Zdjęcie:

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Sławkowski Szczyt cz.II

TATRY WYSOKIE


ZE STAREGO SMOKOWCA NA
SŁAWKOWSKI SZCZYT (2452 m n.p.m)
CZ.II
Sławkowski Grzebień - Sławkowski Nos

Parę minut po godzinie 11-tej, po pokonaniu ponad 6 km trasy o przewyższeniu ok. 950 metrów od momentu wyruszenia z parkingu w Starym Smokovcu, dotarłem nad krawędź grani Sławkowskiego Grzebienia powyżej Wyżniej Sławkowskiej Kazalnicy na wysokość 1950 m n.p.m… Pozostawiłem za sobą zielone połacie kosówki, która coraz rzadszymi kępami porasta do tej wysokości, a wkroczyłem w skalny świat nagich turni, grani i kamiennego gołoborza ciągnącego się aż na sam szczyt.. Przed ostatecznym „atakiem” na Sławkowski Szczyt postanowiłem tutaj chwilkę odpocząć w ciepłych promieniach sierpniowego słońca, sadowiąc się pośród wielkich, kamiennych głazów, nad samą krawędzią grani… Jednym słowem, ulokowałem się w „kamiennym fotelu” jak kura na grzędzie.... Jak wspomniałem pod koniec poprzedniej części, przebywała tutaj kilkuosobowa grupka młodych Słowaków, którzy także wybrali to miejsce na chwilowy postój..


A miejsce to nie byle jakie, bo widokowe i z szeroką, rozległą panoramą na wąwóz Doliny Staroleśnej oraz wypiętrzające się na północy masywy Jaworowej Grani, Lodowych Szczytów, Pośredniej Grani, łańcucha Łomnicy od Baranich Rogów przez Spiska Grzędę, Durny Szczyt, Łomnicę aż po Łomnicką Grań… Od tego też miejsca, dalsza moja wspinaczka na kulminację Sławkowskiego Szczytu potrwa przewidywalnie około 2 godzin, wliczając krótkie postoje na fotki i łyczek mineralki.. Na Sławkowskim Szczycie powinienem znaleźć się ok.13:30.. Spoglądam w górę na wznoszący się wysoko ponad moją głową wierzchołek „Sławka”.. Do szczytu pozostało pokonanie ok.2 km podejścia i ponad 500 metrów przewyższenia.. W coraz większym upale południowego słońca, to 2 godzinne podejście wyciśnie sporo kropel potu zanim stanę na szczycie..


Siedziałbym tak zapewne jeszcze jakiś czas, wygrzewając się w ciepłych promieniach przedpołudniowego słońca, popijając aromatyczną kawę z termosu i wsłuchując się w wesołe rozmowy Słowackiej młodzieży, gdyby nie pewna młoda Słowaczka siedząca nieopodal mnie, która energicznie wdrapała się na skalną półkę z aparatem w ręce i poczęła pstrykać fotki przeciwległych panoram…


W tym momencie w mojej głowie odezwał się cichutki dzwoneczek przerywający błogi nastrój i mobilizujący do działania… Nie tyle urok młodej dziewczyny (a tego jej nie brakowało), co widok aparatu fotograficznego i odgłos migawki podziałał na mnie jak przysłowiowy instynkt Pawłowa na psa... Co prawda nie ze śliną na ustach i wywieszonym jęzorem, jednakowoż dość zapalczywie, ja także zabrałem się także za udokumentowanie panoram widocznych z tego miejsca.. Punkt, w którym siedziałem wciśnięty pomiędzy skalne bloki, nie był wymarzonym przyczółkiem fotograficznym.. Pozostawiłem zatem moje skalne legowisko i ruszyłem kilkanaście metrów krawędzią grani, wyszukując dogodnej, skalnej półeczki na przycupnięcie z aparatem fotograficznym..


Gdy podeszwy butów znalazły pewne oparcie a tyłek wygodną, skalną półkę, rozsiadłem się luzacko ze sprzętem fotograficznym i rozpocząłem sesję foto.. A co uwieczniłem, na poniższych fotkach zobaczycie…
Centralna panorama masywów w kierunku północnym i północno-wschodnim z opisami poszczególnych szczytów..


Zbliżenie na północ (od lewej) – Jaworowa Grań (Mały, Pośredni, Wielki), Ostry Szczyt, Mały Lodowy Szczyt, masyw Pośredniej Grani (Żółty Szczyt, Pośrednia Grań, Ciemniasta Turnia, Kościoły), z tyłu po prawej – Baranie Rogi, Spiska Grzęda..


Zmieniamy obiektyw… Jeszcze bliżej i dokładniej w kierunku północnym (od lewej) - Graniasta Turnia, Zawracik Rówieńkowy, Mały Jaworowy, Pośredni Jaworowy, Wielki Jaworowy, Jaworowa Przełęcz, Mały Ostry Szczyt, Ostry Szczyt, Biała Ławka..


Dalsza część grani. Zbliżenie (od lewej) – Mały Lodowy Szczyt, Czerwona Ławka, Spąga, Sokola Turnia, Drobna Turnia, Żółty Szczyt, Pośrednia Grań, Ciemniasta Turnia..


I plan - dalsza część skalnego grzbietu opadającego od wierzchołka Pośredniej Grani w stronę Doliny Zimnej Wody (od lewej) - Ciemniasta Turnia, Wielki Kościół, Mały Kościół, Rywocińskie Turnie..
II plan (od lewej) – Baranie Rogi, Barania Przełęcz, Spiska Grzęda, Mały Durny Szczyt, Durny Szczyt, Łomnica, Kieżmarski Szczyt, Łomnicka Kopa, Łomnicka Grań...


Masyw Łomnicy (od lewej) - Baranie Rogi, Barania Przełęcz, Spiska Grzęda, Mały Durny Szczyt, Durny Szczyt, Łomnica, Kieżmarski Szczyt, Łomnicka Kopa, Łomnicka Przełęcz, Wielka Łomnicka Baszta, Mała Łomnicka Baszta, Zadnia Łomnicka Czuba..


Zbliżenie (od lewej) - Baranie Rogi, Barania Przełęcz, Spiska Grzęda, Mały Durny Szczyt, Durny Szczyt, Łomnica, Kieżmarski Szczyt, Łomnicka Kopa..


I na koniec w kierunku północno-zachodnim cel wspinaczki - Sławkowski Szczyt czyli „Sławek”..


Mija kwadrans postoju na krawędzi Sławkowskiego Grzebienia.. Na zegarku godzina 11:20.. Młodzież powoli rusza się z miejsc, czas także na dziadka Jędrusia... Zamykam plecak, zmieniam obiektyw w aparacie i ruszam w górę Sławkowskiego Grzebienia... Chociaż po niebie co jakiś czas przepływają białe chmurki przysłaniające słoneczne promienie, to wokół robi się coraz bardziej gorąco.. Zero wiatru, a zbliża się powoli południe..


Aby bardziej graficznie zobrazować odcinek grani, którą będę teraz maszerował w kierunku Sławkowskiego Szczytu, poniżej zamieszczam poglądową mapkę z oznaczeniami poszczególnych kulminacji i przełęczy..


Początkowe 200 metrów szlakowego traktu prowadzi po północnej stronie grzbietowych skał.. Wąska, dosyć stabilna ścieżka trawersuje strome zbocze, opadające kilkaset metrów w dół ku Dolinie Staroleśnej.. Kto ma zawroty głowisi niech w prawo nie patrzy.. hehe..


Spoglądając na wprost w kierunku kulminacji Sławkowskiego Szczytu, zauważyć można wzdłuż wznoszącej się grani kilka skalnych formacji, wypiętrzeń i opadających w dół skalnych grzęd.. Podczas wędrówki będę kolejno o nich opowiadał… Na pierwszy plan, widoczny z tego miejsca szlakowej ścieżki, wysuwa się postrzępiona, skalna formacja zwana Królewską Czubą..


Królewska Czuba to niewielka skalna formacja w grani Sławkowskiego Grzebienia, oddzielona od górującego ponad nią i bardziej znanego skalnego garbu o nazwie Królewski Nos, płytkim siodłem Królewskich Wrotek.. Od wypiętrzenia Królewskiej Czuby opada na północny wschód w kierunku Doliny Staroleśnej, krótka grań o nazwie Królewski Grzebień...
Królewska Czuba


Królewski Grzebień (po lewej) opadający ku Dolinie Staroleśnej..


Po pokonaniu ponad 200 metrów północną krawędzią grani, szlakowa ścieżka oddala się od urwiska i przechodzi na drugą stronę grzbietowych skał.. Teraz już zupełnie bezpiecznie wznosi się stromo ku górze, omijając wypiętrzenie Królewskie Czuby z jej lewej strony..


Wysoko w oddali, na tle błękitnego nieba rysuje się kolejny, skalny garb Sławkowskiej Grani, o którym przed chwilką wspominałem.. To Królewski Nos, bardziej znana, skalna formacja na tym odcinku szlakowego podejścia na „Sławka”.. W przeciwieństwie do Królewskiej Czuby czy Królewskich Wrótek, które nie są zaznaczane na standardowych, turystycznych mapach, Królewski Nos ma na nich swoje honorowe, znakowane miejsce.. Ale zanim wejdę na jego kulminacje, jeszcze nie jedna kropelka potu spłynie po skroni..To tylko wygląda blisko, a deptać trzeba jeszcze sporo minut by tam wejść..


Obchodząc od południowej strony wzniesienie Królewskiej Czuby, szlakowa ścieżka ponownie zmierza w kierunku krawędzi grani, dochodząc niemalże nad samo urwisko na wysokości ok.2000 m n.p.m...


Jest tutaj niewielki cypelek porośnięty naskalną murawą, dość mocno wydeptany przez wędrujących turystów i jak widać miejsce częstych postojów. Nie dziwi ten fakt, jako że podobnie jak z poprzednich, widokowych miejsc na krawędzi grani, tak i stąd roztaczają się piękne panoramy w kierunku północnym.. Jednak im wyżej, tym bardziej malowniczo i bliżej nieba....



Tak ciekawie ułożone są tutaj wielkie, skalne głazy nad samą krawędzią urwiska, że postanawiam pstrykną kilka fotek górskim szczytom, jednak nieco inaczej postrzeganym przez szkło obiektywu.. Ażeby dopełnić te obrazy górskim klimatem, ubarwię je wierszami o tematyce górskiej....
.................................................
Oj Ty skało z granitu, niebosiężny filarze, pniesz się stromo do góry coraz wyżej i wyżej..
Ostroszorstka w dotyku, chłodna niczym lodowiec, z trzewi Ziemi wyrosła w krystalicznej osnowie..
Porośnięta kępami rudożółtej murawy, łzy roniąca srebrzyste w ścianach Wielkiej Siklawy..
Żlebem stromym rozcięta jakby oracz z niebiesi, lemiesz w skale zatopił i do życia ją wskrzesił..
Zasiał kwiaty w turzycy jak we włosach dziewczyny, przyozdobił zielonym wiankiem kosodrzewiny..
Szczyty grani rozczochrał w lodowcowym potopie, niczym wiatr końską grzywę w podniebnym galopie..
Oj Ty skało strzelista, piękna, dumna i sroga, dana ludziom w prezencie przez samego Boga..
Ileż znoju i potu wyciskasz z wędrowca, wiodąc nieznaną ścieżką po górskich manowcach..
Ileż razy w swych niszach dajesz ludziom schronienie, gdy nad głową ulewa i błyskawic płomienie..
Jesteś matką, piastunką dla tych co Cię szanują, bezlitosna dla innych co respektu nie czują…
Łamiesz hardych mocarzy na przepastnych swych ścianach, jesteś to miłowana, to znów przeklinana.
Kto Cię choć raz usłyszał, mowę skały zrozumiał, ten już nigdy bez Ciebie  żyć nie będzie umiał....
                                                                                                                   Jędrek A.D.


Stanąłem na przełęczy...świat czarów przede mną!
Wzrok zdumiony weń topię - podziw duszę tłoczy...
Dołem - stawy czernieją, jak piór pawich oczy,
W górze - pieśń!...ale myślą stworzona nadziemną.

Pieśń murami granitów pisana przede mną!
Skamieniały sen Stwórcy, dumny sen, uroczy!
Tam - ku krańcom pustyni gwiazda dnia się toczy,
Płoną szczyty - tam z głębin wstaje wieczór ciemno.

Siadłem; - cisz w górach - oko stawów drzymie,
Patrzę w Tatry, w te runy przedwiecznej zagadki;
Chciałbym przejrzeć, przeniknąć jej myśli olbrzymie.

Wiatr-bajarz lekkim palcem strunę marzeń trąca,
Z wolna uchodzą z serca goryczy ostatki,
                           O! Tu siedzieć i słuchać, i dumać bez końca!


Na ścianie nagiej, szarej, stromej,
spiętrzone wkoło skał rozłomy
w świetlnych zasnęły mgłach.

Ponad doliną się rozwiesza
srebrzystoturkusowa cisza
nieba w słonecznych skrach.

Patrzę ze szczytu w dół: pode mną
przepaść rozwarła paszczę ciemną -
patrzę w dolinę, w dal:

i jakaś dziwna mię pochwyca
bez brzegu i bez dna tęsknica,
niewysłowiony żal...
                                                                                  fragm. K.Przerwa-Tetmajer


Otwórz serce swe na oścież, wpuść nadziei blask..
Daj się ponieść wyobraźni i zatrzymaj czas..
Nie poddawaj się zbyt łatwo musisz wierzyć, że
Z wiarą możesz zdziałać wszystko, więc postaraj się..
Wiatru szukaj w drzew koronach i niebo za chmury złap,
Płyń w głębiny, zdobądź szczyty, dla Ciebie jest cały świat..
I choć w głowie czasem świta jakaś myśl zwątpienia,
Nie oglądaj się za siebie, dogoń swoje marzenia.
                                                                                                                                            Jędrek A.D..

Po tej chwili poetyckiej zadumy czas ruszać dalej.. Szlakowa ścieżka pnie się niezmiennie coraz wyżej i wyżej.. Rozpoczyna się monotonne i wyczerpujące podejście kamienistym, szlakowym traktem na widoczny powyżej Królewski Nos… Od miejsca na krawędzi grani, gdzie pstrykałem przed momentem fotki, na czubek Nosa jest około 800 m podejścia o przewyższeniu 250 m..


Szlak wznosząc się w górę przez moment oddala się od grani, jednak już po chwili doprowadza ponownie nad jej krawędź.. To kolejne, widokowe miejsce na ostrzu grani Sławkowskiego Grzebienia ma swoją nazwę.. Owo niewielkie, płytkie siodło zalegające u podnóża wypiętrzenia Królewskiego Nosa, oddzielające go od opisywanej wcześniej Królewskiej Czuby, nosi nazwie Królewskie Wrótka..


Podchodzę na skaj urwiska.. Już z daleka widać skalne grzebienie przypominające filary kamiennych wrót... Pod jednym z nich przesiaduje kilku turystów, w ciszy i zadumie spoglądając na majestatyczne tatrzańskie szczyty..


Z grzbietowego wypłaszczenia w dół do Doliny Staroleśnej opadają niewielkie, skalne grzędy, poprzecinane płytkimi żlebami ciągnącymi się, aż na dno doliny…


Staję na samej krawędzi urwiska.. Pod stopami zbocze stromo opada w dół ponad 700 metrową otchłanią Doliny Staroleśnej.. Opieram się o chłodną, porowatą, skalną ścianę.. Tutaj można poczuć jak góry „oddychają”, jak spoglądają na siebie z naprzeciwka.. Jak chłoną ciepłe promienie słońca, przyodziewając swe strome zbocza w zielone suknie kosodrzewin..


...Jak zimne, szare, skalne ściany wykwitają żółcią i brązem naskalnych porostów.. Echhhh..góry moje, góry....



Myślałem o Tobie w brzasku światła z przełęczy płynącego....
Myślałem, gdym samotnie w góry wędrował...
Na ścianie Zawratu widziałem cień lica Twego...
Zniknął za Gerlachem, w dolinie si schował....
Lecz serce gorące szeptało jak na grani halny…
Żem Cie nie stracił na zawsze...
Że obraz ten niebanalny...
Znowu się pojawi na łące pod Krawcem...
                                                                                                Jędrek A.D.
I znowu zrobiło się malowniczo, nastrojowo… Czas wracać z krainy poezji w skalny, realny świat nie mniej piękny, lecz surowy i bezwzględny dla tych, którzy go nie rozumieją….. Spoglądam w górę przed siebie.. Ponad głową na tle białych chmur płynących po błękitnym niebie, piętrzy się skalisty wierzchołek Królewskiego Nosa... To mój najbliższy cel wędrówki..


Dużo wyżej, po prawej stronie Królewskiego Nosa wznosi się wyniośle ku niebu masywna, stożkowa kopuła Sławkowskiego Szczytu 2452 m n.p.m.– to końcowy, finalny cel dzisiejszej wyprawy..


Pozostawiam za plecami niewielkie siodło Królewskich Wrótek i ruszam pod górę ścieżką szlak turystyczny niebieski niebieskiego szlaku..


Szlakowa ścieżka po raz kolejny szerokim zakosem oddala się od krawędzi grani, pnąc się stromo w górę.. Spoglądam w dół. Rozległa Popradzka Kotlina powoli zrzuca z siebie woal porannej mgiełki.. Opadająca w dół ku Smokovieckiemu Siodełku grań Sławkowskiego Grzebienia, widoczna teraz jak na dłoni, usłana jest po południowej stronie „morzem” skalnych piargów.. Po północnej stronie krawędź ucina się stromymi, niemalże pionowymi ścianami, opadającymi kilkaset metrów w dół ku Dolinie Staroleśnej..


Kilkaset metrów męczącej wspinaczki południowym zboczem Sławkowskiego Nosa, pośród skalnego gołoborza, w nagrzanym, sierpniowym powietrzu wyciskającym kropelki potu na skroni. To ogromne, skalne rumowisko zalegające na zboczu, powstało w wyniku wzmożonego wietrzenia skał na przedpolu lodowców.. Szare, skalne bloki pokrywają w większości żółte wykwity porostów.. Na obszarze ponad 1 km kwadratowego panują tu porosty, głównie z lubiącego słońce rodzaju Rhizocarpon...


Kolejny szlakowy zwrot.. Ścieżka zmierza ku krawędzi grani.. Już nie liczę zakosów.. Spoglądam ciekawie przez siebie, czym teraz matka natura nasyci me oczy..


Na skraju grani znowu coś nowego, niewidocznego do tej pory.. Skryte w cieniu, szarozielone, północne zbocze Sławkowskiego Szczytu stromo opadające na dno Doliny Staroleśnej przecina ostry, postrzępiony, skalny grzebień schodzący od szczytu w dół, w kierunku północno-wschodnim.. To tzw. Filar Sawickiego, ponad 900 metrowa skalna grań z trudnościami wspinaczkowymi sięgającymi stopnia M5 (to tak dla taterników)..oczko


Kilka chwil postoju i znowu maszeruję szlakową ścieżką, która ponownie odchodząc od grani w głąb zbocza trawersuje skalne piargi, wznosząc się nieustannie w górę.. W dole coraz wyraźniej uwidaczniają się malutkie zabudowania Starego Smokovca i rozległe obszary Popradzkiej Kotliny..


Maszeruję teraz dość szybko.. Po kilku minutach „dochodzę” na skalnym podejściu pod Królewski Nos, parę turystów z Polski.. Idąc za nimi słyszę „swojski” język.. Dyskutują o szlaku i przystają co jakiś czas na fotki.
Słońce co jakiś czas skrywa się za powałą nisko przepływających białych chmur, dając choć przez moment odrobinę wytchnienia od unoszącego się wokół nagrzanego powietrza...


Trasa szlak turystyczny niebieski niebieskiego szlaku prowadzi niezmiennie południową stroną grani, zbliżając się co jakiś czas do jej krawędzi.. To kolejne "widokowe okno" i jak wynika z mapy, ostatnie na odcinku podejścia na kulminację Królewskiego Nosa..


Chociaż napstrykałem już sporo fotek z grani Sławkowskiego Grzebienia, to tutaj ponownie coś nowego.. Jestem na wysokości ok. 2200 m n.p.m… Z tego miejsca dostrzec można nowy element w panoramie masywów wznoszących się na północy.. Otóż, za skalnym łańcuchem Pośredniej Grani, a konkretnie za Małym Lodowym Szczytem, wznosi się ku niebu masywna piramida drugiego co do wysokości po Gerlachu szczytu grani głównej Tatr Wysokich – Lodowy Szczyt 2627 m n.p.m.. Do tej pory był on niewidoczny z niższych wysokości, jako że zasłaniał go masyw Małego Lodowego Szczytu..
Aby wszystko było jasne, szeroka panorama z opisami poszczególnych szczytów..


Zbliżenie (od lewej) - Mały Ostry Szczyt, Ostry Szczyt, Biała Ławka, Mały Lodowy Szczyt, Czerwona Ławka, Spąga, Sokola Turnia, Żółty Szczyt, Pośrednia Grań, na ostatnim planie centralnie - Lodowy Szczyt..


Zbliżenie (od lewej) – Lodowy Szczyt, przed nim Czerwona Ławka, Spąga, Sokola Turnia, Żółty Szczyt, Pośrednia Grań, Ciemniasta Turnia, ostatni plan po prawej – łańcuch od Baranich Rogów poprzez Spiską Grzędę i Mały Durny Szczyt..


Zbliżenie (od lewej) – ostatni plan: Spiska Grzęda, Mały Durny Szczyt, Durny Szczyt, Łomnica, Kieżmarski Szczyt, Huncowski Szczyt, pierwszy plan u dołu - łańcuch Pośredniej Grani ze szczytami Ciemniastej Turni i Kościołów..


Fotki strzeliłem jak z karabinu maszynowego i sruuuu.. w dalszą drogę.. Nawet para Polaków, którą dogoniłem poniżej, nie „odskoczyła” mi zbyt daleko....


Nie tylko w kierunku północnym ponad granią ukazuje się coś nowego.. Po lewej stronie szlakowej ścieżki w kierunku południowym, ze skalnego gołoborza pokrywającego zbocze Królewskiego Nosa wyrasta taka oto formacja skalna.. A może to „Królewski Pieprzyk” pod Królewskim Nosem?? ...


To już końcowe fragmenty podejścia na Królewski Nos. Jeszcze parę minut i „podłubię” kijkiem trekkingowym w Królewski Nosie.. Szlakowa ścieżka pnie się teraz bardzo stromo w górę, jednak pewne jej fragmenty prowadzą po stabilnie ułożonych kamiennych płytach w formie stopni..


Spoglądam w dół.. Olbrzymie „morze” kamieni zalegające na przeważającym obszarze zbocza, ciągnie się ponad 400 metrów w dół, w stronę pasa kosodrzewiny.. Wyświetlacz GPS-u pokazuje wysokość 2220 metrów.. Do kulminacji Królewskiego Nosa już naprawdę niedaleko.. I jeszcze jedna ciekawostka związana z południowymi zboczami Sławkowskiego Szczytu.. Otóż obszar ten jest często wykorzystywany przez paralotniarzy, szukających sprzyjających prądów powietrza na tych wielkich, otwartych przestrzeniach..


Ponad głową jeszcze parę ton kamieni, ale szczyt już blisko..


W pewnym momencie na tle nieba dostrzegam charakterystyczną płytę skalną, sterczącą pod skosem na zboczu skalnego wypiętrzenia.. To już na pewno kulminacja Królewskiego Nosa..


W parę chwil szlakowa ścieżka wyprowadza mnie na niewielkie, grzbietowe wypłaszczenie w pobliżu skalnej kopuły z charakterystycznym, kamiennym szpicem na jej czubku..To oczywiście Królewski Nos.. Ten stosunkowo mało wybitny garb w grani Sławkowskiego Grzebienia wznoszący się na wysokość 2272 m n.p.m., jest popularnym miejscem postojowym i fotograficznym wśród turystów wędrujących na Sławkowski Szczyt..


Kulminację tego niewielkiego, skalnego garbu od majestatycznej kopuły wyższego brata „Sławka”, oddziela płytkie siodło Królewskiej Przełęczy, 700 metrów stromego podejścia i ok.180 metrów przewyższenia.. Para Polaków wędrująca przede mną, przysiada na mały odpoczynek pod niewielką skałką.. Ja też postanawiam chwilę odpocząć przed ostatecznym wejściem na Sławkowski Szczyt.. Spoglądam odruchowo na zegarek i GPS.. Jest dokładnie godzina 12:30.. GPS pokazuje wysokość 2276 m n.p.m… Od momentu mojego ostatniego, dłuższego postoju powyżej Wyżniej Sławkowskiej Kazalnicy na wysokości ok.1950 m n.p.m., przemaszerowałem w ciągu 1 godziny odcinek o długości 1,2 km i przewyższeniu 330 metrów.. Czas mam więc bardzo dobry uwzględniając dość wolne tempo i postoje na fotki.. W cieniu skalnego załomu dającego zbawienny chłód i ochronę przed coraz bardziej dokuczliwymi promieniami słońca, siadam na kilka minut odpoczynku, łyczek aromatycznej kawy i coś na ząb.. Dalsza część wędrówki w III ostatniej odsłonie już niebawem.. Hejjj..


KONIEC cz.II
C.D.N…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz