Zdjęcie:

sobota, 18 czerwca 2016


CZ.IV

KIERUNEK PETRA !!!


Z Akaby do Petry przez półpustynne obszary, górskiego płaskowyżu Dżabal asz-Szara..
(trasa ok.130 km)
Po szczęśliwie zakończonym rajdzie przez wydmy pustyni Wadi Rum, sprawnym dotarciu na nocleg do niewielkiego hoteliku w centrum Akaby 
i dokładnym spłukaniu z ciała czerwonego, pustynnego pyłu oraz wytrzepaniu z ubrań resztek piachu, szybko wskoczyłem do wielkiego łóżka i od razu zapadłem w błogi, głęboki sen. Następnego dnia, wczesnym rankiem, pobudka o godzinie 6:00. Poranna toaleta, delikatne śniadanko, wymeldowanie z hotelu, zapakowanie bagaży w luki autokaru i parę minut po godzinie 7-mej ruszamy na spotkanie kolejnej przygody..


Śladami dawnych karawan i słynnego filmowego archeologa Indiany Jonesa, zawitamy dzisiaj do pięknej, górskiej doliny, gdzie poszukamy ukrytego w skalnym wąwozie, bajecznego, skalnego miasta – osławionej Petry, architektonicznej perły Królestwa Nabatejczyków, wpisanej na listę światowych zabytków UNESCO. Trasa z Akaby do Petry liczy około 130 km. Poniżej mapka poglądowa całego przejazdu po terytorium Jordanii oraz wycinek dzisiejszej trasy z Akaby do Petry..




Wąskimi uliczkami Akaby opuszczamy centrum miasta, kierując się na północ, w stronę osławionej Petry. Autostrada krajowa nr 15, którą porusza się teraz nasz autokar, prowadzi docelowo do stolicy kraju – Ammanu. Jest to jedna z dwóch głównych arterii drogowych wiodących znad Zatoki Akaba na południu, w kierunku północnym do stolicy kraju – Ammanu i przecinających wzdłuż pustynne obszary Jordanii. Droga nr 15 nazywana jest popularnie Pustynną Autostradą, zaś druga główna arteria o numerze 65 nosi nazwę Autostrady Morza Martwego. Biegnie ona równolegle do 15-tki, z tym że nieco dalej na zachód, zaczynając od Akaby, wzdłuż granicy izraelsko-jordańskiej, doliną Jordanu oraz wzdłuż wschodnich brzegów Morza Martwego, a kończąc na północnych krańcach Jordanii w rejonie miasta Irbid.   


Autostrada nr 15 jest drogą bardzo wygodną i dobrze utrzymaną, więc pokonanie 130 kilometrowego odcinka z Akaby do Petry, zajmie nam niespełna dwie godziny jazdy.. Po opuszczeniu granic miasta Akaba, za oknami autokaru pojawia się coraz częściej typowy dla tego regionu, wysokogórski pustynny krajobraz.. Autostrada przecina potężny górski płaskowyż, zalegający między depresją Morza Martwego, doliną Jordanu oraz doliną Wadi al-Araba na zachodzie i Pustynią Południową oraz Pustynią Syryjską na wschodzie. Początkowo droga wznosi się z wysokości 800 m n.p.m. na wysokość 1400 m n.p.m., wcinając się pomiędzy piaskowcowe grzbiety gór Dżabal-asz-Szara..


Jak pisałem w drugiej części mojej relacji z wyprawy, Jordania to kraj wyżynny o powierzchni nieco ponad 88 tys.km², którego większość terenu zajmują równinne płaskowyże położone na wys. 700–1000 m n.p.m., opadające stromo do rowu tektonicznego Al-Ghaur, z najgłębszą na świecie depresją. Wzdłuż krawędzi płaskowyżu, od doliny Yarmuku do Zatoki Akaba, ciągnie się 500 kilometrowy wał wzniesień Dżabal-asz-Szara (Edom). Najwyższym szczytem jest Dżabal Umm-ad Dami (1854 m n.p.m.) położony w górach Dżabal-asz-Szara na południowym zachodzie kraju. Znajduje się tu również najniższy punkt na Ziemi – depresja Morza Martwego 422 m p.p.m.


W ciągu 40 minut jazdy pokonaliśmy prawie połowę trasy wyznaczonej na dzisiejszy dzień, a jak na razie za oknem autokaru dominuje monotonny, pustynny krajobraz. Co pewien czas na horyzoncie pojawiają się piaskowcowe grzbiety gór Dżabal-asz-Szara, jednak w większości trasa wiedzie przez pustynne, pagórkowate tereny, gdzie poza nielicznymi beduińskimi namiotami i stadkami wypasanych kóz, na tym dość jałowym obszarze, nie ma dosłownie nic... Kępy pustynnej trawy, wyrastające na kamienistym podłożu pośród morza piachu, są jedynym zielonym elementem szaro-żółtego krajobrazu..


Z czasów dzieciństwa pamiętam doskonale zagrodę z kozami, które hodowała moja babcia. W moim porannym menu często na śniadanie pojawiało się wtedy kozie mleko, czy też kozi serek.. To co utkwiło mocno w mej pamięci to wspomnienia, że owe kozy pożerały dosłownie wszystko i w żadnym momencie nie były wybredne, jeśli chodziło o jakąkolwiek przekąskę.. Ich łupem padała wszelaka roślinność, warzywa 
z przydomowych grządek, owoce z sadu, kora młodych drzewek ogrodowych, stare gazety wywąchane gdzieś w komórce, a nawet gumowe kalosze mojego dziadka.. Kiedy jako malec szukałem zapodzianej zabawki lub rodzice świadomie chowali pewne przedmioty, by nie wpadły w moje zdolne, „złote rączki”, potrafiące rozbroić każdą rzecz na drobiazgi, zadając pytanie, gdzie owa rzecz może być, często słyszałem odpowiedź – Kozy zjadły… I tak kozy winne czy niewinne, były w mojej świadomości wszystkożerne.. Spoglądając teraz przez okna pędzącego autokaru na te stadka beduińskich kóz, pasące się na ubogiej, piaszczysto-kamiennej pustyni, zdaję sobie doskonale sprawę, że tylko koza potrafi przetrwać w dobrej kondycji takie skromne warunki żywieniowe. Z moich dywagacji na temat koziego żywota na pustynnych obszarach Jordanii wyłączam oczywiście samych Beduinów, bo choć nie zjadają oni gazet czy kaloszy, to perfekcyjnie umieją odnaleźć się w tych trudnych, surowych pustynnych realiach.. 


WADI MUSA – Dolina Mojżeszowa
Po półtoragodzinnej jeździe w krajobrazie zaczynają dominować pasma górskie.. Docieramy w rejon zachodniej części masywu Dżabal asz-Szara, który stanowi wschodnią flankę Araby (Wadi Araba), dużej doliny biegnącej od Morza Martwego do Zatoki Akaba. W tym właśnie górskim masywie Dżabal asz-Szara, ukryte jest legendarne skalne miasto – Petra, architektoniczna perła dawnego królestwa starożytnego semickiego ludu Nabatejczyków..


Przed zjazdem z autostrady w głąb doliny Wadi Musa (Dolina Mojżeszowa), skąd wyruszymy na pieszą wędrówkę do Petry, autokar zatrzymuje się na parę chwil przy poboczu drogi. Rozciąga się stąd rozległa panorama na skalną Dolinę Mojżeszową z widocznymi zabudowaniami malowniczego miasteczka El-Gi (Eldjy)..


Położona na półpustynnym, wyżynnym terenie w zachodniej części masywu Dżabal asz-Szara, ukryta wśród skał widocznych za moimi plecami, które ciągną się na odległość ok. 1,6 km ze wschodu na zachód i
z północy na południe, bajeczna Petra przetrwała ponad 2,5 tysiąca lat  
do czasów nam obecnych..


Dolinę Petry przecina koryto rzeki okresowej – Wadi Musa, której dopływy okalają płaskowyże. Nazwa Wadi Musa znaczy w języku arabskim "Dolina Mojżesza". Mówi się, że właśnie tędy przechodził prorok Mojżesz, prowadząc swój lud do Ziemi Obiecanej. To właśnie na owych płaskowyżach widocznych w oddali, rozrosło się antyczne miasto Nabatejczyków.. Okoliczne całoroczne strumienie wody zapewniały przeżycie tylko niewielkiemu osiedlu. Znaczny przyrost mieszkańców 
w czasie największego rozkwitu Petry spowodował, że Nabatejczycy musieli rozbudować system wodociągów i cystern skalnych, by móc magazynować wodę dla wciąż rosnącej populacji. Kiedy dotrzemy do ruin miasta, dokładnie przedstawię jego historię, okres największego rozwoju i charakterystykę poszczególnych budowli na terenie skalnego kompleksu..


Małe turystyczne miasteczko położone na zboczu doliny Wadi Musa nosi nazwę El-Gi (Eldjy). Leży ono najbliżej archeologicznego kompleksu Petry, co spowodowało wybudowanie na obszarze miejskim licznych hoteli i restauracji dla turystów odwiedzających to miejsce.


Dolina związana jest z biblijnym epizodem, który opowiada o tym jak prorok Mojżesz, uderzając w skałę swoją drewnianą laską, spowodował wypłynięcie z niej źródlanej wody. Owo miejsce nazwane zostało Ain Musa - „Źródło Mojżesza”. Leży ono na skraju doliny Wadi Musa, na jej wschodnim krańcu, gdzie zbiegają się wszystkie główne drogi do miasta.. Mamy jeszcze chwilkę czasu w trakcie postoju na widokowym tarasie ponad doliną Wadi Musa, zatem usiądę na skalnym murku i przytoczę fragment tej biblijnej opowieści..


Kiedy Mojżesz, wybraniec Boga stanął na czele wielkiego exodusu 
i poprowadził Izraelitów z Egiptu przez Morze Czerwone, na pustynne obszary Synaju, tułaczka do Ziemi Obiecanej trwająca 40 lat, była wielkim wyzwaniem, usianym licznymi przeszkodami i niebezpieczeństwami.. Izraelici przemierzali pustynne płaskowyże walcząc z głodem, pragnieniem i chorobami. Wyczerpani wędrówką dotarli w rejon górskiego masywu Dżabal asz-Szara. Właśnie w tym miejscu nastąpił krytyczny moment zwątpienia i niewiary w powodzenie misji. Dotkliwy brak wody groził załamaniem, buntem i podziałem wśród wędrowców. Mojżesz przywódca i zarazem wielki samotnik stanął w obliczu nie tylko buntu, ale przede wszystkim możliwości odwrotu z obranej drogi i całkowitego fiaska wędrówki ku lepszemu życiu. Zwątpienie współtowarzyszy mogło zniweczyć boskie proroctwo, w które Mojżesz wierzył bezgranicznie, nawet w chwilach wielkich niepowodzeń.


Stał się jednak cud. „Mojżesz wyciągnął nad głowę swoją laskę pasterską, a potem uderzył nią w skały. Wnet też z miejsca, w które uderzył Mojżesz trysnęło źródło. Woda z niego była krystalicznie czysta, zimna i pyszna w smaku” Jedno energiczne uderzenie laski odmieniło chwiejne nastroje ludu. Zapanował entuzjazm, wróciła wiara, a to wszystko sprawiło jedno uderzenie marnej laski. Laski symbolu, atrybutu istnienia, trwania i dalszego dynamicznego rozwoju emocjonalnego, gospodarczego i społecznego. Izraelici ruszyli dalej ku dniom nieznanym..
Fot. poniżej - Mojżesz uderza wodę z kamienia.


Tak według legendy powstało na skraju doliny Ain Musa – Źródło Mojżesza, które w kolejnych latach zagospodarowali Nabatejczycy, budując kanały doprowadzające wodę ze źródła do skalnego miasta Petra... Czas postoju minął. Trzeba zbierać się w dalszą drogę. Jeszcze tylko zbliżenie górskiego masywu Jebel al-Madhbah, w którego skalnych wąwozach ukryte są ruiny miasta Petra i wsiadamy do autokaru, by zjechać na dno doliny..


Miasteczko El-Gi – baza wypadowa do Petry..
Skręcając z głównej drogi w kierunku malowniczo położonego miasteczka El-Gi (Eldjy), autokar zjeżdża powoli na dno Doliny Mojżeszowej wąskimi serpentynami, trawersującymi skalne zbocza górskiego masywu Dżabal asz-Szara. Teraz doskonale widać leżące w dole zabudowania miasteczka, otoczone dużymi połaciami zieleni. Obrazek dosyć niezwykły na tym bezludnym, górskim płaskowyżu, spalonym słońcem i większości pokrytym piachem oraz nagimi skałami.. Miejscowość liczy około 300 zabudowań i jest otoczona kamiennym murem z trzema bramami wjazdowymi. Na górskich zboczach w pobliżu miejscowości El-Gi uformowano sztuczne tarasy uprawowe, pokryte polami kukurydzy i plantacjami drzew owocowych. Są one nawadniane przez wody dwóch strumyków i wielu mniejszych źródeł, które spływają do doliny Wadi Musa poniżej miasteczka El-Gi, gdzie gleba jest również uprawiana. Miejscowość zamieszkują prawie wyłącznie Beduini z plemiona Layathnah, których jest tutaj około 5 tysięcy...


Nasz turystyczny autokar dość pokaźnych rozmiarów, przeciska się wąskimi uliczkami, zmierzając w kierunku parkingu, skąd wyruszymy na pieszą wędrówkę do ruin Petry.. Miasteczko El-Gi (Eldjy) to najbliższa baza wypadowa do archeologicznego obszaru Petry. Dzięki bliskości tak niezwykłego i dochodowego obiektu, w mieście zbudowano ponad 50 hoteli i wiele restauracji dla turystów odwiedzających to miejsce. 
Gospodarka El-Gi jest niemal całkowicie związana z turystyką.


U bram PETRY…
Parę minut po godzinie 9-tej zajeżdżamy na duży parking samochodowy, nieopodal wejścia do kompleksu archeologicznego Petry.. Nasz autokar jest czwarty w kolejce, zatem jak na tę porę dnia, turystów niewielu..


Tuż obok parkingu znajduje się centrum logistyczne archeologicznego obszaru Petry, kasy biletowe, sklepiki z pamiątkami, małe restauracyjki, szalety.. Za naszym jordańskim  przewodnikiem kierujemy się w stronę kas biletowych. Ze względów bezpieczeństwa trzeba przejść przez bramki do wykrywania metalu. Przy kasach biletowych od razu przekonujemy się, że Petra jest największym skarbem narodowym Jordanii, w dosłownym znaczeniu. Bilety wstępu na teren obszaru archeologicznego Petry są najdroższymi wejściówkami w Jordanii. Cena: 50 JD/1 dzień i 55 JD/2 dni. 1JD (jordański dinar) to mniej więcej 1€ (euro). Kwota wysoka, ale i zabytek na miarę światową.. Przy zakupie biletu trzeba mieć ze sobą paszport, można płacić kartą. Wraz biletem otrzymuje się mapkę. Z zakupionymi biletami nie da się kombinować i muszą być wykorzystane w ciągu wyznaczonych kolejnych dni przez właściciela..


Za kasami znajduje się dosyć rozległy plac, otoczony sklepikami, małymi restauracjami i stoiskami z pamiątkami. Jak na całym świecie przy tego typu zabytkach, tutaj także ceny kosmiczne.. Dla przykładu woda 1.5 l -3 $, puszka coli 2,5 $, piwo 6 $, nie mówiąc już o jedzeniu i innych pamiątkarskich pierdołach..


Bez zbędnych postojów ruszamy całą grupką w dalszą wędrówkę.. 
By wejść na teren kompleksu i rozpocząć zwiedzanie, musimy przejść jeszcze jedną kontrolę, tym razem zakupionych biletów.. Na drugich bramkach z kołowrotkami kontroler dopełnia formalności i sprawdzając ważność biletu robi w nim symboliczną dziurkę.. Ufff.., wreszcie koniec tych kontrolnych ceregieli. Możemy rozpocząć spacer po osławionej Petrze..


Poniżej dokładana mapka z trasą zwiedzania i obiektami znajdującymi się po drodze..


Kierunek > skalne miasto PETRA – siódmy cud świata..
Według zapewnień naszego jordańskiego przewodnika, twardy zawodnik, a zarazem dobry piechur przejdzie cały kompleks Petry w ciągu 1 dnia, nieco słabszym piechurom zaleca się zaliczenie tej trasy w 2 dni. Nasze plany zakładają poświęcenie jednego dnia na Petrę i drugiego dnia na sektor archeologiczny Małej Petry, bardzo często pomijany przez „standardowych” turystów.. Przejście do końca, czyli do samego Monastyru położonego na drugim końcu kompleksu Petry, to ok.7 km dość znojnej wędrówki w dużym upale, z ostatnim odcinkiem marszu pod górę.. Wyposażenie typowe dla tego typu terenowych wędrówek to: dobre, wygodne sandały lub buty trekkingowe, lekkie przewiewne bawełniane ciuchy, nakrycie głowy, okulary przeciwsłoneczne, sporo kremu z wysokim filtrem na odkryte części ciała i w tym wypadku duży zapas wody...
W drogę !!


BAB AS-SIQ – Brama do Wąwozu
Kawałek za ostatnimi zabudowaniami miasteczka El-Gi kończą się pagórkowate tereny miejskie, przechodząc w szeroką dolinę, zalegającą między wzgórzami z jasnego, kremowego piaskowca. Dolina ciągnie się na długości ok. 800 metrów, w kierunku wąskiego wąwozu As-Siq – wielkiej, naturalnej szczeliny w skale zwanej Siq. Arabowie nazywają dolinę Bab As-Siq co znaczy Brama do Siq lub po prostu Brama do Wąwozu.


Pierwszy kilometr trasy maszeruję szeroką, odkrytą niecką doliny, rozgrzaną promieniami słońca niczym piekarnik w trakcie pieczenia kurczaka.. Co prawda nie słychać jeszcze skwierczenia tłuszczu, ale krople potu spływają już po moich skroniach i czole.. Ten odcinek trasy, przed wejściem do gardzieli wąskiego kanionu, jest okupowany przez wielu miejscowych naganiaczy, którzy na widok maszerujących turystów, pojawiają się natychmiast.. Wmawiając nieświadomemu piechurowi, że nie da rady przejść całej doliny na własnych nogach, oferują wynajęcie u nich konika, osiołka, wielbłąda lub dwukołowej bryczki (poruszanie się pojazdami mechanicznymi wewnątrz kompleksu jest zabronione)..


Wielu ludzi daje się przekonać i wręcz oszukać przez cwanych Beduinów, ponieważ sprawa zapłaty czyli kultowego bakszyszu, nie jest tutaj do końca jasna i uregulowana. Według zapewnień obsługi z centrum informacyjnego, przejazd konikiem od wejścia przez bramki kompleksu do gardzieli wąwozu As-Siq, teoretycznie jest darmowy. Jednak to tylko teoria, ponieważ tutejsi naganiacze stosują własne zasady i ceny, które nieświadomy turysta poznaje dopiero po przejażdżce. Paru niedowiarków z naszej grupy przekonało się o tym na własnej skórze, kiedy po zejściu z konika u wlotu do wąwozu, zostali oskubani z pewnej, pokaźnej ilości dolców.. 


Rozległa, nasłoneczniona, szeroka dolina, ograniczona z dwóch stron wzgórzami z jasnego piaskowca, skręca lekkim łukiem w lewo, w kierunku wspomnianego wąwozu As-Siq.


Maszerując dnem doliny kamienistą drogą, delikatnie opadającą w dół, powoli zaczynam ulegać nastrojowi chwili. Uzmysławiam sobie, że przemierzam dawny starożytny trakt, wiodący w kierunku historycznego centrum osławionej Nabatejskiej Petry. Wędruję głównym wejściem na jej teren, jak niegdyś tysiące lat temu wędrowały tędy kupieckie karawany, wiozące na grzbietach wielbłądów ładunki wypełnione ostrymi wonnymi przyprawami, mirrą, kadzidłem, srebrem, złotem, miedzią, kością słoniową, szlachetnymi kamieniami oraz bale pięknych, bogatych tkanin. Zmęczeni drogą przez rozległe pustynie, ludzie i zwierzęta zmierzali do Petry, która w ówczesnym czasie stała się ważnym węzłem komunikacyjnym i handlowym tego regionu. Nabatejczycy zamieszkujący Petrę czerpali zyski zarówno z handlu towarami, zaopatrywania karawan w wodę i inne środki niezbędne w trakcie podróży, jak również z nakładanych na kupców różnych opłat handlowo-przewozowych.  


Przystaję na chwilkę i przymykam powieki. Słyszę odgłosy zbliżającej się, zmęczonej drogą karawany. Przez moment otacza mnie gorące powietrze wypełnione chmurami pyłu i żywych dźwięków ludzi pokrzykujących coś między sobą, chrząkanie strudzonych drogą wielbłądów, których pyski pokrywa biała piana, ryczenie osłów dźwigających wielkie toboły towarów, szczekanie psów towarzyszących karawanie… Wielki barwny kupiecki korowód zmierza do skalnego miasta, by zatrzymać się na niezbędny postój, odpocząć cieniu jego chłodnych murów, posilić się, napoić zwierzęta, rozładować pakunki i dobić targu, korzystnie sprzedając swoje drogocenne towary...


DJINN BLOCKS – Bloki Bogów
Po chwili ruszam w dalszą wędrówkę, rozglądając się na lewo i prawo. Mniej więcej w połowie doliny, na skraju drogi ukazują się pierwsze skalne budowle i tajemnicze kamienne monumenty. Skalne bloki w formie prostopadłościanów o wysokości od kilku do kilkunastu metrów, wyciosane w jasnym piaskowcu ręką starożytnego kamieniarza, ustawiono wzdłuż pobocza w bliżej nieokreślonym celu. Owe geometryczne, trójwymiarowe kamienne bryły zostały nazwane Djinn Blocks, co w języku arabskim można tłumaczyć jako Bloki Bogów lub Bloki złych duchów (Djinn w folklorze arabskim znaczy złu duch). Co do tej interpretacji nazwy, naukowcy po dzień dzisiejszy nie mają pewności.. Poza faktem, że zostały wyciosane w piaskowcu przez nabatejskich rzemieślników-kamieniarzy w  I wieku n.e., niewiele wiadomo o ich przeznaczeniu. Hipotez naukowych jest kilka. Mogły to być kamienne pogrzebowe obeliski, określające lokalizację nabatejskich grobowców, ołtarze lub platformy wykorzystywane do rytuałów religijnych i wyznaczające święte granice miasta, bądź też kamienne bloki tzw. betyls, które reprezentują bogów Nabatejczyków - Dushara i Baalshamin. Jest jeszcze jedna hipoteza naukowa mówiąca o symbolice owych monumentów, która przedstawia je jako wizerunki złych duchów strzegących najcenniejszego bogactwa Nabatejczyków, czyli strumienia wody płynącego dnem doliny Bab As-Siq. Na terenie całego obszaru archeologicznego Petry, naukowcy odnaleźli  26 takich kamiennych monumentów.


Zatrzymam się teraz przy kamiennych obeliskach, pstryknę kilka fotek 
i troszkę rozwinę owe naukowe hipotezy oraz przedstawię wersję najbardziej prawdopodobną.. Starożytne miasto Petra ukryte na rozległym pustynnym płaskowyżu w masywie gór Dżabal-asz-Szara, do swej egzystencji i przetrwania w tak ekstremalnym klimacie potrzebowało wody. Był to najcenniejszy skarb, który Nabatejczycy, mieszkańcy miasta, musieli strzec niczym oka w głowie. Dzięki geniuszowi starożytnych nabatejskich inżynierów-hydrologów, w obrębie kompleksu Petry powstała wspaniała sieć wodna, zaopatrująca miasto w niezbędne ilości wody. By sprostać temu trudnemu zadaniu przekierowywano wodę ze źródeł rozlokowanych w okolicznych górach, przy umiejętnym połączeniu zbiorników wodnych, zapór, cystern, kanałów, a nawet rur ciśnieniowych, zwiększając tym samym kontrolowany przepływ wody do serca miasta i jego uprawowych ogrodów. Główna trasa wodna biegła od wspomnianego już Mojżeszowego Źródła wzdłuż doliny Wadi Musa, następnie przez dolinę Bab As-Siq, gdzie teraz się znajdujemy i dalej w kierunku centrum miasta. I właśnie owe kamienne Bloki Bogów ustawione wzdłuż pobocza doliny, miały według części naukowców reprezentować religijnych strażników - bogów i boginie, którzy strzegli zaopatrzenia miasta w wodę i otaczali swą opieką jego święty obszar.


Druga hipoteza, wysnuta na podstawie badań archeologicznych, przychyla się do stwierdzenia, iż są to tzw. grobowce wieżowe, uznane za najwcześniejsze groby w Petrze. Kolejna hipoteza przedstawia skalne monumenty jako tzw. betyls - bloki kamienne, które reprezentują starożytnych bogów Nabatejczyków - Dushara i Baalshamin. Sugerować to może kształt owych bloków oraz fakt, że w dawnych czasach nabatejskie bóstwa były symbolizowane przez bloki kamienne. Określenie "betyl" pochodzi z greckiego mitu o kamieniach spadających z nieba. Nabatejczycy powszechnie używali kamienne postumenty jako ołtarze lub platformy do przeprowadzania rytualnych obrzędów religijnych, poświęconych swoim bogom. Do dnia dzisiejszego trwa jednak debata na temat tego, czy betyls były postrzegane jako postumenty dla boskich posągów, czy też były one uważane za wizerunki samych bogów. Przedstawione hipotezy nie mają jednak mocnych dowodów, zatem kamienne obeliski mogły służyć w tamtym czasie zgoła innemu celowi i spełniać całkowicie odmienne funkcje w królewskim mieście Petra. Nikt naprawdę nie wie tego na pewno.


Widoczny na fot. poniżej, kamienny monument w formie prostopadłościanu, którego każdy z czterech boków nosi ślady ozdobnych żłobień, jest jednym z trzech głównych Djinn bloków stojących na poboczu drogi. Został wykuty na planie kwadratu o bokach 4 metry, a jego całkowita wysokość wynosi 9 metrów. Płaska góra z ozdobnym kamiennym gzymsem, wydrążona w środku, świadczy o jego przeznaczeniu. Był to prawdopodobnie rodzaj starożytnego grobowca..


Powoli ruszam w dalszą wędrówkę. Na zboczach doliny widać wykute w skałach pojedyncze jaskinie, będące zapewne także formą starożytnych grobowców.. Piaskowcowe zbocza doliny Bab As-Siq wyglądają momentami jak plaster żółtego sera z dziurami..


SNAKE TOMB – Grób Węży
Po lewej stronie drogi mijam skalne budowle, przypominające swym wyglądem rodzaj naziemnych bunkrów, których przeznaczenie jest kolejną zagadką…


W pewnym momencie piaskowcowe ściany otaczające dolinę Bab As-Siq, zaczynają stopniowo zawężać jej szeroką nieckę, wznosząc się bardziej stromo na wysokość kilkudziesięciu metrów. Na południowym zboczu dostrzegam ciemny, prostokątny, wejściowy otwór do wnętrza góry 
i prowadzący do niego ciąg schodków, wykutych w skalnym podłożu. Spoglądam na mapkę i do przewodnika. Według zapisów źródłowych, skalna grota w zboczu góry zwie się dość ekscytująco – Grób Węży.


Grupka moich przyjaciół zatrzymała się 100 metrów dalej, wsłuchując się w opowieści jordańskiego przewodnika, więc wiedziony ciekawością, postanawiam skorzystać z okazji i zaglądnąć na kilka chwil w ciemne czeluści Snake Tomb - Grobu Węży. Przez wąskie wejście wciskam się do środka. Wewnątrz niewielkiego pomieszczenia wykutego w litej skale, panuje półmrok. Przydaje się podręczna latarka schowana w plecaku. Świecę pod nogi, rozjaśniając mrok skalnej groty. Z pierwszych spostrzeżeń widać, że miejsce to jest rzadko odwiedzane przez turystów, którzy przeważnie szybko wędrują w kierunku centrum archeologicznego Petry. W kamiennym podłożu wyżłobiono 12 płytkich, wąskich i długich na 1 metr komór grobowych, określanych w archeologii terminem lokula. Sprawa wydaje się oczywista – to rodzinny grobowiec.. Zapewne niegdyś spoczywały w nich ludzkie szkielety oraz różnego rodzaju ceramika i artefakty związane ze zmarłymi osobami. Nabatejczycy stosowali techniki tzw. "wtórnego pochówku" grzebania zmarłych. Była to metoda dość drastyczna, ale powszechnie stosowana w całym starożytnym świecie. Przyodziane ciała zmarłych wystawiano w wyznaczonych miejscach na otwartej przestrzeni, a dopiero po pewnym czasie zbierano kości i przenoszono je z powrotem do grobu"..


Kiedy snop światła latarki rozjaśnia szorstkie ściany pomieszczenia, na jednej z nich dostrzegam kamienną płaskorzeźbę - dwa węże atakujące czworonożnego zwierzaka podobnego do psa. Powyżej, po lewej stronie, mniejszy ryt przedstawiający konia z postacią jeźdźca na grzbiecie.. 
Co symbolizują owe skalne ryty ?, do dziś pozostaje dla mnie zagadką. 
Jedno jest pewne, że wizerunki węży umieszczane w ówczesnych czasach na ścianach różnego rodzaju grobowców czy świątyń, pełniły rolę strażników podziemia. 


Po paru minutach wychodzę na zewnątrz. Jasne promienie mocno operującego słońca, spotęgowane otoczeniem z żółtego piaskowca, oślepiają mnie natychmiast. Zakładam okulary przeciwsłoneczne 
i rozglądam się za moją ekipą. Widzę, jak w oddali maszerują za przewodnikiem, który co jakiś czas przystaje i opowiada historię Petry.. 
Na odcinku 200 metrów nie ma żadnych ciekawych budowli. Wydłużam krok, by odrobić dystans do wędrujących przede mną przyjaciół. 
Kiedy dołączam do grupy stojącej przed kolejnym ciekawym zabytkiem wykutym w skalnym zboczu, przewodnik daje znak do dalszej wędrówki. Ludzie odchodzą, a ja znowu pozostaję sam. Poniekąd to nawet dobrze, 
bo budowla ciekawa i nikt nie będzie mi się „wcinał” w kadr podczas robienia zdjęć...


OBELISK TOMB 
-        Nabatean Triclinium 
-        Nefesz Tomb
Fasada budowli wyrzeźbiona w piaskowcowej ścianie, od razu przyciąga wzrok, fascynuje swym wyglądem i wyraźnie dominuje w tym miejscu doliny. Jest to frontowa ściana Obelisk Tomb – dwupiętrowego, ozdobnego grobowca. Górne piętro budowli nosi nazwę Nefesz Tomb i widać tutaj wyraźnie wpływy egipskiego stylu architektonicznego, zaś dolna parterowa część to klasyczne architektoniczne Nabatejskie Triclinium, wykorzystywane w czasie obchodów religijnych świąt ku czci zmarłych. Nabatejczycy mieli nietypowe jak na owe czasy podejście do śmierci. Ich stolica była miastem żywych... i umarłych. Petra to w sumie wielka, pustynna nekropolia.


Podejdę bliżej budynku i wyjaśnię te architektoniczną terminologię oraz przeznaczenie budowli…
Przyglądnijmy się na początek dolnemu poziomowi tzw. Triclinium.  Prawdopodobnie wykonano je w terminie późniejszym i bardziej klasycznym stylu, aniżeli górne piętro budowli. Nazwa pochodzi od łacińskiego triclinium, co oznacza "trzy ławki". W starożytnym znaczeniu greckim czy rzymskim dosłownie określało to najważniejsze pomieszczenie biesiadne w domach dostojników, gdzie ustawiano trzy przylegające do siebie sofy w kształcie litery „U”.  W znaczeniu religijnym Nabatejczyków, wykute wewnątrz skalnego masywu pomieszczenia z ławami ustawionymi na trzech bokach każdego z nich i umiejscowione w pobliżu grobów, funkcjonowały jako rodzaj stołówek podczas bankietów pogrzebowych czyli popularnych styp. Pośmiertne stypy były w ówczesnym czasie ważnym rytuałem upamiętnienia zmarłych. Fasada Triclinium wykuta w litej piaskowcowej skale, prezentuje typowy nabatejski styl architektoniczny. Świątynny wygląd czołowej ściany, z dużym głównym wejściem i dwoma bocznymi, zdobią imitacje kolumn i zwieńczenie w formie trapezowego frontonu. Kolumny w rzeczywistości nie wspierają niczego.. Są to tzw. pilastry - lokalne pogrubienia ściany w formie płaskich filarów ustawionych przy ścianie, nieznacznie występujących przed lico ściany. Pełnią one zarówno funkcję konstrukcyjną, jak też dekoracyjną... Nabatejskie Triclinium wykorzystywano głównie w czasie pogrzebów oraz obchodów religijnych świąt ku czci zmarłych i miało ono typowo sakralny charakter.. Na archeologicznym obszarze Petry można odnaleźć około 100 tego typu pomieszczeń..


Plan wnętrza Obelisk Tomb – strzałki wskazują możliwe drogi przedostawania się promieni słonecznych do środka grobowca podczas rożnych pór roku.


A teraz piętro zwane Nefesz Tomb, które stanowiło część grobową.. Nazwa całości budowli – „Obelisk Tomb” nadana została od widocznych, charakterystycznych czterech obelisków, które zdobią górną kondygnację. Frontowa ściana jak widać na fotkach, ma całkowicie odmienny wygląd od zbudowanego poniżej Triclinium. Cztery trapezowe obeliski zabudowane na całej górnej części grobowca, mają około 
3 metrów wysokości i reprezentują typowo egipską stylistykę architektoniczną. Wycięte są z tego samego kawałka skały. U dołu znajduje się kwadratowy otwór wejściowy do wnętrza części grobowej.. Skąd tutaj widoczne wpływy egipskiego stylu ?? Otóż, Nabatejczycy byli pierwszą, ale nie ostatnią nacją zamieszkującą Petrę na przestrzeni wieków.. Obszar Jordanii przez tysiąclecia stał się przedmiotem inwazji ze strony Edomczyków, Egipcjan, Asyryjczyków, Persów, Rzymian, Greków i kilku innych regionalnych potęg, ale przez cały czas był domem dla rodzimych, beduińskich narodów plemiennych. Sprawiło to, że miasto Petra stało się miejscem bardzo zróżnicowanym kulturowo, z budowlami reprezentującymi wiele różnych stylów architektonicznych.


Jak w przypadku wielu budowli w Petrze, tak i tutaj nie jest jasne, kiedy owe pomniki zostały wyrzeźbione. Część badaczy sugeruje, że grobowiec jest starszy niż Triclinium; inni twierdzą, że obydwie budowle pochodzą z połowy I wieku naszej ery. Uważa się powszechnie, iż dwujęzyczny napis w języku nabatejskim i starogreckim, wyryty na kamiennej ścianie po drugiej stronie drogi, odnosi się do Obelisk Tomb i dokumentuje, iż budowla ta była grobowcem rodzinnym.. Wersja dłuższa Nabatejska brzmi:  
"Jest to miejsce pochówku wybrane przez Abdmank, syna Akayusa 
i  Shullay, na budowę grobu dla siebie, dla swoich następców 
i spadkobierców, przez wieczność i poza nią: on uczynił to w swoim życiu, w roku ... "
Wersja w języku starogreckim jest krótka i prosta:
 "Abdomanchos syn Achaiosa wykonał ten pomnik dla siebie i swoich dzieci.” 
 I jeszcze jedno wyjaśnienie.. Pomimo lokalizacji w środku pustynnego obszaru Jordanii, miasto Petra było dużym węzłem handlowym. Wyroby, towary oraz drogocenne kruszce sprowadzano ze wszystkich zakątków świata. Z tego powodu, wspólnym komunikacyjnym językiem na handlowym "rynku" była starożytna greka i stąd właśnie można odnaleźć często występujące napisy na piaskowcach w starogreckim języku.


Czytanie inskrypcji wyrytej na skale przerywa mi stukot końskich kopyt 
i donośny głos młodego Beduina, nawołującego w moją stronę, bym skorzystał z grzbietu jego wierzchowca w drodze do centrum Petry.


Odmawiam przecząco kręcąc głową, przewieszam aparat przez ramię i ruszam w dalszą wędrówkę, podążając śladem mojej grupki przyjaciół, którzy zniknęli w oddali za zakrętem drogi..  


Zapory, cysterny, kanały i tunel Al-Mudhlim
czyli
Nabatejskie sztuczki z wodą..
Po 800 metrach wędrówki przez rozgrzaną jak piec dolinę Bab As-Siq dochodzę na jej zachodni kraniec. Tutaj wysokie piaskowcowe ściany masywu Jebel al-Madhbah zamykają szeroką nieckę doliny, pozostawiając jedynie wąską szczelinę w potężnym skalnym bloku. Dnem owej szczeliny wiedzie dalsza droga w kierunku ukrytych w skałach ruin osławionej Petry. Jest to główne wejście do starożytnego miasta. Zanim jednak zagłębię się w skalną rozpadlinę, postanawiam przystanąć na chwilę w tym miejscu i sfotografować bardzo ciekawe oraz niezwykle nowatorskie rozwiązanie hydrologiczne ówczesnych Nabatejczyków, które zadecydowało o przetrwaniu miasta.. 


Badania archeologiczne i wykopaliska wykazały, że Nabatejczykom udało się w doskonały sposób rozwiązać problem zaopatrywania skalnego miasta w wodę, a co najważniejsze, kontrolowania jej dopływu, tworząc potężny system hydrologiczno-irygacyjny, niezwykle istotny w trudnych pustynnych warunkach. Obszar ten jest często nawiedzany w okresie zimowym przez powodzie. Z tej przyczyny Nabatejczycy, by móc kontrolować nieprzewidywalne przepływy mas wody podczas powodzi, zastosowali system irygacyjny złożony z zapór oraz cystern wydrążonych w skałach, połączonych ze sobą siecią małych kanałów i kanalików wodnych. Innowacje te pozwoliły także na przechowywanie wody w wydłużonych okresach suszy i przynosiły miastu spore zyski z jej sprzedaży podróżującym karawanom kupieckim. System działał niezawodnie i był niemal nie do zniszczenia przez ewentualnych najeźdźców..
Poniżej – mapa obszaru Petry z zaznaczonymi cysternami, zbiornikami wody i siecią kanałów wodnych.


Obszar Petry jest wzorcowym przykładem, w jaki sposób jej mieszkańcom udało się stworzyć wspaniałą infrastrukturę wodną na terenach pustynnych oraz system racjonalnej gospodarki wodnej. 
Ci niezwykli ludzie pustyni doskonale poznali i zrozumieli zasady naturalnych przepływów wody w unikalnych warunkach otoczenia. Okoliczne całoroczne strumienie wody zapewniały przeżycie tylko niewielkiemu osiedlu. Znaczny przyrost mieszkańców w czasie największego rozkwitu Petry spowodował, że Nabatejczycy musieli rozbudować system wodociągów i cystern skalnych, by magazynować wodę dla wciąż rosnącej populacji. Infrastrukturę wodną tworzyły skalne tarasy, kanały, osadniki, akwedukty, zapory, cysterny różnych rozmiarów i typów, zbiorniki zaporowe, zbiorniki wodociągowe i naturalne źródła.. Nabatejczycy byli ekspertami w gromadzeniu wody i przechowywaniu jej w podziemnych cysternach. Na całym obszarze Petry istnieją setki skalnych cystern.
Poniżej – wydrążone w skałach cysterny i zbiorniki gromadzące wodę, połączone systemem małych kanałów..


Nabatejczycy opracowali system do zbierania wody deszczowej, powodziowej i gruntowej za pomocą kanałów wodnych, rur i podziemnych cystern. W systemie tym zastosowano wyrafinowane rurociągi ceramiczne i zbiorniki zasilane za pomocą kanałów grawitacyjnych (syfonów lub odwróconych syfonów), które zabudowano na obszarze miejskim. Poza miastami w skalnych wąwozach budowano tamy, tworząc sztuczne zbiorniki do gromadzenia wody podczas pory deszczowej. Aby sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na wodę, wciąż rozbudowującego się miasta, przy umiejętnym połączeniu zbiorników wodnych, zapór, cystern i kanałów, przekierowywano wodę ze źródeł wypływających w okolicznych górach, a stosując nowatorskie rozwiązania rur ciśnieniowych, zwiększano kontrolowany przepływ wody w samym sercu miasta i jego ogrodach.
Poniżej na fotkach – kanały drążone wzdłuż skalnych zboczy, które doprowadzały wodę w poszczególne sektory miasta oraz rura ceramiczna sprzed 2 tysięcy lat..


Na końcu doliny, kilkadziesiąt metrów przez wejściem w wąską, skalną szczelinę Siq, po prawej stronie drogi znajduje się wspomniana wcześniej, hydrologiczna innowacja zbudowana przez Nabatejczyków. Przechodzę w tamtym kierunku, by móc sfotografować ową nowinkę techniczną i zaraz o niej opowiem.. 


Stojąc na poboczu drogi, można dokładnie przyjrzeć się tej kompleksowej, hydrologicznej konstrukcji. Jest to doskonały jak na tamte czasy, nowoczesny system przekierowania nadmiaru wody powodziowej.. Całość przedsięwzięcia składa się z zapory, mostu, podziemnego tunelu, kanału i estakady, tworząc jednolity system.


Tuż przy krawędzi tamy znajduje się szkic i opis całej konstrukcji 
(fot. poniżej)


Ktoś kto przyjeżdża tutaj, pokonując setki kilometrów przez pustynne, jordańskie płaskowyże, gdzie ziemia wysuszona jest na przysłowiowy wiór, a woda na tych obszarach to istny skarb, zapyta: - Po co komu na takim suchym, księżycowym terenie jakieś systemy przeciwpowodziowe ? Odpowiem: - Po to, by miasto Petra mogło w ogóle istnieć, a ówcześni ludzie mogli w nim mieszkać bez obaw o swoje życie.. Wbrew pozorom ten suchy, zwrotnikowo-kontynentalny klimat, gdzie średnia roczna opadów to ok. 20 mm/m ², a przez połowę roku nie spada tutaj kropla wody, często sprawiał mieszkańcom Petry sporo kłopotów.. Petra to specyficzny obszar, który przez zaledwie kilka dni w roku nawiedzają intensywne opady deszczu, ale tutaj nawet 15-to minutowa ulewa może być śmiertelna w skutkach. W zimowych miesiącach – styczeń i luty, kiedy występuje 72% rocznych opadów, duże ilości wody zbierające się w naturalnych skalnych basenach, zasilają koryto okresowej rzeki Wadi Musa. Jeśliby nurt wzburzonej rzeki nie został w odpowiednim momencie powstrzymany, to opadowa woda, niosąca ze sobą błoto, piach i kamienie, może wedrzeć się w wąską skalną szczelinę Siq i pędząc przez nią niczym pociąg ekspresowy, zniszczy i zabije wszystko, co napotka na swojej drodze.
Zdjęcia poniżej przedstawiają niszczącą siłę wód powodziowych, przepływających podczas sezonu zimowego przez skalny wąwóz Siq.


Pierwsi Nabatejczycy zasiedlający obszar Petry pomiędzy III-I wiekiem  p.n.e. mieszkali na zboczach doliny Wadi Musa zazwyczaj w namiotach, które tworzyły dość luźne obozowisko wśród skał oraz w naturalnych jaskiniach, których w dolinie Petry nigdy nie brakowało. Stopniowo, wraz ze zmianą trybu życia nowych mieszkańców z koczowniczego na osiadły, zaczęły wyłaniać się płaskie, białe budynki, jakich i dziś można wiele zobaczyć na terenie Jordanii. W tamtych czasach pobierano wodę ze wspomnianego przez mnie Źródła Mojżeszowego, które wypływa 7 km na wschód od obecnej miejscowości turystycznej El-Gi. Źródlana woda płynęła przez przesmyk skalny Siq w otwartym kanale, mającym 2 m szerokości, 1 metr głębokości i dalej przez centrum miasta, a odprowadzana była przez pustynny płaskowyż w góry na zachodzie. Ten kanał nie jest już widoczny. Został zasypany, gdy Nabatejczycy modelowali drogę przez szczelinę Siq, podnosząc spąg kanionu i wytyczając łagodniejsze zejście w kierunku centrum Petry (droga przez kanion biegnie bardzo łagodnie, osiągając tylko 5% spadku na dystansie 1,2 km.). W tym czasie wzdłuż drogi, po obydwu jej stronach, wykuto u podnóża skał nowe kanały wodne...


Jednak te niewielkie, wąskie kanały nie mogły sprostać napływom dużych mas wody, niszczących miasto Petra podczas szalejących powodzi w okresach zimowych.. Nabatejczycy nauczeni złym doświadczeniem, postanowili zbudować system przekierowujący wodę powodziową. Prawdopodobnie na początku I wieku p.n.e. tuż przed wlotem do skalnej rozpadliny Siq wzniesiono kamienną tamę, aby powstrzymać falę powodziową. Spiętrzona woda była następnie kierowana do skalnego tunelu, który prowadził do innego wąwozu, poza strefę zagrożenia.


Nabatejczycy w sprytny sposób, jednak dość sporym nakładem sił, wycięli w skalnym masywie duży tunel, ciągnący się na długości 88 metrów do sąsiadującej obok doliny. Woda powodziowa zatrzymywana przez kamienną ścianę tamy, wysoką na 25 stóp (7,6 m), płynęła tunelem tuż za wielką górę Al-Khubtha i dalej poprzez dolinę Wadi Muthlim oraz Wadi Mataha, dołączając ponownie do główne nurtu rzeki Wadi Mousa w rejonie Nymphaeum – dwupiętrowej fontanny w centrum miasta, poświęconej wodnym nimfom...


Poniżej – mapa lokalizacji kanałów odwadniających (linia niebieska), odprowadzających nadmiar wody powodziowej poza obszar miasta.


Powyżej tamy zbudowano rodzaj mostu prowadzącego do kanionu Siq
z pięciokomorowym przepływem pod spodem, by można było w czasie powodzi przejść suchą stopą w kierunku centrum Petry.. Ten wspaniały kawałek hydrotechniki był częścią złożonego systemu, który stworzyli Nabatejczycy na rozległym obszarze Petry, poszerzając tym samym rolnicze tereny, zaopatrujące miasto w żywność.. Mieszkańcom Petry udało się zapanować nad strumieniem przepływającym przez dolinę, który w porze deszczowej potrafił się zmieniać w rwącą rzekę. Wybudowali w wąwozie prowadzącym do miasta sprawny system hydrologiczny, regulujący bieg potoku, odsuwając od siebie niebezpieczeństwo powodzi. Kiedy Petra została wyludniona i opuszczona, zapora rozpadła się, system przestał działać, a szalejące powodzie i niekontrolowane masy wody, płynące szczeliną Siq przez wiele stuleci, zniszczyły znaczną część centrum miasta. Na początku XX wieku, w 1917 roku archeolog W.Bachmann zbadał, rozpracował i naniósł nowe plany według oryginalnego projektu wodnego, zbudowanego przez Nabatejczyków przed wejściem do szczeliny Siq. Na podstawie jego planów, po wielkiej powodzi w 1963 roku rząd jordański zdecydował zrekonstruować ten ważny przeciwpowodziowy system, przebudowując nieco wejście do wąwozu Siq, uwzględniając równocześnie położenie tunelu i obwodnicy przeciwpowodziowej. Tama została ponownie odbudowana, a po raz ostatni wzmocniono ją i odnowiono w marcu 1991 roku po wyjątkowo ulewnych deszczach.
Poniżej – nowa, wzmocniona współczesna konstrukcja tamy zabudowanej przed wejściem do skalnego wąwozu Siq. Zapora jest oryginalną rekonstrukcją dzieła Nabatejczyków, którzy dzięki niej kontrolowali wody Wadi Musa pomiędzy I w p.n.e. i I w n.e.


Widok z góry na dolinę Wadi Musa, tamę, tunel i wlot do kanionu Siq..


Zrobiłem fotki tego ciekawego systemu hydrologicznego, zatem czas ruszać w dalszą drogę za oddalającą się grupką przyjaciół z przewodnikiem. Kilkadziesiąt metrów za mostem, przed zwężeniem skalnej szczeliny Siq, znajduje się budka policji turystycznej, punkt doraźnej kontroli biletów oraz niewielki sklepik z napojami i badziewiarskimi pamiątkami z Petry.. Jeśli ktoś nie zabrał dostatecznej ilości płynów, to można tutaj je zakupić, ale ceny oczywiście są kosmiczne.


Wąwóz AS-SIQGłówne wejście do PETRY..
Po półgodzinnym marszu przez szeroką, słoneczną dolinę Wadi Musa staję przed wąską, skalną szczeliną, wcinającą się głęboko w piaskowcową ścianę i rozdzielającą naturalnym wąwozem dwa masywy – Jabal Al-Khubtha i Jabal Al-Madhbah.


Wąwóz Siq (arabski: As-Siq, dosłownie "wał") znany również pod nazwą Siqit, jest głównym wejściem do centrum starożytnego miasta Petra.. 
W dawnych czasach, do Petry można było dotrzeć także z południa ścieżką przez płaskowyż, wiodącą u podnóża góry Jabal Haroun - "Góra Aarona", określanej jako domniemane miejsce pochówku biblijnego Aarona, brata Mojżesza. Istniało też inne podejście przez płaskowyż od północy. W obecnych czasach, turyści odwiedzający historyczne ruiny Petry, mają możliwość dotarcia do centrum miasta od wschodu, przez widoczny na fotkach skalny wąwóz Siq.


Imponujące wejście wschodnie jest naturalnym wytworem geologicznym, spowodowanym głębokim rozłamem piaskowcowej skały. Trasa prowadzi w dół ciemnej, wąskiej gardzieli, mającej w niektórych miejscach niespełna 3-4 m szerokości. Droga dnem szczeliny wije się na długości około 1,2 km, wzdłuż fantazyjne pofalowanych skalnych ścian, ponad 100 metrowej wysokości. U jej końca znajduje się najbardziej znany i charakterystyczny obiekt całego kompleksu Petry – niesamowita, wykuta w skale nabatejska świątynia - Al Khazneh (Skarbiec Faraona). Po półgodzinnym marszu dnem wąwozu stanę u jej stóp.. Już nie mogę się doczekać tej chwili..


W obrysie wejścia można zauważyć ciekawą, starożytną, architektoniczną pozostałość po cywilizacji Nabatejczyków. Są to fragmenty monumentalnego łuku triumfalnego, który niegdyś górował kilkadziesiąt metrów ponad dnem wąwozu i był czymś w rodzaju powitalnej, skalnej bramy wejściowej.. Z całości konstrukcji pozostały tylko dwa boczne łączniki w ociosach skalnych ścian po lewej i prawej stronie szczeliny oraz niektóre, pojedyncze ociosane kamienie łuku. Sam łuk nie przetrwał. Załamał się w 1896 roku w następstwie trzęsienia ziemi, ale jego wygląd jest znany z litografii Matthew Boulby i Davida Robertsa.
Poniżej – łuk triumfalny dawniej i dziś (fotki oczywiście moje, a ryciny 
z roku 1842 szkockiego malarza Davida Robertsa, który odwiedził Petrę podczas podróży po Egipcie i Ziemi Świętej w latach 1838-39).


Tuż za pozostałościami skalnego łuku, drogę zastępują mi Nabatejscy strażnicy, strzegący wejścia do świętego miasta Petra. Dwaj faceci przyodziani w stroje imitujące starożytne „umundurowanie” Nabatejskich żołnierzy, w złotych hełmach na głowach, dzierżą w dłoniach mosiężne tarcze i długie, ostre włócznie. Kiedy podchodzę bliżej i wycelowuję w nich obiektyw aparatu, znikają srogie, marsowe miny, a na śniadych twarzach pojawia się delikatny uśmiech. Przyglądam się dokładnie ich odzieniu i od razu mi żal tych facetów. Ubrani w sztuczne imitacje skóry, coś w rodzaju naszego skaju, w metalowych „garnkach” na głowie witają turystów za frico w ponad 40 stopniowym upale..!!! Ja powoli zaczynam się rozpływać niczym gałka lodów na słońcu, mając na sobie tylko letnie, bawełniane ciuchy, a Ci dwaj w takich uniformach..!! Zamieniamy parę zdań po angielsku, pytam o tę ich turystyczną „fuchę” i w odpowiedzi słyszę krótkie - .. such a job..(taka robota).. Kiedy kończę robienie zdjęć, panowie szybko chowają się w cieniu skalnej ściany..


Ruszam w dół szerokim, kamiennym traktem, wijącym się dnem wąwozu Siq. Czeka mnie ponad kilometrowy spacerek podnóżem wysokich piaskowcowych ścian niezwykłej, tektonicznej rozpadliny, na końcu której ujrzę wspomniany wcześniej - Al Khazneh (Skarbiec Faraona), ale to za pół godzinki. Tymczasem maszeruję samotnie, uważnie rozglądając się wokół i co pewien czas fotograficznie dokumentuję moją wędrówkę..


Kamienna droga bardzo łagodnie opada w głąb wąwozu. Po wejściu w cień skalnych ścian z rozgrzanej jak piekarnik doliny Wadi Musa, od razu czuję ulgę. Co pewien czas delikatny podmuch chłodnego powietrza owiewa spoconą twarz. Wąska, skalna szczelina Siq tworzy rodzaj powietrznego korytarza, w który wpada pustynny wiatr, tworząc niewielki przeciąg, jakby ktoś pootwierał okna i drzwi w dusznym pomieszczeniu. Monotonię pastelowych, żółto-pomarańczowo-brązowych odcieni piaskowcowych ścian ożywia zieleń niewielkich drzewek, krzewów eukaliptusa i pustynnej roślinności, pojawiających się gdzieniegdzie w skalnych szczelinach. W jaki sposób i skąd czerpią one wodę potrzebną do przetrwania w tym ekstremalnym, suchym środowisku, pozostaje dla mnie tajemnicą.. Niegdyś Wojtek Korda z Niebiesko-Czarnymi śpiewał - ..na kamieniu nic się nie rodzi, na betonie kwiaty nie rosną… a tutaj jednak wbrew zdrowemu rozsądkowi rosną i nawet kwitną...!!!.


Grupka z przewodnikiem zniknęła za załomem skalnej ściany i przez jakiś czas wędruję zupełnie sam. W pewnym momencie do mych uszu dolatuje przytłumiony stukot końskich kopyt. Kamienne podłoże i wysokie ściany wąwozu coraz donośniej potęgują odgłos zbliżających się beduińskich dwukołowych bryczek, którymi tubylcy zwożą turystów w kierunku centrum starożytnego miasta. Przemierzanie terenu Petry poza maszerowaniem na dwóch nogach, dozwolone jest wyłącznie na grzbietach czworonogów. Żadne pojazdy silnikowe nie mają prawa tutaj się poruszać. Najczęściej wynajmowanym środkiem transportu przez „leniwych” turystów, są bryczki lub osiodłane konie. Wewnątrz miasta można także wypożyczyć osiołka lub bardziej ryzykownego rumaka czyli wielbłąda..


Skalne nisze i święte kamienie - baetyle…
Po paru chwilach mija mnie kolejna bryczka, lecz moją uwagę przyciąga teraz skalna ściana, na której wykuto ozdobne nisze i prowadzące do nich kamienne schodki. Na ponad kilometrowym odcinku wąwozu, w różnych miejscach po lewej i prawej stronie drogi, wycięto w skalnych ścianach około 60 różnych nisz, wnęk i ozdobnych pilastrów. Cześć z nisz to pojedyncze dzieła naskalnej architektury, zaś część występuje w grupach po dwie, trzy, bez jakiejkolwiek systematyczności. Różnią się wielkością od 30 cm do 2 metrów wysokości. Niektóre nisze to tylko puste wnęki, inne zawierają w swych wnętrzach tzw. baetyle - święte kamienie, które były podobno obdarzone życiem. Według starożytnych źródeł, owe kamienne przedmioty kultu to meteoryty, które zostały poświęcone bogom lub były czczone jako symbole samych bogów.. Baetylus (również Bethel lub Betyl) to słowo oznaczające "dom Boży". Wskazują one, że przejście przez wąwóz Siq funkcjonowało również jako święta droga.


Poniżej – różne formy wnęk w wąwozie Siq. Część z nich przyozdobiono po bokach tzw. pilastrami. Pilaster to lokalne pogrubienie ściany w formie płaskiego filara ustawionego przy ścianie, nieznacznie występującego przed lico ściany. Pełni on zarówno funkcję konstrukcyjną, jak też dekoracyjną. Może stanowić część obramienia otworów wnękowych okiennych, drzwiowych lub bramnych..


Maszeruję na szarym końcu grupki moich przyjaciół, którzy coraz bardziej oddalają się w prześwicie wąwozu. Tutaj praktycznie nie ma się jak zgubić. Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, a droga dnem szczeliny Siq prowadzi do Skarbca Faraona, zatem tam na pewno zbierzemy się znowu razem. Tymczasem pstrykam kolejne fotki i uważnie rozglądam się dookoła...W przeciwieństwie do kanionów szczelinowych, które są bezpośrednio kształtowane przez wodę, Siq jest wynikiem naturalnego, geologicznego rozpadu mas skalnych, spowodowanego działaniem siły tektonicznej. Dopiero później ściany wąwozu zostały wyszlifowane do gładkości przez płynący nim nurt wody. Piaskowcowe ściany, wyrastające w górę z dna wąwozu Siq po lewej i prawej stronie, wznoszą się pionowo na wysokość 91-182 metrów.


Wąwóz jest niezwykle malowniczy. Oglądając od środka jego ogrom, niesamowitą kolorystykę i kształty ścian, trudno uwierzyć, że takie cuda stworzyła matka-natura.. Prześwit wąwozu momentami rozszerza się, 
a momentami jest tak wąski, że dwie bryczki wiozące turystów w przeciwnych kierunkach, mają problem z minięciem się. Szczelina tworzy wspaniałe zakola i zakręty. Wysokie piaskowcowe ściany wznoszą się kilkadziesiąt metrów ponad moja głową.. W wielu miejscach otwarcie między nimi u góry zawęża się do tego stopnia, że znika na moment błękit nieba...


Nie wiem, czy iść z głową zadartą do góry, czy też patrzeć pod nogi. 
Za każdym zakrętem skalnych ścian widok zmienia się niczym w kalejdoskopie. Nie mam za dużo czasu na fotografowanie, gdyż obszar Petry jest bardzo rozległy, a chciałoby się uwiecznić każde z mijanych miejsc. Wędruję dnem kanionu, niczym Tezeusz w Labiryncie Minotaura, tyle że nie muszę za sobą rozwijać kłębka nici..


Kolejne metry trasy pokonuję w samotności. Moi przyjaciele ponownie zniknęli gdzieś w gardzieli wąwozu Siq, ucichły rozmowy potęgowane echem odbijającym się od wysokich piaskowcowych ścian. Jest magicznie.. W pewnym momencie dobiega do mych uszu wyraźny, narastający odgłos kroków na kamiennym podłożu.. Po paru chwilach, zza załomu skalnej ściany wyłania się wysoki, śniady mężczyzna o postawnej sylwetce, ubrany w wojskowe polowe moro, wysokie skórzane wojskowe buty, z bronią u pasa.. Kiedy zbliża się na odległość kilkunastu metrów, dostrzegam wesoły uśmiech na jego twarzy i powitalne machnięcie beretem.. 
Ale spotkanie...!!! Młody wojskowy to nasz ochroniarz Samir, z którym 
parę dni wcześniej przemierzaliśmy piaski pustyni Wadi Rum
Witamy się serdecznie, siadamy na momencik pod skalną ścianą, a ja od razu pytam, co on tutaj robi..??. Po krótkiej rozmowie okazuje się, że Samir dostał zlecenie ochrony grupki Niemców, którzy odwiedzają Petrę. Niemiaszki zajechały na parking przed kasami, więc ochroniarz zasuwa do wylotu wąwozu, by ich przejąć od swojego kolegi-pilota. Parę chwil na odsapnięcie i rozstajemy się z miłym Jordańczykiem, życząc sobie wzajemnie kolejnego spotkania na trasie naszej wyprawy..


Ruszam w dół wąwozu.. Droga, którą maszeruję jest równa i gładka jak asfalt, ale to tylko złudzenie. Na większości trasy piasek zmieszany z drobnymi kamyczkami, został utwardzony w przeciągu stuleci niczym beton, jednak na niektórych odcinkach droga została wyłożona dużymi, kamiennymi płytami. Stąpając po tych płaskich kamieniach, rzadko który turysta wie, że idzie po starożytnej brukowanej drodze, mającej prawdopodobnie ponad 2000 lat. Uważny obserwator dostrzeże także koleiny wyżłobione w kamieniach, po których na przestrzeni wieków przetoczyły się koła tysięcy rydwanów, wozów kupieckich i bryczek.  
Ta starożytna droga pierwotnie została wyłożona miejscowym kamieniem z doliny przez Nabatejczyków, jednak w I wieku n.e. odnawiali ją Rzymianie, kiedy to miasto Petra znalazło się pod rządami Imperium Rzymskiego..


Po pokonaniu kolejnych kilkuset metrów, na dość długim, prostym 
i szerokim odcinku traktu docieram do dziwnej, kamiennej budowli, ustawionej na poboczu po prawej stronie drogi. Wyciosana w dużym kamiennym bloku, z frontową ścianą imitującą wejście przyozdobione pilastrem w formie dwóch płaskich filarów zwieńczonych nadprożem, przypomina rodzaj małej świątyni, dedykowanej ówczesnym bóstwom. 
Jest to nabatejskie miejsce kultu. Jedno z wielu w wąwozie Siq..


Podchodzę bliżej i uważnie przyglądam się przedniej ściance, przypominającej drzwi ozdobione pilastrem. Jest pęknięta pośrodku. 
Rysa na kamiennym bloku ciągnie się od góry do dołu. To efekt trzęsień ziemi, jakie w starożytnych czasach nawiedzały Petrę.


W kamiennej niszy dostrzegam wyraźne żłobienia, charakterystyczne dla świętego kamienia–baetyl, który jest symbolem nabatejskiego boga
Z bliska widać dwa kwadraty z okręgami w środku oraz pionowy ryt pomiędzy nimi. Kwadraty imitują oczy, a pionowy ryt to nos. Nie widać tutaj zarysu ust.. Dlaczego..? Otóż, jest to nawiązanie do nabatejskiej symboliki religijnej - Bóg może cię widzieć... i czuć ... ale nie może z Tobą rozmawiać.


Ruszam dalej. Na moment wychodzę z cienia wysokich, pionowych ścian wąwozu. Ten odcinek trasy prowadzi przez chwilę szerokim, nasłonecznionym dnem szczeliny. Droga wiedzie wprost do podnóża skalnej ściany. Początkowo mam wrażenie, jakby tutaj się kończyła i dalej nie było przejścia…


Kiedy podchodzę bliżej i zmieniam kąt widzenia, nakładająca się na siebie perspektywa piaskowcowych ścian znika i za załomem skały ukazuje się wąskie przejście w dalszą część wąwozu..


Przechodzę wąskim korytarzem kilkadziesiąt metrów. Za przewężeniem robi się szerzej i bardziej zielono. Znalazłem się w obrębie małego dziedzińca, z zielonymi klombami po bokach. Na całej długości wąwozu Siq, od opisywanej tamy przeciwpowodziowej, gdzie spiętrzana jest woda rzeki Wadi Musa w sezonie zimowym, ciągnie się grawitacyjny system starożytnego wodociągu, zaopatrującego centrum Petry w wodę. 
Na system składają się małe, wodne kanały, drążone u podstawy skalnych ścian po obydwu stronach drogi oraz wymurowane z kamiennych bloczków niewielkie zbiorniki zwane cysternami wodnymi. Owe kępy wysokiej, zielonej trawy, wyrastające z kamiennych niecek (cystern), to efekt wilgoci dostarczanej przez płynący tędy ciek wodny okresowej rzeki Wadi Musa oraz jego nieduże, górskie dopływy. Co prawda woda w okresie letnim nie przepływa, lecz kamienne cysterny gromadzą odpowiednią ilość wody, by na tym skalnym podłożu dały radę wyrosnąć i egzystować kępy zielonej roślinności..


Na końcu zielonego dziedzińca prześwit wąwozu kurczy się do granic możliwości. Naprzeciwległe, skalne ściany zbliżają się do siebie na odległość 2-3 metrów. Jest to odcinek najwęższego przejścia przez wąwóz Siq. Można tutaj przekonać się naocznie o strategicznym znaczeniu naturalnie utworzonego kanionu w masywie skalnym. Tak wąskie przejście w kierunku starożytnego centrum Petry, stanowiło doskonałą linię obrony miasta w razie agresji wroga. Bezpieczne położenie miasta wśród skał, za naturalnym labiryntem wąwozu Siq, to kolejny czynnik, który wpłynął na wzrost znaczenia Nabatejczyków i rozkwit Petry.


Mniej więcej w połowie wąskiego odcinka, słyszę po raz kolejny stukot końskich kopyt. Tym razem pusta bryczka z młodym woźnicą, energicznie popędzającym niedużego konika, przemyka obok mnie, zmierzając w dół wąwozu, w kierunku centralnej części Petry.. Zapewne jedzie po zmęczonych turystów, którzy często po długim spacerze wśród ruin miasta, korzystają z usług tutejszych fiakrów. Z moich obserwacji wynika, że dwa razy więcej bryczek z turystami zmierza z dołu do góry na autokarowy parking, aniżeli z parkingu w dół do ruin Petry.. W drodze powrotnej najczęściej z bryczek korzystają ludzie starsi i turyści, którzy nie mają zbyt dobrej kondycji fizycznej, a zwiedzanie całego kompleksu archeologicznego Petry, to dla nich niemałe wyzwanie. Upał także daje się tutaj mocno we znaki..


Za wąskim, krętym przesmykiem wychodzę na długą, szeroką prostą. Ściany kanionu w tym miejscu osiągają prawie 100 metrów wysokości
Przy końcu drogi, w odległości około 150 metrów, dostrzegam moich towarzyszy podróży. Stoją skupieni wokół naszego jordańskiego przewodnika i wsłuchują się w jego opowieści. Za parę chwil przekonam się naocznie, co takiego przykuło ich uwagę..


Na końcu prostej, droga zakręca w prawo i znika za załomem skalnej ściany. Tam też znikają moi znajomi, gdy ja dochodzę na zakręt..


SABINOS ALEXANROS STATION
Święte kamienie - baetyle..
Co też takiego zatrzymało w tym miejscu moją grupkę przyjaciół?.. 
Na skalnej ścianie dostrzegam wnęki, trochę podobne do tych, które widziałem na początku kanionu.. Tym razem są trzy w jednej linii obok siebie.. U podnóża skały tablica informacyjna i krótki opis w języku angielskim. Okazuję się, iż są to nisze zawierające święte kamienie, używane w celach religijnych. Wizerunek trzech kamiennych baetyls (świętych kamiennych bloków) jest dziełem kamieniarza o nazwisku Sabionos. Był to mistrz ceremonii religijnych odprawianych na cześć bóstwa Dusares, pochodzący z syryjskiego miasta Daraa. On i inni mistrzowie przybyli do Petry w II lub III wieku n.e., by także tutaj uhonorować to nabatejskie bóstwo, które było patronem miasta. Dwie główne nisze przedstawiają wizerunki nabatejskiego bóstwa Dusares oraz syryjskiej bogini płodności Atargatis..


Kilka szybkich fotek i ruszam dalej z zamiarem dogonienia grupy przed wyjściem z wąwozu Siq.. Na końcu wąwozu przy Skarbcu Faraona mamy ustalić z przewodnikiem dalszą trasę wędrówki do poszczególnych archeologicznych sektorów Petry, zatem muszę słyszeć co i w jakiej kolejności będziemy zwiedzać oraz o której zbiórka na parkingu, w razie gdybym odłączył się od grupy... Za kolejnym załomem skalnych ścian, mój plan szybkiego dołączenia do ekipy zaczyna stawać się coraz bardziej odległy. Docieram do następnej, ciekawej skalnej rzeźby, a w dodatku wpadam w „sidła” młodych Beduinek, które widząc samotnie wędrującego „białasa”, wymownymi gestami i krótkim dosadnym angielskim zdaniem uzmysławiają mi o co im chodzi.. Dziewczyny mają nie więcej niż 15-16 lat, ale w tym kraju i w ogóle na Bliskim Wschodzie, to wiek nad wyraz dojrzały, zwłaszcza w usługach sexualnych..


Znikająca karawana…
Dziewczyny są niezwykle chętne i uwodzicielskie, ale ja tutaj przyjechałem zwiedzać magiczną Petrę, a nie na lokalne bara-bara..!!!. Po wielokrotnym tłumaczeniu i zignorowaniu młodych dam, w końcu udaje mi się sfotografować i udokumentować kamienną rzeźbę, widoczną u podnóża skalnych ścian.. Początkowo nie ogarniam dokładnie całości tego niezwykłego reliefu, który ma kilkanaście metrów długości i ponad 3 metry wysokości. Dopiero po cofnięciu się parę kroków od skalnej ściany, zaczynam dostrzegać jego cały, dziwaczny zarys.. Skalny ryt jest niekompletny i jakby rozmyty. Przedstawia połowę sylwetki człowieka w galabiji od pasa w dół i fragmenty wizerunków wielbłądów ( brzuchy, nogi, stopy).. O co tu chodzi..??.


Przewodnik po Petrze, otrzymany przed wejściem do kompleksu od naszego jordańskiego opiekuna, wyjaśnia wszystko. Zatem posłuchajcie..
Wejście do Petry prowadzące dnem wąwozu Siq, często nazywane było Drogą Wielkiej Karawany, gdyż to właśnie tędy wędrowali kupcy ze stadami wielbłądów, wiozącymi drogocenne skarby i towary do pustynnego miasta, schowanego wśród górskich masywów....


W 1998 roku grupa archeologów wraz ze specjalistyczną ekipą drogowców wykonywała prace ziemne, mające na celu obniżenie poziomu drogi wiodącej dnem wąwozu w kierunku Al Khazneh (Skarbca Faraona). Powodem takiej decyzji było stopniowe nagromadzenie się w przeciągu wielu lat dużej ilości piachu oraz szlamu, namulonego podczas zimowych powodzi przez nurty rzeki Wadi Musa. W czasie prac wykopaliskowych usunięto ponad 1,8 metrową warstwę piachu i wtedy to natknięto się na zespół kamiennych rzeźb, ukrytych pod warstwą namuliska. Według badań naukowców, rzeźby pochodzą z okresu, kiedy Petra była pod rządami Imperium Rzymskiego. Jak widać na fotografiach, pomimo tego, że górna część skalnego reliefu jest znacznie uszkodzona, rozmyta i pozbawiona ostrości konturów, to nadal można rozpoznać postacie dwóch kupców, którzy prowadzą cztery wielbłądy. Figury tej naskalnej karawany są niemal dwukrotnie większe od rzeczywistych rozmiarów ludzi i zwierząt.


Tuż obok naskalnej płaskorzeźby, w głąb piaskowcowej ściany wcina się niewielka szczelina. Do jej wnętrza prowadzi ciąg kilkunastu małych schodków, wykutych w skale. Na końcu szczeliny wydrążono niewielką komorę. Takich pomieszczeń, których funkcja nie została jeszcze dokładnie wyjaśniona, jest kilka wzdłuż drogi wiodącej dnem wąwozu Siq.. Wersje, że były to starożytne groby czy też komory mieszkalne, zostały wykluczone. Większość archeologów jest zgodna i twierdzi, iż były to stanowiska strażników, którzy w razie potrzeby mieli bronić głównego wejścia do Petry.


Spoglądam na zegarek. Jest kwadrans po godzinie 10-tej. Czas dobry, 
a moja grupa ponownie w zasięgu wzroku. Wędrują grzecznie 100 metrów przede mną, wsłuchując się w opowieści przewodnika. Mogę znowu trochę wyluzować tempo marszu i przyjrzeć się dokładniej mijanym miejscom..


Jeszcze trochę o wodzie…
Na całym odcinku wąwozu Siq widoczne są fragmenty oryginalnej, starożytnej kostki brukowej, a także małe kanały i akwedukty wodne, będące częścią potężnego systemu hydrologicznego. U podnóża wysokich skalnych ścian, po obydwu stronach drogi ciągną się częściowo wykute 
w piaskowcu, a częściowo wymurowane z kamiennych bloczków, wąskie kanały na wodę. „Zabawy” Nabatejczyków z wodą opisywałem już wcześniej, powiem tylko tyle, że byli oni ekspertami swoich czasów w dziedzinie hydrologii. Obszar Petry jest wzorcowym przykładem, w jaki sposób jej mieszkańcom udało się stworzyć wspaniałą infrastrukturę wodną na terenach pustynnych.. Nabatejczycy opracowali system do zbierania wody deszczowej, powodziowej i gruntowej za pomocą kanałów wodnych, rur i podziemnych cystern. W systemie tym zastosowano wyrafinowane rurociągi ceramiczne i zbiorniki zasilane za pomocą kanałów grawitacyjnych (syfonów lub odwróconych syfonów), które zabudowano na obszarze miejskim. Aby sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na wodę wciąż rozbudowującego się miasta, przy umiejętnym połączeniu zbiorników wodnych, zapór, cystern i kanałów przekierowywano wodę ze źródeł wypływających w okolicznych górach, a stosując nowatorskie rozwiązania rur ciśnieniowych, zwiększano kontrolowany przepływ wody w samym sercu miasta i jego ogrodach. Naukowcy obliczyli, że system wodociągów Petry potrafił dostarczyć około 40 milionów litrów świeżej źródlanej wody dziennie, wystarczająco dużo, aby utrzymać współczesną populację liczącą ponad 100 000 ludzi.


Przyjemnie idzie się w oczekiwaniu na to co najciekawsze, jednak kanion Siq ma także wiele do zaoferowania. Za każdym skalnym załomem ukazuje się coś nowego, nieprzewidywalnego i majestatycznie pięknego.. Woda, wiatr, słońce i upływający czas, wspólnymi siłami stworzyły niezwykły pomnik natury, drążąc i modelując piaskowcowe ściany. Niesamowite, potężne, kolorowe ściany w odcieniach różu, pomarańczu, sjeny i brązu, udekorowane kępami zielonej naskalnej roślinności, tworzą nieziemski i wręcz bajkowy klimat.   


W kilku miejscach wąwozu, w głąb jego bocznych ścian wcinają się wąskie szczeliny, które prowadzą w wyższe partie masywu. Tymi szczelinami podczas opadów spływa woda deszczowa na dno wąwozu do kamiennych kanałów i płynie dalej w kierunku centralnego sektora miejskiego Petry. Na owych szczelinach zapobiegliwi Nabatejczycy zbudowali kamienne zapory gromadzące nadmiar wody i będące rodzajem rezerwuarów wodnych, włączonych we wspomniany już, potężny system hydrologiczno-retencyjny dawnej Petry..


Po pokonaniu ponad kilometrowego odcinka krętej, wąskiej drogi, biegnącej dnem wąwozu Siq, powoli zbliżam się do jego wylotu po zachodniej stronie. Jeszcze tylko 100 metrów, dwa zakręty i zaraz powinienem dotrzeć na koniec tej skalnej rozpadliny, będącej niezwykłą bramą do starożytnej Petry...


Za ostatnim zakrętem wąwozu Siq, serce zaczyna bić mocniej.. Na końcu wylotu, w wysokiej i wąskiej szczelinie piaskowcowych ścian, ukazuje się kawałek błękitnego nieba i fragment różowo-pomarańczowej fasady jednej z najbardziej skomplikowanych świątyń starożytnego Królestwa Nabatejczyków. Ufff, w końcu ją zobaczę !!!. Przed mymi oczami wyłania się powolutku charakterystyczna, legendarna i sztandarowa budowla miasta Petra, znana z niezliczonej ilości fotograficznych i filmowych prezentacji National Geographic, wykorzystana jako scenografia do znanych filmów przygodowo-awanturniczych m. in. Indiana Jones i ostatnia krucjata, Przygody Tintina, Sinbad i Oko tygrysa, Rendez-vous ze śmiercią…itd. – jednym słowem Al Khazneh czyli Skarbiec Faraona.. To właśnie po to przebyłem tyle tysięcy kilometrów i przemierzyłem tyle pustynnych terenów, by ujrzeć ten fantastyczny, śniący się po nocach, starożytny zabytek Bliskiego Wschodu..


Baśniowa Petra, jej najpiękniejsze zabytki, oraz spacer ścieżkami dawnych Nabatejskich władców już niedługo, w kolejnym fotoreportażu z mojej podróży po Bliskim Wschodzie.. Hejj

KONIEC cz.IV
C.D.N…

3 komentarze:

  1. Kamil Brożewicz - Planet World18 czerwca 2016 01:09

    Panie Jędrku, te fotorelacje, zdjęcia i grafika postów są zajebiste !!!. Mistrzostwo świata !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie to zosatło opisane.

    OdpowiedzUsuń