BESKID
WYSPOWY
Grzbietem Lubogoszczy poprowadzono
czerwony szlak
turystyczny. Jest on częścią Małego Szlaku
Beskidzkiego. Przechodzi przez wieś Kasina Wielka, trzy wierzchołki Lubogoszczy
i sprowadza na zachodzie do centrum Mszany Dolnej.. Moim celem wędrówki jest
najwyższa kulminacja masywu, wypiętrzająca się od wschodu nad doliną Kasiny
Wielkiej. Aby się na nią dostać muszę przejechać wzdłuż całego masywu do jego
wschodnich podnóży drogą krajową nr 28 i tam poszukać szlakowych znaków...
Z wyrębu schodzę w dół zbocza drogą wykorzystywaną do zwózki drewna.. Po 400 metrach ponownie wchodzę na trasę
czerwonego szlaku, prowadzącą przez partię świerkowego lasu.
Co jakiś czas spoglądam na mapę i GPS. Z namiarów podawanych przez Geoportal i
mapę turystyczną wynika, że już jestem w pobliżu owego stawku, ale rozglądając
się uważnie po leśnym gąszczu niczego nie widzę.. A może to Morskie Oko już nie
istnieje?.. Może wyparowało, albo znikło gdzieś w skalnym podłożu..? Trzy razy
zawracam do punktu na mapie, przeszukuję leśne pobocza i nic.. Nagle w dole
zbocza, pomiędzy pniami drzew widzę połyskującą taflę wody. Złażę ze skarpy
przez zarośla prawie 40 metrów w dół. Pudło.. To nie Morskie Oko, tylko płytka
niecka wypełniona wodą. To co widziałem na zdjęciach w necie wyglądało na dużo
większe i głębsze, a ja odnalazłem jakieś bajorko zarośnięte trawą i chaszczami..
LUBOGOSZCZ
968 m
n.p.m.
Jak
w Beskidach szukałem Morskiego Oka..
Po nieco
wyczerpującej wędrówce dnia poprzedniego, podczas której zaliczyłem ponad 20 kilometrów
marszu męczącym i wymagającym szlakiem w paśmie Babiej Góry, dzisiejszy dzień
będzie wyjątkowo relaksowy, ale obfitujący w nie mniej malownicze panoramy i
ciekawe miejsca. Na koniec mojego urlopu zaplanowałem dwie ciekawe wędrówki. W
czasie pierwszej z nich poszukam w Beskidach Morskiego Oka…tak, tak – Morskiego
Oka, a w ostatni dzień wybiorę się na niezwykle malowniczy szlak z pięknymi
widokami, prowadzący niedostępną obecnie dla turystów częścią Gorczańskiego
Parku Narodowego z metą na Turbaczu..
Dzisiaj kierunek Beskid Wyspowy a konkretnie wybitne wzniesienie i jedno z kultowych miejsc w tym paśmie górskim – masyw Lubogoszczy (968 m). Czego zwyczaj, poniżej mapka i charakterystyka mojej wędrówki.
W drogę !!!.
Dzisiaj kierunek Beskid Wyspowy a konkretnie wybitne wzniesienie i jedno z kultowych miejsc w tym paśmie górskim – masyw Lubogoszczy (968 m). Czego zwyczaj, poniżej mapka i charakterystyka mojej wędrówki.
W drogę !!!.
Wczoraj pogoda w
Beskidzie Żywieckim była iście letnia i w trakcie wędrówki na Małą Babią Górę
nieźle przygrzewało. Wieczorem po powrocie w rodzinne strony zrelaksowałem się
na basenach termalnych,
a do poduszki zabrałem „troszkę” literatury o Beskidzie Wyspowym..
Kiedy następnego dnia wczesnym rankiem startowałem w kierunku Kasiny Wielkiej, dzień nie zapowiadał się już tak upalny. Niebo zasnute było delikatnym woalem białych chmur, przez który nieśmiało przebijały się promienie słoneczne.. Ucieszył mnie ten fakt, ponieważ taka pogoda jest wymarzona do górskich wędrówek.. Odległość 60 kilometrów, dzielącą mnie od Kasiny Wielkiej, skąd wyruszę pieszo na szlak, pokonałem w niespełna godzinkę.. Zjeżdżając do Mszany Dolnej w dolinę rzeki Mszanka, w pewnym momencie ukazał się cel mojej wędrówki – podłużny, zielony, pofałdowany grzbiet Lubogoszczy.
a do poduszki zabrałem „troszkę” literatury o Beskidzie Wyspowym..
Kiedy następnego dnia wczesnym rankiem startowałem w kierunku Kasiny Wielkiej, dzień nie zapowiadał się już tak upalny. Niebo zasnute było delikatnym woalem białych chmur, przez który nieśmiało przebijały się promienie słoneczne.. Ucieszył mnie ten fakt, ponieważ taka pogoda jest wymarzona do górskich wędrówek.. Odległość 60 kilometrów, dzielącą mnie od Kasiny Wielkiej, skąd wyruszę pieszo na szlak, pokonałem w niespełna godzinkę.. Zjeżdżając do Mszany Dolnej w dolinę rzeki Mszanka, w pewnym momencie ukazał się cel mojej wędrówki – podłużny, zielony, pofałdowany grzbiet Lubogoszczy.
Lubogoszcz to
charakterystyczna, wyniosła góra w Beskidzie Wyspowym.. Jej wygląd,
rozpoznawalny jest już z daleka.. Masyw o kształcie wielkiego trapezu wznosi
się stromymi, zalesionymi stokami ponad miejscowościami: Mszana Dolna, Kasinka
Mała i Kasina Wielka.. Usytuowany jest pomiędzy masywem Szczebla (977 m),
Śnieżnicą (1007 m), Wierzbanowską Górą (771 m) i grzbietem Czarnego Działu (673
m). Od sąsiedniej Wierzbanowskiej Góry oddzielony jest głębokimi dolinami
potoków Kasińczanka i Węglówka, od masywu Szczebla biegiem rzeki Raby i wsią
Kasina Mała, od Czarnego Działu doliną potoku Słomka, zaś od świętej góry
Śnieżnica doliną potoku Kotówka i wsią Kasina Wielka.. Zbocza o spadku 20-30%
pocięte są licznymi dolinami. Długi grzbiet Lubogoszczy, rozciągnięty wzdłuż
osi wschód-zachód na długości ok. 3 km, posiada trzy wierzchołki: zachodni
-Zapadliska 766 m, środkowy - Lubogoszcz Zachodnia 953 m i główny, najwyższy wysunięty
najbardziej na wschód - Lubogoszcz 968 m. Pomiędzy Lubogoszczą Zachodnią, a
najwyższym wschodnim wierzchołkiem znajduje się odcinek grzbietu zwany Kozią
Brodą.

Po niespełna 10
minutach jazdy skręcam w drogę wojewódzką nr 964
i o godzinie 8:30 wjeżdżam na obrzeża wsi Kasina Wielka.. Na wprost przede mną ukazuje się zaokrąglona zielona kopuła najwyższej kulminacji Lubogoszczy –wschodni wierzchołek o wysokości 968 metrów.
i o godzinie 8:30 wjeżdżam na obrzeża wsi Kasina Wielka.. Na wprost przede mną ukazuje się zaokrąglona zielona kopuła najwyższej kulminacji Lubogoszczy –wschodni wierzchołek o wysokości 968 metrów.
Noga z gazu i
powolutku przejeżdżam przez wieś, upatrując znaków
czerwonego szlaku na słupach
energetycznych i małej przydrożnej
kapliczki.. W końcu po lewej stronie drogi, dostrzegam na poboczu ową
kapliczkę. To właśnie przy niej odbija polna droga, wiodąca w kierunku linii
lasu do podnóży masywu Lubogoszczy.. Jakże niepozornie wygląda stąd Lubogoszcz..
W ogóle nie wydaje się, że czeka mnie jakaś wędrówka pod górę.. Ot, mały
zalesiony pagórek.. Jednak jak się już niebawem okaże, wejście na najwyższy
wierzchołek Lubogoszczy od tej strony, wcale nie będzie spacerkiem po parku..

Dojeżdżam moim
„żółtym szerszeniem” na skraj lasu. Parkuję go na poboczu dużej zielonej łąki,
zabieram plecak, aparat fotograficzny
i ruszam za znakami
czerwonego szlaku na
szczyt Lubogoszczy..
i ruszam za znakami

Przed wejściem w
leśne rewiry przystaję na moment i spoglądam za siebie.. Na wschodzie wznoszą
się dwa bliźniacze masywy Beskidu Wyspowego – po lewej Śnieżnica (1006 m), po
prawej Ćwilin (1072 m)..
W kierunku
południowym na prawo od masywu Ćwilina widać na horyzoncie grzbiet
Krzysztonowa (1012 m), a bliżej na pierwszym planie długi, niski grzbiet Czarnego
Działu (673 m) ciągnący się od podnóży Ćwilina po Mszanę Dolną.
Równa, szeroka i
dobrze utwardzona gruntowa droga zagłębia się
w sosnowy las, mijając kilka dużych leśnych polan. Na pewnym lekko wznoszącym się odcinku została ona dodatkowo wyłożona podwójnym betonowym pasem pod koła samochodów. Jest to podyktowane tym, że owa leśna droga po 400 metrach rozgałęzia się i odbijając w prawo, wiedzie ku północno-wschodnim podnóżom Lubogoszczy do przysiółka Pańskie, gdzie pod lasem znajduje się kilka zabudowań tubylców oraz parę letniskowych domków..
w sosnowy las, mijając kilka dużych leśnych polan. Na pewnym lekko wznoszącym się odcinku została ona dodatkowo wyłożona podwójnym betonowym pasem pod koła samochodów. Jest to podyktowane tym, że owa leśna droga po 400 metrach rozgałęzia się i odbijając w prawo, wiedzie ku północno-wschodnim podnóżom Lubogoszczy do przysiółka Pańskie, gdzie pod lasem znajduje się kilka zabudowań tubylców oraz parę letniskowych domków..
Na rozwidleniu
dróg, szlak
czerwony odbija w lewo i leśną drogą doprowadza po 100 metrach do
szlabanu. Od tego momentu jakiekolwiek poruszanie się pojazdem mechanicznym
jest zabronione..

Leśna droga na tym
odcinku jest wyjątkowo wygodna i dobrze utrzymana.. Prawdopodobnie doprowadza
do kilku składów drewna i służy do zwózki drewna z wycinek.. Maszeruję w
doskonałym nastroju, rozglądając się wokół, chłonąc ciszę i zapachy lasu.. Po
drodze mijam starszą kobiecinę, wędrującą z wiklinowym koszem na grzyby..
Zagaduję czy można dużo nazbierać.. Babcia odpowiada, że wysyp pomału się
kończy, ale grzyby jeszcze są. Tydzień wcześniej można było nazbierać duży kosz
prawdziwków za godzinę.. Staruszka skręca w las, a ja maszeruję dalej leśną
drogą za znakami
czerwonego szlaku.

Po przejściu
pierwszego kilometra wygodnym leśnym duktem, na wysokości około 700 m n.p.m.
docieram do kolejnego rozwidlenia.
Tutaj nie wolno się zagapić. Trzeba niestety zejść z szerokiej, spacerowej leśnej drogi. Znaki
czerwonego szlaku odbijają w
lewo na zachód i wprowadzają do stromego kamienistego jaru. Od tego momentu kończy
się marszowa sielanka. Stromy wąski jar pnie się ostro w górę. Usłana
niezliczoną ilością kamieni droga, robi się nieprzyjemna i męcząca..
Tutaj nie wolno się zagapić. Trzeba niestety zejść z szerokiej, spacerowej leśnej drogi. Znaki

Po pokonaniu kilkuset metrów stromizna
łagodnieje. Leśny dukt zaczyna trawersować wschodnie zbocza Lubogoszcza. Robi
się także bardziej widokowo. Wychodzę na stokowe wyręby, dzięki którym po lewej
stronie szlakowej ścieżki spomiędzy drzew wyłania się powoli szczyt masywu
Śnieżnicy…
Wiatrołomy i
wycinka gęstej partii lasu powodują dostarczenie dużej
ilości światła do leśnego podłoża, dzięki temu porasta ono paprociami, borowinami i ostrężynami. Stokowa polana, przez którą właśnie wędruję, porośnięta jest dużymi skupiskami Starca Jakubka. O tej porze roku kwiaty tworzące żółte baldachimy na wysokich łodygach już przekwitły, przemieniając się w zwiewne, puchowe kępy, z tysiącami nasionek w kształcie malutkich parasoli i nadając teraz tym roślinom całkiem innego, ulotnego, jesiennego oblicza...
ilości światła do leśnego podłoża, dzięki temu porasta ono paprociami, borowinami i ostrężynami. Stokowa polana, przez którą właśnie wędruję, porośnięta jest dużymi skupiskami Starca Jakubka. O tej porze roku kwiaty tworzące żółte baldachimy na wysokich łodygach już przekwitły, przemieniając się w zwiewne, puchowe kępy, z tysiącami nasionek w kształcie malutkich parasoli i nadając teraz tym roślinom całkiem innego, ulotnego, jesiennego oblicza...
Starzec Jakubek
kwitnący na początku lata…
Mijam odkryte
polany wycinek i ponownie zagłębiam się w las. Powyżej wysokości 500–550 m
n.p.m. masyw Lubogoszczy jest całkowicie lesisty. Porastający go drzewostan (zwłaszcza
jodły) uważany jest za bardzo cenny, stąd szyszki i nasiona są zbierane przez
służby leśne i gromadzone w centralnym banku nasion. Najcenniejsze fragmenty
lasów na Lubogoszczy chronione są w ramach sieci „Natura 2000”. Od wysokości
800 m n.p.m. rozpoczyna się najbardziej wymagający odcinek podejścia na
wschodni szczyt Lubogoszczy. Stroma, kamienista ścieżka pnie się mozolnie w
górę, nie dając ani na moment wytchnienia.
Ostatnie 250 metrów
wyciska sporo potu na skroniach. Kamienie i drobny żwirek pod butami skutecznie
utrudniają podejście…
Na
szczycie Lubogoszczy 968 m n.p.m...
Kwadrans przed
godziną 10-tą docieram na szczytową polanę Lubogoszczy, położoną na wysokości
968 m n.p.m..
Grzbiet Lubogoszczy
niegdyś był bezleśny, znajdowały się na nim hale wypasowe i rozwijała się
gospodarka pasterska, a na szczycie stała wieża widokowa. Obecnie jest pokryty
lasem, a drewniana wieża z czasem zbutwiała i zawaliła się. Dawniej przy
wschodnim wierzchołku istniała duża polana, uległa jednak zalesieniu ze szkodą
dla walorów widokowych. Obecnie widoki roztaczają się jedynie z dolnych części
szlaków, oraz z wiatrołomów. Kiedy będę wracał, zatrzymam się w jednym z takich
widokowych miejsc na wschodnich stokach Lubogoszczy.
Szczyt Lubogoszczy
jest zagospodarowany, albowiem pszczelarze z Mszany Dolnej uporządkowali teren
oraz zamontowali na szczytowej polanie małą architekturę w postaci drewnianych
ławostołów, tablicy
z mapą i słupków informacyjnych, tworząc zaciszne miejsce odpoczynku dla turystów..
z mapą i słupków informacyjnych, tworząc zaciszne miejsce odpoczynku dla turystów..
Przez grzbiet wiodą
trzy szlaki turystyczne:
- szlak
czerwony
Kasina Wielka – Lubogoszcz – Mszana Dolna (odcinek Małego Szlaku Beskidzkiego),
suma podejść 610 m

- szlak
zielony Mszana Dolna – Lubogoszcz, suma
podejść 560 m

W zachodniej części na grzbiet dochodzi szlak
czarny Kasinka Mała – Lubogoszcz, suma podejść 560 m.

W miejscu, gdzie
łączą się granice trzech miejscowości: Mszany Dolnej, Kasiny Małej i Kasiny
Wielkiej latem 2010 roku pszczelarze zamontowali piękny, metalowy krzyż, który
stanowi replikę krzyża ze szczytu Sass Pordoi we włoskich Dolomitach. Obok
zbudowano mały polowy drewniany ołtarz. Podczas różnego rodzaju spotkań i
zlotów turystycznych odprawiane są tutaj msze polowe..
Na szczycie
zupełnie pusto. Odpocznę zatem w ciszy i spokoju, wrzucę coś na ząb, a przy
okazji opowiem kilka ciekawostek związanych z Lubogoszczą..
W 2003 roku na
północno-wschodnim stoku Lubogoszczy odkryto stanowisko rzadkiej paproci
języcznik zwyczajny (phyllitis scolopendrium). Stało się to małą sensacją
przyrodniczą, ponieważ na obszarze Beskidu Wyspowego znane było tylko jedno
stanowisko tego gatunku na Kostrzy (720 m), co zresztą zadecydowało o powołaniu
tam rezerwatu przyrody. Stanowisko na Lubogoszczy odkryte przez Bogusława
Bubulę i Bartłomieja Sułkowskiego liczy ok. 500 sztuk. Roślina objęta jest w
Polsce ścisłą ochroną gatunkową od 1957 roku.
Z Lubogoszczą
związane jest wiele legend o czartach, utopcach, boginkach i płanetnikach. Wyobrażano
ich sobie jako wysokich starców w szerokich kapeluszach bądź jako małe stworki.
Tak przynajmniej twierdzili dawni Zagórzanie. Opowiadali również o 99 źródłach
wypływających z masywu Lubogoszczy, w których diabli mieli ponoć mleć kukurydzę. Na
górze tej schronienia szukali także ludzie wyjęci spod prawa i zbójnicy.
Na północnych stokach, nad Kasiną Wielką znajduje się, zaznaczane jeszcze na mapach miejsce o nazwie Zamczysko lub Gródek. Nazwa mogłoby wskazywać, że kiedyś w tym miejscu istniał gród, w trakcie
badań archeologicznych nic jednak nie znaleziono..
Na północnych stokach, nad Kasiną Wielką znajduje się, zaznaczane jeszcze na mapach miejsce o nazwie Zamczysko lub Gródek. Nazwa mogłoby wskazywać, że kiedyś w tym miejscu istniał gród, w trakcie
badań archeologicznych nic jednak nie znaleziono..
Lubogoszcz,
podobnie, jak całe Karpaty, zbudowana jest z fliszu karpackiego. Występują w
nim typowe dla Karpat procesy osuwiskowe. Wynikiem takich osuwisk są wypełnione
wodą nisze osuwiskowe, które tworzą małe leśne jeziorka. Zasilane są one bądź
bijącymi tutaj licznymi źródłami, bądź dużą ilością potoków, spływających ze
stromych zboczy Lubogoszczy. Tubylcy powiadają, że owych źródlanych potoków
jest 99. Osuwiskowe stawki z czasem zanikają w leśnej głuszy lub zarastają,
tworząc leśne młaki. Dziś na zboczach Lubogoszczy odnaleźć można tylko dwa –
Morskie Oko w części wschodniej i Żabie Oko na zachodnim stoku obok Bazy
Szkoleniowo-Wypoczynkowej „Lubogoszcz”, powstałej w miejscu dawnego obozowiska
międzynarodowej organizacji chrześcijańskiej o nazwie YMCA (Young Men’s
Christian Association).
Podczas drugiej
części mojej wędrówki po masywie Lubogoszczy postaram się odnaleźć ów stawek o
nazwie Morskie Oko, zagubiony gdzieś w gęstwinie lasu. Żabie Oko było niegdyś
kąpieliskiem harcerskim, więc jego lokalizacja przy ośrodku wypoczynkowym jest
znana. Gorzej wygląda sprawa z Morskim Okiem. Nie prowadzi do niego żaden
szlak, orientacja na mapie turystycznej z wypowiedzi ludzi go szukających jest
błędna i jak na razie wiadomo, że jest, ale mało kto go odnalazł, ujrzał na
własne oczy i sfotografował.. W sieci znalazłem tylko dwie liche fotki tego
leśnego stawku.. Odpocząłem, zjadłem kanapkę, zatem czas na poszukiwanie
Morskiego Oka w Beskidzie Wyspowym. Zbieram manele, zarzucam plecak na ramię i
ruszam w dalszą wędrówkę..
Jak już wcześniej
wspomniałem, praktycznie cały grzbiet Lubogoszczy jest zalesiony i mało na nim
miejsc widokowych. Mało jednak nie znaczy, że nie ma ich wcale.. Obecnie widoki
na nieco ograniczone panoramy w kierunku wschodnim i południowo-wschodnim roztaczają
się jedynie z dwóch podszczytowych stokowych polan odkrytych przez wyręby i
wiatrołomy... Aby się na nie dostać, muszę nieco zboczyć z trasy
czerwonego
szlaku
i przejść w kierunku południowym leśną dróżką, wykorzystywaną przez drwali do zwózki drewna.. Stromy, kamienisty dukt szybko sprowadza mnie w przerzedzone wycinką stokowe partie lasu.

i przejść w kierunku południowym leśną dróżką, wykorzystywaną przez drwali do zwózki drewna.. Stromy, kamienisty dukt szybko sprowadza mnie w przerzedzone wycinką stokowe partie lasu.
Po 10 minutach
marszu spomiędzy drzew wyłania się znajomy stożek Ćwilina (1072 m), a w tyle za
nim odległy szczyt potężnego masywu Mogielicy (1170 m).
Bardziej na
południe na horyzoncie widać podłużny grzbiet Krzysztonowa (1012 m).
Drzew coraz mniej.
Młoda buczyna przysłania jeszcze widoki, ale w dole widać już rozległą dolinę z
zabudowaniami Kasiny Wielkiej i górujący ponad nią masyw Śnieżnicy (1007 m).
Panoramy
ze wschodnich zboczy..
Po chwili ściana
lasu znika całkowicie. Wychodzę na duży wyrąb, z którego widać znaczną część
panoramy w kierunku wschodnim i południowo-wschodnim.
Panorama od lewej:
Ciecień (829), grzbiet Wierzbanowska Góra (771), Szklarnia (586), Dzielec (649),
Kaletówka (638), Ostra Góra (616), Pieninki Skrzydlańskie, Kostrza (720),
Śnieżnica (1007).
Panorama od lewej:
Dzielec (649), Kaletówka (638), Ostra Góra
(616), Pieninki Skrzydlańskie, Kostrza (720), Śnieżnica (1007), Łopień (961),
Ćwilin (1072).
Panorama od lewej: Pieninki
Skrzydlańskie, Kostrza (720), Śnieżnica (1007), Łopień (961), Ćwilin (1072),
grzbiet Krzysztonów (1012).
Zbliżenie w
kierunku północnym na podłużny grzbiet Wierzbanowskiej Góry (771), za nim masyw
Ciecień (829).
Zbliżenie w
kierunku północno-wschodnim na dolinę Kasiny Wielkiej, wzniesienia Kaletówka
(638), Ostra Góra (616), Pieninki Skrzydlańskie, Kostrza (720), Stronia (664),
Zęzów (693).
Zbliżenie w
kierunku wschodnim: masyw Śnieżnicy (1007) z widoczną dolną stacją Ośrodka
Narciarskiego.
Zbliżenie w
kierunku południowo-wschodnim zbocza Śnieżnicy i Ćwilina rozdzielone przełęczą
Gruszowiec, z tyłu masyw Łopień (961).
Zbliżenie kierunek
południowo-wschodni: masyw Ćwilin (1072).
Zbliżenie kierunek
południowy: podłużny grzbiet Krzysztonów (1012).
Szybkie selfie z
górami dwojga kochanków w tle - powabnej Śnieżnicy
oraz przystojnego Ćwilina, o których legendę opowiedziałem w jednym
z poprzednich postów i idziemy na drugi kraniec stokowej polany..
oraz przystojnego Ćwilina, o których legendę opowiedziałem w jednym
z poprzednich postów i idziemy na drugi kraniec stokowej polany..
Z drugiego krańca
wyrębu panorama jeszcze lepsza..
Jeszcze tylko fotki
z elementami natury i idziemy szukać Morskiego Oka..
Z wyrębu schodzę w dół zbocza drogą wykorzystywaną do zwózki drewna.. Po 400 metrach ponownie wchodzę na trasę

Poldek i
Morskie Oko..
Po 20 minutach
bezowocnych poszukiwań zaczynam powoli wątpić w ich skuteczność.. Kiedy
zrezygnowany docieram na skraj lasu, nagle przy małym samotnym domostwie napotykam
spacerującego, uśmiechniętego tubylca.. Jak się okazuje po krótkiej rozmowie,
gościu ma na imię Poldek
i mieszka samotnie w domku pod lasem.. Widać, że facet chce pogadać..
Od razu przypadamy sobie do gustu.. Poldek zapytany o Morskie Oko, bez namysłu postanawia mnie zaprowadzić nad ów leśny stawek. Ruszamy niezwłocznie. Jak się okazuje w trakcie marszu, Morskie Oko leży nieopodal jego leśnej działki !!!. Poldek to prawdziwy człowiek lasu. Opowiada mi swoją historię. Jest naprawdę równym gościem. Przed 3 laty zmarła jego ukochana żona, która gospodarzyła razem z nim w domku pod lasem.. Teraz jest samotny i często czuje potrzebę pogadania z kimś. Córka odwiedza go co jakiś czas, ale sama pracuje i utrzymuje dom 20 km dalej.. Poldek opowiada o lesie, o różnych momentach życia w samotności bez sąsiadów. Nie jest lekko, ale to twardy gość..
i mieszka samotnie w domku pod lasem.. Widać, że facet chce pogadać..
Od razu przypadamy sobie do gustu.. Poldek zapytany o Morskie Oko, bez namysłu postanawia mnie zaprowadzić nad ów leśny stawek. Ruszamy niezwłocznie. Jak się okazuje w trakcie marszu, Morskie Oko leży nieopodal jego leśnej działki !!!. Poldek to prawdziwy człowiek lasu. Opowiada mi swoją historię. Jest naprawdę równym gościem. Przed 3 laty zmarła jego ukochana żona, która gospodarzyła razem z nim w domku pod lasem.. Teraz jest samotny i często czuje potrzebę pogadania z kimś. Córka odwiedza go co jakiś czas, ale sama pracuje i utrzymuje dom 20 km dalej.. Poldek opowiada o lesie, o różnych momentach życia w samotności bez sąsiadów. Nie jest lekko, ale to twardy gość..
Zagłębiamy się
coraz bardziej w partię świerkowego lasu. Leśna dróżka zamienia się w wąską
ścieżkę, wydeptaną bardziej przez zwierzęta niż przez ludzi.. Poldek tłumaczy,
że dojście do Morskiego Oka wcale nie jest taki łatwe, a oznaczenia na mapie to
fikcja. Stawek znajduje się w zupełnie innym miejscu.. Od momentu wejścia w
las, pokonujemy ponad kilometr leśnych ostępów. W tej partii lasu sporo dzikiej
zwierzyny, a ostatnimi czasy pojawiła się wataha wilków.. Poldek opowiada o ich
zapędach pod jego domostwo.. Jakby na potwierdzenie tych słów, w pobliżu
ścieżki natrafiamy na zjedzoną do połowy, młodą sarnę.. Wokół roznosi się
nieprzyjemny fetor padliny..
W końcu po 15
minutach marszu docieramy do miejsca, gdzie w rozległej niecce, otoczonej
świerkowym lasem, zaroślami i paprociami, ukazuje się lustro wody pokryte grubą
warstwą zielonej rzęsy. Bagniste brzegi nie pozwalają na podejście bliżej
lustra. Obchodzę stawek dookoła, w końcu znajduję dogodne miejsce na zrobienie
zdjęć.. Poldek opowiada, że dawniej lustro wody było dużo większe i bardziej
odkryte, obecnie stawek jest już tylko zarastającą młaką. Jak dowiaduję się z
jego relacji, jeziorko dawniej miało kilkanaście metrów głębokości. Woda z
okolicznych źródełek wypełniała głęboką niszę osuwiskową. Z czasem wszystko
zaczęło zarastać.. Skąd wzięła się nazwa Morskie Oko..?. Poldek sam dokładnie nie wie. Ot, tak niegdyś ktoś z tubylców "ochrzcił" to leśne jeziorko i nazwa się przyjęła..
Teren w tej partii
lasu jest mocno zawodniony. Pod nogami czuję
uginającą się warstwę mchu i co jakiś czas wpadam w grzęzawisko..
Na potwierdzenie dużych ilości źródlanej wody w tym miejscu, Poldek prowadzi mnie 150 metrów dalej. Pomiędzy drzewami dostrzegam 3 cembrowane studnie przykryte betonowymi pokrywami – obok tabliczka: Ujęcie wody pitnej. Z tego ujęcia poprowadzono rurkami wodę źródlaną do pobliskiego przysiółka Górcany i Pańskie, gdzie na skraju lasu znajduje się kilka domostw i domków letniskowych..
uginającą się warstwę mchu i co jakiś czas wpadam w grzęzawisko..
Na potwierdzenie dużych ilości źródlanej wody w tym miejscu, Poldek prowadzi mnie 150 metrów dalej. Pomiędzy drzewami dostrzegam 3 cembrowane studnie przykryte betonowymi pokrywami – obok tabliczka: Ujęcie wody pitnej. Z tego ujęcia poprowadzono rurkami wodę źródlaną do pobliskiego przysiółka Górcany i Pańskie, gdzie na skraju lasu znajduje się kilka domostw i domków letniskowych..
Po 20 minutach
sesji nad Morskim Okiem, postanawiamy ruszać w drogę powrotną. Idziemy inną
ścieżką. Poldek obiecuje pokazać mi jeszcze jeden stawek, który znajduje się w
pobliżu.. Po drodze znowu dużo gadamy.
Na Lubogoszczy występują również wody mineralne. Przed II wojną światową odkryto niewielkie źródła solankowe. Powstała nawet koncepcja ich przemysłowej eksploatacji i budowy bazy balneologicznej. Jednak ekspertyza i sporządzony kosztorys wykazał nieopłacalność takiego przedsięwzięcia. Mineralki nie zaczęto eksploatować, jednak znalazł się jakiś przedsiębiorca, który postanowił wykorzystać inne leśne jeziorko, leżące w odległości pół kilometra od Morskiego Oka, do celów czysto konsumpcyjnych.. Tak, tak, konsumpcyjnych !!!. Właśnie dochodzimy nad brzeg tego leśnego stawu. Jego powierzchnia nie jest porośnięta rzęsą, a brzegi bardziej dostępne.. Jak się okazuje, facet tworzy tutaj hodowlę specjalnej odmiany żab, które ma zamiar eksportować na rynek europejski, a przede wszystkim do Francji pod postacią żabich udek..
Na Lubogoszczy występują również wody mineralne. Przed II wojną światową odkryto niewielkie źródła solankowe. Powstała nawet koncepcja ich przemysłowej eksploatacji i budowy bazy balneologicznej. Jednak ekspertyza i sporządzony kosztorys wykazał nieopłacalność takiego przedsięwzięcia. Mineralki nie zaczęto eksploatować, jednak znalazł się jakiś przedsiębiorca, który postanowił wykorzystać inne leśne jeziorko, leżące w odległości pół kilometra od Morskiego Oka, do celów czysto konsumpcyjnych.. Tak, tak, konsumpcyjnych !!!. Właśnie dochodzimy nad brzeg tego leśnego stawu. Jego powierzchnia nie jest porośnięta rzęsą, a brzegi bardziej dostępne.. Jak się okazuje, facet tworzy tutaj hodowlę specjalnej odmiany żab, które ma zamiar eksportować na rynek europejski, a przede wszystkim do Francji pod postacią żabich udek..
Czas ruszać dalej..
Poldek zaprasza mnie do swego domku pod lasem na dobrą parzoną kawę i kawałek
buchty z jagodami.. Nie odmawiam i razem siadamy na stołeczkach przed domkiem.
Rozmawiamy jeszcze ponad godzinę, jednak mój czas się powoli kończy. Dochodzi godzina 16-ta. Muszę
ruszać w kierunku samochodu. Obiecuję, że jak tylko będę w tym rejonie z
turystami to go oczywiście odwiedzę, a także przyjadę tutaj na grzyby.. Poldek
zaprasza mnie bardzo gorąco i wcale się nie dziwię, bo życie w samotności to
trudne chwile dla każdego człowieka.. Dzięki mojej wędrówce, gdzieś tam na
skraju beskidzkiego lasu poznaję człowieka przyjaznego, którego zapewne jeszcze
nie raz odwiedzę, ale także faceta, u którego drzwi są dla mnie zawsze
otwarte..
W ciągu kolejnego
kwadransa wychodzę z lasu na rozległe łąki u podnóża Lubogoszczy. Maszeruję
polną drogą w stronę zaparkowanego na poboczu mojego "żółtego szerszenia",
podziwiając wyrastające przed mymi oczami masywy Śnieżnicy i Ćwilina, które
doniośle górują nad doliną Kasiny Wielkiej. Kończy się kolejny dzień wędrówek po
Beskidach..
Kończy się powoli mój urlop. Pozostał mi praktycznie tylko jutrzejszy dzień.. Pogoda jest wymarzona, więc kolejna wędrówka będzie na pewno malownicza. Po dzisiejszej relaksowej wyprawie na Lubogoszcz, jutro zafunduje sobie dużo dłuższy marsz około 30 kilometrowy, z bajecznymi panoramami Gorców i Tatr. Wyruszę na niezwykle malowniczy szlak z pięknymi widokami, prowadzący niedostępną obecnie dla turystów częścią Gorczańskiego Parku Narodowego z metą na Turbaczu..
Zatem do następnego spotkania na szlaku.. Hejj..
Kończy się powoli mój urlop. Pozostał mi praktycznie tylko jutrzejszy dzień.. Pogoda jest wymarzona, więc kolejna wędrówka będzie na pewno malownicza. Po dzisiejszej relaksowej wyprawie na Lubogoszcz, jutro zafunduje sobie dużo dłuższy marsz około 30 kilometrowy, z bajecznymi panoramami Gorców i Tatr. Wyruszę na niezwykle malowniczy szlak z pięknymi widokami, prowadzący niedostępną obecnie dla turystów częścią Gorczańskiego Parku Narodowego z metą na Turbaczu..
Zatem do następnego spotkania na szlaku.. Hejj..
KONIEC..
Nareszcie wolny wieczór i bardzo ciekawa wyprawa. Bo jak nie wiedzieć gdzie na mapie jest drugie Morskie Oko? Trzeba. Zaszyć się w dzikie zakamarki i oglądać dziewiczą przyrodę...podziwiać roślinę o nazwie Starzec Jakuba ( nigdy wcześniej nie słyszałam tej nazwy). Kolejny raz jestem pod wrażeniem...Panie Jędrku proszę kolejnym razem pozdrowić Poldka :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna fotorelacja. Kocham wspinaczkę górską, zawsze daje mi poczucie wolności i czystej radości. Piękne zdjęcia, kocham takie widoki. Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńCiekawa relacja, znakomite zdjęcia ! Odkrywanie poza przewodnikowych tajemnic wycieczek turystycznych to bardzo wciągające zajęcie. Pozdrawiam z Beskidów !
OdpowiedzUsuńJarek S.