Zdjęcie:

niedziela, 6 maja 2012

Tarnica, Halicz cz.VIIIc

"WIELKA WŁÓCZĘGA"
czyli
    Z PLECAKIEM PO BIESZCZADACH



cz.VIIIc 
Tarnica (1346 m) - Halicz (1333 m)
Krzemień 1335 m - Kopa Bukowska 1320 m - Halicz 1333 m.

Gdy dotarłem na wschodnie krańce skalistego grzbietu Krzemienia, dochodziła godz.12 w południe.. Z błękitnego, bezchmurnego nieba lał się żar nie dający wytchnienia, potęgowany bezleśnym i odkrytym terenem połoniny, bez jakiegokolwiek najmniejszego drzewka czy krzaczka oferującego w tym miejscu choćby odrobinę cienia.. Jedynym nikłym orzeźwieniem był delikatny powiew wiatru powodowany bliskością niedużej przełączki, oddzielającej grzbiet Krzemienia od zielonego wierzchołka Kopy Bukowskiej, wznoszącego się w odległości ok.200 metrów w linii prostej na północny-wschód.. Na chwilkę zrzuciłem plecak, wdrapałem się na płaski, skalny ostaniec wypiętrzony w tym miejscu niczym wielki kamienny, biesiadny stół i przez kilka minut wpatrywałem się w odległe szczyty i zielone doliny pięknej, bieszczadzkiej krainy..



    
Kiedy po krótkim postoju ruszałem w dalszą wędrówkę, do miejsca w którym przesiadywałem, a które często jak można było dostrzec z racji wydeptanej wokół trawy, "okupowało" wielu turystów, dochodziła od strony Tarnicy para młodych ludzi, zapewne też chcąca sobie na chwilkę usiąść w tym malowniczym miejscu..

 
Wędrowałem teraz wąską ścieżynką, biegnącą pośród wysokich łanów traw i zmierzającą ku zielonemu wzniesieniu Kopy Bukowskiej wypiętrzonemu na północnym-wschodzie.. Jak wspomniałem w poprzedniej części mojej opowieści, szlak szlak turystyczny czerwony czerwony na tym odcinku zmienia diametralnie kierunek.. Biegnąc do tej pory wzdłuż grzbietu Krzemienia na wschód, za ostatnimi skałkami jego wschodnich krańców szlakowa ścieżka skręca w lewo i przez kolejne kilkaset metrów zmierza w kierunku północnym, ku widniejącej Kopie Bukowskiej (1320 m)..


  
Fakt owej chwilowej zmiany kierunku powoduje, iż zielony masyw Halicza i Rozsypańca ukazuje się w całej rozciągłości po prawej stronie szlakowej ścieżki...


  
Zbliżenie: po lewej Halicz (1333 m), w prawo opadający, postrzępiony grzbiet Rozsypańca (1280 m), w dali po prawej stożek Ostrej Hory (1408 m)..


  
Łagodnie opadająca wąska, polna ścieżka sprowadza mnie w kilka minut wschodnim stokiem Krzemienia (1335 m) ku niewielkiej, płytkiej przełęczy położonej na wysokości ok.1243 m n.p.m., oddzielającej go od wzniesienia Kopy Bukowskiej (1320 m)..


  
Pośród wysokiej trawy połoniny ustawiony jest tutaj niewielki słupek szlakowskazu, a na nim tabliczki informujące o czasach przejść szlak turystyczny czerwony czerwonym szlakiem w kierunku Ustrzyk Górnych, Halicza i poszczególnych przełęczy.. Słupek niewielki i mało widoczny z daleka, jednakże znamienny dla dalszego przebiegu szlakowej ścieżki... W tym miejscu skręca ona z chwilowego kierunku północnego ponownie na kierunek wschodni, zmierzając w stronę szczytu Halicza...
szlak turystyczny czerwony Czerwony szlak na tym 250 metrowym odcinku, od ostatnich skałek Krzemienia do podnóża Kopy Bukowskiej, zatacza trasę na kształt litery "S".. Mapka satelitarna poniżej pokazuje to dokładnie..



    
Miejsce to, jak wiele innych na trasie szlak turystyczny czerwony czerwonego szlaku, obfituje w piękną panoramę w kierunku południowym na zieloną dolinę Wołosatki, oddalone wzniesienia Halicza, Rozsypańca, Pliszki, Wieży, jednak ważny jest także fakt, że rejon ten stał się początkiem narodzin jednego z najważniejszych dopływów Sanu w jego górnym biegu.. Mowa oczywiście o Wołosatym, którego górny odcinek nosi nazwę Wołosatka.. Jak wspominałem w poprzedniej części relacji, źródła potoku Wołosatki znajdują się na wysokości 1100-1200m n.p.m., w zielonym kotle doliny między Tarnicą, Krzemieniem i Haliczem



    
Źródło wypływające spod przełęczy Goprowskiej (o którym pisałem wcześniej) to jakby prawobrzeżny dopływ potoku Wołosatki, zaś źródła wypływające z południowych zboczy Kopy Bukowskiej z wysokości mniej więcej 1170 m n.p.m., są określane jako główne źródło potoku Wołosatka.. Wchłonąwszy liczne strumienie z południowych stoków Tarnicy, Szerokiego Wierchu, Kopy Bukowskiej i głównego grzbietu karpackiego, Wołosatka płynie najpierw ze wschodu na zachód obniżeniem między tymi grzbietami, po czym koło Ustrzyk Górnych zmienia kierunek na północny i przełamując się między masywem Połoniny Caryńskiej a Kiczerą ( 977m n.p.m. ) i Widełkami ( 1014m n.p.m.) osiąga Bereżki. Zaraz za nimi pięknym zakrętem omija lesiste i strome stoki Magury Stuposiańskiej i za Stuposianami uchodzi do Sanu. Różnica wzniesień między źródłami a ujściem do Sanu wynosi ok.660 m


  
Na przełęczy przy słupku szlakowskazu skręcam w prawo i ponownie wędruję w kierunku wschodnim, tym razem podnóżami Kopy Bukowskiej...


  
Kopa Bukowska (1320 m n.p.m.) znajduje się w paśmie połonin, w grzbiecie ciągnącym się od Krzemienia do Halicza; oddzielają ją od tych szczytów płytkie przełęcze. Jedną z nich pozostawiłem już za plecami, druga położona jest kilkaset metrów dalej, na wschodnich krańcach masywu Kopy Bukowskiej.. Górę otaczają doliny: Roztok (od północy), Roztockiego (od wschodu) i wspominana przed momentem dolina Wołosatki (od południa).


  
 W okolicy szczytu występują skałki, nieco mniej licznie niż na Krzemieniu. Wierzchołek znajduje się poza ruchem turystycznym, jednak szlak turystyczny czerwonyczerwony Główny Szlak Beskidzki na odcinku Przełęcz Goprowska Halicz trawersuje południowy stok na wysokości ok. 1240 m n.p.m..



      
W masywie Kopy Bukowskiej można napotkać ciekawe okazy flory. Występują tutaj m.in. tak rzadkie w Polsce rośliny jak: sesleria Bielza, wiechlinostrzewa fioletowa i turzyca dacka.. Pierwsza z nich, Sesleria Bielza - w Polsce występuje wyłącznie w Bieszczadach i znane tutaj jest tylko jedno jej stanowisko – właśnie na Kopie Bukowskiej, gdzie rośnie na wysokości 1290-1320 m n.p.m.. Ta druga - wielchlinostrzewa fioletowa, także występuje na obszarze Kopy Bukowskiej.. Dwa inne stanowiska tej rzadkiej rośliny są znane w Tatrach w Dolinie Smytniej i Polanie na Stołach..


    
Chociaż w mniejszej ilości jak w masywie Krzemienia, jednak i tutaj można napotkać kilka skalnych wychodni, tworzących niejako małe platformy widokowe.. Na jednej z takich skalnych półek przystaję na moment, aby pstryknąć kolejne fotki...


  
Ten fragment szlak turystyczny czerwony czerwonego szlaku jest mniej "ruchliwy" aniżeli odcinek na Tarnicę czy Bukowe Berdo, gdzie w krótszym czasie można przejść przez grzbiet gniazda Tarnicy.. Pętla szlakowa z Wołosatego przez Tarnicę, Krzemień, Halicz i Rozsypaniec jest zapewne dużo bardziej uciążliwa i męcząca aniżeli większość bieszczadzkich szlaków po połoninach, które masowo zadeptują turyści, jednakże te tereny na wschód od Tarnicy są moim zdaniem najpiękniejsze..  


  
Zbliżenie na masyw Halicza


  
Zbliżenie na pofałdowany grzbiet Rozsypańca..


  
Zielona dolina Wołosatki pomiędzy zboczami Halicza, Rozsypańca i Tarnicy...



    
Ruszam dalej trawersując południowe zbocze Kopy Bukowskiej i pozostawiając powoli jej wierzchołek za plecami... Jak wspomniałem wcześniej, jej szczyt wyłączony jest z ruchu turystycznego. Szlak szlak turystyczny czerwony czerwony biegnie zboczem na wysokości ok.1240 m n.p.m czyli 80 metrów poniżej głównej, szczytowej kulminacji.... A jaka była historia powstania i modyfikacji tegoż odcinka szlak turystyczny czerwony czerwonego szlaku?.. Otóż ze względu na Bieszczadzki Park Narodowy i inne unikalne walory krajoznawczo-krajobrazowe, wschodnia część Bieszczadów została po raz pierwszy po II wojnie tknięta pędzlem w roku 1953 przez „trzech wielkich”: Władysława Krygowskiego, Edwarda Moskałę i Andrzeja Kowala. Chodziło tutaj o szlak turystyczny czerwony czerwony szlak od Brzegów Górnych przez Połoninę Caryńską, Ustrzyki Górne, Szeroki Wierch i Kopę Bukowską na Halicz. Zanim w terenie osiągnięto obecną sytuację było najpierw przedłużenie czerwonego głównego szlaku karpackiego z Halicza do Wołosatego przez Rozsypaniec i Przełęcz Bukowską (1975 rok Kazimierz Mierzwiński), oraz w lipcu 1987 roku przełożenie fragmentu tegoż szlaku na trawers Kopy Bukowskiej (Henryk Nicpoń) ze względu na ochronę unikalnych stanowisk przyrodniczych. Podobnie rzecz się miała na Krzemieniu, gdzie do 1987 roku trasa szlak turystyczny czerwony czerwonego szlaku wiodła jego grzbietem, później ze względu na ochronę przyrody jego przebieg zmieniono na trawers południowo-zachodniego stoku bezpośrednio z Przełęczy Goprowskiej... 



    
Spoglądam za siebie w kierunku zachodnim.. Za oddalającym się zboczem Kopy Bukowskiej, ponad płytką przełęczą położoną u jej stóp, dostrzegam w oddali "plecy" Krzemienia czyli jego północne zbocza opadające w kierunku doliny Roztoki... Widok to rzadki i możliwy do zobaczenia tylko z tego odcinka szlak turystyczny czerwony czerwonego szlaku...



    
Po kwadransie marszu trawersem południowego zbocza Kopy Bukowskiej i przejściu około 600 metrów od momentu opuszczenia przełęczy po jej zachodniej stronie, docieram do drugiego siodła przełęczy bardziej rozległego, położonego tym razem na wschodzie, na wysokości ok.1230 m n.p.m....


  
Ta wschodnia przełęcz oddziela Kopę Bukowską od masywu Halicza.. Jest to rozległa połonina porośnięta wysoką trawa i sporą ilością polnych kwiatów. Jej trawiaste zbocza opadają łagodnie zarówno na południe do doliny Wołosatki, jak i na północ ku dolinie Roztoki...



    
Pośród zieleni traw, odcieni karminów i brązów borowin, tę łąkową "monotonię" rozweselają swymi fioletowymi barwami kępy polnych dzwonków, żółte, wiechowate kwiatostany nawłoci pospolitej i złociste kępy słonecznych jaskrów....



     
Nie czas jednak na wąchanie kwiatków... Szybko przemierzam siodło tej płytkiej, lecz rozległej przełęczy... Od tego momentu, aż do czasu osiągnięcia szczytu Halicza (1333 m n.p.m.), będzie już tylko pod górkę...


  
Podejście na szczyt Halicza z tej rozległej przełączki początkowo łagodnie wznosi się ku górze.. Po drodze na wysokości ok.1270 m n.p.m. wypiętrza się niewielki "hopek", z którego większosć turystów pstryka panoramy na północną stronę masywu... Do wydeptanego "fotograficznego punktu" prowadzi widoczna ścieżynka, zbaczająca parę metrów od szlakowej trasy.. Widać stąd doskonale rozległą dolinę Roztoki, Sanu i tereny Rezerwatu Tarnawa..



    
Z tego miejsca widać także niewybitną kulminację bocznego grzbietu odbiegającego od Halicza na wschód, zwaną Wołowy Garb lub po prostu Wołowy (1248 m n.p.m.).. Z owym wzniesieniem związane są też inne nazwy, ale opowiem o tym, gdy będzie ono widoczne w całym wymiarze ze szczytu Halicza...



Odległość z przełączki na szczyt Halicza to ponad 1 km podejścia i chociaż jak powiedziałem, nie jest ono zabójczo męczące, to jednak po przebyciu sporej ilości kilometrów od momentu rozpoczęcia wędrówki oraz w czasie tak upalnego dnia potrafi "wybrać młode" i wycisnąć sporo kropel potu na czole..


  
Zbliżenie na szczyt Halicza, który zdawać by się mogło jest na wyciągnięcie ręki.. Jednak to złudna perspektywa.. Trzeba jeszcze trochę się sprężyć..


  
Dzień piękny, pogodny, niedawno minęło południe czas więc wymarzony... Na szlaku praktycznie pusto i tylko co jakiś czas widuję wędrujących turystów... W takie upalne dni turystyczna brać szuka bardziej zacienionych miejsc i szybko umyka na wcześniej upatrzone pozycje ... Moje oczy mogą teraz do woli nacieszyć się upojnym widokiem bieszczadzkich połonin.. Robię kolejny zwrot w tył i pstrykam piękne widoczki w kierunku północnym oraz zachodnim... Na północy malownicze, zielone doliny z odległym pasmem Otrytu, a ponad nimi podniebna flotylla białych, pierzastych obłoczków.......



    
 .....na zachodzie garby Kopy Bukowskiej, Krzemienia, Szerokiego Wierchu i Tarnicy przybierające nowe oblicza, jawiące się w kolejnych, niepowtarzalnych odsłonach bieszczadzkiego krajobrazu..



     
 Na początku wędrówki na Tarnicę i Halicz obiecałem opowiedzieć co nieco o czworonożnych i skrzydlatych mieszkańcach tej pięknej i stosunkowo dzikiej, bieszczadzkiej krainy... Zatem poznajmy co w trawie „piszczy”, w lesie porykuje, pochrząkuje, a nad głową skrzeczy i świergoli.... Nie sposób przedstawić i opisać teraz wszystkie zwierzęta zamieszkujące rejon Bieszczadów.. Musiałbym zapewne przeznaczyć na to parę następnych postów… Opowiem zatem o kilku z nich, które moim zdaniem są nieodłącznymi symbolami fauny bieszczadzkich rewirów...
Dobrze zachowane pierwotne lasy bukowe stanowią w Bieszczadach prawdziwy raj dla zwierząt. Spośród wielu gatunków kręgowców żyją w nich m.in. żubry, jelenie, sarny, dziki, niedźwiedzie, wilki, rysie, żbiki, od 2007 roku koniki polskie, orły, puchacze, sowy, dzięcioły, a również zwierzęta niespotykane w innych częściach naszego kraju, zwłaszcza takie, które lubią ciepło, np. największy europejski wąż Eskulapa.. Poza kręgowcami jest też dużo wyjątkowych pierścienic, owadów i pajęczaków. Nie ulega wątpliwości, że BdPN wraz z otuliną to najcenniejsza ostoja ssaków i ptaków drapieżnych w Polsce i jedna z najcenniejszych w Europie. Na terenie Bieszczadów odnotowano 284 gatunki kręgowców, zaś w Bieszczadzkim Parku Narodowym 231 gatunków
(1 bezżuchwowiec, 10 ryb, 11 płazów, 7 gadów, 144 ptaków, 58 ssaków).



Ssaki BdPN i otuliny stanowią ok. 58 gatunków. Najliczniej w tej grupie reprezentowane są drobne ssaki: gryzonie, owadożerne, nietoperze itp. Atrakcją i zarazem wybitnym walorem bieszczadzkiej puszczy są duże ssaki drapieżne jak: niedźwiedź brunatny, wilk, lis, borsuk, wydra, żbik, ryś oraz ssaki roślinożerne: żubr, jeleń szlachetny, łoś, sarna, dzik.



        




 



Oprócz wymienionych ssaków, licznie występują tutaj także różne gatunki płazów, gadów i ptaków..
Płazy: Traszka karpacka, Traszka górska, Salamandra Plamista, Kumak górski, Rzekotka drzewna, Żaba trawna itd..




Gady: Jaszczurka zwinka, Padalec, Zaskroniec, Gniewosz, Żmija zygzakowata, Wąż Eskulapa i inne..



Ptaki: Sowy, Puchacze, Puszczyki, Dzięcioły, Pustułki, Jastrzębie, Krogulce, Kobuzy, Orliki, Orły itd...Szerokie grono owadów i rozmaitych bezkręgowców dopełnia obraz bieszczadzkiej fauny..…





Człowieka zawsze interesowały gatunki okazałe, drapieżne lub jadowite. Wzbudzały one respekt lub podziw, a niektóre z nich były obiektem polowań. Jak wpomniałem, nie sposób wszystkich zwierząt tutaj przedstawić ograniczę się zatem do kilku z nich, które interesują nie tylko przyrodników w Bieszczadach, lecz są także atrakcją turystyczną..
Bieszczady są obecnie najważniejszą w Polsce ostoją Niedźwiedzia brunatnego (Ursus arctos). Do niedawna szacowano liczebność bieszczadzkiej populacji na około 50 osobników. W ostatnich latach prowadzone są badania telemetryczne, z których wstępnie wynika, że liczba niedźwiedzi może być mniejsza, a powierzchnie penetrowanych terytoriów znacznie większe niż sądzono. Niedźwiedź prowadzi osiadły tryb życia. Porusza się powoli, ale w potrzebie, na krótkich dystansach, galopuje z szybkością do 65 km/godz. Dobrze pływa, a młode osobniki sprawnie wspinają się na drzewa. Na żer wychodzi na ogół nocą, a dzień spędza w barłogu, zakładanym w największych gęstwinach. Jest zwierzęciem wszystkożernym. Zjada miękkie pędy roślin, bulwy, leśne owoce i grzyby, chętnie odwiedza łany owsa i kukurydzy. Przysmakiem jego jest miód; wydobywa go z barci dzikich pszczół lub plądruje pasieki. Nie gardzi gryzoniami, rybami, żabami i larwami owadów, a nawet padliną. Rozgrzebuje mrowiska, by wyjąć poczwarki. Niekiedy jego łupem padają nocujące na pastwiskach owce i bydło. Człowieka natomiast może zaatakować osobnik ranny lub samica w obronie młodych.


Gawrę zakłada w młodnikach, wykrotach lub rozpadlinach skalnych i wykorzystuje ją przez kilka lat. Na terenie BdPN zlokalizowano kilka gawr niedźwiedzich. Młode w liczbie najczęściej 1-3 samica rodzi co cztery lata w czasie snu zimowego i opiekuje się nimi do dwóch lat. Samiec prowadzi życie samotne. Zajmuje terytorium o powierzchni około 2 000 ha., znakując je zadrapaniami na pniach drzew, które umieszcza jak najwyżej nad ziemią. Niedźwiedzie osiągają wiek około 40 lat.



Drugim z drapieżników jest Wilk.. Cała karpacka populacja wilków liczy około 3500 osobników. W polskich Karpatach wilków jest około 200-250. Tereny przez nie zasiedlone rozciągają się wzdłuż granic ze Słowacją i Ukrainą.. W Polsce najliczniejsza jest populacja bieszczadzka. Na terenie BdPN i jego otuliny w latach 1994–1996 udało się wyznaczyć obszary wilczych watah. Stwierdzono ich pięć, a liczebność wilków oceniono w sumie na około 25 sztuk (Śmietana, Wajda 1997, Śmietana 2000). Aktualnie prowadzone badania z zastosowaniem telemetrii, pokazują że liczebność tej populacji zmniejszyła się o połowę, co można wiązać z drastycznym spadkiem liczby jeleni wywołanym nadmierną redukcją prowadzoną poza granicami BdPN.
Wilk (Canis lupus) występował w przeszłości w całej Eurazji, Ameryce Północnej i północnej Afryce. Obecnie w niektórych rejonach jest gatunkiem zagrożonym. Wilk osiąga długość około 100-150 cm, a wysokość w barku 78-85 cm. Basior (samiec) jest na ogół większy od wadery (samicy). W okresie rozrodu wilk jest zwierzęciem osiadłym, w innych okresach odbywa dalekie wędrówki. 



Wilczyca rodzi w kwietniu 4-7 szczeniąt. W okresie karmienia o pożywienie stara się samiec, później na zmianę polują i opiekują się młodymi. 



Jesienią do rodziny przyłączają się młode wilki urodzone w poprzednim roku i tworzy się wataha, licząca najczęściej 6-9 osobników, razem koczująca i polująca przez zimę. Dyscyplina i organizacja wewnątrz watahy zapewnia wysoką skuteczność w polowaniu. Podstawowym pokarmem wilków są duże ssaki kopytne: jeleń, sarna, dzik. Zabijane są głównie zwierzęta słabsze, młode lub chore. Zimą, gdy śnieg utrudnia ucieczkę, ofiarą wilków padają także osobniki w sile wieku. Dzienne zaopatrzenie wilka ocenia się na 3-5 kg mięsa. W potrzebie nie gardzi padliną, ptactwem, a nawet żabami. Poluje też na zwierzęta domowe, głównie owce oraz psy, które zimą potrafi porwać nawet z łańcucha.



Człowiek zawsze dążył do wytępienia wilków. W Bieszczadach i Beskidzie Niskim prowadzono przeciw nim w latach sześćdziesiątych zorganizowaną akcję. Na tych terenach wilk nie był wówczas nawet gatunkiem łownym. Mógł na niego polować każdy wszelkimi metodami, a za zabite zwierzęta wypłacano premię. Drastyczne obniżenie liczebności wilczej populacji doprowadziło do nadmiernego rozmnożenia jeleni, które zaczęły wyrządzać poważne szkody w lasach, niszcząc młode drzewa i uprawy leśne. Pogorszyła się też jakość osobników populacji jeleni, ponieważ człowiek okazał się znacznie gorszym selekcjonerem aniżeli wilk. Do 1995 wilk był na terytorium całej Polski gatunkiem łownym, co oznaczało, że odstrzały były prowadzone przez myśliwych zgodnie z planem łowieckim i obowiązywały okresy ochronne. W roku 1995 objęto wilka ochroną gatunkową za wyjątkiem, województwa krośnieńskiego, przemyskiego i suwalskiego. W 1998 roku ochrona gatunkowa obowiązuje na całym obszarze kraju.


  
Ryś (Felis lynx), rozpowszechniony dawniej w całej lesistej strefie Europy, Azji i Ameryki Północnej, w wielu krajach jest już całkowicie wytępiony. W Polsce występuje bardzo nielicznie w Puszczy Białowieskiej i Knyszyńskiej oraz w Karpatach. Jest największym europejskim kotem. Długość ciała wynosi 80-130 cm, wysokość barku ok. 70 cm, ciężar 20-30 kg. Ryś prowadzi osiadły, skryty i samotny tryb życia. Granice terytorium znakuje odchodami pozostawionymi w widocznych miejscach. Legowisko zakłada w niedostępnych dziuplach, wykrotach lub szczelinach skalnych. Szybko biega i doskonale wspina się po drzewach. Poluje o zmierzchu i w nocy, często z zasadzki, z konarów drzew. Łowi zające, sarny, cielęta jeleni, a nawet dorosłe jelenie, warchlaki i lisy. Podobnie jak wilk jest doskonałym selekcjonerem, tępi zwierzęta chore i mniej sprawne. Młode rysie rodzą się w maju lub w czerwcu, a samodzielność uzyskują po roku. Żyją około czternaście lat. Liczebność rysia w Polsce znacznie obniżyła się dlatego od kilku lat jest on objęty ochroną gatunkową. Obiecujące badania nad populacją tego interesującego gatunku prowadzi Instytut Ochrony Przyrody PAN w Krakowie, ich wyniki wzbogacą również wiedzę o bieszczadzkiej populacji (Śmietana i in. 2000).



Jeleń szlachetny (Cervus elaphus) jest ze względu na dużą liczebność populacji najważniejszym gatunkiem roślinożernym w Bieszczadach. Występuje tu jego ekotyp zwany jeleniem karpackim. Wyróżnia go wydłużony pysk z szeroką częścią nosową. Byki ważą od 200-250 kg, a łanie od 80-120 kg.



Jelenie przebywają na ogół w stadach liczących nawet do kilkudziesięciu osobników. Odżywiają się głównie pędami drzew i krzewów, zjadają duże ilości krzewinek, rośliny zielne, trawy, mchy i porosty. Okres rui czyli tzw. rykowisko ma miejsce od połowy września do połowy października. Byki gromadzą wokół siebie łanie, odpędzając rywali. Wydają w tym okresie charakterystyczny, daleko słyszalny ryk. Poroże pojawia się u samców w drugim roku życia. Są to pojedyncze, niezbyt długie tyki. Każdego roku w okresie przedwiośnia jelenie zrzucają poroże, które odrasta w okresie od maja do lipca. Najmocniejsze poroża mają od 10-12 lat..



Prowadzona od lat siedemdziesiątych hodowla jelenia w Bieszczadach, polegająca na intensywnym dokarmianiu przy równoczesnym eliminowaniu drapieżników (wilka i rysia), doprowadziła do nadmiernego wzrostu liczby jeleni. Wyrządzały one poważne szkody w odnowieniach leśnych. Po 1991 w bieszczadzkich nadleśnictwach przeprowadzona zastała redukcja jeleni, której celem była ochrona odnowień i upraw leśnych przed zgryzaniem. Obecnie są wątpliwości, czy liczebność bieszczadzkiej populacji jelenia została obniżona nadmiernie.



Żubr (Bison bonasus) jest największym europejskim przedstawicielem kopytnych. Masa ciała samców waha się od 530 do 920 kg, samic zaś od 320 do 540 kg. W przeszłości żubr zasiedlał całą Europę, w XIX w. istniała już tylko jedna jego ostoja – w Puszczy Białowieskiej. W czasie I wojny światowej populacja białowieskich żubrów całkowicie wyginęła. W latach dwudziestych rozpoczęto w Polsce restytucję gatunku, opartą na osobnikach zakupionych w ogrodach zoologicznych. II wojnę światową przetrwało w ośrodku w Białowieży stado liczące 16 sztuk. Od 1952 r. przystosowywano je do życia w warunkach naturalnych.



W 1963 r. z ośrodka hodowli w Pszczynie przywieziono w Bieszczady, do leśnictwa Bereżki, dwa dorosłe byki, dwie krowy i trzy roczne byczki, z lini żubra kaukaskiego. Po rocznej aklimatyzacji wypuszczono je na wolność. W 1965 r. powszechne zainteresowanie wzbudził żubr Pulpit, który odbył daleką wędrówkę na zachód. W 1966 roku miało miejsce kolejne zasilenie stada. Liczebność bieszczadzkiej populacji wzrastała z roku na rok, na wolności rodziły się młode osobniki. W 1967 roku populacja żubrów w Bieszczadach liczyła 21 osobników, w latach 1984-1985 było ich ponad 180. Zaczęto prowadzić odstrzały żubrów. W latach 1984 1988 strzelano rocznie od 20 do 30 osobników. Obecnie liczba ta zmalała o połowę – prawdopodobnie część stada przemieściła się za granicę. Żubr w Bieszczadach wymaga szczególnej opieki. Zbyt mała liczebność populacji niesie w sobie ryzyko nagłego załamania się jej, co mogą spowodować różne czynniki, między innymi choroby.



 Liczne badania ornitologiczne, a także prace inwentaryzacyjne wykonywane dla potrzeb Planu Ochrony potwierdzają, że Bieszczady to jedna z najcenniejszych ostoi ptaków w Polsce. Stwierdzono tu 202 gatunki ptaków, w tym 165 lęgowych. Natomiast w BdPN stwierdzono 144 gatunki, w tym 142 lęgowe. W Planie Ochrony BdPN i otuliny wyróżniono priorytetowe grupy gatunków ptaków są to:
1. Ptaki drapieżne: trzmielojad, ścierwnik biały, gadożer, błotniak stawowy, błotniak zbożowy, błotniak łąkowy, jastrząb, krogulec, myszołów zwyczajny, myszołów włochaty, orlik krzykliwy, orlik grubodzioby, orzeł przedni, orzełek włochaty, rybołów, pustułka, kobczyk, kobuz, sokół wędrowny.
   



2. Sowy: puchacz, sóweczka, pójdźka, puszczyk, puszczyk uralski, sowa uszata, włochatka, płomykówka. 





3. Dzięcioły: krętogłów, dzięcioł zielonosiwy, dzięcioł zielony, dzięcioł czarny, dzięcioł duży, dzięcioł średni , dzięcioł białogrzbiety, dzięcioł trójpalczasty.


 


4. Gatunki górskie i inne rzadkie i osobliwe: płochacz halny, siwerniak, pluszcz, pliszka górska, nagórnik, bocian czarny, derkacz..




Orlik krzykliwy, którego liczebność w Bieszczadach przekracza 60 par stanowi niewątpliwą ozdobę Bieszczadzkiego Parku Narodowego i jego otuliny. W Bieszczadach znajduje się najwyższe w Polsce stanowisko jego gniazdowania zlokalizowane na wysokości 830 m n.p.m. Warto wiedzieć, że wędrując szlakami z miejscowości Wołosate na Tarnicę poruszamy się ścieżką dydaktyczną "Orlik krzykliwy", gdzie mamy możliwość obserwacji tego drapieżnika.



Orlik krzykliwy reprezentuje rząd szponiastych, z których w Polsce spotykamy 36 gatunków, w tym 19 lęgowych. Jest ptakiem niewiele większym od myszołowa, o ciemnobrązowym upierzenieniu z kontrastującymi lotkami i sterówkami na pokrywach skrzydłowych. Skrzydła orlika są długie i szerokie (rozpiętość od 145 cm do 168 cm), ogon krótki. Obserwując szybującego ptaka warto zwrócić uwagę na charakterystyczne rozłożone "palce" końcówek skrzydeł, jaśniejszą barwę nasady lotek oraz jasnobrązową głowę z potężnym dziobem. W czasie szybowania orlik nieznacznie zakrzywia końce skrzydeł ku dołowi.



Wąż Eskulapa (Elaphe longissima) bardzo rzadki południowy, ciepłolubny gatunek, którego populacja w Polsce zlokalizowana jest w Bieszczadadach, w dolinie Sanu pod Otrytem, obszarze charakteryzującym się stosunkowo wysoką insolacją słoneczną. Niegdyś notowany również nad Dunajcem między Gorcami a Beskidem Sądeckim oraz nad Popradem, jednak według danych z początku XXI w. metapopulacja bieszczadzka (Otryt i okolice, m.in. rezerwat przyrody Krywe), to jedyne pewne jego stanowisko w Polsce, mocno izolowane od najbliższych populacji z Ukrainy i Słowacji. Jest bardzo rzadki – jego polską populację szacuje się na ponad 100 osobników. W Europie spotykany jest od Hiszpanii poprzez południową Europę do Morza Kaspijskiego. Jego północna granica występowania przebiega przez Francję, południowe Niemcy, Czechy i południową Polskę (Bieszczady). Jest największym wężem żyjącym w Polsce i Europie Środkowej. 




Długość jego ciała może przekraczać 2 m, najdłuższy odnotowany osobnik mierzył 225 cm. Samce są zwykle dłuższe od samic. Dorosłe osobniki są oliwkowobrązowe. Głowa oraz ciało, z wyjątkiem brzucha, są brunatne lub oliwkowobrunatne z wieloma małymi, jasnymi plamkami. Przednia część ciała zwykle jest jaśniejsza, a strona brzuszna słomkowa, czasem z ciemnymi plamkami. Preferuje siedliska otwarte – okolice zabudowań, polany, łąki, obrzeża dróg, obrzeża lasów, kamieniołomy, urwiska zboczowe, tereny pagórkowatych wśród skał i silnie nasłonecznione stoki, często miejsca położone w dolinach rzek. Z drugiej jednak strony unika zbyt odsłoniętej przestrzeni, wybierając zarośla i inne kryjówki. Węże te pełzają głównie po ziemi. Zdarza się, że wpełzają na dachy kilkumetrowych budynków, stosunkowo rzadko natomiast wpełzają na drzewa i krzewy (nie wyżej niż do 2,5 m nad ziemią). W czasie upałów spotykane nad samą wodą, rzadko pływają. W bieszczadzkich warunkach występują stosunkowo nisko (do 650–700 m n.p.m.), wybierając zwykle miejsca o ekspozycji od południowo-wschodniej do południowo-zachodniej. W bieszczadzkim klimacie po hibernacji stają się aktywne w kwietniu. Młode nieco później – na przełomie kwietnia i maja. Aktywne do przełomu września i października, przy czym najpóźniej w sen zimowy zapadają młode osobniki. Gatunek w Polsce pod ochroną. Wpisany do Polskiej Czerwonej Księgi Zwierząt z kategorią zagrożenia CR (critically endangered – krytycznie zagrożony)… Ochrona węża Eskulapa jest jednym z zadań rezerwatu Krywe.... Ufff, wystarczy tych wiadomości o faunie bieszczadzkich rewirów, wędrujemy dalej grzbietem połoniny...



Idę teraz spacerkiem spoglądając wokoło i ciesząc się pięknym widokiem bieszczadzkiej krainy.. Piękne są w życiu takie chwile... a przecież chwila to malutka cząstka naszego życia...ulotne wrażenie, a jakże wiele można w niej dostrzec...jak wiele zrozumieć...człowiek potrafi żyć chwilą....a chwila potrafi zmienić życie człowieka.... Na szczyt coraz bliżej, lecz są momenty gdy zdawać by się mogło, iż drogi nie ubywa... Jest to spowodowane lekkim pofałdowaniem zachodniego zbocza Halicza, co tym samym nie odzwierciedla obrazu całej, szlakowej ścieżki..


  
Z wysokości ok.1300 metrów gniazdo Tarnicy, Szerokiego Wierchu, Krzemienia i Kopy Bukowskiej ukazuje się jak na dłoni...


  
Ostatni, ponad 100 metrowy odcinek podejścia robi się bardziej stromy, jednak widok w oddali na szczycie Halicza trójnoga triangulacyjnego i malutkiego, żelaznego krzyż dodaje sił i wydłuża krok...



    
Jeszcze kilka kroków i staję przed małym, 3-metrowym żelaznym krzyżem na samym szczycie Halicza (1333 m n.p.m.).. Jest godzina 13:00... Mapowy czas zakładał przejście odcinka Tarnica-Halicz w czasie ok. 1:35 h, a ja "przerobiłem" to w czasie 2:15 h z wieloma postojami i odpoczynkiem, tak więc czas mam rewelacyjny i w sumie spacerowo przemaszerowaną trasę....

 
Na szczycie kilka osób przesiaduje na drewnianych ławkach, odpoczywając i opalając się w jasnych promieniach sierpniowego słońca.. Zanim usiądę i ja na zasłużony odpoczynek, kilka słów o tym ciekawym szczycie, z którym wiąże się sporo legend i opowiadań..  
Halicz (1333 m n.p.m.) to trzeci pod względem wysokości szczyt w polskiej części Bieszczadów i całych Bieszczadach Zachodnich. Położony jest we wschodniej części grupy Tarnicy, pomiędzy Kopą Bukowską a Rozsypańcem. Jest zwornikiem dla biegnącego w kierunku wschodnim grzbietu kulminującego w Wołowym Garbie. Na szczycie miejsca niewiele.. Odgrodzone drewnianymi barierkami skaliste poszerzenie grzbietowe, pozwoliło na ustawienie kilku ławek.. Znajduje się tutaj także 4 metrowej wysokości betonowy trójnóg geodezyjny czyli inaczej mówiąc wieża triangulacyjna. Dawniej taka wieża umożliwiała wykonanie pomiaru punktów położonych w znacznej odległości.. Wieże triangulacyjne utraciły swoje znaczenie, ponieważ zmieniła się technologia pomiaru. Obecnie stosowane są techniki satelitarne (GPS) .  


  
Metalowy krzyż, obok którego przystanąłem na chwilkę w celu upamiętnienia wejścia na Halicz, "importowany" został z Tarnicy. A oto pokrótce historia jego umiejscowienia na szczycie Halicza..
KRZYŻ NA HALICZU
 Pierwszy krzyż 1 metrowej wysokości ustawiony został na Tarnicy w roku 1978, kolejny w roku 1987, potem był jeszcze odnawiany (2000), gdyż uległ złamaniu. I właśnie ten pierwszy krzyż z Tarnicy trafił na Halicz, był przestawiany i zniszczony przez warunki atmosferyczne. 14 września 2002 r. czteroosobowa grupa przedstawicieli Jarosławskiego Koła Przewodników Turystycznych i Pilotów Wycieczek postanowiła odnowić i zabetonować pierwszy krzyż z Tarnicy przeniesiony na Halicz. Wyjechali o 5. rano z Jarosławia.. Pragnęli dotrzeć na szczyt zanim pojawią się pierwsi turyści. Z Przełęczy Bukowskiej wyszli o godz. 9. Odpięli krzyż od triangula i wybrali odpowiednie miejsce na jego usytuowanie. Wojciech Jartym i Krzysztof Bałanda znieśli krzyż i przewieźli do Ustrzyk Dolnych, by w warsztacie Jana Jutki przedłużyć go, zamocować pasyjkę i poddać konserwacji. Oni mieli już doświadczenie - uczestniczyli w montowaniu jubileuszowego krzyża na Tarnicy.
Tymczasem Zdzisława Bachanek i Krzysztof Krzanowski wykuli w skale dół, w którym miał stanąć znak miłości Zbawiciela, zamaskowali zaprawę i narzędzia niezbędne w następnym dniu. Gdy przygotowywali miejsce jeden z przechodzących turystów zapytał:
- Co tu robicie?
- Będziemy coś montować - odpowiedział Krzysztof.
- A co takiego i kto wam pozwolił?
- To będzie drogowskaz - odparł jarosławianin.
W tym momencie przechodzień zorientował się, że nie ma krzyża na wieży triangulacyjnej:
- Czy mówicie o krzyżu?
- Tak. To drogowskaz... do Nieba.
W warsztacie krzyż został przedłużony o 1,70 m tak, że jego wysokość wynosi ok. 3 m. Szerokość ramion pozostała bez zmian - 1,60 m. Na drugi dzień, 15 września 2002 r., przewodnicy wstali skoro świt, by dokończyć dzieła. Tuż po godzinie 9. byli na Haliczu. Tym razem pogoda się zmieniła, deszcz i mgła, a do tego zimny wiatr. Nie było nikogo na trasie.. Punktualnie o 10. krzyż był już zamontowany.....


  
A teraz mały kogiel-mogiel z zasłyszanych opowieści o Haliczu.. Otóż na Haliczu według podań zbiegały się granice Polski, Rusi Kijowskiej i Węgier za czasów Bolesława Chrobrego.. Nie jest prawdą jakoby na szczycie Halicza Ukraińska Powstańcza Armia dokonywała egzekucji na niepokornej ludności bojkowskiej (tu miano ich wieszać na szubienicy) i na polskich żołnierzach (słynne ścinanie głów toporami).. Inna dwudziestowieczna legenda mówi o tajnych kopalniach uranu pod Haliczem.. Faktem jest, iż w latach 1939-1940 wiódł tędy na Węgry szlak kurierski i przerzucano polskich oficerów. Okolice masywu były wykorzystywane gospodarczo od co najmniej czasów panowania książąt ruskich. W XIX w. przede wszystkim Halicz i Wołowe (Wołowy Garb) zwany współcześnie Trumną, służył wypasowi bydła. Była to rasa sprowadzana z Niziny Węgierskiej. Charakteryzowała się dobrą mięsnością, dużymi rogami, siwym umaszczeniem. Był to wypas jednosezonowy. Jesienią zwierzęta sprzedawano na jarmarkach w m.in. Lutowiskach i Turce. W 1913 r. wypasano tu 1900 sztuk wołów. Nie przez przypadek jedno z ramion Halicza nazywa się Wołowy.  Pod koniec XIX w rozpoczęto eksploatację lasów na skalę przemysłową. Przede wszystkim na wschodnich zboczach Halicza. Halicz został odkryty turystycznie jako jeden z pierwszych, bieszczadzkich szczytów.. Pierwsze udokumentowane wejście na nartach odbyło w 1909 r. Także myśliwi korzystali z uroków Halicza. Najprawdopodobniej w 1910 r na stokach Halicza doszło do tragedii. Zaszczuty niedźwiedź zabił trzech myśliwych, a czwartego dotkliwie poranił rozszarpując mu nogę.


  
W 1933 r. na Halicz wytyczono pierwszy szlak pieszy. W 1935 r. lwowski oddział PTT wyznakował szlak turystyczny czerwony główny szlak beskidzki, który z Halicza biegł do Sianek. Po II wojnie światowej masyw ten wrócił do Polski dopiero w 1951 r. Już 25 sierpnia następnego roku w asyście żołnierza WOP, grupa turystów pod przewodnictwem samego Mieczysława Orłowicza zdobyła Halicz.


  
Jak jest obecnie?.. Turyści zniszczyli zupełnie murawę alpejską w partiach szczytowych. Na szczycie pojawiły się zabezpieczenia w postaci okrywowych, metalowych siatek chroniących przed rozdeptywaniem kopuły.. Wyglądają nieszczególnie, ale są skuteczne..


  
Nagadałem się, nagadałem, teraz czas na małą sesję foto, jakoże spora cześć turystów zaczęła opuszczać szczyt Halicza i zrobiło się luźniej.. Wierzchołek Halicza to (przy sprzyjających warunkach) wspaniały punkt widokowy z panoramą 360 stopni. Doskonale widoczne są stąd m.in. Kopa Bukowska (1320), Krzemień(1335), Bukowe Berdo (1313), Połonina Caryńska (1297), Szeroki Wierch (1315),Tarnica (1346), Wielka Rawka (1307), Kińczyk Bukowski (1251), Pikuj (1405), Stińska (1212). Widoczna jest również Ostra Hora (1408), Połonina Równa (1482), Holica (1376), Jawornik (1021), Czeremcha (1133), Beskid Wołosacki (1104) i wiele innych. Przy inwersji powietrza widoczne są również Gorgany. Doskonale widać z niego górną część doliny Sanu, ciągnącą się w stronę Przełęczy Użockiej..
 PANORAMY ZE SZCZYTU HALICZA.
Kierunek południowy:


    
Kierunek zachodni:


    
Zbliżenie na masyw Tarnicy, Tarniczki i Szerokiego Wierchu.. W dali za nimi masyw Wielkiej Rawki..


  
Zbliżenie na Goprowską Przełęcz i grzbiet Krzemienia.. Z tyłu za przełęczą Połonina Caryńska i Wetlińska..


  
Kierunek północno-zachodni:


    
Zbliżenie na gniazdo Krzemienia, Bukowego Berda i Kopy Bukowskiej


  
Kierunek pólnocny:
Ten podłużny grzbiet w dole to Wołowy Garb (inaczej Wołowe; 1248 m n.p.m.). Jest to niewybitna kulminacja bocznego grzbietu odbiegającego od Halicza na wschód. Partie szczytowe pokryte są połoniną. Nie prowadzą tędy szlaki turystyczne, jednak szczyt jest dobrze widoczny z Halicza czy Rozsypańca. Czasami błędnie zwany Małym Haliczem, a często określany przez wielu turystów jako „Trumna" ze względu na wygląd, zwłaszcza gdy oglądany jest od strony doliny Sanu... Funkcjonuje też nazwa "Kijowiec", ale odnosi się ona raczej do całego grzbietu..
 


 
Kierunek wschodni:


    
Kierunek południowo-wschodni:


    
Kończę sesję fotograficzną dookolnej panoramy ze szczytu Halicza.. Czas chwilkę odpocząć, coś przekąsić, wystawić lico na ciepłe promienie mocno operującego słońca i za jakiś kwadrans zacząć się powoli zbierać ku Wołosatemu.. A droga do mojego wyjściowego punktu we wsi Wołosate jeszcze dość daleka.. Stoję przy drewnianej barierce okalającej wierzchołek spoglądając w stronę garbatego grzbietu Rozsypańca, który będzie kolejnym i już ostatnim wzniesieniem na trasie mojej wędrówki szlak turystyczny czerwony czerwonym szlakiem przez Tarnicę, Krzemień i Halicz w najdalej wysunięte na wschód regiony polskich Bieszczadów..


  
 Na szczycie Halicza zupełna cisza. Trójka młodych turystów, która jeszcze pozostała na ławkach, drzemie smacznie zapominając o bożym świecie.. Kompletny relaks i chwila nostalgii.. W pamięci doszukuję się słów wiersza pani Wiesławy Kwinto-Koczan, którego treść już nieraz towarzyszyła mi podczas wędrówek po bieszczadzkich połoninach..

Ech Bieszczadzie...
Został kamień na kamieniu,
buk przy buku, mgła w dolinie,
tętent koni w wilczych echach.
My miniemy, on nie minie.
Ech, Bieszczadzie wiecznie młody,
chwytający w dłonie chmury.
My miniemy, ty zostaniesz
spoglądając w przeszłość z góry.
Na cerkiewek gont omszały,
na kopuły blachą kryte.
Latem woskiem słońca kapniesz,
wzlecisz wiatrem nad Otrytem.

KONIEC cz.VIIIc
C.D.N...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz