CZ.IV
Z Akaby do
Petry przez półpustynne obszary, górskiego płaskowyżu Dżabal asz-Szara..
(trasa ok.130 km)
(trasa ok.130 km)
Po szczęśliwie
zakończonym rajdzie przez wydmy pustyni Wadi Rum, sprawnym dotarciu na nocleg
do niewielkiego hoteliku w centrum Akaby
i dokładnym spłukaniu z ciała czerwonego, pustynnego pyłu oraz wytrzepaniu z ubrań resztek piachu, szybko wskoczyłem do wielkiego łóżka i od razu zapadłem w błogi, głęboki sen. Następnego dnia, wczesnym rankiem, pobudka o godzinie 6:00. Poranna toaleta, delikatne śniadanko, wymeldowanie z hotelu, zapakowanie bagaży w luki autokaru i parę minut po godzinie 7-mej ruszamy na spotkanie kolejnej przygody..
i dokładnym spłukaniu z ciała czerwonego, pustynnego pyłu oraz wytrzepaniu z ubrań resztek piachu, szybko wskoczyłem do wielkiego łóżka i od razu zapadłem w błogi, głęboki sen. Następnego dnia, wczesnym rankiem, pobudka o godzinie 6:00. Poranna toaleta, delikatne śniadanko, wymeldowanie z hotelu, zapakowanie bagaży w luki autokaru i parę minut po godzinie 7-mej ruszamy na spotkanie kolejnej przygody..
Śladami dawnych
karawan i słynnego filmowego archeologa Indiany Jonesa, zawitamy dzisiaj do
pięknej, górskiej doliny, gdzie poszukamy ukrytego w skalnym wąwozie,
bajecznego, skalnego miasta – osławionej Petry, architektonicznej perły Królestwa
Nabatejczyków, wpisanej na listę światowych zabytków UNESCO. Trasa z Akaby do
Petry liczy około 130 km. Poniżej mapka poglądowa całego przejazdu po
terytorium Jordanii oraz wycinek dzisiejszej trasy z Akaby do Petry..


Wąskimi uliczkami Akaby opuszczamy centrum miasta, kierując się na północ, w stronę osławionej Petry. Autostrada krajowa nr 15, którą porusza się teraz nasz autokar, prowadzi docelowo do stolicy kraju – Ammanu. Jest to jedna z dwóch głównych arterii drogowych wiodących znad Zatoki Akaba na południu, w kierunku północnym do stolicy kraju – Ammanu i przecinających wzdłuż pustynne obszary Jordanii. Droga nr 15 nazywana jest popularnie Pustynną Autostradą, zaś druga główna arteria o numerze 65 nosi nazwę Autostrady Morza Martwego. Biegnie ona równolegle do 15-tki, z tym że nieco dalej na zachód, zaczynając od Akaby, wzdłuż granicy izraelsko-jordańskiej, doliną Jordanu oraz wzdłuż wschodnich brzegów Morza Martwego, a kończąc na północnych krańcach Jordanii w rejonie miasta Irbid.
Autostrada nr 15 jest
drogą bardzo wygodną i dobrze utrzymaną, więc pokonanie 130 kilometrowego
odcinka z Akaby do Petry, zajmie nam niespełna dwie godziny jazdy.. Po
opuszczeniu granic miasta Akaba, za oknami autokaru pojawia się coraz częściej
typowy dla tego regionu, wysokogórski pustynny krajobraz.. Autostrada przecina
potężny górski płaskowyż, zalegający między depresją Morza Martwego, doliną
Jordanu oraz doliną Wadi al-Araba na zachodzie i Pustynią Południową oraz
Pustynią Syryjską na wschodzie. Początkowo droga wznosi się z wysokości 800 m
n.p.m. na wysokość 1400 m n.p.m., wcinając się pomiędzy piaskowcowe grzbiety
gór Dżabal-asz-Szara..
Jak pisałem w
drugiej części mojej relacji z wyprawy, Jordania to kraj wyżynny o powierzchni nieco
ponad 88 tys.km², którego większość terenu zajmują równinne płaskowyże położone
na wys. 700–1000 m n.p.m., opadające stromo do rowu tektonicznego Al-Ghaur, z
najgłębszą na świecie depresją. Wzdłuż krawędzi płaskowyżu, od doliny Yarmuku
do Zatoki Akaba, ciągnie się 500 kilometrowy wał wzniesień Dżabal-asz-Szara
(Edom). Najwyższym szczytem jest Dżabal Umm-ad Dami (1854 m n.p.m.) położony w
górach Dżabal-asz-Szara na południowym zachodzie kraju. Znajduje się tu również
najniższy punkt na Ziemi – depresja Morza Martwego 422 m p.p.m.
W ciągu 40 minut
jazdy pokonaliśmy prawie połowę trasy wyznaczonej na dzisiejszy dzień, a jak na
razie za oknem autokaru dominuje monotonny, pustynny krajobraz. Co pewien czas
na horyzoncie pojawiają się piaskowcowe grzbiety gór Dżabal-asz-Szara, jednak w
większości trasa wiedzie przez pustynne, pagórkowate tereny, gdzie poza
nielicznymi beduińskimi namiotami i stadkami wypasanych kóz, na tym dość
jałowym obszarze, nie ma dosłownie nic... Kępy pustynnej trawy, wyrastające na
kamienistym podłożu pośród morza piachu, są jedynym zielonym elementem
szaro-żółtego krajobrazu..
Z czasów
dzieciństwa pamiętam doskonale zagrodę z kozami, które hodowała moja babcia. W
moim porannym menu często na śniadanie pojawiało się wtedy kozie mleko, czy też
kozi serek.. To co utkwiło mocno w mej pamięci to wspomnienia, że owe kozy
pożerały dosłownie wszystko i w żadnym momencie nie były wybredne, jeśli
chodziło o jakąkolwiek przekąskę.. Ich łupem padała wszelaka roślinność, warzywa
z przydomowych grządek, owoce z sadu, kora młodych drzewek ogrodowych, stare gazety wywąchane gdzieś w komórce, a nawet gumowe kalosze mojego dziadka.. Kiedy jako malec szukałem zapodzianej zabawki lub rodzice świadomie chowali pewne przedmioty, by nie wpadły w moje zdolne, „złote rączki”, potrafiące rozbroić każdą rzecz na drobiazgi, zadając pytanie, gdzie owa rzecz może być, często słyszałem odpowiedź – Kozy zjadły… I tak kozy winne czy niewinne, były w mojej świadomości wszystkożerne.. Spoglądając teraz przez okna pędzącego autokaru na te stadka beduińskich kóz, pasące się na ubogiej, piaszczysto-kamiennej pustyni, zdaję sobie doskonale sprawę, że tylko koza potrafi przetrwać w dobrej kondycji takie skromne warunki żywieniowe. Z moich dywagacji na temat koziego żywota na pustynnych obszarach Jordanii wyłączam oczywiście samych Beduinów, bo choć nie zjadają oni gazet czy kaloszy, to perfekcyjnie umieją odnaleźć się w tych trudnych, surowych pustynnych realiach..
z przydomowych grządek, owoce z sadu, kora młodych drzewek ogrodowych, stare gazety wywąchane gdzieś w komórce, a nawet gumowe kalosze mojego dziadka.. Kiedy jako malec szukałem zapodzianej zabawki lub rodzice świadomie chowali pewne przedmioty, by nie wpadły w moje zdolne, „złote rączki”, potrafiące rozbroić każdą rzecz na drobiazgi, zadając pytanie, gdzie owa rzecz może być, często słyszałem odpowiedź – Kozy zjadły… I tak kozy winne czy niewinne, były w mojej świadomości wszystkożerne.. Spoglądając teraz przez okna pędzącego autokaru na te stadka beduińskich kóz, pasące się na ubogiej, piaszczysto-kamiennej pustyni, zdaję sobie doskonale sprawę, że tylko koza potrafi przetrwać w dobrej kondycji takie skromne warunki żywieniowe. Z moich dywagacji na temat koziego żywota na pustynnych obszarach Jordanii wyłączam oczywiście samych Beduinów, bo choć nie zjadają oni gazet czy kaloszy, to perfekcyjnie umieją odnaleźć się w tych trudnych, surowych pustynnych realiach..
WADI MUSA
– Dolina Mojżeszowa
Po półtoragodzinnej
jeździe w krajobrazie zaczynają dominować pasma górskie.. Docieramy w rejon zachodniej
części masywu Dżabal asz-Szara, który stanowi wschodnią flankę Araby (Wadi
Araba), dużej doliny biegnącej od Morza Martwego do Zatoki Akaba. W tym właśnie
górskim masywie Dżabal asz-Szara, ukryte jest legendarne skalne miasto – Petra,
architektoniczna perła dawnego królestwa starożytnego semickiego ludu Nabatejczyków..
Przed zjazdem z
autostrady w głąb doliny Wadi Musa (Dolina Mojżeszowa), skąd wyruszymy na
pieszą wędrówkę do Petry, autokar zatrzymuje się na parę chwil przy poboczu
drogi. Rozciąga się stąd rozległa panorama na skalną Dolinę Mojżeszową z
widocznymi zabudowaniami malowniczego miasteczka El-Gi (Eldjy)..
Położona na
półpustynnym, wyżynnym terenie w zachodniej części masywu Dżabal asz-Szara,
ukryta wśród skał widocznych za moimi plecami, które ciągną się na odległość
ok. 1,6 km ze wschodu na zachód i
z północy na południe, bajeczna Petra przetrwała ponad 2,5 tysiąca lat
do czasów nam obecnych..
z północy na południe, bajeczna Petra przetrwała ponad 2,5 tysiąca lat
do czasów nam obecnych..
Dolinę Petry
przecina koryto rzeki okresowej – Wadi Musa, której dopływy okalają płaskowyże.
Nazwa Wadi Musa znaczy w języku arabskim "Dolina Mojżesza". Mówi się,
że właśnie tędy przechodził prorok Mojżesz, prowadząc swój lud do Ziemi
Obiecanej. To właśnie na owych płaskowyżach widocznych w oddali, rozrosło się
antyczne miasto Nabatejczyków.. Okoliczne całoroczne strumienie wody zapewniały
przeżycie tylko niewielkiemu osiedlu. Znaczny przyrost mieszkańców
w czasie największego rozkwitu Petry spowodował, że Nabatejczycy musieli rozbudować system wodociągów i cystern skalnych, by móc magazynować wodę dla wciąż rosnącej populacji. Kiedy dotrzemy do ruin miasta, dokładnie przedstawię jego historię, okres największego rozwoju i charakterystykę poszczególnych budowli na terenie skalnego kompleksu..
w czasie największego rozkwitu Petry spowodował, że Nabatejczycy musieli rozbudować system wodociągów i cystern skalnych, by móc magazynować wodę dla wciąż rosnącej populacji. Kiedy dotrzemy do ruin miasta, dokładnie przedstawię jego historię, okres największego rozwoju i charakterystykę poszczególnych budowli na terenie skalnego kompleksu..
Małe turystyczne
miasteczko położone na zboczu doliny Wadi Musa nosi nazwę El-Gi (Eldjy). Leży ono najbliżej archeologicznego
kompleksu Petry, co spowodowało wybudowanie na obszarze miejskim licznych
hoteli i restauracji dla turystów odwiedzających to miejsce.
Dolina związana
jest z biblijnym epizodem, który opowiada o tym jak prorok Mojżesz, uderzając w
skałę swoją drewnianą laską, spowodował wypłynięcie z niej źródlanej wody. Owo
miejsce nazwane zostało Ain Musa - „Źródło Mojżesza”. Leży ono na skraju doliny
Wadi Musa, na jej wschodnim krańcu, gdzie zbiegają się wszystkie główne drogi
do miasta.. Mamy jeszcze chwilkę czasu w trakcie postoju na widokowym tarasie
ponad doliną Wadi Musa, zatem usiądę na skalnym murku i przytoczę fragment tej
biblijnej opowieści..
Kiedy Mojżesz,
wybraniec Boga stanął na czele wielkiego exodusu
i poprowadził Izraelitów z Egiptu przez Morze Czerwone, na pustynne obszary Synaju, tułaczka do Ziemi Obiecanej trwająca 40 lat, była wielkim wyzwaniem, usianym licznymi przeszkodami i niebezpieczeństwami.. Izraelici przemierzali pustynne płaskowyże walcząc z głodem, pragnieniem i chorobami. Wyczerpani wędrówką dotarli w rejon górskiego masywu Dżabal asz-Szara. Właśnie w tym miejscu nastąpił krytyczny moment zwątpienia i niewiary w powodzenie misji. Dotkliwy brak wody groził załamaniem, buntem i podziałem wśród wędrowców. Mojżesz przywódca i zarazem wielki samotnik stanął w obliczu nie tylko buntu, ale przede wszystkim możliwości odwrotu z obranej drogi i całkowitego fiaska wędrówki ku lepszemu życiu. Zwątpienie współtowarzyszy mogło zniweczyć boskie proroctwo, w które Mojżesz wierzył bezgranicznie, nawet w chwilach wielkich niepowodzeń.
i poprowadził Izraelitów z Egiptu przez Morze Czerwone, na pustynne obszary Synaju, tułaczka do Ziemi Obiecanej trwająca 40 lat, była wielkim wyzwaniem, usianym licznymi przeszkodami i niebezpieczeństwami.. Izraelici przemierzali pustynne płaskowyże walcząc z głodem, pragnieniem i chorobami. Wyczerpani wędrówką dotarli w rejon górskiego masywu Dżabal asz-Szara. Właśnie w tym miejscu nastąpił krytyczny moment zwątpienia i niewiary w powodzenie misji. Dotkliwy brak wody groził załamaniem, buntem i podziałem wśród wędrowców. Mojżesz przywódca i zarazem wielki samotnik stanął w obliczu nie tylko buntu, ale przede wszystkim możliwości odwrotu z obranej drogi i całkowitego fiaska wędrówki ku lepszemu życiu. Zwątpienie współtowarzyszy mogło zniweczyć boskie proroctwo, w które Mojżesz wierzył bezgranicznie, nawet w chwilach wielkich niepowodzeń.
Stał się jednak
cud. „Mojżesz wyciągnął nad głowę swoją
laskę pasterską, a potem uderzył nią w skały. Wnet też z miejsca, w które
uderzył Mojżesz trysnęło źródło. Woda z niego była krystalicznie czysta, zimna
i pyszna w smaku” Jedno energiczne uderzenie laski odmieniło chwiejne
nastroje ludu. Zapanował entuzjazm, wróciła wiara, a to wszystko sprawiło jedno
uderzenie marnej laski. Laski symbolu, atrybutu istnienia, trwania i dalszego
dynamicznego rozwoju emocjonalnego, gospodarczego i społecznego. Izraelici
ruszyli dalej ku dniom nieznanym..
Fot. poniżej - Mojżesz uderza wodę z kamienia.
Fot. poniżej - Mojżesz uderza wodę z kamienia.
Tak według legendy
powstało na skraju doliny Ain Musa – Źródło Mojżesza, które w kolejnych latach
zagospodarowali Nabatejczycy, budując kanały doprowadzające wodę ze źródła do skalnego
miasta Petra... Czas postoju minął. Trzeba zbierać się w dalszą drogę. Jeszcze
tylko zbliżenie górskiego masywu Jebel al-Madhbah, w którego skalnych wąwozach
ukryte są ruiny miasta Petra i wsiadamy do autokaru, by zjechać na dno doliny..
Miasteczko
El-Gi – baza wypadowa do Petry..
Skręcając z głównej
drogi w kierunku malowniczo położonego miasteczka El-Gi (Eldjy), autokar
zjeżdża powoli na dno Doliny Mojżeszowej wąskimi serpentynami, trawersującymi
skalne zbocza górskiego masywu Dżabal asz-Szara. Teraz doskonale widać leżące w
dole zabudowania miasteczka, otoczone dużymi połaciami zieleni. Obrazek dosyć
niezwykły na tym bezludnym, górskim płaskowyżu, spalonym słońcem i większości
pokrytym piachem oraz nagimi skałami.. Miejscowość liczy około 300 zabudowań i
jest otoczona kamiennym murem z trzema bramami wjazdowymi. Na górskich zboczach
w pobliżu miejscowości El-Gi uformowano sztuczne tarasy uprawowe, pokryte
polami kukurydzy i plantacjami drzew owocowych. Są one nawadniane przez wody
dwóch strumyków i wielu mniejszych źródeł, które spływają do doliny Wadi Musa poniżej
miasteczka El-Gi, gdzie gleba jest również uprawiana. Miejscowość zamieszkują
prawie wyłącznie Beduini z plemiona Layathnah, których jest tutaj około 5
tysięcy...
Nasz turystyczny
autokar dość pokaźnych rozmiarów, przeciska się wąskimi uliczkami, zmierzając w
kierunku parkingu, skąd wyruszymy na pieszą wędrówkę do ruin Petry.. Miasteczko
El-Gi (Eldjy) to najbliższa baza wypadowa do archeologicznego obszaru Petry. Dzięki
bliskości tak niezwykłego i dochodowego obiektu, w mieście zbudowano ponad 50
hoteli i wiele restauracji dla turystów odwiedzających to miejsce.
Gospodarka El-Gi jest niemal całkowicie związana z turystyką.
Gospodarka El-Gi jest niemal całkowicie związana z turystyką.
U bram
PETRY…
Parę minut po
godzinie 9-tej zajeżdżamy na duży parking samochodowy, nieopodal wejścia do
kompleksu archeologicznego Petry.. Nasz autokar jest czwarty w kolejce, zatem
jak na tę porę dnia, turystów niewielu..
Tuż obok parkingu
znajduje się centrum logistyczne archeologicznego obszaru Petry, kasy biletowe,
sklepiki z pamiątkami, małe restauracyjki, szalety.. Za naszym jordańskim przewodnikiem kierujemy się w stronę kas
biletowych. Ze względów bezpieczeństwa trzeba przejść przez bramki do wykrywania
metalu. Przy kasach biletowych od razu przekonujemy się, że Petra jest
największym skarbem narodowym Jordanii, w dosłownym znaczeniu. Bilety wstępu na
teren obszaru archeologicznego Petry są najdroższymi wejściówkami w Jordanii. Cena:
50 JD/1 dzień i 55 JD/2 dni. 1JD (jordański dinar) to mniej więcej 1€ (euro). Kwota
wysoka, ale i zabytek na miarę światową.. Przy zakupie biletu trzeba mieć ze
sobą paszport, można płacić kartą. Wraz biletem otrzymuje się mapkę. Z
zakupionymi biletami nie da się kombinować i muszą być wykorzystane w ciągu wyznaczonych
kolejnych dni przez właściciela..
Za kasami znajduje się
dosyć rozległy plac, otoczony sklepikami, małymi restauracjami i stoiskami z
pamiątkami. Jak na całym świecie przy tego typu zabytkach, tutaj także ceny
kosmiczne.. Dla przykładu woda 1.5 l -3 $, puszka coli 2,5 $, piwo 6 $, nie
mówiąc już o jedzeniu i innych pamiątkarskich pierdołach..
Bez zbędnych
postojów ruszamy całą grupką w dalszą wędrówkę..
By wejść na teren kompleksu i rozpocząć zwiedzanie, musimy przejść jeszcze jedną kontrolę, tym razem zakupionych biletów.. Na drugich bramkach z kołowrotkami kontroler dopełnia formalności i sprawdzając ważność biletu robi w nim symboliczną dziurkę.. Ufff.., wreszcie koniec tych kontrolnych ceregieli. Możemy rozpocząć spacer po osławionej Petrze..
By wejść na teren kompleksu i rozpocząć zwiedzanie, musimy przejść jeszcze jedną kontrolę, tym razem zakupionych biletów.. Na drugich bramkach z kołowrotkami kontroler dopełnia formalności i sprawdzając ważność biletu robi w nim symboliczną dziurkę.. Ufff.., wreszcie koniec tych kontrolnych ceregieli. Możemy rozpocząć spacer po osławionej Petrze..
Poniżej dokładana
mapka z trasą zwiedzania i obiektami znajdującymi się po drodze..
Kierunek
> skalne miasto PETRA – siódmy cud świata..
Według zapewnień
naszego jordańskiego przewodnika, twardy zawodnik, a zarazem dobry piechur
przejdzie cały kompleks Petry w ciągu 1 dnia, nieco słabszym piechurom zaleca
się zaliczenie tej trasy w 2 dni. Nasze plany zakładają poświęcenie jednego
dnia na Petrę i drugiego dnia na sektor archeologiczny Małej Petry, bardzo
często pomijany przez „standardowych” turystów.. Przejście do końca, czyli do
samego Monastyru położonego na drugim końcu kompleksu Petry, to ok.7 km dość
znojnej wędrówki w dużym upale, z ostatnim odcinkiem marszu pod górę..
Wyposażenie typowe dla tego typu terenowych wędrówek to: dobre, wygodne sandały
lub buty trekkingowe, lekkie przewiewne bawełniane ciuchy, nakrycie głowy,
okulary przeciwsłoneczne, sporo kremu z wysokim filtrem na odkryte części ciała
i w tym wypadku duży zapas wody...
W drogę !!
BAB AS-SIQ
– Brama do Wąwozu
Kawałek za
ostatnimi zabudowaniami miasteczka El-Gi kończą się pagórkowate tereny miejskie,
przechodząc w szeroką dolinę, zalegającą między wzgórzami z jasnego, kremowego
piaskowca. Dolina ciągnie się na długości ok. 800 metrów, w kierunku wąskiego
wąwozu As-Siq – wielkiej, naturalnej szczeliny w skale zwanej Siq. Arabowie
nazywają dolinę Bab As-Siq co znaczy Brama do Siq lub po prostu Brama do
Wąwozu.
Pierwszy kilometr
trasy maszeruję szeroką, odkrytą niecką doliny, rozgrzaną promieniami słońca
niczym piekarnik w trakcie pieczenia kurczaka.. Co prawda nie słychać jeszcze skwierczenia
tłuszczu, ale krople potu spływają już po moich skroniach i czole.. Ten odcinek
trasy, przed wejściem do gardzieli wąskiego kanionu, jest okupowany przez wielu
miejscowych naganiaczy, którzy na widok maszerujących turystów, pojawiają się
natychmiast.. Wmawiając nieświadomemu piechurowi, że nie da rady przejść całej
doliny na własnych nogach, oferują wynajęcie u nich konika, osiołka, wielbłąda
lub dwukołowej bryczki (poruszanie się pojazdami mechanicznymi wewnątrz
kompleksu jest zabronione)..
Wielu ludzi daje
się przekonać i wręcz oszukać przez cwanych Beduinów, ponieważ sprawa zapłaty
czyli kultowego bakszyszu, nie jest tutaj do końca jasna i uregulowana. Według
zapewnień obsługi z centrum informacyjnego, przejazd konikiem od wejścia przez
bramki kompleksu do gardzieli wąwozu As-Siq, teoretycznie jest darmowy. Jednak
to tylko teoria, ponieważ tutejsi naganiacze stosują własne zasady i ceny,
które nieświadomy turysta poznaje dopiero po przejażdżce. Paru niedowiarków z
naszej grupy przekonało się o tym na własnej skórze, kiedy po zejściu z konika
u wlotu do wąwozu, zostali oskubani z pewnej, pokaźnej ilości dolców..
Rozległa,
nasłoneczniona, szeroka dolina, ograniczona z dwóch stron wzgórzami z jasnego
piaskowca, skręca lekkim łukiem w lewo, w kierunku wspomnianego wąwozu As-Siq.
Maszerując dnem
doliny kamienistą drogą, delikatnie opadającą w dół, powoli zaczynam ulegać
nastrojowi chwili. Uzmysławiam sobie, że przemierzam dawny starożytny trakt,
wiodący w kierunku historycznego centrum osławionej Nabatejskiej Petry. Wędruję
głównym wejściem na jej teren, jak niegdyś tysiące lat temu wędrowały tędy kupieckie
karawany, wiozące na grzbietach wielbłądów ładunki wypełnione ostrymi wonnymi
przyprawami, mirrą, kadzidłem, srebrem, złotem, miedzią, kością słoniową, szlachetnymi
kamieniami oraz bale pięknych, bogatych tkanin. Zmęczeni drogą przez rozległe
pustynie, ludzie i zwierzęta zmierzali do Petry, która w ówczesnym czasie stała
się ważnym węzłem komunikacyjnym i handlowym tego regionu. Nabatejczycy zamieszkujący
Petrę czerpali zyski zarówno z handlu towarami, zaopatrywania karawan w wodę i
inne środki niezbędne w trakcie podróży, jak również z nakładanych na kupców
różnych opłat handlowo-przewozowych.
Przystaję na
chwilkę i przymykam powieki. Słyszę odgłosy zbliżającej się, zmęczonej drogą
karawany. Przez moment otacza mnie gorące powietrze wypełnione chmurami pyłu i
żywych dźwięków ludzi pokrzykujących coś między sobą, chrząkanie strudzonych
drogą wielbłądów, których pyski pokrywa biała piana, ryczenie osłów dźwigających
wielkie toboły towarów, szczekanie psów towarzyszących karawanie… Wielki barwny
kupiecki korowód zmierza do skalnego miasta, by zatrzymać się na niezbędny
postój, odpocząć cieniu jego chłodnych murów, posilić się, napoić zwierzęta,
rozładować pakunki i dobić targu, korzystnie sprzedając swoje drogocenne towary...
DJINN BLOCKS – Bloki Bogów
Po chwili ruszam w
dalszą wędrówkę, rozglądając się na lewo i prawo. Mniej więcej w połowie doliny,
na skraju drogi ukazują się pierwsze skalne budowle i tajemnicze kamienne monumenty.
Skalne bloki w formie prostopadłościanów o wysokości od kilku do kilkunastu
metrów, wyciosane w jasnym piaskowcu ręką starożytnego kamieniarza, ustawiono wzdłuż
pobocza w bliżej nieokreślonym celu. Owe geometryczne, trójwymiarowe kamienne
bryły zostały nazwane Djinn Blocks, co w języku arabskim można tłumaczyć jako Bloki
Bogów lub Bloki złych duchów (Djinn w folklorze arabskim znaczy złu duch). Co
do tej interpretacji nazwy, naukowcy po dzień dzisiejszy nie mają pewności..
Poza faktem, że zostały wyciosane w piaskowcu przez nabatejskich
rzemieślników-kamieniarzy w I wieku n.e., niewiele wiadomo o ich przeznaczeniu.
Hipotez naukowych jest kilka. Mogły to być kamienne pogrzebowe obeliski,
określające lokalizację nabatejskich grobowców, ołtarze lub platformy
wykorzystywane do rytuałów religijnych i wyznaczające święte granice miasta,
bądź też kamienne bloki tzw. betyls, które reprezentują bogów Nabatejczyków -
Dushara i Baalshamin. Jest jeszcze jedna hipoteza naukowa mówiąca o symbolice
owych monumentów, która przedstawia je jako wizerunki złych duchów strzegących
najcenniejszego bogactwa Nabatejczyków, czyli strumienia wody płynącego dnem
doliny Bab As-Siq. Na terenie całego obszaru archeologicznego Petry, naukowcy
odnaleźli 26 takich kamiennych monumentów.
Zatrzymam się teraz
przy kamiennych obeliskach, pstryknę kilka fotek
i troszkę rozwinę owe naukowe hipotezy oraz przedstawię wersję najbardziej prawdopodobną.. Starożytne miasto Petra ukryte na rozległym pustynnym płaskowyżu w masywie gór Dżabal-asz-Szara, do swej egzystencji i przetrwania w tak ekstremalnym klimacie potrzebowało wody. Był to najcenniejszy skarb, który Nabatejczycy, mieszkańcy miasta, musieli strzec niczym oka w głowie. Dzięki geniuszowi starożytnych nabatejskich inżynierów-hydrologów, w obrębie kompleksu Petry powstała wspaniała sieć wodna, zaopatrująca miasto w niezbędne ilości wody. By sprostać temu trudnemu zadaniu przekierowywano wodę ze źródeł rozlokowanych w okolicznych górach, przy umiejętnym połączeniu zbiorników wodnych, zapór, cystern, kanałów, a nawet rur ciśnieniowych, zwiększając tym samym kontrolowany przepływ wody do serca miasta i jego uprawowych ogrodów. Główna trasa wodna biegła od wspomnianego już Mojżeszowego Źródła wzdłuż doliny Wadi Musa, następnie przez dolinę Bab As-Siq, gdzie teraz się znajdujemy i dalej w kierunku centrum miasta. I właśnie owe kamienne Bloki Bogów ustawione wzdłuż pobocza doliny, miały według części naukowców reprezentować religijnych strażników - bogów i boginie, którzy strzegli zaopatrzenia miasta w wodę i otaczali swą opieką jego święty obszar.
i troszkę rozwinę owe naukowe hipotezy oraz przedstawię wersję najbardziej prawdopodobną.. Starożytne miasto Petra ukryte na rozległym pustynnym płaskowyżu w masywie gór Dżabal-asz-Szara, do swej egzystencji i przetrwania w tak ekstremalnym klimacie potrzebowało wody. Był to najcenniejszy skarb, który Nabatejczycy, mieszkańcy miasta, musieli strzec niczym oka w głowie. Dzięki geniuszowi starożytnych nabatejskich inżynierów-hydrologów, w obrębie kompleksu Petry powstała wspaniała sieć wodna, zaopatrująca miasto w niezbędne ilości wody. By sprostać temu trudnemu zadaniu przekierowywano wodę ze źródeł rozlokowanych w okolicznych górach, przy umiejętnym połączeniu zbiorników wodnych, zapór, cystern, kanałów, a nawet rur ciśnieniowych, zwiększając tym samym kontrolowany przepływ wody do serca miasta i jego uprawowych ogrodów. Główna trasa wodna biegła od wspomnianego już Mojżeszowego Źródła wzdłuż doliny Wadi Musa, następnie przez dolinę Bab As-Siq, gdzie teraz się znajdujemy i dalej w kierunku centrum miasta. I właśnie owe kamienne Bloki Bogów ustawione wzdłuż pobocza doliny, miały według części naukowców reprezentować religijnych strażników - bogów i boginie, którzy strzegli zaopatrzenia miasta w wodę i otaczali swą opieką jego święty obszar.
Druga hipoteza,
wysnuta na podstawie badań archeologicznych, przychyla się do stwierdzenia, iż
są to tzw. grobowce wieżowe, uznane za najwcześniejsze groby w Petrze. Kolejna
hipoteza przedstawia skalne monumenty jako tzw. betyls - bloki kamienne, które reprezentują starożytnych
bogów Nabatejczyków - Dushara i
Baalshamin. Sugerować to może kształt owych bloków oraz fakt, że w dawnych
czasach nabatejskie bóstwa były symbolizowane przez bloki kamienne. Określenie
"betyl" pochodzi z greckiego mitu o kamieniach spadających z nieba.
Nabatejczycy powszechnie używali kamienne postumenty jako ołtarze lub platformy
do przeprowadzania rytualnych obrzędów religijnych, poświęconych swoim bogom.
Do dnia dzisiejszego trwa jednak debata na temat tego, czy betyls były
postrzegane jako postumenty dla boskich posągów, czy też były one uważane za wizerunki
samych bogów. Przedstawione hipotezy nie mają jednak mocnych dowodów, zatem
kamienne obeliski mogły służyć w tamtym czasie zgoła innemu celowi i spełniać
całkowicie odmienne funkcje w królewskim mieście Petra. Nikt naprawdę nie wie tego
na pewno.
Widoczny na fot.
poniżej, kamienny monument w formie prostopadłościanu, którego każdy z czterech
boków nosi ślady ozdobnych żłobień, jest jednym z trzech głównych Djinn bloków stojących
na poboczu drogi. Został wykuty na planie kwadratu o bokach 4 metry, a jego
całkowita wysokość wynosi 9 metrów. Płaska góra z ozdobnym kamiennym gzymsem,
wydrążona w środku, świadczy o jego przeznaczeniu. Był to prawdopodobnie rodzaj
starożytnego grobowca..
Powoli ruszam w
dalszą wędrówkę. Na zboczach doliny widać wykute w skałach pojedyncze jaskinie,
będące zapewne także formą starożytnych grobowców.. Piaskowcowe zbocza doliny
Bab As-Siq wyglądają momentami jak plaster żółtego sera z dziurami..
SNAKE TOMB
– Grób Węży
Po lewej stronie
drogi mijam skalne budowle, przypominające swym wyglądem rodzaj naziemnych
bunkrów, których przeznaczenie jest kolejną zagadką…
W pewnym momencie
piaskowcowe ściany otaczające dolinę Bab As-Siq, zaczynają stopniowo zawężać
jej szeroką nieckę, wznosząc się bardziej stromo na wysokość kilkudziesięciu
metrów. Na południowym zboczu dostrzegam ciemny, prostokątny, wejściowy otwór
do wnętrza góry
i prowadzący do niego ciąg schodków, wykutych w skalnym podłożu. Spoglądam na mapkę i do przewodnika. Według zapisów źródłowych, skalna grota w zboczu góry zwie się dość ekscytująco – Grób Węży.
i prowadzący do niego ciąg schodków, wykutych w skalnym podłożu. Spoglądam na mapkę i do przewodnika. Według zapisów źródłowych, skalna grota w zboczu góry zwie się dość ekscytująco – Grób Węży.
Grupka moich
przyjaciół zatrzymała się 100 metrów dalej, wsłuchując się w opowieści
jordańskiego przewodnika, więc wiedziony ciekawością, postanawiam skorzystać z
okazji i zaglądnąć na kilka chwil w ciemne czeluści Snake Tomb - Grobu Węży.
Przez wąskie wejście wciskam się do środka. Wewnątrz niewielkiego pomieszczenia
wykutego w litej skale, panuje półmrok. Przydaje się podręczna latarka schowana
w plecaku. Świecę pod nogi, rozjaśniając mrok skalnej groty. Z pierwszych
spostrzeżeń widać, że miejsce to jest rzadko odwiedzane przez turystów, którzy
przeważnie szybko wędrują w kierunku centrum archeologicznego Petry. W kamiennym
podłożu wyżłobiono 12 płytkich, wąskich i długich na 1 metr komór grobowych, określanych
w archeologii terminem lokula. Sprawa
wydaje się oczywista – to rodzinny grobowiec.. Zapewne niegdyś spoczywały w
nich ludzkie szkielety oraz różnego rodzaju ceramika i artefakty związane ze
zmarłymi osobami. Nabatejczycy stosowali techniki tzw. "wtórnego pochówku"
grzebania zmarłych. Była to metoda dość drastyczna, ale powszechnie stosowana w
całym starożytnym świecie. Przyodziane ciała zmarłych wystawiano w wyznaczonych
miejscach na otwartej przestrzeni, a dopiero po pewnym czasie zbierano kości i
przenoszono je z powrotem do grobu"..
Kiedy snop światła
latarki rozjaśnia szorstkie ściany pomieszczenia, na jednej z nich dostrzegam
kamienną płaskorzeźbę - dwa węże atakujące czworonożnego zwierzaka podobnego do
psa. Powyżej, po lewej stronie, mniejszy ryt przedstawiający konia z postacią
jeźdźca na grzbiecie..
Co symbolizują owe skalne ryty ?, do dziś pozostaje dla mnie zagadką.
Jedno jest pewne, że wizerunki węży umieszczane w ówczesnych czasach na ścianach różnego rodzaju grobowców czy świątyń, pełniły rolę strażników podziemia.
Co symbolizują owe skalne ryty ?, do dziś pozostaje dla mnie zagadką.
Jedno jest pewne, że wizerunki węży umieszczane w ówczesnych czasach na ścianach różnego rodzaju grobowców czy świątyń, pełniły rolę strażników podziemia.
Po paru minutach
wychodzę na zewnątrz. Jasne promienie mocno operującego słońca, spotęgowane
otoczeniem z żółtego piaskowca, oślepiają mnie natychmiast. Zakładam okulary przeciwsłoneczne
i rozglądam się za moją ekipą. Widzę, jak w oddali maszerują za przewodnikiem, który co jakiś czas przystaje i opowiada historię Petry..
Na odcinku 200 metrów nie ma żadnych ciekawych budowli. Wydłużam krok, by odrobić dystans do wędrujących przede mną przyjaciół.
Kiedy dołączam do grupy stojącej przed kolejnym ciekawym zabytkiem wykutym w skalnym zboczu, przewodnik daje znak do dalszej wędrówki. Ludzie odchodzą, a ja znowu pozostaję sam. Poniekąd to nawet dobrze,
bo budowla ciekawa i nikt nie będzie mi się „wcinał” w kadr podczas robienia zdjęć...
i rozglądam się za moją ekipą. Widzę, jak w oddali maszerują za przewodnikiem, który co jakiś czas przystaje i opowiada historię Petry..
Na odcinku 200 metrów nie ma żadnych ciekawych budowli. Wydłużam krok, by odrobić dystans do wędrujących przede mną przyjaciół.
Kiedy dołączam do grupy stojącej przed kolejnym ciekawym zabytkiem wykutym w skalnym zboczu, przewodnik daje znak do dalszej wędrówki. Ludzie odchodzą, a ja znowu pozostaję sam. Poniekąd to nawet dobrze,
bo budowla ciekawa i nikt nie będzie mi się „wcinał” w kadr podczas robienia zdjęć...
OBELISK TOMB
- Nabatean Triclinium
- Nefesz Tomb
- Nabatean Triclinium
- Nefesz Tomb
Fasada budowli wyrzeźbiona
w piaskowcowej ścianie, od razu przyciąga wzrok, fascynuje swym wyglądem i
wyraźnie dominuje w tym miejscu doliny. Jest to frontowa ściana Obelisk Tomb – dwupiętrowego,
ozdobnego grobowca. Górne piętro budowli nosi nazwę Nefesz Tomb i widać tutaj
wyraźnie wpływy egipskiego stylu architektonicznego, zaś dolna parterowa część to
klasyczne architektoniczne Nabatejskie Triclinium, wykorzystywane
w czasie obchodów religijnych świąt ku czci zmarłych. Nabatejczycy mieli
nietypowe jak na owe czasy podejście do śmierci. Ich stolica była miastem
żywych... i umarłych. Petra to w sumie wielka, pustynna nekropolia.
Podejdę bliżej
budynku i wyjaśnię te architektoniczną terminologię oraz przeznaczenie budowli…
Przyglądnijmy się na początek dolnemu poziomowi tzw. Triclinium. Prawdopodobnie wykonano je w terminie późniejszym i bardziej klasycznym stylu, aniżeli górne piętro budowli. Nazwa pochodzi od łacińskiego triclinium, co oznacza "trzy ławki". W starożytnym znaczeniu greckim czy rzymskim dosłownie określało to najważniejsze pomieszczenie biesiadne w domach dostojników, gdzie ustawiano trzy przylegające do siebie sofy w kształcie litery „U”. W znaczeniu religijnym Nabatejczyków, wykute wewnątrz skalnego masywu pomieszczenia z ławami ustawionymi na trzech bokach każdego z nich i umiejscowione w pobliżu grobów, funkcjonowały jako rodzaj stołówek podczas bankietów pogrzebowych czyli popularnych styp. Pośmiertne stypy były w ówczesnym czasie ważnym rytuałem upamiętnienia zmarłych. Fasada Triclinium wykuta w litej piaskowcowej skale, prezentuje typowy nabatejski styl architektoniczny. Świątynny wygląd czołowej ściany, z dużym głównym wejściem i dwoma bocznymi, zdobią imitacje kolumn i zwieńczenie w formie trapezowego frontonu. Kolumny w rzeczywistości nie wspierają niczego.. Są to tzw. pilastry - lokalne pogrubienia ściany w formie płaskich filarów ustawionych przy ścianie, nieznacznie występujących przed lico ściany. Pełnią one zarówno funkcję konstrukcyjną, jak też dekoracyjną... Nabatejskie Triclinium wykorzystywano głównie w czasie pogrzebów oraz obchodów religijnych świąt ku czci zmarłych i miało ono typowo sakralny charakter.. Na archeologicznym obszarze Petry można odnaleźć około 100 tego typu pomieszczeń..
Przyglądnijmy się na początek dolnemu poziomowi tzw. Triclinium. Prawdopodobnie wykonano je w terminie późniejszym i bardziej klasycznym stylu, aniżeli górne piętro budowli. Nazwa pochodzi od łacińskiego triclinium, co oznacza "trzy ławki". W starożytnym znaczeniu greckim czy rzymskim dosłownie określało to najważniejsze pomieszczenie biesiadne w domach dostojników, gdzie ustawiano trzy przylegające do siebie sofy w kształcie litery „U”. W znaczeniu religijnym Nabatejczyków, wykute wewnątrz skalnego masywu pomieszczenia z ławami ustawionymi na trzech bokach każdego z nich i umiejscowione w pobliżu grobów, funkcjonowały jako rodzaj stołówek podczas bankietów pogrzebowych czyli popularnych styp. Pośmiertne stypy były w ówczesnym czasie ważnym rytuałem upamiętnienia zmarłych. Fasada Triclinium wykuta w litej piaskowcowej skale, prezentuje typowy nabatejski styl architektoniczny. Świątynny wygląd czołowej ściany, z dużym głównym wejściem i dwoma bocznymi, zdobią imitacje kolumn i zwieńczenie w formie trapezowego frontonu. Kolumny w rzeczywistości nie wspierają niczego.. Są to tzw. pilastry - lokalne pogrubienia ściany w formie płaskich filarów ustawionych przy ścianie, nieznacznie występujących przed lico ściany. Pełnią one zarówno funkcję konstrukcyjną, jak też dekoracyjną... Nabatejskie Triclinium wykorzystywano głównie w czasie pogrzebów oraz obchodów religijnych świąt ku czci zmarłych i miało ono typowo sakralny charakter.. Na archeologicznym obszarze Petry można odnaleźć około 100 tego typu pomieszczeń..
Plan wnętrza Obelisk
Tomb – strzałki wskazują możliwe drogi przedostawania się promieni słonecznych do
środka grobowca podczas rożnych pór roku.
A teraz piętro
zwane Nefesz Tomb, które stanowiło część grobową.. Nazwa całości budowli – „Obelisk
Tomb” nadana została od widocznych, charakterystycznych czterech obelisków,
które zdobią górną kondygnację. Frontowa ściana jak widać na fotkach, ma
całkowicie odmienny wygląd od zbudowanego poniżej Triclinium. Cztery trapezowe
obeliski zabudowane na całej górnej części grobowca, mają około
3 metrów
wysokości i reprezentują typowo egipską stylistykę architektoniczną. Wycięte są z tego samego kawałka skały. U dołu znajduje się kwadratowy otwór wejściowy do
wnętrza części grobowej.. Skąd tutaj widoczne wpływy egipskiego stylu ?? Otóż,
Nabatejczycy byli pierwszą, ale nie ostatnią nacją zamieszkującą Petrę na
przestrzeni wieków.. Obszar Jordanii przez tysiąclecia stał się przedmiotem
inwazji ze strony Edomczyków, Egipcjan, Asyryjczyków, Persów, Rzymian, Greków i
kilku innych regionalnych potęg, ale przez cały czas był domem dla rodzimych, beduińskich
narodów plemiennych. Sprawiło to, że miasto Petra stało się miejscem bardzo zróżnicowanym kulturowo, z budowlami reprezentującymi wiele
różnych stylów architektonicznych.
Jak w przypadku wielu
budowli w Petrze, tak i tutaj nie jest jasne, kiedy owe pomniki zostały wyrzeźbione.
Część badaczy sugeruje, że grobowiec jest starszy niż Triclinium; inni
twierdzą, że obydwie budowle pochodzą z połowy I wieku naszej ery. Uważa się
powszechnie, iż dwujęzyczny napis w języku nabatejskim i starogreckim, wyryty
na kamiennej ścianie po drugiej stronie drogi, odnosi się do Obelisk Tomb i
dokumentuje, iż budowla ta była grobowcem rodzinnym.. Wersja dłuższa Nabatejska
brzmi:
"Jest to miejsce pochówku wybrane przez Abdmank, syna Akayusa
i Shullay, na budowę grobu dla siebie, dla swoich następców
i spadkobierców, przez wieczność i poza nią: on uczynił to w swoim życiu, w roku ... ".
Wersja w języku starogreckim jest krótka i prosta:
"Abdomanchos syn Achaiosa wykonał ten pomnik dla siebie i swoich dzieci.”
I jeszcze jedno wyjaśnienie.. Pomimo lokalizacji w środku pustynnego obszaru Jordanii, miasto Petra było dużym węzłem handlowym. Wyroby, towary oraz drogocenne kruszce sprowadzano ze wszystkich zakątków świata. Z tego powodu, wspólnym komunikacyjnym językiem na handlowym "rynku" była starożytna greka i stąd właśnie można odnaleźć często występujące napisy na piaskowcach w starogreckim języku.
"Jest to miejsce pochówku wybrane przez Abdmank, syna Akayusa
i Shullay, na budowę grobu dla siebie, dla swoich następców
i spadkobierców, przez wieczność i poza nią: on uczynił to w swoim życiu, w roku ... ".
Wersja w języku starogreckim jest krótka i prosta:
"Abdomanchos syn Achaiosa wykonał ten pomnik dla siebie i swoich dzieci.”
I jeszcze jedno wyjaśnienie.. Pomimo lokalizacji w środku pustynnego obszaru Jordanii, miasto Petra było dużym węzłem handlowym. Wyroby, towary oraz drogocenne kruszce sprowadzano ze wszystkich zakątków świata. Z tego powodu, wspólnym komunikacyjnym językiem na handlowym "rynku" była starożytna greka i stąd właśnie można odnaleźć często występujące napisy na piaskowcach w starogreckim języku.
Czytanie inskrypcji
wyrytej na skale przerywa mi stukot końskich kopyt
i donośny głos młodego Beduina, nawołującego w moją stronę, bym skorzystał z grzbietu jego wierzchowca w drodze do centrum Petry.
i donośny głos młodego Beduina, nawołującego w moją stronę, bym skorzystał z grzbietu jego wierzchowca w drodze do centrum Petry.
Odmawiam przecząco
kręcąc głową, przewieszam aparat przez ramię i ruszam w dalszą wędrówkę,
podążając śladem mojej grupki przyjaciół, którzy zniknęli w oddali za zakrętem
drogi..
Zapory,
cysterny, kanały i tunel Al-Mudhlim
czyliNabatejskie sztuczki z wodą..
Po 800 metrach
wędrówki przez rozgrzaną jak piec dolinę Bab As-Siq dochodzę na jej zachodni
kraniec. Tutaj wysokie piaskowcowe ściany masywu Jebel al-Madhbah zamykają szeroką
nieckę doliny, pozostawiając jedynie wąską szczelinę w potężnym skalnym bloku.
Dnem owej szczeliny wiedzie dalsza droga w kierunku ukrytych w skałach ruin
osławionej Petry. Jest to główne wejście do starożytnego miasta. Zanim jednak
zagłębię się w skalną rozpadlinę, postanawiam przystanąć na chwilę w tym
miejscu i sfotografować bardzo ciekawe oraz niezwykle nowatorskie rozwiązanie
hydrologiczne ówczesnych Nabatejczyków, które zadecydowało o przetrwaniu
miasta..
Badania
archeologiczne i wykopaliska wykazały, że Nabatejczykom udało się w doskonały
sposób rozwiązać problem zaopatrywania skalnego miasta w wodę, a co
najważniejsze, kontrolowania jej dopływu, tworząc potężny system
hydrologiczno-irygacyjny, niezwykle istotny w trudnych pustynnych warunkach. Obszar
ten jest często nawiedzany w okresie zimowym przez powodzie. Z tej przyczyny
Nabatejczycy, by móc kontrolować nieprzewidywalne przepływy mas wody podczas
powodzi, zastosowali system irygacyjny złożony z zapór oraz cystern wydrążonych
w skałach, połączonych ze sobą siecią małych kanałów i kanalików wodnych.
Innowacje te pozwoliły także na przechowywanie wody w wydłużonych okresach
suszy i przynosiły miastu spore zyski z jej sprzedaży podróżującym karawanom
kupieckim. System działał niezawodnie i był niemal nie do zniszczenia przez
ewentualnych najeźdźców..
Poniżej – mapa
obszaru Petry z zaznaczonymi cysternami, zbiornikami wody i siecią kanałów
wodnych.
Obszar Petry jest
wzorcowym przykładem, w jaki sposób jej mieszkańcom udało się stworzyć wspaniałą
infrastrukturę wodną na terenach pustynnych oraz system racjonalnej gospodarki
wodnej.
Ci niezwykli ludzie pustyni doskonale poznali i zrozumieli zasady naturalnych
przepływów wody w unikalnych warunkach otoczenia. Okoliczne całoroczne
strumienie wody zapewniały przeżycie tylko niewielkiemu osiedlu. Znaczny
przyrost mieszkańców w czasie największego rozkwitu Petry spowodował, że
Nabatejczycy musieli rozbudować system wodociągów i cystern skalnych, by
magazynować wodę dla wciąż rosnącej populacji. Infrastrukturę wodną tworzyły skalne
tarasy, kanały, osadniki, akwedukty, zapory, cysterny różnych rozmiarów i
typów, zbiorniki zaporowe, zbiorniki wodociągowe i naturalne źródła.. Nabatejczycy
byli ekspertami w gromadzeniu wody i przechowywaniu jej w podziemnych
cysternach. Na całym obszarze Petry istnieją setki skalnych cystern.
Poniżej – wydrążone
w skałach cysterny i zbiorniki gromadzące wodę, połączone systemem małych
kanałów..
Nabatejczycy opracowali
system do zbierania wody deszczowej, powodziowej i gruntowej za pomocą kanałów
wodnych, rur i podziemnych cystern. W systemie tym zastosowano wyrafinowane
rurociągi ceramiczne i zbiorniki zasilane za pomocą kanałów grawitacyjnych
(syfonów lub odwróconych syfonów), które zabudowano na obszarze miejskim. Poza
miastami w skalnych wąwozach budowano tamy, tworząc sztuczne zbiorniki do gromadzenia
wody podczas pory deszczowej. Aby sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na wodę,
wciąż rozbudowującego się miasta, przy umiejętnym połączeniu zbiorników
wodnych, zapór, cystern i kanałów, przekierowywano wodę ze źródeł wypływających
w okolicznych górach, a stosując nowatorskie rozwiązania rur ciśnieniowych,
zwiększano kontrolowany przepływ wody w samym sercu miasta i jego ogrodach.
Poniżej na fotkach –
kanały drążone wzdłuż skalnych zboczy, które doprowadzały wodę w poszczególne
sektory miasta oraz rura ceramiczna sprzed 2 tysięcy lat..
Na końcu doliny,
kilkadziesiąt metrów przez wejściem w wąską, skalną szczelinę Siq, po prawej
stronie drogi znajduje się wspomniana wcześniej, hydrologiczna innowacja zbudowana
przez Nabatejczyków. Przechodzę w tamtym kierunku, by móc sfotografować ową
nowinkę techniczną i zaraz o niej opowiem..
Stojąc na poboczu
drogi, można dokładnie przyjrzeć się tej kompleksowej, hydrologicznej
konstrukcji. Jest to doskonały jak na tamte czasy, nowoczesny system
przekierowania nadmiaru wody powodziowej.. Całość przedsięwzięcia składa się z
zapory, mostu, podziemnego tunelu, kanału i estakady, tworząc jednolity system.
Tuż przy krawędzi
tamy znajduje się szkic i opis całej konstrukcji
(fot. poniżej)
(fot. poniżej)
Ktoś kto przyjeżdża
tutaj, pokonując setki kilometrów przez pustynne, jordańskie płaskowyże, gdzie
ziemia wysuszona jest na przysłowiowy wiór, a woda na tych obszarach to istny
skarb, zapyta: - Po co komu na takim suchym, księżycowym terenie jakieś systemy przeciwpowodziowe ? Odpowiem: - Po to, by miasto Petra mogło w ogóle istnieć,
a ówcześni ludzie mogli w nim mieszkać bez obaw o swoje życie.. Wbrew pozorom
ten suchy, zwrotnikowo-kontynentalny klimat, gdzie średnia roczna opadów to ok.
20 mm/m ², a przez połowę roku nie spada tutaj kropla wody, często sprawiał
mieszkańcom Petry sporo kłopotów.. Petra to
specyficzny obszar, który przez zaledwie kilka dni w roku nawiedzają intensywne
opady deszczu, ale tutaj nawet 15-to minutowa ulewa może być śmiertelna w
skutkach. W zimowych miesiącach – styczeń i luty, kiedy występuje 72% rocznych
opadów, duże ilości wody zbierające się w naturalnych skalnych basenach,
zasilają koryto okresowej rzeki Wadi Musa. Jeśliby nurt wzburzonej rzeki nie
został w odpowiednim momencie powstrzymany, to opadowa woda, niosąca ze sobą
błoto, piach i kamienie, może wedrzeć się w wąską skalną szczelinę Siq i pędząc
przez nią niczym pociąg ekspresowy, zniszczy i zabije wszystko, co napotka na
swojej drodze.
Zdjęcia poniżej przedstawiają
niszczącą siłę wód powodziowych, przepływających podczas sezonu zimowego przez
skalny wąwóz Siq.
Pierwsi
Nabatejczycy zasiedlający obszar Petry pomiędzy III-I wiekiem p.n.e. mieszkali na zboczach doliny Wadi Musa zazwyczaj
w namiotach, które tworzyły dość luźne obozowisko wśród skał oraz w naturalnych
jaskiniach, których w dolinie Petry nigdy nie brakowało. Stopniowo, wraz ze
zmianą trybu życia nowych mieszkańców z koczowniczego na osiadły, zaczęły
wyłaniać się płaskie, białe budynki, jakich i dziś można wiele zobaczyć na
terenie Jordanii. W tamtych czasach pobierano wodę ze wspomnianego przez mnie Źródła
Mojżeszowego, które wypływa 7 km na wschód od obecnej miejscowości turystycznej
El-Gi. Źródlana woda płynęła przez przesmyk skalny Siq w otwartym kanale,
mającym 2 m szerokości, 1 metr głębokości i dalej przez centrum miasta, a
odprowadzana była przez pustynny płaskowyż w góry na zachodzie. Ten kanał nie
jest już widoczny. Został zasypany, gdy Nabatejczycy modelowali drogę przez
szczelinę Siq, podnosząc spąg kanionu i wytyczając łagodniejsze zejście w
kierunku centrum Petry (droga przez kanion biegnie bardzo łagodnie, osiągając tylko
5% spadku na dystansie 1,2 km.). W tym czasie wzdłuż drogi, po obydwu jej
stronach, wykuto u podnóża skał nowe kanały wodne...
Jednak te
niewielkie, wąskie kanały nie mogły sprostać napływom dużych mas wody, niszczących
miasto Petra podczas szalejących powodzi w okresach zimowych.. Nabatejczycy
nauczeni złym doświadczeniem, postanowili zbudować system przekierowujący wodę
powodziową. Prawdopodobnie na początku I wieku p.n.e. tuż przed wlotem do
skalnej rozpadliny Siq wzniesiono kamienną tamę, aby powstrzymać falę
powodziową. Spiętrzona woda była następnie kierowana do skalnego tunelu, który
prowadził do innego wąwozu, poza strefę zagrożenia.
Nabatejczycy w
sprytny sposób, jednak dość sporym nakładem sił, wycięli w skalnym masywie duży
tunel, ciągnący się na długości 88 metrów do sąsiadującej obok doliny. Woda
powodziowa zatrzymywana przez kamienną ścianę tamy, wysoką na 25 stóp (7,6 m), płynęła
tunelem tuż za wielką górę Al-Khubtha i dalej poprzez dolinę Wadi Muthlim oraz
Wadi Mataha, dołączając ponownie do główne nurtu rzeki Wadi Mousa w rejonie
Nymphaeum – dwupiętrowej fontanny w centrum miasta, poświęconej wodnym nimfom...
Poniżej – mapa
lokalizacji kanałów odwadniających (linia niebieska), odprowadzających nadmiar
wody powodziowej poza obszar miasta.
Powyżej tamy zbudowano
rodzaj mostu prowadzącego do kanionu Siq,
z pięciokomorowym przepływem pod spodem, by można było w czasie powodzi przejść suchą stopą w kierunku centrum Petry.. Ten wspaniały kawałek hydrotechniki był częścią złożonego systemu, który stworzyli Nabatejczycy na rozległym obszarze Petry, poszerzając tym samym rolnicze tereny, zaopatrujące miasto w żywność.. Mieszkańcom Petry udało się zapanować nad strumieniem przepływającym przez dolinę, który w porze deszczowej potrafił się zmieniać w rwącą rzekę. Wybudowali w wąwozie prowadzącym do miasta sprawny system hydrologiczny, regulujący bieg potoku, odsuwając od siebie niebezpieczeństwo powodzi. Kiedy Petra została wyludniona i opuszczona, zapora rozpadła się, system przestał działać, a szalejące powodzie i niekontrolowane masy wody, płynące szczeliną Siq przez wiele stuleci, zniszczyły znaczną część centrum miasta. Na początku XX wieku, w 1917 roku archeolog W.Bachmann zbadał, rozpracował i naniósł nowe plany według oryginalnego projektu wodnego, zbudowanego przez Nabatejczyków przed wejściem do szczeliny Siq. Na podstawie jego planów, po wielkiej powodzi w 1963 roku rząd jordański zdecydował zrekonstruować ten ważny przeciwpowodziowy system, przebudowując nieco wejście do wąwozu Siq, uwzględniając równocześnie położenie tunelu i obwodnicy przeciwpowodziowej. Tama została ponownie odbudowana, a po raz ostatni wzmocniono ją i odnowiono w marcu 1991 roku po wyjątkowo ulewnych deszczach.
Poniżej – nowa,
wzmocniona współczesna konstrukcja tamy zabudowanej przed wejściem do skalnego
wąwozu Siq. Zapora jest oryginalną rekonstrukcją dzieła Nabatejczyków, którzy
dzięki niej kontrolowali wody Wadi Musa pomiędzy I w p.n.e. i I w n.e.z pięciokomorowym przepływem pod spodem, by można było w czasie powodzi przejść suchą stopą w kierunku centrum Petry.. Ten wspaniały kawałek hydrotechniki był częścią złożonego systemu, który stworzyli Nabatejczycy na rozległym obszarze Petry, poszerzając tym samym rolnicze tereny, zaopatrujące miasto w żywność.. Mieszkańcom Petry udało się zapanować nad strumieniem przepływającym przez dolinę, który w porze deszczowej potrafił się zmieniać w rwącą rzekę. Wybudowali w wąwozie prowadzącym do miasta sprawny system hydrologiczny, regulujący bieg potoku, odsuwając od siebie niebezpieczeństwo powodzi. Kiedy Petra została wyludniona i opuszczona, zapora rozpadła się, system przestał działać, a szalejące powodzie i niekontrolowane masy wody, płynące szczeliną Siq przez wiele stuleci, zniszczyły znaczną część centrum miasta. Na początku XX wieku, w 1917 roku archeolog W.Bachmann zbadał, rozpracował i naniósł nowe plany według oryginalnego projektu wodnego, zbudowanego przez Nabatejczyków przed wejściem do szczeliny Siq. Na podstawie jego planów, po wielkiej powodzi w 1963 roku rząd jordański zdecydował zrekonstruować ten ważny przeciwpowodziowy system, przebudowując nieco wejście do wąwozu Siq, uwzględniając równocześnie położenie tunelu i obwodnicy przeciwpowodziowej. Tama została ponownie odbudowana, a po raz ostatni wzmocniono ją i odnowiono w marcu 1991 roku po wyjątkowo ulewnych deszczach.
Widok z góry na
dolinę Wadi Musa, tamę, tunel i wlot do kanionu Siq..
Zrobiłem fotki tego
ciekawego systemu hydrologicznego, zatem czas ruszać w dalszą drogę za
oddalającą się grupką przyjaciół z przewodnikiem. Kilkadziesiąt metrów za
mostem, przed zwężeniem skalnej szczeliny Siq, znajduje się budka policji
turystycznej, punkt doraźnej kontroli biletów oraz niewielki sklepik z napojami
i badziewiarskimi pamiątkami z Petry.. Jeśli ktoś nie zabrał dostatecznej
ilości płynów, to można tutaj je zakupić, ale ceny oczywiście są kosmiczne.
Wąwóz AS-SIQ – Główne
wejście do PETRY..
Po półgodzinnym
marszu przez szeroką, słoneczną dolinę Wadi Musa staję przed wąską, skalną
szczeliną, wcinającą się głęboko w piaskowcową ścianę i rozdzielającą
naturalnym wąwozem dwa masywy – Jabal Al-Khubtha i Jabal Al-Madhbah.
Wąwóz Siq (arabski:
As-Siq, dosłownie "wał") znany również pod nazwą Siqit, jest głównym
wejściem do centrum starożytnego miasta Petra..
W dawnych czasach, do Petry można było dotrzeć także z południa ścieżką przez płaskowyż, wiodącą u podnóża góry Jabal Haroun - "Góra Aarona", określanej jako domniemane miejsce pochówku biblijnego Aarona, brata Mojżesza. Istniało też inne podejście przez płaskowyż od północy. W obecnych czasach, turyści odwiedzający historyczne ruiny Petry, mają możliwość dotarcia do centrum miasta od wschodu, przez widoczny na fotkach skalny wąwóz Siq.
W dawnych czasach, do Petry można było dotrzeć także z południa ścieżką przez płaskowyż, wiodącą u podnóża góry Jabal Haroun - "Góra Aarona", określanej jako domniemane miejsce pochówku biblijnego Aarona, brata Mojżesza. Istniało też inne podejście przez płaskowyż od północy. W obecnych czasach, turyści odwiedzający historyczne ruiny Petry, mają możliwość dotarcia do centrum miasta od wschodu, przez widoczny na fotkach skalny wąwóz Siq.
Imponujące wejście
wschodnie jest naturalnym wytworem geologicznym, spowodowanym głębokim rozłamem
piaskowcowej skały. Trasa prowadzi w dół ciemnej, wąskiej gardzieli, mającej w
niektórych miejscach niespełna 3-4 m szerokości. Droga dnem szczeliny wije się na
długości około 1,2 km, wzdłuż fantazyjne pofalowanych skalnych ścian, ponad 100
metrowej wysokości. U jej końca znajduje się najbardziej znany i
charakterystyczny obiekt całego kompleksu Petry – niesamowita, wykuta w skale nabatejska
świątynia - Al Khazneh (Skarbiec Faraona). Po półgodzinnym marszu dnem wąwozu
stanę u jej stóp.. Już nie mogę się doczekać tej chwili..
W obrysie wejścia
można zauważyć ciekawą, starożytną, architektoniczną pozostałość po cywilizacji
Nabatejczyków. Są to fragmenty monumentalnego łuku triumfalnego, który niegdyś
górował kilkadziesiąt metrów ponad dnem wąwozu i był czymś w rodzaju powitalnej,
skalnej bramy wejściowej.. Z całości konstrukcji pozostały tylko dwa boczne
łączniki w ociosach skalnych ścian po lewej i prawej stronie szczeliny oraz
niektóre, pojedyncze ociosane kamienie łuku. Sam łuk nie przetrwał. Załamał się
w 1896 roku w następstwie trzęsienia ziemi, ale jego wygląd jest znany z
litografii Matthew Boulby i Davida Robertsa.
Poniżej – łuk
triumfalny dawniej i dziś (fotki oczywiście moje, a ryciny z roku 1842 szkockiego malarza Davida Robertsa, który odwiedził Petrę podczas podróży po Egipcie i Ziemi Świętej w latach 1838-39).
Tuż za
pozostałościami skalnego łuku, drogę zastępują mi Nabatejscy strażnicy,
strzegący wejścia do świętego miasta Petra. Dwaj faceci przyodziani w stroje
imitujące starożytne „umundurowanie” Nabatejskich żołnierzy, w złotych hełmach
na głowach, dzierżą w dłoniach mosiężne tarcze i długie, ostre włócznie. Kiedy
podchodzę bliżej i wycelowuję w nich obiektyw aparatu, znikają srogie,
marsowe miny, a na śniadych twarzach pojawia się delikatny uśmiech. Przyglądam
się dokładnie ich odzieniu i od razu mi żal tych facetów. Ubrani w sztuczne
imitacje skóry, coś w rodzaju naszego skaju, w metalowych „garnkach” na głowie
witają turystów za frico w ponad 40 stopniowym upale..!!! Ja powoli zaczynam
się rozpływać niczym gałka lodów na słońcu, mając na sobie tylko letnie,
bawełniane ciuchy, a Ci dwaj w takich uniformach..!! Zamieniamy parę zdań po
angielsku, pytam o tę ich turystyczną „fuchę” i w odpowiedzi słyszę krótkie -
.. such a job..(taka robota).. Kiedy
kończę robienie zdjęć, panowie szybko chowają się w cieniu skalnej ściany..
Ruszam w dół
szerokim, kamiennym traktem, wijącym się dnem wąwozu Siq. Czeka mnie ponad
kilometrowy spacerek podnóżem wysokich piaskowcowych ścian niezwykłej,
tektonicznej rozpadliny, na końcu której ujrzę wspomniany wcześniej - Al
Khazneh (Skarbiec Faraona), ale to za pół godzinki. Tymczasem maszeruję
samotnie, uważnie rozglądając się wokół i co pewien czas fotograficznie
dokumentuję moją wędrówkę..
Kamienna droga bardzo
łagodnie opada w głąb wąwozu. Po wejściu w cień skalnych ścian z rozgrzanej jak
piekarnik doliny Wadi Musa, od razu czuję ulgę. Co pewien czas delikatny
podmuch chłodnego powietrza owiewa spoconą twarz. Wąska, skalna szczelina Siq
tworzy rodzaj powietrznego korytarza, w który wpada pustynny wiatr, tworząc niewielki
przeciąg, jakby ktoś pootwierał okna i drzwi w dusznym pomieszczeniu. Monotonię
pastelowych, żółto-pomarańczowo-brązowych odcieni piaskowcowych ścian ożywia
zieleń niewielkich drzewek, krzewów eukaliptusa i pustynnej roślinności,
pojawiających się gdzieniegdzie w skalnych szczelinach. W jaki sposób i skąd
czerpią one wodę potrzebną do przetrwania w tym ekstremalnym, suchym
środowisku, pozostaje dla mnie tajemnicą.. Niegdyś Wojtek Korda z
Niebiesko-Czarnymi śpiewał - ..na kamieniu nic się nie rodzi, na betonie kwiaty
nie rosną… a tutaj jednak wbrew zdrowemu rozsądkowi rosną i nawet kwitną...!!!.
Grupka z
przewodnikiem zniknęła za załomem skalnej ściany i przez jakiś czas wędruję
zupełnie sam. W pewnym momencie do mych uszu dolatuje przytłumiony stukot
końskich kopyt. Kamienne podłoże i wysokie ściany wąwozu coraz donośniej
potęgują odgłos zbliżających się beduińskich dwukołowych bryczek, którymi
tubylcy zwożą turystów w kierunku centrum starożytnego miasta. Przemierzanie
terenu Petry poza maszerowaniem na dwóch nogach, dozwolone jest wyłącznie na
grzbietach czworonogów. Żadne pojazdy silnikowe nie mają prawa tutaj się
poruszać. Najczęściej wynajmowanym środkiem transportu przez „leniwych”
turystów, są bryczki lub osiodłane konie. Wewnątrz miasta można także
wypożyczyć osiołka lub bardziej ryzykownego rumaka czyli wielbłąda..
Skalne
nisze i święte kamienie - baetyle…
Po paru chwilach
mija mnie kolejna bryczka, lecz moją uwagę przyciąga teraz skalna ściana, na
której wykuto ozdobne nisze i prowadzące do nich kamienne schodki. Na ponad
kilometrowym odcinku wąwozu, w różnych miejscach po lewej i prawej stronie
drogi, wycięto w skalnych ścianach około 60 różnych nisz, wnęk i ozdobnych
pilastrów. Cześć z nisz to pojedyncze dzieła naskalnej architektury, zaś część
występuje w grupach po dwie, trzy, bez jakiejkolwiek systematyczności. Różnią
się wielkością od 30 cm do 2 metrów wysokości. Niektóre nisze to tylko puste
wnęki, inne zawierają w swych wnętrzach tzw. baetyle - święte kamienie, które
były podobno obdarzone życiem. Według starożytnych źródeł, owe kamienne przedmioty
kultu to meteoryty, które zostały poświęcone bogom lub były czczone jako symbole
samych bogów.. Baetylus (również Bethel lub Betyl) to słowo oznaczające
"dom Boży". Wskazują one, że przejście przez wąwóz Siq funkcjonowało
również jako święta droga.
Poniżej – różne
formy wnęk w wąwozie Siq. Część z nich przyozdobiono po bokach tzw. pilastrami.
Pilaster to lokalne pogrubienie ściany w formie płaskiego filara ustawionego
przy ścianie, nieznacznie występującego przed lico ściany. Pełni on zarówno
funkcję konstrukcyjną, jak też dekoracyjną. Może stanowić część obramienia
otworów wnękowych okiennych, drzwiowych lub bramnych..
Maszeruję na szarym
końcu grupki moich przyjaciół, którzy coraz bardziej oddalają się w prześwicie
wąwozu. Tutaj praktycznie nie ma się jak zgubić. Wszystkie drogi prowadzą do
Rzymu, a droga dnem szczeliny Siq prowadzi do Skarbca Faraona, zatem tam na
pewno zbierzemy się znowu razem. Tymczasem pstrykam kolejne fotki i uważnie
rozglądam się dookoła...W przeciwieństwie
do kanionów szczelinowych, które są bezpośrednio kształtowane przez wodę, Siq
jest wynikiem naturalnego, geologicznego rozpadu mas skalnych, spowodowanego
działaniem siły tektonicznej. Dopiero później ściany wąwozu zostały wyszlifowane
do gładkości przez płynący nim nurt wody. Piaskowcowe ściany, wyrastające w
górę z dna wąwozu Siq po lewej i prawej stronie, wznoszą się pionowo na wysokość 91-182
metrów.
Wąwóz jest
niezwykle malowniczy. Oglądając od środka jego ogrom, niesamowitą kolorystykę i
kształty ścian, trudno uwierzyć, że takie cuda stworzyła matka-natura.. Prześwit
wąwozu momentami rozszerza się,
a momentami jest tak wąski, że dwie bryczki wiozące turystów w przeciwnych kierunkach, mają problem z minięciem się. Szczelina tworzy wspaniałe zakola i zakręty. Wysokie piaskowcowe ściany wznoszą się kilkadziesiąt metrów ponad moja głową.. W wielu miejscach otwarcie między nimi u góry zawęża się do tego stopnia, że znika na moment błękit nieba...
a momentami jest tak wąski, że dwie bryczki wiozące turystów w przeciwnych kierunkach, mają problem z minięciem się. Szczelina tworzy wspaniałe zakola i zakręty. Wysokie piaskowcowe ściany wznoszą się kilkadziesiąt metrów ponad moja głową.. W wielu miejscach otwarcie między nimi u góry zawęża się do tego stopnia, że znika na moment błękit nieba...
Nie wiem, czy iść z
głową zadartą do góry, czy też patrzeć pod nogi.
Za każdym zakrętem skalnych ścian widok zmienia się niczym w kalejdoskopie. Nie mam za dużo czasu na fotografowanie, gdyż obszar Petry jest bardzo rozległy, a chciałoby się uwiecznić każde z mijanych miejsc. Wędruję dnem kanionu, niczym Tezeusz w Labiryncie Minotaura, tyle że nie muszę za sobą rozwijać kłębka nici..
Za każdym zakrętem skalnych ścian widok zmienia się niczym w kalejdoskopie. Nie mam za dużo czasu na fotografowanie, gdyż obszar Petry jest bardzo rozległy, a chciałoby się uwiecznić każde z mijanych miejsc. Wędruję dnem kanionu, niczym Tezeusz w Labiryncie Minotaura, tyle że nie muszę za sobą rozwijać kłębka nici..
Kolejne metry trasy
pokonuję w samotności. Moi przyjaciele ponownie zniknęli gdzieś w gardzieli
wąwozu Siq, ucichły rozmowy potęgowane echem odbijającym się od wysokich
piaskowcowych ścian. Jest magicznie.. W pewnym momencie dobiega do mych uszu
wyraźny, narastający odgłos kroków na kamiennym podłożu.. Po paru chwilach, zza
załomu skalnej ściany wyłania się wysoki, śniady mężczyzna o postawnej
sylwetce, ubrany w wojskowe polowe moro, wysokie skórzane wojskowe buty, z
bronią u pasa.. Kiedy zbliża się na odległość kilkunastu metrów, dostrzegam
wesoły uśmiech na jego twarzy i powitalne machnięcie beretem..
Ale spotkanie...!!! Młody wojskowy to nasz ochroniarz Samir, z którym
parę dni wcześniej przemierzaliśmy piaski pustyni Wadi Rum.
Witamy się serdecznie, siadamy na momencik pod skalną ścianą, a ja od razu pytam, co on tutaj robi..??. Po krótkiej rozmowie okazuje się, że Samir dostał zlecenie ochrony grupki Niemców, którzy odwiedzają Petrę. Niemiaszki zajechały na parking przed kasami, więc ochroniarz zasuwa do wylotu wąwozu, by ich przejąć od swojego kolegi-pilota. Parę chwil na odsapnięcie i rozstajemy się z miłym Jordańczykiem, życząc sobie wzajemnie kolejnego spotkania na trasie naszej wyprawy..
Ale spotkanie...!!! Młody wojskowy to nasz ochroniarz Samir, z którym
parę dni wcześniej przemierzaliśmy piaski pustyni Wadi Rum.
Witamy się serdecznie, siadamy na momencik pod skalną ścianą, a ja od razu pytam, co on tutaj robi..??. Po krótkiej rozmowie okazuje się, że Samir dostał zlecenie ochrony grupki Niemców, którzy odwiedzają Petrę. Niemiaszki zajechały na parking przed kasami, więc ochroniarz zasuwa do wylotu wąwozu, by ich przejąć od swojego kolegi-pilota. Parę chwil na odsapnięcie i rozstajemy się z miłym Jordańczykiem, życząc sobie wzajemnie kolejnego spotkania na trasie naszej wyprawy..
Ruszam w dół
wąwozu.. Droga, którą maszeruję jest równa i gładka jak asfalt, ale to tylko
złudzenie. Na większości trasy piasek zmieszany z drobnymi kamyczkami, został
utwardzony w przeciągu stuleci niczym beton, jednak na niektórych odcinkach
droga została wyłożona dużymi, kamiennymi płytami. Stąpając po tych płaskich
kamieniach, rzadko który turysta wie, że idzie po starożytnej brukowanej
drodze, mającej prawdopodobnie ponad 2000 lat. Uważny obserwator dostrzeże
także koleiny wyżłobione w kamieniach, po których na przestrzeni wieków
przetoczyły się koła tysięcy rydwanów, wozów kupieckich i bryczek.
Ta starożytna droga pierwotnie została wyłożona miejscowym kamieniem z doliny przez Nabatejczyków, jednak w I wieku n.e. odnawiali ją Rzymianie, kiedy to miasto Petra znalazło się pod rządami Imperium Rzymskiego..
Ta starożytna droga pierwotnie została wyłożona miejscowym kamieniem z doliny przez Nabatejczyków, jednak w I wieku n.e. odnawiali ją Rzymianie, kiedy to miasto Petra znalazło się pod rządami Imperium Rzymskiego..
Po pokonaniu
kolejnych kilkuset metrów, na dość długim, prostym
i szerokim odcinku traktu docieram do dziwnej, kamiennej budowli, ustawionej na poboczu po prawej stronie drogi. Wyciosana w dużym kamiennym bloku, z frontową ścianą imitującą wejście przyozdobione pilastrem w formie dwóch płaskich filarów zwieńczonych nadprożem, przypomina rodzaj małej świątyni, dedykowanej ówczesnym bóstwom.
Jest to nabatejskie miejsce kultu. Jedno z wielu w wąwozie Siq..
i szerokim odcinku traktu docieram do dziwnej, kamiennej budowli, ustawionej na poboczu po prawej stronie drogi. Wyciosana w dużym kamiennym bloku, z frontową ścianą imitującą wejście przyozdobione pilastrem w formie dwóch płaskich filarów zwieńczonych nadprożem, przypomina rodzaj małej świątyni, dedykowanej ówczesnym bóstwom.
Jest to nabatejskie miejsce kultu. Jedno z wielu w wąwozie Siq..
Podchodzę bliżej i
uważnie przyglądam się przedniej ściance, przypominającej drzwi ozdobione
pilastrem. Jest pęknięta pośrodku.
Rysa na kamiennym bloku ciągnie się od góry do dołu. To efekt trzęsień ziemi, jakie w starożytnych czasach nawiedzały Petrę.
Rysa na kamiennym bloku ciągnie się od góry do dołu. To efekt trzęsień ziemi, jakie w starożytnych czasach nawiedzały Petrę.
W kamiennej niszy
dostrzegam wyraźne żłobienia, charakterystyczne dla świętego kamienia–baetyl, który
jest symbolem nabatejskiego boga.
Z bliska widać dwa kwadraty z okręgami w środku oraz pionowy ryt pomiędzy nimi. Kwadraty imitują oczy, a pionowy ryt to nos. Nie widać tutaj zarysu ust.. Dlaczego..? Otóż, jest to nawiązanie do nabatejskiej symboliki religijnej - Bóg może cię widzieć... i czuć ... ale nie może z Tobą rozmawiać.
Z bliska widać dwa kwadraty z okręgami w środku oraz pionowy ryt pomiędzy nimi. Kwadraty imitują oczy, a pionowy ryt to nos. Nie widać tutaj zarysu ust.. Dlaczego..? Otóż, jest to nawiązanie do nabatejskiej symboliki religijnej - Bóg może cię widzieć... i czuć ... ale nie może z Tobą rozmawiać.
Ruszam dalej. Na
moment wychodzę z cienia wysokich, pionowych ścian wąwozu. Ten odcinek trasy
prowadzi przez chwilę szerokim, nasłonecznionym dnem szczeliny. Droga wiedzie
wprost do podnóża skalnej ściany. Początkowo mam wrażenie, jakby tutaj się
kończyła i dalej nie było przejścia…
Kiedy podchodzę
bliżej i zmieniam kąt widzenia, nakładająca się na siebie perspektywa
piaskowcowych ścian znika i za załomem skały ukazuje się wąskie przejście w
dalszą część wąwozu..
Przechodzę wąskim
korytarzem kilkadziesiąt metrów. Za przewężeniem robi się szerzej i bardziej
zielono. Znalazłem się w obrębie małego dziedzińca, z zielonymi klombami po
bokach. Na całej długości wąwozu Siq, od opisywanej tamy przeciwpowodziowej,
gdzie spiętrzana jest woda rzeki Wadi Musa w sezonie zimowym, ciągnie się
grawitacyjny system starożytnego wodociągu, zaopatrującego centrum Petry w
wodę.
Na system składają się małe, wodne kanały, drążone u podstawy skalnych ścian po obydwu stronach drogi oraz wymurowane z kamiennych bloczków niewielkie zbiorniki zwane cysternami wodnymi. Owe kępy wysokiej, zielonej trawy, wyrastające z kamiennych niecek (cystern), to efekt wilgoci dostarczanej przez płynący tędy ciek wodny okresowej rzeki Wadi Musa oraz jego nieduże, górskie dopływy. Co prawda woda w okresie letnim nie przepływa, lecz kamienne cysterny gromadzą odpowiednią ilość wody, by na tym skalnym podłożu dały radę wyrosnąć i egzystować kępy zielonej roślinności..
Na system składają się małe, wodne kanały, drążone u podstawy skalnych ścian po obydwu stronach drogi oraz wymurowane z kamiennych bloczków niewielkie zbiorniki zwane cysternami wodnymi. Owe kępy wysokiej, zielonej trawy, wyrastające z kamiennych niecek (cystern), to efekt wilgoci dostarczanej przez płynący tędy ciek wodny okresowej rzeki Wadi Musa oraz jego nieduże, górskie dopływy. Co prawda woda w okresie letnim nie przepływa, lecz kamienne cysterny gromadzą odpowiednią ilość wody, by na tym skalnym podłożu dały radę wyrosnąć i egzystować kępy zielonej roślinności..
Na końcu zielonego
dziedzińca prześwit wąwozu kurczy się do granic możliwości. Naprzeciwległe,
skalne ściany zbliżają się do siebie na odległość 2-3 metrów. Jest to odcinek
najwęższego przejścia przez wąwóz Siq. Można tutaj przekonać się naocznie o
strategicznym znaczeniu naturalnie utworzonego kanionu w masywie skalnym. Tak
wąskie przejście w kierunku starożytnego centrum Petry, stanowiło doskonałą
linię obrony miasta w razie agresji wroga. Bezpieczne położenie miasta wśród
skał, za naturalnym labiryntem wąwozu Siq, to kolejny czynnik, który wpłynął na
wzrost znaczenia Nabatejczyków i rozkwit Petry.
Mniej więcej w połowie
wąskiego odcinka, słyszę po raz kolejny stukot końskich kopyt. Tym razem pusta
bryczka z młodym woźnicą, energicznie popędzającym niedużego konika, przemyka
obok mnie, zmierzając w dół wąwozu, w kierunku centralnej części Petry..
Zapewne jedzie po zmęczonych turystów, którzy często po długim spacerze wśród
ruin miasta, korzystają z usług tutejszych fiakrów. Z moich obserwacji wynika,
że dwa razy więcej bryczek z turystami zmierza z dołu do góry na autokarowy
parking, aniżeli z parkingu w dół do ruin Petry.. W drodze powrotnej
najczęściej z bryczek korzystają ludzie starsi i turyści, którzy nie mają zbyt
dobrej kondycji fizycznej, a zwiedzanie całego kompleksu archeologicznego
Petry, to dla nich niemałe wyzwanie. Upał także daje się tutaj mocno we znaki..
Za wąskim, krętym
przesmykiem wychodzę na długą, szeroką prostą. Ściany kanionu w tym miejscu
osiągają prawie 100 metrów wysokości.
Przy końcu drogi, w odległości około 150 metrów, dostrzegam moich towarzyszy podróży. Stoją skupieni wokół naszego jordańskiego przewodnika i wsłuchują się w jego opowieści. Za parę chwil przekonam się naocznie, co takiego przykuło ich uwagę..
Przy końcu drogi, w odległości około 150 metrów, dostrzegam moich towarzyszy podróży. Stoją skupieni wokół naszego jordańskiego przewodnika i wsłuchują się w jego opowieści. Za parę chwil przekonam się naocznie, co takiego przykuło ich uwagę..
Na końcu prostej, droga
zakręca w prawo i znika za załomem skalnej ściany. Tam też znikają moi znajomi,
gdy ja dochodzę na zakręt..
SABINOS
ALEXANROS STATION
Święte kamienie - baetyle..
Święte kamienie - baetyle..
Co też takiego
zatrzymało w tym miejscu moją grupkę przyjaciół?..
Na skalnej ścianie dostrzegam wnęki, trochę podobne do tych, które widziałem na początku kanionu.. Tym razem są trzy w jednej linii obok siebie.. U podnóża skały tablica informacyjna i krótki opis w języku angielskim. Okazuję się, iż są to nisze zawierające święte kamienie, używane w celach religijnych. Wizerunek trzech kamiennych baetyls (świętych kamiennych bloków) jest dziełem kamieniarza o nazwisku Sabionos. Był to mistrz ceremonii religijnych odprawianych na cześć bóstwa Dusares, pochodzący z syryjskiego miasta Daraa. On i inni mistrzowie przybyli do Petry w II lub III wieku n.e., by także tutaj uhonorować to nabatejskie bóstwo, które było patronem miasta. Dwie główne nisze przedstawiają wizerunki nabatejskiego bóstwa Dusares oraz syryjskiej bogini płodności Atargatis..
Na skalnej ścianie dostrzegam wnęki, trochę podobne do tych, które widziałem na początku kanionu.. Tym razem są trzy w jednej linii obok siebie.. U podnóża skały tablica informacyjna i krótki opis w języku angielskim. Okazuję się, iż są to nisze zawierające święte kamienie, używane w celach religijnych. Wizerunek trzech kamiennych baetyls (świętych kamiennych bloków) jest dziełem kamieniarza o nazwisku Sabionos. Był to mistrz ceremonii religijnych odprawianych na cześć bóstwa Dusares, pochodzący z syryjskiego miasta Daraa. On i inni mistrzowie przybyli do Petry w II lub III wieku n.e., by także tutaj uhonorować to nabatejskie bóstwo, które było patronem miasta. Dwie główne nisze przedstawiają wizerunki nabatejskiego bóstwa Dusares oraz syryjskiej bogini płodności Atargatis..
Kilka szybkich
fotek i ruszam dalej z zamiarem dogonienia grupy przed wyjściem z wąwozu Siq..
Na końcu wąwozu przy Skarbcu Faraona mamy ustalić z przewodnikiem dalszą trasę
wędrówki do poszczególnych archeologicznych sektorów Petry, zatem muszę słyszeć
co i w jakiej kolejności będziemy zwiedzać oraz o której zbiórka na parkingu, w
razie gdybym odłączył się od grupy... Za kolejnym załomem skalnych ścian, mój
plan szybkiego dołączenia do ekipy zaczyna stawać się coraz bardziej odległy.
Docieram do następnej, ciekawej skalnej rzeźby, a w dodatku wpadam w „sidła”
młodych Beduinek, które widząc samotnie wędrującego „białasa”, wymownymi
gestami i krótkim dosadnym angielskim zdaniem uzmysławiają mi o co im chodzi..
Dziewczyny mają nie więcej niż 15-16 lat, ale w tym kraju i w ogóle na Bliskim
Wschodzie, to wiek nad wyraz dojrzały, zwłaszcza w usługach sexualnych..
Znikająca
karawana…
Dziewczyny są
niezwykle chętne i uwodzicielskie, ale ja tutaj przyjechałem zwiedzać magiczną
Petrę, a nie na lokalne bara-bara..!!!. Po wielokrotnym tłumaczeniu i
zignorowaniu młodych dam, w końcu udaje mi się sfotografować i udokumentować
kamienną rzeźbę, widoczną u podnóża skalnych ścian.. Początkowo nie ogarniam
dokładnie całości tego niezwykłego reliefu, który ma kilkanaście metrów
długości i ponad 3 metry wysokości. Dopiero po cofnięciu się parę kroków od
skalnej ściany, zaczynam dostrzegać jego cały, dziwaczny zarys.. Skalny ryt jest
niekompletny i jakby rozmyty. Przedstawia połowę sylwetki człowieka w galabiji
od pasa w dół i fragmenty wizerunków wielbłądów ( brzuchy, nogi, stopy).. O co
tu chodzi..??.
Przewodnik po
Petrze, otrzymany przed wejściem do kompleksu od naszego jordańskiego opiekuna,
wyjaśnia wszystko. Zatem posłuchajcie..
Wejście do Petry
prowadzące dnem wąwozu Siq, często nazywane było Drogą Wielkiej Karawany, gdyż
to właśnie tędy wędrowali kupcy ze stadami wielbłądów, wiozącymi drogocenne
skarby i towary do pustynnego miasta, schowanego wśród górskich masywów....
W 1998 roku grupa
archeologów wraz ze specjalistyczną ekipą drogowców wykonywała prace ziemne,
mające na celu obniżenie poziomu drogi wiodącej dnem wąwozu w kierunku Al
Khazneh (Skarbca Faraona). Powodem takiej decyzji było stopniowe nagromadzenie
się w przeciągu wielu lat dużej ilości piachu oraz szlamu, namulonego podczas
zimowych powodzi przez nurty rzeki Wadi Musa. W czasie prac wykopaliskowych
usunięto ponad 1,8 metrową warstwę piachu i wtedy to natknięto się na zespół
kamiennych rzeźb, ukrytych pod warstwą namuliska. Według badań naukowców,
rzeźby pochodzą z okresu, kiedy Petra była pod rządami Imperium Rzymskiego. Jak
widać na fotografiach, pomimo tego, że górna część skalnego reliefu jest
znacznie uszkodzona, rozmyta i pozbawiona ostrości konturów, to nadal można
rozpoznać postacie dwóch kupców, którzy prowadzą cztery wielbłądy. Figury tej
naskalnej karawany są niemal dwukrotnie większe od rzeczywistych rozmiarów
ludzi i zwierząt.
Tuż obok naskalnej
płaskorzeźby, w głąb piaskowcowej ściany wcina się niewielka szczelina. Do jej
wnętrza prowadzi ciąg kilkunastu małych schodków, wykutych w skale. Na końcu
szczeliny wydrążono niewielką komorę. Takich pomieszczeń, których funkcja nie
została jeszcze dokładnie wyjaśniona, jest kilka wzdłuż drogi wiodącej dnem
wąwozu Siq.. Wersje, że były to starożytne groby czy też komory mieszkalne,
zostały wykluczone. Większość archeologów jest zgodna i twierdzi, iż były to stanowiska
strażników, którzy w razie potrzeby mieli bronić głównego wejścia do Petry.
Spoglądam na
zegarek. Jest kwadrans po godzinie 10-tej. Czas dobry,
a moja grupa ponownie w zasięgu wzroku. Wędrują grzecznie 100 metrów przede mną, wsłuchując się w opowieści przewodnika. Mogę znowu trochę wyluzować tempo marszu i przyjrzeć się dokładniej mijanym miejscom..
a moja grupa ponownie w zasięgu wzroku. Wędrują grzecznie 100 metrów przede mną, wsłuchując się w opowieści przewodnika. Mogę znowu trochę wyluzować tempo marszu i przyjrzeć się dokładniej mijanym miejscom..
Jeszcze
trochę o wodzie…
Na całym odcinku
wąwozu Siq widoczne są fragmenty oryginalnej, starożytnej kostki brukowej, a
także małe kanały i akwedukty wodne, będące częścią potężnego systemu
hydrologicznego. U podnóża wysokich skalnych ścian, po obydwu stronach drogi ciągną
się częściowo wykute
w piaskowcu, a częściowo wymurowane z kamiennych bloczków, wąskie kanały na wodę. „Zabawy” Nabatejczyków z wodą opisywałem już wcześniej, powiem tylko tyle, że byli oni ekspertami swoich czasów w dziedzinie hydrologii. Obszar Petry jest wzorcowym przykładem, w jaki sposób jej mieszkańcom udało się stworzyć wspaniałą infrastrukturę wodną na terenach pustynnych.. Nabatejczycy opracowali system do zbierania wody deszczowej, powodziowej i gruntowej za pomocą kanałów wodnych, rur i podziemnych cystern. W systemie tym zastosowano wyrafinowane rurociągi ceramiczne i zbiorniki zasilane za pomocą kanałów grawitacyjnych (syfonów lub odwróconych syfonów), które zabudowano na obszarze miejskim. Aby sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na wodę wciąż rozbudowującego się miasta, przy umiejętnym połączeniu zbiorników wodnych, zapór, cystern i kanałów przekierowywano wodę ze źródeł wypływających w okolicznych górach, a stosując nowatorskie rozwiązania rur ciśnieniowych, zwiększano kontrolowany przepływ wody w samym sercu miasta i jego ogrodach. Naukowcy obliczyli, że system wodociągów Petry potrafił dostarczyć około 40 milionów litrów świeżej źródlanej wody dziennie, wystarczająco dużo, aby utrzymać współczesną populację liczącą ponad 100 000 ludzi.
w piaskowcu, a częściowo wymurowane z kamiennych bloczków, wąskie kanały na wodę. „Zabawy” Nabatejczyków z wodą opisywałem już wcześniej, powiem tylko tyle, że byli oni ekspertami swoich czasów w dziedzinie hydrologii. Obszar Petry jest wzorcowym przykładem, w jaki sposób jej mieszkańcom udało się stworzyć wspaniałą infrastrukturę wodną na terenach pustynnych.. Nabatejczycy opracowali system do zbierania wody deszczowej, powodziowej i gruntowej za pomocą kanałów wodnych, rur i podziemnych cystern. W systemie tym zastosowano wyrafinowane rurociągi ceramiczne i zbiorniki zasilane za pomocą kanałów grawitacyjnych (syfonów lub odwróconych syfonów), które zabudowano na obszarze miejskim. Aby sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na wodę wciąż rozbudowującego się miasta, przy umiejętnym połączeniu zbiorników wodnych, zapór, cystern i kanałów przekierowywano wodę ze źródeł wypływających w okolicznych górach, a stosując nowatorskie rozwiązania rur ciśnieniowych, zwiększano kontrolowany przepływ wody w samym sercu miasta i jego ogrodach. Naukowcy obliczyli, że system wodociągów Petry potrafił dostarczyć około 40 milionów litrów świeżej źródlanej wody dziennie, wystarczająco dużo, aby utrzymać współczesną populację liczącą ponad 100 000 ludzi.
Przyjemnie idzie
się w oczekiwaniu na to co najciekawsze, jednak kanion Siq ma także wiele do
zaoferowania. Za każdym skalnym załomem ukazuje się coś nowego,
nieprzewidywalnego i majestatycznie pięknego.. Woda, wiatr, słońce i upływający
czas, wspólnymi siłami stworzyły niezwykły pomnik natury, drążąc i modelując
piaskowcowe ściany. Niesamowite, potężne, kolorowe ściany w odcieniach różu,
pomarańczu, sjeny i brązu, udekorowane kępami zielonej naskalnej roślinności,
tworzą nieziemski i wręcz bajkowy klimat.
W kilku miejscach wąwozu,
w głąb jego bocznych ścian wcinają się wąskie szczeliny, które prowadzą w
wyższe partie masywu. Tymi szczelinami podczas opadów spływa woda deszczowa na dno
wąwozu do kamiennych kanałów i płynie dalej w kierunku centralnego sektora
miejskiego Petry. Na owych szczelinach zapobiegliwi Nabatejczycy zbudowali
kamienne zapory gromadzące nadmiar wody i będące rodzajem rezerwuarów wodnych,
włączonych we wspomniany już, potężny system hydrologiczno-retencyjny dawnej
Petry..
Po pokonaniu ponad
kilometrowego odcinka krętej, wąskiej drogi, biegnącej dnem wąwozu Siq, powoli
zbliżam się do jego wylotu po zachodniej stronie. Jeszcze tylko 100 metrów, dwa
zakręty i zaraz powinienem dotrzeć na koniec tej skalnej rozpadliny, będącej
niezwykłą bramą do starożytnej Petry...
Za ostatnim
zakrętem wąwozu Siq, serce zaczyna bić mocniej.. Na końcu wylotu, w wysokiej i
wąskiej szczelinie piaskowcowych ścian, ukazuje się kawałek błękitnego nieba i fragment
różowo-pomarańczowej fasady jednej z najbardziej skomplikowanych świątyń
starożytnego Królestwa Nabatejczyków. Ufff, w końcu ją zobaczę !!!. Przed mymi
oczami wyłania się powolutku charakterystyczna, legendarna i sztandarowa budowla
miasta Petra, znana z niezliczonej ilości fotograficznych i filmowych
prezentacji National Geographic, wykorzystana jako scenografia do znanych
filmów przygodowo-awanturniczych m. in. Indiana
Jones i ostatnia krucjata, Przygody
Tintina, Sinbad i Oko tygrysa, Rendez-vous ze śmiercią…itd. – jednym
słowem Al Khazneh czyli Skarbiec Faraona.. To właśnie po to przebyłem tyle
tysięcy kilometrów i przemierzyłem tyle pustynnych terenów, by ujrzeć ten
fantastyczny, śniący się po nocach, starożytny zabytek Bliskiego Wschodu..
Baśniowa Petra, jej
najpiękniejsze zabytki, oraz spacer ścieżkami dawnych Nabatejskich władców już
niedługo, w kolejnym fotoreportażu z mojej podróży po Bliskim Wschodzie.. Hejj
KONIEC cz.IV
C.D.N…
Panie Jędrku, te fotorelacje, zdjęcia i grafika postów są zajebiste !!!. Mistrzostwo świata !!!
OdpowiedzUsuńWygląda to super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie to zosatło opisane.
OdpowiedzUsuń