CZ.VII
ANGKOR
WAT – Miasto ŚwiątyniaNajwiększa budowla sakralna na świecie…
Kolejna nocka,
spędzona w zaciszu naszej bazy hotelowej nieopodal centrum Siem Reap, upłynęła wyjątkowo
szybko.. Wieczorem położyłem się dość wcześnie spać, więc gdy nad ranem rozległ
się dźwięk budzika w telefonie, ustawiony na godzinę 6-tą, ja już od kilkunastu
minut byłem na „nogach”. Po porannej toalecie jeszcze raz sprawdziłem podręczną
torbę ze sprzętem foto, dopakowałem dwie butelki schłodzonej wody mineralnej i
w pogodnym nastroju zszedłem na śniadanie do hotelowej restauracji.. Większość
naszej ekipy z talerzykami w rękach krążyła już pośród stołów ze „szwedzkim
bufetem”.. W trakcie śniadania wymieniliśmy z Jorgusiem kilka uwag na temat
dzisiejszego zwiedzania i czekających nas atrakcji. Dzień będzie składał się z
dwóch całkowicie odmiennych wycieczek.
Zaraz po śniadaniu wyruszamy do niekwestionowanego
centrum Khmerskiego Imperium czyli do kultowej,
największej,
najważniejszej i najbardziej znanej świątyni w kompleksie Angkoru - świątyni Angkor Wat.. Sporo dawki historii, Khmerskiej architektury i
mistycyzmu.. Po południu dla odmiany całkowity relaks i możliwość „posmakowania”
życia na wodzie oraz podglądnięcia Khmerów żyjących w domach na palach. Popływamy
sobie po największym kambodżańskim jeziorze Tonle Sap, gdzie odwiedzimy wioski
na wodze oraz farmę krokodyli…
Kilka minut po
godzinie 7-mej zbieramy się całą grupką na tyłach naszego hotelu, gdzie w
bocznej uliczce czeka już autokar z khmerskim kierowcą i młodym przewodnikiem.
Uśmiechnięty, śniady chłopak zaprasza wszystkich do środka powitalnym gestem..
W ciągu pierwszych dni pobytu w Kambodży i przemieszczania się z miejsca na
miejsce, zdążyliśmy poznać w autokarze kilka grzecznościowych zwrotów w języku
Khmerskim, więc teraz każdy woła ochoczo na powitanie - a-run suesdej (dzień dobry).!!. Przed wejściem do autokaru
spoglądam na poranne niebo, przykryte delikatnym woalem białych chmurek. Można
by przypuszczać, że dzisiejszy dzień nie da się zbytni we znaki, jednak to
tylko złudne nadzieje. W Kambodży podczas kalendarzowej pory suchej, żadna chmurka
nie powoduje większych zmian temperatur. Podobnie jak miało to miejsce w
poprzednie dni, dzisiaj także będzie parno i gorąco.. Zerkam na wyświetlacz
podręcznego termometru. Słońca jeszcze nie widać, a już jest 36°C.. Zapakowani,
w wesołych nastrojach i z dużą dawką energii wyruszamy na kolejny etap
zwiedzania świątyń Angkoru…
Przejazd autokarem
identyczny jak dnia poprzedniego, ponieważ świątynia Angkor Wat, cel naszej
dzisiejszej, przedpołudniowej wędrówki, leży w tym samym sektorze Archeologicznego
Parku Angkoru, co odwiedzane wczoraj świątynie Angkor Thom i Ta Prohm.. Dla
lepszego zobrazowania rozmieszczenia świątynnego kompleksu Angkoru, poniżej
mapka sytuacyjna..
Jest kwadrans po
godzinie 7-mej. Handlowo-bazarowy puls miasta zaczyna bić nieco później, więc
na ulicach Siem Reap jeszcze pusto. Do dużego parkingu, usytuowanego nieopodal
świątyni Angkor Wat, mamy około 7 km trasy. Podczas krótkiej, kilkunastominutowej
podróży autokarem postaram się na początek, celem wprowadzenia, przedstawić
parę istotnych faktów, związanych z tą najważniejszą i najbardziej znaną
świątynią w kompleksie Angkoru..
ANGKOR WAT
– Narodziny świątyni…
Angkor Wat to
najwspanialszy zabytek kultury w południowo-wschodniej Azji, cywilizacyjny
symbol Khmerskiego Imperium, a zarazem największa budowla sakralna na świecie położona
na powierzchni około 82 hektarów. Ów cud budowlany Angorskiego kompleksu
świątynnego jest szczytowym osiągnięciem klasycznego stylu architektury
Khmerów.. Wzniesiono go z rozmachem, jakich niewiele było w historii ludzkości.
Angkor Wat to jedyny, najlepiej zachowany obiekt świątynny w kompleksie Angkoru,
który od momentu swojego powstania pozostaje przez cały czas czynnym, znaczącym
ośrodkiem religijnym. Uhonorowaniem niezwykłości świątyni Angkor Wat było
wpisanie jej w 1992 roku na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Obecnie jest ona
główną atrakcją turystyczną w Azji Południowo-Wschodniej, do której zjeżdżają
się turyści i pielgrzymi z całego świata..
O ogromnym znaczeniu
tej świątyni dla państwowości kraju Khmerów świadczy fakt, iż wizerunek Angkor
Wat jest symbolem umieszczanym na flagach narodowych Kambodży, od czasu
wprowadzenia pierwszej wersji w 1863 roku..
Początkowo Angkor
Wat była hinduskim, a w późniejszym czasie buddyjskim kompleksem świątynnym w
Kambodży. Skąd taka zmiana religijnej opcji..??. Zaraz wszystko po kolei
wyjaśnię.. Otóż, ten wspaniały świątynny kompleks został zbudowany na początku
XII wieku przez khmerskiego króla Suryavarmana II (panował 1113-1150 n.e.) ku
czci hinduskiego bóstwa Wisznu, z którym, jako władca-bóg, król ten się
identyfikował i uważał za jego ziemską reinkarnację. Czas budowy świątyni
szacuje się od 32 do 35 lat. Obiekt miał spełniać rolę państwowej świątyni oraz
miał być ewentualnym mauzoleum władcy..
Poniżej – podobizna króla Suryavarmana II (ślicznota to z niego nie była...)
Poniżej – podobizna króla Suryavarmana II (ślicznota to z niego nie była...)
Wizualizacja Angkor Wat – photo Sharing.
Świątynia została
wykonana z ogromnych ilości piaskowca i ma większą objętość niż Wielka Piramida
w Gizie, w Egipcie. Według szacunków naukowców, przy jej budowie pracowało
około 100 tysięcy ludzi. Piaskowiec transportowano z kamieniołomu u podnóża
góry Kulen, odległego w linii prostej około 37 km na północny-wschód od Angkor
Wat. Jednak realna trasa kamiennych bloków miała być ponad 2-krotnie dłuższa.
Naukowcy początkowo twierdzili, iż piaskowiec transportowano przez 35 km wzdłuż
kanału w kierunku jeziora Tonle Sap, potem kolejne 35 km drogą wodną przez
jezioro, a następnie 15 km pod prąd, w górę rzeki Siem Reap, kończąc docelowo w
Angorze całkowitą podróż o długości 90 km. Jednak w ostatnich latach Japońscy
archeolodzy dokonali znacznej korekty tej drogi, przeprowadzając dokładne
pomiary terenów u podnóża góry Kulen oraz analizując zdjęcia satelitarne całej
okolicy. Odkryto dzięki temu szereg sztucznych kanałów, które służyły w
przeszłości do transportu kamienia. Według tych obliczeń odległość jaka
dzieliła kamieniołomy i docelowe miejsce, na którym stoi dziś zespół świątynny,
to zaledwie 40 km. Tak niewielka odległość tłumaczyłaby również tempo w jakim
wykonano świątynię, którą ukończono w ciągu kilku dekad. Kamienie, gładkie jak
z polerowanego marmuru, układano bez zaprawy pozostawiając bardzo wąskie
szczeliny, które czasami trudno dostrzec. W niektórych miejscach, by wzmocnić i
ustabilizować ściany budowli, kamienne bloki łączono ze sobą kombinacją gniazda
i czopu.. Fotografia poniżej prezentuje schemat takiego połączenia..
Ciężkie, kamienne bloki
były prawdopodobnie podnoszone i ustawiane za pomocą kombinacji słoni, lin
kokosowych, kół pasowych oraz bambusowych rusztowań. Wspominany już przeze mnie
francuski podróżnik Henri Mouhot zauważa, że większość bloków miała wykute
otwory o średnicy 2,5–3 cm. Niektórzy badacze sugerują, iż były one używane
do zespalania ze sobą kamiennych bloków za pomocą żelaznych prętów, inni zaś
twierdzą, że były używane do tymczasowego mocowania kołków pomocnych przy
manewrowaniu blokiem i ustawianiu go na swoim miejscu. Kamienne budowle kompleksu
Angkor Wat miały objętość blisko 350.000 m³, zaś dodatkowe około 100.000 m³
zajmowały obiekty drewniane, które niestety nie zachowały się do naszych
czasów.. I tak w pierwszej
połowie XII wieku powstała, budząca do dziś zachwyt, perła architektury o
mistrzowskiej perspektywie oraz idealnych proporcjach.
Poniżej - Budowa świątyni Angkor Wat na początku XII w. – obraz Maurice Fievet.
Poniżej - Budowa świątyni Angkor Wat na początku XII w. – obraz Maurice Fievet.
Słonie w owym
czasie stanowiły niezastąpiony środek transportu.. Stado wytresowanych słoni na
terenie Angkoru spełniało rolę dzisiejszej bazy sprzętu ciężkiego.. Dobrze
ułożony słoń był połączeniem spychacza, ciągnika i małego podnośnika..
Rusztowania bambusowe, na których pracowały tysiące kamieniarzy, były lekkie,
wytrzymałe i elastyczne co umożliwiało ich uniwersalne wykorzystanie w każdym
miejscu budowy..
Suryavarman II wznosząc
kompleks Angkor Wat ku czci hinduskiego bóstwa Wisznu złamał pewną tradycję poprzednich
władców, którzy poświęcali swoje świątynie innemu hinduskiemu bóstwu - Sziwie
(Shiva). Po śmierci Suryavarmana II prace architektoniczno-dekoracyjne w
kompleksie Angkor Wat zostały przerwane, pozostawiając niedokończone niektóre
płaskorzeźby i ozdobne reliefy, a świątynię zamieniono w mauzoleum zmarłego
króla. W 1177 roku, około 27 lat po śmierci Suryavarmana II, Angkor został najechany
przez wojska królestwa Cham, odwiecznych wrogów Khmerów. Rozpętała się wojna
podjazdowa, trwająca prawie rok…
Rok później, w
1178, nowy władca Jayavarman VII na czele Khmerskiej armii wyparł najeźdźców
poza granice imperium Angkoru, rozszerzając stopniowo jego zasięg i odbudowując
potęgę państwa Khmerskiego. Jak się okaże w kolejnych latach, król Jayavarman
VII stanie się największym budowniczym Imperium Angkoru. Kilka kilometrów na
północ od Angkor Wat wzniesie nowe, wielkie miasto Angkor Thom z państwową
świątynią Bayon (odwiedzałem ten kompleks kilka dni wcześniej i relację z
wędrówki opisałem w poprzednich częściach)..
Jayavarman VII był
zagorzałym, religijnym wyznawcą Buddyzmu Theravada. W czasie jego panowania Angkor
Wat siłą rzeczy został przekształcony ze świątyni hinduistycznej na buddyjską. Po
śmierci Jayavarmana VII symbole buddyjskie zostały zniszczone i świątyni
przywrócono ponownie charakter hinduistyczny. Dzięki takim kolejom losu na
przestrzeni wieków, w architekturze Angkor Wat połączono ze sobą dwa plany
architektoniczne; świątynię z wysokimi wieżami prezentującą mityczną górę Meru
(święty dom khmerskich bogów) oraz rodzaj rozległego, świątynnego pasażu w
formie podniesionej powierzchni kamiennego tarasu-platformy.. Pierwotna
nazywana Angkor Wat brzmiała - Brah Bishnulok lub Varah Visnuloka, co znaczy
Święta Siedziba Wisznu. Współczesna nazwa Angkor Wat oznacza "Miejską
świątynię", ponieważ w języku
Khmerów; Angkor to "miasto" lub "stolica", a Wat to
świątynia..
Jeszcze tylko mała
ciekawostka i kończymy na razie opowieść o Angkor Wat, ponieważ za kilka chwil
dotrzemy na miejsce.. Otóż, według jednej z legend, budowa Angkor Wat została
zlecona przez indyjskiego boga Indra jako pałac dla swego syna Precha Ket
Mealea. Wierzono, że świątynia została zbudowana w ciągu jednej nocy przez
boskiego architekta.
Po takiej dawce
wiadomości możemy spokojnie rozpocząć zwiedzanie świątyni Angkor Wat.. Nasz
autokar właśnie dojeżdża na duży, zakurzony plac parkingowy, położony
kilkadziesiąt metrów od głównego, zachodniego wejścia na teren kompleksu Angkor
Wat. Zabieram torbę ze sprzętem foto, ciemne przeciwsłoneczne okulary i
nakrycie głowy. Podczas tej wędrówki nie ma co liczyć na zacienione koronami
drzew miejsca.. Tutaj praktycznie cały czas będziemy spacerować po odkrytych,
nagrzanych, kamiennych pasażach, rozległych tarasach i odsłoniętych
dziedzińcach.. Z chłodnego, klimatyzowanego wnętrza autokaru wychodzę wraz z
grupą moich znajomych na pusty plac, pokryty wyschniętą na pieprz brunatną,
laterytową glinką. Kilka samochodów, parę riksz czekających na turystów, którzy
chcieliby zwiedzać Angkor tym środkiem lokomocji oraz stanowiska tutejszych
handlarzy z zimnymi napojami i słodyczami, rozstawione pod parasolami w cieniu
drzew, na skraju parkingu.. Przyjazd na teren kompleksu Angkor Wat we wczesnych
godzinach porannych ma tę zaletę, że przynajmniej na początku zwiedzania unika
się tłumu turystów, bardzo licznie odwiedzających to miejsce..
Główne
zachodnie wejście do ANGKOR WAT
Rozpoczynamy
zwiedzanie kolejnego kultowego kompleksu na Khmerskiej ziemi.. Plan działania
podobny jak w poprzednich świątyniach – cała nasza grupka pod wodzą khmerskiego
przewodnika pomaszeruje wytyczoną trasą, wsłuchując się w jego opowieści,
natomiast ja z Jorgusiem zabieramy się od razu mocno do pracy, „pstrykając” i
filmując wszystko dookoła…
W przeciwieństwie do większości świątyń Khmerów, mających główne wejścia od wschodu, Angkor Wat jest „zorientowana” na zachód. Droga do serca świątynnego kompleksu Angkor Wat prowadzi przez główne, zachodnie wejście.. W symbolice hinduskiej kierunek zachodni jest ściśle związany ze śmiercią. Tam wędruje symbol życia - Słońce i znika za horyzontem, tam też wg hinduskiej mitologii znajduje się Świat Zmarłych. Dlaczego zatem odstąpiono od ogólnych zasad i kanonów architektonicznych przyjętych w hinduistycznych budowlach, łamiąc przy tym dogmaty religijne..??. Teorii na ten temat jest kilka. Jedna z nich wydaje się najbardziej realistyczna. Francuski architekt i archeolog, konserwator Angkoru - Maurice Glaize oraz jego kolega po fachu George Coedès doszli do wniosku, że docelowo Angkor Wat miał służyć jako Świątynia grobowa dla króla Suryavarmana II, stąd jej zorientowanie na zachód, w celu dostosowania się do symboliki współzależności między zachodem słońca i śmiercią. Dowodami świadczącymi o prawdziwości takiej teorii jest przedstawienie płaskorzeźb na ścianach świątyni, które należy oglądać od lewej do prawej, w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. Taka terminologia stosowana w hinduskich świątyniach, przedstawia odwrotność normalnego porządku życia. Podczas hinduskich obrzędów pogrzebowych, rytuały odbywają się w odwrotnej kolejności. Archeolog Charles Higham opisuje również pojemnik, który został odzyskany z centralnej wieży Sanktuarium i mógł spełniać rolę urny grobowej...
Wejście od zachodu prowadzi przez dość rozległy taras z piaskowca w kształcie krzyża, podniesiony na wysokość ponad 1 metra. Na oryginalnych, kamiennych schodach dla wygody wędrujących tędy turystów zabudowano solidne, drewniane stopnie.
W przeciwieństwie do większości świątyń Khmerów, mających główne wejścia od wschodu, Angkor Wat jest „zorientowana” na zachód. Droga do serca świątynnego kompleksu Angkor Wat prowadzi przez główne, zachodnie wejście.. W symbolice hinduskiej kierunek zachodni jest ściśle związany ze śmiercią. Tam wędruje symbol życia - Słońce i znika za horyzontem, tam też wg hinduskiej mitologii znajduje się Świat Zmarłych. Dlaczego zatem odstąpiono od ogólnych zasad i kanonów architektonicznych przyjętych w hinduistycznych budowlach, łamiąc przy tym dogmaty religijne..??. Teorii na ten temat jest kilka. Jedna z nich wydaje się najbardziej realistyczna. Francuski architekt i archeolog, konserwator Angkoru - Maurice Glaize oraz jego kolega po fachu George Coedès doszli do wniosku, że docelowo Angkor Wat miał służyć jako Świątynia grobowa dla króla Suryavarmana II, stąd jej zorientowanie na zachód, w celu dostosowania się do symboliki współzależności między zachodem słońca i śmiercią. Dowodami świadczącymi o prawdziwości takiej teorii jest przedstawienie płaskorzeźb na ścianach świątyni, które należy oglądać od lewej do prawej, w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. Taka terminologia stosowana w hinduskich świątyniach, przedstawia odwrotność normalnego porządku życia. Podczas hinduskich obrzędów pogrzebowych, rytuały odbywają się w odwrotnej kolejności. Archeolog Charles Higham opisuje również pojemnik, który został odzyskany z centralnej wieży Sanktuarium i mógł spełniać rolę urny grobowej...
Wejście od zachodu prowadzi przez dość rozległy taras z piaskowca w kształcie krzyża, podniesiony na wysokość ponad 1 metra. Na oryginalnych, kamiennych schodach dla wygody wędrujących tędy turystów zabudowano solidne, drewniane stopnie.
Wchodząc
na platformę tarasu, przez moment zatrzymuję się obok olbrzymich, kamiennych
posągów lwów, niemych strażników pilnujących wejścia na teren świątyni..
Pomniki lwów ustawiono po lewej i prawej stronie każdej z trzech klatek
schodowych, prowadzących na taras.. Niektóre z figur mają widoczne znaki dewastacji
i zniszczeń.. Obok posągów lwów widać kamienne wachlarze siedmiogłowych,
świętych węży Naga. Są one częścią potężnej, ponad 250 metrowej balustrady,
ciągnącej się niegdyś wzdłuż ceremonialnej grobli ku wejściowej bramie-gopurze,
zabudowanej w pierwszej ścianie świątynnych murów..
Ruszam dalej, bo
moja grupka zdążyła już odskoczyć do przodu.. Przede mną główna aleja
wejściowa, biegnąca w idealnie prostej linii ku świątynnym murom.. Tę
reprezentacyjną drogę, wiodącą od zachodu do świątyni Angkor Wat, poprowadzono kamienną
groblą, szeroką na 12 metrów. Przecina ona 190 metrowej szerokości fosę,
wypełnioną wodą. Grobla zbudowana jest z laterytowych bloków i wyłożona płytami
z piaskowca. Ciągnie się na długości 250 metrów, w kierunku murów świątyni..
Jak wspominałem, w dawnych czasach boki grobli zabezpieczały kamienne
balustrady w kształcie legendarnych węży Naga.. Wg badań archeologicznych,
wejściowa kamienna grobla jest późniejszą formą architektoniczną, która
zastąpiła pierwotny, drewniany most zabudowany nad fosą..
Aby lepiej
zobrazować przestrzenną strukturę obszaru Angkor Wat, proponuję zerknąć na
teren świątyni z lotu ptaka…
Powierzchnia jaką zajmuje ten potężny, świątynny kompleks to 82 hektary terenu, obecnie w większości porośniętego tropikalnym lasem. Zielony obszar, otoczony potężną fosą prawie 200 metrowej szerokości, zawarty jest łącznie z nią na planie prostokąta o bokach 1,5 km x 1,3 km i zajmuje powierzchnię ok. 190 hektarów. Fosa po obwodzie ma ok. 5,6 km długości. Ma ona połączenie kanałem z płynącą w pobliżu rzeką Siem Reap, skąd dostarczana jest woda. Oprócz umieszczonej centralnie świątyni Angkor Wat, pozostałą część terenu w obrębie murów zajmowały niegdyś pomieszczenia dla kapłanów i obsługi, siedziba króla i jego dworu oraz budynki tworzące obszar miejski, łącznie około 20 tys. osób. Jednak jak wszystkie świeckie obiekty Angkoru w tamtym czasie, nie zostały one zbudowane z kamienia, lecz z drewna czyli materiału nietrwałego w klimacie tropiku, więc praktycznie nic po nich nie pozostało z wyjątkiem zarysu niektórych ulic. Reszty kamuflażu dopełniła inwazyjna roślinność dżungli. Angkor Wat jest niezwykłą wśród reszty świątyń w kompleksie Angkoru, bo choć była ona nieco zaniedbana po XVI wieku, to jednak nigdy nie została całkowicie opuszczona. Swój wygląd i stosunkowo niewielką inwazję tropikalnego lasu może zawdzięczać otaczającej ją fosie, która nie dopuściła do nadmiernej ingerencji roślinności, tak jak widzieliśmy to np. w zwiedzanej wcześniej świątyni Ta Prohm..
Poniżej – obszar świątyni Angkor Wat wraz z otaczającą go fosą, widziany z helikoptera..
Powierzchnia jaką zajmuje ten potężny, świątynny kompleks to 82 hektary terenu, obecnie w większości porośniętego tropikalnym lasem. Zielony obszar, otoczony potężną fosą prawie 200 metrowej szerokości, zawarty jest łącznie z nią na planie prostokąta o bokach 1,5 km x 1,3 km i zajmuje powierzchnię ok. 190 hektarów. Fosa po obwodzie ma ok. 5,6 km długości. Ma ona połączenie kanałem z płynącą w pobliżu rzeką Siem Reap, skąd dostarczana jest woda. Oprócz umieszczonej centralnie świątyni Angkor Wat, pozostałą część terenu w obrębie murów zajmowały niegdyś pomieszczenia dla kapłanów i obsługi, siedziba króla i jego dworu oraz budynki tworzące obszar miejski, łącznie około 20 tys. osób. Jednak jak wszystkie świeckie obiekty Angkoru w tamtym czasie, nie zostały one zbudowane z kamienia, lecz z drewna czyli materiału nietrwałego w klimacie tropiku, więc praktycznie nic po nich nie pozostało z wyjątkiem zarysu niektórych ulic. Reszty kamuflażu dopełniła inwazyjna roślinność dżungli. Angkor Wat jest niezwykłą wśród reszty świątyń w kompleksie Angkoru, bo choć była ona nieco zaniedbana po XVI wieku, to jednak nigdy nie została całkowicie opuszczona. Swój wygląd i stosunkowo niewielką inwazję tropikalnego lasu może zawdzięczać otaczającej ją fosie, która nie dopuściła do nadmiernej ingerencji roślinności, tak jak widzieliśmy to np. w zwiedzanej wcześniej świątyni Ta Prohm..
Poniżej – obszar świątyni Angkor Wat wraz z otaczającą go fosą, widziany z helikoptera..
(źródło- wikipedia.org/wiki/Angkor_Wat, helicopterscambodia.com)
ANGKOR WAT
– Architektura a religia..
Centralna świątynia
Angkor Wat na przestrzeni kilkuset lat zachowała się w doskonałym stanie. Jest
ona doskonałym przykładem klasycznego stylu architektury Khmerów. Według
ówczesnych kanonów religijnych została zbudowana jako odwzorowanie
wszechświata. Piramida centralnego prasatu pośrodku jest symbolem świętej góry
Meru, siedziby khmerskich bogów. Cztery narożne wieże, tworzące razem z nią
tzw. układ Quincunx, symbolizują szczyty gór. Wewnętrzne dziedzińce to
kontynenty, a zewnętrzne ściany to pasma górskie na skraju świata. Fosa wokół
świątyni przedstawia ocean. Główne Sanktuarium, podobnie jak miało to miejsce w
innych odwiedzanych wcześniej angkorskich świątyniach, otoczone jest 4-ma
ścianami murów. W każdej obudowie murów znajdują się wejściowe gopuramy, przez
które prowadzi droga do serca świątyni. Pierścienie murów otaczających
centralne Sanktuarium są liczone od środka na zewnątrz. Tak więc będziemy
przekraczać poszczególne obudowy murów zaczynając od zewnętrznej IV, a kończąc
na I obudowie, najbliższej głównego Sanktuarium.. Dostęp do świątyni jest tylko
z dwóch stron: – od zachodu głównym wejściem po grobli z piaskowca (to którym
teraz maszeruję) oraz od wschodu przez ziemną groblę.
Poniżej- centralny świątynny sektor z helikoptera..
Poniżej- centralny świątynny sektor z helikoptera..
www.britannica.com - aerial view Angkor_Wat
Centralna budowla
świątynna jest osadzona na 3-poziomowym, wznoszącym się tarasie i wyniośle
góruje ponad całym miastem. Wysokość Angkor Wat od powierzchni ziemi do górnej części centralnej
wieży jest większa niż mogłoby się wydawać i wynosi około 65 metrów. Każdy kolejny poziom opisany na planie prostokąta otaczają
ściany galerii. Powierzchnie poszczególnych poziomów zmniejszają się
sukcesywnie, im bliżej centralnej wieży głównego Sanktuarium. Amerykański
historyk Eleanor Mannikka, który przez ćwierć wieku pracował nad rozwikłaniem
logiki i symboliki Angkoru, interpretuje te galerie jako poświęcone królowi,
Brahmie, księżycowi i Wisznu. Każda galeria ma na poszczególnych bokach oraz
rogach prostokąta, wejściowe gopuramy. Dwie wewnętrzne galerie mają dodatkowo
wieże na każdym rogu, tworząc Quincunx z centralną wieżą Sanktuarium. Dostęp do
górnych obszarów świątyni był stopniowany hierarchicznie. Im wyżej tym wyższa
kasta. Na najniższy poziom mieli dostęp ludzie świeccy, zaś trzeci poziom był
dostępny tylko dla króla i arcykapłana.. Hmm.. może to stąd bierze się stare
przysłowie – .. „Za wysokie progi, jak na
Twoje nogi..”.??.
..

Poniżej - schemat
obszaru świątynnego Angkor Wat z uwzględnieniem poszczególnych obiektów.
Maszerując kamienną
groblą, mniej więcej w połowie jej długości dochodzę do poszerzenia w formie
tarasu. Na bocznych skrzydłach tarasu widać pozostałości po kamiennej
balustradzie oraz posągach lwów-strażników. Taras ten pełnił rolę widokowej
platformy oraz niewielkiej przystani dla łodzi pływających po rozległej fosie.
Można tutaj
zauważyć ciekawą rzecz, zastosowaną przez ówczesnych budowniczych świątyni.. Otóż,
na początku XII wieku coraz bardziej wykwalifikowani architekci Khmerscy nabrali
doświadczenia, w zakresie korzystania z piaskowca jako głównego materiału
budowlanego, zastępując nim stopniowo mniej trwałe cegły i bloki z
czerwono-pomarańczowego laterytu... Najbardziej widoczne segmenty świątynnych obiektów
wykonano z bloków jasnego piaskowca, natomiast ceglastego laterytu użyto do
budowy wewnętrznych ścian i ukrytych części konstrukcyjnych. Różnicę tę widać
doskonale pomiędzy bocznymi ścianami tarasu, opadającymi w wodną toń, które wykonano
z czerwonego laterytu, a drogą przez
kamienną groblę pokrytą jasnymi płytami piaskowca. Przypomnę, iż bloki
piaskowca pochodzą z kamieniołomu leżącego u podnóża góry Kulen, około 40 km od
Siem Reap. Wodno-lądowa operacja transportu piaskowcowych bloków przy braku
nowoczesnego sprzętu, wymagała ogromnego wysiłku tysięcy ludzi.
Z tego miejsca
tarasu widać doskonale cały zachodni fronton wejściowy, największy na obszarze
świątyni Angkor Wat, który rozciąga się na długości ponad 800 metrów.. Zewnętrzna
laterytowa ściana tworzy prostokąt o wymiarach 1024 m x 802 m i ma wysokość 4,5
m. Pomiędzy nią a wspomnianą fosą z wodą zalega 30 metrowej szerokości, zielony
pas otwartego terenu. Pośrodku zachodniej
ściany murów IV obudowy, wznosi się długi na 235 metrów wejściowy portyk z trzema
prasatami–wieżami nadbramnymi o różnych wysokościach. Jak widać na fotce
poniżej, wieże mają zawalone szczyty, które w nienaruszonym, oryginalnym stanie
przybierają wygląd pąka lotosu..
Poniżej – ryciny
przedstawiające dawny wygląd zachodniej strony świątyni Angkor Wat, wykonane
przez wspominanego już w moich relacjach, francuskiego badacza, artystę i
świetnego rysownika Louisa Delaporte, który w latach 1866- 1868 wraz z
francuską ekspedycją prowadził badania na terenie Indochin..
Ruszam w kierunku
wejściowego portyku z trzema gopurami.. Aby dostać się na wewnętrzny, świątynny
dziedziniec, muszę przejść przez jedną z 5-ciu bram wejściowych, jakie zabudowano
w zachodnim frontonie. Wejścia rozmieszczono na całej długości ozdobnego
portyku – po jednym na końcu południowego i północnego skrzydła oraz trzy
wejścia pośrodku.. Skrajne wejścia oddalone od siebie o ponad 200 metrów,
obecnie nie są używane i zamknięte dla turystów.. Trzy wejścia centralne,
oddalone względem siebie o ok. 40 metrów, przystosowano do ruchu turystycznego,
zabudowując w ich kierunku drewniane podesty oraz schody ułatwiające podejście.
Te wejściowe bramy z górującymi ponad nimi wieżami, miały w czasach Imperium znaczącą
rangę ważności..
Środkowa brama to
„drzwi” króla. Przez nie mógł wkraczać do świątyni tylko władca. Do dwóch
bocznych bram wejściowych mieli dostęp dostojnicy, szlachta i urzędnicy
królewscy. Skrajne gopuramy, jak to w życiu bywa, były dla „maluczkich” czyli
królewskich poddanych, zamieszkujących tereny miejskie Angkor Wat.. Pomiędzy
poszczególnymi bramami wejściowymi na długości całego portyku poprowadzono ciąg
galerii, podpartych ozdobnymi, kwadratowymi kolumnami.. Zarówno trzy centralne
wejścia z wieżami, jak i dwa zabudowane na krańcach portyku, często określane
są mianem "bram słoni", ponieważ mają wystarczająco duże rozmiary,
aby zmieściły się w nich te królewskie zwierzęta...
Nasza grupa
zatrzymuje się przede wejściem do gopuramu i ciekawie wsłuchuje w opowieści
khmerskiego przewodnika, a ja spoglądam w tym czasie na ozdobne balustrady,
otaczające kamienny taras. Zachowały się one tutaj w dość dobrym stanie..
Balustrady prezentują wijące się cielsko węża Naga, zwieńczone 7 głowami na
szerokim wachlarzu, przypominającym wizerunek kobry. Kamienne rzeźby mitycznych
węży Naga bywają częstym elementem dekoracyjnym w angkorskich świątyniach,
ponieważ te hinduskie bóstwa są patronami i opiekunami Angkoru. W kulcie
hinduistycznym węże symbolizują nieśmiertelność, moc regeneracji i
reinkarnacji. Modlitwy do nich kierują kobiety pragnące płodności i potomstwa.
W tradycji buddyjskiej węże Naga będące wierzchowcami bogów, uważane są za
szczodre i hojne, ale często niebezpieczne i złośliwe istoty.
Jam Ci człek prosty
i nie godzien królewskich zaszczytów, przeto chlubą dla mnie będzie wkroczenie
w progi królewskiej świątyni przez boczną bramę-gopurę, nie zaś głównym królewskim
traktem..
. Podążam za khmerskim
przewodnikiem w kierunku bocznego gopuramu. Jest to podyktowane faktem, iż
wewnątrz tej bramy, w podcieniach arkad znajduje się ciekawy posąg.. Ale to za
chwilkę. Boczna brama wejściowa w centralnej części portyku, oddalona jest od
głównego, królewskiego przejścia o ok. 40 metrów. Z ozdobnej wieży wieńczącej
jej szczyt zachowała się jedynie dolna część podstawy. Górne sklepienie na
przestrzeni wieków uległo zawaleniu.. Do środka gopuramu prowadzi rząd
drewnianych schodów, które zabudowano w miejscu uszkodzonych, kamiennych
stopni..

Wejściowy ganek
podpierają dwa rzędy kwadratowych kolumn. Tutaj strop także się zawalił. Upływający
czas, słońce i deszcz na przestrzeni 500 lat uporały się ze stabilnością
kamiennego sklepienia.
Cała zewnętrzna
ściana zachodniego portyku to ciąg otwartych galerii.. Ozdobne kolumny o
kwadratowym przekroju ustawione w odstępach 2,5 metra, podpierają podwójnie
łamane, łukowate zadaszenie. Ta majestatyczna fasada jest doskonałym przykładem
klasycznej architektury Khmerów.
Na odcinkach
łączących poszczególne bramy wejściowe, ściany galerii zabudowane zostały
otwartymi otworami okiennymi, w których umocowano ozdobne tralki. Te pięknie
profilowane, kamienne słupki spełniały niegdyś rolę żaluzji, limitujących
przepływ powietrza i ilość wpadającego światła do wnętrza korytarza.. Ówcześni
Angkorscy architekci bardzo często stosowali dwa warianty galerii,
spełniających rolę przejść wzdłuż ściany obudowy lub wzdłuż osi świątyni. Zadaszone
galerie z otwartymi oknami budowano zazwyczaj po jednej stronie świątynnych
murów, najczęściej na wschód. Druga, zachodnia ściana obudowy murów nie
posiadała zadaszeń i miała zabudowane imitacje drzwi oraz okien (fałszywe
wnęki) dla zachowania symetrii. W przypadku Angkor Wat, z uwagi iż świątynia
zorientowana jest na zachód i od zachodniej strony znajduje się główne wejście
do kompleksu, ten wariant zabudowy galerii jest odwrotny..
Do wnętrza gopury wkracza
się przez ozdobne, kamienne odrzwia, wykonane z piaskowca.. Po bokach
wejściowego otworu widać wąskie, rzeźbione kolumny, służące jako podparcie dla
belki nadproża. W architekturze takie wsporniki nazywane są colonettes. W zależności od okresu, colonettes miały kształt okrągły,
prostokątny lub ośmiokątny. Colonettes
często formowano na kształt nakładających się pierścieni i ozdabiano rzeźbionym
ornamentem roślinnym..
Zanim przekroczę
progi gopuramu postanawiam zboczyć w prawo do podcieni galerii, by móc
dokładniej przyjrzeć się jej architektonicznym szczegółom.. Każde ze skrzydeł
portyku biegnące ku skrajnym bramom wejściowym ma długość około 70 metrów.. Na
tym odcinku ściany galerii nie posiadają wnęk okiennych, a ich gładką
powierzchnię zdobi delikatne rzeźbiony ornament z widocznymi pozostałościami
naściennych malowideł..
Rząd kilkudziesięciu
kolumn 2,5 metrowej wysokości biegnie równiutko jak po sznurku pod stropową
belką, zdobioną dużymi rozetami kwiatów lotosu.. Trzony kolumn o przekroju
kwadratowym są całkowicie gładkie, natomiast głowice posiadają wieńcowy
ornament.. Można tutaj zaobserwować typową dla Khmerskiej architektury -
symetrię stropu.
Ponieważ
Angkoriańscy inżynierowie nie stosowali w swych budowlach prawdziwych sklepień
łukowych prawdopodobnie z braku doświadczenia, konstruowali typ stropu za
pomocą nadproża lub corbellingu.. Nadproże rzecz prosta – belka podparta z
dwóch końców słupami czy kolumnami, lecz co to takiego ten corbelling..??. Architekci
Angkoriańscy projektowali sklepienie na zasadzie tzw. techniki wsporników łuku
czyli stropu ostrołukowego.. Wsporniki łuku układano z warstw kamieni
przeciwległych ścian, przy czym każdą nakładaną kolejną warstwę wysuwano nieco do
wewnątrz, dopóki kamienie obu bocznych ścian nie spotykały się pośrodku. Sklepienie
ostrołukowe jest strukturalnie słabszą konstrukcją niż prawdziwy łuk, co było
przyczyną wielu zawaleń stropu w Angkorskich świątyniach.
Przykłady
konstrukcji stropu – naproże, corbelling, łuk..
Korytarzem galerii
przez wąskie, kamienne odrzwia kieruję się do głównego pomieszczenia gopuramu,
gdzie według wskazówek naszego przewodnika ma znajdować się ciekawy posąg..
Ośmioręki
WISZNU
Pośrodku
skrzyżowania korytarza galerii i głównego przejścia przez południowy gopuram
ukazuje się mym oczom ciemny posąg 3-metrowej wysokości, przyodziany w złote
szaty. Figurę wyrzeźbiono z jednego bloku piaskowca. Przedstawia wizerunek
hinduskiego boga Wisznu znany lokalnie jako Ta Reach. U jego stóp na kamiennym
cokole ułożono dymiące kadzidełka, kwiaty lotosu i ofiary z owoców papai. Nad
głową Wisznu wisi duża złota umbrella (parasol). Według historycznych zapisków,
posąg ten początkowo zajmował miejsce na najwyższym, trzecim poziomie, w
centralnym sanktuarium świątyni..
Spoglądam z bliska
na postać tego największego hinduskiego boga i od razu zadziwia mnie jedna
rzecz.. Posąg ma 8 rąk..!!. Nie mnogość boskich kończyn, a ich ilość wprawia w
zdumienie… Wszystkie napotykane przeze mnie wizerunki Wisznu, zarówno w
tajskich jak i kambodżańskich świątyniach, miały dwie pary ramion czyli w sumie
4 ręce.. W przekazach, książkach, encyklopediach oraz na malowidłach
przedstawiających boga Wisznu, jego postać ma tylko 4 ręce. Skąd tutaj taka
ilość..??. Aby rozwiązać tę zagadkę, musimy troszkę pogrzebać w zawiłościach
hinduistycznej religii..
Wisznu to jeden z
najpopularniejszych dewów w hinduizmie, Bóg jedyny w wisznuizmie (największym
wyznaniu hinduistycznym). Jeden z Trimurti czyli trójcy hinduistycznej,
tworzonej wraz z Brahmą i Śiwą. Symbolizuje utrzymujący aspekt Boga,
najczęściej identyfikowany z dwoma swoimi awatarami: Kryszną i Ramą. Wisznu
jest Bóstwem wszechobejmującym (zawierającym wszystko), określany mianem istoty,
która kontroluje zarówno naturę materialną, jak i duszę indywidualną oraz
panuje nad nimi. Jest tym, który zawiera w sobie wszystkie dusze. To on odpowiedzialny
jest za całe trwanie i utrzymywanie istnienia świata. Trochę to dla nas
katolików skomplikowane, ale widać tutaj podobieństwo do naszej świętej trójcy.
Wisznu
dziewięciokrotnie, ilekroć światu groziło niebezpieczeństwo, przybywał na
ziemię w różnych wcieleniach, czyli awatarach. Wcielał się w potężne zwierzęta
oraz w osoby ludzkie. Do ludzkich wcieleń Wisznu należał Rama (bohater eposu
Ramajana) i popularny Kryszna, który ocalił świat przed złym demonem Kansą.
Dziesiąte wcielenie Wisznu nazwane Kalkin ("niszczyciel wszelkiej
niegodziwości") – dopiero się pojawi, a jego nadejście zwiastować będzie
koniec świata. Wisznu przedstawiany jest zwykle jako przystojny czteroramienny młodzieniec
o błękitnej skórze, przyodziany w złote szaty. Do atrybutów boga trzymanych w 4
rękach należą:
buława - symbolizującą siłę i możliwość kary
muszla - symbol rozprzestrzeniającego się głosu boga
dysk - przypominający o kole czasu i potrzebie dobrego życia
kwiat lotosu - symbol spełnionego życia
buława - symbolizującą siłę i możliwość kary
muszla - symbol rozprzestrzeniającego się głosu boga
dysk - przypominający o kole czasu i potrzebie dobrego życia
kwiat lotosu - symbol spełnionego życia
I teraz meritum
sprawy – skąd 8, a nie 4 ręce..?.
Osiem to liczba głównych kierunków róży wiatrów w jej najprostszej formie, i w tym odniesieniu liczba kosmicznego ładu oraz kosmicznej równowagi, symbol nieskończoności.. W hinduizmie i buddyzmie Osiem odgrywa ważną rolę, często jest to liczba szprych buddyjskiego symbolu Koła Życia i Koła Nauki, Osiem płatków miewa często symbol kwiatu lotosu, Osiem ścieżek prowadzi do duchowej doskonałości. Liczba Osiem to symbol nieskończoności, ale też władzy i pieniędzy.. W szczególnych przypadkach, gdy wizerunek hinduistycznego boga Wisznu ma związek z ukazaniem Ośmiu strażników przestrzeni świata, posąg ma w Osiem ramion…. Ufff, hinduizm to zawiła religia, pełna bogów, bóstw, demonów, mistycyzmu i filozofii.. Choć czasem z ciekawości zagłębiam się w tę gałąź religii, to i tak praktycznie niewiele z niej rozumiem.. Trzeba mieszkać wśród hindusów, poznać ich mentalność, życie i wierzenia, aby co nieco powiedzieć o hinduizmie..
.
Osiem to liczba głównych kierunków róży wiatrów w jej najprostszej formie, i w tym odniesieniu liczba kosmicznego ładu oraz kosmicznej równowagi, symbol nieskończoności.. W hinduizmie i buddyzmie Osiem odgrywa ważną rolę, często jest to liczba szprych buddyjskiego symbolu Koła Życia i Koła Nauki, Osiem płatków miewa często symbol kwiatu lotosu, Osiem ścieżek prowadzi do duchowej doskonałości. Liczba Osiem to symbol nieskończoności, ale też władzy i pieniędzy.. W szczególnych przypadkach, gdy wizerunek hinduistycznego boga Wisznu ma związek z ukazaniem Ośmiu strażników przestrzeni świata, posąg ma w Osiem ramion…. Ufff, hinduizm to zawiła religia, pełna bogów, bóstw, demonów, mistycyzmu i filozofii.. Choć czasem z ciekawości zagłębiam się w tę gałąź religii, to i tak praktycznie niewiele z niej rozumiem.. Trzeba mieszkać wśród hindusów, poznać ich mentalność, życie i wierzenia, aby co nieco powiedzieć o hinduizmie..

Echhh…tyle rąk to
by się człowiekowi nieraz przydało… No cóż, to jednak tylko boski przywilej, a
z drugiej strony spodnie z 8-mioma kieszeniami..???..
... Idziemy dalej. Ciemnymi korytarzami gopuramu przechodzę na
drugą stronę portyku..

Po przekroczeniu
kamiennej ściany murów IV obudowy, otwiera się widok na rozległy, zielony,
wewnętrzny dziedziniec, z którego w znacznym stopniu usunięto roślinność tropikalnego
lasu.. Na jego wschodnim krańcu po raz pierwszy ukazuje w oddali właściwa,
centralna struktura Angkor Wat - główny masyw świątyni z pięcioma wysokimi
prasatami w kształcie kwiatów lotosu.
Fronton bramy
wejściowej od strony wewnętrznego dziedzińca jest niemalże identyczny jak od
strony zewnętrznej, czyli wejścia od fosy.. Bogato zdobione ornamentem odrzwia
z piaskowca wyprowadzają na niewielki ganek, podparty dwoma rzędami
kwadratowych kolumn.
Zniszczone kamienne
schody zastąpiono rzędem kilku drewnianych stopni, sprowadzających na niewielki
taras. Po prawej stronie schodów posąg kamiennego lwa-strażnika o nieco
zdeformowanym pysku. Po drugim lwie z lewej strony schodów pozostało tylko
wspomnienie..
Za
kamiennym murem
czyli
tajemnice ANGKOR WAT..
czyli
tajemnice ANGKOR WAT..
Kamienna ściana
portyku od wewnętrznej, wschodniej strony prezentuje się nieco inaczej niż jej zewnętrzny,
zachodni fronton.. Nie istnieje tutaj zadaszony ciąg galerii, a zabudowane w
ścianie wnęki okienne z ozdobnymi tralkami, to tylko imitacja okien. Są po
prostu ślepe.
Fronton ściany
pomiędzy okiennymi wnękami zdobią liczne płaskorzeźby postaci z mitologii
indyjskiej, przedstawiające niebiańskie tancerki Apsaras. Khmerscy
artyści-kamieniarze dość powszechnie stosowali wizerunki apsaras jako motyw
dekoracji ścian i filarów świątyń oraz innych budynków sakralnych..
Ruszam w dalszą
wędrówkę.. Drewniane chodniki, ułatwiające spacer po terenie świątyni, prowadzą
w stronę głównego (królewskiego) wejścia w zachodnim portyku. Ganek głównego
gopuramu jest obecnie odrestaurowywany.
Panorama głównego,
zachodniego portyku od strony wewnętrznej..
Od głównego,
zachodniego wejścia zaczyna się szeroka, reprezentacyjna aleja, biegnąca w
linii prostej ku centralnemu masywowi świątyni.. Ten królewski trakt
poprowadzono po naziemnej grobli, podniesionej 1,5 metra powyżej terenów
znajdujących się po jej obu stronach. Długa aleja o szerokości 9,5 metra
ciągnie się na odcinku około 350 metrów. Wyłożono ją dopasowanymi płytami z
piaskowca, a po obydwu stronach na całej długości zabudowano niskie, kamienne
balustrady o kształcie przypominającym ciało węża Naga. Balustradę podtrzymują
krótkie kolumny. Na trasie alei rozmieszczono 6 zestawów schodów,
umożliwiających zejście na obszary miejskie, istniejące niegdyś po obu jej
stronach.
BIBLIOTEKI
Po około 180
metrach spaceru szeroką, reprezentacyjną aleją dochodzę do dwóch klatek
schodowych, sprowadzających na lewo i prawo, w kierunku budowli zwanych
Bibliotekami. Podczas zwiedzania wcześniejszych khmerskich świątyń sporo
pisałem o ich dość tajemniczym przeznaczeniu. Otóż, owe struktury powszechnie
znane jako "biblioteki" są wspólną cechą architektoniczną Khmerskich
świątyń, lecz ich prawdziwy cel pozostaje nieznany. Jedno jest pewne, że nie
wypożyczano w nich książek..
.
Najprawdopodobniej funkcjonowały one jako sanktuaria religijne, a nie jako
repozytoria rękopisów. Wolnostojące budynki były zazwyczaj umieszczane parami
po obu stronach wejścia do głównego kompleksu świątyni.
- poniżej: Biblioteka po lewej stronie alei

- poniżej: Biblioteka po lewej stronie alei
- poniżej:
Biblioteka po prawej stronie alei
Podłużne budynki
bibliotek opisane na planie prostokąta, posiadają wejścia w każdym punkcie
kardynalnym – ze wschodu, zachodu, północy i południa.. Każde z wejść zadaszone
jest niedużym gankiem, podpartym czterema kwadratowymi kolumnami.. Na bocznych
ścianach bibliotek widoczne otwarte wnęki okienne, zabudowane ozdobnymi
tralkami, podobne do tych jakie widziałem na ścianach wejściowego, zachodniego
gopuramu. Całość budowli pokrywa łukowaty, podwójnie łamany dach.
Świątynia Angkor
Wat jest „zorientowana” na zachód, czyli frontony budynków i główne wejście do
kompleksu znajdują się od strony zachodniej. Dzięki temu rozmieszczenie murów
obudowy oraz poszczególnych budowli, galerii, tarasów, schodów i dziedzińców
pozostawia więcej przestrzeni od strony zachodniej. Wschodnia część kompleksu
jest bardziej „ściśnięta”, a odległości pomiędzy budowlami oraz powierzchnie
wewnętrznych dziedzińców dużo mniejsze.. Maszerując szeroką, zachodnią aleją
widać to doskonale.. Puste, rozległe połacie terenu ciągnące się po obu jej
stronach, od wejściowej bramy aż po sam centralny kompleks świątynny, zajmują
obszar 10 boisk do piłki nożnej... Poza miniętymi przed momentem dwoma
budynkami bibliotek, na zielonych placach znajdują się tylko dwa dość duże
zbiorniki wodne.. W kierunku jednego z nich zaraz skręcimy…
Jeszcze tylko
„centralnie” pstryknięta fotka w kierunku głównej świątynnej budowli i z
wygodnej, szerokiej alei zbaczam w lewo na zielone trawniki, by spojrzeć na
Angor Wat z nieco innej perspektywy..
Wspomniane dwa
zbiorniki wodne to późniejsze uzupełnienia do projektu całego kompleksu
świątynnego… Zostały zbudowanie 150 lat później.. Obydwa stawy zamykają się w
polach prostokątów o wymiarach 75 x 50 m. Tylko lewy zbiornik jest obecnie
wypełniony wodą. Jego zachodni brzeg to najbardziej popularne miejsce do
oglądania wschodu słońca nad świątynią i do robienia pamiątkowych zdjęć przez
wszystkich turystów.. Zresztą co tu dużo gadać… Sami zobaczcie…
Jednym z pierwszych
zachodnich turystów w świątyni Angkor Wat był portugalski mnich António da
Madalena, który odwiedził ją w 1586 i tak pisał w swoich notatkach -… „ To tak niezwykła budowla, iż nie jest
możliwe, aby opisać ją piórem, zwłaszcza, że wygląda jak żaden inny budynek na
świecie. Posiada wieże, piękne dekoracji i wszelkie doskonałości, które geniusz
ludzki może osiągnąć. ".. Spoglądam w kierunku świątyni i stwierdzam,
że Angkor Wat nie straciła nic z dawnego blasku i niezwykłości, a raczej
zyskała z upływem wieków na swej urodzie, ukazując kunszt Khmerskich
architektów..
Zanim skieruję się
w stronę centralnej części świątyni, muszę „skrobnąć” parę zdań o jej architektonicznym
planie..
Jak już wspomniałem na początku relacji, budowla Angkor Wat to odwzorowanie mitycznego wszechświata. Wznosząca się pośrodku piramida centralnego prasatu jest symbolem świętej góry Meru, siedziby bogów. Cztery narożne wieże, tworzące razem z nią tzw. układ Quincunx, symbolizują szczyty gór. Wewnętrzne dziedzińce to kontynenty, a zewnętrzne mury to pasma górskie na skraju świata. Fosa wokół świątyni przedstawia ocean. Główne Sanktuarium, podobnie jak miało to miejsce w odwiedzanych wcześniej angkorskich świątyniach, otoczono 4-ma ścianami murów.. Centralna budowla świątynna osadzona jest na 3-poziomowym, wznoszącym się tarasie i wyniośle góruje ponad całym miastem. Każdy kolejny taras–poziom świątyni jest dwa razy wyższy od poprzedniego. Nad całością góruje pięć wież-prasatów, przypominających swym kształtem kwiaty lotosu. Cztery narożne wieże są niższe od piątej, centralnej wieży, ustawionej pośrodku. Jest to wieża głównego Sanktuarium. Wznosi się ona 42 metry ponad górny taras, a jej wierzchołek znajduje się na wysokości 65 m ponad otaczającym ją terenem miejskim. Zwiedzający mają wrażenie, jakby oglądali piramidę. Każdy kolejny poziom opisany na planie prostokąta otaczają ściany galerii. Powierzchnie poszczególnych poziomów zmniejszają się sukcesywnie, im bliżej centralnej wieży głównego Sanktuarium.
Jak już wspomniałem na początku relacji, budowla Angkor Wat to odwzorowanie mitycznego wszechświata. Wznosząca się pośrodku piramida centralnego prasatu jest symbolem świętej góry Meru, siedziby bogów. Cztery narożne wieże, tworzące razem z nią tzw. układ Quincunx, symbolizują szczyty gór. Wewnętrzne dziedzińce to kontynenty, a zewnętrzne mury to pasma górskie na skraju świata. Fosa wokół świątyni przedstawia ocean. Główne Sanktuarium, podobnie jak miało to miejsce w odwiedzanych wcześniej angkorskich świątyniach, otoczono 4-ma ścianami murów.. Centralna budowla świątynna osadzona jest na 3-poziomowym, wznoszącym się tarasie i wyniośle góruje ponad całym miastem. Każdy kolejny taras–poziom świątyni jest dwa razy wyższy od poprzedniego. Nad całością góruje pięć wież-prasatów, przypominających swym kształtem kwiaty lotosu. Cztery narożne wieże są niższe od piątej, centralnej wieży, ustawionej pośrodku. Jest to wieża głównego Sanktuarium. Wznosi się ona 42 metry ponad górny taras, a jej wierzchołek znajduje się na wysokości 65 m ponad otaczającym ją terenem miejskim. Zwiedzający mają wrażenie, jakby oglądali piramidę. Każdy kolejny poziom opisany na planie prostokąta otaczają ściany galerii. Powierzchnie poszczególnych poziomów zmniejszają się sukcesywnie, im bliżej centralnej wieży głównego Sanktuarium.
Poniżej - schemat centralnej
części świątyni Angkor Wat z uwzględnieniem poszczególnych obiektów.
Główne wejście do tej
części świątyni prowadzi przez szeroki taras, znajdujący się na końcu
reprezentacyjnej alei i dalej przez centralny gopuram.. My z uwagi na
fotograficzne plenery przejdziemy nieco inaczej i na świątynne tarasy wkroczymy
bocznym wejściem, a w drodze powrotnej przejdziemy przez centralny gopuram…
Okrążając zbiornik wodny, maszeruję jego północnym brzegiem w kierunku pięciu
centralnych wież świątyni, co jakiś czas przystając, by pstryknąć fotki... Widok świątyni od
tej strony jest naprawdę malowniczy..
Duży, płaski obszar
pomiędzy zbiornikiem wodnym i widocznym w oddali murem galerii, okalającym
centralną bryłę świątyni, wznosi się stopniowo. Przede mną kolejny rozległy taras,
uformowany 1,5 metra wyżej i otoczony kamiennym murkiem..
Dochodzę do kilku
kamiennych stopni i po chwili jestem na drugim podwyższeniu spacerowego tarasu..
Po drodze mijam trójkę młodych mnichów, ubranych w jaskrawe, szafranowe stroje,
którzy wędrując w przeciwnym kierunku, żywiołowo o czymś między sobą
rozprawiają..
W ciągu kolejnych
minut docieram do bocznego, północnego gopuramu, będącego częścią głównego
portyku, zabudowanego w murach III obudowy tzw. Galerii zewnętrznej.. Wejścia
do wnętrza pilnują dwa posągi kamiennych lwów, ustawione po obydwu stronach
schodów.
Jak wspominałem,
centralna część świątyni składa się z trzech poziomów i właśnie ta kamienna
ściana murów z głównym portykiem wejściowym oraz ciągiem galerii, jest granicą
otaczającą pierwszy poziom.. Zewnętrzną Galerię zabudowano na planie prostokąta
o wymiarach 187 m x 215 m. W narożach nie postawiono wież, jak to zwykle bywa w
tego typu budowlach, lecz ozdobne pawilony wejściowe na każdym z czterech
rogów... Okazała galeria każdego z czterech boków prostokąta jest otwarta na
zewnątrz świątyni. Korytarz galerii został poszerzony i posiada podparcie konstrukcji
podwójnie łamanego dachu dwoma rzędami kwadratowych kolumn, tworzącymi tzw.
półgalerie. Zewnętrzna strona korytarza galerii to ciąg 60 kolumn, podczas gdy
wewnętrzna strona jest litą ścianką, ozdobioną płaskorzeźbami.
Moja grupka
znajomych wraz z khmerskim przewodnikiem już dawno powędrowała w kierunku
świątynnego centrum.. Od pewnego czasu tylko ja i mój przyjaciel Jorguś
„zamykaliśmy” tyły naszej ekipy, lecz i on zniknął mi gdzieś w zakamarkach
świątynnych krużganków.. Z nagrzanych słońcem, rozległych tarasów świątynnego
kompleksu wchodzę w podcienia chłodnych murów gopuramu.. Pierwsze kroki i
pierwsza konsternacja.. W przejściu pod ścianą widok ściskający serce.. Kocham
ludzi, kocham dzieci i taki obrazek od razu porusza mą duszę.. Pod ścianą na
kamiennej posadzce śpi skulona młoda Khmerka, a obok na małym kocyku słodki
bobas.. Znam realia i podobne sytuacje na naszym polskim podwórku.. Często są
to „inscenizowane” obrazki, jednakże Kambodża jest jednym z najbiedniejszych krajów
na świecie, dwa miliony ludzi żyje w ubóstwie, nagminnie łamane są tutaj prawa
człowieka. Jedna trzecia populacji żyje za mniej niż dolara dziennie, a
czterdzieści procent dzieci jest chronicznie niedożywionych. Zawsze staram się
wspomagać takie osoby kupując żywność, a jednocześnie wystrzegam się dawania
„kasy”, lecz w tym wypadku łamię zasady i po cichutku na kocyk śpiącego
niemowlaka kładę kilka dolarów.. Matka i dziecko śpią w najlepsze, a ja z
poczuciem dobrego uczynku wędruję w dalsze zakamarki świątynnego kompleksu..
„Największy
znany układ liniowy kamiennej płaskorzeźby"…
Z wejściowego
gopuramu skręcam w prawo i wkraczam w podcienia zewnętrznej Galerii, ciągnącej
się na I poziomie świątyni. Według opinii naukowców oraz większości turystów
jest to jedno z najciekawszych miejsc w Angkor Wat, a znajdujące się tutaj
naścienne reliefy to niezwykłe, rewelacyjne dzieło khmerskiej sztuki
kamieniarsko-rzeźbiarskiej. Na około 800 metrach bieżących wewnętrznych ścian
Galerii wykuto w piaskowcu ogromną ilość płaskorzeźb-obrazów o ponad 2 metrowej
wysokości, przedstawiających sceny oraz epizody z hinduskich eposów Ramajany i
Mahabharaty, hinduskiej mitologii, świętych ksiąg, batalistyczne obrazy wojen
okresu Angkoru, a także epizody historyczne z życia króla – fundatora
Suryavarmana II.. Większość z nich powstała w XII wieku, niektóre zostały
dodane w XVI wieku.
Płaskorzeźby są
podzielone na osiem części, po dwa panele na każdej z czterech ścian Galerii i
rozmieszczone między pawilonami wejściowymi. Poszczególne panele przedstawiają
konkretny temat. Mają one długość od kilkudziesięciu do niemal 100 metrów każda
i wykute zostały na wcześniej zbudowanych kamiennych ścianach. Ponadto dwa
pawilony w rogach zachodniej Galerii mają na swych ścianach wiele scen z eposu
Ramajana.
A oto nazwy poszczególnych sektorów z naściennymi reliefami..
-Bitwa Kurukszetra
- Wielka Armia króla Suryavarmana II
-Wyrok boga Yama: Niebo i Piekło
- Ubijanie oceanu mleka
- Zwycięstwo Wisznu nad demonami
- Zwycięstwo Kriszny nad królem demonów Bana
- Bitwa pomiędzy bogami a demonami
- Bitwa na Lance (Sri Lanka)
Panele ciągną się poziomo wzdłuż ścian, trzeba jednak pamiętać, że płaskorzeźby w Angkor Wat zostały zaprojektowane do oglądania od lewej do prawej strony.. Aby zrozumieć ciąg wydarzeń przedstawionych na ściennych reliefach, powinniśmy przestrzegać takiego kierunku zwiedzania Galerii. Zatem zaczynamy zwiedzanie. W celu łatwiejszego rozpoznania poszczególnych paneli płaskorzeźb i prezentowanych scen, poniżej mapka z ich rozmieszczeniem na ścianach Galerii.
A oto nazwy poszczególnych sektorów z naściennymi reliefami..
-Bitwa Kurukszetra
- Wielka Armia króla Suryavarmana II
-Wyrok boga Yama: Niebo i Piekło
- Ubijanie oceanu mleka
- Zwycięstwo Wisznu nad demonami
- Zwycięstwo Kriszny nad królem demonów Bana
- Bitwa pomiędzy bogami a demonami
- Bitwa na Lance (Sri Lanka)
Panele ciągną się poziomo wzdłuż ścian, trzeba jednak pamiętać, że płaskorzeźby w Angkor Wat zostały zaprojektowane do oglądania od lewej do prawej strony.. Aby zrozumieć ciąg wydarzeń przedstawionych na ściennych reliefach, powinniśmy przestrzegać takiego kierunku zwiedzania Galerii. Zatem zaczynamy zwiedzanie. W celu łatwiejszego rozpoznania poszczególnych paneli płaskorzeźb i prezentowanych scen, poniżej mapka z ich rozmieszczeniem na ścianach Galerii.
Od wejściowego
zachodniego gopuramu kieruję się w prawo i spacerkiem, bez pośpiechu, wędruję
wzdłuż rzeźbionych ścian, przyglądając się dokładnie poszczególnym kamiennym
obrazom…
Południowa strona Galerii Zachodniej:
- BITWA KURUKSZETRA
Południowa strona Galerii Zachodniej:
- BITWA KURUKSZETRA
Ten panel o długości
ok. 48 metrów przedstawia sceny ze sławnej „Bitwy
na polu Kurukszetra” (w Indiach, na północ od Delhi), będące ilustracją
głównego tematu hinduskiego eposu Mahabharata. Bitwa toczy się między
skłóconymi klanami Pandawów i Kaurawów o tron Hastinapuru (metropolii w pół.
Indiach), którzy nawiasem mówiąc byli kuzynami. Mahabharata opisuje tę wojnę
jako najbardziej krwawą w dziejach świata. Pandawowie mieli 7 dywizji, a
Kaurawowie 11 dywizji wojska. Wojownicy uzbrojeni byli głównie w łuki, topory,
miecze i włócznie. W walkach używano słoni oraz koni. Była to wojna na
wyniszczenie przeciwnika. W ciągu zaledwie 18 dni zginęli prawie wszyscy
wojownicy oprócz pięciu Pandawów i pięciu ich sojuszników. Wszyscy Kaurawowie i
ich sprzymierzeńcy polegli. W ten sposób walka między siłami dobra i zła
zakończyła się zwycięstwem dobra, pod opieką boga Kryszny. Większość
naukowców uważa wojnę Kurukszetra za fakt
historyczny (podobnie jak wojnę trojańską), rozbieżności dotyczą ustalenia
dokładnej daty bitwy.
Armia Kaurawów
(podchodząca z lewej) i armia Pandawów (podchodząca z prawej) zmierzają w
kierunku środka panelu, gdzie spotykają się w walce. Wojowników obu armii można
odróżnić po odmiennych hełmach.
Scena rozpoczyna
się marszem piechoty i muzyków grających rytmicznie do boju..
W centrum panelu bohater
tej bitwy – Ardźuna, jeden z pięciu braci klanu Pandawów, niebiański łucznik i
przyjaciel Kryszny, napinając łuk pędzi na bojowym rydwanie, którym kieruje
czteroręki bóg Kryszna.
Sceny walki są
niezwykle dynamiczne, nakładają się niekiedy jedna na drugą. Widać konie,
rydwany, żołnierzy z tarczami i dzidami. Walczący na rozpędzonych rydwanach
wojownicy przeciwnych armii, napierają na siebie z niezwykłym impetem, ukazanym
w bardzo realistyczny sposób.. Starsi oficerowie i generałowie (postacie w
większej skali) nadzorują bitwę w wozach, na słoniach i koniach.
Ekspresja scen
narasta stopniowo i osiąga szczyt w walce wręcz, ukazując wzajemną zagładę
klanów Kaurawów i Pandawów. Na długości kilkudziesięciu metrów rzeźbionej
ściany trudno znaleźć niewypełniony centymetr kwadratowy.
Kiedy razem z
Jorgusiem skrupulatnie uwieczniamy na zdjęciach i taśmie filmowej poszczególne
fragmenty naściennych reliefów, zauważam trójkę młodych buddyjskich mnichów,
którzy wędrując podcieniami galerii, ciekawie przyglądają się naszej pracy. Z
przyjaznych uśmiechów na ich twarzach wnioskuję, iż być może też chcieliby
znaleźć się w naszej foto-wideo relacji z Angkoru. Krótkie powitanie, wymiana
uprzejmości i pstryk… Trójka mnichów znalazła swoje miejsce w sieci…
..

Mnisi wędrują dalej
wzdłuż naściennych obrazów, a ja z Jorgusiem podążam w kierunku kolejnych paneli
Galerii..
Przez zacienione
przejścia narożnego pawilonu na południowo-zachodnim krańcu Galerii przechodzę do
następnego sektora. Na ścianach pawilonu liczne płaskorzeźby przedstawiające
sceny z eposu Ramajana, jednak światło tu dość liche.
Zatrzymuję się na
moment przy wnęce okiennej z ozdobnymi tralkami. Tutaj nieco jaśniej.
Na nadprożu wnęki
duża, ciekawa płaskorzeźba zachowana w doskonałym stanie. Relief przedstawia
złego demona Ravanę, główną, negatywną postać hinduskiego eposu Ramajana.
Według hinduskich legend Ravana jest jedną z najpotężniejszych istot, jakie
kiedykolwiek przemierzały wszechświat. Pobożny wyznawca boga Śiwy, demon o 10
głowach i 20 rękach..
Zachodnia
strona Galerii Południowej:
- WIELKA ARMIA KRÓLA SURYAVARMANA II
Ruszam dalej. Po paru chwilach jestem na południowej ścianie Galerii. Tutaj naścienne reliefy, nie mniej wspaniałe od poprzednich, ciągną się na długości ok. 95 metrów.
- WIELKA ARMIA KRÓLA SURYAVARMANA II
Ruszam dalej. Po paru chwilach jestem na południowej ścianie Galerii. Tutaj naścienne reliefy, nie mniej wspaniałe od poprzednich, ciągną się na długości ok. 95 metrów.
Panel przedstawia
wspaniały, triumfalny przemarsz armii króla Suryavarmana II. Centralną postacią
naściennych obrazów jest król Suryavarman II, budowniczy Angkor Wat, który
pojawia się na panelu dwa razy. Podobnie jak w sztuce egipskiej, ranga danej
osoby ukazana jest na reliefach odpowiednim rozmiarem. Im ważniejsza osobistość,
tym większy rozmiar postaci. W początkowych scenach duży wizerunek króla
ukazany jest na górnej kondygnacji panelu. Władca w pozycji siedzącej spogląda
na maszerujące dołem wojsko. Przed słonecznymi promieniami chroni go 15
parasolek, widać też wachlarze, którymi wachlują go służący.
W kolejnej odsłonie
władca jedzie na bojowym słoniu.. Dołem maszerują oddziały wojska. Towarzyszy
im głośny korowód muzyków i błaznów. Bramini intonują pieśń przy akompaniamencie
cymbałów.
Procesję wojskową
prowadzą dowódcy, jadący na koniach. W tle tych scen widnieje niezwykły,
naturalistyczny obraz drzew i zwierząt.
W monumentalnej
scenie pod koniec panelu przedstawiono m.in. Tajskich najemników z Lobpuri, walczących
po stronie Khmerów. Odróżniają się oni wyglądem i strojami. Noszą tradycyjne
sarongi w formie długich, plisowanych spódnic z kwiatowym wzorem, paski z
wisiorkami, a ich misternie plecione fryzury na głowach wieńczą ozdobne pióra.
Maszerują nierówno, nie tak jak wojownicy khmerskiej armii..
Wschodnia
strona Galerii Południowej:
-WYROK
BOGA YAMA: NIEBO I PIEKŁO Pozostawiam za plecami wielką armię Suryavarmana II i przez ciemny, wąski korytarz bocznego, południowego gopuramu przechodzę na drugą stronę południowej galerii..
Druga połowa
południowej Galerii od strony wschodniej prezentuje niezwykłą, mistyczną
tematykę odwiecznej alternatywy Nieba i Piekła. Panel ma długość ok. 70 metrów.
Płaskorzeźby
podzielone na trzy poziome kondygnacje przedstawiają „Sąd nad zmarłymi”.
Środkowa
kondygnacja prezentuje Duchy zmarłych czekające w kolejce na wyrok. Tutaj
trafiają wszyscy, zarówno zwykli ludzie jak i zasłużeni, dostojni urzędnicy
niesieni na sąd ostateczny w lektykach..
Asystenci boga śmierci
Yamy każdemu ze zmarłych wskazują drogę, na którą sobie zasłużył za życia..
Górna droga prowadzi do nieba, zaś dolna do piekła.. Grzeszników wrzucają przez
właz na dolny poziom do piekielnej otchłani..
Pośrodku panelu
hinduistyczny bóg śmierci i władca piekła - Yama osądza zmarłych, kierując ich
w piekielne otchłanie lub niebiańskie rewiry. W mitologii hinduskiej, po
rozważeniu przez Yamę czynów duszy za jej życia, decyduje on o formie nowego
ciała jakie przybierze dusza. Kiedy osąd Yamy jest skończony, dusza trafia do
nowego ciała w świecie żywych lub odsyłana jest do 37 niebios albo 32 piekieł
(ognia, ohydztw, mroźnych wiatrów, cierpień itp.). Yama, sędzia Najwyższy dzierży
w swych czterech rękach laski, którymi wskazuje swym pomocnikom osądzanego oraz
pętlę liny, którą wyciąga duszę z ciała. Bóg Yama jeździ na wielkim bawole..
Górna kondygnacja
przedstawia Niebo, do którego trafiają ludzie dobrzy i zasłużeni. Tutaj panuje
całkowita sielanka i radość…
Na dolnej
kondygnacji ohydne diabły uzbrojone w maczugi i kije, zapędzają grzeszników
do piekła, gdzie stosują makabryczne kary, jak piłowanie ciał w połowie,
łamanie kości, przebijanie głów, wbijanie w ciało gwoździ itp...
W 1947 roku podczas
potężnej burzy piorun uderzył w dach świątyni, który uległ zniszczeniu w tym
sektorze galerii. Dolna część panelu została poważnie uszkodzona, jednak francuscy naukowcy wypełnili zniszczony odcinek cementem, przywracając galerii
dawny wygląd.
Południowa
strona Galerii Wschodniej:
- UBIJANIE OCEANU MLEKA
Kilkanaście metrów
dalej w narożnej wieży skręcam w lewo i za załomem ścian dochodzę do następnego
cyklu kamiennych fresków.. Znajduje się tutaj najsłynniejszy i najbardziej
znany zespół płaskorzeźb w Angkor Wat. Wykute w kamieniach dzieło nosi nazwę
„Ubijanie oceanu mleka”. Panel ma długość około 54 metry.- UBIJANIE OCEANU MLEKA
Przedstawione tutaj
sceny odnoszą się do indyjskiego eposu Bagavata-Pourana. Ukazują rząd postaci,
które stojąc w dwóch grupach naprzeciwko siebie, przeciągają coś w rodzaju
grubej liny.. Ale to nie zawody sportowe ani ludowy festyn. Scena ma charakter
mityczny i prezentuje „operację” nazwaną ubijaniem
oceanu mleka.. Po lewej stronie ustawił się rząd 92 demonów Asuras o
okrągłych oczach, z czubatymi kaskami na głowach, zaś po prawej rząd 88 bogów
Dewów o migdałowych oczach, ze stożkowymi nakryciami głowy. Przeciągają oni
oburącz ku sobie ciało wielkiego węża Vasuki, ubijając tym samym mityczny ocean
mleka, aby pozyskać z jego głębin eliksir nieśmiertelności.
Całą tą dziwaczną
„operacją” nadzoruje bóg Wisznu, który po reinkarnacji z postaci żółwia Kurma
wznosi się pośrodku oceanu jak symboliczna góra Mandara, będąca osią całego
procesu ubijania..
Panel składa się z trzech
poziomów:
- Niższa kondygnacja ukazuje różne zwierzęta wodne, prawdziwe i mityczne oraz żółwia Kurma pośrodku.
- Środkowa warstwa to wspomniane dwie stojące naprzeciw siebie grupy bogów i demonów, przeciągające grube cielsko węża Vasuki oraz postać boga Wisznu pośrodku.
- Górna kondygnacja przedstawia różne żeńskie duchy, pojawiające się podczas ubijania oceanu mleka oraz boga deszczu i burz Indra, wznoszącego się ponad głową Wisznu..
- Niższa kondygnacja ukazuje różne zwierzęta wodne, prawdziwe i mityczne oraz żółwia Kurma pośrodku.
- Środkowa warstwa to wspomniane dwie stojące naprzeciw siebie grupy bogów i demonów, przeciągające grube cielsko węża Vasuki oraz postać boga Wisznu pośrodku.
- Górna kondygnacja przedstawia różne żeńskie duchy, pojawiające się podczas ubijania oceanu mleka oraz boga deszczu i burz Indra, wznoszącego się ponad głową Wisznu..
Historia dość
nieziemska, nierealna i raczej mało zrozumiała dla przeciętnego widza, nie
znającego zawiłości mitologii hinduskiej, jednak postaram się ją nieco
naświetlić.. A zatem posłuchajcie starej, hinduskiej legendy..
LEGENDA O
UBIJANIU OCEANU MLEKA…
Starożytny hinduski
sanskryt Purana opowiada o tej historii w następujący sposób... „Sędziwy
mędrzec Durvasas, syn Atri i Anasuya, wcielenie boga Sziwy, podarował bóstwu
Indra girlandę kwiatów jako prezent i zwiastun szczęścia. Indra umieścił
girlandę wokół szyi swojego białego słonia, ale zwierzę podeptało ją, obrażając
tym samym mędrca. Durwasas przeklął bogów, by stracili swoją nieśmiertelność,
siłę i boskie moce. Po utarcie swych atrybutów, bogowie zwrócili się do
najwyższego boga Wisznu o pomoc. Ten poradził, iż muszą wypić nektar
nieśmiertelności, chcąc odzyskać boskie atrybuty i chwałę. Aby pozyskać ów
eliksir, bogowie musieli wydobyć go z głębin mitycznego oceanu mleka, ubijając wodę
i wzniecając pianę.. Jednak do realizacji tego nieziemskiego przedsięwzięcia potrzeba
było kilku rzeczy: dużej góry pośrodku oceanu jako pewnego rodzaju sworznia
obrotowego, grubej potężnej liny wprawiającej ów sworzeń w rotację jak
trzepaczkę oraz bardzo wielkiej siły do rozruszania tej niezwykłej machiny.. Góra,
która miała być osią operacji nosiła nazwę Mandara i wznosiła się pośrodku wód
oceanu mleka.. Za linę miało posłużyć wielkie cielsko mitycznego węża Vasuki. Z
uwagi, iż bogowie byli niewystarczająco silni do wykonania tej czynności,
zawarli czasowy pokój ze swoimi wrogami demonami Asuras, by zdobyć ich wsparcie.
Ciało węża opleciono dwukrotnie wokół góry Mandara, po czym demony schwyciły
głowę a bogowie ogon węża. Ciągnąc cielsko węża rytmicznie w tą i z powrotem,
wprawiono górę w ruch obrotowy jak wielkie mieszadło, powodujące ubijanie wody
i wzniecanie piany. Nad całością operacji czuwał bóg Wisznu, bóg małp Hanuman
oraz bóg Indra. Jednak siła przy przeciąganiu węża była tak wielka, że góra w
pewnym momencie zaczęła tonąć w oceanie mleka. Z pomocą przyszedł bóg Wisznu,
przybierając postać olbrzymiego żółwia Kurma. Osiadł on na dnie oceanu i swą
twardą skorupą stworzył mocny fundament-podstawę pod tonącą górą... Kiedy
wreszcie udało się wydobyć z głębin oceanu mleka nektar nieśmiertelności,
demony Asuras porwały go natychmiast, kłócąc się przy tym pomiędzy sobą.. I
znowu bóg Wisznu przyszedł z pomocą. Aby przechytrzyć demony i odzyskać eliksir,
przybrał postać pięknej czarodziejki Mohini, która niebiańskim urokiem doprowadzała
swych kochanków do zguby. Fortel się powiódł. Urok Mohini zadziałał na demony i
choć w pewnym momencie wyczuły one podstęp, było już za późno. Naczynie z ambrozją
zostało im zabrane. Bogowie odzyskali eliksir nieśmiertelności, który
przywrócił im utracone moce i pokonali swoich wrogów. Opowieść kończy się
typowym happy-endem czyli zwycięstwem dobra nad złem..
Trzeba trochę
wydłużyć krok, bo moja grupka zniknęła gdzie w otchłani korytarzy Galerii.. Po
drewnianych stopniach wkraczam w podcienia wschodniego gopuramu i przechodząc
przez jego ozdobne odrzwia, kieruję się na północny kraniec wschodniej ściany Galerii..
Północna
strona Galerii Wschodniej:
- ZWYCIĘSTWO WISZNU NAD DEMONAMI
Drugi z paneli
wschodniej Galerii prezentuje również tematykę mitologiczną. Poświęcony jest
zwycięskiej walce boga Wisznu z armią demonów. Płaskorzeźba ta, jak również
dwie kolejne na ścianie północnej, powstały znacznie później niż reszta
reliefów w całej Galerii. Wykonano je bowiem w latach 1546–1564, podczas panowania
króla Anga Chana I. Mimo, iż przeniósł on swoją stolicę na nowe miejsce,
wspierał również religijny ośrodek Angkor Wat. Ściana pokryta reliefami ciągnie
się na długości ok. 55 metrów.- ZWYCIĘSTWO WISZNU NAD DEMONAMI
Armia okrutnych
demonów maszeruje w kierunku środka panelu. Oddziały wojowników uzbrojone w
łuki, strzały, włócznie i tarcze, kroczą na pole bitwy w uformowanym szyku.. Przywódcy
demonów jadą na rydwanach zaprzęgniętych w dziwaczne, mityczne potwory:
pól-konie pół-lwy..
W szeregach armii
demonów kroczą także bojowe słonie, dosiadane przez uzbrojonych wojowników..
Z naprzeciwka, ku
centralnemu polu bitwy, zmierzają wojownicy walczący po stronie boga Wisznu.
Tutaj także widać dowódców jadących na rydwanach..
W centralnej części
panelu czteroręki bóg Wisznu dosiadający legendarnego wierzchowca-ptaka Garudę,
zabija wrogów otaczających go ze wszystkich stron.. Wielka scena rzezi, „kalejdoskop”
szczątków ciał poległych wojowników, koni, roztrzaskanych rydwanów,
porozpraszanych wokół i zalegających na każdym centymetrze tej części panelu…
Wschodnia
strona Galerii Północnej:
- ZWYCIĘSTWO KRYSZNY NAD KRÓLEM DEMONÓW BANA
Po kilkunastu
minutach spacerowania wzdłuż ścian pokrytych pięknymi reliefami, docieram na
północną stronę Galerii.. Tutaj na ponad 200 metrowym odcinku północnej ściany,
wykonano dwa odrębne panele, jednak utrzymane w tym samym
wojenno-batalistycznym klimacie. Pierwszy z nich przedstawia zwycięstwo Kryszny,
będącego ósmym wcieleniem boga Wisznu, nad demonem – bogiem Asura Baną. Panel
ma około 66 metrów długości.- ZWYCIĘSTWO KRYSZNY NAD KRÓLEM DEMONÓW BANA
Na początku panelu Kryszna (wcielenie
boga Wisznu) stoi na ramionach mitycznego wierzchowca Garudy, potężnego orła o
ciele człowieka. Kryszna w ośmiu rękach trzyma atrybuty wojownika - dysk,
włócznię, łuk, strzały, tarcze i pałki..
W tej odsłonie marsz
armii Kryszny zostaje powstrzymany przez ścianę ognia. Garuda wodą ze świętej
rzeki Ganges gasi płomienie.
W kolejnych scenach
król demonów Bana wraz z tysięczną armią jedzie na rydwanie prowadzonym przez
dwa lwy w kierunku Kryszny, by stoczyć z nim bój. W każdej z 24 rąk trzyma
wojenny oręż.
Można tutaj ujrzeć
sceny bardzo dynamiczne, m.in. obraz miasta otoczonego płonącymi murami, które
uniemożliwiają zdobycie go przez Krysznę i jego armię bogów.. W górnej części
panelu Kryszna klęka przed tronem, na którym siedzi bóg Śiwa. Postacie widoczne
pośrodku to żona Śiwy - Parwati i ich syn Ganesha. Kryszna prosi boga Śiwę, by
ten darował życie demonowi Bana.
Kolejne wąskie,
ciemne korytarze w przejściowym gopuramie.. Teraz przechodzę na drugą połowę
północnej ściany Galerii, gdzie jak wspominałem, znajduje się podobna w temacie
płaskorzeźba, prezentująca odwieczną walkę dobra ze złem czyli Bitwę bogów z
demonami…
Zachodnia
strona Galerii Północnej:
-
BITWA BOGÓW Z DEMONAMITa naścienna rzeźba ciągnie się na długości 94 metrów. Sceny ukazują przemarsz 21 bogów panteonu Brahmana. Bogowie nadchodzą od prawej strony panelu, zaś od lewej zmierzają ich przeciwnicy – Demony. Maszerujący na pole walki niosą wojenne atrybuty broni. Pojedynki odbywają się parami. Naprzeciwko siebie staje do walki jeden bóg i jeden demon, podczas gdy w tle po obu stronach walczą wojownicy.. Wpływ warunków atmosferycznych oraz klimatu dżungli na przestrzeni wieków spowodował, że rzeźbione panele zmieniły barwy. Płaskorzeźby o różnej głębokości częściowo straciły ostrość. Jednak główne sceny znajdujące się na wysokości i w zasięgu rąk człowieka, zostały wypolerowane dotykiem dłoni odwiedzających oraz pokryte ochronnym lakiem, dzięki czemu przybrały barwy od brązowych po niemal czarne. Niektóre fragmenty płaskorzeźb zachowały także swój niepowtarzalny koloryt. Ten odcinek galerii oraz kolejny panel – Bitwa Lanka, są tego dowodem. Barwniki, którymi zostały pokryte kilka wieków temu, uchowały się na pewnych fragmentach reliefów..
Podejdźmy zatem do
kilku ciekawszych miejsc na tym wielkim, kamiennym obrazie.
Scena: Bóg Wisznu z łukiem i strzałami w rękach, stojący na ramionach mitycznego wierzchowca Garudy – orła w o ciele człowieka. Garuda broni dostępu do swego boga, odpychając wierzchowce wrogów..
Scena: Bóg Wisznu z łukiem i strzałami w rękach, stojący na ramionach mitycznego wierzchowca Garudy – orła w o ciele człowieka. Garuda broni dostępu do swego boga, odpychając wierzchowce wrogów..
Scena: Kontroler Wszechświata
i stwórca pierwszych żywych istot, jedna z trzech boskich postaci
hinduistycznej trójcy - Bóg Brahma,
walczy z wrogami dosiadając świętą gęś Hamsa.
Scena: Wśród tłumu
wojowników widoczna na polu bitwy postać o sześciu twarzach. To hinduski bóg
wojny Skanda, naczelny dowódca wojsk dewów (bogów), syn Śiwy i Parwati.. Skanda
przedstawiany jest zawsze z kilkoma atrybutami broni w swoich ośmiu rękach -
mieczem, oszczepem, kwiatem muszkatołowym, dyskiem, włócznią i łukiem. Dosiada
wierzchowca pod postacią Pawia. Symbolizuje to pokonanie własnej dumy..
Scena: Kolejny z
bogów na polu bitwy to Varuna - bóg wody i niebieskiego oceanu, jak również bóg
prawa do podwodnego świata. Varuna strzela do wrogów z łuku, dosiadając cielsko
ogromnego, pięciogłowego węża o kształtach kobry, osiodłanego jak wierzchowiec..
Scena: Potężny
demon-czarnoksiężnik Kala Nemi walczy na pędzącym rydwanie, zaprzęgniętym w
ognistego rumaka. Kala Nemi był stryjem króla demonów Ravany.. Na
płaskorzeźbach i rycinach hinduistycznej Ramajany przedstawiany jest jako demon
o dwudziestu rękach i dziesięciu głowach.. W tej częsci panelu widać jak Kala
Nemi wymachuje mieczami dzierżonymi w 20 dłoniach.
Północna
strona Galerii Zachodniej:
- BITWA NA LANCE (SRI LANKA)
Czas ruszać dalej.
Przede mną jeszcze jeden naścienny panel w tym potężnym ciągu Galerii. Bez
zbytnich postojów przechodzę przez narożny północno-zachodni pawilon. Jest
tutaj parę scen mniejszej skali,
niektóre niezidentyfikowane, jednak większość z eposu Ramajany lub życia
Kryszny. Nic szczególnego, zatem maszeruję dalej..- BITWA NA LANCE (SRI LANKA)
Za załomem murów
wchodzę w podcienia zachodniej ściany Galerii od jej północnego krańca.. To
ostatnia część hinduistycznych opowieści wyrytych w kamieniu i jak twierdzą
znawcy, jedna z najpiękniejszych płaskorzeźb jakie można znaleźć w Angkor Wat. Panel
nosi nazwę - „Bitwa na Lance”. Całość ściennej płaskorzeźby ma długość ok. 52
metry.
„Bitwa na Lance”
jest kolejną prezentacją scen mitologicznych zawartych w eposie Ramajana.
Ukazuje ona długą i zaciętą bitwę na terenie dzisiejszej Sri Lanki, w której
bóg Rama walczy z Ravaną - „czarnym charakterem” indyjskiego eposu Ramajany.
Powodem potyczki jest porwanie żony Ramy przez demona Ravanę. Rama - ziemska
inkarnacja boga Wisznu i Ravana - demon o 10 głowach i 20 ramionach, król wyspy
Lanka, stają naprzeciw siebie w boju o piękną żonę Ramy, uprowadzoną przez
demona Ravanę. Bogu Ramie w wojennych
zmaganiach pomaga armia małp pod dowództwem króla małp Sugrivy.
Ravana, który
podstępnie zagarnął tron Lanki (Sri Lanki) i porwał żonę Ramy – Sitę, zostaje
otoczony przez armię małp króla Sugrivy i boga Ramę. Bitwa po kilku ciężkich
walkach kończy się porażką Ravany.. Armia małp pokonuje demony, Rama zabija
Ravanę, a Sita zostaje uwolniona..
Na tym fragmencie
płaskorzeźby widać, jak bóg Rama przygotowuje się do strzału z łuku stając na
ramionach Hanumana, zaufanego doradcy króla małp Sugrivy. Stojące obok, po
lewej stronie, dwie postacie z bronią w rękach to Lakszmana, brat Ramy oraz
Vibhi-shana, brat Ravany wspierający Ramę.
Poniżej - Lakszmana,
Vibhi-shana i Hanuman..
Scena oblężenia
twierdzy demona Ravany. „Czarny charakter” eposu Ramajany - demon Ravana (10
głów i 20 ramion) jeździe w wozie ciągniętym przez mityczne lwy. W dłoniach
dzierży bojowe pałki, którymi zadaje śmiertelny ciosy przeciwnikom..
Przechodzę kilka
metrów dalej, wzdłuż ściany pokrytej reliefami na niemalże na każdym
centymetrze kwadratowym.
W kolejnej scenie armia
małp pod wodzą Sugrivy wkracza na tereny Lanki przez specjalnie wzniesiony
most, który zbudował sprzymierzeniec Ramy, hinduski władca Nala. Tenże władca
Nala walczy zaciekle z demonami, opierając się na głowach dwóch lwów. Rzuca
ciało pokonanego przez ramię.
Dowódcy demonów
walczący na rydwanach zaprzęgniętych w ogniste potwory pół-lwy pół-konie,
bronią się zaciekle przed atakującymi oddziałami boga Ramy i małpami króla
Sugrivy..
Wojownicy-małpy z
pomocą generała małp Hanumana, toczą zacięty bój z istotami zwanymi Rakshasa,
sprzymierzeńcami złego demona Ravany.
Rakshasa w mitologii hinduskiej przedstawiane są najczęściej jako brzydkie,
złowieszcze stworzenia, o dwóch kłach wystających z ust jak u wampirów i
ostrych pazurach u rąk. Hanuman w centrum toczonej bitwy sieje śmierć wśród
wrogiej armii demonów, walczy także zaciekle z atakującymi go demonicznymi lwami..
Następne odsłony
tej morderczej bitwy to wielkie kłębowisko walczących postaci. Sylwetki wojowników
przeciwnych armii można odróżnić na placu boju jedynie po uzbrojeniu. Żołnierze
demona Ravany noszą hełmy na głowach oraz dzierżą w dłoniach włócznie i dzidy,
natomiast armia małp walczy praktycznie gołymi rękami. Tylko nieliczni małpi
wojownicy posługują się bojowymi pałkami. Na ścianie o powierzchni ponad 100 m²
praktycznie nie ma wolnego centymetra kamienia, wszystko pokrywają te niezwykłe
płaskorzeźby..
I poziom
ANGKOR WAT
Po prawie
półgodzinnym oglądaniu kamiennych obrazów na ścianach zewnętrznej Galerii,
ruszam w ślad za moją grupką, która jakiś czas temu powędrowała w kolejne
sektory świątyni Angkor Wat.. Z podcieni galerii trasa zwiedzania prowadzi przez
rozległy dziedziniec wewnętrzny, zalegający na pierwszym poziomie pomiędzy III
i II obudową świątynnych murów.. Pas równego terenu o szerokości 30-50 metrów
otacza przedostatnią ścianę galerii, za którą widać kamienne wieże centralnego
Sanktuarium.. Z tego miejsca do serca świątyni już tylko nieco ponad 200
metrów, jednak trzeba będzie się jeszcze wspiąć na dwa poziomy po stromych
schodach i pokonać kilka ciągów korytarzy..
Połączenie zewnętrznej
Galerii z II obudową murów od strony głównego, zachodniego wejścia prowadzi przez
tzw. krzyżowe krużganki Preah Poan, gdzie znajduje się "Sala Tysiąca
Bogów" i „Sala Echa”.. Z uwagi, iż moja wędrówka po galerii płaskorzeźb zakończyła
się na północnej stronie świątyni, zatem bez sensu byłoby wracać z powrotem do
zachodniego wejścia. Na pozostałe dwa poziomy świątyni podejdę od północy, a w
drodze powrotnej wychodząc przez zachodnią bramę, zobaczę wspomniane krzyżowe
krużganki Preah Poan. Wracajmy jednak do teraźniejszości..
Mury otaczające drugi poziom świątyni Angkor Wat zamykają się na planie prostokąta o wymiarach 100 x 115 m. Do schodów prowadzących od północy na drugi poziom, muszę przejść kilkadziesiąt metrów przez zielony dziedziniec. Turystów niewielu, pogoda wymarzona. Słońce co prawda przyświeca zza przepływających białych chmurek, dając nieźle popalić, jednak co jakiś czas zbawienny cień zakrywa świątynne place..
Mury otaczające drugi poziom świątyni Angkor Wat zamykają się na planie prostokąta o wymiarach 100 x 115 m. Do schodów prowadzących od północy na drugi poziom, muszę przejść kilkadziesiąt metrów przez zielony dziedziniec. Turystów niewielu, pogoda wymarzona. Słońce co prawda przyświeca zza przepływających białych chmurek, dając nieźle popalić, jednak co jakiś czas zbawienny cień zakrywa świątynne place..
W kilka chwil
dochodzę do stromych schodów. Grupa moich przyjaciół rozproszyła się po
świątynnym terenie i każdy szuka ciekawego miejsca do spenetrowania.. Godzina zbiórki
na parkingu ustalona, mam prawie półtorej godziny czasu, więc nie ma się czym
przejmować.. Trzeba tylko zerkać na zegarek..
BIBLIOTEKA
Zanim zacznę
podchodzić na wyższe piętra świątyni, maszeruję kawałeczek dalej, w kierunku widocznej
w rogu dziedzińca budowli.. Jest to jedna z dwóch stojących na tym poziomie Bibliotek.
Budynek zachował się w doskonałym stanie.. Biblioteki są wspólną cechą architektoniczną
Khmerskich świątyń. W czasie pobytu w Angkorze widziałem kilka takich budowli,
a godzinę wcześniej mijałem już podobne biblioteki przy głównym, zachodnim
wejściu.. Jak poprzednio pisałem, naukowcy do końca nie mają pewności czemu owe
budowle służyły. Najprawdopodobniej funkcjonowały one jako sanktuaria
religijne. Wolnostojące budynki były zazwyczaj umieszczane parami po obu
stronach wejścia do głównego kompleksu świątyni, w tym wypadku do głównego
Sanktuarium.
Podłużny budynek Biblioteki,
opisany na planie prostokąta o wymiarach 32 x 18 metrów, posiada wejścia w
każdym punkcie kardynalnym – ze wschodu, zachodu, północy i południa.. Dwa
wejścia główne od wschodu i zachodu zadaszone są niedużymi gankami, podpartymi
czterema kwadratowymi kolumnami.. Na bocznych ścianach biblioteki widać otwarte
wnęki okienne, zabudowane ozdobnymi tralkami, podobne do tych jakie widziałem
na ścianach wejściowego, zachodniego gopuramu. Całość budowli pokrywa łukowaty,
podwójnie łamany dach.
Budynek biblioteki
stoi na wysokim, 4 metrowym kamiennym podwyższeniu. Aby dostać się na poziom
pomieszczeń, trzeba pokonać jedną z czterech klatek schodowych z ciągiem 20
stopni.. Nie jestem zbytnio zdeterminowany aby wejść do środka, ponieważ
podobne budowle zwiedzałem już parę razy. Pstrykam więc tylko fotkę i ruszam w
kierunku stromych schodów, prowadzących na kolejny poziom świątyni..
Na drugi poziom
świątyni trzeba wspiąć się po 30 stromych, aczkolwiek wygodnych, drewnianych
stopniach. Zabudowano je nad oryginalnymi kamiennymi schodami, które z biegiem
czasu uległy częściowemu zniszczeniu i zagrażały wędrującym tędy tysiącom
turystów.. Z poziomu dziedzińca na drugi poziom prowadzą 3 takie klatki
schodowe, plus wejście główne od zachodu przez wspomniane krzyżowe krużganki..
II poziom
ANGKOR WAT
Ruszam w górę po
schodach na drugi poziom świątyni Angkor Wat. Obok mnie wspina się dwójka młodych
francuzów, którzy z lekką zadyszką i potem na czole pokonują strome, drewniane
stopnie.
Szybko zaliczam ciąg
drewnianych schodów, przechodzę przez wejściowy ganek i po paru chwilach
wkraczam w obszar wąskiego, zacienionego dziedzińca na II poziomie świątyni.. W
porównaniu z obszernymi i rozległymi tarasami zalegającymi od strony zachodniej,
gdzie znajduje się główne wejście do świątyni, ciasno tutaj i bezbarwnie..
Szerokość dziedzińca rozdzielającego mury II i I obudowy, nie przekracza 20 metrów
od wschodu i zachodu oraz 6 metrów od północy i południa.. Cały dziedziniec
wyłożono płytami z piaskowca..
Tuż przed mymi
oczami wyrasta w górę serce świątyni Angkor Wat – bryła centralnego Sanktuarium,
otoczona wysokimi na 14 metrów, kamiennymi murami I obudowy.. Na trzeci,
najwyższy i najważniejszy poziom świątyni, niegdyś dostępny tylko dla króla i
arcykapłana, prowadzą strome schody, które w hinduskiej symbolice
interpretowane są jako "schody do nieba, krainy bogów"..
Na drugim poziomie
świątyni, gdzie obecnie się znajduję, można zauważyć jedną charakterystyczną
rzecz, która przyciąga wzrok turysty.. Wewnętrzne mury otaczające ten poziom, w
przeciwieństwie do ich prostego i surowego zewnętrznego wyglądu, ozdobiono licznymi,
pięknymi płaskorzeźbami, przedstawiającymi wizerunki niebiańskich tancerek
Apsara.. W sumie na poziomach II i III naukowcy doliczyli się 1796 wizerunków
boginek Apsara.. Ich zagęszczenie na murach galerii jest bardzo duże. Podchodzę
bliżej i wędrując wzdłuż ścian, przyglądam się im dokładniej. Początkowe
wrażenie jednolitej monotonności wizerunków kobiecych postaci, zmienia się
diametralne po uważniejszym spojrzeniu... Teraz widać, że każda z tych
niebiańskich nimf jest inna. Różnią się wymyślnymi, egzotycznymi fryzurami,
stroikami na głowie i biżuterią..
W porównaniu z
wcześniej zwiedzanymi świątyniami, na terenie Angkor Wat wizerunki Apsaras pojawiają się po raz pierwszy w
układzie dwójkowym i trójkowym. Mniejsze płaskorzeźby Apsaras jako motywy
dekoracyjne na słupach i ścianach mają wymiar 30-40 cm, natomiast większe
postacie zdobiące galerie i wejściowe pawilony mają wysokość 95-110 cm. W 1927
roku, Safona Marchal opublikował opracowanie dokumentujące ich niezwykłą
różnorodność włosów, nakryć głowy, odzieży, postawy, biżuterii i kwiatów
ozdobnych twierdząc, że są one odzwierciedleniem rzeczywistych praktyk
stosowanych w okresie rozkwitu Angkoru.
Jak wspominałem,
dziedzińce na drugim poziomie są wąskie, zatem aby „objąć” na zdjęciu cały,
główny, trzeci poziom świątyni wraz z centralnym Sanktuarium, ruszam w
najdalszy kąt tarasu, skąd szerokokątnym obiektywem jest szansa pstryknąć takie
oto foty.
BAKAN
Centralna bryła
architektoniczna III poziomu świątyni Angkor Wat nosi nazwę Bakan. Znajdująca
się pośrodku, główna wieża Sanktuarium otoczona jest murem galerii osiowych,
opisanych na planie kwadratu o bokach 60 m. Korytarze galerii łączą się z 4
narożnymi wieżami-gopurami. Poza tym w murze galerii zabudowano na środkach
ścian w kierunkach kardynalnych (Pn. Pd. W. E) cztery pawilony wejściowe.
Korytarze od tych pawilonów biegną w kierunku centrum obiektu czyli do wieży
Sanktuarium. Narożne gopury wraz z centralną wieżą Sanktuarium tworzą
architektoniczny układ o nazwie Kwinkunks (Quincunx) - pięcioelementowy wzór
geometryczny, składający się z czterech elementów w czterech rogach czworokąta
i jednego pośrodku. Na III poziom świątyni prowadzi teoretycznie 12 klatek
schodowych (4 do wejściowych pawilonów i 8 do narożnych gopur), jednak
praktycznie czynne jest tylko jedno, dostosowane turystycznie wejście.. Czemu
tak jest ?.. Zaraz zobaczycie o co tutaj chodzi..
Poniżej: fotka i schemat III poziomu – Bakanu.
Poniżej: fotka i schemat III poziomu – Bakanu.
Ruszam w górę na
trzeci, najwyższy poziom świątyni Angor Wat. Wspiąć się tam można tylko jednym
wejściem, prowadzącym po bardzo stromych, oporęczowanych, drewnianych schodach..
Jak już wspominałem wcześniej, Angkoriańscy architekci budowali notorycznie do
centralnych świątyń bardzo strome klatki schodowe, tworząc często kąt
wznoszenia w granicach od 45 do 70 stopni !!!. Przypomnę tylko, że kąt 90
stopni to pionowa ściana. Nachylenie klatek schodowych powyżej 50 stopni, to już
bardzo duże stromizny. Przyczyny tej budowlanej osobliwości mają podłoże
zarówno religijne jak i monumentalne. Z punktu widzenia religijnego, strome
schody są interpretowane jako "schody do nieba", krainy bogów. Drugi
aspekt monumentalny, według uczonego zajmującego się historią Angkoru - Maurice
Glaize, ma wymierne korzyści. Budowle tarasowe, składające się z kilku
poziomów, przy zastosowaniu stromych klatek schodowych zajmują po prostu mniej
miejsca powierzchnią swej podstawy, w przeciwieństwie do budowli, które muszą
się rozprzestrzeniać na dużej powierzchni, by łagodzić stromiznę. Poza tym
budowla stromo wznosząca się w górę, przypomina swym wyglądem boską piramidę..
Turystów niewielu.
Podchodzę pod schody i spoglądam w górę.. Tutaj naprawdę jest stromo..
Nachylenie klatki schodowej wynosi 70%..!! Oryginalne schody z kamienia zniszczone
upływem czasu, stwarzały poważne zagrożenia dla zwiedzających. Potknięcie się
na takiej stromiźnie, niezabezpieczonej odpowiednimi poręczami, mogłoby mieć
katastrofalne skutki.. Zarząd Angkoru zdecydował zamknąć pozostałe klatki schodowe
i pozostawić tylko to jedno wejście na najwyższy poziom świątyni, przerobione i
przystosowane do ruchu turystycznego.. Schody są solidne. Podwójny ciąg stopni
z drewna odrębnie dla schodzących i wychodzących, zabezpieczony metalowymi
poręczami. Jednak duża stromizna działa na wyobraźnię. Aby dostać się na górny
poziom trzeba pokonać 40 stopni. Słyszę jak dochodzący turyści zastanawiają się
nad wejściem w górę.. Kilka osób z lękiem wysokości pozostaje na dole. Ja bez
zbędnego postoju zasuwam do góry.. W połowie schodów mijam się ze schodzącą
grupką buddyjskich mnichów. Mnisi w kaszajach (buddyjskich szatach) to pół biedy, ale panie w spódnicach raczej nie powinny się tutaj wspinać…
..

A tak wygląda ten
ciąg schodów z góry…
Jeszcze tylko
panorama z górnego podestu na dolne dziedzińce II poziomu i idziemy do
Sanktuarium…
III
królewski poziom ANGKOR WAT
Przez
północno-wschodnią narożną wieżę dostaję się na niewielki dziedziniec, otoczony
ze wszystkich stron galeriami. Cały górny poziom świątyni Angkor Wat podzielony
został na planie krzyża, przez co uzyskano cztery małe dziedzińce, otoczone
korytarzami krytych galerii. Krótkie korytarze podparte z obu stron podwójnymi
rzędami kolumn, łączą stojącą pośrodku centralną wieżę Sanktuarium, z
pawilonami wejściowymi zabudowanymi w zewnętrznych murach Bakanu. Naroża tego
niewielkiego obszarowo poziomu świątyni zdominowane są przez cztery wieże-gopuramy.
Obszar, na który
wkroczyłem, jeszcze do niedawna był miejscem tabu.. W czasach świetności
Angkoru miał tutaj wstęp tylko król i arcykapłan. Gdy pod koniec XIII wieku
Angkor Wat stopniowo zmieniał nurt religijny z hinduizmu na buddyzm Theravada i
stał się centrum pielgrzymek buddystów, wejściowe otwory drzwi na III poziom
zamurowano blokami piaskowca, a w powstałych ściankach wykuto płaskorzeźby
Buddy... Bakan pozostał w ten sposób odcięty dla ludzi do 1908 roku, kiedy to archeolodzy
ponownie otwarli drzwi południowe, w celu uzyskania dojścia do wnętrza Sanktuarium.
Przez kolejne lata dostęp na III poziom był także ograniczony, z uwagi na
prowadzone tam prace badawcze, a następnie całkowicie zamknięty w celu
przeprowadzenia prac remontowych.. Możliwość zobaczenia Sanktuarium od środka
istnieje dopiero od kilku lat, mam zatem ten przywilej, iż podczas wizyty w
Angkor Wat mogę wejść bez problemu na królewski poziom..
Przejdę spacerkiem
krużgankami galerii wokół wieży Sanktuarium przez kolejne dziedzińce, pstryknę
parę fotek i opowiem dalszą historię tego miejsca..
(widok z galerii Bakanu na stronę północną)
(widok z galerii Bakanu na stronę północną)
Poniżej -
dziedziniec północno-zachodni otoczony galeriami, pośrodku wieża głównego Sanktuarium.
SANKTUARIUM
Podstawą centralnej
wieży jest cokół wysoki na 2 metry, opisany na planie kwadratu 25 x 25 m. Wieża
centralnego Sanktuarium o kształcie pąka kwiatu lotosu wznosi się na wysokość
43 m od podstawy i 65 m nad ziemią, czyli powierzchnią I poziomu świątyni
Angkor Wat. Jest najwyższą z pięciu wież III poziomu. Góruje kilka metrów
powyżej szczytów wież narożnych. Wieża Sanktuarium dorównuje wysokością słynnej
francuskiej katedrze Notre Dame w Paryżu. W 1934 roku konserwator świątyni,
francuski archeolog George Trouvé, odkrył pionowy szyb biegnący 27 metrów w dół
od poziomu podstawy centralnego Sanktuarium: dół wypełniony był częściowo
piaskiem i wodą. Trouve odnalazł w nim kilka złotych elementów. Było to
prawdopodobnie miejsce ukrycia skarbu pod postacią złotych świętych depozytów,
które rabusie zdołali odnaleźć i opróżnić.. Pierwotnie Sanktuarium było
miejscem wystawienia posągu hinduskiego boga Wisznu znanego jako Ta Reach.
Teraz posąg ten znajduje się w południowym gopuramie zachodniego portyku IV
obudowy murów Angkor Wat. Na początku zwiedzania opowiadałem o nim kilka
szczegółów..
Wędruję podcieniami
galerii otaczającej główne Sanktuarium i pstrykam kolejne fotki widoków
ukazujących się na zewnątrz. Poniżej panorama w kierunku zachodnim.
Opowieści ciąg
dalszy… Kiedy francuscy archeolodzy w 1908 roku wyburzyli ścianki w wejściach
na trzeci poziom i wkroczyli w świątynne rewiry Sanktuarium, znaleźli kilka
fragmentów rzeźb, z których dwie wydawały się mieć szczególne znaczenie: statuę
Buddy siedzącego na zwiniętym cielsku mitycznego węża Naga oraz prostokątny
obiekt z kamienia w formie sarkofagu. Na podstawie tych oraz kilku innych
symbolicznych znalezisk, a także z faktu ukierunkowania świątyni na zachód
wysnuto wniosek, iż Sanktuarium Angkor Wat służyło jako pośmiertny obiekt dla
boga-króla Suryavarmana II..
Wędruję na zachodnią
stronę galerii. Niemal każdy kamienny element architektoniczny Bakanu jest widocznym
dziełem kamieniarskiej sztuki.. Zadaszenia wąskich galerii, podparte podwójnym
rzędem filarów, przyozdobiono motywem ciała wielogłowego węża Naga oraz
wizerunkami głów lwów i mitycznych garudas. Rzeźbione nadproża i frontony
zdobią poszczególne wejścia do galerii oraz do sanktuarium. Wnęki okienne w
zewnętrznych ścianach galerii wypełniono ozdobnymi tralkami. Wszystko tutaj
ukazuje finezyjną sztukę kamieniarską khmerskich rzeźbiarzy..
Idziemy dalej, tym
razem na bliźniaczy dziedziniec po stronie południowo- zachodniej…
Poniżej – widok na
dziedzińce II poziomu od strony zachodniej.
Podobnie jak na ścianach
galerii drugiego poziomu, tak i tutaj można zobaczyć dużo płaskorzeźb bóstw devas
i mitycznych tancerek Apsara. Niektóre płaskorzeźby mają ciemniejszy kontur i
wyraźny połysk, nierzadko w specyficznych miejscach. „Biuściastym” figurkom
niebiańskich tancerek wyraźnie służą odwiedzający to miejsce turyści, którzy w
mistrzowski sposób polerują swymi dłońmi pewne części ciała, co zresztą widać
na fotkach poniżej. Khmerowie powiadali mi, że dotykanie biustu przynosi szczęście, próbowałem tego w Kambodży kilka dni z rzędu na mojej "ślubnej" i nie niestety nie zawsze zwiastowało to szczęśliwy dzień..
.

Kiedy tak w spokoju
i zadumie wędruję podcieniami galerii, penetrując jej zakamarki i zaglądając we
wszelkie „dziury”, w pewnym momencie trafiam na niewielką, ciemną niszę, w
której czeluściach dostrzegam półtorametrową figurę, przyodzianą w szafranowe
szaty..
Podchodzę bliżej…
Posąg przedstawia wizerunek Buddy wykonany z dużej bryły piaskowca. Pod
szafranowymi szatami widać resztki oryginalnych złoceń i pozostałości po
naturalnych barwnikach zdobiących niegdyś ten posąg. Z tlących się u jego stóp kadzidełek,
wokół unosi się delikatny woal jasnego dymu o mdłym zapachu szafranu, cynamonu,
wanilii, drzewa sandałowego, opium i goździków…
Nagle z ciemnej,
bocznej niszy wyłania się młody buddyjski mnich i widząc moje zaciekawienie, łamaną
angielszczyzną zaprasza do krótkiej, wspólnej modlitwy. Spoglądam na jego
uśmiechniętą twarz i sam uśmiecham się przyjaźnie.. Po chwili obydwaj zagłębiamy
się w medytacyjną modlitwę. I choć każdy z nas modli się do innego boga, czuję
jakbym zrzucał z duszy jakiś niewidzialny ciężar.. Magia tego miejsca jest
niezwykła. Na odchodne wyciągam z kieszeni kilka dolarów w formie symbolicznego
datku i kładę je na kolorowej makatce u stóp posągu.. Mnich w podzięce składa
ręce na wysokości twarzy i kłania się nisko pożegnalnym gestem..
Półgodzinny spacer
po królewskim poziomie świątyni Angkor Wat dobiega końca. Spoglądam na zegarek.
Mam 35 minut czasu, by dotrzeć do parkingu na zachodniej stronie świątyni,
gdzie wyznaczono miejsce zbiórki. Trzeba się troszkę sprężyć. Stromymi schodami
schodzę na II poziom świątyni, spoglądam ostatni raz na centralną budowlę Bakanu,
mityczną górę bogów i spokojnie ruszam w dalszą wędrówkę..
W sumie nie mam już
żadnych planów na dodatkowe zwiedzanie budowli świątynnych. Postanawiam zajrzeć
jeszcze na wschodnią stronę kompleksu, gdzie znajduje się drugie z wejść na
teren Angkor Wat. Zaliczę co prawda kilka dodatkowych minut, lecz nie można nie
skorzystać z takiej sytuacji, będąc na terenie świątyni..
- Poniżej: widok centralnej budowli Angkor Wat od strony wschodniej.
- Poniżej: widok centralnej budowli Angkor Wat od strony wschodniej.
Krzyżowa
Galeria - Preah Poan
Tak jak już
wcześniej mówiłem, moja droga powrotna do zachodniej bramy Angkoru w miejsce
zbiórki będzie teraz prowadziła przez główne, zachodnie wejście i podcienia
tzw. krzyżowych galerii, gdzie znajduje się Preah Poan "Sala Tysiąca
Buddów" oraz Sala Echa.. Po paru minutach docieram właśnie w to miejsce..
Na całym obszarze
zalegającym od zachodu pomiędzy wejściowymi pawilonami III i II obudowy murów,
stworzono wyjątkowy projekt architektoniczny krzyżowych galerii, składających
się z dwóch skrzydeł. Łukowy strop galerii podtrzymują rzędy kwadratowych
kolumn. Galerie podzieliły obszar dziedzińca na cztery równe części, przy czym
wysokie na ok. 3 metry podstawy ścian utworzyły coś w rodzaju basenów, które
dawniej prawdopodobnie były wypełnione wodą..
Przechodzę na
tarasowe podesty jednego z dziedzińców i uważnie przyglądam się szczegółom
architektonicznym tej ciekawej budowli.. Na ścianach galerii można dostrzec
kilka rodzajów elementów dekoracyjnych. Przede wszystkim wyróżniają się ozdobne
okna z pionowymi tralkami, wykonanymi w kamieniu tak, jakby były toczone z
drewna. Pomiędzy okiennymi wnękami liczne płaskorzeźby tancerek Aspara. Sklepienia
galerii zdobią piękne rozety w formie kwiatów lotosu oraz ozdobne gzymsy. Na
obszarze tym widnieje wiele napisów odnoszących się do dobrych uczynków
pielgrzymów, najczęściej pisanych w języku Khmerów, ale także w birmańskim i
japońskim.
W podcieniach
krużganków krzyżowych galerii znajdują się dwa ciekawe miejsca – w skrzydle
północnym „Sala Echa” nazwana tak ze względu na niezwykłą akustykę, zaś w
środkowej części Preah Poan ("Sala Tysiąca Buddów"), w której niegdyś
znajdowały się setki posągów Buddy. W Sali Echa warto przeprowadzić ciekawy
eksperyment. Aby usłyszeć rezonans należy przejść do końca galerii, stanąć w
lewym rogu plecami do ściany, wydać delikatny odgłos i słuchać uważnie. Efekt
jest bardzo ciekawy.. Jeśli chodzi o Galerię Tysiąca Buddów to właściwie
pozostała po niej tylko szumna nazwa.. Kamień zdoła się oprzeć upływowi czasu
nieraz przez setki i tysiące lat, jednak nie oprze się dewastacyjnej
działalności człowieka.. Na przestrzeni wieków zdecydowana większość z setek
posągów Buddy została zniszczona lub skradziona. Do dzisiejszych czasów
pozostało tylko kilka z nich, które można podziwiać w pomieszczeniach galerii..
TARAS
HONOROWY
Powoli dobiega
końca moja wizyta w niezwykłej świątyni Angkor Wat, najwspanialszym zabytku
kultury południowo-wschodniej Azji, cywilizacyjnym symbolu Khmerskiego Imperium,
a zarazem największej budowli sakralnej na świecie.. Z murów galerii wychodzę
na zachodnią stronę świątyni. Przez główny gopuram docieram na rozległy,
krzyżowy taras, wyłożony dużymi płytami z piaskowca i otoczony kamiennymi
balustradami w formie węży Naga. Taras nosi oficjalną nazwę Terrace of Honor
czyli Taras Honorowy.. Został wybudowany na cześć króla i był miejscem
honorowym, gdzie witano zagranicznych wysłanników, delegacje dygnitarzy obcych
krajów, a także odbywały się na nim występy artystyczne…
Taras ma długość
około 70 metrów i szerokość 12 metrów bez bocznych skrzydeł. Z zachodniej
strony łączy się z główną, reprezentacyjną aleją, biegnącą od zachodniej bramy
wejściowej Angkor Wat.. Taras został zbudowany na piaskowcowej platformie,
wznoszącej się ok. 3,5 metra ponad poziomem otaczających go zielonych terenów
miejskich.. Wejścia na taras strzegą 4 posągi lwów, po dwa na każdej stronie
klatki schodowej.
Schodzę w dół po
dwudziestu drewnianych stopniach i na moment zatrzymuję się u podnóża tarasu..
Na jego bokach
widać zdobione ornamentem słupy nośne oraz poziome, rzeźbione formowania wokół
podstawy, podkreślające formę i rangę tej platformy.
Robert Joseph Casey
(1890-1962) reporter z Chicago Daily News, przedstawiając Angkor Wat w swojej
książce „Cztery twarze Shiva” tak pisał o swym pobycie tutaj w 1920 roku i
pierwszych odczuciach, gdy wkraczał na ten królewski taras:
„Nie można
zobaczyć, ale czuje się, jakby tylko kilka godzin temu pulsowało tutaj życiem.
Pochodnie płonące na ołtarzach. Grono buddyjskich mnichów stojących w
podcieniach galerii i śpiewających rytualne pieśni. Kapłani wędrujący w
religijnej procesji. Piękne tancerki biegające w rytm muzyki, w górę i w dół
schodów.... To było tylko godzinę lub dwie temu... to nie może być więcej…”
Spoglądam na
zegarek. Do wyznaczonego czasu zbiórki przed głównym, zachodnim wejściem mam 10
minut czasu. Trzeba się pośpieszyć, żeby na mnie nie czekali… Wychodzę na
szeroką aleję, prowadzącą do zachodniego portyku. Kilka godzin wcześniej
wędrowałem tędy, rozpoczynając zwiedzanie Angkor Wat… Po kilkuset metrach
odwracam się w kierunku świątyni i po raz ostatni spoglądam na tę niezwykłą,
monumentalną budowlę, będącą potężnym symbolem Kambodży i źródłem wielkiej dumy
narodowej.
Wielu badaczy,
naukowców, poetów i przyrodników zagłębiało się na przestrzeni setek lat w obszary
Angkoru. Wszyscy, którzy zobaczyli go po raz pierwszy, zachwycili się jego
pięknem, mistyką i architekturą.. Nie wszyscy mogli uwierzyć w piękno budowli
jakie tutaj zastali.. W połowie XIX wieku świątynię odwiedził, wspomniany już
przez mnie, francuski przyrodnik i badacz Henri Mouhot. Był przytłoczony
świetnością tych budowli, ukrytych w zielonych połaciach dżungli. W swoich
notatkach z podróży napisał tak:
"Każda z tych
świątyń może rywalizować z biblijną świątynią Salomona czy też dziełami architektonicznymi
wzniesionymi przez Michała Anioła i zająć zaszczytne miejsce obok naszych
najpiękniejszych budynków.. To jest wspanialsze niż cokolwiek pozostawione nam
przez Grecję i Rzym.. To sprawia, że podróżny zapomina o wszystkich trudach
podróży.. Widok wypełnia podziwem i zachwytem, jaki doznajemy po odnalezieniu
zielonej oazy na piaszczystej pustyni.. "Przyznaję Henriemu całkowitą rację. Koniec, kropka.
Oglądałem piramidy w Egipcie, Partenon w Atenach, Wielki Mur Chiński, Rzymskie Colosseum, miasta i świątynie Majów, Azteków, budowle Maurów, Izraelitów, tureckie meczety, marokańskie pałace oraz wiele innych zabytków i myślę, że świątynia Angkor Wat zajmuje wśród tych obiektów miejsce w czołówce, pokonując swym widokiem niejedną perłę europejskiej architektury...
Drogi czytelniku, pomyśl o historii na przestrzeni VIII – XV wieku, kiedy w Azji rodzi się i rozwija niezwykłe Imperium Angkoru, a w Europie, w cywilizowanej Wielkiej Brytanii i Niemczech pali się na stosie czarownice, Ameryka nie jest jeszcze odkryta, a mały Mikołaj Kopernik jeszcze nie wie, iż będzie musiał udowadniać naszym kościelnym elitom, że Ziemia nie jest płaska i pod spodem nie mieszkają diabły.."
Jędrek
KONIEC cz. VII
C.D.N…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz