Późnym wieczorem siedziałem w moim "azylu odosobnienia twórczego" - czyli pokoiku komputerowym, gdzie przeglądając zdjęcia z ostatniej wyprawy na
Słowację, zastanawiałem się nad wyborem jednej z dwóch ostatnich już niestety,
zaplanowanych na ten rok, jesiennych wędrówek w góry... Pierwszy dzień jesieni
witałem (i opisałem w ostatnim blogu) na szczycie Policy... Pogoda w pierwszej dekadzie października nadal była
piękna, niestety zapowiadano rychłe zmiany w
prognozach, pogorszenie warunków atmosferycznych z opadami deszczu i śniegu włącznie.. Zima
zmierzała wielkimi krokami a jesienny piękny czas, szybko przemijał.. Trzeba było
więc działać!!!.. W moim
turystycznym grafiku pozostały trasy dwóch wędrówek do zrealizowania.. Nie byłem
zdecydowany w które rejony jesiennych Beskidów tym razem wyruszyć... Wpatrzony
w ekran monitora na kolorowe zdjęcia gór, słuchałem melodii płynących z
radiowego głośnika. W pewnym momencie usłyszałem słowa tej piosenki.

Do Milówki wróć
Do Milówki wróć
Ni ma piekniejsej krainy
Łod Milowieckiej dziedziny
Do Milówki do Milówki wróć..
Nooo, skoro tak zachęcali mnie bracia Golce
!!!.
Tym samym decyzja zapadła "w eterze".. Postanowiłem wyruszyć na jeden z najpiękniejszych widokowo beskidzkich szlaków, biegnący licznymi odkrytymi halami, z widokiem na szczyty Beskidów i Tatr. Zwłaszcza gdy jesień malowała w górach piękne pastelowe krajobrazy, ta wyprawa zapowiadała się bajecznie..
Trasę zaplanowałem jak zwykle starannie i oczywiście tak, aby zamknąć pętle wędrówki w miejscu skąd ją rozpocznę...
Plan był następujący: - dotrzeć do Milówki dokąd zapraszali mnie w swej
piosence bracia Golce
,
następnie przez Halę Boraczą początkowo
zielonym a później
czarnym szlakiem wejść na Halę Redykalną
i Redykalny Wierch. Dalej
żółtym szlakiem przez Boraczy Wierch, Halę Bacmańską, Gawłowską
i Bieguńską dotrzeć pod Lipowski Wierch i na Halę
Lipowską.. Zejście z Hali Lipowskiej wyznaczyłem inną trasą a mianowicie północną stroną
pasma,
zielonym szlakiem na Halę Boraczą do początku mej wyprawy..W sumie taka
pętla ma około 12 kilometrów a czas podawany na mapach to około 3,5 godziny bez
przystanków...Ale jak tutaj liczyć czas i trzymać się wyznaczonych godzin jak
wyrusza się na trasę z najpiękniejszymi halami Beskidu Żywieckiego !!!
Doliczyłem więc skromne 1.5 godzinki na postoje i wstępnie wyszło że zmieszczę
się w 5 godzinach..
Rejon w którym miałem wędrować czyli środkowa część Beskidu Żywieckiego, nazwany jest tzw.obszarem gniazdowym.. Skąd taka nazwa??.. Otóż gdy popatrzymy na mapę wyraźnie zobaczymy że teren pomiędzy środkowym biegiem Soły a przełęczą Glinne i Korbielowem, obfituje w wysokie jak na beskidzkie warunki szczyty, które stanowią zwornik niższych i niezbyt długich ramion bocznych. Z racji tego nazywa się je "gniazdami górskimi".. W obszarze na który się wybierałem znajdują się dwa takie gniazda : Lipowskiego Wierchu (1324 m) i Romanki (1366 m).. Główne szczyty, grzbiety i górne części dolin pokryte są na znacznych obszarach, dziewiczym, świerkowym borem górnoreglowym.
Nie brak jednak tutaj doskonałych punktów widokowych.. W takie właśnie widokowe
hale i polany obfituje szlak na Lipowski Wierch
z Hali Boraczej.... Zresztą co tu dużo
gadać... Sami to zobaczycie w trakcie mojej wędrówki zatem w drogę do Milówki
!(ale mi się niechcąco rymnęło
).
Wczesnym chłodnym porankiem, gdy na dworze panował jeszcze mrok a wszystko dookoła spowite byłą mgłą jak mleczną watą, zasiadłem za kierownicą mojego pojazdu, włączyłem ogrzewanie, radio z dobrą muzą i ruszyłem w kierunku Żywca drogą nr 948... Gdy mijałem jezioro Żywieckie mgła powoli rozpraszała się, tylko w dole nad taflą jeziora dalej zalegała biała pierzynka.. Coraz bardziej jaśniejąca słoneczna łuna nad górskimi grzbietami, rozświetlała mroki nocy.. Budził się październikowy dzień..
Z Żywca skierowałem się Węgierska Górkę i tutaj nie pojechałem na Milówkę
lecz skręciłem w lewo na Żabnica-Skałka.. Z
tej to właśnie miejscowości biegnie trasa
czarnego szlaku do schroniska na Hali Boraczej
- punktu wyjściowego mojej trasy.. W tym miejscu mojej opowieści muszę przyznać
się do małego przewinienia.. Otóż sprawa ma się tak...
Czarny szlak biegnący od
strony Stacji Turystycznej "Słowianka", przecina drogę główną w
Skałce i obok przystanku PKS biegnie drogą skręcającą w prawo pod górę w
kierunku schroniska na Hali Boraczej i
małego przysiółka Milówki... Jednak na
początku tego odcinka wąskiej asfaltowej i mocno sfatygowanej drogi (odbywają
się tam jakieś prace odwadniające), jest zakaz wjazdu z dopiskiem "Za wyjątkiem
mieszkańców". Jest to dlatego tak zrobione aby w czasie weekendowych
najazdów turystów, nie zakorkować drogi i małego parkingu przy
schronisku... Długość tegoż asfaltowego odcinka to prawie 3 km pod górę bez
jakichkolwiek widoków, lasem i doliną, wzdłuż górskiego potoku do owego
niewielkiego przysiółka Milówki i schroniska na Hali Boraczej.. Była środa, więc praktycznie żadnego ruchu a panią kierowniczkę schroniska poznałem już dużo
wcześniej gdy wędrowałem na Rysiankę i biesiadowałem w schronisku przy doskonałych
plackach z gulaszem zwanych tam Daniem Drwala--pychaaaaaa.. Ale zagalopowałem
się o jedzeniu a mam przecież wędrować.
. Wykorzystałem te atuty i podjechałem na niewielki
parking pod samo schronisko.. Godzina 8.15 rano więc mój samochód stanął jako trzeci na placyku przed budynkiem schroniska, z czego
jeden pojazd nie był turystów lecz grzybiarzy wychodzących właśnie w las z
koszykami...
Wokół panowała niczym nie zmącona cisza.. Chłodny poranek zapowiadał jednak ładną pogodę w dalszej części dnia.. Mgła praktycznie całkowicie zniknęła a poprzez zachmurzone niebo zaczęło nieśmiało wyglądać słońce, oświetlając co jakiś czas swymi promieniami pobliskie wzniesienia... Przed schroniskiem "żywej duszy".. Zanim więc ruszę na szlak, kilka słów informacji o tej dziwnej, nie przypominającej wyglądem typowego, górskiego schroniska aczkolwiek przyjaznej, gościnnej i potrzebnej w tej części gór, budowli...
Schronisko położone jest na Hali Boraczej wysokości 854 m n.p.m. na przełęczy pomiędzy szczytem Prusowa (1010 m), a Boraczym Wierchem (1244 m) w grupie Lipowskiej, Romanki i Pilska. Na hali znajduje się także wspomniane wcześniej niewielkie osiedle Milówki, należące administracyjnie do Żabnicy..
Historia schroniska PTTK na Hali Boraczej
W 1928 roku przy bielsko-bialskim Żydowskim Towarzystwie Gimnastyczno-Sportowym "Makkabi" powstała sekcja narciarska, przekształcona w 1931 roku w ogólnopolskie Towarzystwo Turystyczno-Sportowe "Makkabi" w Bielsku.
Rozwój ruchu turystyczno-narciarskiego spowodował potrzebę stworzenia własnej bazy w górach, dającej możliwość skoncentrowania w niej żydowskiego ruchu turystycznego i narciarskiego. Ponieważ okolice Bielska i Białej były już turystycznie zagospodarowane, wybór padł na odkrywane w tym czasie dla turystyki Beskid Żywiecki. Schronisko postanowiono wznieść na malowniczo położonej Hali Boraczej. Zadania tego podjęło się Żydowskie Towarzystwo Sportowe "Makkabi" z Bielska, które około 1925 roku wybudowało na wysokości 854m n.p.m. mało, skromne lecz solidne schronisko. Parterowy budynek wykonany z drewna posadowiony został w kamiennej podmurówce. Obiekt posiadał jedno większe pomieszczenie służące w dzień za salę gościnną i jadalnię, a nocą za salę noclegową, mogącą pomieścić kilkanaście osób. Obok znajdował się mały pokój dla gospodarza i kuchnia. Na początku schronisko było otwarte tylko w niedzielę i dni świąteczne. Później gospodarzem schroniska został Rudolf Antoni, który prowadził obiekt do roku 1932. Stosunkowo łatwy dostęp z Milówki i Rajczy powodował, że schronisko cieszyło się od początku dużym zainteresowaniem turystów i narciarzy, licznie je odwiedzających.
Należy wspomnieć, że schronisko było doskonałą bazą wypadową na wycieczki w rejon Lipowskiej, Romanki, czy Pilska. Z czasem, nakładem Sekcji Narciarskiej "Makkabi", wydano widokówki ze schroniskiem, na których można było przybić schroniskową pieczęć. Niestety dnia 12 kwietnia 1932 roku budynek schroniska strawił pożar.
Odbudowa schroniska.
Zbyt dużo miejsca zabrałoby wymienienie tutaj wszystkich faz budowy.Warto tylko wspomnieć, że położenie kamienia węgielnego miało miejsce 24 lipca 1932 roku natomiast uroczyste otwarcie nowego odbudowanego schroniska na Boraczej odbyło się w niedzielę, dnia 18 grudnia 1932 r. Nowo wybudowane schronisko mierzyło 22,65m długości i 8,10m szerokości, natomiast taras miał wymiary 15x12 metrów. Ponadto, udało się postawić budynek gospodarczy z przechowalnią nart, maszynownię dla generatora elektrycznego oraz budynek z ujęciem wody.W okresie okupacji częściowo splądrowane przez Niemców, następnie opuszczone. Od 1946 ponownie udostępnione turystom (najpierw przez P.T.T, a następnie PTTK). W latach 1968-1970 dokonano generalnego remontu, zmieniającego wygląd zewnętrzny.
Schronisko nie miało stylu typowo góralskiej budowli i było nieatrakcyjne architektonicznie a ponadto szpeciło nadal zewnętrznymi ścianami obłożonymi dachówką z azbestu. Jesienią 2008 r. wykonano wymianę elewacji na drewnianą co niewątpliwie znacznie poprawiło wygląd tej budowli...Schronisko obecnie oferuje
34 miejsca noclegowe w pokojach 2, 4 i 10 osobowych, kuchnię regionalną, jadalnię - świetlicę, darmowy dostęp do bezprzewodowego internetu
Wyciąg narciarski (300 metrów od schroniska)...
Szlaki biegnące przez Halę Boraczą obok schroniska :
– z Węgierskiej Górki przez Prusów – 3 h, 2.10 h
– z Żabnicy Skałki – 1.10 h, 50 min
– z Milówki – 2.15 h, 1.45 h
– z Rajczy – 3 h, 2 h
– z Rajczy przez Halę Redykalną – 4 h, 3.15 h
– z Hali Lipowskiej – 1.30 h, 2 h.
Historia historią a na mnie czas... Zarzuciłem plecak, przewiesiłem na szyi aparat fotograficzny i zacząłem schodzić w kierunku południowym, za
zielonymi i
niebieskimi znakami szlaku, biegnącymi równolegle, szeroką gliniasto-żwirową
drogą szybko opadającą w dół...
Nie dane mi było jednak wędrować w samotności... Po przejściu kilkudziesięciu metrów jakby spod ziemi wyrósł przed moimi oczami a właściwie pod nogami, szaro-biały, o zielonych oczach i figlarnym spojrzeniu, młody kotek..
Stanął jak gdyby nigdy nic i nie zrażony moimi uwagami na temat wciskania się "na żywca" pod nogi, popatrzył na mnie uważnie... Nie widząc żadnych nieprzyjaznych gestów z mojej strony, postanowił dotrzymać mi towarzystwa i powędrować ze mną szlakiem...
Droga w dolince na tym odcinku była mocno rozjeżdżona a w koleinach stały kałuże wody.. Przyczyną takiego stanu była zwózka drewna ciężkim sprzętem z wycinki lasu.. Wzdłuż drogi po prawej stronie, poukładane były w niewielkie sztaple, pocięte kloce drewna..
Widząc że mój kot-przewodnik zna doskonale tutejsze ścieżki, poszedłem jego
śladem żeby nie wpakować się w błoto
.
Gdy zszedłem na kraniec Hali Boraczej, przystanąłem na moment rozglądając się dookoła... Godzina była wczesna, dzień zapowiadał się słoneczny więc gdzie tu się spieszyć?... Opuszczając teren Hali Boraczej muszę jeszcze przytoczyć w tym momencie kilka ciekawych faktów.. Otóż sama hala nie jest może najciekawszym miejscem na trasie tego szlaku lecz podobno bardzo atrakcyjnym dla grzybiarzy. Hala Boracza położona jest w szerokim siodle grzbietowym, otoczona trzema szczytami: Prusowem, Suchą Górą i Redykalnym Wierchem. Jest częściowo zajęta przez pola uprawne i domostwa. Nazwa prawdopodobnie jak nazwy wielu hal w Beskidach, pochodzi od nazwiska właściciela (w okolicy występuje nazwisko Borak). Hala Boracza objęta została wypasem owiec, dzięki środkom z "Programu aktywizacji gospodarczej oraz zachowania dziedzictwa kulturowego Beskidów i Jury Krakowsko-Częstochowskiej OWCA plus". I tutaj informacja i ciekawostka dla chcących zobaczyć prawdziwy, duży spęd owiec w górach czyli tzw.redyk... Istnieje tradycja, że owce nie mogą paść się po przypadającym 29 września święcie Św. Michała. Z tego to powodu w tym okresie odbywa się corocznie na Hali Boraczej -zakończenie sezonu pasterskiego (łossod). Spęd i jesienne liczenie owiec. Cała impreza organizowana jest bardzo barwnie i uroczyście przy dźwiękach góralskich kapel, przyśpiewkach ludowych, ukoronowana mszą świętą odprawianą w niewielkim jodłowym szałasie... W trakcie łossodu odbywają się tradycyjne konkursy pasterskie, występy zespołów regionalnych.. Można tutaj też spróbować oscypków miejscowego wyrobu, bundza, czy bryndzy, grillowanej baraniny i kiełbasy owczej przy góralskim ognisku.. Działania lokalnej organizacji pozarządowej jaką jest Stowarzyszenie Hodowców Owiec Kóz i Producentów Zdrowej Żywności, zmierzają do zaspokojenia potrzeb społecznych, kulturowych i gospodarczych tego regionu..
Na Hali Boraczej końcem października odbywa się też inna ciekawa impreza... Hubertus-święto myśliwych, w dzień św. Huberta patrona jeźdźców i myśliwych.. W tym roku impreza ta odbędzie się w sobotę 23 października... Warto coś takiego zobaczyć.. To tyle ciekawostek o tym miejscu.. Kontynuujemy wędrówkę.. Z prawej strony ponad linią lasu ukazał się wierzchołek Suchej Góry (1040 m) z podszczytową polaną Sucha Góra i rozłożoną obok Halą Michalskiego...
Sucha Góra (1040 m n.p.m.) to najbardziej na zachód wysunięte ramię masywu Romanki, na północy opada do doliny Milowskiego Potoku, na południu do Doliny Nickuliny, na wschodzie do koryta Soły, a na zachodzie łączy się z grupą Lipowskiej. Szczyt Suchej Góry jest zalesiony ale kilka(naście) metrów niżej na południowo-wschodnim zboczu znajduje się wspomniana polana o tej samej nazwie dochodząca swymi granicami do niebieskiego szlaku. Z polany rozległy widok na Tatry, Małą Fatrę, grupę Lipowskiej. Ze zboczy widoczny jest również Beskid Śląski. Południowymi stokami góry przebiega
szlak na Halę Boraczą i Prusów. Położona obok, na południowym stoku,
większa polana zwana Halą Michalskiego jest jednak moim zdaniem bardziej
widokowa...
Kilka metrów dalej przy drodze stał szlakowskaz. W tym miejscu z lewej strony dochodzi na Hale Boraczą wspomniany wcześniej,
czarny szlak z Żabnicy-
Skałka, wiodący asfaltową drogą.. Napis na tabliczce informował że do
schroniska na Hali Lipowskiej powinienem dotrzeć za 1.45 godz.
Droga za szlakowskazem wznosząc się lekko pod górkę, odbijała w prawo.. Znaki niebieskie wspólnie ze znakami zielonymi wprowadziły mnie w krótki odcinek lasu..
Po niespełna 200 metrach las się skończył.. Wyszedłem na rozległą polane o nazwie Hala Cukiernica Niżna i po lewej stronie drogi w kierunku wschodnim, ujrzałem po raz pierwszy w całej okazałości pasmo ciągnące się od szczytu Romanki przez Rysianke, Lipowski Wierch i Boraczy Wierch..
Delikatną, poranną mgiełkę unoszącą się na zboczach, podświetlało wstające zza grzbietu pasma, poranne słońce..
Po prawej zaś stronie w kierunku południowo-zachodnim wznosiła się łagodna, zaokrąglona, zielona kopuła Suchej Góry z doskonale widoczną "Polaną pod Sucha Górą" opadającą z wierzchołka po jej północno-wschodnim zboczu..
Gdy zobaczył te widoczki mój przewodnik-kot a w dodatku znalazł na łące kępę
wysokiej, miękkiej trawy, najzwyczajniej w świecie
"zastrajkował"!!!
Na Hala Cukiernicy zrobiło mu się dosłownie "cukierkowo"
.. Położył się wygodnie, popatrzył na mnie z wyraźnym tekstem na pyszczku ; -
" No to stary Ty zdzieraj zelówy i pędź a ja
tutaj sobie poleżę i poleniuchuje"..
Cóż było robić. Pozostawiłem rozmarzonego kota na trawiastej polanie i pomaszerowałem dalej, gliniastą drogą pod górę...
Droga wznosiła się łagodnie i już po kilkudziesięciu metrach doprowadziła mnie do kolejnego rozwidlenia szlaków.. W tym miejscu
zielony szlak którym miałem
zamiar dalej wędrować, odbijał pod skosem w lewo pnąc się pod górę, natomiast
szlak
niebieski skręcał ostro w prawo, prowadząc trawersem
południowo-wschodniego zbocza Suchej Góry w
kierunku Rajczy...
Ruszyłem
zielonym szlakiem skręcając w lewo... Kamienista dróżka stromo podchodziła w górę zbocza by po kilkudziesięciu metrach skręcić ponownie w lewo na wschód ..
Teraz
zielony szlak prawie poziomo trawersował zboczem na wysokości około 950 m
n.p.m .. W dole, w jesiennych kolorach ukazała się Hala
Boracza ze wznoszącym się ponad nią grzbietem Prusowa
(1010 m)
Zrobiłem zbliżenie schroniska na Hali Boraczej i stwierdziłem że na parking
dojechał kolejny samochód
...
Maszerowałem dalej trawersem zbocza i podziwiałem wyłaniające się coraz wyraźniej przede mną na wschodzie, rozległe pasmo Romanki i Rysianki..
Chwilka odpoczynku przy ściętym świerkowym pniaku, spojrzenie na panoramę otaczających wzniesień, jeszcze jednak ciekawostka i ruszam dalej.. Otóż w kwietniowy weekend 2009 roku na tych stokach Redykalnego Wierchu miała miejsce niecodzienna impreza. Firma Żywiec Zdrój, Fundacja Nasza Ziemia z Warszawy, samorządy lokalne i Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Katowicach zorganizowały wielką akcję sadzenia drzew pt. "Moje Silne Drzewo". Jej celem jest zasadzenie miliona drzew na terenie gminy Węgierska Górka. Kto zawitał tego dnia na Halę Boraczą mógł posadzić swoje drzewko. Oprócz wielu przybyłych organizatorów i miłośników tej akcji znaleźli się też ludzie znani z ekranu telewizyjnego, m.in. Marcin Prokop, Dorota Wellman, Weronika Marczuk-Pazura, bracia Golce czy pogodowy szaman - Tomasz Zubilewicz.. Cała impreza zakończyła się regionalnym góralskim festynem..
Ścieżka biegnie jeszcze kilkadziesiąt metrów odkrytym zboczem. Dostrzec można tutaj pośród wysokiej trawy i krzaków jeżyn, wystające pnie ściętych drzew, pozostałość po wyrębie tego stoku..
Po 30 minutach marszu od momentu wyjścia spod schroniska na Hali Boraczej doszedłem do kolejnego rozwidlenia szlaków.. Na zboczu przy ściętym pniaku, ustawiony szlakowskaz wskazywał kierunki --
zielony szlak prowadził dalej
prosto w kierunku wschodnim trawersując nadal zboczem, natomiast szlak
czarny,
dojściowy do Hali Redykalnej, skręcał w
prawo i wspinał ostro pod górę północnym zboczem Redykalnego
Wierchu..
Muszę w tym momencie napisać moje własne uwagi i porady... Otóż jak się później okazało w drodze powrotnej, dobrze zrobiłem że zaplanowałem wejście na Lipowski Wierch od strony Hali Redykalnej i Redykalnego Wierchu -
czarnym szlakiem. Sprawę tę można ocenić dopiero po przejściu trasy...
Zielony
szlak doprowadza nieco szybciej na Halę Lipowską lecz biegnie monotonnie
zalesionymi stokami i w końcowym podejściu jest stromy i męczący... Bardziej wskazane moim zdaniem, jest zejście z
góry tymże szlakiem.. Ale to tylko moje uwagi
ponieważ każdy chodzi własnymi ścieżkami
Ruszyłem ostro pod górę
czarnym szlakiem, kamienistą ścieżką w kierunku Hali Redykalnej... To podejście do momentu
grzbietowego wypłaszczenia ma około 200 metrów długości ale może wycisnąć kropelkę
potu na skroni...
Z każdym metrem wysokości po lewej stronie szlaku roztaczała się piękna, coraz bardziej rozległa panorama Romanki, Rysianki i Lipowskiego Wierchu.
Gdy odwróciłem głowę i spojrzałem za siebie w kierunku północnym, ujrzałem po prawej szczyt Romanki (1366 m) z opadającym zboczem w kierunku siodła. U jego podnóża zalegała Hala Krupczykowa, wzniesienie Suchego Gronia (868m), po lewej zalesione wzgórze Skałka (726 m) a w samym dole na pierwszym planie, odcinająca się pośród zieleni lasu na niewielkim wzniesieniu - Hala Brandysia.
Jeszcze kilkanaście metrów pod górę, ścieżką poprzez wyrąb porośnięty wysokimi kępami zeschłej żółtej trawy i doszedłem do grzbietu pasma porośniętego rzadkim bukowym lasem...
Zanurzyłem się w buczynowy, kolorowy, jesienny las..
Ścieżka skręcała w lewo..
Czarny szlak prowadził teraz wypłaszczeniem
grzbietowym, szeroką kamienną dróżką pośród bukowo-świerkowego lasu..
Po 10 minutach marszu minąłem po lewej stronie rozległą porębę z widokiem na Romankę i widoczną u jej podnóża na północno-zachodnim zboczu - Hale Kupczykową..
Polana przez którą wędrowałem porośnięta była czerwono-zieloną borowiną oraz kwiatami (przekwitłymi o tej porze roku) z baldachami na wysokich łodygach pod nazwą Starzec Jakubek.... Ta piękna przemiana, żółtych latem kwiatów, w puchowe, zwiewne baldachimy z tysiącami nasionek w kształcie malutkich parasoli, nadawała teraz tym roślinom całkiem innego, ulotnego, jesiennego oblicza...
Maszerowałem dalej.. Droga prowadziła ponownie pod górę świerkowo-bukowym lasem
lecz po kilkudziesięciu metrach zakręcała łukiem w prawo i przechodziła w
łagodny trawers zachodnim zboczem Redykalnego
Wierchu... Kolejna ciekawa wskazówka: na końcowym odcinku tego
wypłaszczenia gdybyśmy nie skręcili w prawo lecz powędrowali prosto,
nieoznakowaną ścieżką przez las pod szczyt Boraczego
Wierchu, dotarlibyśmy po kilku minutach do "Jaskini w Boraczej" jednak trzeba by ominąć wtedy piękną
Halę Boraczą... Ja postanowiłem zobaczyć tę jaskinie lecz schodząc do niej
od góry to znaczy od szczytu Boraczego Wierchu... ale o tym za momencik
.
Jak wspomniałem,
czarny szlak trawersował teraz łagodnie, szeroką leśną drogą,
zboczem Boraczego Wierchu ukazując co jakiś czas piękne panoramy rozciągające
się w kierunku południowo-zachodnim i zachodnim... Jako pierwsza ukazała się wspaniale
oświetlona promieniami przedpołudniowego słońca, Sucha
Góra (1040 m) ze szczytową Polaną na Suchej
oraz położoną obok Halą Michalskiego..
Dalej za Suchą Górą w kierunku południowo-zachodnim rozciągała się dolina Białej Soły z malutkimi zabudowaniami dwóch sąsiednich miejscowości - Rajczy i Ujsoł. Otoczona pasmem Beskidu Żywieckiego ze wzniesieniami : Biernatka (763 m) Madejowa Kiczora (708 m), Słowików Groń (702 m) Butyrów (744 m) Urówka (823 m) a na ostatnim planie na horyzoncie dostojnie wznosił się grzbiet Wielkiej Raczy (1236 m)..
W kierunku zachodnim: po lewej wzniesienie Suchej Góry (1040 m) -z prawej szczyt Prusów (1010 m) , pośrodku zaś w oddali doliny Soły z widocznymi zabudowaniami Milówki nad którą w tle rozpościera się pasmo Małej Baraniej Cisieckiej (659 m) i Żarka (669 m).
Na zbliżeniu doliny Soły z malowniczo położona Milówką - pośrodku widać piękną estakadę łukową nad doliną rzeki Kameszniczanka w Milówce.. Jechałem niedawno tą droga nr.69 do Zwardonia i powiem że robi wrażenie !!... Estakada ma długość 645 m, wysokość podpór wiaduktu: 27 m. Estakada składa się z 12 przęseł, z których najdłuższe ma 104 m...
Gdy podszedłem jeszcze kilkadziesiąt metrów wyżej odsłoniła się większa część północno-zachodniej panoramy.. Doskonale widoczne po prawej całe wzniesienie Prusów (1010 m) a za nim począwszy od lewej czyli od doliny Milówki: Mała Barania Cisiecka (659 m), Ostry (653 m), Palenica (686 m) i Grapa (613 m)...
Na końcu leśnej dróżki rozjaśniło się i pomiędzy koronami drzew ukazało się szafirowe niebo ze złotą tarczą przedpołudniowego słońca...
Po godzinnym marszu z Hali Boraczej wyszedłem z lasu na dużą polanę opadającą w kierunku południowym.. Była to kolejna Hala zwana Redykalną z przepięknymi widokami na południe i południowy-zachód..
Zanim jednak zacznę sycić wzrok widokami z Hali Redykalnej, kilka słów o tym widokowym miejscu...
Hala Redykalna to malownicza polana położona na południowych stokach pod Redykalnym Wierchem (1144 m n.p.m.). Szerokość polany wynosi 100–150 metrów, długość - ponad 500 metrów. W przeszłości intensywnie użytkowana pastersko, stąd tradycyjna nazwa "hali", nie mająca jednak nic wspólnego z halą jako piętrem roślinnym w górach. Na Hali można zaobserwować roślinność typową dla pasterskich hal Beskidu Żywieckiego. Występuje na niej m.in. śmiałek darniowy, kłosówka miękka i szczaw alpejski. Drzewostan w otoczeniu polany jest mieszany - bukowo-świerkowy...
Przez Halę Redykalną przebiega
żółty szlak z
Rajczy na Halę
Lipowską oraz Halę Rysiankę, a także
kończy bieg szlak
czarny z Żabnicy Skałki
przez Hale Boraczą którym to szlakiem
ja przywędrowałem...
Na hali znajduje się przystanek nr.7 ścieżki przyrodniczej Węgierska Górka-Romanka. Ścieżka ta ma 43 km długości i biegnie od Węgierskiej Górki poprzez tereny Abramowa, Prusowa aż do pięknego Rezerwatu przyrody „Romanka” chroniącego starodrzew boru świerkowego regla górnego.. Gdyby ktoś wybrał się na wędrówkę tą trasą, trzeba raczej rozłożyć całość na dwa dni marszu.. Orientacyjny czas przejścia to około 10-12 godzin ciągłego "dreptania".
Po tej dawce geografii czas na sesję zdjęciową... Tak orientacyjnie wygląda cała panorama z Hali Redykalnej..
Gdy spojrzymy w kierunku południowo-zachodnim ujrzymy wzniesienia na pierwszym planie : Długi Groń (803), Glinka (929), Kubiesiówka (868) dalej szczyty-Oszus (1155), Jaworzyna (1045), Magura (996) , Solisko (1031), Smereków Wlk (1041). Beskid Bednarów (1093).. A przy dobrej pogodzie na horyzoncie Tatry Wysokie , Niżne , Orawską Magurę oraz Dużą i Małą Fatrę...
Czekałem cierpliwie ponieważ Pasmo Fatry było za chmurami lecz w pewnym momencie chmury zaczęły się rozchodzić i pomalutku odsłaniały zarysy tego słowackiego pięknego masywu.. Pierwszy zza chmur ukazał się charakterystyczny poszarpany szczyt Wielki Rozsutec (1610 m n.p.m)..
Po chwili zmieniłem obiektyw i ujrzałem pasmo Małej Fatry w całej okazałości.
Żółty szlak biegnący z Hali Redykalnej w kierunku Rajczy, schodzi południowym
zboczem w dolinkę by po chwili piąć się na sąsiadujące wzniesienie o nazwie Zapolanka (853 m).. Ponad szczytem tejże
Zapolanki, za mną, ciągną się na horyzoncie dalsze wzniesienia Beskidów w
kierunku zachodnim... Pośrodku nad kopułą Zapolanki widoczna Wielka Rycerzowa (1226) i Muńcuł
(1168), dalej w prawo Bednoszka Wielka (1144)
a najdalej wyłania się grzbiet Wielkiej Raczy
(1236).
Zabawiłem chwilkę na Hali Redykalnej czas zatem było się zbierać w dalszą drogę.. Zabrałem plecak, spojrzałem jeszcze raz na panoramę z Hali Redykalnej i wyruszyłem leśną ścieżką pod górkę, tym razem
żółtym szlakiem który miał mnie doprowadzić do
schroniska na Hali Lipowskiej pod szczytem Lipowskiego Wierchu... Lecz po drodze czekało na
mnie jeszcze kilka ciekawych miejsc...
O tych miejscach i dalszej wędrówce jednym z najpiękniejszych widokowo szlaków Beskidu Żywieckiego w drugiej części wyprawy na Lipowski Wierch...
Do zielonego Beskidu
Beskidzie graniczny! Beskidzie zielony!
Od Boga pomiędzy narody rzucony!
Coś źródła podzielił na morza, na dwoje,
O, powiedz mi, powiedz! czy jeszcze twe zdroje
Tak żywo jak dawniej i grają, i pienią?
Czy łąki się twoje jak dawniej zielenią?
Czy szumią twe lasy, jak dawniej, wesoło?
Czy trzmielą tak smukło twe świerki wokoło?
Czy sklepią się jeszcze twe buki jak wprzódy?
A jawor czy chyli się jeszcze do wody?
Beskidzie zielony! W trzy rzędy sadzony!
Beskidzie graniczny! Beskidzie kochany!
I chłodem jelenim, i mgłami owiany...
Gdzież czasy są owe, gdym konno tam hasał,
Gdym serce i oczy po tobie ja pasał?
To wąsik się ledwie na twarzy mi pisał
I świat mną jak świerkiem wyniosłym kołysał...
A dzisiaj spoglądam, Beskidzie, w twe strony
Żałośnie - jak jawor nad wodą schylony...
W.Pol
BESKID ŻYWIECKI - LIPOWSKI WIERCH
KONIEC CZ.I
Do Milówki wróć
Ni ma piekniejsej krainy
Łod Milowieckiej dziedziny
Do Milówki do Milówki wróć..


Tym samym decyzja zapadła "w eterze".. Postanowiłem wyruszyć na jeden z najpiękniejszych widokowo beskidzkich szlaków, biegnący licznymi odkrytymi halami, z widokiem na szczyty Beskidów i Tatr. Zwłaszcza gdy jesień malowała w górach piękne pastelowe krajobrazy, ta wyprawa zapowiadała się bajecznie..
Trasę zaplanowałem jak zwykle starannie i oczywiście tak, aby zamknąć pętle wędrówki w miejscu skąd ją rozpocznę...

Rejon w którym miałem wędrować czyli środkowa część Beskidu Żywieckiego, nazwany jest tzw.obszarem gniazdowym.. Skąd taka nazwa??.. Otóż gdy popatrzymy na mapę wyraźnie zobaczymy że teren pomiędzy środkowym biegiem Soły a przełęczą Glinne i Korbielowem, obfituje w wysokie jak na beskidzkie warunki szczyty, które stanowią zwornik niższych i niezbyt długich ramion bocznych. Z racji tego nazywa się je "gniazdami górskimi".. W obszarze na który się wybierałem znajdują się dwa takie gniazda : Lipowskiego Wierchu (1324 m) i Romanki (1366 m).. Główne szczyty, grzbiety i górne części dolin pokryte są na znacznych obszarach, dziewiczym, świerkowym borem górnoreglowym.

Wczesnym chłodnym porankiem, gdy na dworze panował jeszcze mrok a wszystko dookoła spowite byłą mgłą jak mleczną watą, zasiadłem za kierownicą mojego pojazdu, włączyłem ogrzewanie, radio z dobrą muzą i ruszyłem w kierunku Żywca drogą nr 948... Gdy mijałem jezioro Żywieckie mgła powoli rozpraszała się, tylko w dole nad taflą jeziora dalej zalegała biała pierzynka.. Coraz bardziej jaśniejąca słoneczna łuna nad górskimi grzbietami, rozświetlała mroki nocy.. Budził się październikowy dzień..

Wokół panowała niczym nie zmącona cisza.. Chłodny poranek zapowiadał jednak ładną pogodę w dalszej części dnia.. Mgła praktycznie całkowicie zniknęła a poprzez zachmurzone niebo zaczęło nieśmiało wyglądać słońce, oświetlając co jakiś czas swymi promieniami pobliskie wzniesienia... Przed schroniskiem "żywej duszy".. Zanim więc ruszę na szlak, kilka słów informacji o tej dziwnej, nie przypominającej wyglądem typowego, górskiego schroniska aczkolwiek przyjaznej, gościnnej i potrzebnej w tej części gór, budowli...
Schronisko położone jest na Hali Boraczej wysokości 854 m n.p.m. na przełęczy pomiędzy szczytem Prusowa (1010 m), a Boraczym Wierchem (1244 m) w grupie Lipowskiej, Romanki i Pilska. Na hali znajduje się także wspomniane wcześniej niewielkie osiedle Milówki, należące administracyjnie do Żabnicy..
Historia schroniska PTTK na Hali Boraczej
W 1928 roku przy bielsko-bialskim Żydowskim Towarzystwie Gimnastyczno-Sportowym "Makkabi" powstała sekcja narciarska, przekształcona w 1931 roku w ogólnopolskie Towarzystwo Turystyczno-Sportowe "Makkabi" w Bielsku.
Rozwój ruchu turystyczno-narciarskiego spowodował potrzebę stworzenia własnej bazy w górach, dającej możliwość skoncentrowania w niej żydowskiego ruchu turystycznego i narciarskiego. Ponieważ okolice Bielska i Białej były już turystycznie zagospodarowane, wybór padł na odkrywane w tym czasie dla turystyki Beskid Żywiecki. Schronisko postanowiono wznieść na malowniczo położonej Hali Boraczej. Zadania tego podjęło się Żydowskie Towarzystwo Sportowe "Makkabi" z Bielska, które około 1925 roku wybudowało na wysokości 854m n.p.m. mało, skromne lecz solidne schronisko. Parterowy budynek wykonany z drewna posadowiony został w kamiennej podmurówce. Obiekt posiadał jedno większe pomieszczenie służące w dzień za salę gościnną i jadalnię, a nocą za salę noclegową, mogącą pomieścić kilkanaście osób. Obok znajdował się mały pokój dla gospodarza i kuchnia. Na początku schronisko było otwarte tylko w niedzielę i dni świąteczne. Później gospodarzem schroniska został Rudolf Antoni, który prowadził obiekt do roku 1932. Stosunkowo łatwy dostęp z Milówki i Rajczy powodował, że schronisko cieszyło się od początku dużym zainteresowaniem turystów i narciarzy, licznie je odwiedzających.
Należy wspomnieć, że schronisko było doskonałą bazą wypadową na wycieczki w rejon Lipowskiej, Romanki, czy Pilska. Z czasem, nakładem Sekcji Narciarskiej "Makkabi", wydano widokówki ze schroniskiem, na których można było przybić schroniskową pieczęć. Niestety dnia 12 kwietnia 1932 roku budynek schroniska strawił pożar.
Odbudowa schroniska.
Zbyt dużo miejsca zabrałoby wymienienie tutaj wszystkich faz budowy.Warto tylko wspomnieć, że położenie kamienia węgielnego miało miejsce 24 lipca 1932 roku natomiast uroczyste otwarcie nowego odbudowanego schroniska na Boraczej odbyło się w niedzielę, dnia 18 grudnia 1932 r. Nowo wybudowane schronisko mierzyło 22,65m długości i 8,10m szerokości, natomiast taras miał wymiary 15x12 metrów. Ponadto, udało się postawić budynek gospodarczy z przechowalnią nart, maszynownię dla generatora elektrycznego oraz budynek z ujęciem wody.W okresie okupacji częściowo splądrowane przez Niemców, następnie opuszczone. Od 1946 ponownie udostępnione turystom (najpierw przez P.T.T, a następnie PTTK). W latach 1968-1970 dokonano generalnego remontu, zmieniającego wygląd zewnętrzny.
Schronisko nie miało stylu typowo góralskiej budowli i było nieatrakcyjne architektonicznie a ponadto szpeciło nadal zewnętrznymi ścianami obłożonymi dachówką z azbestu. Jesienią 2008 r. wykonano wymianę elewacji na drewnianą co niewątpliwie znacznie poprawiło wygląd tej budowli...Schronisko obecnie oferuje
34 miejsca noclegowe w pokojach 2, 4 i 10 osobowych, kuchnię regionalną, jadalnię - świetlicę, darmowy dostęp do bezprzewodowego internetu
Wyciąg narciarski (300 metrów od schroniska)...
Szlaki biegnące przez Halę Boraczą obok schroniska :
Historia historią a na mnie czas... Zarzuciłem plecak, przewiesiłem na szyi aparat fotograficzny i zacząłem schodzić w kierunku południowym, za
Nie dane mi było jednak wędrować w samotności... Po przejściu kilkudziesięciu metrów jakby spod ziemi wyrósł przed moimi oczami a właściwie pod nogami, szaro-biały, o zielonych oczach i figlarnym spojrzeniu, młody kotek..
Stanął jak gdyby nigdy nic i nie zrażony moimi uwagami na temat wciskania się "na żywca" pod nogi, popatrzył na mnie uważnie... Nie widząc żadnych nieprzyjaznych gestów z mojej strony, postanowił dotrzymać mi towarzystwa i powędrować ze mną szlakiem...
Droga w dolince na tym odcinku była mocno rozjeżdżona a w koleinach stały kałuże wody.. Przyczyną takiego stanu była zwózka drewna ciężkim sprzętem z wycinki lasu.. Wzdłuż drogi po prawej stronie, poukładane były w niewielkie sztaple, pocięte kloce drewna..

Gdy zszedłem na kraniec Hali Boraczej, przystanąłem na moment rozglądając się dookoła... Godzina była wczesna, dzień zapowiadał się słoneczny więc gdzie tu się spieszyć?... Opuszczając teren Hali Boraczej muszę jeszcze przytoczyć w tym momencie kilka ciekawych faktów.. Otóż sama hala nie jest może najciekawszym miejscem na trasie tego szlaku lecz podobno bardzo atrakcyjnym dla grzybiarzy. Hala Boracza położona jest w szerokim siodle grzbietowym, otoczona trzema szczytami: Prusowem, Suchą Górą i Redykalnym Wierchem. Jest częściowo zajęta przez pola uprawne i domostwa. Nazwa prawdopodobnie jak nazwy wielu hal w Beskidach, pochodzi od nazwiska właściciela (w okolicy występuje nazwisko Borak). Hala Boracza objęta została wypasem owiec, dzięki środkom z "Programu aktywizacji gospodarczej oraz zachowania dziedzictwa kulturowego Beskidów i Jury Krakowsko-Częstochowskiej OWCA plus". I tutaj informacja i ciekawostka dla chcących zobaczyć prawdziwy, duży spęd owiec w górach czyli tzw.redyk... Istnieje tradycja, że owce nie mogą paść się po przypadającym 29 września święcie Św. Michała. Z tego to powodu w tym okresie odbywa się corocznie na Hali Boraczej -zakończenie sezonu pasterskiego (łossod). Spęd i jesienne liczenie owiec. Cała impreza organizowana jest bardzo barwnie i uroczyście przy dźwiękach góralskich kapel, przyśpiewkach ludowych, ukoronowana mszą świętą odprawianą w niewielkim jodłowym szałasie... W trakcie łossodu odbywają się tradycyjne konkursy pasterskie, występy zespołów regionalnych.. Można tutaj też spróbować oscypków miejscowego wyrobu, bundza, czy bryndzy, grillowanej baraniny i kiełbasy owczej przy góralskim ognisku.. Działania lokalnej organizacji pozarządowej jaką jest Stowarzyszenie Hodowców Owiec Kóz i Producentów Zdrowej Żywności, zmierzają do zaspokojenia potrzeb społecznych, kulturowych i gospodarczych tego regionu..
Na Hali Boraczej końcem października odbywa się też inna ciekawa impreza... Hubertus-święto myśliwych, w dzień św. Huberta patrona jeźdźców i myśliwych.. W tym roku impreza ta odbędzie się w sobotę 23 października... Warto coś takiego zobaczyć.. To tyle ciekawostek o tym miejscu.. Kontynuujemy wędrówkę.. Z prawej strony ponad linią lasu ukazał się wierzchołek Suchej Góry (1040 m) z podszczytową polaną Sucha Góra i rozłożoną obok Halą Michalskiego...
Sucha Góra (1040 m n.p.m.) to najbardziej na zachód wysunięte ramię masywu Romanki, na północy opada do doliny Milowskiego Potoku, na południu do Doliny Nickuliny, na wschodzie do koryta Soły, a na zachodzie łączy się z grupą Lipowskiej. Szczyt Suchej Góry jest zalesiony ale kilka(naście) metrów niżej na południowo-wschodnim zboczu znajduje się wspomniana polana o tej samej nazwie dochodząca swymi granicami do niebieskiego szlaku. Z polany rozległy widok na Tatry, Małą Fatrę, grupę Lipowskiej. Ze zboczy widoczny jest również Beskid Śląski. Południowymi stokami góry przebiega
Kilka metrów dalej przy drodze stał szlakowskaz. W tym miejscu z lewej strony dochodzi na Hale Boraczą wspomniany wcześniej,
Droga za szlakowskazem wznosząc się lekko pod górkę, odbijała w prawo.. Znaki niebieskie wspólnie ze znakami zielonymi wprowadziły mnie w krótki odcinek lasu..
Po niespełna 200 metrach las się skończył.. Wyszedłem na rozległą polane o nazwie Hala Cukiernica Niżna i po lewej stronie drogi w kierunku wschodnim, ujrzałem po raz pierwszy w całej okazałości pasmo ciągnące się od szczytu Romanki przez Rysianke, Lipowski Wierch i Boraczy Wierch..
Delikatną, poranną mgiełkę unoszącą się na zboczach, podświetlało wstające zza grzbietu pasma, poranne słońce..
Po prawej zaś stronie w kierunku południowo-zachodnim wznosiła się łagodna, zaokrąglona, zielona kopuła Suchej Góry z doskonale widoczną "Polaną pod Sucha Górą" opadającą z wierzchołka po jej północno-wschodnim zboczu..


Cóż było robić. Pozostawiłem rozmarzonego kota na trawiastej polanie i pomaszerowałem dalej, gliniastą drogą pod górę...
Droga wznosiła się łagodnie i już po kilkudziesięciu metrach doprowadziła mnie do kolejnego rozwidlenia szlaków.. W tym miejscu
Ruszyłem
Teraz

Maszerowałem dalej trawersem zbocza i podziwiałem wyłaniające się coraz wyraźniej przede mną na wschodzie, rozległe pasmo Romanki i Rysianki..
Chwilka odpoczynku przy ściętym świerkowym pniaku, spojrzenie na panoramę otaczających wzniesień, jeszcze jednak ciekawostka i ruszam dalej.. Otóż w kwietniowy weekend 2009 roku na tych stokach Redykalnego Wierchu miała miejsce niecodzienna impreza. Firma Żywiec Zdrój, Fundacja Nasza Ziemia z Warszawy, samorządy lokalne i Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Katowicach zorganizowały wielką akcję sadzenia drzew pt. "Moje Silne Drzewo". Jej celem jest zasadzenie miliona drzew na terenie gminy Węgierska Górka. Kto zawitał tego dnia na Halę Boraczą mógł posadzić swoje drzewko. Oprócz wielu przybyłych organizatorów i miłośników tej akcji znaleźli się też ludzie znani z ekranu telewizyjnego, m.in. Marcin Prokop, Dorota Wellman, Weronika Marczuk-Pazura, bracia Golce czy pogodowy szaman - Tomasz Zubilewicz.. Cała impreza zakończyła się regionalnym góralskim festynem..
Ścieżka biegnie jeszcze kilkadziesiąt metrów odkrytym zboczem. Dostrzec można tutaj pośród wysokiej trawy i krzaków jeżyn, wystające pnie ściętych drzew, pozostałość po wyrębie tego stoku..
Po 30 minutach marszu od momentu wyjścia spod schroniska na Hali Boraczej doszedłem do kolejnego rozwidlenia szlaków.. Na zboczu przy ściętym pniaku, ustawiony szlakowskaz wskazywał kierunki --
Muszę w tym momencie napisać moje własne uwagi i porady... Otóż jak się później okazało w drodze powrotnej, dobrze zrobiłem że zaplanowałem wejście na Lipowski Wierch od strony Hali Redykalnej i Redykalnego Wierchu -

Ruszyłem ostro pod górę
Z każdym metrem wysokości po lewej stronie szlaku roztaczała się piękna, coraz bardziej rozległa panorama Romanki, Rysianki i Lipowskiego Wierchu.
Gdy odwróciłem głowę i spojrzałem za siebie w kierunku północnym, ujrzałem po prawej szczyt Romanki (1366 m) z opadającym zboczem w kierunku siodła. U jego podnóża zalegała Hala Krupczykowa, wzniesienie Suchego Gronia (868m), po lewej zalesione wzgórze Skałka (726 m) a w samym dole na pierwszym planie, odcinająca się pośród zieleni lasu na niewielkim wzniesieniu - Hala Brandysia.
Jeszcze kilkanaście metrów pod górę, ścieżką poprzez wyrąb porośnięty wysokimi kępami zeschłej żółtej trawy i doszedłem do grzbietu pasma porośniętego rzadkim bukowym lasem...
Zanurzyłem się w buczynowy, kolorowy, jesienny las..
Ścieżka skręcała w lewo..
Po 10 minutach marszu minąłem po lewej stronie rozległą porębę z widokiem na Romankę i widoczną u jej podnóża na północno-zachodnim zboczu - Hale Kupczykową..
Polana przez którą wędrowałem porośnięta była czerwono-zieloną borowiną oraz kwiatami (przekwitłymi o tej porze roku) z baldachami na wysokich łodygach pod nazwą Starzec Jakubek.... Ta piękna przemiana, żółtych latem kwiatów, w puchowe, zwiewne baldachimy z tysiącami nasionek w kształcie malutkich parasoli, nadawała teraz tym roślinom całkiem innego, ulotnego, jesiennego oblicza...

Jak wspomniałem,
Dalej za Suchą Górą w kierunku południowo-zachodnim rozciągała się dolina Białej Soły z malutkimi zabudowaniami dwóch sąsiednich miejscowości - Rajczy i Ujsoł. Otoczona pasmem Beskidu Żywieckiego ze wzniesieniami : Biernatka (763 m) Madejowa Kiczora (708 m), Słowików Groń (702 m) Butyrów (744 m) Urówka (823 m) a na ostatnim planie na horyzoncie dostojnie wznosił się grzbiet Wielkiej Raczy (1236 m)..
W kierunku zachodnim: po lewej wzniesienie Suchej Góry (1040 m) -z prawej szczyt Prusów (1010 m) , pośrodku zaś w oddali doliny Soły z widocznymi zabudowaniami Milówki nad którą w tle rozpościera się pasmo Małej Baraniej Cisieckiej (659 m) i Żarka (669 m).
Na zbliżeniu doliny Soły z malowniczo położona Milówką - pośrodku widać piękną estakadę łukową nad doliną rzeki Kameszniczanka w Milówce.. Jechałem niedawno tą droga nr.69 do Zwardonia i powiem że robi wrażenie !!... Estakada ma długość 645 m, wysokość podpór wiaduktu: 27 m. Estakada składa się z 12 przęseł, z których najdłuższe ma 104 m...
Gdy podszedłem jeszcze kilkadziesiąt metrów wyżej odsłoniła się większa część północno-zachodniej panoramy.. Doskonale widoczne po prawej całe wzniesienie Prusów (1010 m) a za nim począwszy od lewej czyli od doliny Milówki: Mała Barania Cisiecka (659 m), Ostry (653 m), Palenica (686 m) i Grapa (613 m)...
Na końcu leśnej dróżki rozjaśniło się i pomiędzy koronami drzew ukazało się szafirowe niebo ze złotą tarczą przedpołudniowego słońca...
Po godzinnym marszu z Hali Boraczej wyszedłem z lasu na dużą polanę opadającą w kierunku południowym.. Była to kolejna Hala zwana Redykalną z przepięknymi widokami na południe i południowy-zachód..
Zanim jednak zacznę sycić wzrok widokami z Hali Redykalnej, kilka słów o tym widokowym miejscu...
Hala Redykalna to malownicza polana położona na południowych stokach pod Redykalnym Wierchem (1144 m n.p.m.). Szerokość polany wynosi 100–150 metrów, długość - ponad 500 metrów. W przeszłości intensywnie użytkowana pastersko, stąd tradycyjna nazwa "hali", nie mająca jednak nic wspólnego z halą jako piętrem roślinnym w górach. Na Hali można zaobserwować roślinność typową dla pasterskich hal Beskidu Żywieckiego. Występuje na niej m.in. śmiałek darniowy, kłosówka miękka i szczaw alpejski. Drzewostan w otoczeniu polany jest mieszany - bukowo-świerkowy...
Przez Halę Redykalną przebiega
Na hali znajduje się przystanek nr.7 ścieżki przyrodniczej Węgierska Górka-Romanka. Ścieżka ta ma 43 km długości i biegnie od Węgierskiej Górki poprzez tereny Abramowa, Prusowa aż do pięknego Rezerwatu przyrody „Romanka” chroniącego starodrzew boru świerkowego regla górnego.. Gdyby ktoś wybrał się na wędrówkę tą trasą, trzeba raczej rozłożyć całość na dwa dni marszu.. Orientacyjny czas przejścia to około 10-12 godzin ciągłego "dreptania".
Po tej dawce geografii czas na sesję zdjęciową... Tak orientacyjnie wygląda cała panorama z Hali Redykalnej..
Gdy spojrzymy w kierunku południowo-zachodnim ujrzymy wzniesienia na pierwszym planie : Długi Groń (803), Glinka (929), Kubiesiówka (868) dalej szczyty-Oszus (1155), Jaworzyna (1045), Magura (996) , Solisko (1031), Smereków Wlk (1041). Beskid Bednarów (1093).. A przy dobrej pogodzie na horyzoncie Tatry Wysokie , Niżne , Orawską Magurę oraz Dużą i Małą Fatrę...
Czekałem cierpliwie ponieważ Pasmo Fatry było za chmurami lecz w pewnym momencie chmury zaczęły się rozchodzić i pomalutku odsłaniały zarysy tego słowackiego pięknego masywu.. Pierwszy zza chmur ukazał się charakterystyczny poszarpany szczyt Wielki Rozsutec (1610 m n.p.m)..
Po chwili zmieniłem obiektyw i ujrzałem pasmo Małej Fatry w całej okazałości.
Zabawiłem chwilkę na Hali Redykalnej czas zatem było się zbierać w dalszą drogę.. Zabrałem plecak, spojrzałem jeszcze raz na panoramę z Hali Redykalnej i wyruszyłem leśną ścieżką pod górkę, tym razem
O tych miejscach i dalszej wędrówce jednym z najpiękniejszych widokowo szlaków Beskidu Żywieckiego w drugiej części wyprawy na Lipowski Wierch...
Do zielonego Beskidu
Beskidzie graniczny! Beskidzie zielony!
Od Boga pomiędzy narody rzucony!
Coś źródła podzielił na morza, na dwoje,
O, powiedz mi, powiedz! czy jeszcze twe zdroje
Tak żywo jak dawniej i grają, i pienią?
Czy łąki się twoje jak dawniej zielenią?
Czy szumią twe lasy, jak dawniej, wesoło?
Czy trzmielą tak smukło twe świerki wokoło?
Czy sklepią się jeszcze twe buki jak wprzódy?
A jawor czy chyli się jeszcze do wody?
Beskidzie zielony! W trzy rzędy sadzony!
Beskidzie graniczny! Beskidzie kochany!
I chłodem jelenim, i mgłami owiany...
Gdzież czasy są owe, gdym konno tam hasał,
Gdym serce i oczy po tobie ja pasał?
To wąsik się ledwie na twarzy mi pisał
I świat mną jak świerkiem wyniosłym kołysał...
A dzisiaj spoglądam, Beskidzie, w twe strony
Żałośnie - jak jawor nad wodą schylony...
W.Pol
BESKID ŻYWIECKI - LIPOWSKI WIERCH
KONIEC CZ.I
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz