Zdjęcie:

piątek, 14 lutego 2014

Otargańce cz.II

POŚREDNIA MAGURA - WYŻNIA MAGURA - JAKUBINA - JARZĄBCZY WIERCH - DOLINA JAMNICKA
Kwadrans przed południem stanąłem na kulminacji kolejnego wzniesienia w poszarpanej grani Otargańców.. Tym razem dotarłem na wysokość 2050 m n.p.m., na szczytową, skalną kopułę Pośredniej Magury (słow. Prostredná Magura) zwaną także Wyżnie Otargańce.. Do tego momentu od chwili wejścia w godzinach porannych na szlak u wylotu Wąskiej Doliny (890 m n.p.m), przebyłem około 7 km trasy.. Jakby nie liczył to 1/3 długości całej mojej dzisiejszej wędrówki, zatem czas mam niezły i praktycznie z każdym „zaliczonym” kolejnym wzniesieniem będzie ubywało drogi, a po dotarciu do Jarząbczego Wierchu szlak poprowadzi już tylko w dół... Charakterystycznym miejscem na pogarbionej, szczytowej grani Pośredniej Magury jest ustawiony w skalnym podłożu, metalowy słupek triangulacyjny określający kulminację czyli najwyższy punkt tego dość rozciągniętego, „wielbłądziego” szczytu.. Skalny garb, na którym ustawiono ów triangulacyjny znacznik, jest najwyższym punktem pośród kilku garbów grani Pośredniej Magury i wznosi się na wysokość 2050 m n.p.m...


Nie bez przyczyny nazwałem grań Pośredniej Magury „wielbłądzim” szczytem.. Jak spojrzycie na fotkę poniżej, jej grzbiet faluje niczym wielbłądzie garby.. Owe skalne czuby Pośredniej Magury znajdują się pomiędzy kulminacją Niżniej Magury (1920 m) i Wyżniej Magury (2095 m), od której oddzielone są Rysią Przełęczą.. Pośrednia Magura, podobnie jak cały masyw Otargańców, zbudowana jest z ciemnych granodiorytów rohackich. Ma skalisty wierzchołek, a grań w kierunku Wyżniej Magury jest odcinkami postrzępiona i przecięta ukośnym rowem grzbietowym…


Z kulminacji Pośredniej Magury malownicze widoki na górne partie kotłów obu przyległych dolin.. Po lewej (zachodniej) stronie górne piętra Doliny Jamnickiej z otaczającymi ją szczytami Wołowca i Rohaczy..


…po stronie prawej (wschodniej) górne piętro Doliny Raczkowej ze wznoszącą się ponad nim, potężną granią Bystrej i szczytem Starorobociańskiego Wierchu..


Po kilkuminutowym postoju ruszam dalej.. Wąska, kamienista ścieżka szlak turystyczny zielony zielonego szlaku wiedzie teraz przez „wielbłądzie garby” Pośredniej Magury, to wznosząc się, to znów opadając kilkudziesięciometrowymi podejściami..


W pewnych miejscach trzeba szczególnie patrzeć pod nogi, ponieważ grunt tutaj bardzo niestabilny, sporo usuwających się spod stóp kamieni, a wąskie żleby opadają dość stromo zarówno do Jamnickiej .....


.... jak i do Raczkowej Doliny.


Dwa z trzech skalnych, „wielbłądzich garbów” Pośredniej Magury, ścieżka szlak turystyczny zielony zielonego szlaku pokonuje poprzez ich szczytowe kulminacje, wspinając się na nie i opadając na przemian ku niewielkim, skalnym siodełkom....


Jako pierwsze otwierają się wspaniałe widoki na zachodnią stronę.. Na tle błękitnego nieba, upstrzonego delikatną ławicą białych chmur, wypiętrzają się zielono-szare masywy Barańców, Smreka, Rohaczy, Banówki, Trzech Kop i Wołowca


Po przebyciu dwóch pierwszych skalnych czub, wąska, szlakowa ścieżka schodzi z krawędzi grani kilkanaście metrów poniżej i po zachodniej stronie trawersuje zbocze Pośredniej Magury, omijając jej kolejne, skalne garby..


Po około 100 metrach trawersu szlak wyprowadza poza pogarbioną grań Pośredniej Magury, pozostawiając jej charakterystyczne „skalne czuby” poza moimi plecami…


Ponownie wkraczam na krawędź grani… Na wprost przede mną, ukazuje się teraz w całej rozciągłości północna część Grani Otargańców z widocznymi kulminacjami kolejnych dwutysięczników: Wyżniej Magury (2095 m), Jakubiny czyli Raczkowej Czuby (2194 m)- najwyższego wzniesienia całej grani oraz Jarząbczego Wierchu (2137 m) – zamykającego od północy Grań Otarganców.. Po prawej stronie ciemne zbocza Starorobociańskiego Wierchu (2176 m) – najwyższego wzniesienia polskich Tatr Zachodnich..


Panorama na zachód w nieco innej odsłonie aniżeli kilkaset metrów wcześniej… - Barańce, Smrek, za nimi w oddali Jałowiecki Przysłop, Banówka, Hruba Kopa, Trzy Kopy, Rohacz Płaczliwy, Ostry Rohacz i Wołowiec..


W momencie wejścia na oś grani, roztaczają się z tego miejsca szerokie panoramy także po wschodniej stronie, na malowniczy, zielony kocioł w górnych partiach Raczkowej Doliny oraz otaczające go wzniesienia Starorobociańskiego Wierchu, Błyszcza, Bystrej i Zadniej Kopy..


Wąska, kamienista ścieżka szlak turystyczny zielony zielonego szlaku dosyć stromo sprowadza skalistym, południowym zboczem Pośredniej Magury (2050 m) w dół, na rozległe grzbietowe siodło, rozdzielające jej kulminację od kolejnego wzniesienia w grani Otargańców jakim jest Wyżnia Magura (2095 m).. Owo obniżenie grani na wysokość ok. 2030 m n.p.m., to płytka przełęcz w grzbiecie Otargańców zwana Rysią Przełęczą..


Rejon przełęczy, podobnie jak cała grań Otargańców, zbudowany jest z granodiorytów rohackich i porośnięty niską murawą. Poszarpany, skalny grzebień Rysiej Przełęczy ciągnie się na długości ponad 200 metrów. Dalej siodło przełęczy zalega na łagodnej krawędzi grani, porośniętej trawami i kępami borowin..


W zboczach wschodnich, opadających spod Rysiej Przełęczy do Raczkowej Doliny, znajduje się Wyżnia Kotlina, w której często przebywają kozice. Wyżnia Kotlina podobnie jak jej poprzedniczka – Niżnia Kotlina, którą mijałem schodząc z kulminacji Niżniej Magury, to wąski żleb długości ponad 1,2 km opadający stromo w dół na dno Doliny Raczkowej. Jej szerokość po zboczu wynosi około 650 metrów.. W dolnych partiach Wyżnia Kotlina porośnięta jest połaciami kosówki.. Zimową porą jest to rejon, skąd w dół na dno doliny suną potężne lawiny.. Poniżej na fotce - żleb Wyżniej Kotliny opadający spod Rysiej Przełęczy..


Na odcinku przełęczy, gdzie wypiętrzają się skalne „poszarpańce” granitowych skał, ścieżka szlakowa schodzi nieco poniżej krawędzi grani na zachodnią stronę zbocza, trawersując je na odcinku ponad 200 metrów.. Wąsko tutaj i jak zwykle w takich miejscach dość ekspozycyjnie.. Sporo drobnych kamieni i skalnego żwirku oraz stromo nachylonych, granitowych płyt zmusza do szczególnej ostrożności podczas marszu tym odcinkiem grani…


Podobnie jak na wschodnią stronę ku Raczkowej Dolinie, zbocza zachodnie opadają stromo kilkaset metrów w dół, na dno Doliny Jamnickiej..


Dzięki temu, że szlakowa trasa ciągnie się wąską, skalną granią na wysokości około 2000 metrów, podczas całej wędrówki wyczuwam wokół siebie rozległą, niczym nieograniczoną przestrzeń. Poszarpane Otargańce za każdym wzniesieniem czy też skalną czubą odkrywają przed oczyma coraz bardziej niezwykłe i niepowtarzalne panoramy wielkiej, podniebnej, widokowej galerii..


Po kilku minutach wędrówki zachodnim trawersem zbocza Rysiej Przełęczy, szerokie, grzbietowe siodło pozostaje za moimi plecami, a wąska szlakowa ścieżka wyprowadza mnie ponownie na krawędź grani.. Spoglądam za siebie w kierunku południowym. Strome, urwiste, skalne ściany opadające spod Rysiej Przełęczy ku Raczkowej Dolinie, widoczne są teraz jak na dłoni.. W oddali na tle nieba wypiętrza się w całej okazałości postrzępiona grań Pośredniej Magury, którą jeszcze niedawno „deptałem”..


Po pokonaniu siodła Rysiej Przełęczy szlakowa ścieżka zaczyna ponownie piąć się mozolnie w górę.. Na północy ukazuje się skalny stożek Wyżniej Magury (2095 m) pokryty na zboczach rozległym, granitowym piargiem.. Morze kamieni, kolejna duża stromizna do pokonania, zero cienia i mocno przypiekające w godzinach południowych słoneczne promienie, dają niezłą lekcję pokory dla graniowych, górskich szlaków.. Jedyną pociechą są nieduże chmurki, przysłaniające co jakiś czas piekące słońce i dające choć na moment chwilę wytchnienia..


Szlakowa ścieżka po raz kolejny schodzi z osi grani, tym razem na przeciwną stronę.. Krótki trawers wiedzie stromym, wschodnim zboczem pośród skalnego rumoszu..


Ukazuje się znana już, aczkolwiek niezwykle malownicza panorama kotła Raczkowej Doliny i potężnych masywów Bystrej oraz Zadniej Kopy, wznoszących się ponad nią od wschodu..


Kolejne kilkanaście minut marszu w kierunku kulminacji Wyżniej Magury (2095 m) to nieustające, mozolne podejście po stromym, połogim zboczu, zasłanym skalnym piargiem szarożółtych złomów....


W połowie podejścia przystaję na moment dla zaczerpnięcia oddechu. Spoglądając za siebie pstrykam fotkę w kierunku południowym, uwieczniając odcinek grani z szerokim siodłem Rysiej Przełęczy, wypiętrzającymi się wzniesieniami Pośredniej Magury i widocznej za nią w oddali - Niżniej Magury..


Ostatnie 100 metrów podejścia na kulminację Wyżniej Magury nieco łagodnieje, lecz szlakowa ścieżka wiodąca grzbietem grani bez jakichkolwiek zakosów non-stop w górę, wyciska kolejne krople potu na czole…


W pewnym momencie na szczycie skalnej kopuły, pośród rumowiska głazów ukazuje się niewielki, granitowy kamień, ustawiony pionowo jak słupek triangulacyjny.. Oznaczone w taki sposób szczytowe miejsce jest faktyczną kulminacją Wyżniej Magury.. Dotarłem zatem na wysokość 2095 m n.p.m..


Wyżnia Magura 2095 m n.p.m (słow. Vyšná Magura) zajmuje miejsce w Grani Otargańców pomiędzy Pośrednią Magurą (2050 m), od której oddziela ją Rysia Przełęcz, a Raczkową Czubą (2194 m), najwyższym szczytem tej grani. Pomiędzy Raczkową Czubą a Wyżnią Magurą znajduje się Jakubińska Przełęcz (2069 m). W zachodnim kierunku (w stronę Doliny Jamnickiej) od Wyżniej Magury odchodzi krótka grzęda, poniżej której spływa potok tworzący u podnóży Wyżniej Magury wodospad zwany Jamnicką Siklawą.


Wyżnia Magura, podobnie jak cała Grań Otargańców, zbudowana jest z granodiorytów rohackich, jej wierzchołek jest skalisto-trawiasty, zbocza strome i przeważnie połogie, zawalone złomami szarożółtych głazów..


Po krótkim postoju czas ruszać dalej.. Przede mną jeszcze dwa podejścia na najwyższe szczyty Grani Otargańców.. Widać je teraz doskonale w ciągnącym się na północ, rudo-brązowym grzbiecie Otargańców. Po prawej – wierzchołek Jakubiny, w nazewnictwie polskim Raczkowej Czuby (2194 m n.p.m.), natomiast po lewej stożek Jarząbczego Wierchu (2137 m n.p.m.).. Zanim zacznę kolejne, żmudne podejście na szczyt Raczkowej Czuby 2194 m (Jakubina), czeka mnie niewielkie zejście w dół i chwila krótkiego, relaksowego spaceru szerokim, płaskim siodłem Jakubińskiej Przełęczy, oddzielającym wzniesienie Wyżniej Magury od Raczkowej Czuby (Jakubina).. Szlakowa ścieżka opada łagodnie na szeroki grzbiet przełęczy, porośnięty naskalną murawą…


Ta część wędrówki jest jak spacer wielkim, podniebnym deptakiem z pięknymi widokami dookoła i choć szlakowa trasa zbliża się w paru miejscach do krawędzi stromo opadających w dół zboczy, to miejsca tutaj mnóstwo, a panoramy w kierunku obydwu dolin – Raczkowej i Jamnickiej wspaniałe.. Zresztą co tu dużo gadać, zobaczcie sami..
Kierunek wschodni – kocioł Doliny Zadniej Raczkowej z otaczającą go granią Bystrej..


Zbliżenie na doskonale widoczne z tego miejsca, odlegle masywy Czerwonych Wierchów (Ciemniak, Krzesanica) oraz wznoszący się za nimi potężny, skalny łańcuch z kulminacją Świnicy i szczytami naszej polskiej „Orlej Perci”...


Jakubińska Przełęcz, po której teraz kroczę, położona jest na wysokości 2069 m n.p.m. Szerokie siodło przełęczy rozdziela wzniesienia Jakubiny czyli Raczkowej Czuby (2194 m) od Wyżniej Magury (2096 m). Wschodnie stoki spod przełęczy opadają do Doliny Zadniej Raczkowej, zaś zachodnie do górnej części Doliny Jamnickiej (w okolicy rozdroża Zahrady). Rejon przełęczy, podobnie jak cała grań Otargańców, jest zbudowany z granodiorytów rohackich i porośnięty niską murawą.
Widok z siodła Jakubińskiej Przełęczy w kierunku północnym, ku wzniesieniom Jakubiny (2194 m) i Jarząbczego Wierchu (2137 m)..


Fotka do tyłu, ku południowi skąd przyszedłem - widok z siodła Jarząbczej Przełęczy w kierunku szczytu Wyżniej Magury (2095 m)


Była panorama na Dolinę Raczkową, więc nie może zabraknąć panoramy na zachodnią stronę ku Dolinie Jamnickiej.. Znane z dotychczasowej wędrówki masywy Barańców, Smreka, Rohaczy..


Zbliżenie na łańcuchy górskie obydwu Rohaczy i Wołowca (z prawej) oraz dalekie wzniesienia na drugim planie – Jałowieckiego Przysłopu, Banówki, Trzech Kop i Hrubej Kopy..


Zbliżenie na widoczny teraz doskonale, polodowcowy Kocioł Jamnickich Stawów – najwyższe piętro Jamnickiej Doliny z malowniczymi, górskimi jeziorkami, otoczony zboczami Stawiańskiego Wierchu, Rohaczy, Wołowca i Łopaty..


Dalsza część panoramy w kierunku północno-zachodnim z widocznymi wzniesieniami Rohaczy, Wołowca, Łopaty i Jarząbczego Wierchu (po prawej)


Długie siodło Jakubińskiej Przełęczy (2069 m n.p.m.) ciągnie się na długości niespełna 400 metrów, po czym rudo-brązowa grań Otargańców zaczyna stopniowo wznosić się ku kulminacji widocznej w oddali Jakubiny (2194 m n.p.m.).


Jasna wstęga szlakowej ścieżki, biegnąca widoczną linią przez rude połacie naskalnej murawy, pnie się coraz bardziej stromym, południowym zboczem Jakubiny (Raczkowej Czuby) ku jej szczytowi.. Trasa prowadzi non-stop pod górę króciutkimi, kilkumetrowymi zakosami, przez co szybko nabieram wysokości..


W połowie podejścia na Jakubinę (Raczkową Czubę) przystaję i spoglądam za siebie w kierunku południowym.. Widok z tego miejsca obejmuje wzniesienia trzech Magur wznoszących się w Grani Otargańców.. Od tyłu z najdalszego planu wznosi się wierzchołek Niżniej Magury (1920 m), pośrodku skalista kopuła Pośredniej Magury (2050 m), a najbliżej stożek Wyżniej Magury (2095 m)… Na pierwszym planie u stóp Wyżniej Magury ciągnie się szerokie siodło Jakubińskiej Przełęczy..


Ostatnie metry podejścia na kulminację Jakubiny 2194 m (Raczkowej Czuby) to nieustanna wspinaczka stromym, trawiastym zboczem.. Powoli zbliżam się do najwyższego punktu mojej dzisiejszej wędrówki..


Po wejściu na wypłaszczoną, szczytową grań Jakubiny, w oddali ukazuje się jej skalna kopuła oraz południowe ramię, odchodzące ku wzniesieniu Jarząbczego Wierchu..


Szczytowa grań Jakubiny (Raczkowej Czuby) rozciągnięta jest na długości około 200 metrów i zakończona kulminacyjnym, niewysokim, skalnym czubem, widocznym w oddali przede mną... Prowadząca ku niemu szlakowa ścieżka wiedzie po lekko wznoszącym się, piarżystym, wierzchołkowym grzbiecie..


W trakcie wędrówki wierzchołkową granią, po raz kolejny spoglądam zauroczony w kierunku malowniczego Kotla Doliny Jamnickiej oraz fantastycznych szczytów Tatr Zachodnich, odcinających się szarością, odcieniami żółci i soczystej zieleni na tle błękitnego nieba, upstrzonego przepływającymi pokładami białych chmur..


W ciągu kolejnych minut docieram na szczytową kopułę Jakubiny (Raczkowej Czuby), na wysokość 2194 m n.p.m. Jest to najwyższe wzniesienie w całej grani Otargańców, a zarazem drugi co do wysokości szczyt Tatr Zachodnich.. Na szczycie charakterystyczny, niewielki, kamienny schron oraz wystający z kupy kamieni metalowy słupek – pozostałość po starym znaku triangulacyjnym..


Dochodzę do kamiennego schronu, który będzie moją kilkunastominutową bazą na Raczkowej Czubie, zrzucam plecak i spoglądam odruchowo na zegarek.. Jest dokładnie godzina 12:50, zatem od momentu wkroczenia na szlak u wylotu Wąskiej Doliny do czasu wejścia na Raczkową Czubę (Jakubina) upłynęło 4 godz. 45 minut.. Pokonałem niespełna 9 km szlakowej trasy.. Dane mapowe, zarówno polskie jak i słowackie, przewidują czas marszu od autocampingu przy Wąskiej Dolinie do tego miejsca w przedziale 4:40–5 godzin. Sporo po drodze stawałem, podziwiałem krajobrazy, pstrykałem fotki, odpoczywałem, zatem czas mam wyśmienity.. Mogę tutaj spokojnie poleżeć i coś przekąsić, a przy okazji pstryknę kilka pięknych panoram oraz napiszę kilka zdań o Raczkowej Czubie..


Raczkowa Czuba lub po słowacku Jakubina to szczyt o wysokości 2194 m n.p.m., wznoszący się w grani Otargańców pomiędzy Jarząbczym Wierchem (2134 m) i Wyżnią Magurą (2095 m), od której oddzielony jest Jakubińską Przełęczą (2069 m). Jak już wspomniałem, jest on najwyższą kulminacją Otargańców i drugim co do wysokości szczytem Tatr Zachodnich. Zachodnie zbocza Raczkowej Czuby opadają do Doliny Jamnickiej, zbocza wschodnie do Doliny Raczkowej z Raczkowymi Stawami (a dokładniej Doliny Zadniej Raczkowej). Wierzchołek wznosi się ok. 500–700 m ponad tymi dolinami. Raczkowa Czuba podobnie jak całe Otargańce zbudowana jest ze skał metamorficznych (granodiorytów rohackich). Z kamienisto-trawiastych, nieporośniętych kosodrzewiną zboczy w zimie zsuwają się potężne lawiny, jedne z największych w Tatrach. W rejonie często przebywają kozice.


Z jej górującego nad otoczeniem wierzchołka roztacza się bardzo rozległa panorama widokowa, jedna z najładniejszych w Tatrach. Na szczyt od dawna wchodzili pasterze, kłusownicy, turyści, kartografowie. Pierwsze wejście zimowe – grupa narciarzy z Zakopanego w 1910 r.

KOZIOŁ NA GRANI
Na  grzbiecie grani, wśród skalnych bloków
W królestwie wiatru i chmur…
Przyczaił się stary kozioł do skoku
Mieszkaniec tych dolin i gór...
W ciepłych promieniach letniego słońca
Dumnie prężył swą pierś..
I mógłby tak trwać w tej pozie bez końca
Gdyby nie czasu kres...
W doliny trzeba zejść przed zmrokiem
Gdzie łania czeka nań..
I jednym, wielkim, kozim skokiem
Opuścić skalną grań...
                                                        Halny AD.

Zanim usiądę spokojnie na szczycie Raczkowej Czuby (Jakubina) i oddam się błogiemu odpoczynkowi, muszę jeszcze czego zwyczaj, pstryknąć dookolną panoramę otaczającą ten centralny wierzchołek grani Otargańców..
Kierunek zachodni na stronę Doliny Jamnickiej:


Zbliżenia na poszczególne masywy – Grań Barańców


Wzniesienia Barańca, Smreka, Rohaczy i odległe: Trzy Kopy, Banówka, Salatyn, Brestowa


Kolejne partie szczytów w kierunku północno-zachodnim z Rohaczami, Wołowcem, Jarząbczym Wierchem i odległym Bobrowcem na północy..


I przechodzimy na drugą stronę grani – kierunek wschodni na stronę Raczkowej Doliny..


Zbliżenie w kierunku północno-wschodnim, na niewybitne wzniesienie Kończystego Wierchu w głównej grani Tatr Zachodnich oraz odległy, wapienny masyw Kominiarskiego Wierchu..


Zbliżenie na najwyższy szczyt polskich Tatr Zachodnich – Starorobociański Wierch, masywy Bystrej, Błyszcza, Kamienistej, Smreczyńskiego Wierchu oraz odległe szczyty Świnicy i łańcucha Orlej Perci (na ostatnim planie)..


Kierunek wschodni to potężny masyw Bystrej oraz odchodzące na południe ramię z wierzchołkami Małej Bystrej, Zadniej Kopy, Skrajnej Kopy i Jeżowej Kopy..


I na koniec kierunek południowy: wydłużony, skalisty, wierzchołkowy grzbiet Raczkowej Czuby oraz ciągnąca się od niego na południe Grań Otargańców..


A teraz fotka, która pozostanie w moich archiwach „na wieki”. Historia z nią związane przypominać będzie ku przestrodze, że w górach nie tylko podczas wspinaczki czy pokonywania trudnych szlaków, można „zaliczyć” nieprzyjemne, nieprzewidywalne zdarzenie.. I choć zdjęcie dziwaczne, nie „ostre”, a dla oglądających bez wartości, to sytuacja z nim związana w chwili zaistnienia, miała dla mnie wartość materialną kilku tysięcy złotych oraz cenę niewymierną czyli fakt, że mogę dzisiaj pisać dalej opowieści o moich kochanych górach w dobrym zdrowiu, kondycji i być wśród żywych na tym ziemskim padole.... Wspomnienie tego zdarzenia do dzisiaj wzbudza w mojej pamięci dreszczyk emocji.. A stało się tak… Po „pstryknięciu” wszelkich widoczków postanowiłem chwilkę odpocząć i w spokoju posilić się przed dalszą wędrówką.. Usadowiłem się w kamiennym schronie na szczycie Jakubiny, wyciągnąłem kanapki oraz termos z herbatą. Plecak postawiłem na dużym, granitowym głazie, a aparat fotograficzny położyłem na plecaku nie chowając go do pokrowca, ponieważ miałem zamiar pstryknąć jeszcze parę fotek.. Oddałem się błogiej konsumpcji i w zamyśleniu spoglądałem na malownicze pasma górskie.. Nagle ni stąd ni zowąd, w stosunkowo spokojnym powietrzu dało się wyczuć narastający podmuch wiatru.. Wszystko zdarzyło się w ułamku sekundy.. Silny powiew wiatru dosłownie zdmuchnął stojący na kamieniu plecak, a ja kątem oka dostrzegłem spadający aparat, który przetoczył się około metra po skalnym grzbiecie i zaczął momentalnie zsuwać się w dół po stromym zboczu.. Zareagowałem dosłownie jak Usain Bolt w blokach startowych na „setkę” !!.. Doskoczyłem do krawędzi zbocza i nie zważając na jego stromiznę, zacząłem zbiegać za sunącym w dół aparatem.. W pewnym momencie aparat napotkał na swej drodze kilka niewielkich kamieni, które nieco spowolniły jego zsuwanie się w dół.. Stromizna zbocza była na tyle duża, że moja pogoń za sprzętem fotograficznym przerodziła się w zjazd na tyłku po trawiastym spadzie.. Wszystko trwało kilka sekund.. W ostatniej chwili jedną ręką złapałem smycz aparatu, a drugą schwyciłem się za wystający, niewielki głaz.. Obcasy górskich butów mocno wryły się w trawiaste zbocze.. Odetchnąłem z ulgą, a delikatny dreszczyk przeleciał po plecach.. 2-3 metry poniżej zbocze opadało urwiskiem ku Raczkowej Dolinie.. Gdy zatrzymałem się na stromym zboczu z aparatem w ręce, początkowa ulga oraz radość spowodowana odzyskaniem paru tysięcy złotych, już po chwili przerodziła się w logiczne i realne przemyślenie.. Siedząc z zapartymi nogami na kępach trawy spojrzałem w dół.. Poniżej stroma ścianka opadała kilkuset metrowym urwiskiem na dno doliny, a tam już nie byłoby jak się zatrzymać.. Nie wiem nawet czy zdążyłbym w locie pstryknąć ostatnie zdjęcie w życiu.. Wiele razy podczas mojego żywota nadstawiałem karku w czasie akcji ratowniczych, włażąc w różne, niebezpieczne miejsca aby pomagać innym, lecz czy warto nieraz ryzykować życiem dla takich przyziemnych rzeczy jak aparat?.. Hmm, może i warto, bo czymże byłby świat bez dawki nieplanowanych emocji, adrenaliny i walki z nieprzewidywalnym losem?.. Po wdrapaniu się z powrotem na szczytową grań i ochłonięciu z emocji, usiadłem na skale w zadumie.. Może ten nagły podmuch wiatru, który spowodował całe zdarzenie, był jak złowrogi szum skrzydeł „czarnego anioła śmierci”..??.. Może niewielki kamień na zboczu, który dał oparcie i wybawił z opresji był jak wyciągnięta dłoń mojego „białego anioła stróża”..??. Myślę, że w tym dniu dobry los i ktoś tam na górze czuwał nade mną.. Myślę, że dał mi kolejną szansę, bym mógł cieszyć się życiem i wędrować w zdrowiu po moich ukochanych górach.. Wtedy, tam na szczycie, nie wiedziałem jeszcze jednej rzeczy.. W przypływie emocji nawet nie przypuszczałem, że w czasie spadania aparat jakimś dziwnym zrządzeniem losu wykonał automatycznie fotkę.. Po całym zajściu sprawdziłem tylko czy jest sprawny i nie uszkodzony, natomiast owo niezwykłe zdjęcie ujrzałem dopiero po kilku godzinach w domowym zaciszu, gdy „zrzucałem” zdjęcia z aparatu na komputer.. A oto i ta fotka z pogoni za aparatem oraz miejsce zdarzenia - stromizna opadająca w kierunku Raczkowej Doliny..


Po ochłonięciu z niewliczonych w marszową trasę atrakcji, zregenerowaniu sił i uzupełnieniu płynów, postanawiam ruszyć w dalszą wędrówkę.. Na zegarku godzina 13:05.. Pozostawiając za plecami kulminację Raczkowej Czuby (Jakubina) wierzchołkowa grań przez kilkadziesiąt metrów prowadzi niemalże poziomo, po czym grzbiet zaczyna opadać ku niewielkiej, płytkiej przełęczy.. Od tego momentu trasa szlak turystyczny zielony zielonego szlaku, poza niewielkim podejściem na szczyt Jarząbczego Wierchu, będzie sprowadzać mnie cały czas w dół, aż na dno Doliny Jamnickiej..


W pewnym momencie po prawej, wschodniej stronie grzbietu, otwiera się rozległa panorama na zalegający w dole kocioł Zadniej Doliny Raczkowej.. Dolina Zadnia Raczkowa (słow. Račkov Zadok) to górne, najwyżej położone piętro Doliny Raczkowej. Dawniej była wypasana, pasterze nazywali ją Raczkowym Zadkiem. Rejon doliny zbudowany jest ze skał krystalicznych, dolina wyżłobiona została przez lodowiec. Występują na niej wały morenowe, zagłębienia pomiędzy nimi oraz zwałowiska głazów, wśród których zdarzają się granity z dużą zawartością czystego kalcytu.. Dolina ograniczona jest od wschodu zboczami Starorobociańskiego Wierchu, od zachodu Jarząbczego Wierchu i Raczkowej Czuby, od północy Kończystego Wierchu. Od południowej strony, powyżej równi Pod Klinem podcięta jest stromym, skalistym progiem. Dnem doliny płynie Raczkowy Potok, który w tym stromym progu tworzy kilka kaskad nazywanych Raczkową Siklawą.


W otoczeniu zielonej, trawiastej murawy i szarego, skalnego piargu na dnie kotła ukazują się błękitne oczka Raczkowych Stawów (słow. Raćkove plesá).


W Dolinie Zadniej Raczkowej znajduje się 10 Raczkowych Stawów. Większość z nich to małe, okresowe stawki, największe są trzy znajdujące się tuż pod granią główną i zboczami Otargańców. Dno doliny jest trawiaste, od czasu zaprzestania wypasu zaczyna zarastać kosodrzewiną. Stromo podcięte i skaliste zbocza Otargańców nadają dolinie wysokogórski wygląd. Nazwa stawów pochodzi od nazwy doliny, ta zaś od nazwiska. Stawy są pochodzenia lodowcowego, zajmują wgłębienia pomiędzy morenami dawnego lodowca zalegającego tę dolinę.


Do grupy Raczkowych Stawów należą 3 większe stawy oraz 7 mniejszych. Niektóre z nich czasami wysychają. 3 większe stawy widoczne na fotce poniżej, znajdują się na najwyższym piętrze doliny i są to:
- Zadni Staw Raczkowy – najwyższy, przylegający bezpośrednio do skał,
- Suchy Staw Raczkowy – środkowy w grupie 3 stawów, często wysychający – czasami łączy się odnogą z Przednim Stawem Raczkowym,
- Przedni Staw Raczkowy – wysunięty najbardziej na południe.
Ze stawów tych wypływa Raczkowy Potok. Wiosną, zasilane wodami z topniejących śniegów często łączą się one w jeden duży staw.


Sprowadzając północnym zboczem Raczkowej Czuby w rejon niewielkiej, płytkiej przełęczy, ścieżka szlakowa przechodzi w pewnej chwili na zachodnią stronę zbocza i kluczy pomiędzy wielkimi, granitowymi głazami, kilka metrów poniżej krawędzi grzbietu.. Trzeba tutaj uważnie pilnować znaków zielonego szlaku, by nie zbłądzić na tym skalnym rumowisku.


Po 200 metrach szlak ponownie wkracza na krawędź trawiastej grani.. Ścieżka coraz łagodniej opada w dół, a przed mymi oczami ukazuje się szeroka, lekko pogarbiona, płytka przełęcz zalegająca pomiędzy kulminacjami Raczkowej Czuby i Jarząbczego Wierchu na wysokości 2100 m n.p.m.


Siodło przełęczy ciągnie się na długości około 300 metrów.. Szlakowa ścieżka prowadzi cały czas grzbietem trawiastej grani, pokonując kilka niewielkich, skalnych garbów..


Maszeruję teraz dość szybkim krokiem, zmierzając powoli w kierunku granicy polsko-słowackiej, która przebiega przez masyw Jarząbczego Wierchu.. Wierzchołek Jarząbczego Wierchu wypiętrza się za siodłem przełęczy na wysokość 2137 m n.p.m.. Szlakowa ścieżka wznosi się teraz prosto na jego skalisto-trawiastą kopułę…


Po kwadransie marszu od momentu opuszczenia wierzchołka Raczkowej Czuby, docieram na szczyt Jarząbczego Wierchu (2137 m n.p.m.) będący ostatnim wypiętrzeniem potężnej Grani Otargańców i zamykający tę grań od północy.. Szczytowa kulminacja znajduje się po stronie słowackiej. Około 100 metrów na północ, nieco poniżej kopuły Jarząbczego Wierchu biegnie linia graniczna polsko-słowacka, pokrywająca się na odcinku Pyszniańska Przełęcz-Wołowiec z przebiegiem grani głównej Tatr Zachodnich.. Granią tą prowadzi trasa czerwonego szlaku granicznego od Pyszniańskiej Przełęczy, przez większość znaczących wzniesień i przełęczy Tatr Zachodnich, aż do Kwaczańskiej Doliny w Górach Choczańskich.. Nazwa szczytu pochodzi od góralskiego rodu Jarząbków. W rejonie kulminacji Jarząbczego Wierchu występuje jedna nieścisłość w oznakowaniu.. Otóż, jak wspomniałem, główny wierzchołek Jarząbczego Wierchu, na którym wszedłem, znajduje się po słowackiej stronie. Granica państwowa oraz szlak czerwony biegnący granią główną, prowadzą przez jego niższy przedwierzchołek, na którym niesłusznie znajduje się polska tabliczka z wysokością 2137 m n.p.m.


Jarząbczy Wierch wznosi się ponad dolinami: Jarząbczą (po polskiej stronie), Jamnicką i Raczkową (po słowackiej stronie). U podnóży jego urwistych, wschodnich zboczy w Dolinie Raczkowej znajdują się trzy Raczkowe Stawy, oglądane wcześniej ze szlakowej ścieżki. Zbocza zachodnie są nieco łagodniejsze, wybitnie kamieniste i występują na nich charakterystyczne rowy na 4 poziomach. Z obydwu tych zboczy zimą osuwają się potężne lawiny. Zbocza północne to urwiste ściany stromo opadające do Jarząbczej Równi. Ze szczytu rozległe widoki, szczególnie dobrze widać stąd pobliskie Rohacze, Starorobociański Wierch, Bystrą z Zadnią Kopą i masyw Barańca..
Widok z Jarząbczego Wierchu na zachód w kierunku Rohaczy i Wołowca.


Widok z Jarząbczego Wierchu na wschód w kierunku Doliny Raczkowej, Starorobociańskiego Wierchu i grani Bystrej.


Widok z Jarząbczego Wierchu na południe w kierunku grani Otargańców i kulminacji Raczkowej Czuby (Jakubina).


Po paru chwilach ruszam dalej.. Schodzę z kopuły Jarząbczego Wierchu w dół, w kierunku linii granicznej i trasy czerwonego szlaku głównej grani Tatr Zachodnich. Po zejściu kilkadziesiąt metrów poniżej wierzchołka, pstrykam jeszcze jedną fotkę głównej kulminacji Jarząbczego Wierchu (2137 m).. Widać teraz doskonale, że wyniosła szczytowa kopuła zbudowana jest z szarych granodiorytów rohackich, porośniętych dość pospolitym w Tatrach porostem naskalnym - wzorzec geograficzny (Rhizocarpon geographicum), który tworzy liczne mniejsze i większe plamy zielonawożółtej barwy na granitowych blokach... Z rzadkich w Polsce roślin na Jarząbczym Wierchu można napotkać rutewnik jaskrowaty i jarząb nieszpułkowy..


Z Jarząbczego Wierchu możemy zejść do Doliny Jamnickiej lub udać się grzbietem granicznym — granią polskich Tatr Zachodnich, m.in. z możliwościami zejścia do Doliny Raczkowej. Mój dalszy wariant szlakowy to trasa powrotna przez Jamnicką Dolinę do autokempingu ATC Raćkova Dolina u wlotu Doliny Wąskiej, po słowackiej stronie Tatr Zachodnich, gdzie rankiem pozostawiłem swój samochód.. Trasa szlakowa będzie prowadzić już tylko w dół, początkowo za znakami szlak turystyczny zielony zielonymi i szlak turystyczny czerwony czerwonymi, a następnie za znakami szlak turystyczny niebieski niebieskimi wiodącymi dnem Jamnickiej Doliny.. Przede mną druga połowa dzisiejszej wędrówki, licząca około 10 km marszowej trasy, jednak znacznie mniej męcząca, prowadzącą pięknymi rejonami zielonej doliny, zachodnim podnóżem grani Otargańców wzdłuż bystrego nurtu Jamnickiego Potoku.. W kilka chwil po opuszczeniu głównej kulminacji Jarząbczego Wierchu docieram stromą, kamienistą ścieżką do głównej grani Tatr Zachodnich i biegnącej w kierunku Wołowca trasy szlak turystyczny czerwony czerwonego szlaku..


Rozpoczyna się kilkusetmetrowe zejście w dół kamienistym i stromym, zachodnim zboczem Jarząbczego Wierchu (2137 m) w kierunku Niskiej Przełęczy (1831 m)..


Wąska, szlakowa ścieżka opada tutaj bardzo stromym i nieprzyjemnym dla nóg zboczem.. szlak turystyczny czerwony Czerwony i szlak turystyczny zielony zielony szlak biegną teraz razem, aż do Niskiej Przełęczy. Schodzę powoli... Chrzęst kamiennego żwirku pod nogami, uczula na rozważne stawianie stopy na tym niestabilnym podłożu...  W jednym z przewodników po Tatrach, jego autor pisze tak o tymże zejściu.... cyt. "biegnie tędy jedyna szeroka ścieżka w kierunku Wołowca przez Niską Przełęcz i Łopatę. Do Niskiej Przełęczy dojdziemy w 30 min bardzo stromym zejściem, dzięki czemu nasze nogi odpoczną..." Nie jestem niedzielnym turystą i jak większość ludzi, którzy chodzą latami po górskich szlakach, wolę podchodzić na szczyt, niż schodzić jego stromym zboczem w dół.. Nogi dużo bardziej "cierpią" podczas schodzenia stromą ścieżką, aniżeli w czasie podejścia... W dodatku zejście zboczem z Jarząbczego Wierchu w dół do Niskiej Przełęczy, jest usłane niezliczoną ilością kamiennego rumoszu i żwirku, który za każdym stąpnięciem usuwa się spod butów.. I na nic tutaj dobry protektor ani markowe buty... Jedzie się w pewnych momentach jak na rozsypanym po podłodze grochu.. Ale takie są uroki wędrówek górskimi szlakami, a ja nie będąc złośliwy, życzę autorowi tego tekstu dużo pomyślności i samych takich bardzo stromych zejść na szlakach, aby mu nogi "zdrowo odpoczywały".. A jak wygląda naprawdę to strome zejście, zobaczcie i oceńcie sami na poniższych fotkach...


Bardzo stroma, szlakowa, kamienista ścieżka opadająca w dół do Niskiej Przełęczy, prowadzi krótkimi, kilkumetrowymi zakosami.. Co jakiś czas na osuniętym, stromym zboczu, jej trasa została "poprawiona" przez ułożenie kamiennych płyt w formie skalnych stopni.. Są to jednak tylko niewielkie, kilkumetrowe odcinki tak umocnionego szlaku. Reszta zejścia to slalom pomiędzy skalnym rumoszem.. Na takich właśnie odcinkach szlaków górskich, nasze stawy kolanowe zaliczają ciężki egzamin...


W kilku miejscach zakosy ścieżki dochodzą niebezpiecznie nad samą krawędź północnego zbocza Jarząbczego Wierchu, opadającego prawie pionową, kilkusetmetrową ścianą do Jarząbczej Doliny.. Trzeba uważać !!.. Na poparcie moich uwag, dotyczących zachowania szczególnej ostrożności na tym odcinku czerwonego szlaku, podam przykład wypadku śmiertelnego z 2012 roku, w tym właśnie rejonie grani..
7 marca 2012 roku ratownicy TOPR-u odnaleźli po całodobowych poszukiwaniach ciało zaginionej, 42 letniej turystki z Krakowa, właśnie w tym kotle Doliny Jarząbczej, widocznym na fotce poniżej..Turystka samotnie wyruszyła w góry w poniedziałek. Wysłała do rodziny sms, w którym informowała, że jest właśnie na leżącym na granicy Jarząbczym Wierchu. Potem jednak nie wróciła do domu ani też nie pokazała się we wtorek w pracy. Wtedy zaginięcie zgłoszono policji i do centrali TOPR. Rozpoczęto też poszukiwania turystki we wskazanym przez rodzinę rejonie Tatr. Ratownicy TOPR przeczesywali wytypowany teren z pokładu śmigłowca. Do wieczora nie zauważono jakiegokolwiek śladu po zaginionej. Poszukiwania więc przerwano. Wznowiono je w środę rano. Na jej ciało natrafił patrol, który podchodził Doliną Jarząbczą w kierunku Jarząbczego Wierchu...Ze wstępnych oględzin ustalono, iż kobieta prawdopodobnie poślizgnęła się i spadła z 300-metrowej grani na dno doliny... Góry ponownie wygrały..


Całe zejście jest bardzo strome, praktycznie aż do samej przełęczy.. Nie ma wypłaszczeń ani długich, poziomych trawersów, które dałyby na moment odetchnąć... Trzeba cały czas uważnie patrzeć pod nogi, a jeśli chce się zobaczyć jak wygląda wokół krajobraz i zrobić fotkę, to trzeba niestety przystanąć, co i ja czynię.. Staję na moment, obracam się w górę i robię fotkę.. Skalny piarg zalega olbrzymią część północno-zachodniego zbocza Jarząbczego Wierchu....


Po ok.20 minutach nieustannego patrzenia sobie na czubki butów, szlakowa ścieżka łagodnieje i doprowadza do rozstaju szlaków..
szlak turystyczny zielony Zielony szlak biegnący wraz z szlak turystyczny czerwony czerwonym szlakiem Grani Głównej z od strony Jarząbczego Wierchu, skręca tutaj w lewo na słowacką stronę do Jamnickiej Doliny, w kierunku tzw. Rozdroża w Jamnickiej Dolinie. Szlakowy słupek informuje także o czasie dojścia na Wołowiec (1,30 h) i w przeciwnym kierunku czyli na Jarząbczy Wierch (0,30 h)... Tutaj opuszczę główną grań Tatr Zachodnich i skieruję się za szlak turystyczny zielony zielonymi znakami wąskim żlebem, sprowadzającym na dno Doliny Jamnickiej..


Kolejne 20 minut wędrówki w dół kamienistym żlebem, opadającym z siodła przełęczy w kierunku Jamnickiej Doliny, to jak się zaraz okaże, wcale nie taki relaksowy spacerek.. Wiele kamiennych bloków zalegających na całej długości żlebu powoduje, iż szlakowa droga staje się męcząca i niewygodna.. Opadający spod grani żleb jest bardzo stromy.. To kolejna, po kamienistym zboczu Jarząbczego Wierchu, katorga dla stóp i stawów kolanowych.. Na długości ok.700 metrów żleb wypełniają olbrzymie ilości granitowych głazów, zsuwających się zachodnim zboczem Jarząbczego Wierchu.. Szlakowa trasa w formie wytyczonej lub ułożonej ścieżki praktycznie tutaj nie istnieje.. Mało turystów wędruje tym wariantem zejścia w dolinę Jamnicką.. Często ten odcinek szlak turystyczny zielony zielonego szlaku jest także zamykany ze względu na rumosz skalny. Turyści wędrujący Doliną Jamnicką wybierają trasę niebieskiego szlaku, prowadząca przez kocioł Jamnickich Stawów na Jamnicką Przełęcz..


Wąską gardziel żlebu ograniczają od wschodniej strony piarżyste zbocza Jarząbczego Wierchu, natomiast od strony zachodniej piarżysto-trawiaste stoki opadające spod grani głównej Tatr Zachodnich..


Wędrówka w dół po „rzece” kamieni, przeskakiwanie z głazu na głaz, wyszukiwanie dogodniejszego miejsca na zejście i nieustanne patrzenie pod nogi, aby stopa nie zakleszczyła się pomiędzy skalnym rumoszem.. Nawet szlak turystyczny zielony zielone znaki, które pojawiają się tutaj co jakiś czas na większych głazach, nie są żadnym kierunkowskazem.. Żleb sam sprowadza wędrowca w dół, a wybór lewej czy prawej strony w czasie schodzenia, to już tylko i wyłącznie własne wyczucie oraz intuicja, gdzie stanąć bezpieczniej..


Po kwadransie marszu ową „kamienną rzeką” przystaję na moment, by dać odpocząć zmęczonym nogom.. Wypijam parę łyków mineralki, ponieważ w osłoniętym od wiatru wąski żlebie robi się gorąco jak na patelni.. Spoglądam w górę.. Masa kamieni ciągnąca się spod grań, robi duże wrażenie..


Po około 600 metrach schodzenia stromym, kamienistym żlebem, skalny piarg powoli zaczyna zanikać, a szarość skał zastępują poletka malachitowych kosodrzewin i kwieciste murawy.. Powoli wkraczam w dolne partie żlebu, zbliżając się tym samym do dna zielonej Jamnickiej Doliny..


Pośród trawiastej murawy, zielonych kęp paproci i szczawiu alpejskiego, spomiędzy skalnych bloków wypływa strumyczek krystalicznie czystej i niezwykle zimnej wody, którego źródełko znajduje się gdzieś powyżej, na południowo-zachodnim zboczu Jarząbczego Wierchu.. Takich niewielkich cieków wodnych, spływających z zachodnich zboczy Grani Otargańców, jest kilka.. Płynąc w dół Jamnickiej Doliny łączą się one ze sobą i wraz ze strumieniami spływającymi z Kotła Jamnickich Stawów tworzą w pewnym momencie duży Jamnicki Potok, który jest głównym ciekiem wodnym Doliny Jamnickiej..


Skaliste piargi to przeszłość.. Wąska, szlakowa ścieżka wkracza teraz w teren całkowicie opanowany przez zielone łany kosówki, pośród których co jakiś czas pojawiają się czerwone korale górskich jarzębin..


Po lewej, wschodniej stronie szlakowej ścieżki, ukazują się zielone masywy tworzące grań Otargańców, których grzbietami wędrowałem kilka godzin wcześniej..


Po przeciwnej, zachodniej stronie szlaku, w oddali na tle nieba, w otoczeniu przepływających, białych obłoków wznoszą się potężne, skaliste piramidy dwóch Rohaczy – Rohacza Płaczliwego (po lewej) i Rohacza Ostrego (po prawej)..


Po 40 minutach schodzenia wąskim żlebem, opadającym na dno Jamnickiej Doliny spod głównej grani Tatr Zachodnich, docieram do kolejnego szlakowskazu położonego na wysokości 1430 m n.p.m, na obszarze tzw. Kokawskich Ogrodów.. W tym rejonie dolna część Jamnickiej Doliny łączy się z dwoma górnymi piętrami: Kotłem Jamnickich Stawów i Rohackim Kotłem... Rozdroże to nazywane jest dwojako – pod drewnianym, czerwonym daszkiem szlakowskazu widnieje nazwa Razcestie pod Hrubym Wrchom (tak Słowacy nazywają Jarząbczy Wierch), natomiast na szlakowych słowackich mapach nosi ono nazwę – Razcestie Jamnickej Doliny.. Jak zwał tak zwał, istotnie jest, że w tym miejscu, pośród zarośli kosodrzewiny i krzewów górskiej jarzębiny, schodzą trasy dwóch szlaków:
- szlaku szlak turystyczny zielony zielonego wiodącego od grani Otargańców, którym przywędrowałem oraz
- szlaku szlak turystyczny niebieski niebieskiego biegnącego od wlotu Doliny Jamnickiej w kierunku Kotła Jamnickich Stawów, na Jamnicką Przełęcz i Wołowiec..
Do następnego rozdroża pod Smrekiem, położonego kilometr niżej, obydwa szlaki prowadzą od tego miejsca razem..


Od szlakowskazu wąska ścieżynka ginąca w zieleni krzewów kosodrzewiny i górskich jarzębin, biegnie w dół przecinając niewielkie polanki porośnięte kępami borowin.. W ich otoczeniu coraz częściej pojawiają wysokie, strzeliste świerki.. Powoli wkraczam w rejon górnej granicy lasu.. Ponad całą tą strefą zieleni porastającą dno Jamnickiej Doliny, od wschodu wznoszą się ku niebu malownicze, łagodne grzbiety Otargańców, zaś zachodnią stronę doliny zamykają, nagie, surowe, skalne wzniesienia słowackich Rohaczy..


Po kilku minutach marszu od szlakowego rozdroża, ścieżka doprowadza mnie do bystrego nurtu górskiego potoku, wypływającego z gęstwiny lasu..


W oddali pośród zielonych świerków dostrzegam niewielki, drewniany mostek..


Gdy podchodzę bliżej okazuje się, iż na szlakowej drodze zabudowano nie jeden, a dwa sąsiadujące ze sobą niewielkie, drewniane mostki.. Dlaczego dwa mostki??..


Sprawa wyjaśnia się już po chwili, gdy staję na pierwszym z nich.. Otóż, mostki przerzucono przez bystre nurty dwóch różnych potoków.. Bystrze, wzdłuż którego przez moment prowadziła szlakowa ścieżka, to wypływający z Jamnickich Stawów na wysokości 1728 m n.p.m. - Jamnicki Potok (słow. Jamnícky potok). Dawniej nazywany był Małym Białym Potokiem.


Przechodzę na drugi drewniany mostek, przerzucony nad bystrzem kolejnego strumienia.. Nie ma on konkretnej nazwy jest jednak największym dopływem Jamnickiego Potoku. Wypływa z Rohackiego Kotła, a konkretnie z niewielkiego Płaczliwego Stawku, z wysokości ok.1800 m n.p.m...


Nie jest to jedyna struga spływająca do koryta Jamnickiego Potoku.. Zasila go też kilka potoków spływających z zachodnich zboczy Otargańców i żlebami ze wschodnich zboczy Barańców. Potoki te mają bardzo duży spadek, szczególnie w dolnej części. Na trzech potokach spływających z Otargańców znajdują się wodospady. Po połączeniu strugi płynącej od Rohackiego Kotła z nurtem Jamnickiego Potoku, obydwa strumienie już jako Jamnicki Potok spływają w dół dnem Jamnickiej Doliny, pośród gęstwiny świerkowego lasu....


Za mostkami, na drugim brzegu Jamnickiego Potoku zabudowano malutką, drewnianą ławeczkę.. Spoglądam na zegarek.. Jest parę minut przed godziną 15-tą.. Czasu dużo, droga dnem doliny nie będzie już męcząca.. Postanawiam po trudach górskiego szlaku chwilkę odpocząć.. Miejsce malownicze, ciche.. Jestem zupełnie sam w otoczeniu pięknej, górskiej przyrody.. Zmęczone nogi dają już nieco o sobie znać… Decyduję się ściągnąć buty, skarpety i zanurzyć stopy w zimnej wodzie górskiego potoku.. Jest fantastycznie.. Istna krioterapia stóp.. Woda jest niesamowicie zimna, jednak przynosi niezwykłą ulgę i relaksuje nogi.. Za długo nie da się wytrzymać, ale nawet minuta zanurzenia daje niezłego „kopa”..


Siedząc na wielkim kamieniu przy korycie Jamnickiego Potoku, spoglądam na potężny, zielony grzbiet Otargańcow, wznoszący się wysoko ponad moją głową.. Poprzecinane szerokimi żlebami, porośnięte limbowym borem i kosodrzewiną, kilkusetmetrowe zbocza Otargańców nie wyglądają z tego miejsca tak stromo i groźnie, jak podczas wędrówki grzbietem grani..


Po kwadransie odpoczynku zbieram manele i ruszam w dalszą drogę.. Trasa wędrówki wiedzie dnem typowego żłobu glacjalnego, co jakiś czas zagłębiając się w nieduże partie świerkowego lasu, przemierzając po drodze kilka widokowych polanek porośniętych trawami, ziołoroślami i krzewami górskiej jarzębiny.. W czasie wędrówki z lewej strony szlakowej ścieżki towarzyszą mi widoki masywu Otargańców.. Na jego zielonych zboczach widać liczne, niewielkie, wiszące dolinki boczne. Obszar, przez który prowadzi szlakowa ścieżka, to dawne upłazy Zahradki.


Po 10 minutach marszu ścieżka ponownie zagłębia się w obszar świerkowego lasu, doprowadzając do szlakowego Rozdroża pod Smrekiem, położonego na wysokości 1297 m n.p.m.. I tutaj ponownie dwuznaczność nazw.. Na słowackich tabliczkach oraz szlakowych mapach widnieje nazwa Razcestie pod Smrekom, na mapach polskich i w kilku przewodnikach - Rozdroże Zahrady.. Słowacka nazwa Pod Smrekiem ma swoje uzasadnienie w położeniu tegoż rozdroża, jako że znajduje się ono w górnej części doliny poniżej Kokawskiej Polany, pomiędzy zboczami Otargańców i Smreka. Na rozdrożu wiata dla turystów z drewnianą ławką i stołem.. W tym miejscu szlak turystyczny zielony zielone znaki szlakowe odbijają w kierunku zachodnim i wznoszą się zboczami Czarnej Kopy na Żarską Przełęcz, zalegającą u stóp Płaczliwego Rohacza.. Moja dalsza wędrówka będzie prowadziła za znakami szlak turystyczny niebieski niebieskimi do wylotu Jamnickiej Doliny..


Od Rozdroża po Smrekiem szeroka, kamienista ścieżka opada lekko w dół pochyłą terasą stokową porośniętą świerkami, ciągnącą się na wysokości 1290 – 1250 m n.p.m..


Po kilku minutach ponowie wychodzę na rozświetlone dno wąwozu Jamnickiej Doliny porośnięte wysokimi trawami, ziołoroślami, szczawiem alpejskim i rzadkim, świerkowym młodnikiem.. To od dawna nieużywana Polana pod Smrekiem..


Należałoby w tym miejscu napisać jeszcze parę zdań o malowniczej Jamnickiej Dolinie.. Jak większość słowackich dolin przebiega z północy na południe, w Niżniej Łące, skąd rankiem wchodziłem na Otargańce, łączy się ona z Doliną Raczkową – drugim, bliźniaczym odgałęzieniem Doliny Wąskiej. Dolina Jamnicka ma długość 9 km i powierzchnię 35 km². Najwyższymi szczytami w jej otoczeniu są Baraniec (2185 m) i Raczkowa Czuba (Jakubina, 2194 m). Dolina i jej zbocza zbudowane są z granitów i gnejsów. Jej rzeźba jest pochodzenia lodowcowego, obserwować tu możemy typowe kotły lodowcowe (Rohacki Kocioł i Kocioł Jamnickich Stawów), wały moren, żłoby, progi skalne i niecki wypełnione stawami. W najwyższych piętrach doliny są dwa Jamnickie Stawy i Płaczliwy Stawek. W czasie ostatniego zlodowacenia północnopolskiego lodowiec miał długość 8 km, grubość ponad 150 m i dochodził do wysokości 900 m n.p.m. Boczne obramowanie Jamnickiej Doliny po zachodniej stronie stanowi grzbiet Barańców, po wschodniej Otargańce. Stoki tych grzbietów są przeważnie trawiaste, dość strome, a przy tym ich wysokość względem dna doliny wynosi 600-1000 m.


Dnem doliny, jak już wspominałem, spływa Jamnicki Potok uchodzący do Raczkowego Potoku. Nie jest to jedyny ciek wodny na obszarze tej potężnej niecki. Zboczami Barańców, Otargańców i Rohaczy spływają koncentrycznie na dno doliny liczne strumienie i potoki górskie.. Jakby na potwierdzenie tych słów, ścieżka szlakowa doprowadza do kolejnego, drewnianego mostka, przerzuconego nad nurtem niewielkiego potoku.. Spływa on wielkim Smrekowym Żlebem, opadającym spod wierzchołka Smreka (2072 m)..


Jednak Smrekowy Żleb to nie tylko koryto dla płynącego nim górskiego potoku.. Tym potężnym, stromym, stokowym wąwozem rozpędzają się olbrzymie lawiny, schodzące zimą w Dolinie Jamnickiej. Należą one do największych w całym łuku Karpat. Powierzchnię terenów lawinowych w Dolinie Jamnickiej ocenia się na 530 ha.


Po przeciwnej stronie doliny, spływające żlebami z zachodnich zboczy Otagańców niewielkie cieki wodne, tworzą na urwistych zboczach malownicze wodospady. Potoki te mają bardzo duży spadek, szczególnie w dolnej części. Na trzech potokach spływających z Otargańców znajdują się wodospady. Jeden z nich, na potoku spływającym z Wyżniej Magury, nosi nazwę Jamnicka Siklawa..


Potok tworzący Jamnicką Siklawę w górnej części ma dwa cieki wodne, spływające po obydwu stronach zachodniej grzędy Wyżniej Magury. Mniej więcej w połowie zbocza łączą się one w jeden potok. Najniższa część stoków Wyżniej Magury jest stromo podcięta i potok tworzy na nich wodospad uchodzący do Jamnickiego Potoku.. Wodospad znajduje się w dużej odległości od szlakowej trasy i nie ma możliwości zobaczenia go z bliska.. To co widać na fotce poniżej, to duże zbliżenie Jamnickiej Siklawy..


Po minięciu Polany pod Smrekiem, ścieżka szlak turystyczny niebieski niebieskiego szlaku wiedzie przez jakiś czas lasem.. Po kilku minutach marszu wyprowadza mnie na niewielką, zacienioną polankę pośród wysokich świerków, prawie całkowicie porośniętą bujnymi liśćmi szczawiu alpejskiego, który uważany jest w Tatrach za roślinę niepożądaną.. Polana położona jest na wysokości 1190 m n.p.m. Obecnie nosi nazwę Polana pod Pustem, dawniej zwana była także Kokawski Szałas Niżni.. Nazwę tą zawdzięczała liptowskiej miejscowości Kokawa, której mieszkańcy prowadzili niegdyś wypasy w górnej części Doliny Jamnickiej (m.in. na Kokawskich Ogrodach). Polanka jest skromną pozostałością po dawnym pasterstwie w tej dolinie.


Na polanie, pośród zagonu alpejskiego szczawiu znajduje się drewniany domek znany jako Koliba pod Pustem. Jest on własnością Spółki Leśnej z Kokawy. Został zbudowany w 2001 z inicjatywy działaczy Klubu Kokavskych Turistov i Klubu Narciarskiego z Kokawy Liptowskiej. Wcześniej na jego miejscu znajdował się od lat 40. XX wieku drewniany szałas pasterski, który pomimo wielokrotnych napraw, pod koniec XX wieku popadł w ruinę. Koliba pod Pustem służy turystom jako miejsce awaryjnego noclegu.. Kto wędrował szlakami Barańców, Otargańców czy Rohaczy w czasie złej pogody lub schodził w Jamnicką Dolinę o zmierzchu, ten docenia jego skromne, spartańskie wnętrze, które niejednokrotnie służyło za nieplanowany nocleg..


Koliba pod Pustem przystosowana jest do zapewnienia noclegu nominalnie 14 osobom. Ma drzwi szczelnie zamykane na zasuwę, drewniane prycze, metalowy piec z kominem, półki, stół, wyposażona jest w siekierę, kloc do rąbania drzewa, kilka podstawowych naczyń kuchennych i księgę wpisów.


Na obrzeżach polanki, nieopodal koliby znajduje się skład klocków drewnianych do palenia, ławka, wiata. W pobliżu źródło wody zdatnej do picia. W lasku za chatą ławeczkowy wychodek..


Dzień piękny, godzina „młoda” więc Koliba pod Pustem – pusta, a i ja nie mam zamiaru tutaj nocować, ruszam więc dalej swoją drogą.. Z zacienionej gęstwiny świerkowego lasu po 2 minutach marszu wychodzę na wielką, zieloną polanę, porośniętą wysokimi trawami, ziołoroślami, kępami Kiprzycy Wierzbówki i krzakami leśnych malin.. Zalega ona na wysokości 1150 m n.p.m i jest wylotem wielkiego żlebu..


W górę ku grani Barańca i Smreka wznosi się gołe zbocze, przecięte potężnym, szerokim żlebem.. Jego nazwa to Pusty Żleb (słow. Pusté). W górnych partiach rozgałęzia się on na 3 koryta: jedno opada spod Przełęczy nad Puste (1965 m), drugie spod Smreka (2072 m), trzecie spod przełęczy między Barańcem (2185 m) i wierzchołkiem Szczerbawego (2149 m).. Żleb ten uważany jest za najbardziej lawiniasty w całych Karpatach wraz z sąsiednim Masłowym Żlebem. Przyczyną powstawania tak ogromnych lawin jest zarówno wielka deniwelacja spadających mas śniegu (przekracza 1000 m) i duża powierzchnia, z której żleb zbiera śnieg (cały stok od Szczerbawego po Smreka), jak i ukształtowanie stoku. Najbardziej lawiniaste są bowiem stoki o nachyleniu 35–45°; śnieg utrzymuje się na nich dłużej niż na bardziej stromych stokach Tatr Wysokich, gdzie lawiny schodzą częściej, ale są przez to mniejsze. Na stoku o nachyleniu 35–45° śnieg utrzymuje się dłużej, więc gromadzi się go większa ilość. Gdy masa nagromadzonego śniegu przekroczy krytyczny punkt, schodząca lawina jest potężna. Duże znaczenie ma też fakt, że jest to stok trawiasty – spadającej lawiny nic nie hamuje.
Fotka poniżej - Dolna część Pustego Żlebu, u góry widoczne wierzchołki Szczerbawego (z lewej) i Barańca (pozornie niższy)


Do powstawania lawin w Dolinie Jamnickiej przyczyniło się wielowiekowe pasterstwo, w wyniku którego stoki Barańców zostały ogołocone z kosodrzewiny i w znacznym stopniu wylesione. Po utworzeniu parku narodowego pasterstwo zniesiono, lasy i kosodrzewina stopniowo odnawiają się, jednak w okolicy żlebów są systematycznie niszczone przez lawiny.. Jakby na potwierdzenie tego, kilkadziesiąt metrów dalej szlakowa ścieżka przecinająca dolne partie Pustego Żlebu, wygrodzona jest na pewnym odcinku taśmami.. Gdzieś z góry dochodzi do mych uszu warkot silnika leśnej maszyny.. Po chwili na rozjeżdżonym zboczu, usłanym sporą ilością powalonych i wyciętych pni drzew, dostrzegam leśne ekipy pracujące przy ich usuwaniu.. To pozostałości po ubiegłorocznym lawinisku, które zeszło Pustym Żlebem na dno Doliny Jamnickiej..


Na wprost Pustego Żlebu w kierunku wschodnim, ponad linią górnej granicy lasu wznosi się wysoko ku górze skalista, postrzępiona grań Pośredniej Magury (2050 m).


Po przekroczeniu dolnej gardzieli Pustego Żlebu szlak prowadzi przez pewien czas mocno rozjeżdżoną przy zwózce drewna, leśną drogą opadającą w dół, dnem doliny gęsto porośniętym świerkowym lasem.. Kilkadziesiąt metrów poniżej drogi, po jej lewej stronie, w wąskim, zacienionym korycie płyną z cichym szumem wody Jamnickiego Potoku..


Po ponad kilometrowym marszu w cieniu świerkowego lasu wychodzę na otwartą przestrzeń, zalegającą na wysokości 1100 m n.p.m. u podnóża kolejnego, lawinowego żlebu, opadającego spod grani Barańców.. Ten żleb zwie się Masłowym Żlebem i ciągnie się po zboczu spod wierzchołka Szczerbawego (2149 m) do dna Jamnickiej Doliny na długości ponad 2 km.. Deniwelacja między szczytem Szczerbawego, a ujściem żlebu do Jamnickiego Potoku w okolicach Polany pod Młaczkami, wynosi ok. 1070 m. Tym samym jest on najwyższym żlebem w całych Tatrach Zachodnich. Drugim pod względem wielkości jest znajdujący się na północ od niego Pusty Żleb, który niedawno mijałem.. Dawniej żleb ten nazywany był Żlebem Maselnia. Nazwa ta pochodzi zapewne od dawnej polany Maseľňa, leżącej niegdyś w dolnej części jego orograficznie lewych zboczy. Dnem żlebu spływa niewielki potok, jeden z prawych dopływów Jamnickiego Potoku.


Po paru następnych minutach szeroka, szlakowa droga biegnąca dnem Jamnickiej Doliny doprowadza mnie do kolejnej, niewielkiej zarastającej polany. Nazywa się ona Polana pod Młaczkami lub Polana Młaczki (słow. Hrubô).. Położona jest na południe od wylotu Masłowego Żlebu, na wysokości 1100–1120 m. Jest skromną pozostałością po dawnym pasterstwie w tej dolinie. Nazwa polany pochodzi od położonej na jej obrzeżu młaki, będącej pozostałością dawnego stawku…


Kolejny kilometr spokojnego marszu wygodną, bitą drogą i kolejna polana – Majerczysko (słow. Majerčisko), położona na wysokości 1015–1050 m n.p.m. u wylotu Rzepowego Żlebu opadającego z grani Barańców.. Leży ona na stożku nasypowym utworzonym przez lawiny. Przez lata było to miejsce wypasowe wsi Wawrzyszów. Nieużytkowana jest od dawna, już w 1992 była polaną zarastającą.. Pośród porastających polanę jagodzin, ustawiono dla turystów drewnianą wiatę ze stołem i ławkami.. Dolina Jamnicka od dawna użytkowana gospodarczo, była jednym z większych ośrodków pasterstwa na Słowacji. Nazwa doliny pochodzi od pasterskiej miejscowości Jamnik, która miała tu swoje pastwiska. Lasy wycięte zostały niemal zupełnie, pierwotne lasy ostały się jedynie w niedostępnych miejscach (tzw. lasy urwiskowe). Górna granica lasu jest tu silnie obniżona w wyniku długoletniego pasterstwa i dużych lawin. Po włączeniu doliny do TANAP-u następuje stopniowe odtwarzanie się lasów i porastanie zboczy kosodrzewiną. Na dnie doliny zachowały się jeszcze nieduże i zarastające stopniowo polany, które mijam po drodze w czasie mojej wędrówki: Polana pod Smrekiem, Polana pod Pustem, Polana pod Młaczkami, Majerczysko... Dolina była także używana jako przejście z Podhala na Liptów. Jest dobrze przebadana naukowo. Kompleksowo, ze znaczącym udziałem polskich naukowców badano tutaj skład skał, geomorfologię lodowcową, klimat, gatunki i zespoły roślinne, historię pasterstwa, nazewnictwo.


Szlakowy trakt coraz lepszy.. Kończy się bita, gliniasta nawierzchnia, a zaczyna utwardzona tłuczniem szeroka, leśna droga.. Przez kilkaset metrów biegnie świerkowym młodnikiem, by po chwili wyprowadzić na szerokie dno doliny ograniczone z jednej strony lasem, zaś z drugiej ogołoconym z drzew, zachodnim zboczem Małych Otargańcow.. Zbocza ogołociła z lasu potężna wichura, szalejąca na tym obszarze w sierpniu 2007 roku..


Koryto Jamnickiego Potoku zbliża się w tym miejscu do utwardzonej drogi, a jego nurt będzie mi towarzyszył przez parę chwil aż do wylotu Jamnickiej Doliny..


Kwadrans po godzinie 16-tej przekraczam koryto Jamnickiego Potoku, przechodząc przez drewniany mostek u wylotu Jamnickiej Doliny.. Tym samym zamyka się moja szlakowa, 20 kilometrowa pętla wędrówki Granią Otagrańcow.. Do parkingu u wylotu Wąskiej Doliny, gdzie rankiem pozostawiłem mój samochód, pozostało 20 minut marszu. To już tylko formalność.. Gdy parę minut po godzinie 8-mej wkraczałem na szlakową trasę, zakładałem, że przy sprzyjających warunkach powrócę w to miejsce po 9 godzinach wędrowania czyli po godzinie 17-tej.. Wyszło dużo lepiej.. Czas przejścia całej grani Otargańców z postojami, odpoczynkami i fotkami zamknął się w 8 godzinach.. Nogi troszkę ucierpiały, ale co to ma za znaczenie w porównaniu z widokami i pięknem tej niezwykłej, szlakowej trasy.. Podsumowując: szlak bardzo malowniczy, jak napisał Nyka w swoim przewodniku – ..”przypominający miejscami Orlą Perć..” Rzadko uczęszczany – po drodze nie spotkałem żywej duszy, piękny widokowo i ciekawy turystycznie.. Na szlaku kilka eksponowanych miejsc, wymagających wzmożonej ostrożności podczas pokonywania.. Trasa graniowa groźna podczas mgły, zmylenie drogi może być bardzo niebezpieczne.. Szlak długi, bez trudności technicznych jednak wymagający bardzo dobrej kondycji fizycznej.. Jednym słowem – fantastyczny !!!..


Kiedy dotarłem do samochodu, spakowałem plecak, aparat, przebrałem obuwie i wypiłem kubek mocnej, czarnej kawy z termosu, świat wokół nabrał innych barw, a ja ponownie poczułem przypływ energii.. Jadąc w kierunku mojego lokum u Słowackich przyjaciół, po drodze przystanąłem jeszcze w dwóch miejscach, by spojrzeć ostatni raz w ten wrześniowy, piękny dzień na pasma Tatr Zachodnich.. Kończył się mój długi, prawie dwutygodniowy wypoczynek po słowackiej stronie Tatr.. Kolejną wyprawą jaką zaplanowałem w moim jesiennym grafiku będzie wyjazd w malownicze pasmo górskie, bardzo odległe od ukochanych Tatr, jednak nie mniej fascynujące.. Za kilka dni wyruszę na wędrówkę po Karkonoszach. Powłóczę się po pięknych masywach Śnieżki, Szrenicy, Pielgrzymów, Gór Izerskich.. Odwiedzę kilka wodospadów, zamków, pomników przyrody. W Królestwie Ducha Gór spotkam się z Liczyrzepą, poznam kilka Karkonoskich tajemnic, a nader wszystko odpocznę w granicach Karkonoskiego Parku Narodowego, obcując z jego piękną i niezwykłą przyrodą.. Materiał z tej niezwykłej podróży po Karkonoszach ukaże się w kilku częściach, jak Bóg i czas pozwoli, na wiosnę tego roku. Zaś wcześniej mam do przedstawienia moje zaległe, sierpniowe, wakacyjne wędrówki, które powoli kończę opracowywać.. Będzie to relacja ze szlakowych ścieżek Małej Fatry – krainy malowniczej, miejsca narodzin słynnego, słowackiego zbójnika Juraja Janosika.. Przemierzymy w tym rejonie kilka pięknych, górskich szlaków wiodących szczytami Wielkiego Kryvania, Chleba, Południowego Grunia, odwiedzimy malownicze wąwozy– Terchowskie Diery, zapuścimy się na niezwykły, górski Zbójnicki Chodnik, przejedziemy graniowy szlak w Sulovskich Skałach i oczywiście wymoczymy ciała w termalnych wodach Liptowa.. To już niebawem, tymczasem ostanie spojrzenie na Tatry – masyw Krywania, który przemierzałem i opisałem podczas wrześniowego pobytu u słowackich przyjaciół..


I na koniec wędrówki po Tatrach Zachodnich – masywy grani Barańców i słowackie Rohacze.. Do następnego spotkania.. Hejjjj


KONIEC.. 

2 komentarze:

  1. Co tam wcześniejszy powrót na parking, ważne, że dotarłeś cało i zdrowo. Zmroziło mnie po opisie pogoni za aparatem. Swoją drogą, ta niewyraźna fotka, którą "cyknął" Ci aparat jest całkiem przyjemna. Jesteś cały w kadrze :) A szlak bardzo piękny widokowo. Zachciało mi się już w góry...
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejna super relacja !!! i pogodę miał Pan wybitnie "zdjęciową". Fotki super, przy okazji chciałbym zapytać jakim sprzętem robi Pan zdjęcia w górach, bo jakość jest bardzo dobra.

    OdpowiedzUsuń