dwa białe kamienne posągi mitologicznych lwów..
Najciekawsza i najważniejsza budowla całego świątynnego kompleksu znajduję się
z tyłu za ołtarzem. Pośród zieleni otaczających drzew, widać kamienne schody
prowadzące do Pagody na Jednej Kolumnie..
Zanim zaglądnę do
wnętrza Pagody na Jednej Kolumnie, postanawiam obejść dookoła staw, pośrodku
którego zbudowano to cudeńko architektoniczne. Pstryknę kilka fotek z różnej
perspektywy, a przy okazji opowiem dalszą część historii związanej z tą budowlą
i opiszę jej parametry techniczno-konstrukcyjne.. Zatem ruszamy na spacerek
wokół Pagody Na Jednej Kolumnie. Tak prezentuje się ona dzisiaj…
... a tak przed
ponad wiekiem (foto archiwum vnexpress.net) – Pagoda na Jednej Kolumnie zdjęcie z początku XX wieku.
Jak wspominałem już
wcześniej, podczas prezentowania legendy o bezdzietnym cesarzu, ówczesny władca
Ly Thai Tong panujący w latach 1028/1054, nakazał wzniesienie tej malutkiej
pagody, aby podziękować Bogini Miłosierdzia po narodzinach swojego syna. Pagoda
została zbudowana w 1049 roku. Jak doskonale widać na zdjęciach, swym kształtem
nawiązuje do kwiatu lotosu z proroczego snu cesarza. Miniaturowa i wręcz
bajkowo wyglądająca drewniana konstrukcja świątyni, osadzona została na
okrągłym, betonowym filarze, ustawionym pośrodku stawu wypełnionego wodą. Forma
odwzorowująca święty kwiat lotosu, wyrastający ponad powierzchnię wody, to dla
buddystów szczególna symbolika. Opisywałem ją w jednej z poprzednich części
relacji po Indochinach… Lotos to symbol czystości, wyrastający z błota, niczym
nieskazitelna forma wznosząca się ponad morze smutku i nieprawości..
Ten
unikalny kształt pagody wraz jej historyczno-legendarnymi dziejami, jest
powodem odwiedzin setek tysięcy turystów z całego świata..
Starożytna historia pagody…
Obecna pagoda nie
jest niestety oryginałem. To co dzisiaj możemy podziwiać, to dokładna replika
dawnej, starożytnej budowli, albowiem
oryginał, który przetrwał stulecia dziejowej zawieruchy, w czasie I Wojny
Indochińskiej w roku 1954 został zwykłym aktem wandalizmu zniszczony przez
francuskie wojska kolonialne, podczas wycofywania się z Wietnamu.
Wróćmy jednak do
początków XI wieku, kiedy to cesarz Ly Thai Tong, zbudował Pagodę na Jednej
Kolumnie na terenie dawnych cesarskich ogrodów Tây Cam, w ówczesnej stolicy
Wietnamu - Thang Long (dawna nazwa Hanoi).. Drewniana konstrukcja pagody
została zabudowana na kamiennym filarze o średnicy 1,25 m, pośrodku stawu z
wodą..
Przed pagodą wierni modlili się za zdrowie i długowieczność monarchy.
W
epoce Dynastii Lý, świątynia była miejscem corocznej ceremonii królewskiej z
okazji najważniejszego święta buddyjskiego Vesak. Święto Vesak upamiętnia
narodziny, oświecenie (Nirvana) i śmierć (parinirwanę) Buddy Gautama, a tym
samym jego wyjścia z cyklu odrodzenia (samsary). Ceremonia corocznie przyciągała
tysiące mnichów i ludzi świeckich z całego kraju.
Świątynia została
odnowiona w 1105 roku przez cesarza Ly Nhan Tong.
W tymże okresie został odlany
dzwon świątynny, a w 1109 roku podjęto próbę zamontowania go we wnętrzu
malutkiej pagody. Jednakże dzwon okazał się zbyt duży i ciężki. Projekt „nie
wypalił” a właściwie nie zadzwonił.. Z tego powodu dzwon został przeniesiony na
wieś i zabudowany na polu uprawnym w sąsiedztwie świątyni Nhat Tru. Obszar ten
był siedliskiem żółwi błotnych, więc dzwon zaczęto nazywać Quy điện Chung, co
oznaczało Dzwon na Żółwiowym Polu. Początkiem XV wieku Wietnam został najechany
i okupowany przez chińską dynastię Ming.
W 1426 roku, przyszły wietnamski cesarz
Lê Loi zaatakował i rozproszył chińskie wojska. Będące w odwrocie siły Ming potrzebowały
więcej broni i wtedy chiński dowódca nakazał dzwon przetopić, a pozyskaną miedź
użyć do jej produkcji.. W kolejnych stuleciach Pagoda na Jednej Kolumnie pełniła
bardzo ważną rolę buddyjskiego ośrodka religijnego, aż do wspomnianego już roku
1954, kiedy to kolonialne wojska francuskie wycofując się z Wietnamu po klęsce
w wojnie Indochińskiej, zniszczyły konstrukcję pagody.. Dzięki staraniom
wietnamskich władz oraz dawnym fotografiom i archiwalnym szkicom buddyjskich
mnichów, udało się w latach 1955/60 ponownie zrekonstruować tę niezwykle piękną
budowlę.. Jej unikalny wygląd możemy obecnie podziwiać w niezmienionym stanie.
Jest
naprawdę wspaniała !!!.
Wędrując wokół
stawu, mam okazję dokładnie przyjrzeć się konstrukcji pagody ze wszystkich
stron, zatem troszkę danych technicznych..
Świątynia zbudowana jest z tekowego
drewna i stabilnie osadzona na jednym filarze kamiennym o średnicy 1,25 m,
wznoszącym się ponad poziom wody na wysokość ok. 4 metrów. Drewniana
konstrukcja pagody opisana jest na planie kwadratu o bokach 3 x 3 metry.
Konstrukcję zadaszono 4 spadowym dachem, którego opadające krawędzie gontów
wygięte są łukowo ku górze i ozdobione na końcach czterema smoczymi głowami..
Górną kalenicę dachu także zdobią motywy dwóch smoków.
Do pokrycia płaszczyzny
dachu zastosowano wypalaną ceramiczną dachówkę w kształcie łusek o ceglastym
kolorze..
Najciekawsze jest
samo osadzenie budynku na betonowej kolumnie. Zastosowano tutaj wsparcie od
dołu całej drewnianej konstrukcji budowli za pomocą tzw. mieczy (zastrzałów),
wykorzystywanych zazwyczaj przy montażu więźby dachowej.
Jak widać, Pagoda
na Jednej Kolumnie jest świątynią o bardzo unikalnej architekturze, dzięki
czemu została wybrana jako jeden z symboli stolicy Hanoi. W 2012 roku pagoda
została uznana przez National Arts za
unikalny zabytek architektury Azji i wpisana do księgi Guinessa..
Chatka na kamiennym
filarze wznosi się pośrodku stawu, zatem z jego brzegiem musiała zostać
połączona ciągiem schodów.. Na szkicu poniżej widać techniczne rozwiązanie tej
konstrukcji..
Czas zajrzeć do
malutkiego wnętrza pagody. Ruszam w kierunku schodów, korzystając z okazji, że
grupka moich znajomych oraz paru Wietnamczyków oglądających świątynię zeszli
już w dół i schody opustoszały..
Wnętrze pagody, to
malutkie pomieszczenie o powierzchni niespełna 9 m². Zabudowano tutaj niewielki
ołtarz poświęcony Bodhisattwa Awalokiteśvara – Bogini Miłosierdzia. Przy
wejściu umieszczono napis mówiący o proroczym śnie cesarza Ly Thai Tong, który zlecił
budowę owej pagody. Na ołtarzu wazony z różowymi kwiatami lotosu oraz naczynia
z owocami – ofiarne dary wiernych dla bogini. Z boków ołtarza piękne wielkie
wazony z chińskiej porcelany. Najważniejszy element ołtarza to umieszczony
pośrodku, pozłacany posążek Bodhisattwa Awalokiteśwary o dziesięciu ramionach,
symbolizujący boginię o tysiącu rękach i oczach.. Uważa się, że modlitwa do Bogini
Miłosierdzia w tej świątyni przyniesie dużo zdrowia, dużo szczęścia i płodność.
Często przychodzą tutaj młode pary, by pomodlić się o swoje przyszłe dzieci. Dzieci
mi już raczej nie potrzeba, bo mam ich w moim życiu wystarczająco dużo wokół
siebie, zatem przez parę minut postanawiam się pomodlić do Bogini Miłosierdzia
o zdrowie i życiowy fart..
Po chwili zadumy i
modlitwy rozglądam się wokół. W oddali widzę sylwetki moich znajomych
zmierzające w kierunku wyjścia. Spoglądam na zegarek. Dochodzi południe..
Wychodząc z zacienionego pomieszczenia pagody na zalane słońcem parkowe alejki,
od razu dostaję gorącego słonecznego „kopa”. Na otwartym terenie praży jak w
piekarniku.. Szybkim krokiem podążam za moją grupą w kierunku autokaru, który
czeka na parkingu przed świątynią.. Po kilku minutach wchodzę jako ostatni do
schłodzonego klimatyzacją wnętrza.. Co za ulga !!!.. Do następnego punktu
zwiedzania mamy około 2 kilometrów, ale podjedziemy tam autokarem.
Przejazd
zatłoczonymi, miejskimi uliczkami zajmie nie więcej niż kwadrans. Dobre i tyle,
by posiedzieć w klimatyzowanym, chłodnym wnętrzu autokaru. Zbliża się południe
i każdy zbędnie przemaszerowany kilometr w tym piekiełku to daremny trud..
Kolejna atrakcja w naszym dzisiejszym turystycznym grafiku to Van Mieu czyli
Świątynia Literatury, dość niezwykły obiekt, a właściwie kompleks budynków poświęcony
wielkiemu chińskiemu uczonemu i mędrcowi – Konfucjuszowi. Świątynia Literatury to
także symboliczny pomnik uczonych i literatów, będący zarazem najstarszym
wietnamskim uniwersytetem. Według zapewnień naszego wietnamskiego przewodnika, jest
doskonałym miejscem na spacer w upalny dzień.
Oaza spokoju w gwarnej stolicy,
zapewniająca odrobinę ciszy i cienia, niezwykle cennego w rozżarzonym słońcem
Wietnamie..
Poniżej mapka sytuacyjna kompleksu Świątyni Literatury oraz widok
z
powietrza całego świątynnego terenu..
VAN MIEU -
ŚWIĄTYNIA LITERATURY
Kwadrans po
godzinie 12-tej autokar zajeżdża na niewielki parking przy ulicy Quoc Tu Giam,
od południowej strony świątynnego kompleksu.. Zabieram sprzęt fotograficzny,
butelkę mineralki i ruszam za przewodnikiem w kierunku Świątyni Literatury. Po paru
chwilach, z prawej strony ruchliwej ulicy, w cieniu dużych, starych drzew
dostrzegam 4 białe, wysokie kolumny. Na bokach każdej z nich umieszczono stele
z napisami w chińskim języku. Około 50 metrów za kolumnami, przy końcu szerokiej
alejki, widać główne wejście do świątynnego kompleksu - Bramę Wielkiego Portyku.
Brama
Wielkiego Portyku – Van Mieu Mon
Chociaż obszar
świątynnego kompleksu otacza zewsząd chaotyczny ruch ulic, to skryta za prawie
dwumetrowym murem świątynia, jawi się jako oaza spokoju w tym pełnym pośpiechu
mieście. Przez główną Bramę Wielkiego Portyku na teren kompleksu prowadzą trzy
wejścia. Wejście największe centralne było niegdyś zarezerwowane dla monarchy.
Na nadbudowie bramy, ponad centralnym wejściem we wnęce dzwonnicy, znajduje się
duży dzwon z brązu. Boczne wejście po lewej stronie przeznaczone było dla
cesarskich urzędników administracji (Mandarynów), natomiast boczne wejście po
prawej stronie dla urzędników wojskowych.
Dzwon podwieszony
we wnęce nad centralnym wejściem, obwieszczał nadejście ważnej osobistości. Został
umieszczony w głównej bramie Świątyni Literatury (Van Mieu) w XIX wieku. Dzwon wykonano
z brązu
i mógł być dotykany tylko przez mnichów. Na dzwonie znajduje się kilka rytów,
między innymi zarys feniksa, który reprezentuje piękno oraz wizerunek smoka,
który reprezentuje władzę. Oba te symbole są używane do reprezentowania króla i
królowej.
Zanim przekroczymy Bramę
Wielkiego Portyku i zagłębimy się w ciszę świątynnych alejek, prowadzących
przez kilka pięknych dziedzińców
i parkowych skwerów, postaram się w kilku
zdaniach przedstawić schemat świątynnego obiektu oraz układ poszczególnych
sektorów.
Układ sektorów
ŚWIĄTYNI LITERATURY
Świątynia
Literatury - Van Mieu znajduje się w centralnej części Hanoi,
w dzielnicy Dong
Dja. Obszar świątynny otoczony 2-metrowym ceglanym murem, zalega pomiędzy
ulicami Quoc Tu Giam, Ton Duc Thang, Nguyen Thai Hoc i Van Mieu. Jego powierzchnia,
przypominająca kształtem prostokąt o długości 350 metrów i szerokości od 90-155
metrów, wynosi około 42 320 m² (wraz z sąsiadującym jeziorem Kim Chau,
które jest integralną częścią świątynnego kompleksu powierzchnia ma ponad
54 000 m²).
Cała świątynia jest
ustawiona ściśle według charakterystycznych zasad geomancji w orientacji
północ-południe. Układ wewnętrzny Świątyni Literatury jest podobny do świątyni
Qufu w chińskiej prowincji Shandong, miejscu narodzin Konfucjusza. Obszar świątynnego
kompleksu został podzielony na 5 dziedzińców, odrębnie otoczonych ceglanym
murem, których liczba symbolizuje pięć elementów natury: metal, drewno, wodę,
ogień i ziemię. Kiedyś istniał jeszcze szósty dziedziniec, mieszczący pierwsze
sale uniwersyteckie. Niestety został zniszczony podczas francuskiego
bombardowania w 1947 roku. Pierwsze cztery dziedzińce połączono ze sobą trzema
ozdobnymi głównymi bramami: Dai Trung (Wielka Brama Środkowa), Khue Van Cac
(Pawilon Konstelacji) oraz Dai Thanh (Brama Wielkiej Syntezy). Z czwartego na
piaty dziedziniec przechodzi się przez tzw. "Dom Ceremonii"
("Bai Duong"). Po obydwu stronach każdej z głównych środkowych bram
znajdują się mniejsze, boczne wejścia, do których prowadzą boczne alejki.
Środkowe drogi i bramy na terenie Świątyni Literatury zarezerwowane były dla
króla. Urzędnicy, nauczyciele oraz studenci musieli korzystać z bocznych dróg i
wejść.
Pierwsze dwa
dziedzińce to ciche, parkowe obszary z wiekowymi drzewami i przystrzyżonymi
trawnikami, gdzie uczeni mogli odpocząć z dala od zgiełku świata zewnętrznego.
Kolejne dziedzińce zajmują budynki świątynne i akademickie, zadaszone pawilony
z kamiennymi stelami lekarzy, absolwentów uniwersytetu oraz basen wypełniony
wodą, zwany Studnią Niebiańskiej Jasności ("Thiên Quang Tỉnh").. Dzisiaj
Świątynia Literatury ze swoimi pagodami, bramami, dziedzińcami, sadzawkami
wypełnionymi kwiatami lotosu i pięknie utrzymanymi, zielonymi ogrodami prezentuje
się jako wspaniałe dzieło sztuki, stworzone z elementów architektury i
przyrody. Zajrzyjmy zatem w jej zaciszne rewiry..
Poniżej: makieta
całego obszaru Świątyni Literatury..
Poniżej: charakterystyczne
struktury budowlane występujące na obszarze świątynnego kompleksu.
Na terenie
świątynnego kompleksu..
I
Dziedziniec
Kiedy przekraczam
progi Bramy Wielkiego Portyku i z tętniącej życiem, gwarnej, ruchliwej,
rozpalonej słońcem ulicy zagłębiam się w ciszę świątynnych alejek, otacza mnie
uspakajającą zieleń pięknych dziedzińców
i parkowych skwerów. Przenoszę się
duchowo do dawnego Wietnamu, krainy mędrców, poetów, myślicieli...
Przez parę chwil
spaceruję główną alejką I Dziedzińca w cieniu koron starych drzew, pośród soczystej
zieleni staranie uformowanych krzewów. Nagle dostrzegam coś, co zdaje się być
nierealnym snem. Z głębi alejki zmierza powolutku w moim kierunku para
staruszków. Stara kobieta prowadzi za rękę przygarbionego, łysiejącego
staruszka z rzadką siwą brodą, ubranego w jasnożółte kimono i podpierającego
się laseczką..
Po kilku dniach pobytu w Wietnamie, gdzie na
każdym kroku można ujrzeć podobiznę wodza Ho Chi Minh, nabawiłem się chyba
syndromu wujka Ho..!!! Starzec wygląda niemalże identycznie jak nieżyjący Ho
Chi Minh, którego zmumifikowane zwłoki oglądałem parę godzin wcześniej w
Mauzoleum.. Czyżby wujek Ho wyszedł na chwilkę ze szklanego sarkofagu na mały
spacerek po parku?...
. Zresztą zobaczcie
sami podobiznę..
Historia
powstania ŚWIĄTYNI LITERATURY..
Aby poznać początki
powstania i działalności świątyni, po której będziemy spacerować oraz zrozumieć
motywy jakimi kierował się główny inicjator jej budowy – chiński cesarz Lý
Thánh Tông, musimy cofnąć się w czasie na początek ubiegłego tysiąclecia.
Kompleks budynków
Świątyni Literatury - Văn Miếu został wzniesiony
w 1070 roku z inicjatywy
ówcześnie panującego cesarza Lý Thánh Tông,
dla uczczenia chińskiego filozofa,
mędrca, uczonego Konfucjusza oraz jego naśladowców i uczniów. Budowla jest
inspirowana świątynią konfucjańską w Qu Fu (Chiny), miejscu urodzin
Konfucjusza. Świątynia była wielokrotnie rozbudowywana w czasie panowania
dynastii Trần (1225-1400) oraz za panowania kolejnych dynastii pomiędzy XV a
XVIII wiekiem. Pomimo licznych wojen i katastrof, świątynia zachowała dawne
style architektoniczne wielu dynastii, a także mnóstwo cennych zabytków.
Ważniejsze renowacje miały miejsce w 1920, 1954 i 2000 roku, ponieważ drewno
użyte do budowy, na przestrzeni prawie tysiąca lat zaczęło się łamać i
rozpadać. Remonty przeprowadzono wymieniając stare elementy drewniane na nowe
lub zastępując je betonem, metalem czy kamieniem..
Poniżej – wizerunek
chińskiego mędrca, filozofa i uczonego Konfucjusza..
Budowa świątyni
była znaczącym wydarzeniem w kulturalnym rozwoju kraju. Służyła ona nie tylko
czci przodków, ale stała się pierwszym centrum uniwersyteckim dawnego Wietnamu.
Już w 1076 roku założono na jej terenie pierwszy uniwersytet pod nazwą Quốc Tu
Giám („Szkoła Synów Narodu”), którego pierwotnym celem było kształcenie
chłopców z bogatych rodów szlacheckich, arystokracji, miejscowych elit
społecznych oraz członków rodziny cesarskiej zgodnie z zasadami konfucjanizmu. Ponieważ
studia w ówczesnym czasie stały się niezwykle popularne, a do wiedzy garnęła
się liczna rzesza młodych ludzi, postanowiono zwiększyć ilość miejsc, nazwę Quốc
Tu Giám („Szkoła Synów Narodu”) przekształcono na „Świątynia Literatury” i po
roku 1442 stała się on uczelnią powszechną. Zaczęto przyjmować wyjątkowo
utalentowanych chłopców z całego kraju, a także ze świata.. Studiowali tu
literaturę, poezję oraz zasady konfucjanizmu. W ten sposób powstała zasada
następstwa, według której wyłącznie kwalifikacje, a nie przynależność do
warstwy szlacheckiej, stały się kryterium rekrutacji urzędników.
Uniwersytet
pozostał otwarty od 1076 do 1779 roku. W 1802 roku monarchowie dynastii Nguyen
założyli w mieście Hue nową stolicę, gdzie stworzyli nowe akademickie centrum
nauczania. Uniwersytecka Świątynia Literatury w Hanoi straciła na znaczeniu.
Jej całkowite zamknięcie nastąpiło na początku XX wieku. Pod francuskim
protektoratem, w 1906 roku Świątynia Literatury została zarejestrowana jako
Monument Historique (Zabytkowy Pomnik). Jak na ironię losu, w czasie
francuskich rządów kolonialnych w Wietnamie, na przestrzeni lat 1945-1954
Francuzi zniszczyli niektóre części świątyni. Stworzyli na jej terenie lazaret,
lokując chorych i rannych ludzi, poszkodowanych w czasie II wojny światowej i I
wojny Indochińskiej, z powodu przepełnionych szpitali w Hanoi..
Poniżej –
archiwalne fotografie Świątyni Literatury z początku XX wieku.
Maszeruję spacerkiem
przez zielony teren I Dziedzińca, w kierunku widocznej w oddali Wielkiej Bramy
Środkowej - Dai Trung Mon, przez którą przedostanę się na kolejny dziedziniec.
Pierwszy dziedziniec rozciąga się na długości niespełna 100 metrów od głównej
Bramy Wielkiego Portyku (Van Mieu Mon) do Wielkiej Bramy Środkowej (Dai Trung
Mon). Środkiem dziedzińca prowadzi centralna alejka, która była przeznaczona
jedynie dla cesarza, natomiast po bokach biegną dwie alejki dla administracji,
wojskowych i studentów. Teraz ja, jak niegdyś cesarz, wędruję sobie głównym
traktem. W czasie spaceru opowiem o poszczególnych zabytkowych budowlach
kompleksu, a także o niezwykle trudnych i wręcz elitarnych egzaminach
końcowych, które czekały absolwentów Świątyni Literatury na zakończenie studiów.
Wielka
Brama Środkowa – Dai Trung Mon
Po paru chwilach
docieram do Wielkiej Bramy Środkowej - Dai Trung Mon.
I tutaj czeka mnie miły
dla oka widok. W bramie ukazują się młode Wietnamki, w kolorowych regionalnych tunikach.
Na terenie Świątyni Literatury takie widoczki to norma.. Wiele młodych
dziewczyn przychodzi tutaj na plenerowe sesje fotograficzne, a przy okazji
chętnie pozują do zdjęć zagranicznym turystom.. Corocznie w listopadzie
odbywają się także profesjonalne sesje plenerowe w ramach konkursu „Miss
Nastolatek”. Dziewczyny z całego kraju prezentują się w kolorowych tunikach na
tle świątynnych ogrodów, co przyciąga uwagę wielu zwiedzających..
Jak wspominałem,
równolegle do głównej alejki biegną po lewej i prawej stronie boczne ścieżki.
Wiodą one do dwóch bocznych, niedużych kamiennych bram, rozstawionych po obydwu
stronach Wielkiej Bramy Środkowej - Dai Trung Mon w odległości kilkunastu
metrów. Boczne furty noszą nazwy - "Dai Tai" (Wrodzonego talentu) i
„Thanh duk” (Doskonałych zalet)..
Rozglądam się na
lewo i prawo.. Już wiem, którą furtą przejdę na drugą stronę. Przy bramie
„Doskonałych zalet” dostrzegam kolejne śliczne Wietnamki w kolorowych strojach,
uśmiechające się w moim kierunku.. Noooo tak, te młode dziewczyny na pewno mają
„doskonałe zalety”
II
Dziedziniec
Pstrykam zdjęcia
dziewczynom, zamieniamy kilka życzliwych słów po angielsku i przez kamienną
furtę przechodzę na teren II Dziedzińca.. Pierwsze dwa dziedzińce są ocienione
wielkimi drzewami, przez co upał staje się mniej dokuczliwy. Wokół panuje cisza..
Mnóstwo tu urokliwych zakątków, starych bram, wąskich ścieżek i ławeczek. Na
starannie przystrzyżonych trawnikach można podpatrzyć sztukę formowania
zielonych krzewów zwaną fachowo topiaries.
Krzewy przycięto na kształt zwierząt, które reprezentują 12 zwierzęcych symboli
zodiaku.
Po wejściu na teren
II dziedzińca, droga prowadzi wzdłuż drzew i sadzawek do widocznego w oddali pawilonu
Khuê Văn Các, niezwykle charakterystycznej i rozpoznawalnej budowli, której
wizerunek stanowi logo lokalnej telewizji w Hanoi..
Pawilon
Konstelacji Literatury - Khuê Văn Các
Podchodzę bliżej,
by dokładnie przyjrzeć się tej fascynująco pięknej, unikalnej budowli
architektonicznej..
Choć Świątynia Van
Mieu została zbudowana w XI wieku, pewne obiekty architektoniczne na jej
obszarze powstały znacznie później. Jednym z nich jest właśnie Khue Van Cac –
Pawilon Konstelacji Literatury. Kiedy w 1802 roku, zasiadający na tronie cesarz
Gia Long, przeniósł stolicę z Hanoi do Hue, zarządcą terenu Cytadeli Północnej
w Hanoi ustanowił swojego ministra wojny - Nguyen Van Thanh. W tym czasie sąd
klauzuli terytorialnej postanowił rozbudować
północną część miasta, a tym samym wznieść więcej obiektów na terenie
Świątyni Literatury, by podnieść jej wyjątkowość architektoniczną w zakresie
kultury i sztuki. Nad projektem sprawował pieczę wspomniany dowódca Cytadeli –
minister Nguyen Van Thanh. Prace rozpoczęto początkiem 1805 roku i prowadzono
na przestrzeni wielu lat, m.in. w 1833 roku wzniesiono mury otaczające teren
kompleksu świątynnego. Jednak budowa Pawilonu Konstelacji Literatury przebiegła
szybko i zakończona została już na jesień 1805 roku.
Architektura
Pawilonu Konstelacji Literatury
Pawilon Khue Van
Cac (Konstelacji) to struktura dwukondygnacyjna wykonana z drewna i cegły.. Podstawę
całej konstrukcji stanowi kamienny podest w kształcie kwadratu o bokach 6,8 m x
6,8 m, na który wchodzi się po 3 kamiennych stopniach. Powierzchnię podestu
wyłożono ceramicznymi cegłami ze słynnych, starych rzemieślniczych warsztatów glazury
Bat Trang, znanych w całym Wietnamie z produkcji niezwykle pięknej ceramiki,
mających ponad 1000 letnią historię.. Podest stanowiący parter budowli jest
zupełnie pusty. W jego narożach zabudowano 4 kwadratowe filary z cegły,
stanowiące wsparcie dla drewnianej budowli piętra pawilonu..
Filary jak widać
na fotkach, są stosunkowo masywne. Wysokość filarów od podstawy do górnej
powały wynosi 2,6 metra. Bok każdego z nich ma
1 metr szerokości. Filary
pokryto białym tynkiem, po czym na bocznych płaszczyznach wyrzeźbiono wyrafinowane
motywy roślinno-zwierzęce.
Na owych czterech masywnych słupach zabudowano
piętro pawilonu, przypominające piękną, drewnianą, miniaturową chińską pagodę.
Konstrukcję piętra
oparto na kilku nośnych belkach podłogowych opasanych kwadratową ramą, bogato
rzeźbioną na każdym z czterech boków. Centralna budowla na piętrze, to drewniany
pawilon z czterema ażurowymi ścianami, okrągłymi drewnianymi filarami nośnymi w
narożach i drewnianą zdobioną podłogą. Całość budowli otoczono dookoła
niewysoką, ozdobną balustradką, pomalowano na kolor czerwony i przykryto
niezwykle pięknym, misternie wykonanym dwustopniowym, czterospadowym dachem o
ośmiu bocznych krawędziach.. Pawilon od podstawy do szczytu dachu ma około 9
metrów wysokości..
Przechodzę na drugą
stronę pawilonu i obiektywem robię zbliżenie piętra.. Jest naprawdę misternie
wykonane w bardzo harmonijnym i niepowtarzalnym stylu architektonicznym. Miniaturowa
drewniana balustrada i pokryty rzeźbiarskim ornamentem cokół, opasują budowlę
ozdobnym wieńcem. Cztery drewniane ściany pawilonu wykonano techniką ażurową. Pośrodku
każdej z nich zabudowano okrągłe okna, spełniające także rolę drzwi wejściowych
do wnętrza pomieszczenia. Okna są duże, skierowane w cztery strony świata.
Średnica każdego z nich wynosi 1,6 m. Ciekawym elementem drewnianego
ornamentu są listwy umieszczone na obwodzie okrągłych ram okiennych, imitujące
promienie..
Całość symbolizuje światło gwiazd i gwiazdy porannej (Jutrzenki).
W
konfucjanizmie gwiazda poranna odzwierciedla piękno i jest gwiazdą literatury.
Pawilon Konstelacji już od czasów starożytnych był miejscem inspirującym poetów
do tworzenia dzieł poetyckich, a jego magia przyciąga do dnia dzisiejszego
współczesnych pisarzy.. Skomplikowany architektonicznie dwustopniowy dach jest
także arcydziełem sztuki ciesielsko-dekarskiej. Do pokrycia płaszczyzn
dachowych zastosowano rodzaj chińskiej ceramicznej dachówki Yin-Yang. 8 naroży
dachowych oraz szczytową kalenicę zdobią metalowe ornamenty roślinne,
fantazyjnie zakręcone ku górze. Na ścianach drewnianej budowli można dojrzeć
wiele zdobień i złoconych elementów. Od strony głównej alejki, pod dachem
pawilonu widoczny jest czerwony szyld z pozłacanym napisem, składającym się z trzech
chińskich liter: 奎
文
閣
co
oznacza nazwę pawilonu Khue Van Cac.. Po
obejrzeniu pawilonu ze wszystkich stron, rodzi się jedno podstawowe pytanie –
Jak dostawano się na pięterko..??. Odpowiedź jest prosta – za pomocą drabiny...
I na koniec jeszcze
jedna ciekawostka związana z tym obiektem.
Pawilon Konstelacji jest tak bardzo
kultową budowlą, że został uwieczniony na wietnamskim banknocie o nominale
100 000 dongów.
Od momentu gdy dotarłem
pod Pawilon Konstelacji i rozpocząłem fotografowanie, przez kilka minut
obserwowała moje poczynania kolejna ładniutka, młoda Wietnamka.. Nie pozostało
nic innego jak pstryknąć małą sesję foto tej urodziwej, uśmiechniętej
nastolatce..
Podobnie jak w
przypadku poprzednich bram, po bokach Pawilonu Konstelacji Literatury, w murze
odgradzającym kolejny dziedziniec, zabudowano mniejsze przejściowe furty. Noszą
one nazwy: „Brama Krystalizacji Literatury" (Suc Van) i „Brama Wspaniałości
Literatury” ("Bi van"). Obydwie bramy odnoszą się do istoty piękna
literatury, zarówno pod względem jej treści jak i formy. Skorzystam z tych
przejść w drodze powrotnej, zaś teraz pójdę dalej głównym cesarskim traktem..
III
Dziedziniec
Studnia
Niebiańskiej Jasności - Thiên Quang Tỉnh
I znowu muszę
nadganiać, bo reszta mojej ekipy powędrowała już w dalsze rewiry świątyni...
Główna droga prowadząca przez Pawilon Konstelacji na teren następnego – III Dziedzińca,
wyprowadza mnie na wprost dość dużego zbiornika z wodą. Zajmuje on centralną
cześć dziedzińca i nosi nazwę Thiên Quang Tỉnh czyli Studnia Niebiańskiej Jasności.
Ten sztuczny betonowy basen ma kształt kwadratu o bokach 25 x 25 m i
powierzchnię 625 m². Zbiornik otoczony jest niską, ozdobną betonową balustradą
metrowej wysokości, z dwoma schodkowymi zejściami do wody od wschodniej i
zachodniej strony.. To właśnie tutaj, na brzegach Studni Niebiańskiej Jasności,
studenci często modlą się o mądrość i zdane egzaminy.
Po lewej i prawej
stronie zbiornika stoją dwa duże pawilony, które pod swoimi dachami kryją
niezwykłe skarby tej świątyni – kamienne stele
z nazwiskami absolwentów
uczelni.. Jak ważne są to zabytki i jakim
trzeba było być wybrańcem, by
ukończyć ten niezwykły uniwersytet, opowiem podczas spaceru wokół Studni
Niebiańskiej Jasności..
Wąską dróżkę
wiodącą wokół zbiornika, wyłożono ceglastymi płytami. Pozwala ona okrążyć
basen, dotrzeć do wspomnianych parterowych pawilonów z kamiennymi stelami oraz dojść
do kolejnej bramy Dai Thanh, prowadzącej na następny dziedziniec. Ruszam
powolutku kamienną ścieżką wokół zbiornika..
Warto w tym miejscu
wyjaśnić pewne starożytne filozoficzno-mistyczne odniesienia obiektów znajdujących
się na trzecim dziedzińcu, w stosunku
do symboliki wszechświata oraz majestatu
wiedzy.. Zgodnie z koncepcją starożytnych, kwadratowa powierzchnia zbiornika
(Studnia Niebiańskiej Jasności) symbolizuje Ziemię, zaś okrągłe okna z
rozchodzącymi się wokół promieniami, zabudowane na piętrze Pawilonu Konstelacji
(Khue Van Cac), symbolizują gwiazdy i niebo. Powiązanie owych dwóch struktur,
oznaczało według konfucjańskiej filozofii, skupienie w tym miejscu całej istoty
nieba
i ziemi (wszechświata), tworząc tym samym majestatyczne centrum
z przyświecającą
główną ideą promowania konfucjańskiej edukacji i kultury w Wietnamie.
Przechodzę na
zachodnią stronę zbiornika, gdzie pod zadaszonymi pawilonami zgrupowano
najcenniejszy skarb świątyni w rozumieniu zarówno historycznym, kulturowym jak
i dokumentacyjno-archiwalnym.
Są to kamienne stele z nazwiskami i miejscami
narodzin 1307 absolwentów, którzy zdali bardzo trudne końcowe egzaminy i
otrzymali tym samym tytuł doktora owej niezwykłej uczelni. Zaglądniemy pod
zadaszone pawilony, aby spojrzeć na te ciekawe pomniki nauki, a ja w tym czasie
opowiem o piekielnie trudnych egzaminach oraz o bardzo nielicznej i
wyselekcjonowanej grupie absolwentów, którym się poszczęściło uzyskać tytuł
doktora..
Bia tiến
sĩ – Stele Doktorów
Historia
kamiennej kroniki..
Panujący na tym
obszarze w latach 1442-1497 chiński cesarz Lê Thanh Tong, postanowił w
szczególny sposób uhonorować w Świątyni Van Mieu absolwentów uczelni, którzy
zdali bardzo trudne i wymagające egzaminy końcowe w stopniu doktora.
Zapoczątkował on tym samym rodzaj ceremonii nazewnictwa, mającej na celu
uczczenie ich talentu, zapisanie na wieki w annałach historii, dodanie
splendoru nowo wykształconym naukowcom, a jednocześnie zachęcenie ich do
dalszych naukowych badań. Za panowania Lê Thanh Tonga powstało pierwsze 10
kamiennych tablic – steli, z wyrzeźbionymi nazwiskami i miejscem zamieszkania
absolwentów uniwersytetu, którzy na przestrzeni lat 1442-1484 zdali pozytywnie
egzaminy i otrzymali tytuł doktora. Trzeba tutaj nadmienić, że każda stela
zawierała nazwiska absolwentów z jednego rocznika egzaminacyjnego,
a egzaminy
te odbywały się praktycznie co 3 lata.. Cesarz nakazał ustawić owe kamienne
pomniki wokół Studni Niebiańskiej Jasności. Stele zostały dodatkowo ozdobione
motywem żółwia u podstawy każdej z nich.
Poniżej – zadaszone
pawilony z kamiennymi stelami..
Na przestrzeni
stuleci, w okresie od 1442 roku do roku 1779, kiedy to uniwersytet praktycznie
zaprzestał działalności, jak podają źródła historyczne, przeprowadzono 116
egzaminów końcowych, co przekłada się na powstanie 116 kamiennych steli. W
całym okresie działalności Świątyni Literatury, w latach 1076 do 1779, tytuł
doktora otrzymało 2313 studentów. Jednak burzliwe dzieje i zawieruchy wojenne
na terenie ówczesnego starożytnego państwa Tonkin (Wietnam) spowodowały
zaginięcie pewnej liczby kamiennych tablic. Do czasów obecnych zachowały się 82
stele z nazwiskami i miejscem narodzin 1307 absolwentów, którzy uzyskali tytuł
doktora podczas przeprowadzonych 82 egzaminów, kończących trzyletnie studia
królewskie..
Dlaczego u podstawy
każdej steli wyrzeźbiono w kamiennych płytach wizerunki żółwi..??. Już
wyjaśniam.. Otóż, żółw w kulturze i religii Wietnamu jest jednym z czterech czczonych,
świętych stworzeń. Pozostałe to: Smok, Jednorożec i Feniks. Każdy z nich
uosabia co innego, np. Smok władzę, Feniks powodzenie w interesach, Jednorożec
wiedzę.
Żółw natomiast jest symbolem długowieczności i mądrości. Jak dobrze się
przyglądnąć poszczególnym stelom, można zauważyć, że kształt i wielkość żółwia
zmieniał się wraz z upływem czasu.
Kiedy spoglądam na
owe kamienne kroniki z dziejów świątyni, zauważam
w pewnych miejscach
niebieskie przebarwienia kamiennych tablic
i wizerunków żółwi.. Przyczyny tego
są dwie. Do wykonania pamiątkowych steli użyto tzw. niebieskiego piaskowca. W stanie
surowym ma on szarą barwę z delikatnie błękitnym odcieniem, gdy jednak
zaczniemy go stopniowo polerować, nabiera intensywnego, ciemnoniebieskiego
koloru. Niegdyś kamienne stele stały pod
gołym niebem, a dostęp do nich był praktycznie nieograniczony. Odwiedzający
świątynię wierni oraz turyści, częstokroć dotykali kamiennych płyt, a
powszechne było pocieranie dłonią głów kamiennych żółwi, mające gwarantować
długowieczność i życiową mądrość.. Obecnie pawilony odgrodzono niskim,
metalowym płotkiem, w celu ochrony tych niezwykłych zabytków przed
odwiedzającymi i bezpośredni dostęp do steli jest niemożliwy. Poza tym
kilkadziesiąt osób ochrony czuwa nieustannie nad zachowaniem porządku na
terenie kompleksu.. Stele są cennym historycznym źródłem do badań nad kulturą,
edukacją i rzeźbą dawnego Wietnamu.
IV
Dziedziniec
- Brama
Wielkiej Syntezy „Dai Thanh”
- Dom
Ceremonii „Bai Duong”
Czas ruszać dalej..
Z obszaru III dziedzińca, na następny IV dziedziniec, prowadzi kolejna brama w
formie zadaszonego pawilonu, z kilkoma okrągłymi, czerwonymi kolumnami, zwana
Bramą Wielkiej Syntezy – „Dai Thanh”. W murze okalającym IV dziedziniec, po obu
stronach głównej Bramy Wielkiej Syntezy są dwa mniejsze przejścia: Brama
Złotego Brzmienia ("Kim Thanh") i Brama Jadeitowych Wibracji
("Ngoc Chan").
Brama Wielkiej Syntezy teoretycznie nie różni
się niczym od poprzedniej bramy Dai Trung Mon, rozdzielającej II I III
dziedziniec. W praktyce jest jednak inaczej.. Na czym polega ta praktyczna różnica..??.
Hmm, żartobliwie powiem tak – Na ilości młodego, czułego piękna… Przy
poprzednich bramach napotykałem po jednej młodej Wietnamce, tutaj miałem okazję
przytulić ich kilka w ciągu paru minut.. Zresztą zobaczcie sami..
Czwarty dziedziniec to nic innego jak duży
plac, brukowany ceramicznymi płytkami i otoczony z trzech stron podłużnymi,
parterowymi pawilonami,
z których najważniejszy, stojący pośrodku nosi nazwę
Dom Ceremonii
("Bai Duong")..
Zabudowane po lewej
i prawej stronie placu podłużne pawilony, w swym pierwotnym przeznaczeniu
spełniały rolę domów-ołtarzy 72 najbardziej utytułowanych uczniów Konfucjusza i
Chu Văn An (rektora Akademii Imperial).. Dzisiaj niestety ołtarze nie istnieją.
Obecnie w ich podcieniach znajdują się sklepiki z pamiątkami, lalkami wodnymi,
a także kilka cichych
i pustych zakątków.
Rozglądam się
dokoła za moimi przyjaciółmi, którzy prawdopodobnie zaszyli się gdzieś w
zakamarkach świątyni. Na placu przed Domem Ceremonii pozostała tylko
kilkuosobowa grupka z wietnamskim przewodnikiem. Przystaję na moment przy
wielkiej, pięknej kadzielnicy z brązu, zdobionej misternym ornamentem roślinnym
i wizerunkami smoków. Pstrykam kilka fotek i dołączam do grupki, by posłuchać
co ciekawego opowiada tutejszy przewodnik..
Kiedy kończę
fotografować architekturę dziedzińca, od strony wejściowej bramy dolatują do
mych uszu głośne rozmowy, wesoły śmiech i na plac przed Dom Ceremonii wchodzi
ponad 20-osobowa grupa wietnamskich studentów. Ubrani w granatowe togi z
czerwonymi obszyciami,
w eleganckich granatowych biretach na głowie, z
dyplomami w ręce
maszerują pod główny budynek do pamiątkowego zdjęcia.
Obecnie szkolnictwo
wyższe w Wietnamie rozpoczęło proces poważnej transformacji. W styczniu 2013 r.
weszło w życie nowe "Prawo o szkolnictwie wyższym" w celu
zreformowania, regulacji wyższego wykształcenia oraz ukierunkowania go na
odpowiednie działy gospodarki
i przemysłu, w których Wietnam potrzebuje
wykształconych fachowców. Wietnam posiada publiczne i prywatne uczelnie.
Publiczne uczelnie działają na poziomie krajowym (Hanoi i Ho Chi Minh City) lub
na poziomie regionalnym (Thai Nguyen, Hue i Da Nang). Z nowego prawa edukacji
skorzystają także uczelnie prywatne, które otrzymają priorytetowe ulgi
w
zakresie użytkowania gruntów, podatków, inwestycji kapitałowych oraz szkolenia
personelu. Nowe prawo określa również trzy rodzaje uczelni: oparte na
badaniach, zastosowaniach i oparte na bazie doświadczeń. Roczne czesne w
szkołach publicznych jest niskie. Dla wietnamskich studentów wynosi około 1000
$, zagraniczni studenci płacą stawki od 1000 - 2500 $ na rok.. Kierunek magisterski może być
ukończony w ciągu 1-2 lat, w zależności od programu oraz tego, czy uczeń
uczęszcza w pełnym lub niepełnym wymiarze czasu. Rok akademicki w większości
szkół podzielony jest na semestry i rozpoczyna się początkiem września…
Całe towarzystwo
już po oficjalnej fotce. Uśmiechnięci, z dyplomami
w rękach, bardzo
spontanicznie reagują na otoczenie. Kiedy podchodzę do nich bliżej, dwie młode
studentki bez zastanowienia stają obok mnie,
by zrobić sobie pamiątkowe
zdjęcie.. Obejmując te dwie młode, niewysokie Wietnamki, czuję emanującą od
nich wielką radość i zadowolenie z życia.. Echh.. młodość, młodość to wspaniałe
chwile w życiu człowieka, trzeba je tylko umieć wykorzystać, bo „to se jiż
nevrati”..
Tak mniej więcej
przedstawia się dzisiejszy student i kierunki szkolnictwa wyższego w
Wietnamie.. A jak było dawniej, jak uczono się i zdawano egzaminy tutaj, w
Świątyni Literatury..?. Czy nauka była
łatwa, czy uzyskanie dyplomu było w zasięgu większości studentów..? Czy po
ukończeniu tej dość niezwykłej uczelni, można było w ówczesnym Wietnamie
uzyskać wysoki status społeczny i dobrą pracę..?
Już o wszystkim opowiadam..
„Student
żebrak ale pan, jest to taki dziwny stan..
ni to
plebs jest, ni to szlachta,
rodem ze
wsi, żyje w miastach..”
czyli
dawne
studia w ŚWIĄTYNI LITERATURY
Jak wspominałem,
pierwszy uniwersytet pod nazwą Quốc Tu Giám (Szkoła Synów Narodu), którego
pierwotnym celem było kształcenie chłopców z bogatych rodów szlacheckich,
arystokracji, miejscowych elit oraz członków rodziny cesarskiej zgodnie z
zasadami konfucjanizmu, został założony na terenie świątyni w 1076 roku..
Ponieważ studia w ówczesnym czasie stały się niezwykle popularne, a do wiedzy
garnęła się liczna rzesza młodych ludzi, na uniwersytecie zwiększono ilość
miejsc, nazwę Quốc Tu Giám (Szkoła Synów Narodu) przekształcono na „Świątynia
Literatury” i po roku 1442 stał się on uczelnią powszechną. Zaczęto przyjmować
wyjątkowo utalentowanych chłopców z całego kraju, stosując zasadę, według
której wyłącznie zdolności, a nie przynależność do warstwy szlacheckiej, stały
się kryterium rekrutacji. Zatem, jak napisałem żartobliwie w nagłówku, cytując słowa
piosenki Andrzeja Rosiewicza– ni to
plebs, ni to szlachta rodem ze wsi żyje w miastach, dla młodych zdolnych
ludzi z wietnamskich wiosek otworzyły się podwoje tej uczelni.. Kobiet nie
przyjmowano..
Poniżej - Mundury
studentów akademii cesarskiej..
Nauka i
egzaminy
Akademia była
kierowana przez rektora ("Te Tuu") oraz prorektora ("Tu
nghiep"). Profesorowie akademii posiadali różne tytuły: "Giao
thu", "Truc Giang", "Tro Gião" i "Bac si". Wielu studentów
mieszkało i studiowało
w świątyni. Większość przyszłych studentów przechodziła tzw.
egzamin wstępny regionalny przed zapisaniem w akademii. Studia trwały trzy
lata. Uczono na nich chińskiego języka, chińskiej filozofii, historii Chin,
literatury, etyki, polityki i administracji. Studiowano klasyków konfucjanizmu.
Dużą uwagę przykładano do wiernego odtwarzania wyuczonych na pamięć konfucjańskich
pism, nie dopuszczając żadnych osobistych interpretacji. Studenci pisali także
własne wiersze.
Poniżej –
Konfucjusz, chiński filozof i myśliciel społeczno-polityczny, twórca systemu
etycznego zwanego konfucjanizmem.
Po 3 latach
edukacji, uczniowie zaliczali skrajnie trudne egzaminy końcowe. Odbywały się
one ściśle według konfucjańskiej tradycji. Składały się z
trzech części i trwały zawsze kilka miesięcy. Tylko ten kto zdał pomyślnie
wszystkie, miał prawo nosić tytuł Tiến Sĩ (doktor). Pierwszy egzamin
certyfikowany zdawało się przed chińskim Ministerstwem Obrzędów. Zaliczenie
tego egzaminu kwalifikowało do zdawania egzaminu krajowego "Hoi".
Sukces na egzaminie "Hoi" dopuszczał studenta do egzaminu
Królewskiego "Dinh", który odbywał się na dworze cesarskim. Ten był
prowadzony osobiście przez cesarza. Monarcha sam zadawał pytania, a następnie
sporządzał listę najlepszych studentów i dodatkowo wskazywał trzech wybitnych.
W 700 letniej historii
Świątyni Literatury, w latach 1076 - 1779, tytuł doktora otrzymało tylko 2313
studentów. Najmłodszym studentem, który zdał egzaminy był 16 letni Nguyễn Trung
Ngạn w 1304 roku. Najstarszy absolwent miał 61 lat. O stopniu trudności
egzaminów niech świadczą zapisy z ówczesnych kronik historycznych akademii. Dla
przykładu w roku 1733 na 3000 uczniów powiodło się jedynie ośmiu. Jednak
zaliczenie końcowych egzaminów miało decydujące i przełomowe znaczenie w życiu
ówczesnego, młodego człowieka. Każdy kto zdał egzaminy, otrzymywał stanowisko w
państwowej administracji, a na całe dalsze swoje życie miał zapewnioną
uprzywilejowaną i wpływową pozycję. Imiona wszystkich, którzy pomyślnie zdali
egzaminy końcowe, wyryte zostały na kamiennych stelach, oglądanych przed paroma
minutami, niestety jak już wspominałem podczas zwiedzania, nie wszystkie stele
przetrwały do dziś.. Pomiędzy XI a XVII wiekiem, Świątynia Literatury stała się
największym ośrodkiem edukacyjnym w kraju. Pomimo skrajnie trudnych egzaminów,
uczelnia była oblegana przez chętnych do studiowania z całego kraju..
A teraz zasadnicze
pytanie – Dlaczego ten Uniwersytet nie przetrwał w swej działalności do dnia
dzisiejszego jak np. nasz UJ..?? Co było powodem zaniechania nauk, na zdawać by
się mogło, tak prestiżowej i popularnej
w owym czasie uczelni?.. Otóż, podstawowe zasady konfucjanizmu podkreślały
lojalność i harmonię, wiedzę i uczoność. Na konfucjańskim uniwersytecie nie
było więc miejsca na własne badania i rozwój. Nic nie zmieniło się pod tym
względem, aż do zamknięcia Świątyni Literatury na początku XX wieku. Urzędnicy
szkoleni w świątyni według starych zasad, stawali się z czasem coraz bardziej
oderwani od rzeczywistości i nie byli
w stanie rozpoznawać prawdziwych
problemów kraju.
Dom
Ceremonii "Bai Duong"
No to koniec
dywagacji, ruszamy dalej.. Zaglądnijmy teraz do wnętrza głównego budynku,
znajdującego się na terenie IV Dziedzińca. Jest nim Dom Ceremonii ("Bai
Duong"). Zbudowano go w formie otwartego pawilonu. Ozdobny dwuspadowy dach
pokryty ceglastą, ceramiczną dachówką, wspierają cztery rzędy okrągłych,
czerwonych kolumn. Jak to często bywa w chińskich świątyniach, górną krawędź
dachu przyozdobiono motywem smoków, które w kulturze tego kraju są symbolem
władzy.. Pawilon pochodzi z XI wieku, z czasów inicjatora i budowniczego
Świątyni Literatury – cesarza Ly Thanh Tong, jednak w dość znacznym stopniu
został przebudowany w roku 1888, przez ówczesnego cesarza Dong Khanh dynastii Nguyen.
Po wejściu do
środka zacienionego, przewiewnego pawilonu, momentalnie poprawia mi się
samopoczucie. Na odkrytym placu przed budynkiem było już bardzo gorąco, tutaj
jest o wiele chłodniej. Od razu rzuca się w oczy kolorystyka pomieszczenia.
Świątynne wnętrze mieni się złotem i czerwienią. Ponad 3,5 metrowej wysokości
czerwone kolumny podtrzymują piękny, ciekawie zabudowany, drewniany strop,
który wykonano bez użycia gwoździ czy innych metalowych połączeń... Wszystko
przyozdabia złoty ornament pisany chińskimi literami, prezentujący w większości
konfucjańskie zasady.
Centralne miejsce w
pawilonie zajmuje pozłacany, rzeźbiony ołtarz,
po bokach którego stoją okazałe,
wysokie na 3 metry posągi ptaków.
I nie są to, jak już parę razy przeczytałem w
turystycznych przewodnikach, żadne bociany, lecz para żurawi wykonanych z mosiądzu.
Żurawie stoją na skorupach dwóch pełzających żółwi. Zaraz wyjaśnię, o co
chodzi..
Żuraw i Żółw
- religijne wizerunki nieba i ziemi,
symbole długowieczności,
doskonałości i szlachetności..
Parę zdań odnośnie
tych pięknych, wysmukłych ptaków na wysokich nogach i owych żółwi.. Dlaczego
przy ołtarzu umieszczono żurawie i w dodatku stojące na żółwiach..?? Otóż, przedstawiony
w ten sposób wizerunek żółwia i żurawia jest bardzo typowy dla świątyń
Konfucjusza w Wietnamie czy Chinach. W najbardziej rozpowszechnionej
symbolice religijnej Wietnamu, żółw reprezentuje ziemię, a żuraw niebo. Żuraw
stojący na żółwiu to wyraz harmonii między niebem a ziemią, między dwoma
skrajnościami – pozytywem i negatywem. Poza tym żuraw jest symbolem dobra i
szlachetności, zaś żółw długowieczności, trwałości i doskonałości… Połączenie
tych symboli, w wizerunku żurawia stojącego na żółwiu wyraża długie, szczęśliwe
życie..
Legenda o żółwiu
i żurawiu..
Jest jeszcze jedna
zależność pomiędzy żółwiem i żurawiem, o której opowiada stara legenda. Według
tejże legendy żuraw i żółw stali się bardzo blisko zaprzyjaźnioną ze sobą parą,
reprezentującą przyjaźń i współpracę. Posłuchajcie..
W dawnych,
zamierzchłych czasach, wielka powódź nawiedziła równiny Wietnamu. Szybujący
żuraw długo wypatrywał kawałka suchego miejsca,
by móc choć na chwilę wylądować
i dać odpocząć swym zmęczonym skrzydłom.. Przebywał w powietrzu już bardzo
długo, był wyczerpany,
a stałego lądu nie było widać. Nie dał rady dalej
szybować. Powoli zaczął zniżać lot, nadchodził kres jego życia. Wtem na
powierzchnię powodziowej wody wypłynął młody żółw i zaoferował zmęczonemu
ptakowi miejsce do odpoczynku na swojej skorupie. Żółw użyczył żurawiowi swych
pleców tak długo, aż rozlewiska poczęły się cofać, ratując mu tym samym życie..
Mijały lata. Żuraw miał wobec żółwia wieczny dług, żyli więc ze sobą
w bliskim
kontakcie pomimo tak różnych środowisk - jeden podniebny szybownik, drugi mieszkaniec
jezior. Jak powiada legenda, obydwaj byli długowieczni, zatem starzeli się
wspólnie przez wiele lat, aż pewnego razu stało się nieszczęście. Straszna
susza przeszła przez Wietnam. Wyparowała cała woda w jeziorze, gdzie mieszkał
żółw. Wiele zwierząt zmarło. Żuraw spoglądając na ową tragedię z powietrza, nie
mógł znieść, że jego przyjaciel zginie. Postanowił przenieść żółwia daleko, w
inne rejony, do jeziora pełnego wody. Sprawa nie była łatwa. Stary żółw był
ciężki, a stary żuraw był słaby. Żuraw pochwycił skorupę żółwia i z najwyższym
wysiłkiem uniósł go w powietrze. Poleciał daleko i przeniósł żółwia do innego
jeziora, wypełnionego wodą. Tam obydwaj przyjaciele żyli razem, pomagając sobie
i opiekując się wzajemnie do końca swoich dni..
Opisałem tę historię zasłyszaną
od wietnamskiego przewodnika z jednego, bardzo ważnego powodu. Przesłanie
pięknej legendy jest ponadczasowe. Przemawia do serca
człowieka, ukazując najbardziej szlachetne cechy – wierność oraz wzajemną pomoc
i wsparcie w trudnych czasach niepokoju, między dobrymi przyjaciółmi.
Pobajdurzyliśmy
troszkę, sfotografowałem, co miałem sfotografować.. Idziemy dalej. Kolejnym
obiektem znajdującym się „na tyłach” Domu Ceremonii jest Sanktuarium Dai Tanh.
Aby się tam dostać, trzeba przejść przez podcienia Domu Ceremonii na jego
północną stronę. Obydwa budynki rozdzielone są od siebie wąską, brukowaną
alejką o szerokości ok. 3 m, na której ustawiono kilka kamiennych wazonów
z drzewkami Bonsai oraz dużą, ciekawą kadzielnicę, wykonaną z brązu i ozdobioną
motywami smoków.
Sanktuarium
Dai Tanh
Sanktuarium jest
bliźniaczym obiektem, podobnym konstrukcyjnie do Domu Ceremonii. Gabarytami są
praktycznie jednakowe. Ta sama długość, szerokość i wysokość pawilonów oraz
identyczne dachy pokryte czerwoną, ceramiczną dachówką.. Różnica w konstrukcji
budynków polega na zabudowie frontowych ścian. Sanktuarium, w przeciwieństwie
do otwartego pawilonu Domu Ceremonii, jest bardziej osłonięty. Frontowe ściany
od południa i północy tworzy ciąg drewnianych, skrzydłowych drzwi żaluzyjnych,
które są zsuwane lub rozsuwane na całej długości ściany
w zależności od
potrzeb. Owe drzwi, widoczne na fotce poniżej, nazwano Cua Dai Thanh - Drzwi do
Wielkiego Sukcesu. We wnętrzu Sanktuarium dominuje czerwień ze złotymi
zdobieniami. Drzwi, kolumny, belki stropowe, ołtarze i figury mędrców poryto
czerwoną cynobrową farbą..
Sanktuarium Dai
Thanh poświęcono Konfucjuszowi - głównemu guru Świątyni Literatury,
myślicielowi, filozofowi, twórcy systemu etycznego zwanego konfucjanizmem oraz
jego czterem najlepszym uczniom – Yan Hui, Zeng Shen, Zisi i Mencjuszowi. Wchodzę
do wnętrza budynku..
W centralnym miejscu pośrodku Sali ustawiono inkrustowany
ołtarz, a na nim umieszczono siedzącą figurę Konfucjusza. Figura pochodzi z
1729 roku. Wokół pełno kwiatów i unoszący się zapach palonych kadzidełek.
Charakterystyczny klimat azjatyckich świątyń..
Po dwóch stronach
ołtarza głównego, w odległości około 3 metrów, ustawiono ołtarze najlepszych
uczniów Konfucjusza. Z prawej posągi – Yan Hui i Zeng Shen, z lewej druga
dwójka - Zisi i Mencjusz.. Podobnie jak na ołtarzu głównym, tutaj także kwiaty
i palące się kadzidełka.
Figury w czerwonych szatach, ozdobnych nakryciach
głowy i z zapiskami dzieł konfucjańskich w dłoniach.. W Sanktuarium znajdują
się również ołtarze dziesięciu innych wyróżnionych filozofów. Stworzone na
terenie pawilonu niewielkie muzeum, ma w swych zbiorach kałamarze na atrament,
długopisy, książki oraz pamiątki osobiste, należące do niektórych uczniów,
studiujących niegdyś w świątyni.
V
Dziedziniec
Z Sanktuarium Dai
Tanh już tylko krok przez kolejną bramę, w murze okalającym ostatni na obszarze
świątyni – V Dziedziniec...
Od momentu rozpoczęcia budowy Świątyni Literatury w
XI wieku przez cesarza Ly Nhan Tong, cesarska akademia była systematycznie
powiększana i rozbudowywana na przestrzeni ponad 700 lat. Powstawały nowe
budynki, sale lekcyjne, magazyny i pomieszczenia akademickie dla uczniów
studiujących na uczelni. Powstał także piąty sektor świątyni z budynkami w
układzie „U”, otaczającymi duży, brukowany plac o wymiarach 50 m x 30 m.
Niestety, to co nie zniszczył ząb czasu, zniszczyła artyleria Francuzów w 1946
roku podczas kolonialnej okupacji Hanoi.
W 2000 roku, piąty dziedziniec został
zrekonstruowany całkowicie od nowa przez Centrum Zabytków Sakralnych przy
Ministerstwie Kultury Wietnamu, na podstawie zachowanego, oryginalnego projektu
"Imperial Academy".
Konstrukcja nowego,
piątego dziedzińca została oparta na dawnej, tradycyjnej architekturze,
harmonizującej z sąsiadującymi zabytkami świątyni. Główny plac "Thai
Hoc" zajmuje powierzchnię 1530 m², natomiast łączna powierzchnia całego
obszaru piątego sektora wynosi 6150 m². Wokół placu wzniesiono kilka budynków,
w tym budynek frontowy, dwa budynki boczne po lewej i prawej stronie oraz duży
piętrowy budynek na tyłach. W czasach działalności uniwersytetu, w ich
oryginalnych odpowiednikach mieściły się sale lekcyjne, magazyn na drewniane
drukowane tabliczki konfucjańskie, dwa 25 pokojowe akademiki oraz przybytek "Khai
Thanh" zbudowany na cześć rodziców Konfucjusza.
Obecnie centralny
budynek na północnym krańcu placu ma kilka funkcji. Odbywają się w nim
uroczyste ceremonie ku pamięci uczonych, jak też warsztaty naukowe i wydarzenia
kulturalne. Wyglądem i stylem architektonicznym naśladuje poprzedni bliźniaczy
Dom Ceremonii
z czwartego dziedzińca. Budynki boczne pozamykane na cztery
spusty
i praktycznie nie do zwiedzania. Na placu pustki. Zagląda tutaj mało
turystów. Większość kończy zwiedzanie na ruchliwym i bardziej kolorowym
czwartym dziedzińcu.. Idę zerknąć na tyły budynku, by sfotografować stojący za
nim piętrowy pawilon..
Pawilon
Nha Tien Duong
Piętrowy budynek na
tyłach dziedzińca noszący nazwę Nha Tien Duong,
to pawilon utrzymany w podobnym
stylu jak poprzednie. Dużo drewna barwionego na karminowy kolor, okrągłe
kolumny, ozdobne balustrady
na pięterku oraz piękny stylowy dach z wymyślną
konstrukcją, charakteryzującą chińskie świątynie. Płaszczyznę dachu pokryto
ceramiczną, ceglastą dachówką..
Warto zaglądnąć do
wnętrza tej budowli… Na parterze pawilonu znajduje sporo eksponatów, stele z
sentencjami konfucjanizmu, reprodukcje „Dzieł konfucjańskich” oraz ozdobne
drewniane tablice z filozoficznymi zasadami Konfucjusza. Drewniane ściany
pokryto w kilku miejscach jedwabiem,
na którym ręcznie wykaligrafowano chińskie
maksymy filozoficzne.
Szczególną uwagę
przykuwają piękne ołtarze z posągami ludzi, którzy najbardziej przyczynili się
do powstania świątyni i akademii..
Na parterze umieszczono pomnik Chu Van An -
rektora Akademii.
Całe piętro dedykowane jest trzem monarchom:
Ly Thanh Tong (1023-1072), który założył świątynię w 1070 roku, Lý Nhan Tong
(1066/27), który założył Imperial Academy i Le Thanh Tong (1442-1497), który
nakazał wzniesienie kamiennych steli doktorów (absolwentów akademii)..
To już praktycznie
koniec wędrówki po obszarze Świątyni Literatury. Odruchowo spoglądam na
zegarek.. O kurde..!!!, ale się zasiedziałem w tym pawilonie… Dochodzi godzina
14-ta, a zbiórka przed bramą świątyni ustalona była na 14:15.. Mam tylko
kwadrans czasu, by zjawić się w umówionym miejscu. Trzeba wyciągnąć nóżki i
szybko przejść przez cały teren świątynnego kompleksu. Żwawym krokiem ruszam
przez poszczególne dziedzińce, ku głównej wejściowej bramie.. Po drodze
doganiam znajome młode Wietnamki ze szkoły wojskowej, z którymi pstrykałem
sobie zdjęcia. Dziewczyny pod opieką kilku starszych rangą przełożonych, także
maszerują do wyjścia..
Po kilku minutach
szybkiego marszu docieram na I Dziedziniec i już z daleka widzę Główną Bramę.
Ufff, jest dobrze, zdążyłem przed czasem, ale się troszkę spociłem..
Przed bramą
dostrzegam tylko dwie osoby z mojej ekipy i przewodnika. Pytam gdzie reszta.
Okazuje się, że spora część ludzi dotarła na zbiórkę dużo wcześniej. Aby nie
stać na odkrytym terenie w żarze lejącym się z nieba, skryli się w cieniu
parkowych drzew, pod zadaszoną stylową altaną... Gdy dochodzę do nich i pytam
mojego przyjaciela Jorgusia, czy tylko ja zamykam „peleton”, okazuje się, że
wcale nie jestem ostatni.
Brakuje jeszcze 4 osób. Trochę lżej na duszy, bo co
prawda powiadają,
że ostatni będą pierwszymi, ale ja jakoś nie lubię bywać
ostatni...
Siadam na ławeczce
pod altaną w towarzystwie przyjaciół.. Wyciągam ciepłą mineralkę i wypijam
prawie pół butelki. Jest gorąco, trzeba dużo pić. Wymieniamy pomiędzy sobą
wrażenia i przeglądamy niektóre ciekawe fotki oraz filmiki, które kręcił
Jorguś. Będzie nad czym po powrocie do domu pracować.. Zapełniliśmy już kilka
kart pamięci na miarę kilkuset GB,
a to oczywiście nie koniec podróży. Przed
nami jeszcze tydzień balangi
w Indochinach i relaksacyjne „balety” z
odpoczynkiem oraz nurkowaniem nad Zatoką Tajlandzką.. Ale to już inna
historia.. Dzisiejsze popołudnie też będzie relaksacyjne. Za godzinkę wyruszymy
rikszami na ciekawą przejażdżkę po kolorowych, gwarnych uliczkach Starego
Miasta Hanoi. Powinno być fajnie, przynajmniej nam, bo współczuję tym
rikszarzom, którzy będą musieli pedałować przez godzinę w taki upał, z
klientami na siedzeniu.. Grupa w komplecie, zatem ruszamy handlowymi uliczkami Starego
Miasta na popołudniowy lunch. Trzeba teraz coś przekąsić
i skosztować specjały
wietnamskiej kuchni..
Rikszami
po Starym Mieście Hanoi..
O godzinie 15:30
zbiórka na niewielkim placyku przed wietnamską restauracją.. Najedzeni,
napojeni i w doskonałych nastrojach ruszamy
do miejsca, gdzie według zapowiedzi
naszego przewodnika mają czekać wynajęci rikszarze. Po przejściu kilkuset
metrów wąskimi, handlowymi uliczkami Starówki docieramy na niewielkie
skrzyżowanie ulic, przy którym czekają jednoosobowe riksze z przewoźnikami.
Czas rozpocząć przejażdżkę. Rozglądam się dokoła, do której rikszy usiąść.
Młody, drobny Wietnamczyk uśmiechając się życzliwie, zaprasza mnie do swojego
pojazdu. Siadam na wygodnej, zadaszonej kanapie. Myślę, że moje 90 kg wagi nie
będzie dla niego za dużym ciężarem. Po zajęciu miejsca dokładnie oglądam mojego
stalowego rumaka.. Trzykołowa konstrukcja, czyli pół roweru z dwukołową
przyczepką z przodu, wykonana jest w całości z aluminium, by była jak
najlżejsza. Całości dopełnia podnóżek pod stopy, wygodna kanapa z oparciem i
niewielki nieprzemakalny daszek z czerwonego brezentu, chroniący przed promieniami
słońca lub deszczem…
A teraz
najważniejsza część tej maszynerii czyli silnik: – dwunożny, o dość niewielkiej
pojemności, z napędem na tylną oś, na paliwo ryżowo-warzywno-mięsne, rok
produkcji prawdopodobnie lata 80-te, z raczej sporym przebiegiem, o bardzo
cichym trybie pracy i co ważne ekologiczny..!!!, zero spalin, no chyba że
ewentualne „wiaterki” po sajgonkach.. Model na zdjęciu poniżej..
..
Ruszamyyyy..., może
nie od razu z kopyta, ale spokojnie i bez szarpnięć. Riksza dobrze
amortyzowana, bo leciutko i miękko sunie po asfaltowych uliczkach Starego
Miasta.. Ponad 20 riksz z całą naszą ekipą, jedna za drugą posuwa się powolutku
wraz z motorami i skuterami, przez zacienione zaułki dzielnicy Hoan Kiem…
Hanoi to bardzo
malownicze miasto, pełne zieleni, skwerów, parków
i bulwarów. Uroku dopełniają ponad
dwa tuziny jezior i tysiące francuskich budynków z czasów kolonialnych. Czasem
nazwane jest „Miastem jezior” lub "Paryżem Azji". Miasto stało się
popularną atrakcją turystyczną i jedną
z niewielu azjatyckich stolic, zachowującą
swój tradycyjny urok,
na tle szybkiej modernizacji i wzrostu populacji ludności.
Hanoi będące
stolicą Wietnamu od prawie tysiąca lat, uważane jest za jeden z głównych
ośrodków kultury Wietnamu, gdzie większość wietnamskich dynastii odcisnęła
swoje piętno. Nawet jeśli niektóre obiekty nie przetrwały wojny i upływu czasu,
miasto nadal ma wiele ciekawych zabytków kulturalnych i historycznych. W 1802
roku cesarska dynastia Nguyen przeniosła stolicę kraju do Hue, jednak Hanoi
dalej rozwijało się prężnie, zwłaszcza po roku 1888, kiedy to kontrolę nad
miastem przejęli Francuzi. Paradoksalnie, w czasie kolonialnej okupacji
Wietnamu przez rządy francuskie, Hanoi zostało bardzo ciekawie przemodelowane
architektonicznie. Architekci francuscy zbudowali dużo pięknych obiektów
w
stylu kolonialnym, zapożyczając w wielu wypadkach regionalną estetykę, z
bogatego dziedzictwa stylistycznego miasta.
Duże zmiany
nastąpiły również w strukturze gospodarczej Hanoi, a także turystyce, finansach
i bankowości, które odgrywają coraz ważniejszą rolę
w rozwoju miasta. Powstały
centra handlowe, biznesowe oraz luksusowe strefy mieszkalne w zachodniej części
miasta, jednak dla mnie bardziej urokliwy jest rejon Starego Miasta z jego
ciasnymi zaułkami, małymi sklepikami, barami szybkiej obsługi, uroczymi
skwerami, starymi pomnikami i świątyniami oraz zielonymi parkami otaczającymi
wspaniałe zabytki dawnego Wietnamu.. Przez ten właśnie dystrykt Starego Miasta
wiozą nas tutejsi rikszarze, wtapiając się w tętniące życiem otoczenie..
Mijamy kolorowe
stragany, małe prywatne sklepiki oraz ulicznych sprzedawców w charakterystycznych
stożkowych kapeluszach,
z nosidełkami na ramionach wyładowanymi niejednokrotnie
kosmiczną
stertą towarów.
Stara dzielnica ma
oryginalny układ ulic i architekturę dawnego Hanoi. Początkiem XX wieku na
obszarze miasta istniało około 36 ulic, z których większość jest teraz częścią
starej dzielnicy. W tamtych czasach każda ulica miała swoje stoiska kupieckie i
prywatne gospodarstwa handlowe, specjalizujące się szczególnie w sprzedaży
jedwabiu czy biżuterii.
Nazwy ulic do dnia dzisiejszego odzwierciedlają te handlowe
specjalizacje, chociaż niektóre z nich istnieją obecnie w czysto komercyjnym
charakterze. Obszar Starego Miasta słynie z drobnych rzemieślników i kupców oraz
sklepów z jedwabiem. Jest tu wciąż praktykowanych wiele tradycyjnych rzemiosł,
jak formowanie brązu, produkcja wyrobów z laki, grawerstwo czy haft... Znajduje
się tutaj również sporo małych restauracyjek, serwujących specjały lokalnej
kuchni oraz kilka klubów i barów. Handlowy nocny Rynek (w pobliżu Đồng Xuân) w
samym sercu dzielnicy, rozpoczyna działalność w każdy piątek, sobotę i
niedzielę wieczorem, otwierając stoiska z wszelaką odzieżą, pamiątkami i
żywnością.
Ho Hoan
Kiem – Jezioro zwróconego miecza
Nasi dzielni
rykszarze pedałują już ponad 20 minut. Trochę mi ich szkoda
i chętnie na chwilę
zastąpiłbym któregoś z nich, ale nie mogę odbierać im chleba.. Kawalkada riksz
zatacza koło i z wąskich uliczek
Starego Miasta wyjeżdża na szerokie, zielone bulwary, ciągnące się wzdłuż
brzegów jeziora Hoan Kiem. Już z daleka widać zielonkawą taflę jeziora i
charakterystyczny drewniany, czerwony most Huc.
Jezioro Hoan Kiem,
znane również jako Jezioro zwróconego
miecza, jest historycznym i kulturalnym centrum Hanoi oraz malowniczym i
popularnym miejscem życia publicznego, gdzie mieszkańcy stolicy spędzają wolny
czas. Legendę o cesarzu Le Loi, boskim złotym żółwiu Kim Qiu i magicznym
mieczu, przedstawiłem w poprzedniej części opowieści o Wietnamie.
Samo jezioro
jest nieduże i płytkie. Ma 200 metrów szerokości, 600 metrów długości, a
głębokie tylko na dwa metry. Na północnym brzegu jeziora leży Jadeitowa Wyspa,
na której stoi „Świątynia na Jadeitowym Wzgórzu” (Den Ngoc Son). Świątynię
zbudowano w XVIII wieku. Dedykowana jest filozofom konfucjanizmu i taoizmu oraz
bohaterowi narodowemu, wojskowemu dowódcy Trần Hung Đạo, który wyróżnił się w
walce z mongolską dynastią Yuan. I właśnie ten czerwony drewniany most Huc, łączy
brzeg jeziora z Jadeitową Wyspą..
Na zdjęciu poniżej
– most Huc i widoczna w oddali Jadeitowa Świątynia na Jadeitowej Wyspie..
Wieża
Żółwia
Poruszając się
zielonymi, spacerowymi bulwarami wzdłuż brzegów jeziora Hoan Kiem, można
dojrzeć jeszcze jedną, małą wysepkę, ze wznoszącą się na niej niewielką budowlą..
Jest to Wieża Żółwia (Tháp Rua). Zbudowana została w 1886 roku przez jednego z
cesarzy dynastii Nguyen - Nguyen Ngoc Kim. Dwupiętrowa wieża łączy europejski
styl architektoniczny (gotyckie drzwi i okna) z typowym stylem wietnamskim
(zakrzywiony dach). Budowla ma ponad 6 metrów wysokości i ok. 4,5 metra
szerokości.
Nazwa związana jest ze wspomnianą legendą o cesarzu i boskim złotym
żółwiu Kim Qui, który przypłynął po zwrot magicznego miecza, ofiarowanego
niegdyś cesarzowi, by ten mógł nim pokonać wrogów.
Legenda
powraca..
Wietnamczycy
kochają legendy i różnego rodzaju mity. Cała filozofia i religia opiera się w
Wietnamie na podaniach, legendach i duchowej symbolice. Kto jak Wietnamczycy,
doszukuje się w legendach ziarna prawdy, ten często zostaje w swych
poszukiwaniach wynagrodzony.. Tak stało się przypadku wyżej wspomnianej legendy
o złotym żółwiu.. Żółw ponownie zamieszkał w wodach jeziora Hoan Kiem, lecz tym
razem naprawdę.. Posłuchajcie zatem tej autentycznej historii.
Wszystko zaczęło
się niespełna 50 lat temu.. W dniu 2
czerwca 1967 roku, miejscowy rybak złowił w sieć na jeziorze Hoan Kiem
wielkiego żółwia. Zamiast wypuścić biedne zwierzę z powrotem w wodną toń,
uderzył żółwia łomem i pozbawił go życia.. Gdy wieść się rozniosła, rybaka
ukarano, a ciało żółwia zostało spreparowane i umieszczone w wystawowej
gablocie, w świątyni na Jadeitowej Wyspie. Okaz ważył 200 kg i mierzył 1,9 mdługości. Ichtiolodzy przez wiele lat nie mieli pewności co do naukowej klasyfikacji
tego zwierzęcia. Przypuszczano, że jest to gatunek żółwia o nazwie Rafetus
leloii. Do czasu tego wydarzenia nikt nie był pewien, czy populacja tych żółwi
jeszcze żyje. Przed owym odkryciem, żółwie te miały być tylko legendą i zostały
sklasyfikowane jako cryptozoological (zwierzęta, których istnienia nie
udowodniono, ze względu na brak dowodów)
Poniżej – wypchany
żółw w Jadeitowej Świątyni.. foto – wikipedia
Początkowo
przypuszczano, że zabity żółw w jeziorze Hoan Kiem był jednym z ostatnich
okazów na świecie... aż do pewnego marcowego popołudnia.. W dniu 24 marca 1998
roku, amator kamerzysta „złapał” stwora na wideo, udowadniając tym samym fakt,
że te nieuchwytne stworzenia nadal przetrwały w jeziorze..!!!.
W 2000 roku
profesor Hà định Đức nadał oficjalną naukową nazwę żółwiowi z jeziora Hoan Kiem
- Rafetus leloii. Żółw ten jest
jednym z najbardziej zagrożonych gatunków na świecie. Obecnie uważa się, że na
świecie są tylko cztery żywe osobniki tego gatunku. Trzy żółwie są w niewoli:
dwa z nich żyją w chińskich ogrodach zoologicznych, trzeci w wietnamskim
jeziorze Đồng Mo, a czwarty to właśnie żółw z jeziora Hoan Kiem. Niektórzy
eksperci obawiają się, że zanieczyszczenia jeziora Hoan Kiem niekorzystnie
wpływają na ogromne zwierzę, które ma skorupę wielkości blatu dużego stołu.
Żółw z Hoan Kiem jest częścią wietnamskiego folkloru. Niektórzy Wietnamczycy
uważają, że zwierzę żyjące w jeziorze, jest takim samym mitycznym stworem, jaki
pomógł cesarzowi kraju pokonać chińskich żołnierzy prawie sześć wieków temu. Za
każdym razem, gdy ogromny stary, żółw pojawia się na powierzchni jeziora,
ludzie z Hanoi ponownie czują powiew historii dawnego Wietnamu. Jak widać na tym przykładzie,
legendy mają nieraz w sobie ziarno prawdy i gdy ktoś bardzo w nie wierzy, mogą
się czasem zmaterializować..
Kończy się powoli
nasza godzinna przejażdżka rikszami po zaułkach Starego Miasta Hanoi. Kończy
się także powoli nasz pobyt w tym pięknym, niepowtarzalnym kraju, pełnym
zabytków, życzliwych i uśmiechniętych ludzi, kraju przesiąkniętym dymem
kadzideł, orientalnym klimatem i duchem wielkiego ojca narodu – wujka Ho.. Moja
riksza jedzie zaraz za rikszą przyjaciela Jorgusia, w połowie całej kawalkady. Obracam
się do tyłu i proszę mego rikszarza, by wytężył siły i wyprzedził wszystkie
riksze. Młody Wietnamczyk bez namysłu naciska mocniej na pedały. Powoli mijamy
kolejne pojazdy. Zdezorientowany Jorguś, który w tym czasie kręci nieustannie
materiał video ze swej rikszy, „łapie” od razu o co mi chodzi..
Zatrzymujemy się
przez całym korowodem riksz w odpowiednim miejscu,
a ja pstrykam pamiątkowe
fotki naszej grupie. Poniżej cała ekipa, z którą wspólnie przez wiele dni przemierzałem
i fotografowałem niezwykłe obszary Indochin, by mogła powstać ta fotorelacja..
Relacja z kolejnej
podróży będzie nie mniej ciekawa, „doprawiona” dużą dawką emocji i adrenaliny.
Zapuścimy się na niebezpieczny w obecnym czasie, lecz fascynujący obszar
Jordanii i Izraela, przejedziemy całą dolinę Synaju, zwiedzimy architektoniczną
perłę królestwa Haszimitów - skalne miasto Petrę i Małą Petrę, wjedziemy na
Ziemię Świętą w dolinę Jordanu, wdrapiemy się na Górę Nebo, skąd Mojżesz ujrzał
Ziemię Obiecaną, zwiedzimy zabytki niezwykłej stolicy Jordanii – magicznego
Ammanu, popłyniemy w rejs łodzią po Jeziorze Galilejskim, jak niegdyś płynął
Zbawiciel, odwiedzimy miejsce chrztu Jezusa nad Jordanem, zaglądniemy do
Nazaretu, Cezarei, Tel Awiwu, Jaffy i Jerozolimy, pomodlimy się w Betlejem w
Grocie Narodzenia, pod Ścianą Płaczu i na górze Oliwnej, przejdziemy Drogę Krzyżową,
odwiedzimy Palestynę, wjedziemy na niezwykły płaskowyż w Masadzie, gdzie
będziemy stąpać po kamiennej twierdzy króla Heroda Wielkiego, wykąpiemy się w
Morzu Martwym, przeprawimy się przez niezwykły Biały Kanion podczas pustynnego
rajdu terenowymi Jeepami, przejedziemy w kurzu i tumanach piachu przez pustynię
Wadi Rum, odwiedzimy piękną oazę, gdzie Beduini ugoszczą nas w swojej wiosce,
ruszymy w szaleńczą eskapadę po wydmach Doliny Synaju, ponurkujemy na Blue Hool
w Dahabie, zejdziemy w akwalungach pod wodę na bajkowe morskie ogrody w
rezerwacie Ras Mohamad, by podziwiać piękne kolorowe ryby i rafę Morza
Czerwonego, ruszymy karawaną wielbłądów wzdłuż egipskiego wybrzeża Morza
Czerwonego, a na koniec odpoczniemy w pięknym, wypasionym ośrodku nadmorskim w
Sharm el Sheik..
Tak w skrócie przedstawia się moja kolejna fotorelacja z
podróży,
ale zapewniam, że będzie niezwykle barwnie, ciekawie, emocjonująco
i
egzotycznie.. Zatem do kolejnego podróżniczego spotkania na mojej stronie, a
tymczasem już pakuję podróżną torbę i na jakiś czas wyjeżdżam na Czarny Ląd do Kenii i Tanzanii, do źródeł Nilu w rejonie jezior Wiktorii, pod ośnieżony szczyt Kilimandżaro, by
zebrać materiał do opowieści o Afryce, jej zwierzętach, krajobrazach, pięknych rezerwatach
przyrodzie i plemionach tam mieszkających....Hejjj
Konieccccccccc
!!!!
CZ.XVII
Stolica Wietnamu HANOI
Stolica Wietnamu HANOI
Miasto uśmiechniętych dziewcząt..
Poprzedniego
wieczora, po spektaklu w Wodnym Teatrze Lalek, bardzo delikatnie
„zabalowaliśmy” w nocnych restauracyjkach starego miasta Hanoi.. Jak grzeczne pensjonarki, kilka minut po godzinie 23 byliśmy już
w naszym hotelu „Golden Lotus”. Odświeżająca kąpiel oraz zmęczenie po dość intensywnym i ekscytującym programie dnia poprzedniego spowodowały, iż sen ogarnął mnie lotem błyskawicy.. Gdy tylko zgasiłem nocną lampkę, stojącą obok łóżka, w ciągu kilku sekund spałem jak niemowlę.. Rankiem zbudził mnie dźwięk telefonu z recepcji hotelowej, oznajmiający pobudkę.. Przez drewniane okienne żaluzje, do pokoju wpadały pierwsze jasne promienie porannego słońca.. Spojrzałem na zegarek. Była dokładnie godzina 7:00.. Miałem godzinę czasu na poranną toaletę, spakowanie potrzebnego sprzętu foto, zejście do restauracji na śniadanie i konsumpcję.. Zbiórka przy autokarze została uzgodniona poprzedniego dnia na godzinę 8:00. Czasu jak barszczu..
w naszym hotelu „Golden Lotus”. Odświeżająca kąpiel oraz zmęczenie po dość intensywnym i ekscytującym programie dnia poprzedniego spowodowały, iż sen ogarnął mnie lotem błyskawicy.. Gdy tylko zgasiłem nocną lampkę, stojącą obok łóżka, w ciągu kilku sekund spałem jak niemowlę.. Rankiem zbudził mnie dźwięk telefonu z recepcji hotelowej, oznajmiający pobudkę.. Przez drewniane okienne żaluzje, do pokoju wpadały pierwsze jasne promienie porannego słońca.. Spojrzałem na zegarek. Była dokładnie godzina 7:00.. Miałem godzinę czasu na poranną toaletę, spakowanie potrzebnego sprzętu foto, zejście do restauracji na śniadanie i konsumpcję.. Zbiórka przy autokarze została uzgodniona poprzedniego dnia na godzinę 8:00. Czasu jak barszczu..
Prawie równocześnie
w hotelowej restauracji zjawił się mój przyjaciel Jorguś wraz z szanowną
małżonką Grażynką.. Przy porannej kawie
i delikatnym śniadaniu omówiliśmy plan działania na dzisiejszy dzień.
W grafiku zwiedzania mamy kilka kultowych miejsc wietnamskiej stolicy: Mauzoleum wodza Ho Chi Minh, Pałac prezydencki, prywatną rezydencję wujka Ho, Świątynię na Jednej Kolumnie, Świątynię Literatury oraz finalną imprezę dzisiejszego popołudnia - wycieczkę rikszami po starej, kolonialnej części miasta.. Ojj, znowu będzie się działo..
i delikatnym śniadaniu omówiliśmy plan działania na dzisiejszy dzień.
W grafiku zwiedzania mamy kilka kultowych miejsc wietnamskiej stolicy: Mauzoleum wodza Ho Chi Minh, Pałac prezydencki, prywatną rezydencję wujka Ho, Świątynię na Jednej Kolumnie, Świątynię Literatury oraz finalną imprezę dzisiejszego popołudnia - wycieczkę rikszami po starej, kolonialnej części miasta.. Ojj, znowu będzie się działo..
Za kwadrans ósma
wychodzę przed hotel. Ruch niewielki. Miasto powoli budzi się do codziennego
życia.
Sprzedawcy otwierają kolejno swoje sklepiki,
ulicą przemyka cichutko kilka skuterów, które są tutaj elementarnym środkiem przemieszczania
się po zatłoczonej aglomeracji.. Chodniki po obydwu stronach jezdni zastawiono
skuterami „miejsce w miejsce”..
Dawniej, w krajach
azjatyckich takich jak Tajlandia, Wietnam czy Chiny, na ulicach dominowały
rowery. W ostatnich dziesięcioleciach motocykle wyparły w większości rowery,
jako główne formy miejskiego transportu.. Według szacunków, po ponad 7
milionowym Hanoi porusza się codziennie 3 miliony skuterów i motorów !!..
Obserwując budzącą
się codziennym rytmem ulicę, kątem oka dostrzegam młodą Wietnamkę w dużym,
stożkowym kapeluszu z palmowych liści, która z drewnianymi, bambusowymi
nosidełkami na ramieniu zwinnie porusza się po wąskim, zastawionym motorami
chodniku.. Kiedy kieruję na nią obiektyw aparatu, dziewczyna uśmiecha się
przyjaźnie i przystaje na moment, pozując do fotki..
Postanawiam przez chwilę
poczuć się jak wietnamski uliczny handlarz. Zielony banknot o drobnym nominale
skutecznie przekonuje dziewczynę,
by użyczyła mi na moment kapelusza i swoich narzędzi pracy..
Taaaa., gdybym był z pół metra niższy i miał bardziej skośne oczy, to pewnie bez problemu wmieszałbym się w tłum wietnamskich handlarzy..
by użyczyła mi na moment kapelusza i swoich narzędzi pracy..
Taaaa., gdybym był z pół metra niższy i miał bardziej skośne oczy, to pewnie bez problemu wmieszałbym się w tłum wietnamskich handlarzy..
Po przeciwnej stronie ulicy, pod sklepową witryną stoi „oryginalny” wietnamski handlarz, z bambusowymi koszami pełnymi owoców, jednak widząc „przewyższającą go” wzrostem konkurencję w mojej osobie, szybko zwija interes i maszeruje w inne rewiry..

Kilka minut po
godzinie 8, pod hotel podjeżdża turystyczny autokar. Cała nasza grupa zajmuje
miejsca w klimatyzowanym wnętrzu. Pojazd rusza wąskimi uliczkami starej
dzielnicy Hoan Kiem, położonej w sercu handlowego centrum Hanoi. Rozpoczynamy
kolejny dzień zwiedzania atrakcji Wietnamu..
Jak wcześniej
wspominałem, w planie dzisiejszej wędrówki znajdą się kultowe i najciekawsze
obiekty stolicy Hanoi. Na początek zwiedzimy Mauzoleum wielkiego wodza narodu Ho
Chi Minha, następnie oglądniemy pałac prezydencki, przespacerujemy się po
ogrodach i prywatnej rezydencji wujka Ho (Ho Chi Minh), uwielbianego w
Wietnamie po dzień dzisiejszy niczym Lenin w Rosji, odwiedzimy piękną, stylową Świątynię
na Jednej Kolumnie, zagłębimy się w zielone sektory pięknego parku, by
podziwiać niezwykły kompleks Świątyni Literatury, często odwiedzany przez
uczącą się młodzież, natomiast po obiedzie, w popołudniowej porze wyruszymy rikszami
na wycieczkę po starej, kolonialnej części miasta..
Poniżej plan miasta Hanoi z naniesioną trasą naszej dzisiejszej wędrówki
po wymienionych obiektach..
Poniżej plan miasta Hanoi z naniesioną trasą naszej dzisiejszej wędrówki
po wymienionych obiektach..
Do
pierwszego celu zwiedzania mamy około 30 minut jazdy autokarem. Postaram się w
tym czasie przedstawić krótką, współczesną charakterystykę stolicy Wietnamu - Hanoi
oraz historyczne rysy jej powstania i rozwoju na przestrzeni wieków.
HANOI dawniej i dziś…
Hanoi
jest stolicą Wietnamu i zarazem
drugim co do wielkości miastem tego
kraju. Leży w północnej części Wietnamu, w delcie Rzeki Czerwonej na jej prawym
brzegu, niespełna 90 km od wybrzeża Morza Południowochińskiego. Od 1010 aż do 1802
roku, był to najważniejszy ośrodek polityczny Wietnamu. Od 1902 do 1954 roku
Hanoi stało się stolicą francuskich Indochin. Od 1954 do 1976 roku było stolicą
Wietnamu Północnego, a następnie w 1976 roku po zwycięstwie Północy w wojnie
wietnamskiej, zostało mianowane stolicą zjednoczonego Wietnamu.. Październik
2010 został urzędowo ogłoszony 1000-letnią rocznicą powstania miasta.
Administracja,
ludność klimat…
Obszar aglomeracji
Hanoi obejmuje zarówno nizinne tereny delty, jak
i tereny górzyste, znajdujące się w północnej i zachodniej części miasta. Najwyższym szczytem jest Ba Vi (1281 m n.p.m.), położony w zachodniej części regionu. Całkowita powierzchnia zajęta przez obszar miejski
wynosi 3 345 km2.
i tereny górzyste, znajdujące się w północnej i zachodniej części miasta. Najwyższym szczytem jest Ba Vi (1281 m n.p.m.), położony w zachodniej części regionu. Całkowita powierzchnia zajęta przez obszar miejski
wynosi 3 345 km2.
Hanoi podzielona
jest na 12 okręgów miejskich, 1 dzielnicę miejskich wieżowców i 17 gmin
wiejskich. W 2008 roku do Hanoi została włączona prowincja Ha Tay. Liczba
mieszkańców metropolii Hanoi szacowana jest na 7,088 mln. Ludność Hanoi stale
rośnie (około 3,5% rocznie). Ten wzrost populacji wywiera duży nacisk na
infrastrukturę, której część jest przestarzała i pochodzi z początku XX wieku.
Hanoi oferuje
ciepły, wilgotny klimat subtropikalny z dużą ilością obfitych opadów. Jest to
typowy klimat północnego Wietnamu, z 4 porami roku. Lato, od maja do sierpnia,
charakteryzuje się ciepłą i wilgotną pogodą
z obfitymi opadami deszczu. Od września do października następuje spadek temperatury i opadów. Zima, od listopada do stycznia, jest sucha i chłodna. W zimie miasto jest zwykle pochmurne i zamglone. Wypada wtedy średnio tylko ok. 2 godziny słoneczne w ciągu dnia. Średnie opady roczne w Hanoi to 1,680 mm/m2 (większość spada od maja do września). Na przestrzeni roku w Hanoi odnotowuje się średnio 114 dni deszczowych.. Średnia roczna temperatura wynosi 23,6 °C, przy średniej wilgotności względnej 79%. Najwyższa zanotowana temperatura to 42,8 °C, podczas gdy najniższa zanotowana temperatura wyniosła 2,7 °C…
z obfitymi opadami deszczu. Od września do października następuje spadek temperatury i opadów. Zima, od listopada do stycznia, jest sucha i chłodna. W zimie miasto jest zwykle pochmurne i zamglone. Wypada wtedy średnio tylko ok. 2 godziny słoneczne w ciągu dnia. Średnie opady roczne w Hanoi to 1,680 mm/m2 (większość spada od maja do września). Na przestrzeni roku w Hanoi odnotowuje się średnio 114 dni deszczowych.. Średnia roczna temperatura wynosi 23,6 °C, przy średniej wilgotności względnej 79%. Najwyższa zanotowana temperatura to 42,8 °C, podczas gdy najniższa zanotowana temperatura wyniosła 2,7 °C…
Etymologia
nazwy HANOI..
Hanoi w swej
tysiącletniej historii miało wiele nazw. Podczas chińskiej okupacji Wietnamu, powstała
pierwsza nazwa – Long Bien („Daleko od morza”). W kolejnych latach miasto
przybierało nazwy - Tong Binh ("Pieśń Pokoju"), Long Do ("Brzuch
Smoka"). W 866 roku rejon miasta został przekształcony w obronną twierdzę stąd nazwa Daluocheng (Dai La „Cytadela”). W 1010 roku
władca Lý Thái Tổ przemianował nazwę na Thang Long („Wzlatujący Smok”), twierdząc, iż nad nurtami Czerwonej Rzeki ujrzał postać lecącego smoka. W 1408 po agresji i
zajęciu Wietnamu przez chińską dynastię Ming, nazwę zmieniono na Dong Quan („Wschodnia
Brama”). W 1428 roku, kiedy wietnamska dynastia Le obaliła Chińczyków, obecne Hanoi
przemianowano na Dong Kinh ("Wschodnia Stolica").
W 1802 roku, po dojściu do władzy dynastii Nguyen, powróciła stara nazwa Thang Long. I wreszcie w 1831 roku cesarz Nguyen Minh Mang przemianował ją na Ha Noi ("Między Rzekami"), z uwagi na położenie miasta w delcie Czerwonej Rzeki, pomiędzy dopływami. Nazwa ta pozostała do czasów obecnych..
W 1802 roku, po dojściu do władzy dynastii Nguyen, powróciła stara nazwa Thang Long. I wreszcie w 1831 roku cesarz Nguyen Minh Mang przemianował ją na Ha Noi ("Między Rzekami"), z uwagi na położenie miasta w delcie Czerwonej Rzeki, pomiędzy dopływami. Nazwa ta pozostała do czasów obecnych..
Historia
miasta HANOI..
Obszar Hanoi jest
zamieszkany od co najmniej 300 lat p.n.e. Początki miasta wiążą się z budową Cytadeli
Cổ Loa (znajdującą się w obecnej dzielnicy Dong Anh), która pełniła rolę
stolicy dawnego wietnamskiego królestwa Au Lac, założonego w 258 roku p.n.e.
przez przywódcę górskich plemion z północnego Wietnamu – emigranta Thuc Phan.
Poniżej – mapa satelitarna lokalizacji i makieta Cytadeli Cổ Loa..
Poniżej – mapa satelitarna lokalizacji i makieta Cytadeli Cổ Loa..
W 197 roku p.n.e.
Królestwo Au Lac zostało zaanektowane przez chińskich władców starożytnego
królestwa Nanyue. Zapoczątkowało to ponad tysiącletnią chińską dominację na tym
terenie. Jak wspomniałem powyżej,
w 866 roku z uwagi na zagrożenie powstaniami ludowymi, rejon miasta został przekształcony w obronną twierdzę i nazwany Daluocheng ( Dai La „Cytadela”). W 1010 roku cesarz Lý Thái Tổ, założyciel dynastii Lý, przeniósł stolicę starożytnego Wietnamu na teren Cytadeli Dai La.
Twierdząc, że widział smoka wzlatującego ponad wodami Czerwonej Rzeki, przemianował nazwę stolicy i nazwał ją poetycko Thăng Long (Wzlatujący Smok). Thang Long pozostało stolicą Wietnamu aż do 1397 roku, kiedy to została ona przeniesiona do Thanh Hoa..
w 866 roku z uwagi na zagrożenie powstaniami ludowymi, rejon miasta został przekształcony w obronną twierdzę i nazwany Daluocheng ( Dai La „Cytadela”). W 1010 roku cesarz Lý Thái Tổ, założyciel dynastii Lý, przeniósł stolicę starożytnego Wietnamu na teren Cytadeli Dai La.
Twierdząc, że widział smoka wzlatującego ponad wodami Czerwonej Rzeki, przemianował nazwę stolicy i nazwał ją poetycko Thăng Long (Wzlatujący Smok). Thang Long pozostało stolicą Wietnamu aż do 1397 roku, kiedy to została ona przeniesiona do Thanh Hoa..
W 1408 roku po
agresji i zajęciu Wietnamu przez chińską dynastię Ming, nazwę miasta zmieniono
na Dong Quan („Wschodnia Brama”).
W 1428 roku, kiedy wietnamska dynastia Le pod przewodnictwem cesarza Lê Loi obaliła Chińczyków, obecne Hanoi przemianowano na Dong Kinh ("Wschodnia Stolica"). W poprzedniej części opowieści o Wietnamie, przedstawiłem legendę związaną z tym znamienitym wietnamskim cesarzem, który dostał magiczny miecz od lokalnego boga Kim Quy, ukazującego mu się pod postacią Złotego Żółwia.
W 1428 roku, kiedy wietnamska dynastia Le pod przewodnictwem cesarza Lê Loi obaliła Chińczyków, obecne Hanoi przemianowano na Dong Kinh ("Wschodnia Stolica"). W poprzedniej części opowieści o Wietnamie, przedstawiłem legendę związaną z tym znamienitym wietnamskim cesarzem, który dostał magiczny miecz od lokalnego boga Kim Quy, ukazującego mu się pod postacią Złotego Żółwia.
Miasto było stolicą
do 1802 roku, gdy Gia Long, ogłaszając się cesarzem dynastii Nguyen, ustanowił
swoją siedzibę w rodowym Huế i tam przeniósł stolicę. W 1831 roku cesarz Nguyen
Minh Mang przemianował nazwę miasta Dong Kinh na Ha Noi ("Między
Rzekami"), z uwagi na jego położenie w delcie Czerwonej Rzeki.. Nazwa ta
pozostała do czasów obecnych.. Zapędy kolonialne europejskich mocarstw
spowodowały zajęcie Hanoi przez Francuzów w 1873 roku.. W 1887 roku Hanoi stało
się stolicą francuskich Indochin..
Na
początku II wojny światowej w roku 1940 miasto zostało zajęte przez
Japończyków. Wyzwolone 16 sierpnia 1945 roku i ponownie wyniesione
do rangi stolicy, na krótko stało się siedzibą rządu Viet Minh, który ogłosił niepodległość Wietnamu. Była to jednak pozorna niepodległość.
Francuzi wrócili i przejęli miasto w 1946 roku. Rozpoczął się ciężki okres walki Wietnamu o niepodległość, ciągnący się przez lata 1946/1954, znany pod nazwą I Wojny Indochińskiej.
Poniżej – Francuski Legion Kolonialny.
do rangi stolicy, na krótko stało się siedzibą rządu Viet Minh, który ogłosił niepodległość Wietnamu. Była to jednak pozorna niepodległość.
Francuzi wrócili i przejęli miasto w 1946 roku. Rozpoczął się ciężki okres walki Wietnamu o niepodległość, ciągnący się przez lata 1946/1954, znany pod nazwą I Wojny Indochińskiej.
Poniżej – Francuski Legion Kolonialny.
Po
dziewięciu latach walki pomiędzy wojskami francuskimi i siłami Viet Minhu, kolonialne
wojska francuskie po klęsce pod Đien Bien Phu zostały wyparte z tych
terenów. W 1954 roku Hanoi ponownie
stało się stolicą niepodległego Wietnamu Północnego. Terytorium Wietnamu zostało jednak rozdarte na dwie części. Na mocy
porozumień genewskich z 1954 roku Wietnam został tymczasowo podzielony wzdłuż
17 równoleżnika. Na północy powstało komunistyczne państwo pod nazwą
Demokratyczna Republika Wietnamu (DRW), a na południu niekomunistyczne państwo
pod nazwą Republika Wietnamu (RW) pod rządami marionetkowego cesarza Bảo Đạia,
którego w 1956 roku odsunął od władzy jego premier Ngô Đình Diệm, stając się
prezydentem z woli Amerykanów.. W kolejnych latach konflikt pomiędzy obydwoma
stronami zaczął narastać. W październiku 1957 roku rozpoczęła się wojna
Wietnamska, zwana także II wojną Indochińską…
Poniżej - Parada zwycięstwa wojsk Việt Minhu w Hanoi.
Poniżej - Parada zwycięstwa wojsk Việt Minhu w Hanoi.
Podczas wojny Wietnamskiej,
trwającej na przełomie lat 1957/75, obiekty komunikacyjne, mosty i kolej w
Hanoi zostały zniszczone przez bombardowania amerykańskich samolotów... Wojna
zakończyła się zwycięstwem Wietnamu Północnego w 1975 roku. Szkody zostały
szybko naprawione. Po zakończeniu wojny Wietnamskiej, w dniu 2 lipca 1976 roku
Północny i Południowy Wietnam połączono w Socjalistyczną Republikę Wietnamu pod
komunistycznym rządem. Hanoi stało się stolicą zjednoczonego Wietnamu..
HANOI
dzisiaj…
Hanoi ma najwyższy
wskaźnik rozwoju społecznego pośród wszystkich miast w Wietnamie. Według
najnowszego światowego rankingu, Hanoi będzie najszybciej rozwijającym się
miastem w świecie pod względem wzrostu PKB na przestrzeni lat 2008-2025.. W ostatnim czasie na obszarze aglomeracji
Hanoi odnotowano gwałtowny boom budowlany. Pojawiły się nowoczesne wieżowce w
nowych obszarach miejskich, radykalnie zmieniając panoramę miasta. Hanoi posiada
obecnie dwa najwyższe budynki w Wietnamie – Hanoi Landmark Tower (336 m,
najwyższy w Wietnamie i drugi najwyższy w Azji Południowo-Wschodniej) oraz Hanoi
Lotte Center (272 m, drugi najwyższy w Wietnamie)..
Mauzoleum
HO CHI MINH..
Mimo wielokrotnych
zniszczeń, w Hanoi wciąż istnieje wiele zabytków starej architektury,
szczególnie na Starym Mieście w dzielnicy Hoàn Kiếm.
To właśnie przez obszar tej dzielnicy jedzie teraz nasz turystyczny autokar, zmierzając w kierunku pierwszego obiektu jaki mamy w grafiku zwiedzania… Nie jest to co prawda wielowiekowy zabytek, wykwintne arcydzieło architektury czy unikatowy historyczny obiekt, jednak dla każdego rodowitego Wietnamczyka, począwszy od przedszkolaka po starca, jest on świątynią duchową, miejscem silnie związanym uczuciowo
i mentalnie.. Mowa oczywiście o Mauzoleum Ho Chi Minha, wielkiego ojca wietnamskiego narodu, niepodważalnej ikony Wietnamu, premiera, prezydenta i politycznego przywódcy, człowieka który dla starszych Wietnamczyków jest drugim ojcem, a przez najmłodszych zwany jest dobrotliwie wujkiem Ho…
To właśnie przez obszar tej dzielnicy jedzie teraz nasz turystyczny autokar, zmierzając w kierunku pierwszego obiektu jaki mamy w grafiku zwiedzania… Nie jest to co prawda wielowiekowy zabytek, wykwintne arcydzieło architektury czy unikatowy historyczny obiekt, jednak dla każdego rodowitego Wietnamczyka, począwszy od przedszkolaka po starca, jest on świątynią duchową, miejscem silnie związanym uczuciowo
i mentalnie.. Mowa oczywiście o Mauzoleum Ho Chi Minha, wielkiego ojca wietnamskiego narodu, niepodważalnej ikony Wietnamu, premiera, prezydenta i politycznego przywódcy, człowieka który dla starszych Wietnamczyków jest drugim ojcem, a przez najmłodszych zwany jest dobrotliwie wujkiem Ho…
Nasz autokar
właśnie zajeżdża na duży parking, usytuowany obok wielkiego, betonowego placu
parad, przed widocznym w oddali budynkiem Mauzoleum.. Plac przed mauzoleum nosi
nazwę Ba Dinh (Plac Bohaterów)
i jest największy w Wietnamie. Ma 320 m długości, 100 m szerokości. Podzielony jest na 240 kwadratów zielonej trawy, otoczonych chodnikami
o szer. 1,4 m. W ogrodach wokół budynku Mauzoleum rośnie prawie 250 gatunków roślin i kwiatów, które pochodzą z różnych regionów Wietnamu.
i jest największy w Wietnamie. Ma 320 m długości, 100 m szerokości. Podzielony jest na 240 kwadratów zielonej trawy, otoczonych chodnikami
o szer. 1,4 m. W ogrodach wokół budynku Mauzoleum rośnie prawie 250 gatunków roślin i kwiatów, które pochodzą z różnych regionów Wietnamu.
Poniżej: Ba Dinh
(Plac Bohaterów) - foto 3D i widok z góry (makieta).
Nasz wietnamski
przewodnik wyjaśnia procedury stosowane przez służby ochrony i straże Mauzoleum,
wobec każdego odwiedzającego.. Jak wynika
z jego opowieści, ażeby dostać się do środka Mauzoleum i przez parę chwil spojrzeć na zabalsamowane zwłoki wodza Ho, musimy przejść przez dwie kontrole, pozostawić niemalże wszystko oprócz ubrań i portfeli, a w trakcie zwiedzania zachować maksymalną ciszę, powagę i skupienie. Ponoć straże reagują błyskawicznie na prowadzone rozmowy nawet ściszonym głosem, uśmieszki czy luzackie zachowanie.. Ano zobaczymy, jak to będzie wyglądać w praktyce, jednak o zdjęciach ze środka obiektu i o fotografii mumii samego ojca Ho mogę zapomnieć.. Fotki można pstrykać tylko na zewnątrz Mauzoleum, z czego skwapliwie korzystam, a przy okazji opowiem co nieco o samej budowli.. Prace nad Mauzoleum, wewnątrz którego spoczywa zabalsamowane ciało Ho Chi Minh, rozpoczęły się
2 września 1973 roku, jednak jego uroczyste otwarcie zostało zainaugurowane 29 sierpnia 1975 roku. Za inspirację projektu posłużyło Mauzoleum Lenina w Moskwie, ale do budowli dodano też wiele elementów z typowo wietnamskiej architektury, jak chociażby pochyły dach. Fasadę wyłożono szarym granitem, a wnętrze szarymi, czarnymi i czerwonymi, gładkimi kamieniami. Budowla mierzy 21,6 m wysokości i 41,2 m szerokości. Otaczają ją dwie schodkowe, 7-mio stopniowe platformy widokowe..
z jego opowieści, ażeby dostać się do środka Mauzoleum i przez parę chwil spojrzeć na zabalsamowane zwłoki wodza Ho, musimy przejść przez dwie kontrole, pozostawić niemalże wszystko oprócz ubrań i portfeli, a w trakcie zwiedzania zachować maksymalną ciszę, powagę i skupienie. Ponoć straże reagują błyskawicznie na prowadzone rozmowy nawet ściszonym głosem, uśmieszki czy luzackie zachowanie.. Ano zobaczymy, jak to będzie wyglądać w praktyce, jednak o zdjęciach ze środka obiektu i o fotografii mumii samego ojca Ho mogę zapomnieć.. Fotki można pstrykać tylko na zewnątrz Mauzoleum, z czego skwapliwie korzystam, a przy okazji opowiem co nieco o samej budowli.. Prace nad Mauzoleum, wewnątrz którego spoczywa zabalsamowane ciało Ho Chi Minh, rozpoczęły się
2 września 1973 roku, jednak jego uroczyste otwarcie zostało zainaugurowane 29 sierpnia 1975 roku. Za inspirację projektu posłużyło Mauzoleum Lenina w Moskwie, ale do budowli dodano też wiele elementów z typowo wietnamskiej architektury, jak chociażby pochyły dach. Fasadę wyłożono szarym granitem, a wnętrze szarymi, czarnymi i czerwonymi, gładkimi kamieniami. Budowla mierzy 21,6 m wysokości i 41,2 m szerokości. Otaczają ją dwie schodkowe, 7-mio stopniowe platformy widokowe..
Cały projekt i
budowa Mauzoleum były ściśle konsultowane z ekspertami ze Związku Radzieckiego..
W styczniu 1970 roku rząd sowiecki wysłał delegację do Wietnamu, aby omówić
projekt i zaoferować pomoc rosyjskich techników w zakresie projektowania,
budowy i wyposażenia Mauzoleum. Eksperci ZSRR przygotowali 5 planów na ogólny
układ klastra Mauzoleum, które zostały zaakceptowane przez Biuro Polityczne
Komunistycznej Partii Wietnamu.. Mauzoleum zbudowano na starym fundamencie
budynku przy placu Ba Dinh, gdzie za życia, 2 września 1945 roku Ho Chi Minh
przewodniczył na wielkim wiecu i przeczytał Deklarację Niepodległości kraju,
dającą początek Demokratycznej Republiki Wietnamu.. Materiały budowlane zostały
sprowadzone z wielu części kraju - piasek ze strumienia w Kim Boi, kamienne głazy
z okolicznych strumieni Syn Duong, Chiem Hoa, Tuyen Quang, zaś kamień kruszony
przywieziono z kamieniołomów Hoang Thi. Sprowadzono także 16 gatunków cennego
drewna.. System oświetlenia oraz dwa tysiące polerowanych płyt z granitu i
marmuru na ozdobienie grobowca przysłał Związek Radziecki.. Budowa trwała dwa
lata..
Budowla jest
obiektem tzw. wysokiej trwałości. Główna komora wewnętrzna posiada
zabezpieczenia ochronne przed bombami i trzęsieniem ziemi wielkości 7 stopni w
skali Richtera. Istnieje również specjalna ochrona przeciwpowodziowa,
zabezpieczająca zalanie pomieszczenia z trumną.
Na portyku mauzoleum umieszczono napis „Chủ tịch Hồ Chí Minh” (Przewodniczący Hồ Chí Minh).
Na portyku mauzoleum umieszczono napis „Chủ tịch Hồ Chí Minh” (Przewodniczący Hồ Chí Minh).
Czas odwiedzić
wujka Ho.. Idziemy stanąć w kolejce.. Tak, tak w kolejce.. Ponieważ miejsce
cieszy się dużą popularnością, bardzo często tworzą się tutaj długie kolejki.
Przewodnik wietnamski opowiada, że tygodniowo Mauzoleum odwiedza ok.15 000 osób
!!!. To ogromnie dużo biorąc pod uwagę, że obiekt jest w sumie otwarty w
tygodniu tylko 15 godzin. W ciągu tygodnia są to przeważnie zagraniczni turyści
i dzieci z wietnamskich szkół. W czasie świąt i ważnych rocznic zjeżdżają się
tutaj różne organizacje społeczne i polityczne, delegacje zagraniczne oraz
przedstawiciele zakładów pracy.. Dla przykładu, w 2012 roku Mauzoleum
prezydenta Ho Chi Minh odwiedziło prawie 50 mln ludzi, z czego ponad 8 mln
międzynarodowych gości. Mauzoleum jest otwarte codziennie od 8 do 11,
z wyjątkiem poniedziałków i piątków. W październiku i styczniu całkowicie zamknięte z powodu okresowych remontów. Wtedy też ciało Hồ Chí Minha jest zabierane do Moskwy na konserwacje. Opłaty za wstęp nie są pobierane, ale gości obowiązuje przestrzeganie specjalnych zasad.
Zaraz powiem o co chodzi... Kiedy dochodzimy do pierwszego posterunku kontrolnego, znajdującego się na południowym krańcu placu w parku otaczającym budowlę Mauzoleum, widzę szpaler 7-8 letnich wietnamskich maluchów, maszerujących z opiekunami w kierunku wejściowych bramek.. Nad sprawnym i bezpiecznym ruchem odwiedzających czuwają niezawodni stróże prawa w zielonych uniformach…
z wyjątkiem poniedziałków i piątków. W październiku i styczniu całkowicie zamknięte z powodu okresowych remontów. Wtedy też ciało Hồ Chí Minha jest zabierane do Moskwy na konserwacje. Opłaty za wstęp nie są pobierane, ale gości obowiązuje przestrzeganie specjalnych zasad.
Zaraz powiem o co chodzi... Kiedy dochodzimy do pierwszego posterunku kontrolnego, znajdującego się na południowym krańcu placu w parku otaczającym budowlę Mauzoleum, widzę szpaler 7-8 letnich wietnamskich maluchów, maszerujących z opiekunami w kierunku wejściowych bramek.. Nad sprawnym i bezpiecznym ruchem odwiedzających czuwają niezawodni stróże prawa w zielonych uniformach…
Droga
do wnętrza Mauzoleum..
Od tego momentu drogi czytelniku, musisz
zawierzyć w większości mej słownej, reporterskiej relacji, podpartej kilkoma
zdjęciami zrobionymi wcześniej teleobiektywem z placu Ba Dinh oraz archiwalnymi
fotografiami, wygrzebanymi w sieci z wietnamskiej strony: http://www.vietinfo.eu, http://www.designboom.com. Postaram się jak najbardziej wiernie odtworzyć słowami
to, co czeka turystę po przejściu przez bramki kontrolne na teren Mauzoleum.
Zatem ruszamy.. Po ustawieniu się w
kolejce za grupą wietnamskich dzieciaków, w parę minut dochodzę do niewielkiego
budynku wejściowego. Kilku umundurowanych strażników bacznie obserwuje każdego
przybysza, surowo egzekwując reguły zwiedzania. Przed wejściem turyści muszą
być stosownie ubrani - długie spodnie, zakryte ramiona.. Tutaj trzeba pozbyć się
swoich wszystkich osobistych rzeczy poza portfelem i paszportem.. Jeszcze
ostatnie fotki i niestety aparat muszę schować do pokrowca.. Wszelkie torby,
torebki, plecaki, sprzęt fotograficzny, kamery i telefony komórkowe z funkcjami
aparatu wędrują prosto do specjalnych pojemników i rozstają się z właścicielem.
Wraz z przyjaciółmi mamy pewne obawy, czy możemy pozostawić bezpańsko w
pojemnikach aparaty fotograficzne i kamery warte kilkadziesiąt tysięcy złotych,
ale nasz wietnamski przewodnik uspokaja tłumacząc, że on pozostaje przy rzeczach i będzie pilnował osobiście ich przetransportowania do bramek wyjściowych, na
drugi koniec parku.. Ta deklaracja rozprasza nasze wątpliwości.
Podobnie jak mali
wietnamscy uczniowie posuwający się przed nami, zostajemy ustawieni w pary i
trzymając się grzeczniutko za rączki, ruszamy długim chodnikiem, zadaszonym niebieskimi
baldachimami, w kierunku budynku Mauzoleum oddalonego o około 200 metrów.. Co
kilkadziesiąt metrów, po obydwu stronach tego dojściowego szpaleru, stoją
strażnicy w białych mundurach, pilnujący porządku. Są niezwykle czujni i
rygorystyczni. Każda głośniejszą rozmowa jest natychmiast wyłapywana, a rozmówcy
momentalnie uciszani kategorycznymi gestami.. Idący przed mną znajomy, po
zwróceniu się do swej partnerki nieco głośniejszym tonem, od razu zostaje
upomniany wymownym gestem. W ciszy i pod wojskowym rygorem powolutku posuwamy
się do przodu.. Zaczynam doceniać płócienne zadaszenia nad chodnikiem. Jest
godzina 9:15, a z błękitnego, bezchmurnego nieba zaczyna mocno przypiekać.
Gdyby nie owe baldachimy, to w kolejce zwłaszcza w godzinach południowych,
można się tutaj zdrowo wypocić..
Po około 20
minutach stajemy na pierwszych stopniach Mauzoleum,
a w ciągu kolejnego kwadransa przez szerokie ozdobne drzwi wejściowe
z brązowego dębu wkraczamy do chłodnego, zacienionego holu, wiodącego w kierunku głównej Sali.. Obszerny hol wyłożono panelami z różowego marmuru. Na ścianie umieszczono słowa inkrustowane złotem - sentencję zapisaną za życia przez Ho Chi Minha – „Nic nie jest cenniejsze, niż niezależność i wolność”..
a w ciągu kolejnego kwadransa przez szerokie ozdobne drzwi wejściowe
z brązowego dębu wkraczamy do chłodnego, zacienionego holu, wiodącego w kierunku głównej Sali.. Obszerny hol wyłożono panelami z różowego marmuru. Na ścianie umieszczono słowa inkrustowane złotem - sentencję zapisaną za życia przez Ho Chi Minha – „Nic nie jest cenniejsze, niż niezależność i wolność”..
Przed
obliczem wielkiego wodza..
Po paru chwilach w
zupełnej ciszy, wchodzę schodami do góry (co kilka metrów żołnierz w białym
uniformie), a następnie w dół, gdzie przez kolejne ozdobne drzwi wkraczam w
szpalerze odwiedzających do głównej Sali. Pośrodku pomieszczenia ukazuje się
marmurowy grobowiec, a na nim szklana trumna ze zmumifikowanym ciałem
prezydenta Ho Chi Minh… Kolejka przesuwa się stosunkowo wolno, jednak każde
zatrzymywanie się na nieco dłuższy czas przed szklaną trumną, jest natychmiast
niwelowane ponaglającym gestem strażników, stojących w rogach Sali. Doliczyłem
się ich 6-ciu. Obejście wokół grobowca trwa niespełna 2-3 minuty. Spojrzenie na
ojca narodu, na wprost szklanej trumny, to zaledwie kilkanaście sekund.. W
czasie tych paru minut dokładnie rozglądam się wokół.. Wnętrze grobowca wygląda
surowo i jest pozbawione zdobień. Jedyne ozdobne elementy to znajdujące się na
ścianie dwie flagi – narodowa i Partii Komunistycznej Wietnamu oraz mozaika ułożona
z 4 tysięcy marmurowych kawałków, ukazująca złoty sierp, młot i gwiazdę.. Sarkofag
wyposażono w nowoczesny system oświetlenia i automatycznej klimatyzacji. Wszystko
podświetla dyskretne, żółte światło.. Ciało prezydenta Ho Chi Minh umieszczone
w szklanej trumnie, jest dobrze widoczne, choć światło wokół jest nieco
przyćmione.. Po dwóch stronach trumny czterej żołnierze pełniący wartę
honorową. Przez parę chwil staję na wprost wielkiego wodza. Spoglądam na dobrze
zabalsamowaną mumię, przyodzianą w wyblakłe wdzianko w kolorze khaki. Na nogach
wodza dostrzegam czarne, skórzane buty.. Mumia to arcydzieło fachowców
radzieckich. Ho Chi Minh prawie pół wieku po śmierci prezentuje się naprawdę
realistycznie. Facet wygląda tak, jakby przed chwilką uciął sobie drzemkę.. Szklana
trumna wykonana wspólnie przez wietnamskich i radzieckich inżynierów, mistrzów w tym fachu, stanowi techniczny
majstersztyk. Łóżeczko wykonane jest z miedzianej, wzorzystej taśmy,
stylizowanej w kwiaty lotosu. Otoczone przeźroczystą pokrywą z potrójnego szkła
o wysokiej odporności na duże impulsy mechaniczne, rozbicie itp.. Łóżko umieszczono
na postumencie, z automatycznym systemem podnoszenia. Jest to specjalny
mechanizm, który w razie wojny lub kataklizmu chowa sarkofag pod spodem w tzw. „atomowej
komorze”, aby szczątki wodza przetrwały na wieczność..
Poniżej fotki szklanego sarkofagu z mumią Ho Chi Minh – źródło:
http://www.designboom.comPoniżej fotki szklanego sarkofagu z mumią Ho Chi Minh – źródło:
Mumifikacja
zwłok wodza Ho.. Jak było naprawdę..
Na koniec wizyty w
grobowcu wodza Ho Chi Minh jeszcze jedna ciekawostka.. Otóż Ho Chi Minh zapisał
w swoim testamencie, by po śmierci poddano go kremacji, a prochy umieszczono w
trzech regionach kraju. Jednak Biuro Polityczne Komunistycznej Partii Wietnamu,
powołując się na "życzenia i uczucia ludzi", postanowiło zachować
długowieczny wizerunek wodza narodu. W 1968 roku, na krótko przed śmiercią
prezydenta Ho Chi Minh, do Hanoi przybyła potajemnie profesjonalna grupa
radzieckich ekspertów w technologii balsamowania. Przeprowadzono konsultacje
z wietnamskimi ekspertami, lecz temat był w tym czasie bardzo drażliwy, ponieważ wódz Ho Chi Minh zastrzegł w testamencie wolę kremacji... Kierownictwo wietnamskiej partii znalazło się w bardzo niezręcznej sytuacji. Rozmowy z wodzem podjął się sekretarz Le Duan. Poprosił on Ho Chi Minha, by ten wyraził zgodę na mumifikację, motywując to trwałym
i długowiecznym wizerunkiem wodza w pamięcią narodu wietnamskiego. Jednak prezydent Ho Chi Minh nic nie odpowiedział. Kiedy nadszedł moment śmierci przywódcy, Biuro Polityczne nadal nie podjęło ostatecznej decyzji w tej sprawie. Według lokalnych mediów, w nabożeństwie żałobnym uczestniczyła delegacja Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, zaproszona na uroczystość przez prezesa Rady Ministrów Wietnamu. Sekretarz Le Duan poprosił ekspertów radzieckich, by podjęli się mumifikacji zwłok. Radzieccy eksperci stwierdzili, że na miejscu będzie to trudne i zwłoki trzeba przewieźć do Związku Radzieckiego. W tym momencie, wietnamski sekretarz Le Duan rozpłakał się i powiedział:
"To nie może być, zgodnie z obyczajami Wietnamu, zwłoki wodza muszą pozostać z naszymi rodakami...". Natychmiast podjęto konsultacje z Prezydium radzieckiej władzy. W końcu Rosjanie zgodzili się wyznaczyć grupę ekspertów i szybko oddelegowali ją do Wietnamu, aby pomóc na miejscu zabalsamować ciało Ho Chi Minha. Zwłoki zabalsamowano w siedem dni po śmierci wodza, w Wojskowej Akademii Medycznej Hanoi.
Od 1969 do 2014 roku, w pracach nad corocznymi „poprawkami” mumifikacyjnymi, uczestniczyło już w sumie 82 wietnamskich lekarzy, jednak cały czas nadzór prowadzą specjaliści
z Rosji..
Poniżej – grupy
specjalistów przy balsamowaniu zwłok Ho Chi Minh..z wietnamskimi ekspertami, lecz temat był w tym czasie bardzo drażliwy, ponieważ wódz Ho Chi Minh zastrzegł w testamencie wolę kremacji... Kierownictwo wietnamskiej partii znalazło się w bardzo niezręcznej sytuacji. Rozmowy z wodzem podjął się sekretarz Le Duan. Poprosił on Ho Chi Minha, by ten wyraził zgodę na mumifikację, motywując to trwałym
i długowiecznym wizerunkiem wodza w pamięcią narodu wietnamskiego. Jednak prezydent Ho Chi Minh nic nie odpowiedział. Kiedy nadszedł moment śmierci przywódcy, Biuro Polityczne nadal nie podjęło ostatecznej decyzji w tej sprawie. Według lokalnych mediów, w nabożeństwie żałobnym uczestniczyła delegacja Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, zaproszona na uroczystość przez prezesa Rady Ministrów Wietnamu. Sekretarz Le Duan poprosił ekspertów radzieckich, by podjęli się mumifikacji zwłok. Radzieccy eksperci stwierdzili, że na miejscu będzie to trudne i zwłoki trzeba przewieźć do Związku Radzieckiego. W tym momencie, wietnamski sekretarz Le Duan rozpłakał się i powiedział:
"To nie może być, zgodnie z obyczajami Wietnamu, zwłoki wodza muszą pozostać z naszymi rodakami...". Natychmiast podjęto konsultacje z Prezydium radzieckiej władzy. W końcu Rosjanie zgodzili się wyznaczyć grupę ekspertów i szybko oddelegowali ją do Wietnamu, aby pomóc na miejscu zabalsamować ciało Ho Chi Minha. Zwłoki zabalsamowano w siedem dni po śmierci wodza, w Wojskowej Akademii Medycznej Hanoi.
Od 1969 do 2014 roku, w pracach nad corocznymi „poprawkami” mumifikacyjnymi, uczestniczyło już w sumie 82 wietnamskich lekarzy, jednak cały czas nadzór prowadzą specjaliści
z Rosji..
Kończy się wizyta w
tym kultowym i nieco przygnębiającym miejscu.
Z ciemnego, chłodnego wnętrza grobowca wychodzę na zalane słońcem alejki dużego, zielonego ogrodu, zalegającego na tyłach Mauzoleum..
Przede mną, pod opieką nauczycieli, dzielnie maszerują wietnamskie maluchy, które przez cały czas wizyty w Mauzoleum były niezwykle grzeczne, wyciszone i zdyscyplinowane. Jak się niebawem okaże, kilkoro z nich będzie mi wiernie towarzyszyło i pozowało do zdjęć przez cały czas spaceru po prezydenckich posiadłościach w pobliskim parku.. Kiedy dochodzimy do drugiego posterunku straży porządkowej, już z daleka dostrzegam wymachującego rękami naszego wietnamskiego przewodnika, który pozostał opiekować się rzeczami osobistymi i sprzętem foto.. Odbieram swój plecak, torbę z aparatem, obiektywami i kamerą.. Od razu sprawdzam, czy w trakcie tego przewożenia sprzętu z jednego końca kompleksu na drugi, coś nie zostało uszkodzone. Wszystko ok..
Możemy wędrować dalej..
Z ciemnego, chłodnego wnętrza grobowca wychodzę na zalane słońcem alejki dużego, zielonego ogrodu, zalegającego na tyłach Mauzoleum..
Przede mną, pod opieką nauczycieli, dzielnie maszerują wietnamskie maluchy, które przez cały czas wizyty w Mauzoleum były niezwykle grzeczne, wyciszone i zdyscyplinowane. Jak się niebawem okaże, kilkoro z nich będzie mi wiernie towarzyszyło i pozowało do zdjęć przez cały czas spaceru po prezydenckich posiadłościach w pobliskim parku.. Kiedy dochodzimy do drugiego posterunku straży porządkowej, już z daleka dostrzegam wymachującego rękami naszego wietnamskiego przewodnika, który pozostał opiekować się rzeczami osobistymi i sprzętem foto.. Odbieram swój plecak, torbę z aparatem, obiektywami i kamerą.. Od razu sprawdzam, czy w trakcie tego przewożenia sprzętu z jednego końca kompleksu na drugi, coś nie zostało uszkodzone. Wszystko ok..
Możemy wędrować dalej..
Pałacowy
kompleks;
-
Pałac Prezydencki- Parkowy Staw
- Dom na Palach wujka Ho
Jak już
wspomniałem, na tyłach monumentalnej budowli Mauzoleum rozciąga się piękny,
parkowy kompleks pałacowy. Pod panowaniem
francuskim, Hanoi stało się administracyjnym centrum dla francuskich kolonii w Indochinach.
Francuski styl kolonialny w architekturze stał się dominujący w ówczesnym
czasie na terenie miasta, a wiele jego przykładów pozostało do dziś:
zadrzewione bulwary przy ulicy Phan Dinh Phung wraz z licznymi willami i rezydencjami
w kolonialnym stylu, budynek Grand Opera, State Bank of Vietnam (dawniej Bank
Indochin), Pałac Prezydencki (dawniej Pałac Gubernatora Generalnego francuskich
Indochin), Katedra Św. Józefa oraz zabytkowy Hotel Metropole.. I właśnie jedną
z takich pięknych budowli w stylu kolonialnym zaraz sobie obejrzymy.. Szeroką alejką
parkową, zacienioną koronami wielkich, starych drzew, docieramy na rozległy
skwer. Na jego północnym krańcu, pośród zieleni parkowych krzewów ukazuje się piękna,
cytrynowo-żółta budowla, wzniesiona w stylu kolonialnym.. Rozświetlona jasnymi promieniami
porannego słońca, bardzo wyraźnie odcina się na zielonej ścianie drzew i
błękicie bezchmurnego nieba.
Ten okazały budynek to Pałac Prezydencki..
Ten okazały budynek to Pałac Prezydencki..
PAŁAC
PREZYDENCKI
Pałac Prezydencki został
wybudowany w latach 1900/1906 jako siedziba francuskiego gubernatora Indochin.
Zaprojektował go i nadzorował wykonanie - Auguste'a Henri Vildieu, oficjalny
francuski architekt na obszar francuskich Indochin. Podobnie jak większość
francuskiej architektury kolonialnej, pałac jest wyraźnie Europejski. Żółta
budowla zawiera w swym projekcie wyraźne elementy włoskiego renesansu. Jedynym
wizualnym elementem wietnamskiego „klimatu” i pejzażu, są rosnące wokół pałacu drzewa
mango.. Obiekt nie jest otwarty dla turystów, chyba że jesteś dyplomatą,
ambasadorem lub dygnitarzem obcego państwa, wizytującym u prezydenta Wietnamu. W
pałacu odbywają się wyłącznie spotkania rządowe. Można natomiast za odpowiednią
opłatą przechadzać się po pałacowym terenie. Odwiedzający mają dostęp do
ogrodów botanicznych pałacu, gdzie można zobaczyć drzewa owocowe, ozdobne
krzewy, staw z karpiami, budynki gospodarcze, garaże oraz Dom na Palach, w
którym na przełomie lat 1958/69 mieszkał i pracował Ho Chi Minh.. Pałac jest doskonale
widoczny na początku ścieżki spacerowej dla gości, jednak zejście w pobliże
budynku jest raczej niemile widziane..
Aby sfotografować
budynek pałacowy od przodu, trzeba przejść parkową alejką niepełna 200 metrów. Mam
sporo czasu, a godzina zbiórki na parkingu przy autokarze jest odległa,
maszeruję więc przed front Pałacu Prezydenckiego. Od strony wejściowej Pałac
oddziela niewysokie ogrodzenie z kutą wjazdową bramą i dwoma budkami
wartowniczymi. Podchodzę w kierunku ogrodzenia, wciskam obiektyw aparatu
pomiędzy metalowe pręty i pstrykam fotkę en
face..
Francuscy
kolonizatorzy Wietnamu wierzyli w „cywilizacyjną misję", której ideą było
wprowadzanie kultury europejskiej do danego kraju kolonialnego, celem „poprawy”
jego rodzimej kultury. Z tego powodu struktury kolonialne miały tendencję ignorowania
lokalnej architektury. Francuski styl architektoniczny wyraźnie zdominował
architekturę kolonialną w Wietnamie. Budowa pałacu została zamówiona na
początku XX wieku przez ówczesnego francuskiego gubernatora generalnego Paula
Doumer. Zamysł budowy Pałacu określany jest przez niektórych współczesnych
historyków jako "przytłaczająca pasja do skonstruowania kolonialnego
kapitału, który by odzwierciedlał chwałę Francji". Cześć terenów, na których
postawiono pałacową budowlę, po prostu skonfiskowano prywatnym właścicielom.
Pozostałą część obszaru uzyskano przez zburzenie istniejącej w tym miejscu
tysiącletniej Pagoda Mieu Dong Hoi, pomimo protestu oburzonych wiernych
i wyznawców religijnych..
Poniżej - Pałac
Gubernatora Generalnego Francuskiej (około 1910 roku).. i wyznawców religijnych..
Zajęty
fotografowaniem i podziwianiem uroków pałacowego parku, kątem oka dostrzegam
grupkę małych Wietnamczyków, którzy wędrowali przede mną w Mauzoleum.. Widać od
razu, że nie są zainteresowani zabytkami ani podziwianiem przyrody. Szeptając
coś między sobą i uśmiechając się wesoło, coraz bardziej próbują zwrócić na
siebie uwagę. Kiedy przesuwam powoli obiektyw kamery, filmując pałac i
otaczający go park, dzieciaki wszelkimi sposobami starają się włazić mi w
kadr.. Kończę filmowanie, wyciągam aparat i dogaduję się z nimi na migi, że teraz mogę ich fotografować do woli.
Maluchy są w siódmym niebie. Przepychają się wzajemnie, aby jak najlepiej
wypaść na zdjęciu. Dla mnie to frajda i przyjemność fotografować takie wesołe,
uśmiechnięte buzie, więc pstrykam im mnóstwo zdjęć. Maluchy są szczęśliwe, ja
zdobywam ich sympatię, a kilka fotek zamieszczam poniżej.. Od tego momentu, aż
do samego końca wizyty w pałacowym parku, będą one nieodłącznymi towarzyszami mojej
wędrówki..
Ruszam za grupą
przyjaciół, którzy zniknęli za zakrętem alejki i powędrowali w kierunku
kolejnych obiektów pałacowego kompleksu.. Choć sam Pałac prezydencki pozostaje
niedostępny dla turystów, do zwiedzania udostępniono rozległy ogród, staw na
tyłach Pałacu oraz kilka ciekawych mniejszych budynków. 300 metrowa ścieżka
spacerowa o nazwie "Mango Alley" (Aleja mango) prowadzi od wejścia do
parku, wokół stawu z karpiami, obok zabudowań gospodarczych i mieszkalnych, do
Domu na Palach, gdzie od 1958 do śmierci w 1969 roku, żył i pracował Ho Chi
Minh. Maszeruję przez chwilę zacienioną alejką. Za kolejnym zakrętem, wśród
zieleni drzew mango, wyłania się cytrynowo-żółty, parterowy budynek. Kolor
obiektu identyczny jak Pałacu Prezydenckiego. Zapewne kiedy kupili beczkę
żółtej farby, to „przelecieli” pędzlem wszystko co popadło..
. Podchodzę
bliżej, od strony niewielkiego placyku, przed front budynku.. Zauważam, że
grupka turystów zebrała się pod oknami obiektu i wypatrują coś wewnątrz pomieszczeń.
Zaraz zobaczymy, co ich tak zaintrygowało..

Dawne
rządowe limuzyny…
Za przeszklonymi
drzwiami, w obszernym pomieszczeniu spełniającym rolę garażu, stoi kilka modeli
starych, rządowych limuzyn. Poza jednym modelem francuskiego Peugeota, dwie
pozostałe to kultowe radzieckie „bryki”, jakimi za czasów komunistycznych
poruszali się po drogach partyjni wodzowie obozu socjalistycznego. Pierwsza z
brzegu czarna, lśniąca limuzyna to ZIS-110, luksusowy samochód osobowy
produkowany przez radziecką firmę ZiS w latach 1945-1959. ZIS-110 był dostępny
jako 4-drzwiowy sedan. Pod maską, do napędzania tego „potwora”, zamontowano silnik
R8 o pojemności sześciu litrów i mocy 142 KM. Według danych technicznych,
maszyna paliła ok. 25 l/100 km
Stojąca obok
seledynowa maszyna, to także wytwór radzieckiej myśli technicznej – samochód
osobowy średniej klasy GAZ-M20 Pobieda.
Pobieda była przede wszystkim przewidziana jako samochód służbowy, lecz udostępniono ją także w normalnej sprzedaży dla ludności. Od 1950 roku Pobieda była eksportowana poza obszar ZSRR. Oprócz krajów bloku wschodniego eksportowano ją także do krajów zachodnich i azjatyckich. Starsi fani motoryzacji od razu skojarzą jej sylwetkę, z pojazdami masowo jeżdżącymi w latach 60/70 po naszych polskich drogach.. Otóż, była ona początkowo montowana, a następnie produkowana na licencji w Polsce,
w zakładach FSO na Żeraniu, jako Warszawa M-20..
Pobieda była przede wszystkim przewidziana jako samochód służbowy, lecz udostępniono ją także w normalnej sprzedaży dla ludności. Od 1950 roku Pobieda była eksportowana poza obszar ZSRR. Oprócz krajów bloku wschodniego eksportowano ją także do krajów zachodnich i azjatyckich. Starsi fani motoryzacji od razu skojarzą jej sylwetkę, z pojazdami masowo jeżdżącymi w latach 60/70 po naszych polskich drogach.. Otóż, była ona początkowo montowana, a następnie produkowana na licencji w Polsce,
w zakładach FSO na Żeraniu, jako Warszawa M-20..
Samochód mógł
rozpędzić się do 105 km/h. Posiadał samonośne, czterodrzwiowe nadwozie typu
fastback lub kabriolet. Czterocylindrowy silnik dolnozaworowy o pojemności 2120
cm³ miał moc 50 KM, a jego średnie zużycie paliwa przy prędkości 30 km/h
wynosiło 14 l/100 km. Charaszaja maszyna..!!!
Na trzecim
stanowisku postawiono „zachodni” samochód – Peugeota 404. Myślę, że jest to
„spuścizna” po kolonialnym okresie francuskim, ponieważ ten model pojazdu produkowano
początkiem lat 60-tych.. Peugeot 404 był w zamierzeniach francuskich
konstruktorów dość specyficznym modelem. Miał szerokie zastosowanie zarówno
jako taksówka, ale także był popularnym samochodem rajdowym, który w latach
60-tych wygrywał parokrotnie znany Rajd Safari.
Peugeot 404 został
zaprojektowany przez słynne włoskie biuro projektowe Pininfarina. Dostępny był
w kilku wersjach nadwoziowych: sedan, kombi oraz pickup. Pod maską montowano silnik
Diesla o pojemności 1,9 l, który później znalazł zastosowanie również w
samochodzie Peugeot 504 lub silnik benzynowy 1,6 l z wtryskiem paliwa
Kugelfischer. Dosyć niezawodna konstrukcja silnika powodowała, iż samochód ten
cieszył się dużą popularnością zarówno zawodowych kierowców rajdowych jak i
amatorów
Koniec
francuskiej ery kolonialnej…
Kiedy w maju 1954
roku Francuskie Siły Zbrojne po przegranej bitwie pod Dien Bien Phu ustąpiły
ostatecznie z północnego Wietnamu, oznaczało to koniec kolonialnego statusu
Wietnamu. W północnej części
kraju władzę przejęła Komunistyczna Partia Wietnamu, której założycielem i
przywódcą był Ho Chi Minh. Komitet Centralny partii postanowił przejąć
kolonialny Pałac Gubernatorski i założyć tam swoją reprezentacyjną siedzibę, a
przede wszystkim stworzyć dom i miejsce pracy dla swojego wodza Ho Chi Minha.. Jednak
wujek Ho, jak nazywało go społeczeństwo wietnamskie, był człowiekiem
nietuzinkowym. Dla Ho Chi Minha, Pałac był tak bardzo nierozerwalnie związany z
niechlubną kolonialną przeszłością Wietnamu pod rządami Francji, że kiedy zaproponowano
mu w nim siedzibę, jawnie odmówił zamieszkiwania w luksusowych pałacowych
apartamentach.
Ho Chi Minh twierdził, że nie chce mieszkać w wielkiej, arystokratycznej strukturze z powodów symbolicznych, jednak z racji piastowania funkcji Prezydenta Demokratycznej Republiki Wietnamu, przyjmował tam gości
i delegacje państwowe innych krajów..
Ho Chi Minh twierdził, że nie chce mieszkać w wielkiej, arystokratycznej strukturze z powodów symbolicznych, jednak z racji piastowania funkcji Prezydenta Demokratycznej Republiki Wietnamu, przyjmował tam gości
i delegacje państwowe innych krajów..
Taka postawa
przywódcy kraju spowodowała lekką konsternację biura politycznego, jednak Ho
Chi Minh postanowił przenieść się do dawnych kwartałów dla służby, znajdujących
się z tyłu pałacowego budynku, gdzie mieszkał od 1954 do 1958 roku. I to
właśnie ten domek elektryka w „musztardowym” kolorze był biurem, jadalnią i
sypialnią zarazem, gdzie wielki przywódca wietnamskiego narodu zamieszkiwał
przez 4 lata..
Tu spotykał się z dziennikarzami i emisariuszami.
Tu spotykał się z dziennikarzami i emisariuszami.
W domku, poza
garażem znajdującym się na parterze, są jeszcze bardzo skromnie umeblowane pomieszczenia
typowo prywatne.. Zaglądam przez zamknięte okna i pstrykam fotki, ponieważ
wejście do środka jest niemożliwe.. Na zdjęciach poniżej – sypialnia, jadalnia i
gabinet wujka Ho....
Parkowy
staw z karpiami..
I znowu mi
zniknęli… Kiedy zatrzymałem się przy budynku z limuzynami, grupka moich
przyjaciół zdążyła odejść w kolejne partie ogrodu. Tylko jaskrawa koszulka
Jorgusia miga gdzieś w oddali na tle zielonych krzewów. Ruszam pośpiesznie w
tamtym kierunku, kontynuując opowieść o wujku Ho, jego życiu i pracy na terenie
prezydenckich ogrodów..
W 1958 roku postanowiono niezręczną sytuację, zamieszkiwania przywódcy narodu w domku dla służby, zakończyć kompromisem. Na terenie parku pośród zieleni drzew wzniesiono dom na palach, a przed nim wykopano piękny staw i zarybiono karpiami. Zanim skieruję się do Domu na Palach wujka Ho, postanawiam ruszyć spacerową alejką, wiodącą wokół wspomnianego stawu, by pstryknąć parę fotek.. Staw jest naprawdę urokliwy. Jego podłużna niecka ma około 80 metrów długości i 40 metrów szerokości. Wokół stawu biegnie alejka odgrodzona po części ozdobną betonową balustradą, a po części zielonym żywopłotem. Wszystko otacza soczysta zieleń drzew mango, figowców i palm kokosowych..
W 1958 roku postanowiono niezręczną sytuację, zamieszkiwania przywódcy narodu w domku dla służby, zakończyć kompromisem. Na terenie parku pośród zieleni drzew wzniesiono dom na palach, a przed nim wykopano piękny staw i zarybiono karpiami. Zanim skieruję się do Domu na Palach wujka Ho, postanawiam ruszyć spacerową alejką, wiodącą wokół wspomnianego stawu, by pstryknąć parę fotek.. Staw jest naprawdę urokliwy. Jego podłużna niecka ma około 80 metrów długości i 40 metrów szerokości. Wokół stawu biegnie alejka odgrodzona po części ozdobną betonową balustradą, a po części zielonym żywopłotem. Wszystko otacza soczysta zieleń drzew mango, figowców i palm kokosowych..
DOMEK
NA PALACH
Historyczna
rezydencja Ho Chi Minha..
Ze wschodniego brzegu stawu dostrzegam schowany
po przeciwległej stronie w cieniu wysokich drzew, legendarny Domek na Palach –
prywatną siedzibę Ho Chi Minha.. Za parę chwil zaglądnę w jego wnętrza..
Po pięciu minutach
spaceru brzegiem jeziorka docieram na miejsce.. Oprócz naszej grupki, zawitała
tutaj także wycieczka Wietnamczyków i tym samym zrobiła się spora kolejka do
prywatnych pomieszczeń wujka Ho..
Na dolnym tarasie
przy wejściu w progi domostwa, czterech wojskowych strażników w śnieżnobiałych
mundurach pełni wartę honorową..
Rozglądam się
wokół. Za mną nie ma praktycznie nikogo i jak na razie nic nie zapowiada
kolejnych zwiedzających. Postanawiam chwilkę zaczekać, aż tłum turystów
powędruje w dalsze rewiry ogrodu i już po kilku minutach mam hacjendę wujka Ho
tylko dla siebie. Obchodzę domek dookoła... Szczerze mówiąc, z zewnątrz nic
szczególnego. Ot, drewniana dacza letniskowa ustawiona na palach, 2 metry nad
ziemią. Podobne domki można nierzadko spotkać u nas na Mazurach, jednak w tym
przypadku najważniejszą rolę odgrywa symbolika i pamięć społeczeństwa Wietnamu
o tym nieprzeciętnym człowieku, który odegrał znaczącą rolę w rozwoju kraju i
walce o jego niepodległość.
"Dom na palach Wujka Ho ", zwany po wietnamsku Nha San Bac Ho, jest integralną częścią legendy o "Wujku Ho", zbudowanej przez wietnamską historię na przestrzeni lat. Konstrukcję Domu na Palach oparto na wzorcu tradycyjnego północnowietnamskiego domu, który (jak powiadają źródła) miał przypominać dom, gdzie Ho Chi Minh ukrywał się przed Francuzami
w czasie rewolucyjnego powstania przeciwko kolonialnym okupantom..
Ho Chi Minh zamieszkiwał tutaj od 1958, aż do śmierci w 1969 roku.
"Dom na palach Wujka Ho ", zwany po wietnamsku Nha San Bac Ho, jest integralną częścią legendy o "Wujku Ho", zbudowanej przez wietnamską historię na przestrzeni lat. Konstrukcję Domu na Palach oparto na wzorcu tradycyjnego północnowietnamskiego domu, który (jak powiadają źródła) miał przypominać dom, gdzie Ho Chi Minh ukrywał się przed Francuzami
w czasie rewolucyjnego powstania przeciwko kolonialnym okupantom..
Ho Chi Minh zamieszkiwał tutaj od 1958, aż do śmierci w 1969 roku.
Dom powstał w 1958
roku, natomiast w 1975 roku dom i otaczający go teren został uznany przez
UNESCO oraz Ministerstwo Kultury Wietnamu za Historyczny Pałac Prezydencki HCM.
Dom ma wymiary 12 x 12 metrów.
Cały wykonano ze szlachetnego drewna w kolorze brązu. Bryła domu ustawiona na palach 2 metry nad ziemią, otoczona jest dookoła drewnianą werandą. Werandę przysłonięto zielonymi, bambusowymi żaluzjami dającymi cień, ochronę przed wiatrem czy deszczem.. Czterospadowy dach pokryto drobną, ceramiczną dachówką..
Cały wykonano ze szlachetnego drewna w kolorze brązu. Bryła domu ustawiona na palach 2 metry nad ziemią, otoczona jest dookoła drewnianą werandą. Werandę przysłonięto zielonymi, bambusowymi żaluzjami dającymi cień, ochronę przed wiatrem czy deszczem.. Czterospadowy dach pokryto drobną, ceramiczną dachówką..
Zaglądam na parter
pod domkiem.. Stworzono tutaj coś w rodzaju letniego przewiewnego tarasu,
pośrodku którego ustawiono duży, drewniany stół
z podstawą w formie biurka oraz kilka drewnianych krzeseł.. W szklanej gablotce parę osobistych notesów, książek, piór i zeszytów Ho Chi Minha.. To jedno z kilku miejsc, gdzie wietnamski przywódca pisał, pracował
i odpoczywał.. Kiedy australijski dziennikarz Wilfred Burchett w czasie wizyty u Ho Chi Minha zaproponował mu zrobienie zdjęcia przy pracy
w swoim biurze, usłyszał taką odpowiedź:
- „Ale ja nie mam biura.. Jeśli jest ładna pogoda pracuję w ogrodzie, jeśli pada deszcz pracuję na werandzie, a jeśli jest zimno, idę pracować w moim pokoju…"
z podstawą w formie biurka oraz kilka drewnianych krzeseł.. W szklanej gablotce parę osobistych notesów, książek, piór i zeszytów Ho Chi Minha.. To jedno z kilku miejsc, gdzie wietnamski przywódca pisał, pracował
i odpoczywał.. Kiedy australijski dziennikarz Wilfred Burchett w czasie wizyty u Ho Chi Minha zaproponował mu zrobienie zdjęcia przy pracy
w swoim biurze, usłyszał taką odpowiedź:
- „Ale ja nie mam biura.. Jeśli jest ładna pogoda pracuję w ogrodzie, jeśli pada deszcz pracuję na werandzie, a jeśli jest zimno, idę pracować w moim pokoju…"
Poniżej –
archiwalne zdjęcie Ho Chi Minha podczas pracy przy tymże biurku, na parterze
domku..
Poniżej – Ho Chi
Minh przy pracy na terenie ogrodu, w pobliżu domku na palach..
Czas zaglądnąć na
pięterko, dopóki nie ma ludzi.. Po drewnianych schodach wychodzę na werandę, biegnącą
wokół pomieszczeń na piętrze.. Praktycznie istnieją tutaj tylko dwa pokoje, każdy
z nich nie większy niż
30 metrów kwadratowych. Jeden to rodzaj gabinetu z drewnianym biurkiem, fotelem i niedużym regałem, drugi jest sypialnią i pomieszczeniem wypoczynkowym z drewnianym łóżkiem, nakastlikiem i niewielką szafą..
W obydwu pomieszczeniach kilka osobistych rzeczy Ho Chi Minha, poza tym skromnie i raczej pusto...
30 metrów kwadratowych. Jeden to rodzaj gabinetu z drewnianym biurkiem, fotelem i niedużym regałem, drugi jest sypialnią i pomieszczeniem wypoczynkowym z drewnianym łóżkiem, nakastlikiem i niewielką szafą..
W obydwu pomieszczeniach kilka osobistych rzeczy Ho Chi Minha, poza tym skromnie i raczej pusto...
Poniżej – Ho przy
pracy w gabinecie na pięterku..
Na koniec wizyty w
tym skromnym domku wielkiego wietnamskiego przywódcy, kilka zdań refleksji..
Kim tak naprawdę był ten historyczny przywódca wietnamskiego narodu,
przewodniczący partii, prezydent kraju walczącego wiele razy o odzyskanie
niepodległości..??. Przede wszystkim był człowiekiem bardzo skromnym,
autentycznie kochającym ludzi, walczącym w sprawie narodu, pozostawiając
apanaże innym. Z relacji ludzi znających go na co dzień, był człowiekiem
niezwykle pracowitym i oddanym sprawie, jednak nie był fanatykiem politycznym.
Ho Chi Minh nader wszystko kochał dzieci i młodzież. Im też zawsze poświęcał
wiele czasu i w nich upatrywał nadzieję na lepszy Wietnam.. To właśnie dzięki
przyjaźni z młodymi ludźmi nadano mu przydomek – „wujek Ho” i to właśnie między
innymi dzięki temu, choć od jego śmierci upłynęło już pół wieku, młode
pokolenie Wietnamczyków nadal odwiedza miejsce pochówku oraz dom, w którym
mieszkał i pracował, zachowując pamięć po tym niezwykłym przywódcy..
HANOI
Miasto uśmiechniętych dziewcząt..
…. tak właśnie
zatytułowałem ten odcinek opowieści o Wietnamie..
Czy miałem rację..?? Spójrzcie na fotki poniżej.. Tutaj na każdym kroku:
w parku, na ulicy, w restauracji czy hotelu, dziewczęta są pogodne, wesołe i zawsze uśmiechnięte. Kiedy rozmawiałem z wieloma z nich o różnych sprawach, pytałem o ich poglądy, stosunek do Europejczyków, marzenia, naukę czy pracę, zawsze czułem bijący od nich optymizm, chęć poznawania świata, dążenie do zdobycia pozycji życiowej, a nader wszystko olbrzymie poszanowanie wolności.. Zauważcie zresztą sami na kilku zdjęciach poniżej, jakiż to gest pokazują te śliczne Wietnamki swoimi paluszkami..
Czy miałem rację..?? Spójrzcie na fotki poniżej.. Tutaj na każdym kroku:
w parku, na ulicy, w restauracji czy hotelu, dziewczęta są pogodne, wesołe i zawsze uśmiechnięte. Kiedy rozmawiałem z wieloma z nich o różnych sprawach, pytałem o ich poglądy, stosunek do Europejczyków, marzenia, naukę czy pracę, zawsze czułem bijący od nich optymizm, chęć poznawania świata, dążenie do zdobycia pozycji życiowej, a nader wszystko olbrzymie poszanowanie wolności.. Zauważcie zresztą sami na kilku zdjęciach poniżej, jakiż to gest pokazują te śliczne Wietnamki swoimi paluszkami..
Kwadrans po
godzinie 10-tej opuszczam powoli kompleks pałacowy..
Do ustalonego czasu zbiórki, przy niewielkim placu na tyłach Mauzoleum, mam około 20 minut luzu. Z nieba leje się żar i na otwartym terenie jest jak w piekarniku. Rozglądam się dookoła za moimi przyjaciółmi, którzy zniknęli gdzieś parę chwil wcześniej.. Przy wyjściu z kompleksu ustawiono kramy
i sklepiki, gdzie można nabyć gadżety z Ho Chi Minhem, od breloczków począwszy, a na wielkich popiersiach skończywszy. Są tutaj także punkty
z fast-foodem i restauracyjki z napojami. Z uwagi na tłumy turystów odwiedzające pałacowy kompleks przez cały rok, interes zapewne kręci się na maxa.. Postanawiam wdepnąć do jednej z takich niewielkich restauracyjek, ulokowanych wzdłuż spacerowej alejki. Po drodze mijam kilkunastu żołnierzy w zielonych mundurach, których widziałem 2 godziny wcześniej, defilujących z wielkimi transparentami po Placu Bohaterów przed Mauzoleum.. Jak sięgam pamięcią do czasów mojej młodości, czerwone szturmówki, którymi „uszczęśliwiano” nas na siłę w okresie komunistycznych świąt 1-majowych, po pochodzie zawsze lądowały gdzieś w rowie.. Tutaj chłopcy po defiladzie przykładnie tachają wielkie, czerwone, propagandowe transparenty do stojącego nieopodal autobusu, gdzie z każdej sztuki skrupulatnie rozlicza ich przełożony.. Co kraj to obyczaj..
.
Do ustalonego czasu zbiórki, przy niewielkim placu na tyłach Mauzoleum, mam około 20 minut luzu. Z nieba leje się żar i na otwartym terenie jest jak w piekarniku. Rozglądam się dookoła za moimi przyjaciółmi, którzy zniknęli gdzieś parę chwil wcześniej.. Przy wyjściu z kompleksu ustawiono kramy
i sklepiki, gdzie można nabyć gadżety z Ho Chi Minhem, od breloczków począwszy, a na wielkich popiersiach skończywszy. Są tutaj także punkty
z fast-foodem i restauracyjki z napojami. Z uwagi na tłumy turystów odwiedzające pałacowy kompleks przez cały rok, interes zapewne kręci się na maxa.. Postanawiam wdepnąć do jednej z takich niewielkich restauracyjek, ulokowanych wzdłuż spacerowej alejki. Po drodze mijam kilkunastu żołnierzy w zielonych mundurach, których widziałem 2 godziny wcześniej, defilujących z wielkimi transparentami po Placu Bohaterów przed Mauzoleum.. Jak sięgam pamięcią do czasów mojej młodości, czerwone szturmówki, którymi „uszczęśliwiano” nas na siłę w okresie komunistycznych świąt 1-majowych, po pochodzie zawsze lądowały gdzieś w rowie.. Tutaj chłopcy po defiladzie przykładnie tachają wielkie, czerwone, propagandowe transparenty do stojącego nieopodal autobusu, gdzie z każdej sztuki skrupulatnie rozlicza ich przełożony.. Co kraj to obyczaj..

Wybieram pusty
stolik pod jednym z wielkich parasoli, na restauracyjnym tarasie. Kiedy siadam w
wygodnym wiklinowym fotelu, za plecami słyszę znajome głosy i wesołą rozmowę: –
Ooo, Jędruś już zajął stoliczek… Ciekawe
czy zamówił dla nas piwko.. !! No tak, Ci to mają niezłego nosa jeśli
chodzi o browca.. Odnaleźli się moi przyjaciele, jak za dotknięciem czarodziejskiej
różdżki.. Rozsiadają się przy stoliku i od razu podchodzi kelnerka.. Zamawiamy
ziemne orzeszki i parę kufelków tutejszego browarka o nazwie Bia Hà Nội.. Po 2
minutach kelnerka już niesie piwo.. Nawet nie próbuję zastanawiać się czy jest
dobre, ważne że z pianą i zimne..
No to pyrst ludkowie za Wasze zdrowie..
No to pyrst ludkowie za Wasze zdrowie..
Muzeum
Ho Chi Minh
Po kwadransie
odpoczynku w cieniu parasola i uzupełnieniu płynów w organizmie, ruszamy na
miejsce zbiórki. Została ona wyznaczona nieopodal wielkiego, betonowego
gmaszyska, przyozdobionego wieloma narodowymi flagami oraz obowiązkowym
wizerunkiem sierpa i młota..
Ów wielki, szary budynek o kształcie kwadratu
90 m x 90 m, to Muzeum Ho Chi Minh, największe muzeum w Wietnamie poświęcone
przywódcy Ho Chi Minh i rewolucyjnej walce Wietnamu przeciwko obcym mocarstwom.
Zostało zbudowane w 1990 roku. Muzeum skupia się głównie na prezentowaniu faktów dotyczących życia Ho Chi Minha. Podstawowym celem i zadaniem muzeum jest badanie oraz pozyskiwanie historycznych relikwii, przedmiotów, dokumentów związanych z życiem i działalnością prezydenta Ho Chi Minh podczas jego walki rewolucyjnej, propagowanie idei i edukowanie społeczeństwa. Jako, że na razie mamy „zaaplikowaną” dość dużą dawkę Hosziminizmu i rewolucyjnych idei, odpuścimy sobie ten obiekt w grafiku zwiedzania Hanoi.
Zostało zbudowane w 1990 roku. Muzeum skupia się głównie na prezentowaniu faktów dotyczących życia Ho Chi Minha. Podstawowym celem i zadaniem muzeum jest badanie oraz pozyskiwanie historycznych relikwii, przedmiotów, dokumentów związanych z życiem i działalnością prezydenta Ho Chi Minh podczas jego walki rewolucyjnej, propagowanie idei i edukowanie społeczeństwa. Jako, że na razie mamy „zaaplikowaną” dość dużą dawkę Hosziminizmu i rewolucyjnych idei, odpuścimy sobie ten obiekt w grafiku zwiedzania Hanoi.
-
ŚWIĄTYNIA DIEN HUU (Lien Hoa Dai)
-
PAGODA na JEDNEJ KOLUMNIE(Chua Mot Cot)
Tuż obok muzeum, po
prawej stronie promenady na terenie przylegającego parku, za betonowym
ogrodzeniem znajdują się dwa ciekawe zabytki - przytulna i kameralna Świątynia
Dien Huu znana wcześniej jako Lien Hoa Dai oraz niezwykła architektonicznie, jedna
z dwóch najbardziej znanych świątyń Wietnamu – Pagoda na Jednej Kolumnie zwana
po wietnamsku Chua Mot Cot. Wejście na świątynny teren prowadzi przez 3
–drzwiową kamienną bramę, zaprojektowaną w formie ozdobnej fasady..
Wraz z grupką
młodych Wietnamczyków przechodzę przez niskie, łukowe odrzwia i krótkim
korytarzykiem przedostaję się na niewielki, wewnętrzny dziedziniec..
Pośrodku
dziedzińca, na ozdobnym cokole metrowej wysokości, umieszczono kamienną figurę,
przedstawiającą Bodhisattwa Awalokiteśwarę - Boginię Miłosierdzia, która siedzi
na kwiecie lotosu..
Zaraz opowiem ciekawą legendę, związaną z owym bóstwem..
Zaraz opowiem ciekawą legendę, związaną z owym bóstwem..
Legenda
o bezdzietnym cesarzu..
Jak podają
stare zapiski w buddyjskich kronikach, na początku XI wieku terenami ówczesnego
Wietnamu rządził cesarz Lý Thái Tong, potomek dynastii Ly. Mijały lata, cesarz
się starzał, jednak był nadal bezdzietny..
Z całych sił pragnął mieć potomka rodu. Modlił się zatem żarliwie do Buddy
o syna. Pewnej nocy we śnie ujrzał wielki staw, a na jego powierzchni Bodhisattwa Awalokiteśwarę - Boginię Miłosierdzia, siedzącą na wielkim kwiecie lotosu..
Z całych sił pragnął mieć potomka rodu. Modlił się zatem żarliwie do Buddy
o syna. Pewnej nocy we śnie ujrzał wielki staw, a na jego powierzchni Bodhisattwa Awalokiteśwarę - Boginię Miłosierdzia, siedzącą na wielkim kwiecie lotosu..
Bogini podarowała
królowi małego chłopca.. Cesarz Lý Thái Tong pod wpływem ujrzanej we śnie
przepowiedni, poślubił młodą, wiejską dziewczynę, która została królową i kilka
miesięcy później urodziła mu syna, dziedzica tronu..
Cesarz chcąc
wyrazić swoją wdzięczność z okazji tego wydarzenia, za radą buddyjskiego mnicha
imieniem Thien Wto, nakazał w 1049 roku zbudować
dość niezwykłą świątynię. Pośrodku stawu wzniesiono wysoki na 4 metry filar, a na nim
zabudowano niewielką drewnianą pagodę, przypominającą kształtem kwiat lotosu
wyłaniający się z wody.. Wizerunek lotosu miał nawiązywać do kwiatu z jego
proroczego snu, na którym siedziała Bogini Miłosierdzia - Bodhisattwa
Awalokiteśwara i być formą podziękowania dla bóstwa.. Legenda, jak to bywa z
tego rodzaju opowieściami, ma w swej treści nierealne motywy, jednak Pagoda na
Jednej Kolumnie o kształcie lotosu istnieje naprawdę. Za parę chwil ujrzymy ją
w całej okazałości.
ŚWIĄTYNIA
DIEN HUU (Lien Hoa Dai)
Przybytek
Wiecznego Błogosławieństwa…
Tymczasem wędruję
na przeciwległą stronę dziedzińca, gdzie wzniesiono inną niewielką, kameralną
świątynię, zwaną Dien Huu czyli Wiecznego Błogosławieństwa, znaną wcześniej
także jako Lien Hoa Dai. Ta przytulna, mała urokliwa świątynia jest często
pomijana przez turystów odwiedzających Hanoi, którzy od razu maszerują w
kierunku bardziej znanej Pagody na Jednej Kolumnie. Jednak jak sami zaraz
zobaczycie, warto poświęcić parę minut na zajrzenie do wnętrza owego
przybytku..
Kiedy na początku
XI wieku zbudowana została malutka Pagoda na Jednej Kolumnie, przypominająca
bajkową chatkę na kurzej nóżce, aby stworzyć korzystne warunki wielu wiernym
przychodzącym się modlić u jej stóp,
na wprost pagody w odległości kilkunastu metrów zbudowano tę właśnie zadaszoną, kameralną świątynię Dien Huu, tworząc kolejne sanktuarium poświęcone Bogini Miłosierdzia - Bodhisattwa Awalokiteśwara.
Urocza Świątynia Dien Huu jest doskonałym przykładem tradycyjnej wietnamskiej architektury. Jako kulturalny i historyczny relikt minionych wieków, posiada w swych wnętrzach cenne figurki bóstw, naczynia ofiarne, modlitewne kadzielnice i wiele porcelanowych przedmiotów, ozdabiających główne sanktuarium, ołtarzyki oraz niewielkie salki modlitewne.. Koloryt wystroju wnętrza, misterne zdobnictwo drewnianych paneli oraz zapach kadziła tworzą tutaj niepowtarzalny klimat zamierzchłych czasów starożytnego państwa Tonkin (dawny Wietnam)..
na wprost pagody w odległości kilkunastu metrów zbudowano tę właśnie zadaszoną, kameralną świątynię Dien Huu, tworząc kolejne sanktuarium poświęcone Bogini Miłosierdzia - Bodhisattwa Awalokiteśwara.
Urocza Świątynia Dien Huu jest doskonałym przykładem tradycyjnej wietnamskiej architektury. Jako kulturalny i historyczny relikt minionych wieków, posiada w swych wnętrzach cenne figurki bóstw, naczynia ofiarne, modlitewne kadzielnice i wiele porcelanowych przedmiotów, ozdabiających główne sanktuarium, ołtarzyki oraz niewielkie salki modlitewne.. Koloryt wystroju wnętrza, misterne zdobnictwo drewnianych paneli oraz zapach kadziła tworzą tutaj niepowtarzalny klimat zamierzchłych czasów starożytnego państwa Tonkin (dawny Wietnam)..
Przez prawie
kwadrans przechadzam się w zupełnej ciszy po niewielkich pomieszczeniach
świątyni, zapalając kadzidełka i wsłuchując się w buddyjską mantrę, wypowiadaną
monotonnym głosem przez młodego mnicha, w półmroku modlitewnej salki..
PAGODA
na JEDNEJ KOLUMNIE
(Chua
Mot Cot)
Czas ruszać dalej,
by w końcu ujrzeć ową legendarną Pagodę na Jednej Kolumnie.. Z zacienionego
wnętrza Świątyni Dien Huu, wąskim korytarzem wychodzę na jej drugą stronę,
wprost na niewielki taras, wyłożony ceglastą posadzką. Pośrodku tarasu
ustawiono kamienny ołtarzyk, przyozdobiony kwiatami i wizerunkiem Bogini
Miłosierdzia. Po bokach ołtarza rozmieszczono miniaturowe, kamienne kapliczki
buddyjskie na kolumienkach metrowej wysokości, pełniące role kadzielnic.
Dojścia do ołtarza pilnują dwa białe kamienne posągi mitologicznych lwów..
Najciekawsza i najważniejsza budowla całego świątynnego kompleksu znajduję się
z tyłu za ołtarzem. Pośród zieleni otaczających drzew, widać kamienne schody
prowadzące do Pagody na Jednej Kolumnie..
Zanim zaglądnę do
wnętrza Pagody na Jednej Kolumnie, postanawiam obejść dookoła staw, pośrodku
którego zbudowano to cudeńko architektoniczne. Pstryknę kilka fotek z różnej
perspektywy, a przy okazji opowiem dalszą część historii związanej z tą budowlą
i opiszę jej parametry techniczno-konstrukcyjne.. Zatem ruszamy na spacerek
wokół Pagody Na Jednej Kolumnie. Tak prezentuje się ona dzisiaj…
... a tak przed
ponad wiekiem (foto archiwum vnexpress.net) – Pagoda na Jednej Kolumnie zdjęcie z początku XX wieku.
Jak wspominałem już
wcześniej, podczas prezentowania legendy o bezdzietnym cesarzu, ówczesny władca
Ly Thai Tong panujący w latach 1028/1054, nakazał wzniesienie tej malutkiej
pagody, aby podziękować Bogini Miłosierdzia po narodzinach swojego syna. Pagoda
została zbudowana w 1049 roku. Jak doskonale widać na zdjęciach, swym kształtem
nawiązuje do kwiatu lotosu z proroczego snu cesarza. Miniaturowa i wręcz
bajkowo wyglądająca drewniana konstrukcja świątyni, osadzona została na
okrągłym, betonowym filarze, ustawionym pośrodku stawu wypełnionego wodą. Forma
odwzorowująca święty kwiat lotosu, wyrastający ponad powierzchnię wody, to dla
buddystów szczególna symbolika. Opisywałem ją w jednej z poprzednich części
relacji po Indochinach… Lotos to symbol czystości, wyrastający z błota, niczym
nieskazitelna forma wznosząca się ponad morze smutku i nieprawości..
Ten unikalny kształt pagody wraz jej historyczno-legendarnymi dziejami, jest powodem odwiedzin setek tysięcy turystów z całego świata..
Ten unikalny kształt pagody wraz jej historyczno-legendarnymi dziejami, jest powodem odwiedzin setek tysięcy turystów z całego świata..
Starożytna historia pagody…
Obecna pagoda nie
jest niestety oryginałem. To co dzisiaj możemy podziwiać, to dokładna replika
dawnej, starożytnej budowli, albowiem
oryginał, który przetrwał stulecia dziejowej zawieruchy, w czasie I Wojny
Indochińskiej w roku 1954 został zwykłym aktem wandalizmu zniszczony przez
francuskie wojska kolonialne, podczas wycofywania się z Wietnamu.
Wróćmy jednak do początków XI wieku, kiedy to cesarz Ly Thai Tong, zbudował Pagodę na Jednej Kolumnie na terenie dawnych cesarskich ogrodów Tây Cam, w ówczesnej stolicy Wietnamu - Thang Long (dawna nazwa Hanoi).. Drewniana konstrukcja pagody została zabudowana na kamiennym filarze o średnicy 1,25 m, pośrodku stawu z wodą..
Przed pagodą wierni modlili się za zdrowie i długowieczność monarchy.
W epoce Dynastii Lý, świątynia była miejscem corocznej ceremonii królewskiej z okazji najważniejszego święta buddyjskiego Vesak. Święto Vesak upamiętnia narodziny, oświecenie (Nirvana) i śmierć (parinirwanę) Buddy Gautama, a tym samym jego wyjścia z cyklu odrodzenia (samsary). Ceremonia corocznie przyciągała tysiące mnichów i ludzi świeckich z całego kraju.
Wróćmy jednak do początków XI wieku, kiedy to cesarz Ly Thai Tong, zbudował Pagodę na Jednej Kolumnie na terenie dawnych cesarskich ogrodów Tây Cam, w ówczesnej stolicy Wietnamu - Thang Long (dawna nazwa Hanoi).. Drewniana konstrukcja pagody została zabudowana na kamiennym filarze o średnicy 1,25 m, pośrodku stawu z wodą..
Przed pagodą wierni modlili się za zdrowie i długowieczność monarchy.
W epoce Dynastii Lý, świątynia była miejscem corocznej ceremonii królewskiej z okazji najważniejszego święta buddyjskiego Vesak. Święto Vesak upamiętnia narodziny, oświecenie (Nirvana) i śmierć (parinirwanę) Buddy Gautama, a tym samym jego wyjścia z cyklu odrodzenia (samsary). Ceremonia corocznie przyciągała tysiące mnichów i ludzi świeckich z całego kraju.
Świątynia została
odnowiona w 1105 roku przez cesarza Ly Nhan Tong.
W tymże okresie został odlany dzwon świątynny, a w 1109 roku podjęto próbę zamontowania go we wnętrzu malutkiej pagody. Jednakże dzwon okazał się zbyt duży i ciężki. Projekt „nie wypalił” a właściwie nie zadzwonił.. Z tego powodu dzwon został przeniesiony na wieś i zabudowany na polu uprawnym w sąsiedztwie świątyni Nhat Tru. Obszar ten był siedliskiem żółwi błotnych, więc dzwon zaczęto nazywać Quy điện Chung, co oznaczało Dzwon na Żółwiowym Polu. Początkiem XV wieku Wietnam został najechany i okupowany przez chińską dynastię Ming.
W 1426 roku, przyszły wietnamski cesarz Lê Loi zaatakował i rozproszył chińskie wojska. Będące w odwrocie siły Ming potrzebowały więcej broni i wtedy chiński dowódca nakazał dzwon przetopić, a pozyskaną miedź użyć do jej produkcji.. W kolejnych stuleciach Pagoda na Jednej Kolumnie pełniła bardzo ważną rolę buddyjskiego ośrodka religijnego, aż do wspomnianego już roku 1954, kiedy to kolonialne wojska francuskie wycofując się z Wietnamu po klęsce w wojnie Indochińskiej, zniszczyły konstrukcję pagody.. Dzięki staraniom wietnamskich władz oraz dawnym fotografiom i archiwalnym szkicom buddyjskich mnichów, udało się w latach 1955/60 ponownie zrekonstruować tę niezwykle piękną budowlę.. Jej unikalny wygląd możemy obecnie podziwiać w niezmienionym stanie.
Jest naprawdę wspaniała !!!.
W tymże okresie został odlany dzwon świątynny, a w 1109 roku podjęto próbę zamontowania go we wnętrzu malutkiej pagody. Jednakże dzwon okazał się zbyt duży i ciężki. Projekt „nie wypalił” a właściwie nie zadzwonił.. Z tego powodu dzwon został przeniesiony na wieś i zabudowany na polu uprawnym w sąsiedztwie świątyni Nhat Tru. Obszar ten był siedliskiem żółwi błotnych, więc dzwon zaczęto nazywać Quy điện Chung, co oznaczało Dzwon na Żółwiowym Polu. Początkiem XV wieku Wietnam został najechany i okupowany przez chińską dynastię Ming.
W 1426 roku, przyszły wietnamski cesarz Lê Loi zaatakował i rozproszył chińskie wojska. Będące w odwrocie siły Ming potrzebowały więcej broni i wtedy chiński dowódca nakazał dzwon przetopić, a pozyskaną miedź użyć do jej produkcji.. W kolejnych stuleciach Pagoda na Jednej Kolumnie pełniła bardzo ważną rolę buddyjskiego ośrodka religijnego, aż do wspomnianego już roku 1954, kiedy to kolonialne wojska francuskie wycofując się z Wietnamu po klęsce w wojnie Indochińskiej, zniszczyły konstrukcję pagody.. Dzięki staraniom wietnamskich władz oraz dawnym fotografiom i archiwalnym szkicom buddyjskich mnichów, udało się w latach 1955/60 ponownie zrekonstruować tę niezwykle piękną budowlę.. Jej unikalny wygląd możemy obecnie podziwiać w niezmienionym stanie.
Jest naprawdę wspaniała !!!.
Wędrując wokół
stawu, mam okazję dokładnie przyjrzeć się konstrukcji pagody ze wszystkich
stron, zatem troszkę danych technicznych..
Świątynia zbudowana jest z tekowego drewna i stabilnie osadzona na jednym filarze kamiennym o średnicy 1,25 m, wznoszącym się ponad poziom wody na wysokość ok. 4 metrów. Drewniana konstrukcja pagody opisana jest na planie kwadratu o bokach 3 x 3 metry. Konstrukcję zadaszono 4 spadowym dachem, którego opadające krawędzie gontów wygięte są łukowo ku górze i ozdobione na końcach czterema smoczymi głowami.. Górną kalenicę dachu także zdobią motywy dwóch smoków.
Do pokrycia płaszczyzny dachu zastosowano wypalaną ceramiczną dachówkę w kształcie łusek o ceglastym kolorze..
Świątynia zbudowana jest z tekowego drewna i stabilnie osadzona na jednym filarze kamiennym o średnicy 1,25 m, wznoszącym się ponad poziom wody na wysokość ok. 4 metrów. Drewniana konstrukcja pagody opisana jest na planie kwadratu o bokach 3 x 3 metry. Konstrukcję zadaszono 4 spadowym dachem, którego opadające krawędzie gontów wygięte są łukowo ku górze i ozdobione na końcach czterema smoczymi głowami.. Górną kalenicę dachu także zdobią motywy dwóch smoków.
Do pokrycia płaszczyzny dachu zastosowano wypalaną ceramiczną dachówkę w kształcie łusek o ceglastym kolorze..
Najciekawsze jest
samo osadzenie budynku na betonowej kolumnie. Zastosowano tutaj wsparcie od
dołu całej drewnianej konstrukcji budowli za pomocą tzw. mieczy (zastrzałów),
wykorzystywanych zazwyczaj przy montażu więźby dachowej.
Jak widać, Pagoda
na Jednej Kolumnie jest świątynią o bardzo unikalnej architekturze, dzięki
czemu została wybrana jako jeden z symboli stolicy Hanoi. W 2012 roku pagoda
została uznana przez National Arts za
unikalny zabytek architektury Azji i wpisana do księgi Guinessa..
Chatka na kamiennym
filarze wznosi się pośrodku stawu, zatem z jego brzegiem musiała zostać
połączona ciągiem schodów.. Na szkicu poniżej widać techniczne rozwiązanie tej
konstrukcji..
Czas zajrzeć do
malutkiego wnętrza pagody. Ruszam w kierunku schodów, korzystając z okazji, że
grupka moich znajomych oraz paru Wietnamczyków oglądających świątynię zeszli
już w dół i schody opustoszały..
Wnętrze pagody, to
malutkie pomieszczenie o powierzchni niespełna 9 m². Zabudowano tutaj niewielki
ołtarz poświęcony Bodhisattwa Awalokiteśvara – Bogini Miłosierdzia. Przy
wejściu umieszczono napis mówiący o proroczym śnie cesarza Ly Thai Tong, który zlecił
budowę owej pagody.
Na ołtarzu wazony z różowymi kwiatami lotosu oraz naczynia
z owocami – ofiarne dary wiernych dla bogini. Z boków ołtarza piękne wielkie
wazony z chińskiej porcelany. Najważniejszy element ołtarza to umieszczony
pośrodku, pozłacany posążek Bodhisattwa Awalokiteśwary o dziesięciu ramionach,
symbolizujący boginię o tysiącu rękach i oczach.. Uważa się, że modlitwa do Bogini
Miłosierdzia w tej świątyni przyniesie dużo zdrowia, dużo szczęścia i płodność.
Często przychodzą tutaj młode pary, by pomodlić się o swoje przyszłe dzieci. Dzieci
mi już raczej nie potrzeba, bo mam ich w moim życiu wystarczająco dużo wokół
siebie, zatem przez parę minut postanawiam się pomodlić do Bogini Miłosierdzia
o zdrowie i życiowy fart..
Po chwili zadumy i
modlitwy rozglądam się wokół. W oddali widzę sylwetki moich znajomych
zmierzające w kierunku wyjścia. Spoglądam na zegarek. Dochodzi południe..
Wychodząc z zacienionego pomieszczenia pagody na zalane słońcem parkowe alejki,
od razu dostaję gorącego słonecznego „kopa”. Na otwartym terenie praży jak w
piekarniku.. Szybkim krokiem podążam za moją grupą w kierunku autokaru, który
czeka na parkingu przed świątynią.. Po kilku minutach wchodzę jako ostatni do
schłodzonego klimatyzacją wnętrza.. Co za ulga !!!.. Do następnego punktu
zwiedzania mamy około 2 kilometrów, ale podjedziemy tam autokarem.
Przejazd zatłoczonymi, miejskimi uliczkami zajmie nie więcej niż kwadrans. Dobre i tyle, by posiedzieć w klimatyzowanym, chłodnym wnętrzu autokaru. Zbliża się południe i każdy zbędnie przemaszerowany kilometr w tym piekiełku to daremny trud.. Kolejna atrakcja w naszym dzisiejszym turystycznym grafiku to Van Mieu czyli Świątynia Literatury, dość niezwykły obiekt, a właściwie kompleks budynków poświęcony wielkiemu chińskiemu uczonemu i mędrcowi – Konfucjuszowi. Świątynia Literatury to także symboliczny pomnik uczonych i literatów, będący zarazem najstarszym wietnamskim uniwersytetem. Według zapewnień naszego wietnamskiego przewodnika, jest doskonałym miejscem na spacer w upalny dzień.
Oaza spokoju w gwarnej stolicy, zapewniająca odrobinę ciszy i cienia, niezwykle cennego w rozżarzonym słońcem Wietnamie..
Poniżej mapka sytuacyjna kompleksu Świątyni Literatury oraz widok
z powietrza całego świątynnego terenu..
Przejazd zatłoczonymi, miejskimi uliczkami zajmie nie więcej niż kwadrans. Dobre i tyle, by posiedzieć w klimatyzowanym, chłodnym wnętrzu autokaru. Zbliża się południe i każdy zbędnie przemaszerowany kilometr w tym piekiełku to daremny trud.. Kolejna atrakcja w naszym dzisiejszym turystycznym grafiku to Van Mieu czyli Świątynia Literatury, dość niezwykły obiekt, a właściwie kompleks budynków poświęcony wielkiemu chińskiemu uczonemu i mędrcowi – Konfucjuszowi. Świątynia Literatury to także symboliczny pomnik uczonych i literatów, będący zarazem najstarszym wietnamskim uniwersytetem. Według zapewnień naszego wietnamskiego przewodnika, jest doskonałym miejscem na spacer w upalny dzień.
Oaza spokoju w gwarnej stolicy, zapewniająca odrobinę ciszy i cienia, niezwykle cennego w rozżarzonym słońcem Wietnamie..
Poniżej mapka sytuacyjna kompleksu Świątyni Literatury oraz widok
z powietrza całego świątynnego terenu..
VAN MIEU -
ŚWIĄTYNIA LITERATURY
Kwadrans po
godzinie 12-tej autokar zajeżdża na niewielki parking przy ulicy Quoc Tu Giam,
od południowej strony świątynnego kompleksu.. Zabieram sprzęt fotograficzny,
butelkę mineralki i ruszam za przewodnikiem w kierunku Świątyni Literatury. Po paru
chwilach, z prawej strony ruchliwej ulicy, w cieniu dużych, starych drzew
dostrzegam 4 białe, wysokie kolumny. Na bokach każdej z nich umieszczono stele
z napisami w chińskim języku. Około 50 metrów za kolumnami, przy końcu szerokiej
alejki, widać główne wejście do świątynnego kompleksu - Bramę Wielkiego Portyku.
Brama
Wielkiego Portyku – Van Mieu Mon
Chociaż obszar
świątynnego kompleksu otacza zewsząd chaotyczny ruch ulic, to skryta za prawie
dwumetrowym murem świątynia, jawi się jako oaza spokoju w tym pełnym pośpiechu
mieście. Przez główną Bramę Wielkiego Portyku na teren kompleksu prowadzą trzy
wejścia. Wejście największe centralne było niegdyś zarezerwowane dla monarchy.
Na nadbudowie bramy, ponad centralnym wejściem we wnęce dzwonnicy, znajduje się
duży dzwon z brązu. Boczne wejście po lewej stronie przeznaczone było dla
cesarskich urzędników administracji (Mandarynów), natomiast boczne wejście po
prawej stronie dla urzędników wojskowych.
Dzwon podwieszony
we wnęce nad centralnym wejściem, obwieszczał nadejście ważnej osobistości. Został
umieszczony w głównej bramie Świątyni Literatury (Van Mieu) w XIX wieku. Dzwon wykonano
z brązu
i mógł być dotykany tylko przez mnichów. Na dzwonie znajduje się kilka rytów, między innymi zarys feniksa, który reprezentuje piękno oraz wizerunek smoka, który reprezentuje władzę. Oba te symbole są używane do reprezentowania króla i królowej.
i mógł być dotykany tylko przez mnichów. Na dzwonie znajduje się kilka rytów, między innymi zarys feniksa, który reprezentuje piękno oraz wizerunek smoka, który reprezentuje władzę. Oba te symbole są używane do reprezentowania króla i królowej.
Zanim przekroczymy Bramę
Wielkiego Portyku i zagłębimy się w ciszę świątynnych alejek, prowadzących
przez kilka pięknych dziedzińców
i parkowych skwerów, postaram się w kilku zdaniach przedstawić schemat świątynnego obiektu oraz układ poszczególnych sektorów.
i parkowych skwerów, postaram się w kilku zdaniach przedstawić schemat świątynnego obiektu oraz układ poszczególnych sektorów.
Układ sektorów
ŚWIĄTYNI LITERATURY
Świątynia
Literatury - Van Mieu znajduje się w centralnej części Hanoi,
w dzielnicy Dong Dja. Obszar świątynny otoczony 2-metrowym ceglanym murem, zalega pomiędzy ulicami Quoc Tu Giam, Ton Duc Thang, Nguyen Thai Hoc i Van Mieu. Jego powierzchnia, przypominająca kształtem prostokąt o długości 350 metrów i szerokości od 90-155 metrów, wynosi około 42 320 m² (wraz z sąsiadującym jeziorem Kim Chau, które jest integralną częścią świątynnego kompleksu powierzchnia ma ponad 54 000 m²).
w dzielnicy Dong Dja. Obszar świątynny otoczony 2-metrowym ceglanym murem, zalega pomiędzy ulicami Quoc Tu Giam, Ton Duc Thang, Nguyen Thai Hoc i Van Mieu. Jego powierzchnia, przypominająca kształtem prostokąt o długości 350 metrów i szerokości od 90-155 metrów, wynosi około 42 320 m² (wraz z sąsiadującym jeziorem Kim Chau, które jest integralną częścią świątynnego kompleksu powierzchnia ma ponad 54 000 m²).
Cała świątynia jest
ustawiona ściśle według charakterystycznych zasad geomancji w orientacji
północ-południe. Układ wewnętrzny Świątyni Literatury jest podobny do świątyni
Qufu w chińskiej prowincji Shandong, miejscu narodzin Konfucjusza. Obszar świątynnego
kompleksu został podzielony na 5 dziedzińców, odrębnie otoczonych ceglanym
murem, których liczba symbolizuje pięć elementów natury: metal, drewno, wodę,
ogień i ziemię. Kiedyś istniał jeszcze szósty dziedziniec, mieszczący pierwsze
sale uniwersyteckie. Niestety został zniszczony podczas francuskiego
bombardowania w 1947 roku. Pierwsze cztery dziedzińce połączono ze sobą trzema
ozdobnymi głównymi bramami: Dai Trung (Wielka Brama Środkowa), Khue Van Cac
(Pawilon Konstelacji) oraz Dai Thanh (Brama Wielkiej Syntezy). Z czwartego na
piaty dziedziniec przechodzi się przez tzw. "Dom Ceremonii"
("Bai Duong"). Po obydwu stronach każdej z głównych środkowych bram
znajdują się mniejsze, boczne wejścia, do których prowadzą boczne alejki.
Środkowe drogi i bramy na terenie Świątyni Literatury zarezerwowane były dla
króla. Urzędnicy, nauczyciele oraz studenci musieli korzystać z bocznych dróg i
wejść.
Pierwsze dwa
dziedzińce to ciche, parkowe obszary z wiekowymi drzewami i przystrzyżonymi
trawnikami, gdzie uczeni mogli odpocząć z dala od zgiełku świata zewnętrznego.
Kolejne dziedzińce zajmują budynki świątynne i akademickie, zadaszone pawilony
z kamiennymi stelami lekarzy, absolwentów uniwersytetu oraz basen wypełniony
wodą, zwany Studnią Niebiańskiej Jasności ("Thiên Quang Tỉnh").. Dzisiaj
Świątynia Literatury ze swoimi pagodami, bramami, dziedzińcami, sadzawkami
wypełnionymi kwiatami lotosu i pięknie utrzymanymi, zielonymi ogrodami prezentuje
się jako wspaniałe dzieło sztuki, stworzone z elementów architektury i
przyrody. Zajrzyjmy zatem w jej zaciszne rewiry..
Poniżej: makieta
całego obszaru Świątyni Literatury..
Poniżej: charakterystyczne
struktury budowlane występujące na obszarze świątynnego kompleksu.
Na terenie
świątynnego kompleksu..
I
Dziedziniec
Kiedy przekraczam
progi Bramy Wielkiego Portyku i z tętniącej życiem, gwarnej, ruchliwej,
rozpalonej słońcem ulicy zagłębiam się w ciszę świątynnych alejek, otacza mnie
uspakajającą zieleń pięknych dziedzińców
i parkowych skwerów. Przenoszę się duchowo do dawnego Wietnamu, krainy mędrców, poetów, myślicieli...
i parkowych skwerów. Przenoszę się duchowo do dawnego Wietnamu, krainy mędrców, poetów, myślicieli...
Przez parę chwil
spaceruję główną alejką I Dziedzińca w cieniu koron starych drzew, pośród soczystej
zieleni staranie uformowanych krzewów. Nagle dostrzegam coś, co zdaje się być
nierealnym snem. Z głębi alejki zmierza powolutku w moim kierunku para
staruszków. Stara kobieta prowadzi za rękę przygarbionego, łysiejącego
staruszka z rzadką siwą brodą, ubranego w jasnożółte kimono i podpierającego
się laseczką..
Po kilku dniach pobytu w Wietnamie, gdzie na
każdym kroku można ujrzeć podobiznę wodza Ho Chi Minh, nabawiłem się chyba
syndromu wujka Ho..!!! Starzec wygląda niemalże identycznie jak nieżyjący Ho
Chi Minh, którego zmumifikowane zwłoki oglądałem parę godzin wcześniej w
Mauzoleum.. Czyżby wujek Ho wyszedł na chwilkę ze szklanego sarkofagu na mały
spacerek po parku?...
. Zresztą zobaczcie
sami podobiznę..

Historia
powstania ŚWIĄTYNI LITERATURY..
Aby poznać początki
powstania i działalności świątyni, po której będziemy spacerować oraz zrozumieć
motywy jakimi kierował się główny inicjator jej budowy – chiński cesarz Lý
Thánh Tông, musimy cofnąć się w czasie na początek ubiegłego tysiąclecia.
Kompleks budynków Świątyni Literatury - Văn Miếu został wzniesiony
w 1070 roku z inicjatywy ówcześnie panującego cesarza Lý Thánh Tông,
dla uczczenia chińskiego filozofa, mędrca, uczonego Konfucjusza oraz jego naśladowców i uczniów. Budowla jest inspirowana świątynią konfucjańską w Qu Fu (Chiny), miejscu urodzin Konfucjusza. Świątynia była wielokrotnie rozbudowywana w czasie panowania dynastii Trần (1225-1400) oraz za panowania kolejnych dynastii pomiędzy XV a XVIII wiekiem. Pomimo licznych wojen i katastrof, świątynia zachowała dawne style architektoniczne wielu dynastii, a także mnóstwo cennych zabytków. Ważniejsze renowacje miały miejsce w 1920, 1954 i 2000 roku, ponieważ drewno użyte do budowy, na przestrzeni prawie tysiąca lat zaczęło się łamać i rozpadać. Remonty przeprowadzono wymieniając stare elementy drewniane na nowe lub zastępując je betonem, metalem czy kamieniem..
Kompleks budynków Świątyni Literatury - Văn Miếu został wzniesiony
w 1070 roku z inicjatywy ówcześnie panującego cesarza Lý Thánh Tông,
dla uczczenia chińskiego filozofa, mędrca, uczonego Konfucjusza oraz jego naśladowców i uczniów. Budowla jest inspirowana świątynią konfucjańską w Qu Fu (Chiny), miejscu urodzin Konfucjusza. Świątynia była wielokrotnie rozbudowywana w czasie panowania dynastii Trần (1225-1400) oraz za panowania kolejnych dynastii pomiędzy XV a XVIII wiekiem. Pomimo licznych wojen i katastrof, świątynia zachowała dawne style architektoniczne wielu dynastii, a także mnóstwo cennych zabytków. Ważniejsze renowacje miały miejsce w 1920, 1954 i 2000 roku, ponieważ drewno użyte do budowy, na przestrzeni prawie tysiąca lat zaczęło się łamać i rozpadać. Remonty przeprowadzono wymieniając stare elementy drewniane na nowe lub zastępując je betonem, metalem czy kamieniem..
Poniżej – wizerunek
chińskiego mędrca, filozofa i uczonego Konfucjusza..
Budowa świątyni
była znaczącym wydarzeniem w kulturalnym rozwoju kraju. Służyła ona nie tylko
czci przodków, ale stała się pierwszym centrum uniwersyteckim dawnego Wietnamu.
Już w 1076 roku założono na jej terenie pierwszy uniwersytet pod nazwą Quốc Tu
Giám („Szkoła Synów Narodu”), którego pierwotnym celem było kształcenie
chłopców z bogatych rodów szlacheckich, arystokracji, miejscowych elit
społecznych oraz członków rodziny cesarskiej zgodnie z zasadami konfucjanizmu. Ponieważ
studia w ówczesnym czasie stały się niezwykle popularne, a do wiedzy garnęła
się liczna rzesza młodych ludzi, postanowiono zwiększyć ilość miejsc, nazwę Quốc
Tu Giám („Szkoła Synów Narodu”) przekształcono na „Świątynia Literatury” i po
roku 1442 stała się on uczelnią powszechną. Zaczęto przyjmować wyjątkowo
utalentowanych chłopców z całego kraju, a także ze świata.. Studiowali tu
literaturę, poezję oraz zasady konfucjanizmu. W ten sposób powstała zasada
następstwa, według której wyłącznie kwalifikacje, a nie przynależność do
warstwy szlacheckiej, stały się kryterium rekrutacji urzędników.
Uniwersytet
pozostał otwarty od 1076 do 1779 roku. W 1802 roku monarchowie dynastii Nguyen
założyli w mieście Hue nową stolicę, gdzie stworzyli nowe akademickie centrum
nauczania. Uniwersytecka Świątynia Literatury w Hanoi straciła na znaczeniu.
Jej całkowite zamknięcie nastąpiło na początku XX wieku. Pod francuskim
protektoratem, w 1906 roku Świątynia Literatury została zarejestrowana jako
Monument Historique (Zabytkowy Pomnik). Jak na ironię losu, w czasie
francuskich rządów kolonialnych w Wietnamie, na przestrzeni lat 1945-1954
Francuzi zniszczyli niektóre części świątyni. Stworzyli na jej terenie lazaret,
lokując chorych i rannych ludzi, poszkodowanych w czasie II wojny światowej i I
wojny Indochińskiej, z powodu przepełnionych szpitali w Hanoi..
Poniżej – archiwalne fotografie Świątyni Literatury z początku XX wieku.
- Dom Ceremonii „Bai Duong”
rodem ze wsi, żyje w miastach..”
czyli
dawne studia w ŚWIĄTYNI LITERATURY
Poniżej – archiwalne fotografie Świątyni Literatury z początku XX wieku.
Maszeruję spacerkiem
przez zielony teren I Dziedzińca, w kierunku widocznej w oddali Wielkiej Bramy
Środkowej - Dai Trung Mon, przez którą przedostanę się na kolejny dziedziniec.
Pierwszy dziedziniec rozciąga się na długości niespełna 100 metrów od głównej
Bramy Wielkiego Portyku (Van Mieu Mon) do Wielkiej Bramy Środkowej (Dai Trung
Mon). Środkiem dziedzińca prowadzi centralna alejka, która była przeznaczona
jedynie dla cesarza, natomiast po bokach biegną dwie alejki dla administracji,
wojskowych i studentów. Teraz ja, jak niegdyś cesarz, wędruję sobie głównym
traktem. W czasie spaceru opowiem o poszczególnych zabytkowych budowlach
kompleksu, a także o niezwykle trudnych i wręcz elitarnych egzaminach
końcowych, które czekały absolwentów Świątyni Literatury na zakończenie studiów.
Wielka
Brama Środkowa – Dai Trung Mon
Po paru chwilach
docieram do Wielkiej Bramy Środkowej - Dai Trung Mon.
I tutaj czeka mnie miły dla oka widok. W bramie ukazują się młode Wietnamki, w kolorowych regionalnych tunikach. Na terenie Świątyni Literatury takie widoczki to norma.. Wiele młodych dziewczyn przychodzi tutaj na plenerowe sesje fotograficzne, a przy okazji chętnie pozują do zdjęć zagranicznym turystom.. Corocznie w listopadzie odbywają się także profesjonalne sesje plenerowe w ramach konkursu „Miss Nastolatek”. Dziewczyny z całego kraju prezentują się w kolorowych tunikach na tle świątynnych ogrodów, co przyciąga uwagę wielu zwiedzających..
I tutaj czeka mnie miły dla oka widok. W bramie ukazują się młode Wietnamki, w kolorowych regionalnych tunikach. Na terenie Świątyni Literatury takie widoczki to norma.. Wiele młodych dziewczyn przychodzi tutaj na plenerowe sesje fotograficzne, a przy okazji chętnie pozują do zdjęć zagranicznym turystom.. Corocznie w listopadzie odbywają się także profesjonalne sesje plenerowe w ramach konkursu „Miss Nastolatek”. Dziewczyny z całego kraju prezentują się w kolorowych tunikach na tle świątynnych ogrodów, co przyciąga uwagę wielu zwiedzających..
Jak wspominałem,
równolegle do głównej alejki biegną po lewej i prawej stronie boczne ścieżki.
Wiodą one do dwóch bocznych, niedużych kamiennych bram, rozstawionych po obydwu
stronach Wielkiej Bramy Środkowej - Dai Trung Mon w odległości kilkunastu
metrów. Boczne furty noszą nazwy - "Dai Tai" (Wrodzonego talentu) i
„Thanh duk” (Doskonałych zalet)..
Rozglądam się na
lewo i prawo.. Już wiem, którą furtą przejdę na drugą stronę. Przy bramie
„Doskonałych zalet” dostrzegam kolejne śliczne Wietnamki w kolorowych strojach,
uśmiechające się w moim kierunku.. Noooo tak, te młode dziewczyny na pewno mają
„doskonałe zalety” 

II
Dziedziniec
Pstrykam zdjęcia
dziewczynom, zamieniamy kilka życzliwych słów po angielsku i przez kamienną
furtę przechodzę na teren II Dziedzińca.. Pierwsze dwa dziedzińce są ocienione
wielkimi drzewami, przez co upał staje się mniej dokuczliwy. Wokół panuje cisza..
Mnóstwo tu urokliwych zakątków, starych bram, wąskich ścieżek i ławeczek. Na
starannie przystrzyżonych trawnikach można podpatrzyć sztukę formowania
zielonych krzewów zwaną fachowo topiaries.
Krzewy przycięto na kształt zwierząt, które reprezentują 12 zwierzęcych symboli
zodiaku.
Po wejściu na teren
II dziedzińca, droga prowadzi wzdłuż drzew i sadzawek do widocznego w oddali pawilonu
Khuê Văn Các, niezwykle charakterystycznej i rozpoznawalnej budowli, której
wizerunek stanowi logo lokalnej telewizji w Hanoi..
Pawilon
Konstelacji Literatury - Khuê Văn Các
Podchodzę bliżej,
by dokładnie przyjrzeć się tej fascynująco pięknej, unikalnej budowli
architektonicznej..
Choć Świątynia Van
Mieu została zbudowana w XI wieku, pewne obiekty architektoniczne na jej
obszarze powstały znacznie później. Jednym z nich jest właśnie Khue Van Cac –
Pawilon Konstelacji Literatury. Kiedy w 1802 roku, zasiadający na tronie cesarz
Gia Long, przeniósł stolicę z Hanoi do Hue, zarządcą terenu Cytadeli Północnej
w Hanoi ustanowił swojego ministra wojny - Nguyen Van Thanh. W tym czasie sąd
klauzuli terytorialnej postanowił rozbudować
północną część miasta, a tym samym wznieść więcej obiektów na terenie
Świątyni Literatury, by podnieść jej wyjątkowość architektoniczną w zakresie
kultury i sztuki. Nad projektem sprawował pieczę wspomniany dowódca Cytadeli –
minister Nguyen Van Thanh. Prace rozpoczęto początkiem 1805 roku i prowadzono
na przestrzeni wielu lat, m.in. w 1833 roku wzniesiono mury otaczające teren
kompleksu świątynnego. Jednak budowa Pawilonu Konstelacji Literatury przebiegła
szybko i zakończona została już na jesień 1805 roku.
Architektura
Pawilonu Konstelacji Literatury
Pawilon Khue Van
Cac (Konstelacji) to struktura dwukondygnacyjna wykonana z drewna i cegły.. Podstawę
całej konstrukcji stanowi kamienny podest w kształcie kwadratu o bokach 6,8 m x
6,8 m, na który wchodzi się po 3 kamiennych stopniach. Powierzchnię podestu
wyłożono ceramicznymi cegłami ze słynnych, starych rzemieślniczych warsztatów glazury
Bat Trang, znanych w całym Wietnamie z produkcji niezwykle pięknej ceramiki,
mających ponad 1000 letnią historię.. Podest stanowiący parter budowli jest
zupełnie pusty. W jego narożach zabudowano 4 kwadratowe filary z cegły,
stanowiące wsparcie dla drewnianej budowli piętra pawilonu..
Filary jak widać na fotkach, są stosunkowo masywne. Wysokość filarów od podstawy do górnej powały wynosi 2,6 metra. Bok każdego z nich ma
1 metr szerokości. Filary pokryto białym tynkiem, po czym na bocznych płaszczyznach wyrzeźbiono wyrafinowane motywy roślinno-zwierzęce.
Na owych czterech masywnych słupach zabudowano piętro pawilonu, przypominające piękną, drewnianą, miniaturową chińską pagodę.
Filary jak widać na fotkach, są stosunkowo masywne. Wysokość filarów od podstawy do górnej powały wynosi 2,6 metra. Bok każdego z nich ma
1 metr szerokości. Filary pokryto białym tynkiem, po czym na bocznych płaszczyznach wyrzeźbiono wyrafinowane motywy roślinno-zwierzęce.
Na owych czterech masywnych słupach zabudowano piętro pawilonu, przypominające piękną, drewnianą, miniaturową chińską pagodę.
Konstrukcję piętra
oparto na kilku nośnych belkach podłogowych opasanych kwadratową ramą, bogato
rzeźbioną na każdym z czterech boków. Centralna budowla na piętrze, to drewniany
pawilon z czterema ażurowymi ścianami, okrągłymi drewnianymi filarami nośnymi w
narożach i drewnianą zdobioną podłogą. Całość budowli otoczono dookoła
niewysoką, ozdobną balustradką, pomalowano na kolor czerwony i przykryto
niezwykle pięknym, misternie wykonanym dwustopniowym, czterospadowym dachem o
ośmiu bocznych krawędziach.. Pawilon od podstawy do szczytu dachu ma około 9
metrów wysokości..
Przechodzę na drugą
stronę pawilonu i obiektywem robię zbliżenie piętra.. Jest naprawdę misternie
wykonane w bardzo harmonijnym i niepowtarzalnym stylu architektonicznym. Miniaturowa
drewniana balustrada i pokryty rzeźbiarskim ornamentem cokół, opasują budowlę
ozdobnym wieńcem. Cztery drewniane ściany pawilonu wykonano techniką ażurową. Pośrodku
każdej z nich zabudowano okrągłe okna, spełniające także rolę drzwi wejściowych
do wnętrza pomieszczenia. Okna są duże, skierowane w cztery strony świata.
Średnica każdego z nich wynosi 1,6 m. Ciekawym elementem drewnianego
ornamentu są listwy umieszczone na obwodzie okrągłych ram okiennych, imitujące
promienie..
Całość symbolizuje światło gwiazd i gwiazdy porannej (Jutrzenki).
W konfucjanizmie gwiazda poranna odzwierciedla piękno i jest gwiazdą literatury. Pawilon Konstelacji już od czasów starożytnych był miejscem inspirującym poetów do tworzenia dzieł poetyckich, a jego magia przyciąga do dnia dzisiejszego współczesnych pisarzy.. Skomplikowany architektonicznie dwustopniowy dach jest także arcydziełem sztuki ciesielsko-dekarskiej. Do pokrycia płaszczyzn dachowych zastosowano rodzaj chińskiej ceramicznej dachówki Yin-Yang. 8 naroży dachowych oraz szczytową kalenicę zdobią metalowe ornamenty roślinne, fantazyjnie zakręcone ku górze. Na ścianach drewnianej budowli można dojrzeć wiele zdobień i złoconych elementów. Od strony głównej alejki, pod dachem pawilonu widoczny jest czerwony szyld z pozłacanym napisem, składającym się z trzech chińskich liter: 奎 文 閣 co oznacza nazwę pawilonu Khue Van Cac.. Po obejrzeniu pawilonu ze wszystkich stron, rodzi się jedno podstawowe pytanie – Jak dostawano się na pięterko..??. Odpowiedź jest prosta – za pomocą drabiny...
Całość symbolizuje światło gwiazd i gwiazdy porannej (Jutrzenki).
W konfucjanizmie gwiazda poranna odzwierciedla piękno i jest gwiazdą literatury. Pawilon Konstelacji już od czasów starożytnych był miejscem inspirującym poetów do tworzenia dzieł poetyckich, a jego magia przyciąga do dnia dzisiejszego współczesnych pisarzy.. Skomplikowany architektonicznie dwustopniowy dach jest także arcydziełem sztuki ciesielsko-dekarskiej. Do pokrycia płaszczyzn dachowych zastosowano rodzaj chińskiej ceramicznej dachówki Yin-Yang. 8 naroży dachowych oraz szczytową kalenicę zdobią metalowe ornamenty roślinne, fantazyjnie zakręcone ku górze. Na ścianach drewnianej budowli można dojrzeć wiele zdobień i złoconych elementów. Od strony głównej alejki, pod dachem pawilonu widoczny jest czerwony szyld z pozłacanym napisem, składającym się z trzech chińskich liter: 奎 文 閣 co oznacza nazwę pawilonu Khue Van Cac.. Po obejrzeniu pawilonu ze wszystkich stron, rodzi się jedno podstawowe pytanie – Jak dostawano się na pięterko..??. Odpowiedź jest prosta – za pomocą drabiny...
I na koniec jeszcze
jedna ciekawostka związana z tym obiektem.
Pawilon Konstelacji jest tak bardzo kultową budowlą, że został uwieczniony na wietnamskim banknocie o nominale 100 000 dongów.
Pawilon Konstelacji jest tak bardzo kultową budowlą, że został uwieczniony na wietnamskim banknocie o nominale 100 000 dongów.
Od momentu gdy dotarłem
pod Pawilon Konstelacji i rozpocząłem fotografowanie, przez kilka minut
obserwowała moje poczynania kolejna ładniutka, młoda Wietnamka.. Nie pozostało
nic innego jak pstryknąć małą sesję foto tej urodziwej, uśmiechniętej
nastolatce..
Podobnie jak w
przypadku poprzednich bram, po bokach Pawilonu Konstelacji Literatury, w murze
odgradzającym kolejny dziedziniec, zabudowano mniejsze przejściowe furty. Noszą
one nazwy: „Brama Krystalizacji Literatury" (Suc Van) i „Brama Wspaniałości
Literatury” ("Bi van"). Obydwie bramy odnoszą się do istoty piękna
literatury, zarówno pod względem jej treści jak i formy. Skorzystam z tych
przejść w drodze powrotnej, zaś teraz pójdę dalej głównym cesarskim traktem..
III
Dziedziniec
Studnia
Niebiańskiej Jasności - Thiên Quang Tỉnh
I znowu muszę
nadganiać, bo reszta mojej ekipy powędrowała już w dalsze rewiry świątyni...
Główna droga prowadząca przez Pawilon Konstelacji na teren następnego – III Dziedzińca,
wyprowadza mnie na wprost dość dużego zbiornika z wodą. Zajmuje on centralną
cześć dziedzińca i nosi nazwę Thiên Quang Tỉnh czyli Studnia Niebiańskiej Jasności.
Ten sztuczny betonowy basen ma kształt kwadratu o bokach
25 x 25 m i
powierzchnię 625 m². Zbiornik otoczony jest niską, ozdobną betonową balustradą
metrowej wysokości, z dwoma schodkowymi zejściami do wody od wschodniej i
zachodniej strony.. To właśnie tutaj, na brzegach Studni Niebiańskiej Jasności,
studenci często modlą się o mądrość i zdane egzaminy.
Po lewej i prawej
stronie zbiornika stoją dwa duże pawilony, które pod swoimi dachami kryją
niezwykłe skarby tej świątyni – kamienne stele
z nazwiskami absolwentów uczelni.. Jak ważne są to zabytki i jakim
trzeba było być wybrańcem, by ukończyć ten niezwykły uniwersytet, opowiem podczas spaceru wokół Studni Niebiańskiej Jasności..
z nazwiskami absolwentów uczelni.. Jak ważne są to zabytki i jakim
trzeba było być wybrańcem, by ukończyć ten niezwykły uniwersytet, opowiem podczas spaceru wokół Studni Niebiańskiej Jasności..
Wąską dróżkę
wiodącą wokół zbiornika, wyłożono ceglastymi płytami. Pozwala ona okrążyć
basen, dotrzeć do wspomnianych parterowych pawilonów z kamiennymi stelami oraz dojść
do kolejnej bramy Dai Thanh, prowadzącej na następny dziedziniec. Ruszam
powolutku kamienną ścieżką wokół zbiornika..
Warto w tym miejscu
wyjaśnić pewne starożytne filozoficzno-mistyczne odniesienia obiektów znajdujących
się na trzecim dziedzińcu, w stosunku
do symboliki wszechświata oraz majestatu wiedzy.. Zgodnie z koncepcją starożytnych, kwadratowa powierzchnia zbiornika (Studnia Niebiańskiej Jasności) symbolizuje Ziemię, zaś okrągłe okna z rozchodzącymi się wokół promieniami, zabudowane na piętrze Pawilonu Konstelacji (Khue Van Cac), symbolizują gwiazdy i niebo. Powiązanie owych dwóch struktur, oznaczało według konfucjańskiej filozofii, skupienie w tym miejscu całej istoty nieba
i ziemi (wszechświata), tworząc tym samym majestatyczne centrum
z przyświecającą główną ideą promowania konfucjańskiej edukacji i kultury w Wietnamie.
do symboliki wszechświata oraz majestatu wiedzy.. Zgodnie z koncepcją starożytnych, kwadratowa powierzchnia zbiornika (Studnia Niebiańskiej Jasności) symbolizuje Ziemię, zaś okrągłe okna z rozchodzącymi się wokół promieniami, zabudowane na piętrze Pawilonu Konstelacji (Khue Van Cac), symbolizują gwiazdy i niebo. Powiązanie owych dwóch struktur, oznaczało według konfucjańskiej filozofii, skupienie w tym miejscu całej istoty nieba
i ziemi (wszechświata), tworząc tym samym majestatyczne centrum
z przyświecającą główną ideą promowania konfucjańskiej edukacji i kultury w Wietnamie.
Przechodzę na
zachodnią stronę zbiornika, gdzie pod zadaszonymi pawilonami zgrupowano
najcenniejszy skarb świątyni w rozumieniu zarówno historycznym, kulturowym jak
i dokumentacyjno-archiwalnym.
Są to kamienne stele z nazwiskami i miejscami narodzin 1307 absolwentów, którzy zdali bardzo trudne końcowe egzaminy i otrzymali tym samym tytuł doktora owej niezwykłej uczelni. Zaglądniemy pod zadaszone pawilony, aby spojrzeć na te ciekawe pomniki nauki, a ja w tym czasie opowiem o piekielnie trudnych egzaminach oraz o bardzo nielicznej i wyselekcjonowanej grupie absolwentów, którym się poszczęściło uzyskać tytuł doktora..
Są to kamienne stele z nazwiskami i miejscami narodzin 1307 absolwentów, którzy zdali bardzo trudne końcowe egzaminy i otrzymali tym samym tytuł doktora owej niezwykłej uczelni. Zaglądniemy pod zadaszone pawilony, aby spojrzeć na te ciekawe pomniki nauki, a ja w tym czasie opowiem o piekielnie trudnych egzaminach oraz o bardzo nielicznej i wyselekcjonowanej grupie absolwentów, którym się poszczęściło uzyskać tytuł doktora..
Bia tiến
sĩ – Stele Doktorów
Historia
kamiennej kroniki..
Panujący na tym
obszarze w latach 1442-1497 chiński cesarz Lê Thanh Tong, postanowił w
szczególny sposób uhonorować w Świątyni Van Mieu absolwentów uczelni, którzy
zdali bardzo trudne i wymagające egzaminy końcowe w stopniu doktora.
Zapoczątkował on tym samym rodzaj ceremonii nazewnictwa, mającej na celu
uczczenie ich talentu, zapisanie na wieki w annałach historii, dodanie
splendoru nowo wykształconym naukowcom, a jednocześnie zachęcenie ich do
dalszych naukowych badań. Za panowania Lê Thanh Tonga powstało pierwsze 10
kamiennych tablic – steli, z wyrzeźbionymi nazwiskami i miejscem zamieszkania
absolwentów uniwersytetu, którzy na przestrzeni lat 1442-1484 zdali pozytywnie
egzaminy i otrzymali tytuł doktora. Trzeba tutaj nadmienić, że każda stela
zawierała nazwiska absolwentów z jednego rocznika egzaminacyjnego,
a egzaminy te odbywały się praktycznie co 3 lata.. Cesarz nakazał ustawić owe kamienne pomniki wokół Studni Niebiańskiej Jasności. Stele zostały dodatkowo ozdobione motywem żółwia u podstawy każdej z nich.
Poniżej – zadaszone
pawilony z kamiennymi stelami..a egzaminy te odbywały się praktycznie co 3 lata.. Cesarz nakazał ustawić owe kamienne pomniki wokół Studni Niebiańskiej Jasności. Stele zostały dodatkowo ozdobione motywem żółwia u podstawy każdej z nich.
Na przestrzeni
stuleci, w okresie od 1442 roku do roku 1779, kiedy to uniwersytet praktycznie
zaprzestał działalności, jak podają źródła historyczne, przeprowadzono 116
egzaminów końcowych, co przekłada się na powstanie 116 kamiennych steli. W
całym okresie działalności Świątyni Literatury, w latach 1076 do 1779, tytuł
doktora otrzymało 2313 studentów. Jednak burzliwe dzieje i zawieruchy wojenne
na terenie ówczesnego starożytnego państwa Tonkin (Wietnam) spowodowały
zaginięcie pewnej liczby kamiennych tablic. Do czasów obecnych zachowały się 82
stele z nazwiskami i miejscem narodzin 1307 absolwentów, którzy uzyskali tytuł
doktora podczas przeprowadzonych 82 egzaminów, kończących trzyletnie studia
królewskie..
Dlaczego u podstawy
każdej steli wyrzeźbiono w kamiennych płytach wizerunki żółwi..??. Już
wyjaśniam.. Otóż, żółw w kulturze i religii Wietnamu jest jednym z czterech czczonych,
świętych stworzeń. Pozostałe to: Smok, Jednorożec i Feniks. Każdy z nich
uosabia co innego, np. Smok władzę, Feniks powodzenie w interesach, Jednorożec
wiedzę.
Żółw natomiast jest symbolem długowieczności i mądrości. Jak dobrze się przyglądnąć poszczególnym stelom, można zauważyć, że kształt i wielkość żółwia zmieniał się wraz z upływem czasu.
Żółw natomiast jest symbolem długowieczności i mądrości. Jak dobrze się przyglądnąć poszczególnym stelom, można zauważyć, że kształt i wielkość żółwia zmieniał się wraz z upływem czasu.
Kiedy spoglądam na
owe kamienne kroniki z dziejów świątyni, zauważam
w pewnych miejscach niebieskie przebarwienia kamiennych tablic
i wizerunków żółwi.. Przyczyny tego są dwie. Do wykonania pamiątkowych steli użyto tzw. niebieskiego piaskowca. W stanie surowym ma on szarą barwę z delikatnie błękitnym odcieniem, gdy jednak zaczniemy go stopniowo polerować, nabiera intensywnego, ciemnoniebieskiego koloru. Niegdyś kamienne stele stały pod gołym niebem, a dostęp do nich był praktycznie nieograniczony. Odwiedzający świątynię wierni oraz turyści, częstokroć dotykali kamiennych płyt, a powszechne było pocieranie dłonią głów kamiennych żółwi, mające gwarantować długowieczność i życiową mądrość.. Obecnie pawilony odgrodzono niskim, metalowym płotkiem, w celu ochrony tych niezwykłych zabytków przed odwiedzającymi i bezpośredni dostęp do steli jest niemożliwy. Poza tym kilkadziesiąt osób ochrony czuwa nieustannie nad zachowaniem porządku na terenie kompleksu.. Stele są cennym historycznym źródłem do badań nad kulturą, edukacją i rzeźbą dawnego Wietnamu.
w pewnych miejscach niebieskie przebarwienia kamiennych tablic
i wizerunków żółwi.. Przyczyny tego są dwie. Do wykonania pamiątkowych steli użyto tzw. niebieskiego piaskowca. W stanie surowym ma on szarą barwę z delikatnie błękitnym odcieniem, gdy jednak zaczniemy go stopniowo polerować, nabiera intensywnego, ciemnoniebieskiego koloru. Niegdyś kamienne stele stały pod gołym niebem, a dostęp do nich był praktycznie nieograniczony. Odwiedzający świątynię wierni oraz turyści, częstokroć dotykali kamiennych płyt, a powszechne było pocieranie dłonią głów kamiennych żółwi, mające gwarantować długowieczność i życiową mądrość.. Obecnie pawilony odgrodzono niskim, metalowym płotkiem, w celu ochrony tych niezwykłych zabytków przed odwiedzającymi i bezpośredni dostęp do steli jest niemożliwy. Poza tym kilkadziesiąt osób ochrony czuwa nieustannie nad zachowaniem porządku na terenie kompleksu.. Stele są cennym historycznym źródłem do badań nad kulturą, edukacją i rzeźbą dawnego Wietnamu.
IV
Dziedziniec
- Brama
Wielkiej Syntezy „Dai Thanh”- Dom Ceremonii „Bai Duong”
Czas ruszać dalej..
Z obszaru III dziedzińca, na następny IV dziedziniec, prowadzi kolejna brama w
formie zadaszonego pawilonu, z kilkoma okrągłymi, czerwonymi kolumnami, zwana
Bramą Wielkiej Syntezy – „Dai Thanh”. W murze okalającym IV dziedziniec, po obu
stronach głównej Bramy Wielkiej Syntezy są dwa mniejsze przejścia: Brama
Złotego Brzmienia ("Kim Thanh") i Brama Jadeitowych Wibracji
("Ngoc Chan").
Brama Wielkiej Syntezy teoretycznie nie różni
się niczym od poprzedniej bramy Dai Trung Mon, rozdzielającej II I III
dziedziniec. W praktyce jest jednak inaczej.. Na czym polega ta praktyczna różnica..??.
Hmm, żartobliwie powiem tak – Na ilości młodego, czułego piękna… Przy
poprzednich bramach napotykałem po jednej młodej Wietnamce, tutaj miałem okazję
przytulić ich kilka w ciągu paru minut.. Zresztą zobaczcie sami..

Czwarty dziedziniec to nic innego jak duży
plac, brukowany ceramicznymi płytkami i otoczony z trzech stron podłużnymi,
parterowymi pawilonami,
z których najważniejszy, stojący pośrodku nosi nazwę Dom Ceremonii
("Bai Duong")..
z których najważniejszy, stojący pośrodku nosi nazwę Dom Ceremonii
("Bai Duong")..
Zabudowane po lewej
i prawej stronie placu podłużne pawilony, w swym pierwotnym przeznaczeniu
spełniały rolę domów-ołtarzy 72 najbardziej utytułowanych uczniów Konfucjusza i
Chu Văn An (rektora Akademii Imperial).. Dzisiaj niestety ołtarze nie istnieją.
Obecnie w ich podcieniach znajdują się sklepiki z pamiątkami, lalkami wodnymi,
a także kilka cichych
i pustych zakątków.
i pustych zakątków.
Rozglądam się
dokoła za moimi przyjaciółmi, którzy prawdopodobnie zaszyli się gdzieś w
zakamarkach świątyni. Na placu przed Domem Ceremonii pozostała tylko
kilkuosobowa grupka z wietnamskim przewodnikiem. Przystaję na moment przy
wielkiej, pięknej kadzielnicy z brązu, zdobionej misternym ornamentem roślinnym
i wizerunkami smoków. Pstrykam kilka fotek i dołączam do grupki, by posłuchać
co ciekawego opowiada tutejszy przewodnik..
Kiedy kończę
fotografować architekturę dziedzińca, od strony wejściowej bramy dolatują do
mych uszu głośne rozmowy, wesoły śmiech i na plac przed Dom Ceremonii wchodzi
ponad 20-osobowa grupa wietnamskich studentów. Ubrani w granatowe togi z
czerwonymi obszyciami,
w eleganckich granatowych biretach na głowie, z dyplomami w ręce
maszerują pod główny budynek do pamiątkowego zdjęcia.
w eleganckich granatowych biretach na głowie, z dyplomami w ręce
maszerują pod główny budynek do pamiątkowego zdjęcia.
Obecnie szkolnictwo
wyższe w Wietnamie rozpoczęło proces poważnej transformacji. W styczniu 2013 r.
weszło w życie nowe "Prawo o szkolnictwie wyższym" w celu
zreformowania, regulacji wyższego wykształcenia oraz ukierunkowania go na
odpowiednie działy gospodarki
i przemysłu, w których Wietnam potrzebuje wykształconych fachowców. Wietnam posiada publiczne i prywatne uczelnie. Publiczne uczelnie działają na poziomie krajowym (Hanoi i Ho Chi Minh City) lub na poziomie regionalnym (Thai Nguyen, Hue i Da Nang). Z nowego prawa edukacji skorzystają także uczelnie prywatne, które otrzymają priorytetowe ulgi
w zakresie użytkowania gruntów, podatków, inwestycji kapitałowych oraz szkolenia personelu. Nowe prawo określa również trzy rodzaje uczelni: oparte na badaniach, zastosowaniach i oparte na bazie doświadczeń. Roczne czesne w szkołach publicznych jest niskie. Dla wietnamskich studentów wynosi około 1000 $, zagraniczni studenci płacą stawki od 1000 - 2500 $ na rok.. Kierunek magisterski może być ukończony w ciągu 1-2 lat, w zależności od programu oraz tego, czy uczeń uczęszcza w pełnym lub niepełnym wymiarze czasu. Rok akademicki w większości szkół podzielony jest na semestry i rozpoczyna się początkiem września…
i przemysłu, w których Wietnam potrzebuje wykształconych fachowców. Wietnam posiada publiczne i prywatne uczelnie. Publiczne uczelnie działają na poziomie krajowym (Hanoi i Ho Chi Minh City) lub na poziomie regionalnym (Thai Nguyen, Hue i Da Nang). Z nowego prawa edukacji skorzystają także uczelnie prywatne, które otrzymają priorytetowe ulgi
w zakresie użytkowania gruntów, podatków, inwestycji kapitałowych oraz szkolenia personelu. Nowe prawo określa również trzy rodzaje uczelni: oparte na badaniach, zastosowaniach i oparte na bazie doświadczeń. Roczne czesne w szkołach publicznych jest niskie. Dla wietnamskich studentów wynosi około 1000 $, zagraniczni studenci płacą stawki od 1000 - 2500 $ na rok.. Kierunek magisterski może być ukończony w ciągu 1-2 lat, w zależności od programu oraz tego, czy uczeń uczęszcza w pełnym lub niepełnym wymiarze czasu. Rok akademicki w większości szkół podzielony jest na semestry i rozpoczyna się początkiem września…
Całe towarzystwo
już po oficjalnej fotce. Uśmiechnięci, z dyplomami
w rękach, bardzo spontanicznie reagują na otoczenie. Kiedy podchodzę do nich bliżej, dwie młode studentki bez zastanowienia stają obok mnie,
by zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie.. Obejmując te dwie młode, niewysokie Wietnamki, czuję emanującą od nich wielką radość i zadowolenie z życia.. Echh.. młodość, młodość to wspaniałe chwile w życiu człowieka, trzeba je tylko umieć wykorzystać, bo „to se jiż nevrati”..
w rękach, bardzo spontanicznie reagują na otoczenie. Kiedy podchodzę do nich bliżej, dwie młode studentki bez zastanowienia stają obok mnie,
by zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie.. Obejmując te dwie młode, niewysokie Wietnamki, czuję emanującą od nich wielką radość i zadowolenie z życia.. Echh.. młodość, młodość to wspaniałe chwile w życiu człowieka, trzeba je tylko umieć wykorzystać, bo „to se jiż nevrati”..
Tak mniej więcej
przedstawia się dzisiejszy student i kierunki szkolnictwa wyższego w
Wietnamie.. A jak było dawniej, jak uczono się i zdawano egzaminy tutaj, w
Świątyni Literatury..?. Czy nauka była
łatwa, czy uzyskanie dyplomu było w zasięgu większości studentów..? Czy po
ukończeniu tej dość niezwykłej uczelni, można było w ówczesnym Wietnamie
uzyskać wysoki status społeczny i dobrą pracę..?
Już o wszystkim opowiadam..
Już o wszystkim opowiadam..
„Student
żebrak ale pan, jest to taki dziwny stan..
ni to
plebs jest, ni to szlachta,rodem ze wsi, żyje w miastach..”
czyli
dawne studia w ŚWIĄTYNI LITERATURY
Jak wspominałem,
pierwszy uniwersytet pod nazwą Quốc Tu Giám (Szkoła Synów Narodu), którego
pierwotnym celem było kształcenie chłopców z bogatych rodów szlacheckich,
arystokracji, miejscowych elit oraz członków rodziny cesarskiej zgodnie z
zasadami konfucjanizmu, został założony na terenie świątyni w 1076 roku..
Ponieważ studia w ówczesnym czasie stały się niezwykle popularne, a do wiedzy
garnęła się liczna rzesza młodych ludzi, na uniwersytecie zwiększono ilość
miejsc, nazwę Quốc Tu Giám (Szkoła Synów Narodu) przekształcono na „Świątynia
Literatury” i po roku 1442 stał się on uczelnią powszechną. Zaczęto przyjmować
wyjątkowo utalentowanych chłopców z całego kraju, stosując zasadę, według
której wyłącznie zdolności, a nie przynależność do warstwy szlacheckiej, stały
się kryterium rekrutacji. Zatem, jak napisałem żartobliwie w nagłówku, cytując słowa
piosenki Andrzeja Rosiewicza– ni to
plebs, ni to szlachta rodem ze wsi żyje w miastach, dla młodych zdolnych
ludzi z wietnamskich wiosek otworzyły się podwoje tej uczelni.. Kobiet nie
przyjmowano..
Poniżej - Mundury
studentów akademii cesarskiej..
Nauka i
egzaminy
Akademia była
kierowana przez rektora ("Te Tuu") oraz prorektora ("Tu
nghiep"). Profesorowie akademii posiadali różne tytuły: "Giao
thu", "Truc Giang", "Tro Gião" i "Bac si". Wielu studentów
mieszkało i studiowało
w świątyni. Większość przyszłych studentów przechodziła tzw. egzamin wstępny regionalny przed zapisaniem w akademii. Studia trwały trzy lata. Uczono na nich chińskiego języka, chińskiej filozofii, historii Chin, literatury, etyki, polityki i administracji. Studiowano klasyków konfucjanizmu.
Dużą uwagę przykładano do wiernego odtwarzania wyuczonych na pamięć konfucjańskich pism, nie dopuszczając żadnych osobistych interpretacji. Studenci pisali także własne wiersze.
Poniżej –
Konfucjusz, chiński filozof i myśliciel społeczno-polityczny, twórca systemu
etycznego zwanego konfucjanizmem.w świątyni. Większość przyszłych studentów przechodziła tzw. egzamin wstępny regionalny przed zapisaniem w akademii. Studia trwały trzy lata. Uczono na nich chińskiego języka, chińskiej filozofii, historii Chin, literatury, etyki, polityki i administracji. Studiowano klasyków konfucjanizmu.
Dużą uwagę przykładano do wiernego odtwarzania wyuczonych na pamięć konfucjańskich pism, nie dopuszczając żadnych osobistych interpretacji. Studenci pisali także własne wiersze.
Po 3 latach
edukacji, uczniowie zaliczali skrajnie trudne egzaminy końcowe. Odbywały się
one ściśle według konfucjańskiej tradycji. Składały się z
trzech części i trwały zawsze kilka miesięcy. Tylko ten kto zdał pomyślnie
wszystkie, miał prawo nosić tytuł Tiến Sĩ (doktor). Pierwszy egzamin
certyfikowany zdawało się przed chińskim Ministerstwem Obrzędów. Zaliczenie
tego egzaminu kwalifikowało do zdawania egzaminu krajowego "Hoi".
Sukces na egzaminie "Hoi" dopuszczał studenta do egzaminu
Królewskiego "Dinh", który odbywał się na dworze cesarskim. Ten był
prowadzony osobiście przez cesarza. Monarcha sam zadawał pytania, a następnie
sporządzał listę najlepszych studentów i dodatkowo wskazywał trzech wybitnych.
W 700 letniej historii
Świątyni Literatury, w latach 1076 - 1779, tytuł doktora otrzymało tylko 2313
studentów. Najmłodszym studentem, który zdał egzaminy był 16 letni Nguyễn Trung
Ngạn w 1304 roku. Najstarszy absolwent miał 61 lat. O stopniu trudności
egzaminów niech świadczą zapisy z ówczesnych kronik historycznych akademii. Dla
przykładu w roku 1733 na 3000 uczniów powiodło się jedynie ośmiu. Jednak
zaliczenie końcowych egzaminów miało decydujące i przełomowe znaczenie w życiu
ówczesnego, młodego człowieka. Każdy kto zdał egzaminy, otrzymywał stanowisko w
państwowej administracji, a na całe dalsze swoje życie miał zapewnioną
uprzywilejowaną i wpływową pozycję. Imiona wszystkich, którzy pomyślnie zdali
egzaminy końcowe, wyryte zostały na kamiennych stelach, oglądanych przed paroma
minutami, niestety jak już wspominałem podczas zwiedzania, nie wszystkie stele
przetrwały do dziś.. Pomiędzy XI a XVII wiekiem, Świątynia Literatury stała się
największym ośrodkiem edukacyjnym w kraju. Pomimo skrajnie trudnych egzaminów,
uczelnia była oblegana przez chętnych do studiowania z całego kraju..
A teraz zasadnicze
pytanie – Dlaczego ten Uniwersytet nie przetrwał w swej działalności do dnia
dzisiejszego jak np. nasz UJ..?? Co było powodem zaniechania nauk, na zdawać by
się mogło, tak prestiżowej i popularnej
w owym czasie uczelni?.. Otóż, podstawowe zasady konfucjanizmu podkreślały lojalność i harmonię, wiedzę i uczoność. Na konfucjańskim uniwersytecie nie było więc miejsca na własne badania i rozwój. Nic nie zmieniło się pod tym względem, aż do zamknięcia Świątyni Literatury na początku XX wieku. Urzędnicy szkoleni w świątyni według starych zasad, stawali się z czasem coraz bardziej oderwani od rzeczywistości i nie byli
w stanie rozpoznawać prawdziwych problemów kraju.
w owym czasie uczelni?.. Otóż, podstawowe zasady konfucjanizmu podkreślały lojalność i harmonię, wiedzę i uczoność. Na konfucjańskim uniwersytecie nie było więc miejsca na własne badania i rozwój. Nic nie zmieniło się pod tym względem, aż do zamknięcia Świątyni Literatury na początku XX wieku. Urzędnicy szkoleni w świątyni według starych zasad, stawali się z czasem coraz bardziej oderwani od rzeczywistości i nie byli
w stanie rozpoznawać prawdziwych problemów kraju.
Dom
Ceremonii "Bai Duong"
No to koniec
dywagacji, ruszamy dalej.. Zaglądnijmy teraz do wnętrza głównego budynku,
znajdującego się na terenie IV Dziedzińca. Jest nim Dom Ceremonii ("Bai
Duong"). Zbudowano go w formie otwartego pawilonu. Ozdobny dwuspadowy dach
pokryty ceglastą, ceramiczną dachówką, wspierają cztery rzędy okrągłych,
czerwonych kolumn. Jak to często bywa w chińskich świątyniach, górną krawędź
dachu przyozdobiono motywem smoków, które w kulturze tego kraju są symbolem
władzy.. Pawilon pochodzi z XI wieku, z czasów inicjatora i budowniczego
Świątyni Literatury – cesarza Ly Thanh Tong, jednak w dość znacznym stopniu
został przebudowany w roku 1888, przez ówczesnego cesarza Dong Khanh dynastii Nguyen.
Po wejściu do
środka zacienionego, przewiewnego pawilonu, momentalnie poprawia mi się
samopoczucie. Na odkrytym placu przed budynkiem było już bardzo gorąco, tutaj
jest o wiele chłodniej. Od razu rzuca się w oczy kolorystyka pomieszczenia.
Świątynne wnętrze mieni się złotem i czerwienią. Ponad 3,5 metrowej wysokości
czerwone kolumny podtrzymują piękny, ciekawie zabudowany, drewniany strop,
który wykonano bez użycia gwoździ czy innych metalowych połączeń... Wszystko
przyozdabia złoty ornament pisany chińskimi literami, prezentujący w większości
konfucjańskie zasady.
Centralne miejsce w
pawilonie zajmuje pozłacany, rzeźbiony ołtarz,
po bokach którego stoją okazałe, wysokie na 3 metry posągi ptaków.
I nie są to, jak już parę razy przeczytałem w turystycznych przewodnikach, żadne bociany, lecz para żurawi wykonanych z mosiądzu. Żurawie stoją na skorupach dwóch pełzających żółwi. Zaraz wyjaśnię, o co chodzi..
po bokach którego stoją okazałe, wysokie na 3 metry posągi ptaków.
I nie są to, jak już parę razy przeczytałem w turystycznych przewodnikach, żadne bociany, lecz para żurawi wykonanych z mosiądzu. Żurawie stoją na skorupach dwóch pełzających żółwi. Zaraz wyjaśnię, o co chodzi..
Żuraw i Żółw
- religijne wizerunki nieba i ziemi,
symbole długowieczności,
doskonałości i szlachetności..
Parę zdań odnośnie
tych pięknych, wysmukłych ptaków na wysokich nogach i owych żółwi.. Dlaczego
przy ołtarzu umieszczono żurawie i w dodatku stojące na żółwiach..?? Otóż, przedstawiony
w ten sposób wizerunek żółwia i żurawia jest bardzo typowy dla świątyń
Konfucjusza w Wietnamie czy Chinach. W najbardziej rozpowszechnionej
symbolice religijnej Wietnamu, żółw reprezentuje ziemię, a żuraw niebo. Żuraw
stojący na żółwiu to wyraz harmonii między niebem a ziemią, między dwoma
skrajnościami – pozytywem i negatywem. Poza tym żuraw jest symbolem dobra i
szlachetności, zaś żółw długowieczności, trwałości i doskonałości… Połączenie
tych symboli, w wizerunku żurawia stojącego na żółwiu wyraża długie, szczęśliwe
życie..
Legenda o żółwiu
i żurawiu..
Jest jeszcze jedna
zależność pomiędzy żółwiem i żurawiem, o której opowiada stara legenda. Według
tejże legendy żuraw i żółw stali się bardzo blisko zaprzyjaźnioną ze sobą parą,
reprezentującą przyjaźń i współpracę. Posłuchajcie..
W dawnych, zamierzchłych czasach, wielka powódź nawiedziła równiny Wietnamu. Szybujący żuraw długo wypatrywał kawałka suchego miejsca,
by móc choć na chwilę wylądować i dać odpocząć swym zmęczonym skrzydłom.. Przebywał w powietrzu już bardzo długo, był wyczerpany,
a stałego lądu nie było widać. Nie dał rady dalej szybować. Powoli zaczął zniżać lot, nadchodził kres jego życia. Wtem na powierzchnię powodziowej wody wypłynął młody żółw i zaoferował zmęczonemu ptakowi miejsce do odpoczynku na swojej skorupie. Żółw użyczył żurawiowi swych pleców tak długo, aż rozlewiska poczęły się cofać, ratując mu tym samym życie..
Mijały lata. Żuraw miał wobec żółwia wieczny dług, żyli więc ze sobą
w bliskim kontakcie pomimo tak różnych środowisk - jeden podniebny szybownik, drugi mieszkaniec jezior. Jak powiada legenda, obydwaj byli długowieczni, zatem starzeli się wspólnie przez wiele lat, aż pewnego razu stało się nieszczęście. Straszna susza przeszła przez Wietnam. Wyparowała cała woda w jeziorze, gdzie mieszkał żółw. Wiele zwierząt zmarło. Żuraw spoglądając na ową tragedię z powietrza, nie mógł znieść, że jego przyjaciel zginie. Postanowił przenieść żółwia daleko, w inne rejony, do jeziora pełnego wody. Sprawa nie była łatwa. Stary żółw był ciężki, a stary żuraw był słaby. Żuraw pochwycił skorupę żółwia i z najwyższym wysiłkiem uniósł go w powietrze. Poleciał daleko i przeniósł żółwia do innego jeziora, wypełnionego wodą. Tam obydwaj przyjaciele żyli razem, pomagając sobie i opiekując się wzajemnie do końca swoich dni..
Opisałem tę historię zasłyszaną od wietnamskiego przewodnika z jednego, bardzo ważnego powodu. Przesłanie pięknej legendy jest ponadczasowe. Przemawia do serca człowieka, ukazując najbardziej szlachetne cechy – wierność oraz wzajemną pomoc i wsparcie w trudnych czasach niepokoju, między dobrymi przyjaciółmi.
W dawnych, zamierzchłych czasach, wielka powódź nawiedziła równiny Wietnamu. Szybujący żuraw długo wypatrywał kawałka suchego miejsca,
by móc choć na chwilę wylądować i dać odpocząć swym zmęczonym skrzydłom.. Przebywał w powietrzu już bardzo długo, był wyczerpany,
a stałego lądu nie było widać. Nie dał rady dalej szybować. Powoli zaczął zniżać lot, nadchodził kres jego życia. Wtem na powierzchnię powodziowej wody wypłynął młody żółw i zaoferował zmęczonemu ptakowi miejsce do odpoczynku na swojej skorupie. Żółw użyczył żurawiowi swych pleców tak długo, aż rozlewiska poczęły się cofać, ratując mu tym samym życie..
Mijały lata. Żuraw miał wobec żółwia wieczny dług, żyli więc ze sobą
w bliskim kontakcie pomimo tak różnych środowisk - jeden podniebny szybownik, drugi mieszkaniec jezior. Jak powiada legenda, obydwaj byli długowieczni, zatem starzeli się wspólnie przez wiele lat, aż pewnego razu stało się nieszczęście. Straszna susza przeszła przez Wietnam. Wyparowała cała woda w jeziorze, gdzie mieszkał żółw. Wiele zwierząt zmarło. Żuraw spoglądając na ową tragedię z powietrza, nie mógł znieść, że jego przyjaciel zginie. Postanowił przenieść żółwia daleko, w inne rejony, do jeziora pełnego wody. Sprawa nie była łatwa. Stary żółw był ciężki, a stary żuraw był słaby. Żuraw pochwycił skorupę żółwia i z najwyższym wysiłkiem uniósł go w powietrze. Poleciał daleko i przeniósł żółwia do innego jeziora, wypełnionego wodą. Tam obydwaj przyjaciele żyli razem, pomagając sobie i opiekując się wzajemnie do końca swoich dni..
Opisałem tę historię zasłyszaną od wietnamskiego przewodnika z jednego, bardzo ważnego powodu. Przesłanie pięknej legendy jest ponadczasowe. Przemawia do serca człowieka, ukazując najbardziej szlachetne cechy – wierność oraz wzajemną pomoc i wsparcie w trudnych czasach niepokoju, między dobrymi przyjaciółmi.
Pobajdurzyliśmy
troszkę, sfotografowałem, co miałem sfotografować.. Idziemy dalej. Kolejnym
obiektem znajdującym się „na tyłach” Domu Ceremonii jest Sanktuarium Dai Tanh.
Aby się tam dostać, trzeba przejść przez podcienia Domu Ceremonii na jego
północną stronę. Obydwa budynki rozdzielone są od siebie wąską, brukowaną
alejką o szerokości ok. 3 m, na której ustawiono kilka kamiennych wazonów
z drzewkami Bonsai oraz dużą, ciekawą kadzielnicę, wykonaną z brązu i ozdobioną
motywami smoków.
Sanktuarium
Dai Tanh
Sanktuarium jest
bliźniaczym obiektem, podobnym konstrukcyjnie do Domu Ceremonii. Gabarytami są
praktycznie jednakowe. Ta sama długość, szerokość i wysokość pawilonów oraz
identyczne dachy pokryte czerwoną, ceramiczną dachówką.. Różnica w konstrukcji
budynków polega na zabudowie frontowych ścian. Sanktuarium, w przeciwieństwie
do otwartego pawilonu Domu Ceremonii, jest bardziej osłonięty. Frontowe ściany
od południa i północy tworzy ciąg drewnianych, skrzydłowych drzwi żaluzyjnych,
które są zsuwane lub rozsuwane na całej długości ściany
w zależności od potrzeb. Owe drzwi, widoczne na fotce poniżej, nazwano Cua Dai Thanh - Drzwi do Wielkiego Sukcesu. We wnętrzu Sanktuarium dominuje czerwień ze złotymi zdobieniami. Drzwi, kolumny, belki stropowe, ołtarze i figury mędrców poryto czerwoną cynobrową farbą..
w zależności od potrzeb. Owe drzwi, widoczne na fotce poniżej, nazwano Cua Dai Thanh - Drzwi do Wielkiego Sukcesu. We wnętrzu Sanktuarium dominuje czerwień ze złotymi zdobieniami. Drzwi, kolumny, belki stropowe, ołtarze i figury mędrców poryto czerwoną cynobrową farbą..
Sanktuarium Dai
Thanh poświęcono Konfucjuszowi - głównemu guru Świątyni Literatury,
myślicielowi, filozofowi, twórcy systemu etycznego zwanego konfucjanizmem oraz
jego czterem najlepszym uczniom – Yan Hui, Zeng Shen, Zisi i Mencjuszowi. Wchodzę
do wnętrza budynku..
W centralnym miejscu pośrodku Sali ustawiono inkrustowany ołtarz, a na nim umieszczono siedzącą figurę Konfucjusza. Figura pochodzi z 1729 roku. Wokół pełno kwiatów i unoszący się zapach palonych kadzidełek. Charakterystyczny klimat azjatyckich świątyń..
W centralnym miejscu pośrodku Sali ustawiono inkrustowany ołtarz, a na nim umieszczono siedzącą figurę Konfucjusza. Figura pochodzi z 1729 roku. Wokół pełno kwiatów i unoszący się zapach palonych kadzidełek. Charakterystyczny klimat azjatyckich świątyń..
Po dwóch stronach
ołtarza głównego, w odległości około 3 metrów, ustawiono ołtarze najlepszych
uczniów Konfucjusza. Z prawej posągi – Yan Hui i Zeng Shen, z lewej druga
dwójka - Zisi i Mencjusz.. Podobnie jak na ołtarzu głównym, tutaj także kwiaty
i palące się kadzidełka.
Figury w czerwonych szatach, ozdobnych nakryciach głowy i z zapiskami dzieł konfucjańskich w dłoniach.. W Sanktuarium znajdują się również ołtarze dziesięciu innych wyróżnionych filozofów. Stworzone na terenie pawilonu niewielkie muzeum, ma w swych zbiorach kałamarze na atrament, długopisy, książki oraz pamiątki osobiste, należące do niektórych uczniów, studiujących niegdyś w świątyni.
Figury w czerwonych szatach, ozdobnych nakryciach głowy i z zapiskami dzieł konfucjańskich w dłoniach.. W Sanktuarium znajdują się również ołtarze dziesięciu innych wyróżnionych filozofów. Stworzone na terenie pawilonu niewielkie muzeum, ma w swych zbiorach kałamarze na atrament, długopisy, książki oraz pamiątki osobiste, należące do niektórych uczniów, studiujących niegdyś w świątyni.
V
Dziedziniec
Z Sanktuarium Dai
Tanh już tylko krok przez kolejną bramę, w murze okalającym ostatni na obszarze
świątyni – V Dziedziniec...
Od momentu rozpoczęcia budowy Świątyni Literatury w XI wieku przez cesarza Ly Nhan Tong, cesarska akademia była systematycznie powiększana i rozbudowywana na przestrzeni ponad 700 lat. Powstawały nowe budynki, sale lekcyjne, magazyny i pomieszczenia akademickie dla uczniów studiujących na uczelni. Powstał także piąty sektor świątyni z budynkami w układzie „U”, otaczającymi duży, brukowany plac o wymiarach 50 m x 30 m. Niestety, to co nie zniszczył ząb czasu, zniszczyła artyleria Francuzów w 1946 roku podczas kolonialnej okupacji Hanoi.
W 2000 roku, piąty dziedziniec został zrekonstruowany całkowicie od nowa przez Centrum Zabytków Sakralnych przy Ministerstwie Kultury Wietnamu, na podstawie zachowanego, oryginalnego projektu "Imperial Academy".
Od momentu rozpoczęcia budowy Świątyni Literatury w XI wieku przez cesarza Ly Nhan Tong, cesarska akademia była systematycznie powiększana i rozbudowywana na przestrzeni ponad 700 lat. Powstawały nowe budynki, sale lekcyjne, magazyny i pomieszczenia akademickie dla uczniów studiujących na uczelni. Powstał także piąty sektor świątyni z budynkami w układzie „U”, otaczającymi duży, brukowany plac o wymiarach 50 m x 30 m. Niestety, to co nie zniszczył ząb czasu, zniszczyła artyleria Francuzów w 1946 roku podczas kolonialnej okupacji Hanoi.
W 2000 roku, piąty dziedziniec został zrekonstruowany całkowicie od nowa przez Centrum Zabytków Sakralnych przy Ministerstwie Kultury Wietnamu, na podstawie zachowanego, oryginalnego projektu "Imperial Academy".
Konstrukcja nowego,
piątego dziedzińca została oparta na dawnej, tradycyjnej architekturze,
harmonizującej z sąsiadującymi zabytkami świątyni. Główny plac "Thai
Hoc" zajmuje powierzchnię 1530 m², natomiast łączna powierzchnia całego
obszaru piątego sektora wynosi 6150 m². Wokół placu wzniesiono kilka budynków,
w tym budynek frontowy, dwa budynki boczne po lewej i prawej stronie oraz duży
piętrowy budynek na tyłach. W czasach działalności uniwersytetu, w ich
oryginalnych odpowiednikach mieściły się sale lekcyjne, magazyn na drewniane
drukowane tabliczki konfucjańskie, dwa 25 pokojowe akademiki oraz przybytek "Khai
Thanh" zbudowany na cześć rodziców Konfucjusza.
Obecnie centralny
budynek na północnym krańcu placu ma kilka funkcji. Odbywają się w nim
uroczyste ceremonie ku pamięci uczonych, jak też warsztaty naukowe i wydarzenia
kulturalne. Wyglądem i stylem architektonicznym naśladuje poprzedni bliźniaczy
Dom Ceremonii
z czwartego dziedzińca. Budynki boczne pozamykane na cztery spusty
i praktycznie nie do zwiedzania. Na placu pustki. Zagląda tutaj mało turystów. Większość kończy zwiedzanie na ruchliwym i bardziej kolorowym czwartym dziedzińcu.. Idę zerknąć na tyły budynku, by sfotografować stojący za nim piętrowy pawilon..
z czwartego dziedzińca. Budynki boczne pozamykane na cztery spusty
i praktycznie nie do zwiedzania. Na placu pustki. Zagląda tutaj mało turystów. Większość kończy zwiedzanie na ruchliwym i bardziej kolorowym czwartym dziedzińcu.. Idę zerknąć na tyły budynku, by sfotografować stojący za nim piętrowy pawilon..
Pawilon
Nha Tien Duong
Piętrowy budynek na
tyłach dziedzińca noszący nazwę Nha Tien Duong,
to pawilon utrzymany w podobnym stylu jak poprzednie. Dużo drewna barwionego na karminowy kolor, okrągłe kolumny, ozdobne balustrady
na pięterku oraz piękny stylowy dach z wymyślną konstrukcją, charakteryzującą chińskie świątynie. Płaszczyznę dachu pokryto ceramiczną, ceglastą dachówką..
to pawilon utrzymany w podobnym stylu jak poprzednie. Dużo drewna barwionego na karminowy kolor, okrągłe kolumny, ozdobne balustrady
na pięterku oraz piękny stylowy dach z wymyślną konstrukcją, charakteryzującą chińskie świątynie. Płaszczyznę dachu pokryto ceramiczną, ceglastą dachówką..
Warto zaglądnąć do
wnętrza tej budowli… Na parterze pawilonu znajduje sporo eksponatów, stele z
sentencjami konfucjanizmu, reprodukcje „Dzieł konfucjańskich” oraz ozdobne
drewniane tablice z filozoficznymi zasadami Konfucjusza. Drewniane ściany
pokryto w kilku miejscach jedwabiem,
na którym ręcznie wykaligrafowano chińskie maksymy filozoficzne.
na którym ręcznie wykaligrafowano chińskie maksymy filozoficzne.
Szczególną uwagę
przykuwają piękne ołtarze z posągami ludzi, którzy najbardziej przyczynili się
do powstania świątyni i akademii..
Na parterze umieszczono pomnik Chu Van An - rektora Akademii.
Na parterze umieszczono pomnik Chu Van An - rektora Akademii.
Całe piętro dedykowane jest trzem monarchom:
Ly Thanh Tong (1023-1072), który założył świątynię w 1070 roku, Lý Nhan Tong
(1066/27), który założył Imperial Academy i Le Thanh Tong (1442-1497), który
nakazał wzniesienie kamiennych steli doktorów (absolwentów akademii)..
To już praktycznie
koniec wędrówki po obszarze Świątyni Literatury. Odruchowo spoglądam na
zegarek.. O kurde..!!!, ale się zasiedziałem w tym pawilonie… Dochodzi godzina
14-ta, a zbiórka przed bramą świątyni ustalona była na 14:15.. Mam tylko
kwadrans czasu, by zjawić się w umówionym miejscu. Trzeba wyciągnąć nóżki i
szybko przejść przez cały teren świątynnego kompleksu. Żwawym krokiem ruszam
przez poszczególne dziedzińce, ku głównej wejściowej bramie.. Po drodze
doganiam znajome młode Wietnamki ze szkoły wojskowej, z którymi pstrykałem
sobie zdjęcia. Dziewczyny pod opieką kilku starszych rangą przełożonych, także
maszerują do wyjścia..
Po kilku minutach
szybkiego marszu docieram na I Dziedziniec i już z daleka widzę Główną Bramę.
Ufff, jest dobrze, zdążyłem przed czasem, ale się troszkę spociłem..
Przed bramą
dostrzegam tylko dwie osoby z mojej ekipy i przewodnika. Pytam gdzie reszta.
Okazuje się, że spora część ludzi dotarła na zbiórkę dużo wcześniej. Aby nie
stać na odkrytym terenie w żarze lejącym się z nieba, skryli się w cieniu
parkowych drzew, pod zadaszoną stylową altaną... Gdy dochodzę do nich i pytam
mojego przyjaciela Jorgusia, czy tylko ja zamykam „peleton”, okazuje się, że
wcale nie jestem ostatni.
Brakuje jeszcze 4 osób. Trochę lżej na duszy, bo co prawda powiadają,
że ostatni będą pierwszymi, ale ja jakoś nie lubię bywać ostatni...
Brakuje jeszcze 4 osób. Trochę lżej na duszy, bo co prawda powiadają,
że ostatni będą pierwszymi, ale ja jakoś nie lubię bywać ostatni...

Siadam na ławeczce
pod altaną w towarzystwie przyjaciół.. Wyciągam ciepłą mineralkę i wypijam
prawie pół butelki. Jest gorąco, trzeba dużo pić. Wymieniamy pomiędzy sobą
wrażenia i przeglądamy niektóre ciekawe fotki oraz filmiki, które kręcił
Jorguś. Będzie nad czym po powrocie do domu pracować.. Zapełniliśmy już kilka
kart pamięci na miarę kilkuset GB,
a to oczywiście nie koniec podróży. Przed nami jeszcze tydzień balangi
w Indochinach i relaksacyjne „balety” z odpoczynkiem oraz nurkowaniem nad Zatoką Tajlandzką.. Ale to już inna historia.. Dzisiejsze popołudnie też będzie relaksacyjne. Za godzinkę wyruszymy rikszami na ciekawą przejażdżkę po kolorowych, gwarnych uliczkach Starego Miasta Hanoi. Powinno być fajnie, przynajmniej nam, bo współczuję tym rikszarzom, którzy będą musieli pedałować przez godzinę w taki upał, z klientami na siedzeniu.. Grupa w komplecie, zatem ruszamy handlowymi uliczkami Starego Miasta na popołudniowy lunch. Trzeba teraz coś przekąsić
i skosztować specjały wietnamskiej kuchni..
a to oczywiście nie koniec podróży. Przed nami jeszcze tydzień balangi
w Indochinach i relaksacyjne „balety” z odpoczynkiem oraz nurkowaniem nad Zatoką Tajlandzką.. Ale to już inna historia.. Dzisiejsze popołudnie też będzie relaksacyjne. Za godzinkę wyruszymy rikszami na ciekawą przejażdżkę po kolorowych, gwarnych uliczkach Starego Miasta Hanoi. Powinno być fajnie, przynajmniej nam, bo współczuję tym rikszarzom, którzy będą musieli pedałować przez godzinę w taki upał, z klientami na siedzeniu.. Grupa w komplecie, zatem ruszamy handlowymi uliczkami Starego Miasta na popołudniowy lunch. Trzeba teraz coś przekąsić
i skosztować specjały wietnamskiej kuchni..
Rikszami
po Starym Mieście Hanoi..
O godzinie 15:30
zbiórka na niewielkim placyku przed wietnamską restauracją.. Najedzeni,
napojeni i w doskonałych nastrojach ruszamy
do miejsca, gdzie według zapowiedzi naszego przewodnika mają czekać wynajęci rikszarze. Po przejściu kilkuset metrów wąskimi, handlowymi uliczkami Starówki docieramy na niewielkie skrzyżowanie ulic, przy którym czekają jednoosobowe riksze z przewoźnikami. Czas rozpocząć przejażdżkę. Rozglądam się dokoła, do której rikszy usiąść. Młody, drobny Wietnamczyk uśmiechając się życzliwie, zaprasza mnie do swojego pojazdu. Siadam na wygodnej, zadaszonej kanapie. Myślę, że moje 90 kg wagi nie będzie dla niego za dużym ciężarem. Po zajęciu miejsca dokładnie oglądam mojego stalowego rumaka.. Trzykołowa konstrukcja, czyli pół roweru z dwukołową przyczepką z przodu, wykonana jest w całości z aluminium, by była jak najlżejsza. Całości dopełnia podnóżek pod stopy, wygodna kanapa z oparciem i niewielki nieprzemakalny daszek z czerwonego brezentu, chroniący przed promieniami słońca lub deszczem…
do miejsca, gdzie według zapowiedzi naszego przewodnika mają czekać wynajęci rikszarze. Po przejściu kilkuset metrów wąskimi, handlowymi uliczkami Starówki docieramy na niewielkie skrzyżowanie ulic, przy którym czekają jednoosobowe riksze z przewoźnikami. Czas rozpocząć przejażdżkę. Rozglądam się dokoła, do której rikszy usiąść. Młody, drobny Wietnamczyk uśmiechając się życzliwie, zaprasza mnie do swojego pojazdu. Siadam na wygodnej, zadaszonej kanapie. Myślę, że moje 90 kg wagi nie będzie dla niego za dużym ciężarem. Po zajęciu miejsca dokładnie oglądam mojego stalowego rumaka.. Trzykołowa konstrukcja, czyli pół roweru z dwukołową przyczepką z przodu, wykonana jest w całości z aluminium, by była jak najlżejsza. Całości dopełnia podnóżek pod stopy, wygodna kanapa z oparciem i niewielki nieprzemakalny daszek z czerwonego brezentu, chroniący przed promieniami słońca lub deszczem…
A teraz
najważniejsza część tej maszynerii czyli silnik: – dwunożny, o dość niewielkiej
pojemności, z napędem na tylną oś, na paliwo ryżowo-warzywno-mięsne, rok
produkcji prawdopodobnie lata 80-te, z raczej sporym przebiegiem, o bardzo
cichym trybie pracy i co ważne ekologiczny..!!!, zero spalin, no chyba że
ewentualne „wiaterki” po sajgonkach.. Model na zdjęciu poniżej..
..

Ruszamyyyy..., może
nie od razu z kopyta, ale spokojnie i bez szarpnięć. Riksza dobrze
amortyzowana, bo leciutko i miękko sunie po asfaltowych uliczkach Starego
Miasta.. Ponad 20 riksz z całą naszą ekipą, jedna za drugą posuwa się powolutku
wraz z motorami i skuterami, przez zacienione zaułki dzielnicy Hoan Kiem…
Hanoi to bardzo
malownicze miasto, pełne zieleni, skwerów, parków
i bulwarów. Uroku dopełniają ponad dwa tuziny jezior i tysiące francuskich budynków z czasów kolonialnych. Czasem nazwane jest „Miastem jezior” lub "Paryżem Azji". Miasto stało się popularną atrakcją turystyczną i jedną
z niewielu azjatyckich stolic, zachowującą swój tradycyjny urok,
na tle szybkiej modernizacji i wzrostu populacji ludności.
i bulwarów. Uroku dopełniają ponad dwa tuziny jezior i tysiące francuskich budynków z czasów kolonialnych. Czasem nazwane jest „Miastem jezior” lub "Paryżem Azji". Miasto stało się popularną atrakcją turystyczną i jedną
z niewielu azjatyckich stolic, zachowującą swój tradycyjny urok,
na tle szybkiej modernizacji i wzrostu populacji ludności.
Hanoi będące
stolicą Wietnamu od prawie tysiąca lat, uważane jest za jeden z głównych
ośrodków kultury Wietnamu, gdzie większość wietnamskich dynastii odcisnęła
swoje piętno. Nawet jeśli niektóre obiekty nie przetrwały wojny i upływu czasu,
miasto nadal ma wiele ciekawych zabytków kulturalnych i historycznych. W 1802
roku cesarska dynastia Nguyen przeniosła stolicę kraju do Hue, jednak Hanoi
dalej rozwijało się prężnie, zwłaszcza po roku 1888, kiedy to kontrolę nad
miastem przejęli Francuzi. Paradoksalnie, w czasie kolonialnej okupacji
Wietnamu przez rządy francuskie, Hanoi zostało bardzo ciekawie przemodelowane
architektonicznie. Architekci francuscy zbudowali dużo pięknych obiektów
w stylu kolonialnym, zapożyczając w wielu wypadkach regionalną estetykę, z bogatego dziedzictwa stylistycznego miasta.
w stylu kolonialnym, zapożyczając w wielu wypadkach regionalną estetykę, z bogatego dziedzictwa stylistycznego miasta.
Duże zmiany
nastąpiły również w strukturze gospodarczej Hanoi, a także turystyce, finansach
i bankowości, które odgrywają coraz ważniejszą rolę
w rozwoju miasta. Powstały centra handlowe, biznesowe oraz luksusowe strefy mieszkalne w zachodniej części miasta, jednak dla mnie bardziej urokliwy jest rejon Starego Miasta z jego ciasnymi zaułkami, małymi sklepikami, barami szybkiej obsługi, uroczymi skwerami, starymi pomnikami i świątyniami oraz zielonymi parkami otaczającymi wspaniałe zabytki dawnego Wietnamu.. Przez ten właśnie dystrykt Starego Miasta wiozą nas tutejsi rikszarze, wtapiając się w tętniące życiem otoczenie..
w rozwoju miasta. Powstały centra handlowe, biznesowe oraz luksusowe strefy mieszkalne w zachodniej części miasta, jednak dla mnie bardziej urokliwy jest rejon Starego Miasta z jego ciasnymi zaułkami, małymi sklepikami, barami szybkiej obsługi, uroczymi skwerami, starymi pomnikami i świątyniami oraz zielonymi parkami otaczającymi wspaniałe zabytki dawnego Wietnamu.. Przez ten właśnie dystrykt Starego Miasta wiozą nas tutejsi rikszarze, wtapiając się w tętniące życiem otoczenie..
Mijamy kolorowe
stragany, małe prywatne sklepiki oraz ulicznych sprzedawców w charakterystycznych
stożkowych kapeluszach,
z nosidełkami na ramionach wyładowanymi niejednokrotnie kosmiczną
stertą towarów.
z nosidełkami na ramionach wyładowanymi niejednokrotnie kosmiczną
stertą towarów.
Stara dzielnica ma
oryginalny układ ulic i architekturę dawnego Hanoi. Początkiem XX wieku na
obszarze miasta istniało około 36 ulic, z których większość jest teraz częścią
starej dzielnicy. W tamtych czasach każda ulica miała swoje stoiska kupieckie i
prywatne gospodarstwa handlowe, specjalizujące się szczególnie w sprzedaży
jedwabiu czy biżuterii.
Nazwy ulic do dnia dzisiejszego odzwierciedlają te handlowe specjalizacje, chociaż niektóre z nich istnieją obecnie w czysto komercyjnym charakterze. Obszar Starego Miasta słynie z drobnych rzemieślników i kupców oraz sklepów z jedwabiem. Jest tu wciąż praktykowanych wiele tradycyjnych rzemiosł, jak formowanie brązu, produkcja wyrobów z laki, grawerstwo czy haft... Znajduje się tutaj również sporo małych restauracyjek, serwujących specjały lokalnej kuchni oraz kilka klubów i barów. Handlowy nocny Rynek (w pobliżu Đồng Xuân) w samym sercu dzielnicy, rozpoczyna działalność w każdy piątek, sobotę i niedzielę wieczorem, otwierając stoiska z wszelaką odzieżą, pamiątkami i żywnością.
Nazwy ulic do dnia dzisiejszego odzwierciedlają te handlowe specjalizacje, chociaż niektóre z nich istnieją obecnie w czysto komercyjnym charakterze. Obszar Starego Miasta słynie z drobnych rzemieślników i kupców oraz sklepów z jedwabiem. Jest tu wciąż praktykowanych wiele tradycyjnych rzemiosł, jak formowanie brązu, produkcja wyrobów z laki, grawerstwo czy haft... Znajduje się tutaj również sporo małych restauracyjek, serwujących specjały lokalnej kuchni oraz kilka klubów i barów. Handlowy nocny Rynek (w pobliżu Đồng Xuân) w samym sercu dzielnicy, rozpoczyna działalność w każdy piątek, sobotę i niedzielę wieczorem, otwierając stoiska z wszelaką odzieżą, pamiątkami i żywnością.
Ho Hoan
Kiem – Jezioro zwróconego miecza
Nasi dzielni
rykszarze pedałują już ponad 20 minut. Trochę mi ich szkoda
i chętnie na chwilę zastąpiłbym któregoś z nich, ale nie mogę odbierać im chleba.. Kawalkada riksz zatacza koło i z wąskich uliczek Starego Miasta wyjeżdża na szerokie, zielone bulwary, ciągnące się wzdłuż brzegów jeziora Hoan Kiem. Już z daleka widać zielonkawą taflę jeziora i charakterystyczny drewniany, czerwony most Huc.
i chętnie na chwilę zastąpiłbym któregoś z nich, ale nie mogę odbierać im chleba.. Kawalkada riksz zatacza koło i z wąskich uliczek Starego Miasta wyjeżdża na szerokie, zielone bulwary, ciągnące się wzdłuż brzegów jeziora Hoan Kiem. Już z daleka widać zielonkawą taflę jeziora i charakterystyczny drewniany, czerwony most Huc.
Jezioro Hoan Kiem,
znane również jako Jezioro zwróconego
miecza, jest historycznym i kulturalnym centrum Hanoi oraz malowniczym i
popularnym miejscem życia publicznego, gdzie mieszkańcy stolicy spędzają wolny
czas. Legendę o cesarzu Le Loi, boskim złotym żółwiu Kim Qiu i magicznym
mieczu, przedstawiłem w poprzedniej części opowieści o Wietnamie.
Samo jezioro jest nieduże i płytkie. Ma 200 metrów szerokości, 600 metrów długości, a głębokie tylko na dwa metry. Na północnym brzegu jeziora leży Jadeitowa Wyspa, na której stoi „Świątynia na Jadeitowym Wzgórzu” (Den Ngoc Son). Świątynię zbudowano w XVIII wieku. Dedykowana jest filozofom konfucjanizmu i taoizmu oraz bohaterowi narodowemu, wojskowemu dowódcy Trần Hung Đạo, który wyróżnił się w walce z mongolską dynastią Yuan. I właśnie ten czerwony drewniany most Huc, łączy brzeg jeziora z Jadeitową Wyspą..
Na zdjęciu poniżej
– most Huc i widoczna w oddali Jadeitowa Świątynia na Jadeitowej Wyspie..Samo jezioro jest nieduże i płytkie. Ma 200 metrów szerokości, 600 metrów długości, a głębokie tylko na dwa metry. Na północnym brzegu jeziora leży Jadeitowa Wyspa, na której stoi „Świątynia na Jadeitowym Wzgórzu” (Den Ngoc Son). Świątynię zbudowano w XVIII wieku. Dedykowana jest filozofom konfucjanizmu i taoizmu oraz bohaterowi narodowemu, wojskowemu dowódcy Trần Hung Đạo, który wyróżnił się w walce z mongolską dynastią Yuan. I właśnie ten czerwony drewniany most Huc, łączy brzeg jeziora z Jadeitową Wyspą..
Wieża
Żółwia
Poruszając się
zielonymi, spacerowymi bulwarami wzdłuż brzegów jeziora Hoan Kiem, można
dojrzeć jeszcze jedną, małą wysepkę, ze wznoszącą się na niej niewielką budowlą..
Jest to Wieża Żółwia (Tháp Rua). Zbudowana została w 1886 roku przez jednego z
cesarzy dynastii Nguyen - Nguyen Ngoc Kim. Dwupiętrowa wieża łączy europejski
styl architektoniczny (gotyckie drzwi i okna) z typowym stylem wietnamskim
(zakrzywiony dach). Budowla ma ponad 6 metrów wysokości i ok. 4,5 metra
szerokości.
Nazwa związana jest ze wspomnianą legendą o cesarzu i boskim złotym żółwiu Kim Qui, który przypłynął po zwrot magicznego miecza, ofiarowanego niegdyś cesarzowi, by ten mógł nim pokonać wrogów.
Nazwa związana jest ze wspomnianą legendą o cesarzu i boskim złotym żółwiu Kim Qui, który przypłynął po zwrot magicznego miecza, ofiarowanego niegdyś cesarzowi, by ten mógł nim pokonać wrogów.
Legenda
powraca..
Wietnamczycy
kochają legendy i różnego rodzaju mity. Cała filozofia i religia opiera się w
Wietnamie na podaniach, legendach i duchowej symbolice. Kto jak Wietnamczycy,
doszukuje się w legendach ziarna prawdy, ten często zostaje w swych
poszukiwaniach wynagrodzony..
Tak stało się przypadku wyżej wspomnianej legendy
o złotym żółwiu.. Żółw ponownie zamieszkał w wodach jeziora Hoan Kiem, lecz tym
razem naprawdę.. Posłuchajcie zatem tej autentycznej historii.
Wszystko zaczęło się niespełna 50 lat temu.. W dniu 2 czerwca 1967 roku, miejscowy rybak złowił w sieć na jeziorze Hoan Kiem wielkiego żółwia. Zamiast wypuścić biedne zwierzę z powrotem w wodną toń, uderzył żółwia łomem i pozbawił go życia.. Gdy wieść się rozniosła, rybaka ukarano, a ciało żółwia zostało spreparowane i umieszczone w wystawowej gablocie, w świątyni na Jadeitowej Wyspie. Okaz ważył 200 kg i mierzył 1,9 mdługości. Ichtiolodzy przez wiele lat nie mieli pewności co do naukowej klasyfikacji tego zwierzęcia. Przypuszczano, że jest to gatunek żółwia o nazwie Rafetus leloii. Do czasu tego wydarzenia nikt nie był pewien, czy populacja tych żółwi jeszcze żyje. Przed owym odkryciem, żółwie te miały być tylko legendą i zostały sklasyfikowane jako cryptozoological (zwierzęta, których istnienia nie udowodniono, ze względu na brak dowodów)
Poniżej – wypchany
żółw w Jadeitowej Świątyni.. foto – wikipediaWszystko zaczęło się niespełna 50 lat temu.. W dniu 2 czerwca 1967 roku, miejscowy rybak złowił w sieć na jeziorze Hoan Kiem wielkiego żółwia. Zamiast wypuścić biedne zwierzę z powrotem w wodną toń, uderzył żółwia łomem i pozbawił go życia.. Gdy wieść się rozniosła, rybaka ukarano, a ciało żółwia zostało spreparowane i umieszczone w wystawowej gablocie, w świątyni na Jadeitowej Wyspie. Okaz ważył 200 kg i mierzył 1,9 mdługości. Ichtiolodzy przez wiele lat nie mieli pewności co do naukowej klasyfikacji tego zwierzęcia. Przypuszczano, że jest to gatunek żółwia o nazwie Rafetus leloii. Do czasu tego wydarzenia nikt nie był pewien, czy populacja tych żółwi jeszcze żyje. Przed owym odkryciem, żółwie te miały być tylko legendą i zostały sklasyfikowane jako cryptozoological (zwierzęta, których istnienia nie udowodniono, ze względu na brak dowodów)
Początkowo
przypuszczano, że zabity żółw w jeziorze Hoan Kiem był jednym z ostatnich
okazów na świecie... aż do pewnego marcowego popołudnia.. W dniu 24 marca 1998
roku, amator kamerzysta „złapał” stwora na wideo, udowadniając tym samym fakt,
że te nieuchwytne stworzenia nadal przetrwały w jeziorze..!!!.
W 2000 roku
profesor Hà định Đức nadał oficjalną naukową nazwę żółwiowi z jeziora Hoan Kiem
- Rafetus leloii. Żółw ten jest
jednym z najbardziej zagrożonych gatunków na świecie. Obecnie uważa się, że na
świecie są tylko cztery żywe osobniki tego gatunku. Trzy żółwie są w niewoli:
dwa z nich żyją w chińskich ogrodach zoologicznych, trzeci w wietnamskim
jeziorze Đồng Mo, a czwarty to właśnie żółw z jeziora Hoan Kiem. Niektórzy
eksperci obawiają się, że zanieczyszczenia jeziora Hoan Kiem niekorzystnie
wpływają na ogromne zwierzę, które ma skorupę wielkości blatu dużego stołu.
Żółw z Hoan Kiem jest częścią wietnamskiego folkloru. Niektórzy Wietnamczycy uważają, że zwierzę żyjące w jeziorze, jest takim samym mitycznym stworem, jaki pomógł cesarzowi kraju pokonać chińskich żołnierzy prawie sześć wieków temu. Za każdym razem, gdy ogromny stary, żółw pojawia się na powierzchni jeziora, ludzie z Hanoi ponownie czują powiew historii dawnego Wietnamu. Jak widać na tym przykładzie, legendy mają nieraz w sobie ziarno prawdy i gdy ktoś bardzo w nie wierzy, mogą się czasem zmaterializować..
Żółw z Hoan Kiem jest częścią wietnamskiego folkloru. Niektórzy Wietnamczycy uważają, że zwierzę żyjące w jeziorze, jest takim samym mitycznym stworem, jaki pomógł cesarzowi kraju pokonać chińskich żołnierzy prawie sześć wieków temu. Za każdym razem, gdy ogromny stary, żółw pojawia się na powierzchni jeziora, ludzie z Hanoi ponownie czują powiew historii dawnego Wietnamu. Jak widać na tym przykładzie, legendy mają nieraz w sobie ziarno prawdy i gdy ktoś bardzo w nie wierzy, mogą się czasem zmaterializować..
Kończy się powoli
nasza godzinna przejażdżka rikszami po zaułkach Starego Miasta Hanoi. Kończy
się także powoli nasz pobyt w tym pięknym, niepowtarzalnym kraju, pełnym
zabytków, życzliwych i uśmiechniętych ludzi, kraju przesiąkniętym dymem
kadzideł, orientalnym klimatem i duchem wielkiego ojca narodu – wujka Ho.. Moja
riksza jedzie zaraz za rikszą przyjaciela Jorgusia, w połowie całej kawalkady. Obracam
się do tyłu i proszę mego rikszarza, by wytężył siły i wyprzedził wszystkie
riksze. Młody Wietnamczyk bez namysłu naciska mocniej na pedały. Powoli mijamy
kolejne pojazdy. Zdezorientowany Jorguś, który w tym czasie kręci nieustannie
materiał video ze swej rikszy, „łapie” od razu o co mi chodzi..
Zatrzymujemy się
przez całym korowodem riksz w odpowiednim miejscu,
a ja pstrykam pamiątkowe fotki naszej grupie. Poniżej cała ekipa, z którą wspólnie przez wiele dni przemierzałem i fotografowałem niezwykłe obszary Indochin, by mogła powstać ta fotorelacja..
a ja pstrykam pamiątkowe fotki naszej grupie. Poniżej cała ekipa, z którą wspólnie przez wiele dni przemierzałem i fotografowałem niezwykłe obszary Indochin, by mogła powstać ta fotorelacja..
Relacja z kolejnej
podróży będzie nie mniej ciekawa, „doprawiona” dużą dawką emocji i adrenaliny.
Zapuścimy się na niebezpieczny w obecnym czasie, lecz fascynujący obszar
Jordanii i Izraela, przejedziemy całą dolinę Synaju, zwiedzimy architektoniczną
perłę królestwa Haszimitów - skalne miasto Petrę i Małą Petrę, wjedziemy na
Ziemię Świętą w dolinę Jordanu, wdrapiemy się na Górę Nebo, skąd Mojżesz ujrzał
Ziemię Obiecaną, zwiedzimy zabytki niezwykłej stolicy Jordanii – magicznego
Ammanu, popłyniemy w rejs łodzią po Jeziorze Galilejskim, jak niegdyś płynął
Zbawiciel, odwiedzimy miejsce chrztu Jezusa nad Jordanem, zaglądniemy do
Nazaretu, Cezarei, Tel Awiwu, Jaffy i Jerozolimy, pomodlimy się w Betlejem w
Grocie Narodzenia, pod Ścianą Płaczu i na górze Oliwnej, przejdziemy Drogę Krzyżową,
odwiedzimy Palestynę, wjedziemy na niezwykły płaskowyż w Masadzie, gdzie
będziemy stąpać po kamiennej twierdzy króla Heroda Wielkiego, wykąpiemy się w
Morzu Martwym, przeprawimy się przez niezwykły Biały Kanion podczas pustynnego
rajdu terenowymi Jeepami, przejedziemy w kurzu i tumanach piachu przez pustynię
Wadi Rum, odwiedzimy piękną oazę, gdzie Beduini ugoszczą nas w swojej wiosce,
ruszymy w szaleńczą eskapadę po wydmach Doliny Synaju, ponurkujemy na Blue Hool
w Dahabie, zejdziemy w akwalungach pod wodę na bajkowe morskie ogrody w
rezerwacie Ras Mohamad, by podziwiać piękne kolorowe ryby i rafę Morza
Czerwonego, ruszymy karawaną wielbłądów wzdłuż egipskiego wybrzeża Morza
Czerwonego, a na koniec odpoczniemy w pięknym, wypasionym ośrodku nadmorskim w
Sharm el Sheik..
Tak w skrócie przedstawia się moja kolejna fotorelacja z podróży,
ale zapewniam, że będzie niezwykle barwnie, ciekawie, emocjonująco
i egzotycznie.. Zatem do kolejnego podróżniczego spotkania na mojej stronie, a tymczasem już pakuję podróżną torbę i na jakiś czas wyjeżdżam na Czarny Ląd do Kenii i Tanzanii, do źródeł Nilu w rejonie jezior Wiktorii, pod ośnieżony szczyt Kilimandżaro, by zebrać materiał do opowieści o Afryce, jej zwierzętach, krajobrazach, pięknych rezerwatach przyrodzie i plemionach tam mieszkających....Hejjj
Tak w skrócie przedstawia się moja kolejna fotorelacja z podróży,
ale zapewniam, że będzie niezwykle barwnie, ciekawie, emocjonująco
i egzotycznie.. Zatem do kolejnego podróżniczego spotkania na mojej stronie, a tymczasem już pakuję podróżną torbę i na jakiś czas wyjeżdżam na Czarny Ląd do Kenii i Tanzanii, do źródeł Nilu w rejonie jezior Wiktorii, pod ośnieżony szczyt Kilimandżaro, by zebrać materiał do opowieści o Afryce, jej zwierzętach, krajobrazach, pięknych rezerwatach przyrodzie i plemionach tam mieszkających....Hejjj
Konieccccccccc
!!!!
Wyjątkowo ciekawa, wzbogacająca relacja, napisana pięknym językiem. Dziękuję za te chwile pasjonującej lektury.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń