Zdjęcie:

piątek, 14 października 2011

Dolina Pięciu Stawów - Kozi Wierch cz.I

TATRY WYSOKIE 
 DOLINĄ ROZTOKI I PIĘCIU STAWÓW POLSKICH NA KOZI WIERCH
CZ.I
PALENICA BIAŁCZAŃSKA - ROZDROŻE RZEŻUCHY
 
"Orla Perć" - to hasło mobilizuje, wyzwala emocje i adrenalinę, prowokuje do przeżycia i zobaczenia czegoś czego przeciętny człowiek nie jest w stanie doświadczyć...To najsłynniejszy, najbardziej niebezpieczny, wyczerpujący i bardzo trudny technicznie, graniowy szlak turystyczny w naszych Tatrach.. Wzbudzający szacunek do potęgi gór, pochłaniający w swych przepastnych czeluściach i stromych żlebach, dziesiątki istnień ludzkich... W 2011 roku Orla Perć "otwarła" śmiertelną listę drugiej setki dla tych, którzy przeceniają siły na zamiary... Przeszedłem trasę Orlej Perci kilkukrotnie w różnych wariantach  szlakowych, nie będę zatem opisywał jej w całej rozciągłości od Zawratu po Krzyżne.. Mój blog jest propozycją szlaków górskich nie tylko dla wybrańców, lecz dla większości turystów wędrujących po górach rekreacyjnie. Aby jednak umożliwić tym, którzy nie czują się na siłach przebyć ten "piekielnie" trudny szlak, dać im poczuć smak adrenaliny, zaoferować piękne widoki z grani Orlej Perci oraz najwyższych tatrzańskich szczytów, postanowiłem opisać kilka łatwiejszych tras wysokogórskich prowadzących na możliwie najwyższe odcinki grani głównej Tatr Wysokich oraz wybrane tatrzańskie dwutysięczniki włącznie z Rysami... Pierwszą wysokogórską propozycją szlakową będzie wyprawa na szczyt w Tatrach Wysokich - Kozi Wierch (2291 m n.p.m.). Jest to najwyższa góra znajdującą się w całości na terenie Polski. Kozi Wierch wznosi się w bocznej grani pomiędzy Doliną Gąsienicową a Doliną Pięciu Stawów Polskich, a dokładniej między dwiema dolinkami wiszącymi: Kozią Dolinką i Pustą Dolinką. Właśnie wzdłuż tej grani poprowadzona jest  "Orla Perć"... W czasie mojej wspinaczki przespacerujemy się jej niewielkim odcinkiem, aby ujrzeć to co oglądają tylko nieliczni.. Zatem w drogę.!!!  ..
Praktycznie to już nie lato, a teoretycznie jeszcze nie jesień czyli miesiąc wrzesień... Dzieci i młodzież zasiadają w ławach na długi rok szkolny, rodzice którzy w większości wykorzystali wakacyjne urlopy zakasują rękawy i zabierają się do pracy, natomiast nieliczni czyli tacy szczęściarze jak przykładowo ja , mogą caluśki, okrągły rok wędrować po górskich szczytach, czekając na nadarzającą się piękną pogodę.. Wrzesień nie był kapryśny i łaskawie obdarzył nas w tym roku piękną aurą od samego początku, tak więc w pierwszych wrześniowych dniach postanowiłem wyruszyć z aparatem w góry, na kolejny, mały rekonesans .... Cel jak już wcześniej wspomniałem - Kozi Wierch, lecz po drodze wędrówka piękną Doliną Roztoki oraz schronisko w jeszcze piękniejszej Dolinie Pięciu Stawów... A oto trasa mojej wyprawy z dokładnym przebiegiem szlakowym oraz jej parametrami technicznymi..

    
Wrześniowe dni choć słoneczne i ciepłe, to jednak noce i poranki już chłodne, w górach z przymrozkami i szronem na trawie oraz sporą ilością porannej mgły zalegającej w dolinach... W pierwszej dekadzie września dzień budzi się wraz ze wschodem słońca około godziny 6 tej, natomiast zasypia wraz z zachodem około godziny 19-tej... Tak więc dziennego czasu na wędrowanie jest niespełna 10 godzin zakładając, iż w górach słońce znika szybciej za ich szczytami... Kiedy więc poranne zorze zaczerwieniły nieboskłon, welon delikatnej mgiełki zasnuwał jeszcze górskie doliny, a słoneczko gotowało się do wędrówki po niebie, jechałem w kierunku polsko-słowackiego przejścia granicznego na Łysej Polanie (obecnie już tylko symbolicznego) a konkretnie 2 km w bok, na parking do Palenicy Białczańskiej, skąd rozpocznę moją wędrówkę na Orlą Perć i jeden z jej głównych szczytów czyli Kozi Wierch (2291 m n.p.m.)

    
Do 21 grudnia 2007 roku Łysa Polana była niewielką osadą leżącą na terenie TPN, lecz dużym i znaczącym, międzynarodowym przejściem granicznym dopuszczonym pomimo protestów ekologów, do ciężkiego ruchu drogowego.. Gdy 21 grudnia 2007 roku Polska i Słowacja weszły to tzw. strefy Schengen, przejście graniczne zostało zlikwidowane... W odległości ok. 2 km od Łysej Polany, w Dolinie Białki na wys.ok 980 m n.p.m., położona jest duża polana.. Stanowi ona punkt końcowy dla ruchu zmotoryzowanego w kierunku Morskiego Oka. Jest tu także końcowy przystanek PKS oraz postój góralskich dorożek. Na Palenicy Białczańskiej mieści się jedno z wejść do Tatrzańskiego Parku Narodowego. W 1962 r. na polanie zbudowano duży parking samochodowy, obecnie modernizowany i przygotowany na przyjęcie nawet kilku tysięcy pojazdów... Na tenże parking, kwadrans po godzinie 6-tej, zajechałem samochodem w piękny wrześniowy poranek.. Szybko uporałem się z założeniem górskich butów, zabrałem aparat, zarzuciłem plecak na ramię, zapłaciłem dwie dychy za całodzienne parkowanie, kolejne 4 zł za bilet wstępu do TPN, przekroczyłem rogatkę i ruszyłem szeroką asfaltową drogą prowadzącą w kierunku Morskiego Oka..

  
Droga asfaltowa biegnąca od Zakopanego przez Palenicę Białczańską terenem TPN do Morskiego Oka nazwana jest Drogą Oswalda Balzera, polskiego profesora, historyka prawa.. Wybudowana w 1902 roku jako trak bity, zmodernizowana na przełomie lat 50/60, obecnie remontowana w wielu miejscach z powodu osuwisk. Odcinek od Palenicy Białczańskiej do Morskiego Oka jest zamknięty dla ruchu drogowego.. Do polany Włosienica, skąd do Morskiego Oka pozostaje 20 minut drogi pieszo, jeżdżą jedynie bryczki konne (tzw. fasiągi).. Te góralskie "furki" służące do przewozu "ceprów" na trasie do Morskiego Oka, początkowo zabierały 30 osób, potem 24, jednak po słynnym i opisywanym w prasie upadku konia ciągnącego wóz w dniu 14 lipca 2009 r., wprowadzono regulaminowy limit 15 osób..Taką właśnie furkę stojącą kilkadziesiąt metrów za rogatką,  minąłem maszerując pustą jak do tej pory drogą.. Para zaprzężonych koni konsumowała spokojnie pierwsze śniadanie przez pracowitym dniem, a góralski woźnica stał z rękami w kieszeni po drugiej stronie drogi, zaciągając się porannym dymkiem z papierosa i czekając ewentualnych klientów.. Ludzie mający problem z chodzeniem lub czujący awersję do górskich wędrówek, mogą skorzystać z przejażdżki tą góralską"furką", która za niebagatelną opłatą zawiezie ich niemal na miejsce.

  
Wrzesień w górach oznacza przede wszystkim mniejszy ruch na szlakach turystycznych, możliwość obcowania z przyrodą w ciszy, spokoju i względnej samotności oraz wędrówkę bez męczących upałów, w chłodniejszym, lecz bardziej rześkim powietrzu.. Prosty i naoczny przykład.. Czy wyobrażacie sobie drogę w kierunku Morskiego Oka tak pustą, w przedpołudniowych godzinach wakacyjnych dni???.. He he..to praktycznie niemożliwe.. Wtedy tą trasą maszerują nie setki, a tysiące turystów !!... W jeden z wakacyjnych tzw. długich weekendów, padł w tym roku kolejny rekord na tymże szlaku..W niedzielę 14 sierpnia, nad Morskie Oko przybyło ponad 13 tysięcy turystów !!!!!!...a wszystkie szlaki w całych Tatrach odwiedziło wówczas ok.40 tyś turystów... Masakra !!!...Szok !!..Horror..!!. Dla przykładu, w czterokrotnie większych Tatrach Słowackich, wszystkie szlaki dziennie w sezonie odwiedza zaledwie ok.17 tys. osób.... Bidniuśkie te nase wiersycki, kiej wiela ceprów kce strybać siem na nie...

  
Od wejścia na teren parku, szeroka, asfaltowa droga biegnie przez las początkowo płasko, później nieco pod górę. Prowadzi ona dnem Doliny Białki, najdłuższej z tatrzańskich dolin, w pierwszej fazie wzdłuż potoku, a następnie zdecydowanie powyżej jego łożyska. Potok Białka, do którego wpadają wody Rybiego Potoku i Roztoki, w górnym odcinku stanowi granicę między Polską a Słowacją.

  
 Po 10 minutach marszu dochodzę do miejsca, gdzie las wyraźnie się przerzedza, a pomiędzy drzewami ukazuje się prześwit z widokiem na tatrzańskie szczyty.. Jest to atrakcyjne miejsce widokowe, z którego doskonale widać najwyższy szczyt Tatr - Gerlach..

  
Stoi tu drewniana tablica opisująca okoliczne szczyty - jedna z wielu przy szlakowej drodze do Morskiego Oka, który to szlak ma charakter ścieżki dydaktycznej.

  
Idąc dalej lasem, po około 30 minutach licząc od parkingu, asfaltowa droga doprowadza mnie w rejon widocznego w oddali mostka i tablicy informacyjnej "Potok Roztoka".. W porannej ciszy słychać już ze znacznej odległości, narastający szum wodospadów.. Docieram do słynnych Wodogrzmotów Mickiewicza... Po prawej stronie drogi przed mostkiem, tablica informująca o tymże przyrodniczym zjawisku..

    
Przechodzę kilkanaście metrów w kierunku kamiennego mostu wybudowanego nad czeluścią potoku Roztoka, na drodze do Morskiego Oka - 111 lat temu, w 1900 roku.. Widać stąd jedynie Pośredni Wodogrzmot.. Huczący powyżej gardzieli Wyżni Wodogrzmot, niestety z mostu jest niewidoczny. Do pozostałych dostęp jest zabroniony. No cóż, kieruję zatem obiektyw aparatu na te dostępne widokowo, piękne, dolne kaskady spienionej wody górskiego potoku.. 

  
Wodogrzmoty Mickiewicza utworzone zostały z trzech większych i kilku mniejszych kaskad (od 3 do 10 m) na potoku Roztoka (w Dolinie Roztoki) wypływającym z Pięciu Stawów Polskich, ok. 1 km od jego ujścia do Białki. Wodospady te nazwane zostały Wodogrzmotami z racji huku, jaki powoduje spadająca nimi woda, zwłaszcza po dużych opadach. Trzy większe noszą nazwy: Wyżni Wodogrzmot, Pośredni Wodogrzmot i Niżni Wodogrzmot.

  
 Powstały one w miejscu, w którym woda pokonuje próg skalny, jakim Dolina Roztoki schodzi do Doliny Białki. Towarzystwo Tatrzańskie w 1891 roku nadało imię Adama Mickiewicza Wodogrzmotom oraz Dolinie Rybiego Potoku na pamiątkę sprowadzenia w 1890 roku prochów wieszcza na Wawel. Tablica z nazwą doliny istniała do 1930 roku, jednak owa nazwa nie przyjęła się. Mickiewicz osobiście nie był w żaden sposób związany z Tatrami ani z Podhalem, a nawet nigdy w tych rejonach nie gościł...
Po chwili postoju i zrobieniu paru fotek, ruszam dalej...


Kilkanaście metrów za mostem, po prawej stronie asfaltowej drogi prowadzącej dalej prosto do Morskiego Oka stoi szlakowskaz, który wskazuje na odchodzący w tym miejscu szlak turystyczny zielony zielony szlak do Doliny Pięciu Stawów... To kierunek mojego marszu.. Kamienista, szlakowa ścieżka zagłębia się w gęsty, świerkowy las porastający Dolinę Roztoki.. Z informacji na tabliczce wynika, iż do Doliny Pięciu Stawów mam od tego miejsca około 2 godziny marszu...

       
Początkowy odcinek szlak turystyczny zielony zielonego szlaku biegnie leśną, kamienistą ścieżką, mocno najeżoną skalnymi głazami i drobnym rumoszem, skutecznie utrudniającym dość strome podejście..

  
Po niespełna 5 minutach stromego podejścia nachylenie szlaku łagodnieje, a leśna, szeroka dróżka, po paruset metrach zaczyna stopniowo opadać w dół. Schodzę łagodnym trawersem na dno Doliny Roztoki. Na tym odcinku szlak turystyczny zielony zielony szlak wkracza w wąski wąwóz, ściśnięty zboczami Roztockiej Czuby i masywem Wołoszyna.. Skały w łożysku drogi są wygładzone przez lodowiec Roztoki...

  
Po 10 minutach od momentu wkroczenia na szlak turystyczny zielony zielony szlak, docieram do koryta Potoku Roztoka... Będzie mi on towarzyszył w czasie 4 kilometrowej wędrówki Doliną Roztoki, płynąc raz z prawej, raz z lewej strony szlakowej drogi, warto zatem napisać o nim parę słów...

  
Potok Roztoka wypływa z Wielkiego Stawu w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. Spływa Doliną Roztoki do Doliny Białki, gdzie znajduje ujście do Białki. Na Potoku Roztoka znajdują się wodospady:
 - w górnej części potok spada z progu Doliny Pięciu Stawów, tworząc najwyższy w Polsce wodospad Siklawa (wysokość ok. 64-70 m)
  - w dolnej części, nieopodal ujścia znajdują się Wodogrzmoty Mickiewicza, obok których parę minut wcześniej maszerowałem i podziwiałem ich piękno...

    
Wędruję w górę Doliny Roztoki.. Mimo, że szlak wiedzie wśród gęstego, świerkowego drzewostanu, nieliczne przerzedzenia pozwalają podziwiać pierwsze widoki na tatrzańskie szczyty.. Pośród korony drzew ukazuje się biała ściana Turni nad Szczotami (1741 m n.p.m.).. Opisze ją dokładnie, gdy za parę minut, po pokonaniu kilkuset metrów szlaku, odsłoni ona swe oblicze w całej krasie, wysoko ponad moja głową...

  
Maszeruję wygodną, szeroką leśną drogą, dochodząc w pewnym momencie do drewnianego mostka... Przerzucony jest on przez nurt Potoku Roztoka.. Szlak przechodzi teraz na jego drugi, północny brzeg..

    
Od tego momentu przez jakiś czas, Potok Roztoka będzie płynął po lewej stronie trasy szlak turystyczny zielony zielonego szlaku..

  
Maszeruję szeroką, wybrukowaną kamieniami drogą, wijącą się dnem Doliny Roztoki. Droga Doliną Roztoki do Doliny Pięciu Stawów Polskich była uczęszczana od dawna. W XIX wieku wędrował tu Stanisław Staszic, Seweryn Goszczyński, Ludwik Zejszner... Szlak prowadzący doliną został oznakowany w 1899 r... Dochodzę do bardziej otwartego terenu. Jest to niewielka rówienka nazwana Dudniąca Ziem.. Las przerzedza się, ukazując z lewej strony szlakowej ścieżki, pionową skalną Orlą Ścianę w długim, ciągnącym się z północnego wschodu na południowy zachód, grzbiecie Opalonego..


  Miejsce to, jest trochę przygnębiające.. Zacieniony i dość mroczny odcinek doliny, usłany jest dziesiątkami uschniętych kikutów pni wysokich świerków... Jak widać przyroda też ma swoje słabe strony i poddaje się licznym chorobom oraz szkodnikom drzewostanu...

  
Wznosząca się po lewej stronie szlaku grań Opalone, to trawiasto-lesisty grzbiet, odchodzący od Opalonego Wierchu w kierunku północno-wschodnim, aż do przełęczy Roztockie Siodło oddzielającej go od wzniesienia Roztockie Czuby. Opalone oddziela Dolinę Rybiego Potoku od Doliny Roztoki. Jego zbocza opadające do Doliny Roztoki, są na znacznej części podcięte skalnymi urwiskami porośniętymi borem świerkowo-limbowym. W górnej części Opalonego znajduje się trawiasta rówień, nazywana Wolarnią nad Kępą, Równią nad Kępą lub Nad Kępą. Dawniej była ona wypasana.. Przez Opalone prowadzi ścieżka, która od dawna znana była juhasom.

  
Po prawej stronie szlakowej ścieżki ukazuje się teraz w całej krasie, wysoko ponad moją głową, widziana wcześniej biała ściana Turni nad Szczotami.. Obiecałem ją opisać co czynie.. 
Turnia nad Szczotami (1741 m n.p.m.) położona jest w potężnym grzbiecie Wołoszyna, w jego końcowej części opadającej do Doliny Roztoki. Grzbiet z Turnią nad Szczotami odchodzi od grzbietu Wołoszyna w Zagonnym Zworniku, niższym wierzchołku Wierchu nad Zagonnym Żlebem. Od tego zwornika Turnia nad Szczotami jest oddzielona Wyżnim i Niżnim Siodłem. Północno-wschodnie zbocza turni to formacje skalne o wysokości od 500-700 metrów nazywane Szczotami, a w grani południowo-wschodniej położona jest Roztocka Turniczka (1536 m n.p.m). 

  
Turnia nad Szczotami porośnięta jest dziewiczym borem urwiskowym, w którym dominuje sosna limba. Jej wierzchołek jest pokryty lasem limbowo-świerkowym z domieszką modrzewia...
Góralskie legendy wspominają o skarbach zbójników, ukrytych w zboczach Szczot. Nazwa Szczoty bywa niekiedy błędnie rozciągana na całe urwiste zbocza Wołoszyna. Jest od dawna używana w gwarze podhalańskiej (jako scoty). Być może termin ten oznacza urwisty teren, natomiast nie jest to zniekształcone słowo szczyty..

  
Szlak ponownie zagłębia się w świerkowy las... Kamienista droga delikatnie wznosi się w górę.. Trzeba tutaj zaznaczyć, iż okolice Doliny Roztoki są częstym miejscem wędrówek niedźwiedzi, dlatego należy unikać chodzenia tutaj po zmroku, szczególnie samemu. A oto tegoroczna historia z życia tatrzańskich niedźwiedzi..W tym roku, w rejonie Morskiego Oka niedźwiedzica z trójką młodych po raz pierwszy pojawiła się końcem maja, w górnej części Doliny Roztoki. To jej zachowanie sprawiło, że dyrekcja TPN zdecydowała się na wprowadzenie zakazu poruszania się po zmroku po szlakach prowadzących do schronisk w Morskim Oku i w Pięciu Stawach. Stało się to po tym, jak pracownicy jednego ze schronisk ulegli wypadkowi uciekając przed przebywającą w pobliżu szlaku turystycznego niedźwiedzicą. A niedźwiedzica ta regularnie korzystała z "turystycznego zaplecza gastronomicznego". Jeśli nawet odpadki i śmieci były należycie zabezpieczone, to wśród turystów zawsze znalazł się ktoś litościwy, kto z okna rzucił głodnym misiom bułkę czy cukierka. Odstraszona od jednego obiektu, po kilku godzinach pojawiała się przy innym. Do jej ciekawszych wyczynów należy wyniesienie z magazynku schroniska w Pięciu Stawach kilkunastu beczek z coca-colą, które potem w kosówce otwierała zębami i wraz z młodymi zlizywała z łap bogaty w cukier, rozbryzgujący się napój. Wielokrotnie samym swym widokiem napędziła stracha turystom, jednak jak na razie nie odnotowano przypadków agresji.. Dyrekcja TPN zastanawia się nad wybudowaniem w dolinie małego fast fooda z coca-colą i hamburgerami polanymi miodem oraz czekoladą dla owej niedźwiedziej rodzinki..(no to już oczywiście żart z mojej strony  )...


Wędrując dnem zacienionej doliny w porannych godzinach, gdy słońce nie zagląda do jej czeluści, widok granatowego nieba prześwitującego co jakiś czas pomiędzy przerwami w ścianie lasu jest czymś naprawdę wspaniałym... Po prawej stronie szlaku w kierunku północnym, ukazują się kolejne szczyty, tym razem potężnego górskiego grzbietu Wołoszyna... Jako pierwsze wyłaniają się formacje skalne Skrajnego Wołoszyna (2092 m n.p.m)

  
Po 1 godz.15' marszu licząc od wyjścia z parkingu w Palenicy, docieram do miejsca o nazwie Nowa Roztoka.. Jest to niewielka polana w Dolinie Roztoki, położona na wysokości 1290-1310 m n.p.m., na północnym brzegu potoku Roztoka. Miejsce to jest pewnym wyznacznikiem odległości, a mianowicie znajduje się w połowie trasy szlak turystyczny zielony zielonego szlaku licząc od asfaltowej drogi do Morskiego Oka, a Doliną Pięciu Stawów.. Nazwę nadano polance po tym, jak przenieśli się na nią pasterze ze Starej Roztoki. Dawniej na polance tej odpoczywały owce pędzone na wypas w Dolinę Pięciu Stawów, polana wykorzystywana była też przez krowiarzy. Wchodziła w skład Hali Pięciu Stawów. Ostatni raz krowy pasły się tutaj w 1968. Polanka stopniowo zarasta i już obecnie jej nazwa jest właściwie historyczna..

  
Na polanie znajduje się wyremontowany w 1968 r. szałas, który może służyć za schronienie w czasie deszczu. Polanka stanowi ulubione miejsce odpoczynku turystów. Jak informuje szlakowskaz, dotarcie stąd do Doliny Pięciu Stawów zajmie jeszcze około 1 godzinki...


Można też z tego miejsca oglądać wysokie i bardzo strome ściany Wielkiego i Pośredniego Wołoszyna, przecięte równoległymi szczelinami żlebów i porośnięte niemal pierwotnym lasem świerkowym.

    
Południowym skrajem polanki przepływa z wyraźnym szumem Potok Roztoka. Potok już na wysokości polany Nowa Roztoka płynie kaskadami ze średnim spadkiem 110 m/km. ..

    
Ruszam dalej... Po dwóch minutach marszu od polanki Nowej Roztoki, ukazują się drewniane mostki przerzucone przez nurt potoku.. Ścieżka szlakowa zakręca w lewo i przechodzi przez pierwszy z nich..



W odległości kilkudziesięciu metrów - drugi drewniany mostek.. Przeprowadza mnie na drugą stronę potoku.. Od tego momentu już do samego końca czyli do Doliny Pięciu Stawów, Potok Roztoka będzie płynął po prawej stronie ścieżki szlak turystyczny zielony zielonego szlaku...

    
Po przekroczeniu drewnianych mostków, ścieżka szlakowa zakosem wznosi się w górę. Pokonuję kolejnych kilkaset metrów szlaku. W prześwitach pomiędzy drzewami, po prawej stronie w kierunku północnym, coraz wyraźniej ukazuje się masywna, postrzępiona grań Wołoszyna. Grań zaczyna się od połączenia z masywem Koszystej w regionie Krzyżnego, a kończy Turnią nad Dziadem, której zbocza opadają w kierunku Wodogrzmotów Mickiewicza. Wołoszyn ma kilka kulminacji oddzielonych płytkimi przełęczami, w kierunku od Krzyżnego są to: Mały Wołoszyn (2144 m n.p.m.), Wołoszyńska Szczerbina (2141 m n.p.m.), Wielki Wołoszyn (2151 m n.p.m.) Wyżnia Wołoszyńska Przełęcz (2061 m n.p.m.), Pośredni Wołoszyn (2117 m n.p.m.), Niżnia Wołoszyńska Przełęcz (2036 m n.p.m.), Skrajny Wołoszyn (2092 m n.p.m.), Wierch nad Zagonnym Żlebem (2037 m n.p.m.), Turnia nad Dziadem (1901 m n.p.m.)... Na fotce poniżej grań Wołoszyna - od lewej: Wielki Wołoszyn, Wyżnia Wołoszyńska Przełęcz, Pośredni Wołoszyn, Niżnia Wołoszyńska Przełęcz..


Granią Wołoszynów, 15-17 lipca 1903, ks. Walenty Gadowski oznakował pierwszy odcinek Orlej Perci, rozpoczynając pracę od Wodogrzmotów Mickiewicza, idąc przez Polanę pod Wołoszynem i grzbiet Wołoszyna na Krzyżne. Odcinek ten został jednak zamknięty w 1956, a teren objęto ścisłym rezerwatem przyrody.. Zbocza Wołoszyna porośnięte są do wysokości ok.1600 m borem limbowym, wyżej rośnie kosodrzewina. W górnych regionach roślinność pooddzielana jest pasami utworzonymi przez lawiny. Na wysokości 2020 m znajduje się tu najwyższe stanowisko limby w polskich Tatrach. W uroczysku Sywarne rośnie ok. 30 starych modrzewi. Na fotce poniżej - od lewej: Pośredni Wołoszyn, Niżnia Wołoszyńska Przełęcz, Skrajny Wołoszyn..

  
W bliższej odległości po lewej stronie szlaku, w kierunku południowym, wznoszą się teraz wysoko ponad moją głową, pionowe ściany Świstowej Czuby (1763 m n.p.m.). Jest ona kulminacją kończącą północne ramię Opalonego Wierchu, urywającą się ścianą o wysokości ok. 300 m nad Doliną Roztoki. Poniżej wierzchołka turni, poniżej siodełka położonego na południe od wierzchołka, przechodzi oznaczony kolorem szlak turystyczny niebieski niebieskim szlak turystyczny poprowadzony znad Morskiego Oka do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów. Świstowa Czuba często (błędnie) nazywana jest Świstówką. W zachodnich jej zboczach, opadających do Doliny Pięciu Stawów znajduje się kopulaste wzniesienie nazywane Niżnią Kopą... Wejście na szczyt od dawna było znane pasterzom. Z rejonu Świstowej Czuby rozległe widoki na potężny masyw Wołoszyna, Dolinę Pięciu Stawów i Dolinę Roztoki z zawieszoną wysoko Buczynową Dolinką. Według Marii J. Zaleskiej nazwa Świstówka pochodzi od tego, że "wiatr tu często świszcze najokropniej"..

   
Dawniej szlak turystyczny przez Świstową Czubę, poprowadzony był inaczej: poprzez siodło Świstowej Czuby i dolnym zboczem Świstówki Roztockiej, nieco powyżej przepaścistego urwiska. Było to mocno pochyłe zbocze, na którym do lata zalegał płat zlodzonego śniegu. Często zdarzały się tutaj obsunięcia turystów, którzy spadali z przepaścistej ściany do Doliny Roztoki. W 1956 ścieżkę poprowadzono inaczej; obecnie omija ona siodło Świstowej Czuby i prowadzi w górę, po zachodniej stronie jej grani. Mimo to zdarzają się przejścia nieświadomych niebezpieczeństwa turystów starą ścieżką. Szczególnie niebezpieczne jest to zimą. Do 2003 r. zginęło tutaj łącznie kilkunastu ludzi. W sylwestra 1956 roku spadło z 300-metrowej ściany 3 narciarzy; dwóch mężczyzn zginęło, kobieta z ciężkimi obrażeniami przeżyła. TOPR został powiadomiony o wypadku przez czwartego narciarza, który nie spadł i powrócił do schroniska PTTK w Dolinie Pięciu Stawów. Cztery lata później ów narciarz, również w sylwestra, poniósł śmierć w tym samym właśnie miejscu. W 1994 zginęła tutaj 23-letnia turystka niemiecka.

  
Widoczne co pewien czas ze szlakowej ścieżki południowe zbocza masywu Wołoszyna, poprzecinane są  licznymi lawinowymi żlebami. Jest ich kilka. Wyliczając je w kolejności od strony Wodospadów Mickiewicza, ciągną się po stokach masywu Wołoszyna w następującym porządku - Siwarny Żleb, Zagonny Żleb, Szeroki Żleb Wołoszyński, Gaisty Żleb, Ciemnisty Żleb, Skalnisty Żleb, Biały Żleb, Koryto, Urwany Żleb. Na fotkach poniżej grań Wołoszyna ze szczytami - od lewej: Wielki Wołoszyn (2155 m n.p.m.), Wyżnia Wołoszyńska Przełęcz (2061 m n.p.m.), Pośredni Wołoszyn (2117 m n.p.m.). Opadający w dół głęboki żleb nosi nazwę Koryto....

  
  Potężny grzbiet Wołoszyna rozdziela dwie doliny; Dolinę Waksmundzką od Doliny Roztoki. W regionie przełęczy Krzyżne łączy się z masywem Koszystej. Wołoszyn to ostoja niedźwiedzi (w zboczach znajdują się ich gawry), kozic i świstaków. Pod względem przyrodniczym jest to jeden z cenniejszych masywów tatrzańskich. Starania Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego doprowadziły do objęcia go rezerwatem przyrody już w 1936 roku..

  
szlak turystyczny zielony Zielony szlak ponownie pnie się w górę, kamienistym, zacienionym traktem.. Ściana lasu przerzedza się....

  
...aż w końcu moim oczom, pomiędzy świerkowymi koronami, ukazuje się w oddali, wznoszący majestatycznie w całej swej okazałości, główny cel mojej wędrówki - Kozi Wiech (2291 m.np.m.). Jego jasny masyw ostro odcina się na tle granatowego, bezchmurnego nieba...

    
Wędruję coraz wyżej.. Szlak łagodnie wznosi się w górę obszarem  świerkowego lasu, który coraz wyraźniej zanika przechodząc w piętro kosodrzewiny. Wkraczam w górną cześć Doliny Roztoki... Po lewej stronie ścieżki odsłaniają się ponad 300 metrowe, pionowe ściany Świstowej Czuby (1763 m n.p.m.), opadające na dno doliny..

    
Na wysokości ok.1380 m n.p.m. trasa szlak turystyczny zielony zielonego szlaku najwyraźniej zbliża się w kierunku koryta Potoku Roztoka... Cień lasu pozostaje gdzieś za mną, a miejsce świerkowych rewirów coraz wyraźniej zajmują połacie kosodrzewiny... W tym miejscu, nad brzegiem potoku leży duża wanta czyli granitowy skalny blok o nazwie Dziadula (po lewej stronie fotki)...


Dziadula to kilkumetrowa, podłużna, samotna turniczka leżąca pomiędzy korytem Potoku Roztoka a ścieżką szlak turystyczny zielony zielonego szlaku w otoczeniu kęp kosodrzewiny.. Jej ciemny podłużny grzbiet jest jak widać na fotce poniżej, ciekawym fotograficznym odcięciem zielonego zbocza Wołoszyna... A skąd taka nazwa?.. Otóż w gwarze pasterzy tatrzańskich, dziadula to inaczej samotnie stercząca i rzucająca się w oczy duża wanta, skałka lub turniczka, podobnie jak dziad lub dziadek....

  
Od momentu przekroczenia magicznej wysokości 1400 metrów n.p.m., zmienia się diametralnie otaczający mnie krajobraz.. Ukazujący się do tej pory tylko w prześwitach lasu szczyt Koziego Wierchu oraz pasmo Wołoszyna, teraz górują w całym swym majestacie ponad Doliną Roztoki...
- Kozi Wierch i ciągnące się w kierunku północnym wierzchołki Granatów..

  
- Grań Wielkiego i Pośredniego Wołoszyna..

  
Dalsza część grani Wołoszynów: Pośredni i Skrajny Wołoszyn

    
Ścieżka szlakowa biegnie teraz u podnóża Świstowej Czuby, w cieniu jej północnego zbocza..

  
W pewnym momencie, po prawej stronie szlaku, na niewielkiej polance otoczonej krzakami kosówki, pojawia się drewniana buda, a obok niej dość dziwne urządzenie z liną biegnącą na wysokości kilkunastu metrów w górę zbocza Niżniej Kopy ( 1711 m n.p.m.)
Jest to miejsce dolnej stacji wyciągu towarowego, który wspomaga dostawy do najwyżej położonego schroniska w polskiej części Tatr czyli schroniska PTTK w Dolinie Pięciu Stawów im. Leopolda Świerza na wysokości 1671 m n.p.m.. Gdy wejdę na górę pod schronisko, pokażę dokładniejszą fotkę tej całej wyciągowej maszynerii ..

    
Od miejsca dolnej stacji wyciągu, kamienna, szeroka ścieżka szlakowa prowadzi lekkim wznosem przez około 300 metrów, pośród połaci wysokiej kosówki i krzewów górskiej jarzębiny...

    
W niespełna 5 minut doprowadza mnie do rozdroża szlaków na tzw."Rzeżuchach"... W miejscu tym szlak turystyczny zielony zielony szlak zmierzający do Doliny Pięciu Stawów biegnie dalej prosto szeroką kamienną dróżką, natomiast w lewo odbija wąska ścieżka zagłębiająca się w kępy kosodrzewiny i wznosząca się bardzo stromo w górę...

Jest to trasa szlak turystyczny czarny czarnego szlaku, alternatywne dojście do schroniska nad Pięcioma Stawami.. szlak turystyczny czarny Czarny szlak biegnący w górę zbocza Niżniej Kopy (1711 m n.p.m) licznymi zakosami, szybko wznosi się w rejon schroniska.. Trasa dużo bardziej męcząca od szlaku szlak turystyczny zielony zielonego, omijająca jednak wodospad Siklawę, lecz szybciej doprowadzająca do schroniska nad Przednim Stawem... Jak wygląda to podejście, czy Dolina Pięciu Stawów może zauroczyć turystę swym pięknem oraz dalsza część mojej wyprawy na Kozi Wierch w kolejnym, II odcinku fotoreportażu... 

  
KONIEC cz. I
C.D.N...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz