TATRY
WYSOKIE
ZE STAREGO SMOKOWCA NA
SŁAWKOWSKI SZCZYT (2452 m n.p.m)
CZ.I
Sławkowski Grzebień
Po prawie półrocznej przerwie w pisaniu relacji z
moich wędrówek, spowodowanej przenosinami bloga na nowy portal oraz nawałem
zajęć i dalekimi wyprawami po świecie, powoli zaczynam wracać na strony mojego bloga z nowymi, ciekawymi opisami górskich tras, wypraw z plecakiem po Tatrach
i nie tylko… W kolejnych fotorelacjach przemierzymy strome zbocza kultowego,
słowackiego szczytu jakim jest Krywań(2494 m), powspinamy się fajnym szlakiem
na Koprowy Wierch (2363 m), przemierzymy całe pasmo Małej Fatry leżące w słowackich
Karpatach Zachodnich z pięknymi szczytami, zespołem głębokich, skalnych
kanionów zwanych Dierami i ciekawymi
zbójnickimi szlakami, przemaszerujemy po paśmie Jaworzyny Krynickiej i Pustej
Wielkiej oraz połazimy po szlakach Tatr Zachodnich z Rohaczami włącznie.. Na
początek tego nowego cyklu wędrówek z plecakiem, proponuje wyprawę w słowackie
Tatry Wysokie na wysokość 2452 m n.p.m i zdobycie szczytu, z którego panoramy
widokowe są jednymi z najpiękniejszych w całym paśmie Tatr… O jakim szczycie
mowa?.. Ten szczyt to Schlagendorfer Spitze z
niemieckiego lub jak kto woli Nagyszalóki-csúcs po węgiersku, w języku
słowackich sąsiadów Slavkovský štít, a tak po naszemu to Sławkowski Szczyt
(2452 m n.p.m.)..
Podczas częstych, wieczornych rozmów z moimi słowackimi przyjaciółmi przy kufelku "lanego" Pilznera, wymieniamy poglądy, żartujemy, sprzeczamy się, opowiadamy o różnych przygodach jakie spotkały nas w górach, a nie rzadko porównujemy nasze obecne życie po polskiej i słowackiej stronie Tatr.. Przez wiele lat znajomości wywiązała się między nami mocna nić przyjaźni i zaufania. Wystarczy nieraz jedno spojrzenie, a rozumiemy się doskonale bez słów.. Ale jest jedna rzecz, która w sercach słowackich, górskich "łazików" i ludzi po tamtej stronie Tatr kochających góry, wzbudza lekką zazdrość w stosunku do Nas Polaków, a konkretnie do pewnego fragmentu skalnej, tatrzańskiej grani.. Aby sprawa stała się jasna, posłuchajcie zatem takiej oto rozmowy:..
Podczas częstych, wieczornych rozmów z moimi słowackimi przyjaciółmi przy kufelku "lanego" Pilznera, wymieniamy poglądy, żartujemy, sprzeczamy się, opowiadamy o różnych przygodach jakie spotkały nas w górach, a nie rzadko porównujemy nasze obecne życie po polskiej i słowackiej stronie Tatr.. Przez wiele lat znajomości wywiązała się między nami mocna nić przyjaźni i zaufania. Wystarczy nieraz jedno spojrzenie, a rozumiemy się doskonale bez słów.. Ale jest jedna rzecz, która w sercach słowackich, górskich "łazików" i ludzi po tamtej stronie Tatr kochających góry, wzbudza lekką zazdrość w stosunku do Nas Polaków, a konkretnie do pewnego fragmentu skalnej, tatrzańskiej grani.. Aby sprawa stała się jasna, posłuchajcie zatem takiej oto rozmowy:..
- Viete, môj priateľ Andrew, My Slováci závisť
vám jednu vec v horách .. Orla Perc.
- Zdenku Wy nam zazdrościcie Orlej Perci??...
Przecież Wasza, słowacka cześć Tatr jest 3 razy większa, a co za tym idzie
pięknych szlaków, szczytów, dolin i grani macie dużo więcej niźli po naszej, Polskiej
stronie..
- Andrew súhlasí, ale smerované svahy, a hrebeň
chodník cez priesmyky a vrcholy nie je, a nebude na slovenskom strane Tatier..
Orla Perć to báječný hrebeň, a niečo krásneho..
I w tym
miejscu muszę zgodzić się z moimi, słowackimi przyjaciółmi.. Orla Perć nie ma
sobie równych w paśmie Tatr Wysokich.. Słowackie szlaki prowadzące wysoko w
Tatry, w przeważającej większości wznoszą się na dany szczyt, a potem
sprowadzają z niego tą samą, szlakową ścieżką bez możliwości wędrowania granią
przez kilka wierzchołków.. Jednak nie Orla Perć będzie celem mojej kolejnej
wyprawy na górskie szlaki. Wątek tej rozmowy przytoczyłem po to, aby zabrać Was
na kolejny, piękny słowacki szczyt o nazwie Slavkovsky Śtit i potwierdzić słowa
mojego słowackiego przyjaciela Zdenka, iż większość szlaków w słowackich
Tatrach Wysokich prowadzi na kulminację wspaniałych masywów górskich, jednak
wyjście i zejście to jednoszlakowa droga typu "there and back" czyli
tam i z powrotem.... Wczesnym rankiem pewnego sierpniowego dnia, zmobilizowany zapowiedziami pięknej,
słonecznej aury, pozostawiłem troski dnia codziennego w dolinach i ruszyłem na
wyprawę w Słowackie Tatry.. Celem wędrówki górskim szlakiem był wysoki, rozłożysty
szczyt, wypiętrzony w bocznej grani Tatr na wysokość 2452 m n.p.m. o nazwie
Slavkovský Śtít.. Jego potężny masyw góruje ponad znanym i popularnym,
słowackim ośrodkiem turystycznym - Stary Smokowiec.. Aby najprościej dotrzeć do
tej kultowej i jednej z najstarszych, turystycznych osad w Tatrach Słowackich,
trzeba przejechać ze strefy granicznej w Łysej Polanie lub Jurgowie ok.20 km
od granicy, za wsią Tatranska Kotlina należy skręcić na prowadzącą wzdłuż
południowego podnóża Tatr Wysokich, Drogę Wolności (Cesta Slobody). Stąd do
Starego Smokowca jeszcze 23 km...
Parę minut po godzinie 8-mej, jechałem podtatrzańską, widokową
drogą zwana przez Słowaków Drogą Wolności, w kierunku Starego Smokowca.. W
ciągu roku przejeżdżam tędy dziesiątki razy wędrując w Tatry od Słowackiej
strony i za każdym razem przystaję za Tatrzańską Łomnicą, w moim ulubionym
miejscu na poboczu drogi, skąd doskonale widać najwyższe tatrzańskie masywy -
Łomnicy, Gerlacha, Keżmarskiego, Durnego i między innymi Slavkovskiego
Szczytu.. Rozległy widok z tego miejsca nie jest dziełem przypadku. To matka
natura przyczyniła się swego czasu do ukazania rozległej panoramy Tatr.. Otóż,
rosnące niegdyś na tym terenie olbrzymie połacie lasu, zostały niemal
doszczętnie zniszczone w czasie huraganu 19 listopada 2004 roku, odkrywając tym
samym szersze widoki na tatrzańskie masywy... I choć zdjęć mam z tego miejsca
już setki, zatrzymując się każdorazowo na minutkę, pstrykam kolejną fotkę...
Gdy oglądam je potem w domu okazuje się, że za każdym razem panorama jest
inna.. A to światło pada inaczej rankiem a inaczej po południu czy wieczorem, a
to pora roku zmienia oblicze szczytów, a to cienie chmur zmieniają wygląd
masywów, jednym słowem te same Tatry, a jednak każdorazowo inne... I tym razem
nie omieszkałem zrobić parę fotek.. Od lewej cel mojej dzisiejszej wędrówki -
podłużny grzbiet Sławkowskiego Szczytu (2452 m), pośrodku Pośrednia Grań (2441
m), z prawej Durny (2621 m), Łomnica (2634 m), Keźmarski Szczyt (2556 m) i
najniższy Huncowski Szczyt (2352 m)..
Zbliżenie
- Sławkowski Szczyt (2452 m)
Zbliżenie
- Pośrednia Grań (2441 m)
Zbliżenie
- od lewej: Durny (2621 m), Łomnica (2634 m), Keźmarski Szczyt (2556 m),
Huncowski Szczyt (2352 m)
Po
krótkim postoju ruszam dalej. W parę minut dojeżdżam do centrum Starego
Smokowca.. Z głównej, asfaltowej drogi skręcam w prawo za okazałym i
reprezentacyjnym budynkiem Grand Hotelu..
Kilkadziesiąt
metrów powyżej za budynkiem Grand Hotelu, nieopodal urokliwej budowli jaką jest
niewielki, malowniczy kościółek pw.
Niepokalanego Poczęcia NMP z 1888 roku, znajduje się parking
samochodowy i dolna stacja kolejki linowo-terenowej na tzw. Hrebieniok (slow.)
czyli obszar rozległego tarasu u podnóży masywu Sławkowskiego Szczytu.. Wyjazd
kolejką na Hrebienok skróci i wyeliminuje odcinek nieciekawego podejścia ze Starego
Smokowca w rejon tegoż tarasu.. Wjeżdżam na parking samochodowy obok budynku
stacji kolejki, gdzie pozostawię swój pojazd wyruszając na wędrówkę w góry..
Młody Słowak „kasuje” mnie na kilka € za całodobowy parking.. Na zegarku jest
dokładnie godzina 8:30...
Zanim
zarzucę plecak na ramię, zabiorę potrzebny sprzęt na drogę i wyruszę na moją
górską wyprawę, muszę napisać parę słów o tej kultowej, podtatrzańskiej osadzie
jaką jest Stary Smokowiec…
STARY SMOKOWIEC (słow.
Starý Smokovec 990 m n.p.m.) to najstarsza tatrzańska osada u podnóża Tatr
Wysokich, na zboczu Sławkowskiego Szczytu... Położona jest przy Drodze
Wolności, około 6 km na zachód od Tatrzańskiej Łomnicy, ważny punkt wyjściowy
do centralnej części Wysokich Tatr. Obecnie popularny ośrodek
turystyczno-rekreacyjny, głównie wśród narciarzy oraz amatorów pieszych
wycieczek. Jest również ważnym węzłem zelektryfikowanej linii kolei
wąskotorowej, łączącej Poprad, Tatrzańską Łomnicę oraz Szczyrbskie Jezioro. W
Starym Smokowcu znajduje się także wspomniana, dolna stacja kolejki na Hrebienok
(Smokowieckie Siodełko). A teraz troszkę zamierzchłej historii.. Miasto znane jest od dawna dzięki Smokowskiej wodzie mineralnej. Zainteresowanie
podtatrzańskich mieszkańców Smokowską wodą mineralną ma korzenie w mglistej
przeszłości. Nie jest wykluczone, że w swoich początkach było związane z
oddawaniem czci smokowi, starosłowiańskiemu bóstwu bogactw naturalnych i wód. W
roku 1793 wyrosła w pobliżu źródeł leśniczówka i domek myśliwski właściciela
okolicznych lasów Stefana Csakyeho. W roku 1797 osada odgrywała już rolę
letniska pierwszą w swoim rodzaju w Wysokich Tatrach... Początkowy okres
rozwoju przypadł na połowę XIX w. za czasów Jerzego Rainera (1800-1872), który
Stary Smokowiec udostępnił szerszym warstwom społecznym. Wtedy powstały
pierwsze, większe hotele i restauracje oraz lecznicze zaplecze ze stałym,
lekarskim dozorem. Dalszy rozwój osady był związany z budową kolei z Koszyc do
Bohumina (1871) oraz z udaną konkurencją z nowymi centrami, które szybko, jedno
po drugim, powstawały na południowych stokach Wysokich Tatr. Dominantą Smokowca
jest wielki, stylowy budynek Grand Hotelu, powyżej którego zaparkowałem
samochód.. Powstał on w 1904 roku według planów budapeszteńskiego architekta
Guida Hoepfnera.. Początkowo był to jeden blok, ale dostawiając skrzydła
trzykrotnie go powiększono. W latach 1947-60 Stary Smokowiec był siedzibą
powiatu Wysokie Tatry, w roku 1960 został włączony do powiatu Poprad. Od roku
1999 jest znowu siedzibą miasta Wysokie Tatry. W Starym Smokowcu mieści się
także siedziba Górskiego Pogotowia Ratunkowego (HZS), słowackiej służby
ratowniczej.
Szlak na Sławkowski Szczyt to najstarsza ze zweryfikowanych marszrut szczytowych w Tatrach, używana już w roku 1664.. Ok.1805 roku szedł nią Stanisław Staszic.. Droga wyczerpująca i mozolna zwłaszcza w słońcu, jednak widokowo wspaniała.. Plan mojej wyprawy, rozpoczynającej się w Starym Smokowcu na wysokości ok.1000 m n.p.m, zakładał wyjazd kolejką linowo-terenową na Smokovieckie Siodełko zwane inaczej Hrebienok, następnie wędrówkę
Całkowita
długość trasy (góra, dół) - 17,2 km, podejścia 1547 m, zejścia 1547 m,
orientacyjny czas marszu - 8 godzin. Do tego
należy doliczyć czas postojów na posiłek, czas na fotki i czas wylegiwania się
na szczycie - w moim przypadku to dodatkowo 1 godzinka - w sumie 9 godzin
i myślę, że jest to realny, spokojny czas całej wyprawy.. No, chyba że
ktoś myli górskie wycieczki z biegiem długodystansowym to wtedy krócej, ale
można nie zapamiętać gdzie się było
.. Ale my tu gadu-gadu, a czas ucieka... Ruszamy
na wędrówkę bo słoneczko coraz wyżej, a dzień zapowiada się piękny, ciepły i
bezchmurny.. Kilkadziesiąt metrów od parkingu stoi budynek kolejki linowej na
Hrebienok (Smokowieckie Siodełko).. Kieruję się w jego stronę do kas biletowych..

Przed
wejściem zatrzymuje się na moment i spoglądam w kierunku północnym.. W oddali,
wysoko na tle nieba wznosi się majestatyczny grzbiet Sławkowskiego Szczytu
(2452 m).. To właśnie tam, na jego czubku, będzie moje dzisiejsze
„szczytowanie”
..

Przyjemność
jazdy kolejką w górę i z powrotem kosztuje obecnie 7€ czyli prawie 30 zł... Nie
mało, bo np. wyjazd podobną kolejką naziemną w Polsce na Górę Żar (góra-dół)
kosztuje 13 zł, a na Gubałówkę 17 zł... No, ale cóż kiedy czas się liczy, a i w
nogach pozostanie parę kilometrów... Na peronie tylko kilka osób.. Zdążyłem
dosłownie na ostatni moment, bo gdy nie ma ludzi kolejka kursuje co 30 minut..
Wchodzę jako ostatni, zamykają się drzwi i wagonik rusza w górę..
Kolejka linowo-terenowa ze Starego Smokowca na Smokowieckie Siodełko, popularnie nazywana kolejką na Hrebienok, spełnia podobną rolę jak w Polsce kolej na Gubałówkę. Siodełko jest bowiem dobrym punktem widokowym, sam przejazd kolejką jest więc dla niektórych turystów celem samym w sobie. Zazwyczaj jednak turyści używają jej tylko jako „odskocznię” do dalszych wędrówek po górach; na Siodełku znajduje się bowiem duży węzeł szlaków turystycznych, prowadzących na szczyty i doliny Tatr Wysokich. A jakie były losy jej powstania i działalności przez lata?.. Posłuchajcie..
HISTORIA POWSTANIA KOLEJKI LINOWO-TERENOWEJ NA HREBIENOK
Idea,
realizacja i losy kolejki naziemnej ze Starego Smokowca na Hrebienok są silnie
związane z powstaniem i historią Tatrzańskiej Kolei Elektrycznej. Wybudowana
została za pieniądze akcjonariuszy spółki Phoebus razem z odcinkiem kolei
elektrycznej Poprad-Tatry-Stary Smokowiec. Kolejka zaczęła kursować 21.12.1908.
Jej głównym celem było udostępnienie gościom Starego Smokowca i pozostałym
turystom uroków popularnej Doliny Zimnej Wody. Do przewozu osób służyły dwie
kabiny. Kolejka pokonywała różnicę wysokości 254 m i jeździła po pierwotnej
trasie aż do 1967 roku... Zwiększająca się ilość odwiedzających oraz zbliżające
się MŚ 1970 stawiały wyższe wymagania również dla kolejki. O wymianie
niespełniającej wymagania i mało pojemnej kolejki naziemnej na nową zdecydowano
w 1964 roku. Pierwszy projekt wypracowano w lutym 1965, zakładano w nim dostawę
sprzętu technicznego od austriackiej firmy Waagner-Biro GmbH z Wiednia jednak
po otrzymaniu oferty od włoskiej firmy Ceretti-Tanfani z Mediolanu zrezygnowano
z pierwotnego projektu i w lutym 1966 pracownicy Narodowego Zakładu
Projektowania Transportu przygotowali drugą alternatywę, która zakładała
wykorzystanie urządzeń technicznych od owej firmy. Powodem zmiany dostawcy
sprzętu technicznego był wydajniejszy i nowocześniejszy sprzęt oferowany przez
firmę włoską. Rekonstrukcję kolejki przeprowadzono w 1967 roku. Zlikwidowano
wówczas budynek dolnej stacji w Starym Smokowcu, tor kolejowy oraz urządzenie
napędowe w górnej stacji na Hrebienku. Jednocześnie postawiono nowe, nowoczesne
stacje kolejki w Starym Smokowcu i na Hrebienku. Zmniejszyła się także różnica
wysokości między stacjami w porównaniu z pierwotną trasą o osiem metrów (246
m). Wzdłuż trasy postawiono słupy doprowadzające energię elektryczną potrzebną
do oświetlenia, wygrzewania wagonów i napędu.
Kolejka jak widać przechodziła kolejne modernizacje i metamorfozy, aż w końcu w niedzielny poranek 22 grudnia 2007 r. na trasę ze Smokowca na Hrebienok wyruszyły nowocześnie wyglądające wagoniki. Ich remont rozpoczął się już w połowie września... Obecna kolejka linowa została wyprodukowana zgodnie z nowoczesnymi technologiami ekologicznymi. Została wyposażona w wysokiej jakości urządzenia zabezpieczające. Kolejka jest sterowana elektronicznie. Gwarantuje pasażerom wysoki komfort i wysoką jakość transportu. Podróżowanie kolejką odbywa się na stojąco. Pneumatyczne, składalne siedzenia zostały zainstalowane wyłącznie w części zgodnej z kierunkiem jazdy. Na podłogach kabin położono nawierzchnie antypoślizgowe. W zimie kabiny są ogrzewane. Dzięki zastosowanej konstrukcji przeszklonych ścian bocznych oraz dachu, podróżujący mogą w trakcie jazdy podziwiać piękno wierzchołków gór w Tatrach. Dodatkowym atutem jest możliwość przewożenia na górnej powierzchni kabin - sani, rowerów oraz pługu śniegowego..
Nowe wagoniki mogą maxymalnie pędzić pod górę z prędkością 36 km/godz. (10 m/sek) i w ciągu 60 minut wywożą 1300 pasażerów. Stacja dolna kolejki położona jest na wysokości 1034 m n.p.m., a stacja górna znajduje się na wysokości 1280 m n.p.m. Różnica wzniesień 246 m. Długość trasy po skosie wynosi 1 937 m, średnie nachylenie trasy kolejki wynosi 12,8%..

Miejsce,
do którego dotarłem nosi potoczną nazwę Hrebienok, a geograficznie zwie się
Smokowieckie Siodełko i jest położone na wysokości 1285 m n.p.m.. Często zwane
także przez Polaków "Smokowiecką Gubałówką". Jest to szeroki,
tarasowaty występ w masywie Sławkowskiego Szczytu na jego południowo-wschodnim
zboczu... W pobliżu górnej stacji kolejki znajduje się wspomniany już węzeł
znakowanych szlaków turystycznych, m.in. Magistrali Tatrzańskiej, a także
kultowe schronisko Biliková Chata (ok. 5 min). Popularnym celem wycieczek z
Siodełka są pobliskie Wodospady Zimnej Wody (ok. 20-30 min). Na Smokowieckie
Siodełko można wyjść na nogach, wyjechać kolejką lub rowerem. Z powrotem, na
dół, możliwy jest również zjazd hulajnogami (wypożyczalnia na Siodełku).
Z
platformy widokowej roztacza się widok na piramidy Łomnicy i Pośredniej Grani
Górujący
ponad Hrebienkiem masyw Sławkowskiego Szczytu wygląda okazale i imponująco.. W
zimie działają tutaj wyciągi narciarskie na Sławkowski Grzebień. Prowadzące od
nich nartostrady należą do najbardziej stromych w całej Słowacji (spadek 41,7%
i 36%). Ośrodek narciarki składa się z dwóch części, Górnej Łąki z różnicą
poziomów około 200 m, która nadaje się dla bardziej zaawansowanych narciarzy
oraz Dolnej Łąki, która nadaje się dla dzieci i początkujących. W ośrodku jest
w sumie 6 wyciągów i 6 tras zjazdowych o całkowitej długości 1552 m. Dla
miłośników sportów zimowych jest oświetlona trasa saneczkarska Hrebienok –
Stary Smokowiec..
Na
Hrebienku znajduje się cały kompleks turystyczny: oprócz górnej stacji kolejki
linowej jest restauracja, hotel górski "Hrebienok". Położony jest on
nieco wyżej, na wysokości 1267 m n.p.m., w przepięknej scenerii Wysokich Tatr u
podnóży Slavkovskiego Szczytu od strony południowo-wschodniej. Całkowicie odnowiony,
oferuje zakwaterowanie w nowocześnie i wygodnie urządzonych apartamentach, 1- i
2-osobowych pokojach wyposażonych w łazienki z prysznicami, WC, telefon, radio,
kolorowy TV z programami SAT oraz balkon. Dwie hotelowe restauracje serwują
bogaty wybór dań słowackiej i międzynarodowej kuchni.. Do dyspozycji gości -
sauna, klasyczne masaże, wypożyczalnia zimowego sprzętu sportowego, tenis
stołowy i bilard, kantor...
Nie
zatrzymuję się tutaj na dłużej.. Przede mną bardzo długie i żmudne podejście na
Sławkowski Szczyt. Co prawda nie ma ono żadnych trudności technicznych typu
łańcuchy czy klamry, ale jak się potem okaże, w czasie upalnego, letniego dnia
będzie to męczące i mozolne zmaganie się ze szlakową trasą, wznoszącą się
non-stop w górę.. Z Hrebienka na szczyt jest prawie 1200 metrów
przewyższenia na odcinku niespełna 6 km !!... Przy szlakowskazie skręcam w lewo
na zachód mijając budynek górskiego hotelu i kamienistą, wąską dróżką
czerwonego szlaku Tatrzańskiej Magistrali podążam w
stronę świerkowego lasu..
Słowo
"las" to za dużo powiedziane... Szlakowa ścieżka biegnie
południowo-wschodnią częścią zbocza Sławkowskiego Szczytu, delikatnie wznosząc
się pod górę... Ten obszar wygląda po części jak wielka, ogołocona z drzew
stokowa polana... Ale to tylko malutki fragment oblicza wielkiej, przyrodniczej
katastrofy, jaka dosięgła ten rejon Tatr 8 lat temu...
Przemiany
w Tatrach mają najczęściej charakter ewolucyjny, powolny i stopniowy.. Należą
do nich przede wszystkim zmiany rzeźby
terenu, powstałe pod wpływem obrywów skalnych, potoków gruzowo - błotnych i
innych procesów modelujących stoki.. Występują także zdarzenia nagłe i
gwałtowne.. Są to zniszczenia lasów zwane potocznie wiatrołomami; w ciągu
ostatnich kilkudziesięciu lat występowały one na większą skale kilkakrotnie,
jednak ta zmiana krajobrazu powstała pod wpływem huraganowego wiatru w dniu 19
listopada 2004 roku, nazwana na Słowacji „Wielka katastrofa” (Velká kalamita),
miała charakter nieporównywalny z poprzednimi. Powstał nie tylko ogromny, ale i
zwarty powierzchniowo wiatrołom o powierzchni ok.12-14 tys. ha. W efekcie
krajobraz południowego i południowo - wschodniego skłonu Tatr Wysokich uległ
całkowitemu przeobrażeniu.
Wskutek
nietypowego układu frontów atmosferycznych nad środkową częścią Europy oraz
morzem Bałtyckim i towarzyszących im warunków pogodowych, w dniu 19 listopada
2004 r. masy powietrza nagromadzone po północnej stronie Tatr przewaliły się
przez ich grań niczym wodospad i runęły w dół, dodatkowo nabierając prędkości
pod wpływem grawitacji. Wiatr wiejący z niewyobrażalną prędkością, dochodzącą
do 230 km/h, powalił wszystko co spotkał na swojej drodze. Zniszczenia jakie
spowodował trzygodzinny huragan zmieniając krajobraz słowackiego Podtatrza na
kilkadziesiąt lat, a może na zawsze, był czymś wręcz nie do opisania.. Lasy
dolnej części skłonu uległy prawie całkowitemu zniszczeniu. Powstał ogromny
wiatrołom, o łącznej powierzchni ponad 12-14 tyś. ha co stanowi ok. ¼
powierzchni leśnej TANAP-u. To tak, jakby wiatr wywrócił lub złamał co piąte
drzewo w parku narodowym, zarówno po polskiej jak i słowackiej stronie. Zostało
zniszczone ok. 60% populacji
świerka w słowackich Wysokich Tatrach. Jego odrodzenie - w przypadku sztucznego nasadzenia - potrwa ok. 60-100 lat..
świerka w słowackich Wysokich Tatrach. Jego odrodzenie - w przypadku sztucznego nasadzenia - potrwa ok. 60-100 lat..
Zniszczeniu
uległy głównie świerki (72 % zniszczonego drzewostanu). Klęska żywiołowa jaka
dotknęła wielki ekosystem leśny, spowodowała również silne zmiany w obrębie
zamieszkującej jego wnętrze faunie. Po pierwsze pewna część zwierząt nie
przeżyła samej katastrofy, ginąc pod ciężarem padających na ziemię drzew lub w
ich konarach. Po drugie zniszczenie przez wiatr ostoi bytowania i żerowania
typowych gatunków leśnych (np. jelenie, wiewiórki) czy utrata miejsc zimowania
przez drobne ssaki (np. koszatki, orzesznice, nietoperze) spowodowało emigrację
tych osobników, które przeżyły huragan do innych kompleksów leśnych.. Część z nich
nie przeżyła śnieżyc zimy 2004/2005 ze względu na brak ochrony przed nimi, jaką
stanowił zwarty drzewostan leśny. Stuletni las, tak charakterystyczny dla Drogi
Wolności, zastąpił księżycowy krajobraz złamanych i przewalonych drzew. Cześć
osad tworzących miasto Wysokie Tatry została odcięta od świata. Spadające
drzewa zablokowały na drogach kilkanaście samochodów. Zniszczona została
trakcja popularnej elektryczki. Padły słupy telefoniczne i wysokiego napięcia,
znaki drogowe i drogowskazy, wiaty turystyczne i inne elementy małej
architektury..
Wiatrołom
ciągnie się pasem o długości ok. 30 km i szerokości 2-4 km. Zniszczeniu uległy
drzewostany dolnej części skłonu, położone na wysokości od 900 do 1250 m
n.p.m., o łącznej pow.12-14 tyś. ha.. Mapka poniżej nr.1
obrazuje lokalizację pasa wiatrołomu (szary kolor), wykres nr.2 przedstawia kierunek i prędkość wiejącego
huraganu..
Niewątpliwie
w skali historycznej kataklizm, który tutaj miał miejsce jest bezprecedensowy,
a słowackie określenie "Velka kalamita" trafnie oddaje istotę tego
wydarzenia. Brakuje dawnego, zielonego i zalesionego słowackiego Podtatrza.
Niszcząca działalność przyrody jest nieunikniona i na stałe wpisana w dynamikę
przeobrażeń środowiska. Scenariusz jaki pisze przyroda ma jednak następne
odsłony.. Choć człowiek w znacznym stopniu uczestniczy w tej wiekowej
przemianie, niejednokrotnie boleśnie doświadczając jej skutków działania i nie
mając wpływu na przebieg akcji, to kolejne lata zabliźniają rany, a odradzające
się leśne obszary powoli zaczynają nabierać kolorów i tętnić swym nieustannym,
zwierzęcym i owadzim życiem... Rozległe połacie zbocza Sławkowskiego Szczytu z
roku na rok nabierają barw soczystej zieleni, ukraszonej kolorowymi odcieniami
polnych kwiatów, pośród których dominuje różowy kolor Kiprzycy Wierzbówki..
Rodzi się nowy dom dla leśnych mieszkańców Tatr...
Skutki
owego wiatrołomu sprzed lat mają jeden plus patrząc okiem przeciętnego
turysty... Szalejący huragan łamiąc wielkie połacie lasu "otworzył"
szerokie, widokowe panoramy zarówno w stronę Kotliny Spiskiej, jak i na wyniosłe
masywy tatrzańskie.. Maszerując szlakową ścieżką spoglądam w górę na ukazujący
się coraz wyraźniej, szaro-zielony, szeroki masyw Sławkowskiego Szczytu na tle
błękitnego, porannego nieba..
Po
niespełna 25 minutach marszu od momentu wyruszenia z Hrebienka, docieram do
szlakowego rozdroża położonego na wys.1356 m n.p.m. zwanego Razcestie pod
Slavkovskym Stitom.
W
miejscu tym, z
czerwonym szlakiem Tatrzańskiej
Magistrali przecina się szlak
niebieski
prowadzący ze Starego Smokovca na Sławkowski Szczyt, zaś Magistrala Tatrzańska
biegnie dalej na zachód w stronę Wielickiej Doliny do Śląskiego Domu..
Podejście ze Starego Smokovca do owego rozdroża trasą
niebieskiego
szlaku, to niespełna godzinka marszu pod górę..
Przy
słupku szlakowskazu znaki
niebieskie, za
którymi będę teraz podążał na Sławkowski Szczyt, odchodzą w prawo, w kierunku
północno-wschodnim. W tym miejscu kończy się lightowa część mojej wyprawy.
Szlakowa dróżka będzie teraz systematycznie, aczkolwiek mozolnie i męcząco
wznosić się cały czas pod górę. Nic za darmo, ostatecznie trzeba przecież wyjść
na wysokość ponad 2450 m n.p.m.. Tabliczka informuje - Slavkovsky Śtit 4:15'...
Ruszam śladem
niebieskich znaków szeroką,
kamienistą ścieżką wznoszącą się stopniowo w górę.. Wokół kolorowo, zapachowo i
cooooraz cieplej, a na zegarku dopiero 9:05... Oj, będzie grzało koło południa,
gdy będę podchodził pod sam szczyt...
...
Początkowo
szlak
niebieski wprowadza mnie w obszar
rzadkiego, świerkowego lasu dającego trochę cienia..
Po
kwadransie marszu las zaczyna powoli mieszać się z rozległymi kępami kosówki..
Wysokie świerki i modrzewie stopniowo zanikają.. Szlak wznosi się bardziej
stromo w górę, trawersując południowe zbocze Sławkowskiego Szczytu i wkrótce w
otoczeniu zielonej kosówki wychodzę ponad poziom górnej granicy lasu...
Z
prawej strony, w dole ponad linią lasu otwierają się widoki na nieco zamgloną,
budzącą się z porannego snu, zieloną Popradzką Kotlinę..
...Zaś po lewej stronie szlakowej ścieżki, wysoko w oddali ponad moją głową wznosi się masywny grzbiet Sławkowskiego Grzebienia, z wyodrębnionymi kulminacjami Wyżniej Sławkowskiej Kazalnicy (Maximilianka) 1859 m n.p.m i jeszcze bardziej odległego Królewskiego Nosa.
...Zaś po lewej stronie szlakowej ścieżki, wysoko w oddali ponad moją głową wznosi się masywny grzbiet Sławkowskiego Grzebienia, z wyodrębnionymi kulminacjami Wyżniej Sławkowskiej Kazalnicy (Maximilianka) 1859 m n.p.m i jeszcze bardziej odległego Królewskiego Nosa.
Po
półgodzinnym marszu od rozdroża szlaków, zielone połacie kosówki całkowicie
dominują otaczający mnie obszar. Przechodzę pod zabudowanym w tym rejonie
wyciągiem orczykowym podchodzącym od strony Smokowieckiego Siodełka i w ciągu
kolejnych 5 minut docieram na skraj Sławkowskiego Grzebienia, na niewielką,
widokową, skalną platformę noszącą dawniej nazwę Maksimilianka 1530 m n.p.m., a
obecnie znaczoną na mapach jako Sławkowska
Kazalnica (Słowacka nazwa: Slavkovska Vyhliadka)…
Ta
niewielka, skalna platforma widokowa wygrodzona metalową barierką zwana jest
popularnie "Maximilianką" od imienia urzędnika ze Starego Smokovca, działacza turystycznego, twórcy
i autora szlaku na Sławkowski Szczyt - Maximiliana Weisza (1845-1925), który w latach
1901-1908 wybudował ów szlak w znacznej części z własnych środków.. Po jego śmierci na
Slavkowskim punkcie widokowym odsłonięto kamienną tablicę z jego portretem w płaskorzeźbie i łacińską inskrypcją.. Obelisk ten jednak został zniszczony z pobudek antysemickich w okresie II Wojny Światowej, w 1943 roku... Ów
skalny cypel, na którym teraz przystanąłem, znajduje się na krawędzi grani
podciętej ponad 200-metrową przepaścią, przez co obfituje w świetne widoki... Często
jest to cel wędrówki rodzin z dziećmi, które nie mają ochoty na dalsze, długie i
mozolne podejście na Sławkowski Szczyt.
Aby
ułatwić turystom rozpoznawanie szczytów wznoszących się naprzeciwko,
umieszczono tutaj dużą tablicę z ich nazwami... Niestety autorzy tej tablicy nie ustrzegli się błędu. Opisany zarys wierzchołka jako Sławkowski Szczyt to w efekcie Królewski Nos (Kralovsky Nos, 2273 m n.p.m.), a opisany wierzchołek jako Sławkowski Nos to w rzeczywistości Wyżnia Sławkowska Kazalnica
(Maximilianka) 1859 m n.p.m. Z tego miejsca nie ma możliwości dojrzeć wierzchołek Sławkowskiego Szczytu. Kryje się on wysoko za kolejnymi pagórkami grani Sławkowskiego Grzebienia.
Na
wprost w kierunku północno-wschodnim piętrzą się groźne, majestatyczne
masywy Łomnicy (2634 m n.p.m.), Durnego Szczytu (2621 m n.p.m) i Pośredniej
Grani (2441 m n.p.m.)..
Spoglądając
w dół z platformy widokowej, ukazuje się rozległa przestrzeń głębokiego wąwozu
w miejscu zbiegu Doliny Zimnej Wody i Doliny Staroleśnej... Maximilianka
(Slavkovska Vyhliadka) jest ostatnim miejscem, do którego możemy
"legalnie" i bezpiecznie dojść podczas zaleganie pokrywy śnieżnej, w
okresie zimowego zamknięcia szlaków słowackich Tatr Wysokich (od 1.11-15.06).
I na koniec przed wyruszeniem w dalszą drogę, jeszcze jedna ciekawostka z tego pięknego miejsca.. Otóż te solidne, metalowe "zábradlia" czyli po słowacku barierki, otaczające skalną platformę na Maximiliance, zabudowała i upiększyła artystycznie kutą żelazną maską na końcu poręczy, grupa kowali słowackich tworząca cech kowalstwa artystycznego pod wodzą kowala z Keżmaroka - Michala Gemzy. Stosują oni proste, oryginalne metody kowalstwa artystycznego, kultywując i rozwijając dawne kowalskie tradycje, czerpiąc z praktyk i dawnej wiedzy przodków... Pracownia i kuźnia mieści się w Keźmaroku i nosi nazwę Studio Kovan (Kovanatelier).
SŁAWKOWSKI GRZEBIEŃ..
Parę minut
zatrzymałem się na platformie widokowej Sławkowskiej
Kazalnicy (potocznie Maksimilianka), lecz
czas zbierać się w dalszą drogę.. Punktualnie o godzinie 10-tej opuszczam
widokową platformę i ruszam dalej.. Szlakowa dróżka od tego miejsca skręca
ostro w lewo na zachód i pośród zielonych połaci kosówek pnie się nieustannie w
górę zbocza..
Miejsce wychodni Sławkowskiej Kazalnicy (Maksimilianka) z
widokową platformą jest początkiem odcinka skalnej grani wznoszącej się ku
Sławkowskiemu Szczytowi.. Grań ta, jak już wcześniej wspomniałem, nosi nazwę
Sławkowski Grzebień i faktycznie kończy się na tzw. Królewskim Nosie (Kralovsky Nos, 2273 m n.p.m.),
mało wybitnej formacji skalnej w kształcie wypiętrzonego garbu, w podszczytowym
rejonie Sławkowskiego Szczytu.. Ścieżka
niebieskiego
szlaku będzie od teraz odchodzić długimi zakosami od
grani i czterokrotnie do niej wracać - na wysokości 1650 m, 1730 m, 1810 m i
1890 m. Ja nazwałem te miejsca 4 oknami widokowymi i takie nazewnictwo będę stosował
w czasie dalszych opisów... Poniżej na mapce odcinek szlaku pomiędzy
Maximiliaką a Slawkowskim Szczytem prowadzący zakosami wzdłuż grani
Sławkowskiego Grzebienia..
Pierwszy zakos
wiedzie dość ostro w górę wśród kosówki,
po rumoszu skalnym, wyprowadzając na poprzerastane kępami traw, osypiska skalne
i piarżyska. Odcinek ten ze względu na znaczne nachylenie, tendencje do
osuwania, oraz ruchome głazy jest dość męczący.
Po przejściu
kilkudziesięciu metrów mijam naturalną, skalną niszę, widoczną po prawej
stronie szlakowej ścieżki.. Na tym odkrytym odcinku szlaku jest to ważne
miejsce, niejednokrotnie pomocne w czasie nagłej zmiany warunków
atmosferycznych.. Co prawda nisza jest niewielka i może pomieści co najwyżej 2
osoby jednak w razie burzy lub deszczu jest nieocenionym schronieniem..
Pochodząc coraz
wyżej, w pewnym momencie zza nachylenia zbocza ukazują się w górze dwa stożkowe
wzniesienia.. Kto pierwszy raz podchodzi na Sławkowski Szczyt często błędnie wnioskuje,
iż ten wyższy to główna kulminacja Sławkowskiego... Nic bardziej mylnego…
Kulminacji Szczytu Sławkowskiego z tego miejsca jeszcze nie ujrzymy, a widoczne
powyżej nas wzniesienia to niewielkie wypiętrzenie Sławkowskiej Grani - Wyżnia Sławkowska Kazalnica
(Maximilianka) 1859 m n.p.m (pierwsze poniżej, bardziej zielone, porośnięte
kosówką) oraz drugie powyżej –
wspomniany wcześniej wierzchołek Królewskiego Nosa 2273 m n.p.m, kończący
fragment skalnej grani Sławkowskiego Grzebienia..
Pierwszy zakos
odchodzący od grani Sławkowskiego Grzebienia w poprzek stoku na zachód, po ok.320
metrach podejścia zmienia kierunek na przeciwny i z powrotem pnie się górę ku
krawędzi grani… Przede mną maszerują dziarsko dwie młode Słowaczki. Słyszę jak
jedna z nich narzeka na uciskający ją but.. A do szczytu jeszcze bardzo
dalekooo.. Od tego miejsca to ponad 3 kilometry podejścia, o przewyższeniu
ponad 950 metrów..
Co jakiś czas spoglądam
w dół.. Południowy stok Sławkowskiego Szczytu porośnięty zielonymi połaciami
kosówki, opada ku rozległej Smokovieckiej Kotlinie, zasnutej jeszcze o tej
porze delikatnym woalem porannej mgiełki…
Po 200 metrach
nawrotu w kierunku grani Sławkowskiego Grzebienia dochodzę nad jej krawędź..
Jest to miejsce tzw. I okna widokowego (o których wspominałem wcześniej) na
odcinku Sławkowskiego Grzebienia, znajdujące się na wysokości 1650 m n.p.m..
Ścieżka
niebieskiego szlaku doprowadzając po raz pierwszy
nad skraj urwiska Sławkowskiego Grzebienia, robi w tym miejscu kolejny zwrot ku
zachodowi, w głąb stoku.. Zanim ruszę dalej postanawiam chwilkę przystanąć na
niewielkiej, skalnej platforemce umiejscowionej pośród kęp kosówki, aby
pstryknąć parę fotek..
Panorama w kierunku
wschodnim na skalne masywy:
plan I od lewej – Pośrednia Grań, Ciemniasta
Turnia, Kościoły..
plan II od lewej – Baranie Rogi, Durny Szczyt,
Łomnica, Łomnicka Grań…
Zbliżenie: po lewej
masyw Pośredniej Grani, z tyłu centralnie masyw Łomnicy..
Zbliżenie: ostatni
plan szczyt Łomnicy, po lewej odchodząca grań w kierunku Durnego Szczytu i
Baranich Rogów, w prawo opadająca Łomnicka Grań ku Dolinie Zimnej Wody..
I jeszcze kilka
informacji na temat Sławkowskiego Grzebienia, wzdłuż którego będzie prowadziła
ścieżka
niebieskiego szlaku przez kolejne
2,5 km podejścia w górę..
Sławkowski Grzebień (słow. Štrbavý hrebeň) to grań tatrzańska odchodząca od wierzchołka Sławkowskiego Szczytu w słowackich Tatrach Wysokich. Biegnie ona od niego na południowy wschód, w kierunku Smokowieckiego Siodełka. Oddziela dolne partie Doliny Staroleśnej i górną część Doliny Zimnej Wody od Siennej Kotliny i przedpola Doliny Sławkowskiej. Od Sławkowskiego Grzebienia odchodzą trzy krótkie granie: Filar Sawickiego, Filar Birkenmajera i Królewski Grzebień. Sławkowskim Grzebieniem biegnie znakowany szlak turystyczny prowadzący na główny wierzchołek Sławkowskiego Szczytu. Podczas sezonu zimowego zboczami Sławkowskiego Grzebienia biegną nartostrady, które należą do najbardziej stromych na Słowacji.
Obiekty w Sławkowskim Grzebieniu, począwszy od
Sławkowskiego Szczytu:Sławkowski Grzebień (słow. Štrbavý hrebeň) to grań tatrzańska odchodząca od wierzchołka Sławkowskiego Szczytu w słowackich Tatrach Wysokich. Biegnie ona od niego na południowy wschód, w kierunku Smokowieckiego Siodełka. Oddziela dolne partie Doliny Staroleśnej i górną część Doliny Zimnej Wody od Siennej Kotliny i przedpola Doliny Sławkowskiej. Od Sławkowskiego Grzebienia odchodzą trzy krótkie granie: Filar Sawickiego, Filar Birkenmajera i Królewski Grzebień. Sławkowskim Grzebieniem biegnie znakowany szlak turystyczny prowadzący na główny wierzchołek Sławkowskiego Szczytu. Podczas sezonu zimowego zboczami Sławkowskiego Grzebienia biegną nartostrady, które należą do najbardziej stromych na Słowacji.
Królewska Przełęcz (Sedlo pod Nosom),
Królewski Nos (Kráľovský nos, Slavkovský nos) – najwybitniejsze wzniesienie grani,
Królewskie Wrótka,
Królewska Czuba – odchodzi od niej krótka grań zwana Królewskim Grzebieniem,
Wyżnia Sławkowska Kazalnica,
Sławkowska Kazalnica (Vyhliadka) potocznie Maximilianka..
I jeszcze jedna uwaga.. Otóż ścieżka
Ruszam dalej..
Szlak opuszcza zasadnicze ostrze grani pozostawiając ją
za plecami i skręca ponownie na zachód, mozolnie pnąc się w górę szerokim
zakosem przez kosodrzewiny i rumowiska skalne…
Po kolejnych 200
metrach zwrot w przeciwnym kierunku i ponownie zbliżam się zakosem na krawędź
skalnej grani Sławkowskiego Grzebienia.. W dole za plecami zamglona dolina
Starego Smokovca, skąd wyruszałem na moją wędrówkę..
Po około 20
minutach mozolnego podejścia od momentu wyruszenia z platformy widokowej na
Maximiliance, docieram do kolejnego – II okna widokowego, na skraju krawędzi
Sławkowskiego Grzebienia.. Znajduje się ono na wysokości 1730 m n.p.m. i
podobnie jak poprzednie I okno, jest to niewielki skalny cypelek pośród kęp
kosodrzewiny, skąd roztaczają się piękne widoki w kierunku wschodnim i
południowym na skalne ściany Pośredniej Grani, masyw Łomnicy, Łomnickiej Grani
oraz zalegającą w dole Dolinę Zimnej Wody..
Zbliżenie na masyw
Pośredniej Grani, której główny wierzchołek – 2441 m n.p.m. zasnuty jest chwilowo
nisko przepływającym obłokiem.. Poniżej na prawo, ostre szczyty Ciemniastej
Turni i Kościołów..
W kierunku
wschodnim doskonale widoczny na zbliżeniu, potężny Łomnicki Szczyt 2634 m n.p.m. z maleńką,
srebrną kopułą obserwatorium astronomicznego.. Po jego lewej stronie, dwa
mniejsze, ostre wierzchołki - Durny i Mały Durny, zaś po prawej w głębi
Keżmarski Szczyt..
Od Łomnicy odchodzą liczne grzędy i trzy granie.. Widoczna na zdjęciu
poniżej to najdłuższa, południowo-wschodnia grań ze szczytem Łomnickiej Kopy
(Lomnická kopa, 2430 m), Łomnicką Przełęczą (Lomnické sedlo) i Łomnicką Granią
(Lomnický hrebeň) opadającą w kierunku Schroniska Zamkovskiego (Zamkovského
chata).
Spoglądam w
górę, w kierunku północnym.. Ponad moją głową piętrzy się kolejne wzniesienie
w grani Sławkowskiego Grzebienia, o którym już wcześniej wspominałem.. To
Maximilianka 1859 m n.p.m.. Aby nie było niedomówień i nieścisłości oraz
pomyłek ze skalną, widokową wychodnią potocznie zwaną Maximilianka, ten skalny
wierzchołek nosi drugą nazwę używaną na mapach – Wyżnia Sławkowska Kazalnica..
Szlakowa ścieżka biegnąca w górę na Sławkowski Szczyt, omija tę formację skalną
po jej lewej stronie..
Czas ruszać dalej…
W charakterystyce podejścia nie zmienia się praktycznie nic.. Szlak po raz
kolejny odchodzi zakosem od krawędzi grani na zachód, wznosząc się w górę pośród
zielonych połaci kosówki i skalnych bloków zalegających na całym obszarze
zbocza..
Trawersując
południowe zbocze Sławkowskiego Szczytu, co jakiś czas zerkam w dół… Poranna
mgła powoli zaczyna opadać i nieco polepsza się przejrzystość powietrza.. Coraz
wyraźniej odsłania się rozległa, zielona Spiska Dolina.. W dole, u podnóża
południowego zbocza Sławkowskiego Szczytu ukazuje się Smokowieckie Siodełko
czyli Hrebienok z zabudowaniami kompleksu turystycznego i górną stacją kolejki
torowo-linowej, którą jechałem w godzinach porannych, ułatwiając sobie
podejście na ten skalny taras…
Wędrując pod górę i
rozglądając się wokół nawet nie spostrzegam jak pokonuję kolejny zakos,
zbliżając się po raz trzeci do krawędzi Sławkowskiej Grani… Jest to 3 „okno”
widokowe znajdujące się na wysokości 1810 m n.p.m.. Niewielki, skalny taras z
zalegającymi wielkimi, kamiennymi głazami otwiera podobny widok jak na poprzednich,
skalnych wychodniach.. Panorama w kierunku wschodnim to oczywiście masywy
Pośredniej Grani i Łomnickiego Szczytu…
Od tego miejsca
szlakowa ścieżka po raz kolejny odbija w lewo i
oddala się od krawędzi grani.. W tym rejonie daje się widocznie zauważyć
coraz mniejszą ilość połaci kosówki, którą powoli zastępują rozległe obszary potężnych usypisk i złomów skalnych. Olbrzymie głazy porośnięte są
ciepłolubnymi porostami..
Wysoko ponad
głową wznosi się wspomniane wypiętrzenie Wyżniej Sławkowskiej Kazalnicy
(Maximilianka) 1859 m n.p.m..
Ścieżka
niebieskiego szlaku omija kulminację owego wzniesienia
szerokim łukiem, prowadząc po dużych,
skalnych płytach i sypkim rumoszu.. Szlak zataczając szeroki łuk ponownie
zbliży się do krawędzi grani, ale już ponad tą kulminacją..
Im wyżej, tym coraz
bardziej rozległa panorama w kierunku południowym i chociaż w dole zalega
jeszcze delikatna mgiełka, to tutaj na odkrytym terenie południowego zbocza
słońce zaczyna coraz mocniej przypiekać.. Marsz pod górę staje się coraz
bardziej męczący..
Opuszczając chłodne rejony strefy lasu, do
samej kulminacji Sławkowskiego Szczytu nie napotkamy po drodze żadnego schroniska ani źródła. W czasie letniej wędrówki
maszeruje się nasłonecznionym terenem... Ze względu na brak cieków wodnych
powyżej granicy lasu, należy zabrać ze sobą odpowiednio duży zapas napojów,
ponieważ podejście jest długie i wyczerpujące..
Momentami szlakowa ścieżka kluczy pomiędzy
skalnymi głazami i stromo wznosi się przez kilkadziesiąt metrów.. Jak na razie
szlakowe oznaczenia są dobrze widoczne i dość gęsto naniesione na skalnych
blokach..
W pewnym momencie zza stromizny zbocza, wysoko w
górze ukazuje się skalny garb.. Ów skalny garb w grani Sławkowskiego Grzebienia
to zamykające ją topograficznie od góry, mało wybitne wzniesienie - Królewski Nos (Kráľovský nos) 2272 m n.p.m.. Szlak
niebieski będzie prowadził tamtędy w dalszej
części trasy na Królewską Przełęcz, a w końcowym podejściu na wierzchołek
Sławkowskiego Szczytu..
Po ok.200 metrach podejścia zakosem w kierunku
zachodnim, szlakowa trasa po raz czwarty zawraca ku krawędzi grani i stromo pnie się w górę.…
W oddali na wschodzie ponownie pojawiają się znajome masywy Pośredniej Grani i Łomnicy..
W oddali na wschodzie ponownie pojawiają się znajome masywy Pośredniej Grani i Łomnicy..
Docieram do 4 „okna” widokowego na wysokość 1890 m
n. p. m., otwierającego znajome panoramy w kierunku wschodnim.. Miejsce to, jak
już wcześniej pisałem, znajduje się ponad kulminacją Wyżniej Sławkowskiej Kazalnicy
(Maximilianka) 1859 m n.p.m,
którą czwarty zakos omija szerokim łukiem.. Zatrzymuję się praktycznie na samej
krawędzi urwiska opadającego stromą, 400 metrową ścianą w dół do Doliny
Staroleśnej..
Kilka dużych, skalnych bloków położonych nad samą
krawędzią troszkę przysłania widok na dno doliny.. Postanawiam zejść kilka
metrów w bok wąską półeczką za skalny załom, aby moc zrobić ciekawsze fotki…
Niedoświadczonym nie polecam takie poza szlakowe podejścia w niebezpieczne
miejsca.. Do dołu daleko, a kamienie mogą w każdym momencie osunąć się spod nóg..
Parę metrów poniżej skalnej platformy, a widok na
Dolinę Staroleśną i otaczające ją szczyty bardziej rozległy.... Widoczne
szczyty od lewej: Jaworowa Grań (Mały, Pośredni Wielki), Ostry Szczyt, Mały
Lodowy Szczyt, Lodowy Szczyt, Pośrednia Grań (Żółty Szczyt, Cieniasta Turnia, Kościoły), w oddali w chmurach, Baranie Rogi..
I czego zwyczaj.. Centralna panorama na wschód:
Pośrednia Grań, z tyłu Baranie Rogi, Spiska Grzęda, Durny Szczyt (w chmurach),
masyw Łomnicy, Kieżmarski Szczyt, Łomnicka Kopa i opadająca od niej Łomnicka
Grań w kierunku Doliny Zimnej Wody…
Ruszam dalej… Szlakowa ścieżka pnąc się pod górę,
od tego momentu nie będzie już prowadzić długimi zakosami w głąb stoku, a
jedynie oddalać się na kilka, maximum kilkadziesiąt metrów od krawędzi grani,
aż do momentu osiągnięcia Królewskiej Przełęczy u podnóża kulminacji
Sławkowskiego Szczytu..
W czasie, gdy zatrzymałem się na kilka fotek, z
dołu dochodzi para młodych Słowaków.. Zwyczajowe - Dobrý deň, kilka zdań o pogodzie, wędrówce i już ruszamy razem dalej
pod górkę, wdrapując się po wielkich, skalnych płytach sterczących na krawędzi
grani…
Oglądając się do tyłu można zobaczyć jak wygląda
linia krawędzi grani Sławkowskiego Grzebienia opadająca w dół, w kierunku
Smokowieckiego Siodełka..
Kilkanaście metrów zakosu i przy dużym, stojącym,
skalnym głazie, szlak ponownie zawraca się ku krawędzi grani..
Ponad głową wznosi się stroma, skalna ściana
masywu, poprzerastana kępami naskalnej murawy i coraz rzadszymi kępami
kosodrzewiny.. Kilkadziesiąt metrów wyżej kosówka zaniknie praktycznie
całkowicie, jako że przekraczam powoli wysokość 1900 m n.p.m....
Wędrujący przede mną młodzi Słowacy zbliżają się
do krawędzi grani.. Gdzieś z oddali, zza skalnych bloków dobiega do mych uszu
wyraźna rozmowa i donośny śmiech.. Za chwilkę zobaczymy co w trawie, a właściwie
w skałach piszczy…
..

Po kolejnych kilkudziesięciu metrach podejścia
docieram do dużej, otwartej przestrzeni na krawędzi grani… Jest tutaj sporo
miejsca, dużo kamiennych bloków pozwalających na wygodne i bezpieczne ulokowanie
się nad samą krawędzią.. Roztaczają się stąd także rozległe, piękne widoki.. Z
tych powodów, ów rejon grani Sławkowskiego Grzebienia jest często miejscem
postoju wielu turystów przed dalszym podejściem na szczyt.. Tak jest i tym
razem.. Głośna rozmowa i dobiegające śmiechy, to efekt pobytu i odpoczynku w
tym miejscu grupki młodych turystów ze Słowacji, którzy rozlokowali się
pomiędzy skalnymi blokami, posilając się i żywo dyskutując..
Postanawiam także odpocząć w tym wesołym miejscu..
Wyszukuję „swoją” skałkę, schodzę parę kroków poniżej pomiędzy skalne bloki i ściągam
plecak.. Przed oddaniem się błogiemu odpoczynkowi i konsumpcji przygotowanych w
domu kanapek, spoglądam jeszcze na mój GPS.. Jestem na wysokości 1950 m n.p.m..
Czas: godz.11.05.. Od momentu ostatniego, dłuższego postoju na platformie
widokowej Maximilianka, tuż powyżej granicy lasu, przeszedłem odcinek o
długości ok. 1,5 km i przewyższeniu 420 metrów.. Z obliczeń wynika, iż do wierzchołka
Sławkowskiego Szczytu widocznego teraz doskonale wysoko w górze, na tle białych
chmur przepływających po niebie, pozostało pokonanie ok.2 km podejścia i ponad
500 metrów przewyższenia.. Myślę, że wliczając parę postojów na fotki powinienem
znaleźć się na szczycie ok. godziny 13.30.. Czas więc mam bardzo dobry, zatem chwilka
odpoczynku i relaksu na grani… No "Sławek", musisz troszkę poczekać, aż się troszkę posilę i wlezę Ci na "głowę"..
.. Hejjj

KONIEC cz. I
C.D.N…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz